Jezioro Lobis

Nadire
Dorosły

Nadire


Female Liczba postów : 11

     
Na nieszczęście, Nadire znów wróciła do różnych melancholijnych przemyśleń. Można powiedzieć, że właśnie w tej chwili była zamknięta we własnej podświadomości, pogrążona we własnych myślach. Zawsze, gdy przechodziła jesień wprawiała ją w stan melancholii, a także nostalgii - za tym, co było, za domem. Jesień owszem, jak dla niej była prześliczną porą roku, ale jednak... Nienawidziła, gdy snuła przemyślenia w taką pogodę. Nawet osóbka o takim charakterze jak ona, wieczna optymistka potrafiła się zamknąć w swoim świecie, wtedy ciężko było ją od tych rozmyślań oderwać, była tylko ona i jej życie. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, co ją czeka w tej krainie? Znajdowała się zupełnie sama w tym obcym dla niej świecie. Życie tu toczyło się zupełnie inaczej, niż tam gdzie mieszkała wcześniej... Mieszkańcy również bardzo się od siebie różnili. Wszyscy z tamtej watahy byli tacy weseli, pomocni i energiczni... A tu? Jak na razie trafiła na dość nieprzyjemnych osobników. A zwłaszcza na tego basiora, który przezywał ją od księżniczek... Czy tak trudno było zrozumieć, że była tu całkowicie nowa i nie bardzo wiedziała co, jak i w jaki sposób funkcjonuje...?
Po około dziesięciu minutach refleksji, wilczyca pokręciła łbem, by móc rozwiązać swoje myśli i wrócić do świata, który ją otaczał. Miała być czujna, a tą czujność straciła, zerknęła tylko dookoła czy coś się zmieniło. Gdy kątem oka dostrzegła postać, przechadzającą się tymi ciemnościami, automatycznie odwróciła całe cielsko w stronę przybysza i stanęła na równych łapach, obserwując ową postać. Kim, do cholry był ten basior? Jakiś czarny, nie no proszę, nie mówicie, że to ten sam którego spotkała w barze.
- Billy?
Powiedziała na tyle głośno, by ją usłyszał. Jednakże to nie tak miało wyglądać, miała być cicho! Gdy zauważyła, że się wygadała przytknęła sobie łapkę do pyszczka, przysłaniając go. Nie mogła więcej mówić rzeczy nieprzemyślanych, przecież takim sposobem szybko by zdradziła miejsce swojej kryjówki, gdyby ktoś ją na przykład prześladował.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
No więc witamy w świecie osoby która jest realistą a nie przesadnym optymistą jak to mówi charakter Anthonego!
Idąc tak przed siebie nie myślał zbytnio o tym co go może spotkać za rogiem ani kogo mógłby spotkać. Nie interesowało go również i to zaćmienie.. no co? Ciemno i nic więcej, co niby mogłoby się stać takiemu wilkowi jak on? Nie miał watahy a ojca też nie ma, więc jest sam, ale w przeciwieństwie do całej reszty on się z tego cieszy! Poniekąd oczywiście...
Na pewno znalazłby kogoś kto by zrozumiał jego tok rozumowania, ale on się wysilać nie będzie. Jest jaki jest, a jak ktoś coś od niego chce to niech mówi to wprost! Chwilka przecież ta wadera coś od niego chciała... cofnąć trzeba to zdanie, bo w końcu powiedziała Billy.
Wilk nie spojrzał się nawet w stronę jego może rozmówczyni niedługo. Co prawda było widać po jego uszach, że zrozumiał to co ona do niego mówiła.. ale szczerze mówiąc miał to tak jakby trochę gdzieś. Nie mówiła do niego, więc nie będzie się tym interesować co nie?
Po chwili jednak przystanął się się przeciągnął dość porządnie. Jakieś kości mu tam strzeliły, co było oznaką, że zbyt długo siedział na swoim tyłku lata temu. Czas poznać Krainę na nowo co nie?!
Usiadł i spojrzał się na swoje łapy. Nic takiego... ciemno i ponuro. Weź tutaj spotkaj kogoś nie naiwnego... ech, trzeba będzie skoczyć do jakiegoś porządnego miejsca i sprawdzić czy tak kogoś nie ma. Chwilka.. a może ta wadera tutaj przyjdzie? Miał taką cichą nadzieję, że to zrobi. W końcu pierwsza i nie ostatnia do pogadania co nie? Potem się najwyżej zwieje stąd jak się zanudzi i tyle. Dorosły jeszcze nie jest.
Nadire
Dorosły

Nadire


Female Liczba postów : 11

     
Stała przez chwilę i oczekiwała odpowiedzi, ale kurde, nie doczekała się. To niedorzeczne, czemu ją zupełnie zignorował i nie zwrócił na nią uwagi? Przecież nie była powietrzem. Nawet go nie znała i już się zirytowała.
Więc wilk wyczekiwał, że złota do niego podejdzie, tak? To dobrze się składało, bo miała taki zamiar. Przecież musiała mu jakoś pokazać, że jej się nie ignoruje, jak do kogoś mówi, to się odpowiada, a nie.
Wadera otrzepała futerko, po czym uniosła łeb ku górze i dumnym krokiem podeszła do nastolatka.
- Hej, przecież do Ciebie mówiłam.
Zagaiła, będąc już dość blisko niego. Oczywiście, nadal była w pełni przekonana, że to Billy... Ale jak podeszła do niego bliżej i uważnie mu się przyjrzała, to stwierdziła, że to jednak pomyłka. Oczywiście, żeby sobie nie pomyślał, że przyzna się do pomyłki tak od razu i zaraz sobie pójdzie, to tu posiedzi. Usiadła więc na przeciw basiora o czarnym futrze.
-Zawsze jesteś taki małomówny, czy po prostu tylko teraz?
Zapytała, obserwując go uważnie niebieskimi oczkami. Oczywiście nie oczekiwała, że jej odpowie... Bo przecież wcześniej też nawet słowem nie raczył się odezwać. Co za brak kultury, no naprawdę.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Basior raptownie spojrzał na waderę dość lekceważącym wzrokiem.
-Mówiłaś do mnie? A myślałem, że szukasz jakiegoś Billiego. Albo ogłuchłem albo po prostu ktoś tutaj próbuje się wyratować z tej sytuacji.. pomyłki się zdarzają, ale żeby ktoś się do nich nie przyznawał? Naprawdę taka jesteś? - powiedział z zadziornym tonem.
Siedział dalej i lekko go ta wilczyca zaintrygowała. Może dlatego, że nie spotyka się zbyt często kogoś żółtego?
Pokręcił łebkiem i przejechał łapą po piasku. Był ciekaw czy ona cokolwiek powie innego. Powiedziała.. a to ciekawe.
-Mówię tylko w momencie kiedy osoba mówiąca zwraca się do mnie a nie do kogoś kogo w pobliżu nie ma. Chcesz sprawdzić? Równie dobrze mogę teraz zawołać Rusher i będzie fajnie nie? Hmm?? - powiedział z lekkim rozbawieniem. Nie był poirytowany a jedynie chciało mu się bardzo śmiać z tego wszystkiego. Myślicie, że taki on jest? Nie mylicie się bynajmniej.
Zaś user musi sprawdzić jaki kolor używał poprzedni właściciel.
Poprawił sobie grzywkę (o ile ją miał, trza to też sprawdzić) i spojrzał dosyć przebiegle na waderę. Jest sprytny.. i co, zabronicie mu tego?
Nadire
Dorosły

Nadire


Female Liczba postów : 11

     
- Przepraszam. Po prostu z daleka wyglądasz jak mój znajomy, chyba mam prawo się pomylić, no nie? I nie mi przyszło oceniać, czy naprawdę taka jestem. Wydaje mi się, że zależy to od sytuacji i osoby do której się zwracałam.
Odparła z uśmiechem na pysku. No dobra, zgadł, często nie przyznawała się do pomyłek.. Ale w sumie, kogo to interesuje? Tak naprawdę to raczej nikogo, większość osób ma to po prostu gdzieś. Czasem się zdarzyło, że przyznała się do błędu, ale to tylko w sytuacjach tego wymaganych.
- Oj tam, przestań. Było po prostu powiedzieć cokolwiek, nawet "nie jestem Billy, kobieto, daj mi spokój". Chociaż wiedziałabym, że na pewno nastała pomyłka. W sumie jakbyś zawołał Rusher, to całkiem spoko, ciekawie brzmi.
Odparła. Najwyżej miałaby nową ksywkę i by się z niej cieszyła.
- W ogóle, to co Ty tu robisz?
Zapytała, przyglądając się uważnie młodemu wilkowi.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
Haha, czyli jednak nie jest z tym wilkiem źle. Coś tak powoli zaczyna sobie przypominać. Zbyt długo go w Krainie nie było i widać to naprawdę mocno.
-I co wtedy? Jakbym tak powiedział to od razu byś rzuciła jakimś tekstem albo po prostu nazwałabyś mnie chamem czy coś w tym stylu. Lepiej chyba jednak zignorować takie coś co nie? Poza tym jak idzie się prosto i słyszy czyjeś imię to nie można się od razu skapnąć czy to jest do niego. Pomyśl chwilkę.. schowałaś się, więc skąd miałbym wiedzieć, że to jest do mnie co? - powiedział coraz bardziej się szczerząc. Nie był to uśmiech taki prawdziwy, a jedynie wymuszony. W końcu jak jest tutaj kobieta to trzeba się jakoś zachować co nie? A chwilka, w tym momencie sam sobie by basior zaprzeczył. Sądząc po jego wymowie to niezbyt można tą rozmowę uznać za wyrafinowaną, czy jak to tam ci ''z wielkich rodów poczęci'' to nazywają. Zwykłe snoby i tyle.
Co do tej wypowiedzi jej na temat tego pseuda... to nie....
-Rusher to męskie pseudo... chcesz być uznawana za faceta czy piękną i młodą waderę co? - znowu powiedział z zadziornym tonem. Miał ochotę trochę jakby ją podenerwować albo wywołać lekkie zmieszanie. Nie uda mu się pewnie, ale spróbować może co nie? Nie było go tyle czasu w Krainie i musi zobaczyć co się zmieniło, o!
Jednak teraz czas odpowiedzieć na jej pytanie. Hmm.
-Chodzę po świecie po prostu, a co? - odparł bez większych emocji.
Przeciągnął się porządnie i po chwili wbił swój wzrok w waderę. Ciekawe jak to się potoczy wszystko.. Jest młody, ale nie głupi!
Nadire
Dorosły

Nadire


Female Liczba postów : 11

     
- Nie rzuciłabym żadnym tekstem! No dobra, może i bym coś odpowiedziała, ale to nie byłoby jakieś mega brzydkie i chamskie zdanie. Tylko takie no... Normalne, aczkolwiek przecięte lekkim zirytowaniem. No przecież normalne, że za pierwszym razem poczułabym się urażona, co nie? Poza tym skąd mógłbyś się domyślić. Logiczne, że skoro nie ma w okolicy nikogo innego tylko no tak jak teraz, ja i ty to... Mówiłabym do Ciebie, bo nikogo innego nie ma.
Odparła. Jak dla niej to dość śmieszna i specyficzna była pogaduszka z tym wilkiem. Oczywiście, nie znała go więc nie wypadało też od razu oceniać. Nie wydawało jej się by ten wilczek był duszą towarzystwa.
- Poza tym nie zmuszaj się do uśmiechu, jeśli nie chcesz to tego nie rób.
Dodała. Nie lubiła sztucznych rzeczy i wymuszania emocji, jak był ponury to niech będzie ponury. Ten uśmiech był bardzo.. Creepy, taki trochę lalkowy. Brr, aż jej się przypomniał fragment filmu, który to kiedyś oglądała przez przypadek.
- Wiesz, chciałabym się poczuć męsko, jak prawdziwy facet. A Rusher to bardzo męska ksywka, co prawda wiem, ze by mi nie pasowała... Ale po trzydziestu paru operacjach plastycznych to może, może...
Odparła z uznaniem, potakując sobie głową i patrząc w górę. Tak! To była genialna myśl! Jakby była wilkiem nie musiałaby mieć na głowie tylu problemów co będąc waderą.
- Serio masz nudne życie, skoro chodzisz tylko po świecie. Tak trochę jak zmarły, jesteś na świecie, ale Cię nie ma. To takie nielogiczne.
Musiała to dodać, przecież inaczej nie byłaby sobą. A no wątpię by udało mu się ją wyprowadzić z równowagi ze względu na to, że starała się wszystko odwrócić jak najbardziej na swoją korzyść, ot bystra dziewczynka.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Marano miała bardzo przyjemny sen! Kogo ja próbuję oszukać? Chcecie wiedzieć jaki, zapewne. Zerkajcie niżej!


Stąpała wolno po suchej powierzchni. Niby zawsze cichutki dźwięk łamiącego się wpół źdźbła wyschniętej trawy, teraz był bardzo głośny i odbijał się echem w jej głowie. Słyszała swój własny oddech na tyle dobrze, że mogła wyłapać w nim najmniejsze nierówności. Błądziła wzrokiem, który swoją drogą był teraz fioletowy, wokół. Chciała przyspieszyć, chciała krzyknąć, chciała uciec! Nic nie mogła zrobić. Tylko wlokła się po ciemnym lesie. Cienie wydłużały się, w chaszczach naokoło szurały jakieś stworzenia. Strach przepełniał Marano od łap aż po koniuszek nosa. Nagle grunt spod łap zniknął i zaczęła spadać w dół, w niekończącą się przepaść. Z jej gardła wydobył się przeraźliwy i podłużny krzyk. Spadała coraz niżej w ciemność...


Wilczyca poderwała się, szybko oddychając. Rozejrzała się niepewnie. Przełknęła ślinę; gardło miała suche, aż ją bolało. Nagle do jej oczu rzuciła się sylwetka innego wilka, również śpiącego. Nie wiedziała, jak się zachować. Na dodatek gdzieś niedaleko słyszała rozmowę innych wilków, chyba wilków... Podniosła się wolno z ziemi i podeszła cichutko do nieznajomego, który drzemał. Niepewnie szturchnęła go lewą łapką w prawe ramię. Uczyniła to dwukrotnie. Może był martwy? Nie wiadomo!

EDIT.
Nie otrzymując przez dłuższą chwilę odpowiedzi, Marano poddała się i opuściła miejsce.

z.t.
Anthony
Dorosły

Anthony


Male Liczba postów : 54

     
- I tak jesteś urażona więc to nie ma najmniejszej różnicy. A skąd miałbym wiedzieć, że tutaj nikogo innego nie ma? Poszukałbym z 2 minuty a może i mniej i bym kogoś na pewno znalazł, więc mi się tutaj nie wymądrzaj. - powiedział bez emocji. Wiedział w końcu jak to jest i tyle.
Był duszą towarzystwa ale wpierw trzeba się przebić przez kilka barier aby ten upewnił się, że mówi z inteligentną osobą, a nie tak jak jest teraz. Dla niego, ona jest jakaś nienormalna. Chwilowo, może to potem się zmieni, ale na to lepiej nie liczyć, bo się jeszcze na tym przejedziecie i będziecie mieli wielki problem którego nie da się już naprawić.
- Raz spróbuję i co? Zabronisz mi? - rzucił nie tyle pytająco co znowu zadziornie.
Po kolejnych słowach wstał i po prostu miał zamiar zmienić miejsce. Nie jest dla niego tłocznie czy coś w tym stylu, po prostu wolałby iść w jakieś trochę inne miejsce.
- Okej, od teraz mówię na ciebie Rusher. - odpowiedział i wytknął język.
Po chwili się zastanowił.... jakby tutaj ją ścisnąć albo kulturalnie odpowiedzieć? Hmm.
- Haha, śmieszna jesteś. Wiesz ile można robić podróżując? W jednym miejscu się zjawisz, namieszasz i znikniesz! Pogadasz, wyśmiejesz, ukradniesz, przeżyjesz coś i nadal nic cię w tamtych miejscach nie trzyma! Wiesz jakie to jest świetne? Poza tym można się komuś wtrącić w rozmowę! Choć za mną to ci pokażę! - rzucił z entuzjazmem.
Wstał i faktycznie zrobił to co chciał, czyli ruszył w stronę wyjścia.
Będzie ciekawie na pewno!

ZT. -> Ustalimy przez PW :3
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Selwa przyszła tu powoli, dostojnie. Łapy stawiała delikatnie, jakby latała. Rozejrzała się po okolicy.
- Urocze miejsce - Skomentowała i przeszła po mostku. Wyspa była by bardzo dobra do wygrzewania się na słońcu. Dlaczego tak długo jest ciemno?
Siadła zawijając łapy ogonem próbując choć trochę się ogrzać tą mroźną pogodę.
Spojrzała na niebo. Zero gwiazd. Malutkich światełek które wydają się być tak blisko a jednak są oddalone o tysiące lat. Dlaczego? Jak takie coś mogło się wznieść tak daleko?
W swoich rozmyślaniach zatraciła się całkowicie nie zwracając już uwagi na wszystko co ja otacza.

b.w ;-;
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Trzeba przyznać, że Kein już wiedział kogo tu będzie w stanie spotkać. Był w tym miejscu raz, jak nie i dwa. Za każdym razem widział jakiegoś wilka z ognistych. Tak teraz usera rozkminia. Nigdy nie widział nocnych poza dawną Betą i dzieciakiem. O Berenice zapomniał... z Wodnych tylko 1 której imienia nie znał (Carly).
Z Wiatru z 7 lub 8. Z Ognia... 3/4.
Well, wychodzi w sumie na to, że nie było aż tak nudno. A i o samotnikach lepiej nie mówić bo było w jego przeszłości ich pełno.
Tak sobie przyleciał i siadł na zadzie gdzieś tam na wysepce rozglądając się uważnie wokół siebie. Powoli przez to zaciemnienie zaczynał wariować. Musi znaleźć słońce zanim mu odbije.
Tylko... gdzie?

b.w
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Selwa dopiero po dłuższym czasie zauważyła, że do tego miejsca dołączył inny wilk. Pociągnęła nosem. Nie był z jej watahy. Z lekkim wahaniem ale jednak powolnym wręcz majestatycznym krokiem podeszła do nieznajomego.
- Dzień dob.... Dobry wiecz.... Witam - Powiedziała po większym wahaniu i spojrzała w górę. - Powiedziałabym, że piękny mamy dzień... Ale okoliczności nie sprzyjają...- Zaśmiała się cicho i przekrzywiła lekko głowę.
Wilk wydawał się zamyślony. Czy aby na pewno ją usłyszał? Może nie ma ochoty z nią rozmawiać. Cofnęła się o parę kroków.
- Nazywam się Selwa - Powiedziała i na tą wypowiedź dygnęła uginając wszystkie na raz łapy
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior może i był zamyślony, ale czasami potrafił się skupić na tym co go otacza.
W sumie takie jest zadanie prawdziwego wojownika, a nie takiego na którego go szkolili.
Powinien być nie myślącą maszyną do zabijania, a nie działającą i rozważającą wiele opcji jednostką.
Co się z nim działo w jego głowie? Nikt nie potrafiłby tego określić, a jakby wilk zaczął to tłumaczyć, to ta wadera na pewno zgubiłaby się w tym wszystkim.
Wilk spojrzał w górę. Nie ma księżyca, więc...
- Z tego co widzę to raczej dzień. Także dzień dobry.
Wrócił swoim spojrzeniem na pomost łączący normalny ląd z tą wysepką malutką.
- Kein. - rzucił lekko wesoło.
Jednakże nadal był zamyślony.
Wiedział, że niektóre sprawy jednak powinien zostawiać tak jakby na poboczu, a jednak się w nie wrzucał codziennie i na okrągło.
Tyle w sumie. Nie ruszał się w ogóle.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczyca kiwnęła głową i uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Miło poznać - rzuciła wesoło i machnęła parę razy ogonem. Czy wilk chce z nią rozmawiać? Nie chciała się narzucać. Spojrzała pytająco na basiora i westchnęła. Myślami powróciła do swojej rodziny. Ciekawe jak by zareagowali gdyby wiedzieli, że ma się dobrze i nic jej nie jest. Jej rodzina przekonana była, że kolor czarny to pecha a więc w pewnym sensie nienawidzili jej. Przynosi przecież pecha. Opuściła nie co uszy smutna ale chwilę potem otrząsnęła się. Przecież nie może pokazać swojego smutku basiorowi. Nie na przywitanie.
Ale przybywając do tej krainy postawiła sobie cel. Chciałaby zostać wojownikiem a najlepiej latającym wojownikiem. Posiadanie skrzydeł posiada wiele zalet.
- Czy nie przeszkadzam? - Spytała otrząsając się z zamyśleń.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wyrwał się z myśli i w końcu spojrzał na waderę.
Hmm.. więc tak wygląda. Cóż, zarysy za wiele nie mogą powiedzieć wilkowi.
- Również miło.
Był nadzwyczajnie spokojny. W sumie to nawet i lepiej, bo jak rzuca nim w emocjach to dzieją się bardzo złe rzeczy, o czym przekonało się kilka osobników.
Próbował machnąć ogonem, ale totalnie zapomniał iż jego ta część była w pewnym sensie martwa i nieczuła na emocje oraz prośby właściciela.
Nie żeby było naprawdę sparaliżowane, ale.. po prostu nie używał basior tylnej części (ogona) to okazywania radości. Nie potrafił.
- Jakbyś przeszkadzała to na pewno bym to powiedział od razu. Nie przeszkadzasz, a tym bardziej miło widzieć kogoś nowego.
Uśmiech jak zwykle zawitał.
Teraz jedynie pozostał pewien problem.
Jak się opanowywać? W końcu nie wiadomo jak długo ten wytrzyma na spokojnie.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Uśmiechnęła się.
- To miłe - Powiedziała wesoło i machnęła ogonem raz jeszcze.- Nie jesteś z watahy ognia, prawda?- Spytała niepewnie i uśmiechnęła się.
Nie pachniał tak jak inni z jej watahy.
Machnęła łbem.
- Wiesz gdzie jest słońce?- Spytała cicho wpatrując się w czarne niebo.
Tak bardzo tęskniła za wygrzewaniem się na pustyniach. Było jej przykro, że słońce w niewyjaśniony sposób znikło.





Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Spojrzał się ponownie w to niebo. Faktycznie.. cóż, nie było najciekawiej.
Ale chwilka, wpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie.. które właściwie wyglądało dla niego lekko na retoryczne.
- Nie jestem z Ognia. Co prawda byłem już w Nocy i obecnie jestem w Wietrze, ale nie jestem z Ognia.
Uch.. teoretycznie wychodziło na to, że są wrogami dla siebie.
Nie jest to najciekawsze tym bardziej, że ten nie chciał jakiejś tam wojny czy pojedynków.
Nie przepadał za tym, ale jak to mawiali? Taka praca. Chwilowo...
- Słońce zniknęło wraz z pojawieniem się jakichś dziwnych zjawisk w Krainie. Nie wiem gdzie jest ani czy wróci, ale.. nadzieję trzeba mieć.
Westchnął i powrócił wzrokiem na waderę.
Ciekawa.. chwilowo jakoś dziwnie dobrze było.
Pewnie coś się nie uda.
Kreiza
Dorosły

Kreiza


Female Liczba postów : 130

     
/wybaczcie, że tak z gruchy ni pietruchy ale trzeba wreszcie zakończyć ten wątek.

Kaed'rin van Regis napisał:Szaleniec biegł wytrwale w kierunku Viktorii. Dudniąca, wypływająca z niego krew ogłuszyła go, a więc dźwięku przesuwanego głazu nie usłyszał. Wpadł na niego przewracając go tym samym. Upadł z impetem i głuchym hukiem pomiędzy magami. Charknął, zawarczał i splunął krwią gdzieś w bok. Zatrzymał się. Sapał jakby był po ogromnym przemęczeniu. Wodospady krwi lały się z jego oczu tworząc niemalże rzekę krwi przy jeziorze. Stał niebezpiecznie blisko Viktorii, na tyle niedaleko, że gorąca ciecz oblała również zielone futro samicy. Był ogłuszony, nie docierało do niego co się dzieje, lecz powoli zmysły do niego wracały. Szkoda, że nie wzrok.
Oprzytomniał. W tej jednej chwili zrozumiał. Było źle, było naprawdę źle.
Jego ogromne cielsko sapało, dyszało wręcz. Tracił siły z każdą sekundą, z każdą kroplą krwi utraconą. Jest źle, jest bardzo źle. Plugawe stworzenia naruszyły jego majestat. Pozbawiły go wzroku! Nawet jak powróci w ciele innego stworzenia, w dalszym ciągu będzie ślepy. Hańba. Zgorszenie. Pośmiewisko. Gdyby był zwyczajnym wilkiem - zapewne by się teraz poddał i załamał w chwili oprzytomnienia ale Regis... Och, upiorek nasz to zupełnie inna bajka. Zrozumienie tej beznadziejnej sytuacji wprowadziło go w jeszcze większą furię o ile to było możliwe. Ryknął wprost na samicę opluwając ją tym samym czerwonymi kroplami śliny.
Zakładając, że krótko po tym podskoczył Charllie, tylko dlatego, że userka się zagapiła pisząc post i mocno przeprasza, Regis zrazu odwrócił łeb w jego stronę. Chciał go potraktować tradycyjnym pacnięciem na dzień dobry jednak coś go ubiegło. A tym czymś były słowa złotego (a może brązowego) wilka. Jego łapy zaczęły grzęznąć w objęciach jakiś dziwnych macek. Kaed'rin był mocno zdezorientowany, wzrok utracił, nie wiedział co to jest. W tym wszystkim czuł się jak małe dziecko, które straciło matkę z zasięgu swego wzroku. Nigdy wcześniej nie zaznał takiego uczucia. Na nowo poznawał świat, z perspektywy tego bezradnego a nie wszechmogącego i silnego. Szaleństwo minęło lecz wściekłość nie. Szarpał się, próbował wyrwać z objęć dziwnego zaklęcia. Z każdym jego ruchem krew mocniej tryskała i również nowo przybyły został zalany szkarłatną cieczą. Z każdym jego ruchem stawał się coraz słabszy. W pewnej chwili przestał rozumiejąc, że nie ma to sensu, póki co.
- Zaiste, należą wam się gratulacje! Udało wam się chwilowo powstrzymać upiora. Czujecie się z tym dumni, czujecie się lepiej, co? - Splunął pomiędzy nimi, padło akurat na przewalony głaz. - Hm, hm. Coś mało rozmowni jesteście. Atakujecie biednego Regisa, przecież nic wam nie zrobiłem! Egzystowałem sobie spokojnie od czasu do czasu kogoś mordując ale to przecież nic takiego złego! - Westchnął bardzo sztucznie i płytko jak w marnym teatrze. - Wiecie co? Jesteście okropni, nawet się nie przedstawiliście, nic nie powiedzieliście a już zaklęciami we mnie ciskacie! - Wpierw ukazały się kły, a zaraz po nich paskudny, szeroki uśmiech. Wraz z rozchylonymi wargami krew delikatnym strumyczkiem wylała się spomiędzy zębów, celowo "wypluta" przez Regisa. Okropny widok jawił się przed magami. Stwór o czarnych dołkach zamiast oczu z hektolitrami krwi lejących się z nich. Zakrwawiony pysk, poraniony. Zmierzwione futro, pozlepiane, a wszystko to należy do ogromnej kupy mięśni.

Ile to czasu minęło? Nie był w stanie wyczuć. Jakoś wszystko zatrzymało się w miejscu wraz z otaczającym go wokół pobojowiskiem. Wszyscy zniknęli. Nawet wampir. On pozostał. Leżał nieprzytomny na ziemi, jego oddech był bardzo powolny, miarowy. Wyglądało to jak głęboka hibernacja, śpiączka. Regis nie wiedział kiedy w takim stanie się znalazł. Jego długie cielsko leżało wyciągnięte bezwładnie tuż przy brzegu jeziora. Krew z jego oczodołów jak i z innych, niewielkich ran lała się powoli, miarowo cały czas, wyglądała ona jak leniwy strumyk przedzierający się pomiędzy kosmykami sierści, aby zaraz potem malutkim wodospadem spaść na piasek i leniwie wtoczyć się do wody jeziora, która już dawno zabarwiła się na czerwono. Wyglądał jak mityczne stworzenia zamknięte w pułapce czasu, które zostanie tak tutaj do końca dni tego świata. Czas się dla niego zatrzymał.
W rzeczywistości było inaczej. Wnętrze umysłu upiora wypełnione było przeraźliwą walką o przetrwanie Krejzolki. Walczyła ona z sidłami okropnego stwora, który w niej zamieszkał sprzed laty. Pradawna, krwiożercza istota, która wreszcie osłabła. Nie mogła przepuścić tej znakomitej okazji, musiała walczyć. A więc walczyła.
Fakt, że upiór leżał bezwładnie tak długo, oznaczał, że nie miał dość sił funkcjonować poprawnie oraz toczyć wewnętrzny bój z wściekłą samicą. Wprowadził swe ciało w coś przypominającego hibernację, z której to tylko on może wyjść.
Tak oto mijały dni, miesiące... W Krainie działo się wiele ciekawych rzeczy, w których to mógł uczestniczyć upiór. Wszystko przeszło wokół niego obojętnie. Zapewne istoty odwiedzające te miejsce przerażone widokiem wpół żywego potwora, nad brzegiem jeziora, nie śmiały go nawet tknąć przyglądając się jedynie temu przerażającemu pięknu. Strach, który nas zachwyca.
Krejzolka, a może raczej Kreiza, bo tak brzmiało jej prawdziwe imię, walczyła zażarcie ze swoim przeciwnikiem. Musiała wygrać, to była jej jedyna szansa, a fakt i widok słabnącego Kaed'rina dawał jej ogromne pokłady nadziei. Wiedziała, że zwycięstwo się zbliża, że wszystko idzie ku dobremu końcowi. Jednak trwało to powoli, miesiącami przecież. Ale...
Udało się. Poddał się.
Ale co teraz? Stłamszony upiór próbując ratować resztkę swych fizycznych zdolności i atrybutów starał się opuścić ciało, musiał je wybudzić.
Krew zatrzymała się. Ciche kapanie ustało. Uszy wielkiego stwora drgnęły. Nastała ogromna cisza, zdawało się, że cała otaczająca przyroda w milczeniu oczekuje tego co ma się zaraz wydarzyć. Końcówki łap zadrgały. Łeb zaszurał powoli po zaplamionej rdzawo ziemi. Pazury w tylnej łapie zaorały piasek zostawiając w nim głębokie bruzdy. Pysk się zamknął. Istota wracała z głębokiego snu. Ale wciąż przyroda czekała na coś niecierpliwie. I się doczekała.
Najpierw charkanie, jedne drugie, wyrzygał krew, wstał, zaczął się szamotać na lewo i prawo, jakby walczył w furii z samym sobą. I tak też właściwie było. Starał się uciec, był wyrzucany. A na dowód tego płaty skóry zaczęły z niego odpadać na ziemię i bardzo szybko ulegać rozkładowi. Kolejne porcje krwi istot zabitych w dalekiej przeszłości wlewały się leniwie do jeziora. Najgorszym widokiem najprawdopodobniej był jego łeb rozszczepiający się na dwie równe części. Strumienie krwi wraz z pogłębiającym się rozdwojeniem zalewały ziemię.
W pewnym momencie złamał mu się kręgosłup, padł niby martwy. W miejscu jego karku pojawiła się rana, po czym łapa. Łapa! Wilcza łapa! Była o kolorze brudnej bieli. W ślad za nią pojawiła się i druga, szara, wiotka wydostawała się z wnętrza ciała upiora, które nagle zaczęło syczeć i parować. Do tego pękało, mogła się wydostać, wreszcie! Poszerzała stopniowo ranę, wyglądała jak poczwarka w pierwszych sekundach swego życia, dramatycznie się go chwytająca. Pojawił się nos, pysk, uszy, czoło, czarne włosy aż wreszcie ślepia. Ujrzała świat... Co prawda był ciemniejszy niż niegdyś ale dalej raził ją niesamowicie w ciemne, mętne oczy.
Tak oto narodziła się ponownie Kreiza.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Wilczyca kiwnęła łbem na znak, że zrozumiała. Wilk wydawał się przyjazny ale pozory bywają mylące.
- Skąd pochodzisz?- Spytała aby rozkręcić jakoś rozmowę.
Machnęła ogonem.
Była ciekawa czy wilk chciałby rozmawiać o swojej histroii. Samej nie przychodziło jej to łatwo.
- Wybacz, nie chciałam być wścibska...- Powiedziała cicho.
Spuściła łeb. Czy wilk będzie teraz zły? Czy postanowi odejść? Czy się obrazi? Westchnęła cicho i myślami powróciła do swojej rodziny która ją gnębiła. Ponieważ... Była czarna.
Teraz gdy jej futro było białe. Czy przyjęli by ją?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ogólnie to zastanawiało go tylko jedno.. ale w sumie to pytanie zada kiedy indziej, przy lepszej sposobności.
Nie chodzi tutaj o nic strasznego ani coś w tym stylu..
- Skąd pochodzę.. otóż, dosyć ciekawe pytanie. Przyznam ci, że nikt jeszcze przed tobą mi go nie zadał tak typowo wprost. Ale w każdym razie pochodzę z Anglii, wysp Brytyjskich czy jak tam to sobie chcesz tak to nazwiesz. Jest to ogólnie miejsce oddzielone od nas kontynentem daleko stąd. I uprzedzę twoje pytanie - nie mam powodów aby tam wracać. Moja droga życiowa była dosyć nieźle poharatana przez wiele osobników, śmierć rodziny i tak dalej... Nic osobiście ciekawego w sumie.
Nie zamarł ani nic. Mówił o tym wszystkim w totalnym spokoju który ogarniał jego duszę.
Problem jednak polegał na tym, że ten.. może nie najlepiej jest gadać o tym w taki sposób.
- Ależ nie jesteś wścibska. Nie dla mnie w każdym razie. Ogólnie opowiadać o sobie mogę, ale to tylko w momencie jak ktoś zadaje pytania. A ty skąd pochodzisz? I co ważniejsze, czy kojarzysz mój dom?
Severus
Latający Wilk

Severus


Male Liczba postów : 47

     
Powrót do krainy nie miał być spodziewany, ani gwałtony, choć nagły - a jego przybycie milczące i ciche, jakoby skradał się do upatrzonej od lat ofiary, z której rozum uplanował, by upić życiodajne soki i wyssać krew. Niemniej powrócił, choć nie taki sam, a troszkę inny, pomimo bycia sobą, mniej lub bardziej, jednak wciąż sobą. Zbyt wiele go ominęło, czy też nie, zaś return musiał nastąpić, prędzej czy później. Momentalne zjawienie się i zdezorientowanie zamieszanej okazji, wspięcie się na wyżyny i spoglądanie w oczy martwemu, białemu jeleniowi, za którym niegdyś goniły tłumy, by wreszcie cud natury uwiązać i żywcem oskrobać ze skóry. Spoglądał na gładkie linie, lekko zgięte ku dołowi, sterczące z kościanego kręgosłupa - żebra mieniły się bielą, wciąż chroniąc nabiegłe krwią i łzami płuca. Spoglądał i nie potrafił zrozumieć własnej ślepoty, która nie odebrała mu umysłu, pozostał sobą, choć się zmienił, a jakże pragnąłby być wciąż głupim i beznadziejnie naiwnym, iż każdy czyn i gest nie traci czyjegoś życia. Zasznurowane usta pozostały beznamiętne, oczy podążały za widokiem zada, z którego zwisały kawały mięsa, które niegdyś tworzyły mocne i giętkie mięśnie, pozwalające jeleniowi uciekać gdzie pieprz rośnie. Tak się już jednak nie stanie - stracił brutalnie zgwałcony cud, gdy własne ślepia nie pozwoliły mu, by towarzyszyć mu w nieskończonej drodze, aż do końca świata, gdy wszystko zapadnie się w Otchłań. Galadriel rozsunął macki, budząc się ze snu, znacząc tyle, że na horyzoncie zdarzyło się coś ciekawego, gdyż czas nie pozwalałna lekcje. Przymknął ślepia, wciąż falując na łapach, niczym łajba na wzburzonym przez sztorm morzu. Niedaleko znajdowało się źródło złego, choć marnego, ducha. Ducha, którego pora zamknąć w klatce i odebrać swobodę. Ducha, którego nazwałby demonem, gdyby nie słabota - a może pewność, którą nadawała mu bliskość duszy istoty wyższej dawała mu fałszywą odwagę i pychę. Zwrócił się w tamte strony, z uwagą kuląc uszy, karkiem niczym świnia nie ruszając, sztywny, jakoby zamiast kościanej linii wsadzono mu metalowy pręt między łopatki. Wysuszona łapa zabrodziła w skrawionej wodzie, lawendowa barwa bandaża skryła się czerwienią. Wzniósł go do pyska i obwąchał, posmakował czubkiem jęzora. Więcej nie potrzebował, wskazówka była aż nadta, a strona w którą kołysał chude i drobne cielsko właściwa. Brakowało duchów - pouciekały, nie chcąc ranić nosów, choć od chwili śmierci zatkane były przez posokę, wciąż lejącą się przez nozdrza. Lawendowe łapsko sięgnęło pod taflę wody, z krwi wyławiając czerń, którą nie szydzi noc, choć ociekająca brudną czerwienią. Tego mu było trzeba, gładkości i zimna, które obracał w łapie, nim schował do fałda szala. Nie wypadnie, upewnił się. Widowisko, jakiego mógł być świadkiem, gdyby chudy zad przywlókł wcześniej, właśnie osięgnęło szczyt i euforię - ponowne narodziny tego, kto zamknięty niczym ptak w klatce, powinien nie żyć. Bez obrzydzenia wdrapał się na zdające się truchłem ciało i chwycił szarutką za łapę. Lawendowy bandaż splamił miękkie opuszki krwią, strutą wodą i zielem, choć Kreiza mogła mieć wrażenie, że to nie wysuszone, pomimo namoczenia, trzaskające kościami palce zaciskają się na jej przegubie. Oślizgła, śluzowata macka owinęła się wokół ramienia, choć dla jej poziomu wzroku niewidoczna - duchowa, niebezpieczna. Nie znalazła tego czego chciała, puściła, by udać się do ciała. Niezliczone szczęki wchłonęły Regisa i poczęły przeżuwać, podczas kiedy wilk ściągnął szarą znów na ląd. Pierwszy lot od wielu lat - a ptaszęta prowadzą rodzice. Zawsze pozostaje się dzieckiem. Nie odzywał się, pysk trzymając zamknięty i obojętny, choć dwie barwy ślepi spoglądały na nią uważnie i badawczo. Przysiadł, zamienił łapy, chwytając ją ciepłą i wilczą łapą, której nie czuła od dawna, a wręcz przygarnął do siebie, jakoby broniąc pisklęcia. Galadriel skończył, spluwając demonem w czerń kamienia, niezadowolony. Nic nie zdołał wyciągnąć z bezilności; niczym się nie najadł. Cofnął się i usnął, lawendowa łapa ścisnęła czerń kamienia, teraz zdającym się cięższym niż wcześniej, a zimno i furię przelewając w chłód gładkich ścianek. Obrócił duszyczkę w kościanych palcach, niczym kostkę do gry, nim wydobywszy z torby najprostszy splot stworzył z niego medalion, nieważne, jak bardzo przeklinający swego pana. Wyczuwał słabość w szarości, barwy napotykały ledwo przytomny wzrok; porzucił amulet, pozwalając tym razem dzierżyć miejsce wraz z Galadrielem, zanurzył go pod szalem, coby wiotką postać ułożyć na swoim drobnym ciele. Wstał z trudem, ciało ponownie pogrążyło się w sztormie, lecz wiedział, gdzie kierować wzburzoną falami łajbę. Idąc i pozostawiając parujące, gnijące truchło za sobą, natknął się na ostatni okaz, który niedbale otrzepał z krwistej wody i wrzucił do zielarskiej torby, wyznaczając osobną przegródkę. Oko demona nie gniło, wściekłość i nienawiść, którą nosił w sobie, przekazując przez wieczność.

/zt wraz z Kreiz.
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Kiwnęła głową i uśmiechnęła się szeroko.
- Owszem, znam twój dom. Ja pochodzę z Niemczech. Mieszkałam w małej dolince Wetterau. Opuściłam ją... Szukając przygód - Powiedziała radośnie zatajając fakt, że opuściła swój rodzimy dom ze względu na poglądy rodziny. Z jednej strony nie chciała jej znać. Nienawidziła jej. Pragnęła ich śmierci. Z drugiej... Tak bardzo chciałaby powiedzieć, że jest i już nie jest czarna. Jak by zareagowali?
Machnęła łbem odganiając niesforną grzywkę która chcąc nie chcą i tak powróciła na swoje miejsce przysłaniając jej śliczne, fioletowe oko.
Machnęła ogonem na którym znajdowały się piękne kolorowe kropki, odblaski czy jak kto wolałby to nazywać.

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak w sumie to bardzo dobrze, że olało się tą akcję.
Basior nie musi wiedzieć co tam się działo, bo tak jakby.. nie potrzebne mu to było wcale w życiu.
- Ach Niemcy... kojarzę ten kraj. Nie powiem, nie raz próbowali mnie od tak sobie odstrzelić i niektórzy chcieli prześladować, ale cóż... dobrze, że opuściłem tamte tereny. W sumie jedynym miejscem w jakim jeszcze nie byłem to chyba Ukraina i Chiny. Dla mnie dobrze.
Lekko się uśmiechnął, ale przy okazji musiał się rozprostować.
Wojownikowi nie... ej chwilka. Kein nie jest wojownikiem a tym swoim ''Cieniem''. Ranga prywatna zdobyta
- Oj uwierz mi, że kocham po prostu podróżować po tym świecie. Całe życie zmarnowałem na to wszystko, ale teraz... powiedzmy, że robię to dalej. W tej Krainie jest jeszcze pełno terenów do których nie doszedłem. Znasz może jakieś ciekawe miejsce tak przy okazji?
Przy okazji od usera - avek Selwy <3
Selwa
Dorosły

Selwa


Female Liczba postów : 277
Skąd : Okolice Lublina

     
Selwa uśmiechnęła się na fakt, że wilk kojarzy, ba! Był w jej kraju. Przykro trochę jej było, że nie mogła zobaczyć wysp Brytyjskich. Może kiedyś będzie okazja?
- Ja dużo nie podróżowałam... Jeśli chodzi po świecie to byłam tylko w Niemczech.. No i w tej krainie - Powiedziała wesoło.
- Zmarnowałeś? Uważam, że podróżowanie po świecie, nie jest marnowaniem życia- Powiedziała i przyjrzała się wilkowi co jakiś czas machając kolorowym ogonem. Ona sama dałaby wiele aby podróżować po świecie, poznawać świat. Uśmiechnęła się na tą myśl.
- Przykro mi, jestem w krainie od niedawna i nie znam za bardzo krainy... - Powiedziała

yaay dziękować :>
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No więc tutaj niestety trzeba dopowiedzieć, że ten wilk nigdzie nie miał dobrze. W każdym kraju jakoś go prześladowali albo próbowali zabić. Dlaczego? Ponieważ pochodzi z rodu Anarchistów.
- Nie powiem, ale w tej Krainie jest najciekawiej, a przynajmniej było. Dużo przygód i w ogóle. A co marnowania życia, to skomentuję to bardzo prosto. Otóż były momenty w których zwyczajnie chciałem zostać z pewnymi osobami, ale wiedziałem iż nie mogę. Wiele osób się poznawało przy tych podróżach, ale co z tego teraz mam? Tylko wspomnienia.
Westchnął lekko i przekręcił łbem.
Teraz jednakże nie jest czas na smutki jakiekolwiek, więc wilk się uśmiechnął. Nie ma co rozpamiętywać przeszłości.
- Hmmm... No dobrze. Ja nie jestem aż tak długo, bo co najmniej 3/4 osobników w tej Krainie jest dłużej aniżeli ja. Jak nie masz za dużo do roboty, t o możesz pochodzić ze mną po tych ziemiach. Są jeszcze pewnie miejsca w których nie byłem.
Ogon lekko się ruszył, ale nieznacznie.
Sponsored content