Czekoladowe Jezioro

Abbey
Hybryda

Abbey


Female Liczba postów : 254
Skąd : skądinąd

     
Cóż, chwila taka jak ta jest potencjalnie potwornie niebezpieczna, nie tylko dla wagi, o której Abbey mogłaby prędzej powiedzieć, że jest za niska niż za wysoka. Z powodu uwagi, której od groma jest skupione na delektowaniu się, a niewiele zostaje poświęcone, by być gotowym bronić terenu i samego siebie, innymi słowy - by być po prostu ostrożnym. Łatwo, za łatwo się zapomnieć.
Abb była myślami na tyle daleko od tu i teraz, iże choć dotarł do niej odgłos jakiegoś poruszenia, jakiś szmer, nie przyjęła do zbyt prędko do wiadomości. Przeciwnie, bodźce zdawały się zwalniać, wlec jak żółwie, choć na co dzień przecież pędzą niczym błyskawica. Znużenie robi swoje.
Gdy za to dotarło... wtedy zareagowała tak gwałtownie, jakoby chciała nadrobić stracone przedtem sekundy, co też nie było najlepszym pomysłem, bo zachwiała się i runęła do zbiornika czekolady. Niespecjalnie umiejąc pływać, a w panice nie uświadamiając sobie bliskości brzegu. Wydała za to z siebie dziki pisk istoty obdzieranej ze skóry.

EDIT: Wreszcie wygramoliła się na brzeg, rzucając jak ryba wyjęta z wody, tyle że w sytuacji zupełnie przeciwnej. Potem zaś czmychnęła. 

z. t.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Można by pomyśleć kilka słów ułożonych w dziwne zdanie: "Co tutaj robi Ongaku Jiyuu? Czyżby szukała kolejnych kłopotów?". Może i tak, może i nie, jednak wiedzieć należy jedno - od wczorajszego dnia wyraźnie się przeziębiła, nie wiedząc dokładnie, co ma zrobić. Zwykle trzymało ją końskie zdrowie, jednak nagrzana po dosyć ciepłej nocy, zaznała nieprzyjemnego i w dodatku bardzo zimnego prysznicu - padające krople deszczu spowodowały katar i lekki ból gardła, także uczucie ogólnego rozbicia w środku. Wywlekając się bez energii oraz narzekając na własną siebie, dotarła tutaj z wyglądu panda, która chodziła niczym pijany zając, jednak i tak czy siak jest wilkiem - jej ogon z mniejszą radością wymachiwał na lewo i prawo, a powieki lekko opadały, starając się ukryć nie niebieskawe, lecz już brązowe oczy. Jej włosy były wyraźnie roztrzepane, jakby tornado ją przeszło - nic w sumie dziwnego, ponieważ także czuje się tak wewnątrz. Nie wiedząc, gdzie ją przysłał los, usiadła obok dziwnego jeziora, którego jeszcze nigdy nie widziała. A jako że chodziła częściej jako człowiek, zgięła swoje tyle łapy oraz chwyciła się ich swoimi przednimi. Nie chciała się napić nieznanej cieczy, a w ogóle do niej wejść! Po tym, co zgotowały jej magiczne wody, nie ma ochoty na kolejną metamorfozę wyglądu i być może rasy. Przecież nie o to w tym chodzi, prawda?
Dziewczyna odłożyła skrzypce na bok, patrząc się w tajemniczą, brązową tabliczkę. Zdołała z niej odczytać następujące słowa: "Trzeba było słuchać złotej rybki...". Także i to zdanie przeczytała, lecz po chwili kichnęła, ciągnąc noskiem. Oczy jej lekko łzwaiły, jednak starała się nie zwracać na to szczególnej uwagi. Na ramieniu Jiyuu nadal siedziała sójka, która najwyraźniej polubiła zmutowanego wilka-pandę. Uważam, że warto dodać informację o imieniu wspomnianego ptaka, albowiem nazywa się on Niwatori. Piękne, nieprawdaż? Nie no, jest ono tłumaczeniem. Małe stworzonko rozprostowało swe skrzydła oraz wyleciało w powietrze, wypratując jakiegoś wroga. Na jej i szczęście tęczowej, nikogo nie było w okolicy. Schorowana muzyczka lekko zamknęła oczy, słuchając szumu wiatru. Obok jej szyi usiadła Niwatori, która nie traciła czujności.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Na całe szczęście tej bohaterce jak zawsze szczęście nieustannie towarzyszyło. Żadnego bólu, żadnych niechcianych dolegliwości czy złego samopoczucia. Przez odetkany nos wdychała świeże, orzeźwiające powietrze. Szła przed siebie, z uniesioną wysoko głową. Długi przypominający pawi ogon latał to na prawo, to na lewo, jakoby w pewnym, nieznanym nikomu poza jego właścicielce rytmowi. Na chudej, długiej kufie widniał delikatny uśmiech, przyjemnie ocieplający cały wizerunek Halinki. Nagle stanęła w miejscu i obdarzyła całe miejsce spojrzeniem swoich czekoladowych oczu. Wszystko dookoła wydawało się podzielać jej dobry nastrój. Do jej uszu dochodziła radosna melodia śpiewana przez różnorodne ptaki, ach, cóz za wspaniałe uczucie! Bez większych oporów podbiegła do brzegu jeziora i nachyliła się nad nim. Przybliżyła brązowy nosek do jego tafli i wciągnęła powietrze. Nie, to z pewnością nie było błoto, choć z początku tak też się jej wydawało. Dziwna, nieznana ciecz miała przyjemny słodki zapach. Mimo to załaskotał wilczycę w nosie, tym samym powodując ciche, krótkie kichnięcie, którym zawtórowała znajdującej się niedaleko, kolorowej istotce, której jeszcze nie zauważyła.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Niwatori "zaszczekała" niczym pies, dając znak ostrzegawczy Ongaku, że znajduje się tuż kilka metrów od niej jakaś wilczyca. Młoda natychmiastowo, podniosła głowę i zaczęła nią poruszać na lewo i prawo, wpatrując potencjalnie niebezpiecznego osobnika, ale czy to było aż takie przydatne? Ach, no tak, przecież nie wiadomo, kogo może spotkać. Na kufie wadery pojawił się przyjazny uśmiech, który mówił sam z siebie: "Nic ci nie zrobię", a po krótszej chwili wstała na swoje dwie łapy oraz przykucnęła, by być na równi z nieznajomą.
- Hejka! - pomachała radośnie swoją łapką, ogon także to zrobił. Włosy poruszały się pod wpływ wiatru na prawo, dotykając lekko podłogi. - Ta ciecz jest jadalna? Właśnie, nazywam się Ongaku Jiyuu! -pomimo lekkiego przeziębienia dobry nastrój jej nie opuszczał. Oczywiście zauważyła coś równie dziwnego jak jej chód i wygląd pandy - ogon ptaka, ale nie aż takiego zwykłego. Już spotkała te stworzenie, jednak gdzie dokładnie - nie pamięta. Zapewne uniemożliwia to ból głowy i uczucie, jakby była rozbita na milion małych kawaleczków nie nie mogła się pozbierać. Znowu kichnęła, jednak zakryła łapką pyszczek, by nie zarazić troszeczkę spotkanej osoby, ponieważ byłby to zły początek znajomości. Tak oto podkuliła lekko uszy i ogon.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Gdy usłyszała dźwięk jaki wydał z siebie ptak, instynktownie spojrzała ślepiami w miejsce, z którego dochodził odgłos. Zauważyła niewielkie, opierzone stworzonko, do którego mimowolnie się uśmiechnęła. Ot - taki odruch. Gdy powoli, prawie włączając slow motion, zaczęła opuszczać spojrzenie ślepi zauważyła jak tuż przed nią stała nader kolorowa postać. W zasadzie wadera nie do końca wiedziała jak nazwać pozycję przybraną przez nieznajomą. Jako że anatomia wilków nie pozwalała na kucanie, nie wiedziała nawet, że coś takiego możliwe jest przez inne zwierzęta, choćby tak nietypowe jak to przed nią. W swoim krótkim beztroskim zyciu nie miała styczności nawet z człowiekiem, a co dopiero z innymi oryginalnymi istotami. Ubarwienie futra nieznajomej - tudzież włosów - nie stanowiło dla niej choćby najmniejszego problemu, sama mogła pochwalic się kolorowym ogonem, którego pochodzenie było całkowicie naturalnym. No, nigdy nie słyszała, żeby było inaczej.
Hal pewnie rozmyślałaby nad tym wszystkim jeszcze dłużej, nad gatunkiem osóbki znajdującej się przed nią, nad ubraniami, które miała na sobie, nad powodem, dla którego je nosi i tysiącej innych tematów. Jednak jej wewnętrzny monolog został przerwany przez delikatny, dziewczęcy głosik Ongaku. Wilczyca jakoby wyrwana z transu potrząsnęła łbem kilka razy. Po słowach kolorowej zwróciła spojrzenie ku cieczy znajdującej się w jeziorze, aby ponownie zlustrować nieznajomą.
- Na zdrowie. - Uśmiechnęła się radośnie, zostawiając wszelakie przemyślenia daleko za sobą, najprawdopodobniej na moment, w którym wysuną się jej na spotkanie, co zapewne nie będzie w najbliższym czasie. Zamrugała kilkakrotnie, jakby łącząc znane jedynie jej wątki. - Nie mam najmniejszego pojęcia czym to jest. - Odpowiedziała jakby sama zawiedziona własną odpowiedzią, nie znosiła własnej niewiedzy, a nie miała pojęcia, że w tej Krainie pewnie jeszcze niejedno ją zaskoczy. - Ale pachnie ładnie. - Ze skrajności w skrajność, ton jej odpowiedzi zmienił się dosłownie w dwie sekundy, znów przybierając radosną, melodyjną barwę.
- Halatir. - Szczeknęła krótko, przedstawiając się. - Wiesz może gdzie jesteśmy? - Zapytała zupełnie zmieniając temat. Cóż, to były jej pierwsze dni w tej Krainie, teoretycznie ta wiedza była jej zbędna, jednak praktycznie wypadałoby mieć chociaż minimalną orientację w terenie.

Post chaotyczny, wiem, gomen ;-; niestety zmęczona po pracy myślę równie chaotycznie jak piszę, jutro będzie lepiej, obiecuję! ;3
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Młoda dziewczynka, jakże słodka, radosna i tęczowa zarówno, mająca same dobre myśli w głowie, coby złych nie przybrać, uśmiechnęła się radośnie do nowej wilczycy, która chyba jest zadowolona z ich spotkania. Nie wszyscy z nas uwielbiają poznawać innych, Ongaku spotkała już różne typki, jednak wiedzieć należy jedno, albowiem tak czy siak, lubiła ich. Nie wiedząc dlaczego, przyjaźnie jest nastawiona do wszystkiego - do otaczającego ją świata, do przeszłości, do teraźniejszości, do przyszłości. Po co ma sobie dzieweczka zatrącać swoją główkę jakimiś smutkami, jak może żyć radośnie? No właśnie, jest więcej powodów, by zostać optymistą, niżeli pesymistą! Ale dobra, muzyczka uśmiechnęła się znowu przyjaźnie do podróżniczki, wysłuchując dokładnie jej słów, by jakiegoś nie zgubić. Każda informacja została wychwycona przez jej trochę wrażliwe uszy, ale nie aż tak wrażliwe, albowiem spędzone lata wokół muzyki pozwoliły trochę wyszkolić ten narząd. A w sumie - słyszy jak każdy inny wilk, jednak jest w stanie rozpoznać w muzyce zastosowane chwyty, kompozycje, ot co!
Sójka usiadła spokojnie na ramieniu dziewczyny, a po chwili wyruszyła na dalsze zwiady, by przejrzeć znowu okolicę w poszukiwaniu jakiegoś niechcianego gościa. Dobra, nikogo nie było, więc Niwatori rozprostowała swoje skrzydła i zacnie wylądowała na ramieniu pandy, by troszeczkę odpocząć. Ptaki też potrzebują odpoczynku, szczególnie w takie dni.
Tak oto dziewczyna podeszła do podejrzanej cieczy, kucając lekko oraz biorąc do ręki, spróbowała nieznanej cieczy. A co tam, raz kozie śmierć, a jak zapach dobry to chyba znaczy, że smak także. Tak oto chlipnęła troszeczkę tej brązowej substancji, nie mogąc uwierzyć, kto to wymyślił. Mleczny smak i jakiś nieznany, słodki bardzo, dodatkowo łapa zaczęła jej się kleić. Tak oto oblizała ją do suchej nitki, coby nie wzbudzić jakiegoś obrzydzenia w spotkanej Halatir.
- Ładne imię posiadasz. Moje składa się z dwóch członów, Ongaku zostało przybrane, Jiyuu od urodzenia. A tak poza tym, ta ciecz jest strasznie dobra i słodka! - oznajmiła radośnie, patrząc cały czas na wilczycę z pawim ogonem. I chociaż wydaje się to być dziwne, tak naprawdę te dziewczyny niczym się nie różnią - obydwie zostały obdarowane czymś niezwykłym. Niwatori rozwinęła swoje niewielkie skrzydełka i zaczęła okrążać ledwo co poznaną osobę, a jej uwagę zwrócił właśnie ogon kobiety. Tak oto sójka zatrzymała się w powietrzu, gwiżdżąc cichutko (warto wspomnieć, że ten rodzaj ptaka może z łatwością naśladować inne stworzenia głosem). - Nie wiem, zaczęłam biec przed siebie i jakoś tutaj dotarłam, jednak wiem jedno - na tej części Krainy znajdują się jeziora. Jeżeli nie chcesz wyglądać jak ja to nie wchodź do nieznanych ci wód, albowiem dlatego wyglądam teraz jak panda - powiedziała kolejne słowa, które złożyły się w zdania, a następnie w długą wypowiedź. Dziewczyna była już na wielu jeziorach, no dobra, nie aż tak wielu, jednak ze trzy będą.
Oj tam, pisz tak, jak piszesz, dobrze jest, nie to co moje teksty :P.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Akurat Halatir należała do tych istotek, które uwielbiały zawierać nowe znajomości. Uważała, że każda nowa poznana osoba, wprowadza pewne zamieszanie w schematyczny plan jaki układa los. Chociaż jakby się tak zastanowić to nic nie dzieje się bez przyczyny. Zapewne nawet poznanie różnych osób jest wplecione w drogę jaką trzeba przebyć podczas życia. Ale można się chociaż pocieszać, że ma się na nie jakiś większy wpływ, prawda? A co do optymistów i pesymistów - a co ze stwierdzeniem, że jeśli pesymista obstawia, że coś złego się stanie i tak będzie, to może się cieszyć, że miał racje, a jeśli się nie stanie, to będzie miło zaskoczony? Jakby nie patrzeć i jedno i drugie stanowi jakiś pozytywny aspekt, który może przywołać uśmiech na buźkę. I nie, z góry mówię, że patrząc moimi oczami przysłowiowa szklanka jest do połowy pełna, nie pusta.
Z zaciekawieniem spojrzała na małego, pierzastego towarzysza dziewczyny. Przekrzywiła łebek lekko w prawo, a jej lewe ucho delikatnie upadło w tym samym kierunku.
- To twój? - Zapytała odprowadzając ptaka wzrokiem, gdy ten wzleciał ku górze, aby potem ponownie usiąść na ramieniu pando-wilczycy. Następnie jej wzrok skupił się na nowo poznanej towarzyszce. Bacznie obserwowała jej każdy ruch, zastanawiając się co takiego chce zrobić. Cóż, sama Halina nie miałaby na tyle odwagi. Dla niej poza zapachem ważny był wygląd. Jeśli coś wyglądało jak błoto, to mimo słodkiego zapachu, pierwsza by nie sprawdziła czy ów "coś" jest jadalne.
- Dziękuję. - Szczeknęła. - Ty też masz ciekawe.. Czy coś znaczy? - Zapytała zaciekawiona. Znała znaczenie swojego imienia, chociaż nie widziała żadnego powiązania. Jej rodzice zapewne też go nie widzieli, a imię jej nadano ot tak, zwykły kaprys.
Jeśli chodzi o czekoladę, wciąż nie była do niej przekonana. Póki co wolała jednak tego nawet nie zmieniać. Kiedyś może spróbuje, może za pięć minut, może jak znajdzie się tu następnym razem, a może jednak w ogóle. Kto ją tam wie, zresztą.. kobieta zmienną jest.
Zaśmiała się znowu. Sójka wprawiała ją w bardzo dobry nastrój. Uwielbiała obserwować zwierzęta, wszelkiego gatunku, nawet te, które miały następnie służyć za jej pokarm. Z nieznanego powodu po prostu ciekawiły ją ich zachowania. Machnęła ogonem, unosząc go do góry, tym samym zbliżając go do pierzastej istotki. Zdziwiona zwróciła ponownie swoją uwagę ku Ongaku.
- Panda? - Cóż, tak egzotyczne zwierzęta były jej całkiem obce. Widziała, że dziewczyna wygląda zupełnie inaczej, ale nie wiedziała, że ma to jakieś określenie czy nazwę. - Czym jest panda? - Pan da, albo pan nie da hehe *sucharek*Hal nie do końca rozumiała słowa dziewczyny. Już nawet pomijając samego pandowego misia. Ale jak przez kąpiel w jeziorze można wyglądać tak.. inaczej?
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ciekawe jest to, jak ludzie nawiązują szybko nowe znajomości. Jakoś nigdy to do mnie nie pod chodziło, jakby każdy nieznajomy miał zamiar mnie zabić, a ja się muszę przed takimi typami bronić. Chwila... Czy to juz brzmi zbyt dziwnie jak na mnie? Ach zapomniałam, jestem jedynie wyrzutkiem klasowym, na którego nikt nie zwraca uwagi. Jedyną sytuacją jest poproszenie o zadanie domowe, jakież to głupie. Ludzie wiedzą, że mają, ale i tak nie robią, bo im się nie chce zwyczajnie. Ludzie są ciekawymi stworzeniami, aż chce się ich poznać jeszcze bardziej. Jednak przy moim zapale do nich to raczej mi się nie uda. Moim celem jest tylko skończyć szkołę i zostać zapomniana, między innymi nie biorę udziału w wycieczkach, a także i unikam zdjęć klasowych. Ciekawe? Według większości to jest głupie. I być może prawda.
Jednak pomijając moje głupie refleksje na temat życia i innych rzeczy, biorę się za napisanie tego posta z jak największym sens, do jakiego ma zostać stworzony. Młoda ucieszyła się, gdy sójka poprzynosiła jej coraz więcej dzikiej róży, ale czy to nie jest zbyt duży wysiłek dla tak małego stworzenia? Tak oto zażyła kolejną dawkę witaminy C, o której w ogóle nie miała zielonego pojęcia. A co tam, ważne jest przede wszystkim to, że po części przydaje się w zwalczaniu choroby. Czuła się ona po części dobrze, ale także o źle. Prawda jest taka, że wielu z nas woli pomagać niżeli przyjmować od kogoś ową pomoc. Tak samo tutaj było. Sójka schowała swoje skrzydełka oraz usiadła na główce młodej dziewczyny ubranej w dziwne ciuchy, niezbyt typowe dla zwyczajnego wilka. A i ona nim jest.
- Śmiem twierdzić, że on do mnie nie należy, Niwatori przywiązała się do mnie, nie zmuszona do tego, co świadczy prawdopodobnie o jej dobrym serduszku - odpowiedziała, dając swoje tęczowe włosy do tyłu oraz spojrzała swoimi brązowymi oczyma na ledwo co poznaną wilczycę, z którą przyjemnie się rozmawiało. Skrzypaczka lekko pomachała swoim ogonkiem, chichocząc lekko pod różowym noskiem. Czemu by nie? - Dostałam te imiona przypadkiem. To znaczy, chyba, jednak do mnie bardzo pasują. Ongaku to "muzyka", a Jiyuu "wolność". Zwykle byłam niezależna, szłam własnymi ścieżkami, lecz na swej drodze spotkałam mentora. Od niego wzięło się Ongaku, czyli muzyka. Nauczył mnie on podstaw grania na skrzypcach, był bardzo dobrym lwem - odpowiedziała na pytanie, a teraz strasznie mi się spieszy, więc jeszcze gorsze składniowo zdania. - Panda to takie puszyste i dosyć spore stworzenie, jestem trochę do niego podobna. Żywi się roślinami, ja w sumie rzadko jem mięso, niezbyt mi się to zdarza.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Czy ja wiem czy ciekawymi? Na pewno są specyficzni i skomplikowani, to bez najmniejszych wątpliwości, ale fakt faktem - żeby umieć z nimi i wśród nich żyć warto jest poświęcić im i nam trochę czasu. A ja ku temu dążę, zaczynając już w czwartek zajęcia na pierwszym roku psychologii (ugh, boję się, że jeszcze zatęsknię za liceum ;-; ). A widzisz, tak jak wcześniej - nic nie dzieje się bez przyczyny. Pamiętajmy, że każda szkoła jest jednym z rozdziałów, a każdy następny wymaga odrobiny uwagi.
- Niwatori.. - Szepnęła do siebie, jedynie powtarzając imię sójki. O ile słuch jej nie mylił, to imię miało w sobie coś wspólnego z imieniem dziewczyny. Cóż, nawet jeśli ptak jest z nią z własnej woli, to można twierdzić, że nadała mu ona imię. A jeżeli już nadajemy czemuś nazwę to suma summarum w pewien sposób to przywłaszczamy, staje się to po części nasze, bo uważamy, że mamy do tego prawo - i nie mylimy się. Czy to najnowszy wynalazek, zwierzątko czy nawet dzieciątko.
Słuchała uważnie słów tęczowej towarzyszki, starając się je rejestrować w głowie. Dziewczyna mówiła bardzo ciekawe rzeczy, choć znów używała słów, których znaczenia kremowa wadera nie znała, co było w zasadzie nieco niekomfortowym. Dobrze, że przez inny wygląd Ongaku Halatir nie wiedziała, że ta druga jest od niej młodsza, nawet jeśli zapewne niewiele, wtedy dopiero byłoby jej wstyd.
- Wybacz, że pytam.. znowu.. ale czym jest skrzypcach? I ten lew? - Cóż poradzić, że wilczyca nigdy nie miała do czynienia z ludzkimi przedmiotami. Ba! Ledwo miała okazję spędzić choć sekundy w ich towarzystwie. Widziała ich osady, widziała ich w stadzie, a jeśli nawet widziała przedmioty ich codziennego użytku, nie znała ich nazw. Jej kontakt odliczał się tyle co do wzrokowego. Nie zdawała sobie nawet sprawy z tego jak bardzo mogli być niebezpieczni dla jej gatunku.
- Powiedziałaś, że jesteś do niego nawet podobna. Czyli nie jesteś pandą.. - Zastanowiła się przez chwilę i trzepnęła uchem. - Wybacz jeśli to pytanie wyda Ci się niegrzeczne.. i oczywiście w takim wypadku nie musisz na nie odpowiadać, ale jeśli mogę spytać.. czym jesteś w takim razie? - Spytała znów lustrując ją wzrokiem, z góry na dół, z dołu w górę.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
/Przepraszam za tak długą odpiskę, albowiem dzisiaj miałam zbyt dużo do roboty, nauka na poprawki, dodatkowo pomoc rodzicom. Mam nadzieję, że wybaczysz ;-;. Miałam już rano odpisać, jednak jakoś mi to nie odpowiadało, nie chciało mi się wręcz.
Na stówę są ciekawymi, w szczególności w tych chwilach, gdy nie mają żadnego dobrego dla nich wyboru. Wtedy czasami popadają w rozpacz, są w stanie zrobić przeróżne głupoty. I to wydaje się śmieszne, jednak nie śmieję się z tego, lecz po prostu mnie to ciekawi. Przestraszeni są w stanie wymawiać głupoty, stwarzać w swojej główce jakieś rzeczy niemożliwe, że coś złego się stanie...  Czasami się tak zdarzało, a raczej spotykałam takie osoby. Ciekawe, bardzo ciekawe. Ale nie to, że się nad nimi znęcałam czy coś, nie jestem do tego zdolna. Potrafię jedynie przestraszyć moją twarzą i zbyt głupim spojrzeniem, chociaż raz kolega rzucił mi taki tekst:
Wyglądasz tak, jakbyś chciała kogoś zabić.
Zaśmiałam się wtedy, jednak po części to racja jest. Chciałabym czasami, by ktoś zniknął z mojej klasy, ale nie pod ziemię, lecz gdzieś, gdzie jej bym nie spotkała.
Młoda uśmiechnęła się, wstając na swoje łapki oraz przechylając się do przodu, chwytając swoją niewielką, białą sukienkę oraz pokłoniła się, stojąc na jednej łapce. Jej ogon machał niczym szalony wiatrak, zapewne dawałby ogromny wiaterek.
- Widzę, że zainteresowało cię to imię... - oznajmiła, przyjaźnie szczerząc swoje prawie białe ząbki. - Nie wiedziałam, jak mam mówić na moją nową przyjaciółkę, dlatego dałam jej z innego języka niewielkie przezwisko. Niwatori oznacza po prostu ptaka. Dziwnie by wyglądało to, jak nazywam ją inaczej, w sumie, chyba jej się spodobało wspomniane imię.
Do uszu młodej znowu dotarły słowa, a raczej pytania Halatair. Teraz na szybko, bo mi się spieszy ;-;.
- Skrzypce są to przedmioty, które wytwarzają piękny dźwięk - wtedy młoda wyciągnęła z etui wspomniany instrument, chwytając w łapkę skrzypce oraz przeciągając smyczkiem, wytworzyła ładną melodię. - A lew... Lew to takie ogromne stworzenie z wielką i puszystą grzywą! Jestem wilkiem o wyglądzie pandy, o to się nie musisz bać, nie zjem cię, nie zabiję, bo nawet tego zrobić nie potrafię.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Nie wiem dlaczego, ale jak czytam dwie pierwsze linijki to mam wrażenie, że dopatruję się w nich jakiegoś opisu eksperymentu na robakach. Ale może lepiej nie zwracajmy na to uwagi. Tak czy siak, nie martw się, pamiętaj, że każdy okres jest przejściowy. Tak jak napisałam wyżej - jest to rozdział, który trzeba zacząć i skończyć, aby dać szansę kolejnemu.
Na każde ze słów kolorowej wilczycy przytakiwała łebkiem i każdego z osobna słuchała z tą samą uwagą, jak wcześniej. Zastanawiało ją skąd Jiyuu posiadała wiedzę na tak różne i nietypowe tematy? No niby odpowiedź była jedna, najprawdpodobniej musiała pochodzić z jakiegoś egzotycznego miejsca, albo dużo podróżować.
Zaśmiała się krótko.
- Spokojnie, to mi nawet przez myśl nie przeszło. - Oczywiście, nie dlatego, że uważała się za kogoś, kto wyjdzie z każdej opresji, nawet gdy śmierć będzie stała tuż naprzeciwko. Po prostu zbyt bardzo wszystkim i wszystkiemu ufała. Cóż, miała tylko nadzieję, że się na tym nie przejedzie. Choć z drugiej strony, może jednak byłoby lepiej.. Zawsze mogłaby wyciągnąć z tego jakąś mniejszą lub większą naukę.
- Dużo podróżujesz? - Spytała w końcu zainteresowana. Cóż, kto wie.. może i kiedyś na jej wyprawy przyjdzie pora. Może nie będzie umiała usiedzieć w miejscu i tak jak wyruszyła już dłuższą chwilę temu, tak zrobi to znowu?
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dobra, mój zły humor znikł i przyszłam z super-nową weną (ujęcie niczym z reklamy), którą mam zamiar wykorzystać prawie wszędzie!
Dziewczyna zrumieniła się lekko (yeeey, jak ona dawno tego nie robiła!), machając coraz bardziej swoim ogonkiem. Młoda patrzyła się po części na oczy rozmówcy, ale także i na niezwykły ogon Haltair, który wyglądał niczym ptasi, jednak nie tak, jak naszej Niwatori. Ona miała jedynie piękne, jaskrawe oraz błękitne piórko na skrzydełkach. Mimo to, nie liczy się dla Ongaku wygląd, lecz uczucia. A skoro sójka je odwzajemnia, to dlaczego skrzypaczka miałaby tego nie robić? W sumie, pomimo krótkiej znajomości, te dwa stworzenia, a jedno z nich powinno zostać pożarte przed drugiego, bardzo się one polubiły. I chociaż ich znajomość na początku wyglądała nieco dziwnie, obydwie sobie ufają oraz nie pozwalają, by druga ciągnęła się do niebezpieczeństwa niczym szpilki do magnesu. Do prawie czarnych uszu młodej osóbki dotarły kolejne słowa z pytajnikiem na końcu, a jak wiadomo - na pytania się odpowiada, zawsze i wszędzie, no chociaż nie aż tak... Czasami się coś ukrywa, ale oto obiecuję, że ta panda nie ma niczego ważnego do ukrycia!
- Więc, gdybym miała powiedzieć szczerze, powiedziałabym, że nawet sporo, jednak nie aż tak dużo. Tam, gdzie się urodziłam, nadawano nam imiona po charakterze, ale też zupełnie przypadkowo (czyżby to były Smerfy? - usr), jednak mi trafili z nim dobrze. Jiyuu oznacza "wolność", co rzeczywiście wskazuje na moją niezależność i miłość do podróżowania, chociaż chcę się i tutaj trochę zadomowić, znaleźć dom - zachichotała lekko, patrząc się cały czas w Haltair niczym w obrazek oraz przy okazji zakaszlała, jednak nie aż tak mocno, jak kilka dni temu. - Często oddalałam się dosyć daleko, poszukiwałam nowych przygód, ale byłam niczym kot, który zawsze po kilku dniach wraca. I tak rodzice nie zwracali na mnie uwagi! - uśmiechnęła się przyjaźnie, wspominając na chwilę swoich opiekunów. Matka, która pełniła zawód lekarza oraz ojciec, a i on nie był czysty. Wojownik, jeżeli dokładniej by wspomnieć, morderca na polu walki. Ciekawe, czy oni wiedzą o tym, że uciekła z domu po śmierci mentora. I tak czy siak się nią nie interesowali, no! - A ty też wyruszyłaś? Jeżeli tak to z własnej woli czy z przymusu?
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
W takim razie pozazdrościć! Moja super-wena jak na razie leży sobie w kącie uśpiona, nawet moja superzwykłaniczymsięniewyróżniająca-wena zgubiła się w najdalszych zakamarkach mojej osoby, a nie ukrywam, że wolałabym gdyby w szybkim czasie się ujawniła, jeszcze machając mi na przywitanie jakimś krótkim "halo! tutaj jestem!". Tak, to by było o wiele prostsze.
Czyli jednak nie była stąd. Tak, to pytanie na początku byłoby chyba właściwszym. Jednak jak wiadomo, zazwyczaj patrzy się na innych względem siebie. Tak też zrobiła teraz, no bo przecież skoro ona jest skądinąd to inna większość najprawdopodobniej również!
Zdziwiła się delikatnie słysząc o "niezwracających uwagi rodzicach". Tak, dla niej takie rzeczy były całkowicie anormalne. Wiadomo - była wychowana w całkowicie normalnych i właściwych warunkach, wśród kochającej rodziny, bez żadnych nieprawidłowości. Ale wnioskując o radosnym tonie głosu wilczycy raczej jej to nie przeszkadzało, a to było najważniejszym. Ba! można by powiedzieć, że wręcz przeciwnie - odpowiadało jej to.
- Ja? - Powtórzyła robiąc krótką pauzę. - Owszem. - Odpowiedziała krótko z wyraźnym uśmiechem. - W sumie w moim krótkim życiu miałam niewiele styczności z jakimkolwiek przymusem. - Tak, oto ona - Halatir, wilczyca hipis. Była wolna, niezależna, szczenięta kwiaty, granie na gitarze przy ognisku, zero ograniczeń, bieganie nago po łące i tak dalej.. - Zazwyczaj od małego wszystko co robiłam było tym co chciałam zrobić, oczywiście w granicach możliwości. Z mojego domu również wyruszyłam z własnej woli. Jedynie zakomunikowałam to rodzicom i rodzeństwu, a potem zostawiłam wszystko za sobą. I jak na razie jestem tutaj.. co prawda nie wiem co będzie ze mną dalej. Ale jestem dobrej myśli. - A to ci nowość.. Była wolnym ptakiem, szukającym swojego miejsca na ziemi.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Uwaga, uwaga, awaria systemu. Aktywowanie weny w stan hibernacji, przywrócenie poprzedniego poziomu chęci pisania. Autodestrukcja za trzy, dwa, jeden... Uwaga. Napisano 6 GB sektorów danych, co równa się z ogromną utratą zapisanych informacji. Sygnał. Autodestrukcja przerwana. Rozpoczynam proces odzyskiwania danych. Błąd komplikacji dzisiejszych zdarzeń. Zalecane jest tworzenie co jakiś czas kopii zapasowej. Odzyskiwanie zakończone powodzeniem z błędami krytycznymi. Odzyskana wena - 25%. Wykorzystaj ją mądrze. Proces odzyskiwania reszty danych zależny od informacji zapisanych po autodestrukcji danych. Zalecane jest niskie zużycie dysku twardego. dd if=/dev/zero of=/dev/sda
Udało mi się wydobyć resztki weny po puszczeniu formata dysku,jednak nie są one aż tak ogromne, jak poprzednim razem. Proszę o wyrozumiałość dla mojego tekstu :D.
Ongaku uśmiechnęła się pogodnie w stronę nowej towarzyszki, wsłuchując się w jej słowa. Dodatkowo dodała dosyć cicho od siebie, lekko i dosyć dziwnie się uśmiechając, taki ot co buntowniczy uśmiech. - Ciekawe, czy oni wiedzą, że ja uciekłam od nich. Pewnie są nadal zajęci swoją pracą.
Po części to dzięki rodzicom poznała swojego mentora. Siedząc cały czas w domu, młoda budziła się strasznie, aż zaczęła wierzyć w tajemniczą legendę o lwie. To on ją wychował, nie rodzice. To on stał się jej prawdziwym opiekunem, pomagał jej w nauce oraz w zdobywaniu pożywienia. Zapoznał ją ze znanymi kompozytorami, ze skrzypcami. Nie rodzice, lecz on i tylko on.
-Widzisz, a moja mama chciała, żebym została lekarką! - zaśmiała się lekko, przypominając pracę mamy. Nie ma to jak pomoc na wojnie, by móc zabijać innych u podbijać ziemie. Czy jest coś bardziej ciekawszego od tego? - Grunt to myśleć pozytywnie!
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Ugh, myślałam, że może coś pobudzi mnie do twórczego myślenia, ale jednak siedzenie przed telewizorem z Laysami nie jest na to sposobem. Ale nieważne jak! Ważne, że w ogóle!
- A co takiego robili? - Mimo, że słowa wypowiedziane przez samiczkę były ciszej tonowane niż wcześniej, to jednak jej duże nasłuchy były już na tyle czułe na przeróżne dźwięki, że wyłapanie ich było całkowicie naturalnym. Jej rodzice nie mieli żadnych poważniejszych stanowisk, zaczynając od tego, że ich małe stadko wciąż wędrowało, prowadziło typowy koczowniczy tryb życia, nie asymilując się z żadną większą czy mniejszą watahą. Byli samotnikami, będącymi watahą samą w sobie. Choć może zostańmy przy stadzie, bo wataha byłaby zbyt obszernym określeniem, stanowczo zbyt wyolbrzymionym.
Odpowiedź odnośnie jednego z rodziców najprawdopodobniej własnie padła chwilę po zadaniu przez nią pytania, najprawdopodobniej! To, że jej mama chciała aby była lekarką, wcale nie musiało oznaczać, że sama nią była. Chociaż ponoć najczęściej rodzice starają się spełniać swoje niespełnione ambicje za pomocą własnych dzieci. Kto wie, czy tak nie było w przypadku Ongaku? W końcu jeśli dla rodziców było to najlepszym wyjściem, to niewątpliwie dla ich pociech również.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Siedzę, nudzę się oraz naprawiam głupi błąd. W międzyczasie odpiszę w tym bardzo krótkim i zbyt żmudnym, okropnym poście, który powinien zadowolić userkę Haltair. Sorka, no, ale wena mi spadła okropnie, nie chce mi się nic, jednak zmuszę się do tego. Nie mogę pozostawić tematu bez słowa, takie jest moje zdanie. Czuję się tak, jakbym była chora, jednak tak nie jest. Zdrowa, bez kataru, jednak to uczucie mi towarzyszy - jakbym rozpadła się na milion kawałków. Mrużą mi się oczy, pomimo bardzo wczesnego pójścia spać. Ciekawe, co tym razem mi dolega. Tfuuuuu.
Wiatr się wzmaga powoli, muskając co jakiś czas futro Jiyuu i zapewne Haltair. Był on dosyć chłodnawy, jednak nie aż tak, lecz i on dawał ogromną ulgę.
- Widzisz, moja matka była lekarką, a ojciec wojownikiem. Pomagali sobie nawzajem podczas walk - odezwała się niezbyt teraz radośnie, lecz po krótszej chwili powrócił uśmiech na jej kufę. Przecież nie należy się smucić, grunt to optymizm, przecież sama tak powiedziała Haltair!
Nasza dziewczyna, jakże radosna, ale i nieprzewidywalna zarazem, powoli wracała do zdrowia, mniej kaszląc, kichając oraz kaszląc. Czy to nie jest dobra wiadomość? No byłaby, gdyby nie to, że skręciła sobie kostkę. Nie tutaj, lecz w innym miejscu, mówię więc wprost - nie ma to jak bilokacja. W sumie, dziewczyna mogłaby teraz chwycić się za nóżkę oraz wyć z bólu, ale nie, byłoby to nader dziwne i niespodziewane. Dajmy, że to się wszystko dzieje przed spotkaniem smoka i nie mieszajmy wszystkiego, bo coś głupiego wyjdzie. A w sprawie wyjścia, Słońce wyszło zza chmur, dając trochę ciepła waderom, jednak nie aż tyle, co poprzednio. I chociaż tego, że pogoda nie jest aktualizowana od wakacji, pozwolę sobie ją troszeczkę zmienić tutaj. Liście powoli opadały z drzew, przybierając piękne, niespotykane barwy (takie, jak w jesieni), aż zrobiła się ich wielka gromadka na ziemi. Czekoladowe Jezioro nadal pozostawało takie, jakie jest - słodkie.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Muszę przyznać, że studia w połączeniu z pracą są strasznie czasochłonne i męczące, rada na przyszłość: przy takich połączeniach nauczcie się organizować własnym czasem! Niestety userka Halinki nie do końca jeszcze posiadła tę umiejętność i nie potrafi sobie zhierarchizować własnych priorytetów.
Cóż, odnośnie samopoczucia, mimo odstępu czasu teraz doskonale wiem jakie to uczucie. Od prawie roku byłam najprawdziwszym okazem zdrowia, a teraz niestety mój organizm stwierdził, że ciekawym byłoby coś urozmaicić i trochę zmienić zasady gry.
Opatuliła się długim ogonem, osłaniając się choć odrobinę od wiatru. Jesień. Jedna z bardziej kolorowych ale i mało przyjemnych pór roku. A zaraz potem przyjdzie zima, śnieg, który Hal tak bardzo uwielbia. Brr..
Walki, wojny, wojownicy. Ugh. Halatir zazwyczaj unikała przemocy, wolała zalatwiać sprawy bez jej użycia i zawsze chciala, żeby świat również był jej pozbawiony. Lecz czym są w przeróżnych sytuacjach tylko chęci? "Tylko nie mów mi, że chcieć, to móc" jak to śpiewa happysad, mając zresztą rację. Same chęci nie wystarczą, czego sama wilczyca była świadoma. Wiedziałą też, że jeśli przyszłoby jej stanąć do walki, na którą chcąc nie chcąc byłaby skazana, nie uciekłaby z podkulonym ogonem ani nie próbowałaby zakończyć sporu słownie. Instynkt wziąłby górę, a ona nie zamierzałaby się przed nim bronić. Mimo wszystko, przemoc jest obrzydlistwem.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Czasami miałabym ochotę kogoś zabić za to, że się ze mnie śmieje. Staram się jednak na to nie zwracać zbyt szczególnej uwagi. Nienawidzę wszystkich z mojej klasy ponownie, buhaha. Jestem hipokrytką. Od już dosyć dawna nie czuję się aż tak źle, więc jest dobrze. Grunt to myśleć pozytywnie! Jednak czy naprawdę czasami można myśleć pozytywnie? Często się zastanawiam nad tym, co mówi moja tęcza, jaka ona to jest przyjazna, a także bardzo miła. Szkoda, że w rzeczywistości taka nie jestem, a chciałabym. Jak się okazuje, nie ma nikogo, który nie miałby złych cech, każdy z nas został podzielony.
Ale pomijając to i moje głupie zażalenia na temat życia szkolnego w gruzach, Ongaku Jiyuu lekko pomachała ogonkiem, patrząc w niebo, przy okazji chciałaby dać swoją łapkę do góry, próbując go chwycić. Ale czy naprawdę jest coś za tym pięknym kolorem oraz puszystymi niczym wata cukrowa chmurami? Kto wie, może lepiej jest znaleźć coś, co ma dno na ziemi? Prawdopodobnie chyba nikt, ale cóż, o to w tym chodzi. Filozofia stawia bardzo wiele pytań, na które jest trudniej odpowiedzieć - i to o wiele! Dziewczyna wzięła głęboki oddech, ciesząc się wszechobecną naturą. Czy to nie jest wspaniałe? Liście opadają delikatnie, tworząc istnie piękną ściółkę dla pomniejszych zwierząt, obfitą w przeróżne barwy, jednak najbardziej był to brązowy oraz żółty. Niektóre od czasu do czasu lądowały w jeziorze, tonąc na dno. I pomyśleć, że obecna tutaj substancja jest zawsze czysta i pyszna, przy okazji!
Skrzypaczka niezbyt lubiła swoich rodziców za to, że ją ciągle zostawiali oraz byli zainteresowani tylko i wyłącznie własną karierą, skazując ją na ciągłą samotność, chociaż nie aż taką. Miała przecież kolegów, którzy widzieli w niej brata, niżeli siostrę, a to przez to, iż była dosyć odważna oraz często wpakowała się w tarapaty, ale potem z nich zwycięsko wychodziła. Jednak młoda bardzo tęskniła za prawdziwymi opiekunami, znajdując poparcie w jej mentorze. Ach, jak ona za nim tęskni aż po dziś. Za każdym razem, gdy spojrzy w gwiazdy, zdaje jej się, iż nauczyciel uśmiecha się do niej, jednak w formie tych białych, świecących punkcików.
- Pięknie wygląda jesień, czy to nie jest prawda? - oznajmiła, patrząc się dookoła na wszystko. Słońce dzielnie przebijało się przez niezbyt grubą i gęstą warstwę chmur, przez co ocieplało jej futerko, a także oświetlało jej dziwną twarzyczkę, albowiem nie przypominała ona zwykłego wilka, chociaż nim jest. Bardziej znak Chin, czyli Pandę Wielką, chociaż jest znacznie chudsza od pierwowzoru. Może to i dobrze? Młoda lekko się zarumieniła, mając na pyszczku uśmiech przy okazji, przez co pokazywała swoje już niezbyt białe zęby, chociaż chciała o nie dbać.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Czym byłoby życie bez wspomnień czy sentymentów? Gdybyśmy nie mogli się zatrzymać, tym samym wciskając pauzę w czasie teraźniejszym i wrócić się do przeszłości? Nieważne czy była ona szczęśliwą czy też nie, ważne, że to właśnie dzięki temu kształtujemy własną osobowość, własny charakter, a nawet własną przyszłość. Oczywiście ten króciutki wstęp jest odnośnie Ongaku i jej tęsknoty do jej mentora. A tak na temat osobowości, dosłownie przed chwilą zrobiłam sobie test psychologiczny, tzw. ENNEAGRAM (<--klik dla ciekawych) i jestem wręcz zaskoczona dokładnością wyników tego testu. Można by rzec, że trafił w sedno samej mojej osoby, a mimo wszystko, nie jest to takie proste - również według mojej osoby.
- Jak najbardziej. - Odpowiedziała spokojnie. Jiyuu miała rację, jesień była piękna. To czym Matka Natura obdarowywała spojrzenia żywych istot było niesamowitym, co prawda bez względu na porę roku. Jednak każda z czterech miała czym się pochwalić, każda była na swój sposób zachwycająca. Nawet częste wiatry, deszcze czy burze towarzyszące jesiennym dniom miały w sobie coś wyjątkowego. Co prawda w tej wyjątkowości można było doszukać się również nutki depresyjnych nastrojów, ale i to było na swój sposób urokliwe. Jednak trzeba dopatrywać się tych pozytywniejszych aspektów i tego się trzymajmy.
- Chociaż muszę ci powiedzieć, że osobiście wolę zimę. - Machnęła ogonem. - I nie będę ukrywać, że ze zniecierpliwieniem czekam na śnieżny puch, który ozdobi tę Krainę. - Nie może powiedzieć "jej Krainę", bo to jeszcze nie ten moment, to jeszcze nie jest jej dom, jeszcze się tu tak nie czuje. - I zaczną się  zabawy na śniegu, rzucanie śnieżkami, zjeżdżanie ze skarp, a potem święta! - Jakimś cudem i do jej niewielkiej rodzinki wtargnęły świąteczne tradycje. Może nie stroiło się choinki, nie piekło się ciasteczek, a prezentów nie przynosił św. Mikołaj, ale czegoś tam wspólnego z ludzkim Bożym Narodzeniem można było się doszukać. Ziewnęła nagle przeciągle, zasłaniając elegancko łapką pyszczek.
- Przepraszam. - Zmęczenie i senność powoli dawały jej się we znaki. Długo już nie spała
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Czasami przydałoby się, żeby czyjeś szczęście (np. bliskiej osoby) pochwycić rączką i zamknąć szczelnie w słoiczku, coby nie uciekło, a następnie, gdy nadejdzie nam taka ochota, powrócić do niego i cieszyć się tą niezwykłą chwilą. Jak wiadomo, chwila nie trwa wiecznie i wszystko ma swój koniec, jednak z każdym końcem otwierają się nam nowe drzwi, do czegoś innego. To od nas zależy, czy nadal pójdziemy tą drogą czy zmienimy zdanie i ruszymy gdzieś indziej nasz tyłek. W moim przypadku, jak i Jiyuu, jest on gruby i szeroki, ale co tam, przecież nie na tym ten post ma się skupiać. Zrobiłam wczoraj ten test na telefonie i mam 5w4, co sprawia, iż jestem obrazoburcą. Postanowiłam także, że zrobię dla naszej kochanej pandzi także, a wyszło jej 7w6. Mam zamiar sprawdzić wynik gryfa, ale nie teraz. Pojawi się to w innym, dosyć odmiennym zapewne poście, chyba tutaj, ponieważ w innym miejscu byłoby to niestosowne (według mnie).
Cały świat to scena,
A ludzie na nim to tylko aktorzy.
Każdy z nich wchodzi na scenę i znika,
A kiedy na niej jest, gra różne role.
~ William Shakespeare

To tyczy się także nas, nie tylko tutaj. Tutaj możemy grać różnymi postaciami i przeżywać z nimi przygody, mogą być oni różnego gatunku. To tak, jakbyśmy przybierali od czasu do czasu maski oraz odgrywali poszczególną rolę. Zły zabójca, tęczowa panda, odosobniony samotnik, pies na baby, co tylko zechcemy! Niestety, ale u mnie trudniej jest to grać, niżeli o tym napisać.
Ale myślę, że to będzie już tymczasowy koniec moich żmudnych i nudnych wypocin, czas skupić się dokładniej na tym, co się dzieje w tym miejscu. Przecież ile mogę gadać o tym samym temacie? Zapewne rzygać Ci się chce od tego, ile ja teraz tekstu wypaplałam. Lecz dobrze, już to pozostawiam z tyłu. Ongaku uśmiechnęła się lekko, widząc reakcję koleżanki. Czy jest coś bardziej niezwykłego od opadających radośnie oraz tańczących na wietrze liści? A i one czasami mogą nas rozśmieszyć, np. teraz, jak co chwilę na twarz tej słodkiej pandy one wpadają. Ale co tam, należy cieszyć się z niewielkich szczęść. Jeżeli będziemy chcieli osiągnąć ogromną radość, po dostaniu się na czubek ogromnej góry, zobaczymy jeszcze inną, potężniejszą i niebezpieczniejszą.
- Ja nie wiem, jaką dokładnie porę roku uwielbiam najbardziej, ponieważ jakoś każda przypadła mi do gustu - oznajmiła dosyć radośnie, dając swoją rękę czy tam łapkę na pyszczek, a następnie zrobiła minę a'la Sherlocka Holmesa, co zapewne wyglądało śmiesznie. - Widzisz, dla mnie każda z pór jest wyjątkowa! Chociaż w pełni nie mogłam ich zaznać. No widzisz, niedawno dosyć panowała całkowita ciemność, a temperatury spadały. Jednak wiosna przynosiła życie, lato pozwalało się nim cieszyć... Jesień oczarowuje nasze oczy tymi różnymi kolorami, a zima... śniegiem! - oznajmiła, podnosząc swoje łapki do góry, by pokazać ogrom tego, co obecnie mówiła.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Zapewne zaskoczę Cię gdy napiszę Ci, że Twoje posty wcale nie męczą, wręcz przeciwnie, nigdy nie lubiłam postów trzymających się co do słowa, a nawet znaku interpunkcyjnego, fabuły. Zawsze lubiłam jakieś dopiski od samego usera, albo komentarz czy to odnośnie byle czego czy danej sytuacji fabularnej. Zawsze te posty nabierały jakiejś innej barwy, choć nie ukrywam, że nie rzadko zdarzało mi się faktycznie unikać wstawiania do nich własnych myśli, a oddawać się całkowicie postaci, którą grałam.
Cóż, mi musisz wybaczyć, ale mój rezultat zostawię dla siebie. Przynajmniej na dzisiaj. Dzisiejszy dzień jest dość dziwnym, specyficznym, ale chyba w tym gorszym znaczeniu. Targają mną różne mieszane emocje, uczucia, moje nastroje przeszły same siebie i określenie "wahanie" już nie wystarcza. Dlatego póki co wynik tego testu, który prześwietlił moją osobę co do najmniejszego milimetra kwadratowego mojej osobowości (o ile można ją w ten sposób mierzyć), nie podam. Zderzenie z przykrą rzeczywistością szczególnie dzisiaj dla mnie jest zbyt dużym ciosem.
Theatrum Mundi, moje pierwsze skojarzenie i chyba właściwe, jak przystało na humanistkę.
No, a skoro też sobie już ponarzekałam na szarość dzisiejszego dnia to wrócę do naszych zwierzęcych panien.
- Całkowita ciemność? - Zapytała całkowicie zaintrygowana słowami Jiyuu. Cóż, albo musiała przespać te całkowite ciemności albo jej wędrówka nie była na tyle krótka, jak mogło się jej to wydawać. Na pewno ona nie miała z nimi styczności. Ale nie było w tym nic dziwnego. Nigdy nie mogła się załapać na coś na czas, albo przybywała zbyt wcześnie i cierpiała na brak cierpliwości, albo przychodziła zbyt późno, a swoje duże, prawie nietoperze uszka raczyła jedynie opowieściami.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ja się zawsze pogodzę z prawdą, jestem odludkiem, ponieważ nie lubię towarzystwa nieznanych ludzi. A jak ich znam i wiem, że są dobrzy, staram się spędzać z nimi jak największą ilość czasu. Za to Ci, którzy mną gardzą i się ze mnie śmieją, są przeze mnie ignorowani jak najczęściej. A to dzięki temu, co tutaj jest błogosławieństwem dla Jiyuu, czyli muzyce. Wystarczy, że założę moje czarne słuchawki, zakryję je bardzo gęstymi włosami i już nie mam żadnego problemu. Oni mówią, a ja nie słyszę, a jak coś do mnie dotrze, to się do nich nie odzywam. Nie ma po co tracić na takie "ścierwa" (za przeproszeniem) czasu, lepiej jest odejść w dal i mieć ich głęboko gdzieś. I znów moje paplaniny zostały przelane na forum, ale co mi tam, wolę tutaj spędzać większą ilość czasu niżeli w rzeczywistości, prawdę mówiąc, chociaż staram się często tego nie przekładać ponad rodzinę i znajomych. Tutaj przynajmniej rozwijam swoje umiejętności (huh? To ja je mam?) pisania, ale raczej niezbyt, jeżeli chodzi o fabułę. A szkoda, myślę że przy moim zapale mogłabym rozpisać bardziej post. A co do tego, jak mamy dwie części postu, jedną dotyczącą tego, co się przeżyło (bądź się zdarzyło), a drugą akcji w grze, bardziej przyjemniej się czyta tą pierwszą. Można przynajmniej tutaj spotkać ludzi oraz z nimi porozmawiać normalniej niż w rzeczywistości.
Dobra, śmiem teraz twierdzić, iż to koniec mojego paplania gębą. Nie na tym tylko post polega, należy też opisać, co się dzieje tutaj. Tak więc Jiyuu spojrzała do góry na niebo oraz lekko się uśmiechnęła, lekko chichocząc (bez powodu) pod noskiem. Ach, to były czasy, gdy mogła się pasać i nic jej się nie stawało. No prawie. Napotkała się raz z ogroooomnym niedźwiedziem! I rzeczywiście był on wielki, i rzeczywiście był on tłusty, co spowodowało, że udało się dzięki niej chociaż w części zaspokoić głód panujący w poprzedniej watasze, jednak nadal ją coś lekko denerwowało. Rodzice, którzy zostawili ją dla własnej kariery i rangi pod opieką Niańki, którą oczywiście bardzo polubiła, lecz nie zastąpiła jej mamy, która powinna być przy dziecku. Zawsze uciekała gdzieś daleko, coby zapomnieć i oddać się Matce Naturze, zwiedzając nowe, niesamowite miejsca, lecz z czasem stawało się to coraz bardziej niebezpieczne, a to z powodu braku tej olbrzymiej kuli gazowej, która daje nam ciepło. Jak się okazało, zaćmienie dotarło nawet do miejsc, skąd przybyła, a one są nawet daleko, ale nie z kontynentu na kontynent.
- Widzisz, kiedy się urodziłam, panowała nadal ciemność. Nie wiem dokładnie, kto ją spowodował, lecz chyba ktoś silny i potężny, tak sądzę. Wtedy temperatura strasznie spadła, a przez prawie całe moje życie nie było Słońca, to według mnie trochę straszne było! Ale mimo tego nadal podróżowałam w okolice, żeby przeżyć jakieś nowe przygody - oznajmiła, lekko przekrzywiając swój pyszczek, lecz potem znowu się uśmiechnęła. Cóż za nastroje, co nie?
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Jakkolwiek na to nie spojrzeć naprawdę smutnym jest fakt, że bardziej wyrozumiałych i życzliwych ludzi można spojrzeć w Internecie niż dookoła siebie. Jednak na całe szczęście zdarzają się wyjątki, które mimo iż stanowią potwierdzenie reguły, zawsze są jakimś mniejszym lub większym światełkiem w tunelu, do którego trzeba brnąć, a następnie się go trzymać.
- Okropność.. - Skomentowała cicho. Nie wyobrażała sobie dnia bez słońca. Uwielbiała gdy witało ją z rana, gdy wymykając się jako szczenię ranem z jaskini, którą zamieszkiwali z rodziną, szła na pobliskie wzgórze aby podziwiać jak budziło się do życia. Uwielbiała gdy jego ciepłe i radosne promienie zalewały wszystko co było w zasięgu jej wzroku. Uwielbiała gdy towarzyszyło chłodnym, zimowym popołudniom, nadając im całkiem przyjemnego klimatu. Nie, nie potrafiła tego pojąć. Zresztą - jak bardzo musiało być to depresyjne! Wszyscy, każde najmniejsze stworzenie, każdy najmniejszy żywy organizm potrzebuje słońca, nawet najmniejsza roślinka, aby poprawnie funkcjonować. Nie chciała nawet myśleć, jak takie ciemności musiały zaburzyć naturalne funkcjonowanie wszystkiego w tej Krainie. Mogła tylko dziękować w duchu, że ją to ominęło, że nie dosięgnęło ani jej, ani jej rodzeństwa, ani rodziców.
Zaśmiała się krótko, zasłaniając łapką pyszczek. Jej towarzyszka była naprawdę niesamowicie wielobarwną istotą i nie chodzi tutaj o same włosy.
- Miejmy nadzieję, że już nam to nie grozi. - Odpowiedziała spokojnie zadzierając łeb do góry i wbijając spojrzenie w szare, zachmurzone niebo. Było pięknie. Może to jej nastrój ubierał wszystko w ten, a nie inny sposób.. Ale według niej było pięknie. Wolność jednak jej służyła. Wróciła spojrzeniem do Ongaku.
- Znasz tutaj może jeszcze jakieś ciekawe miejsce? - Zapytała zmieniając temat.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Niestety, ale taka jest prawda. W rzeczywistości to spotykam jedynie osoby, które mają zamiar mi dokuczać oraz przeszkadzać w życiu, a w internecie... no właśnie. Niby powinno być na odwrót, ale co mam zrobić, skoro prawie nikt nie ma zamiaru się ze mną trzymać, a większość społeczeństwa nastolatków to tak naprawdę dzieciaki bez grosza rozumu i szacunku dla innych? Oczywiście, że znajdą się wyjątki, jednak jak się zdarzają, to bardzo rzadko. W całej szkole jest ich kilka, niestety. Czasami mam ochotę powiedzieć do innych, żeby się ogarnęli ze swoim dziecinnym zachowaniem, lecz tego nie robię, ponieważ po prostu wiem, że do nich i tak to nie dotrze, będzie to wyglądało niczym rzucanie grochem o ścianę.
Lecz wszystko co złe, jak i dobre, się kończy. Kto wie, może jak wydorośleją fizycznie to także i mózgowo? Tego nie wiem, lecz trzymam jak najmocniej kciuki za to, żeby wreszcie ich mózgi zaczęły działać. Nie po to je mają, żeby gdzieś zalegały, a następnie dostawali coraz gorsze oceny, co nie?
Dla Ongaku ta panująca wokół niej ciemność była zwyczajna, no może nie dla spotkanej tutaj wadery. Nie ma się czym dziwić, skoro zaćmienie nie doszło tam, gdzie ona mieszkała. Niska temperatura w nocy, gorsze warunki życiowe oraz mniejsza ilość żywności spowodowała, iż nasza OnJu jest troszeczkę zahartowana, ale nie aż tak, jak myślicie. Przecież ją nadal chwytało choróbsko, prawda? Chociaż przypomina się jej to, jak po części pomogła oraz trochę przeszkodziła własnej watasze, w której nie czuła się członkiem rodziny - wędrując samotnie po lesie, spotkała ogromnego niedźwiedzia z czerwonymi oczami oraz bardzo gęstym, brązowym futrem, który był nadzwyczajnie głodny i chciał zjeść naszą dziewczynę, która tutaj obecnie stoi ze skręconą kostką. Gonił za nią, a ta uciekała, wrzeszcząc na cały głos, co dosyć irytowało biegnącego miśka, aż wreszcie dotarła na teren ugrupowania, którzy zabili tłustą bestię i posłużyła jako posiłek.
- Jednakże widzisz, stoję tutaj i wreszcie mogę się cieszyć tym! - oznajmiła radośnie, wymachując radośnie rękoma czy tam łapami, obojętne mi to. Teraz dosyć trudno jest powiedzieć o jej anatomii, ponieważ chodzi i wygląda niczym człowiek, ma dosyć długie, tęczowe włosy, co nie powinno mieć tutaj miejsca. A jednak! - Sądzę, iż ten ktoś, kto zabrał Słońce, musiał polegnąć, ale nie wiem, z jakiego dokładnie powodu.
Młoda lekko się uśmiechnęła, patrząc od czasu do czasu na Niwatori, która siedziała na jej ramieniu. Okazuje się, że ona niezbyt pasuje do Ongaku pod względem muzykalnym, ponieważ nie potrafi tak pięknie ćwierkać jak inne ptaki, jednak miała swoją wyjątkową zaletę jak na ten gatunek - potrafiła naśladować różne dźwięki niczym papuga. A co się z tym wiąże - być może nauczy się mówić! Jednak na to jeszcze długa droga, chociaż niebiesko-skrzydła rozumiała, co mówi panda. - Nie zdążyłam zwiedzić jeszcze wszystkiego, jednak spotkałam jezioro, które pokrywa tafla lodu, a to już od lata, kiedy było strasznie gorąco! Był jeszcze wodospad, który miał dziwny smak wody, jednak miejsce było niezwykle malownicze! Ach, gdybym zapomniała, na Placu Handlowym spotkałam białego wilka ze skrzydłami, który pracował (i być może nadal pracuje) w Piwnej Nucie. Lokal bardzo fajny, można tam zjeść i wypić wiele różnych rzeczy! Poza tym, możesz spotkać zwyczajne miejsca jak las bądź różne polany.
Halatir
Dorosły

Halatir


Female Liczba postów : 48
Wiek : 27

     
Wydaje mi się, że jest to bardziej brak dojrzałości niż dziecinność. Ja według mojego skromnego zdania również jestem dziecinna, kwestia w tym, żeby umieć z tym obnosić we właściwych momentach, trzeba wiedzieć kiedy można dać się wyszaleć swojemu wewnętrznemu dziecku, a kiedy wypada się zachować właściwie do swojego wieku.
Ale nie martw się, ja momentami mam wrażenie, że przeskoczyłam ewien etap dorastania, przez które przechodzili moi znajomi. W zasadzie ku mojemu szczęściu, bo był to etap wyjątkowo głupi, z którego niektórzy do dzisiaj nie wyrośli, a wydaje mi się, że już najwyższy czas. Ale co ja się będę.. jest to właściwie już dla mnie zbędne. Dlatego nie ma co sobie zaśmiecać głowy takimi bzdurami.
Najważniejsze, że misiek zapewnił zapas jedzenia! A Ongaku będzie miała o czym opowiadać, ba! za jakiś czas nawet z czego się śmiać. Zawsze to jakieś nowe oświadczenie, nowa przygoda, historia czy element, który można wpisać do CV. A co do postaci, która zabrała słońce, ach oczywiście, że poległa, była również potężna, mogła przynieść na Krainę zagładę. Jaka szkoda, że Halinka nie mogła się pochwalić swoją, ups, userki wiedzą, bo przybyła tu po jakimś czasie. I kolejne wydarzenie godne żałowania, które ją ominęło! A mogłaby się nieźle bawić, poczuć dreszczyk emocji, płynącą w krwi adrenalinę!
Gdy usłyszała o białym wilku ze skrzydłami, uszu mimowolnie stanęły na sztorc. Już miała otworzyć pyszczek, żeby spytać się o tę nieprawidłowość, może się jednak przesłyszała? Jednak jakby spojrzeć na to z innej strony - właśnie rozmawiała z wilczycą o wyglądzie człekokształtnej pandy! Miała tęczowe włosy, tak - włosy, futro i włosy, a na sobie różnorodne materiały, z których ludzie nazywali okrycia zwane ubraniami. Czy naprawdę powinno ją coś takiego dziwić? Może zostawi to bez żadnej uwagi. Wilki-pandy, wilki ze skrzydłami, jej pobyt stawał się coraz ciekawszy, a to najwyraźniej dopiero początek. Póki co, nie miała zamiaru opuszczać tego miejsca, było coraz bardziej interesującym. Gdy jej towarzyszka skończyła swoją wypowiedź uśmiechnęła się przyjaźnie, mrużąc powieki. Z jej gardła wydobył się dźwięk, coś pomiędzy krótkim "mhm", a krótkim chichotem. W sumie sama nie do końca wiem jak to określić, a co dopiero nazwać.
- Jak chcesz to możemy się do jakiegoś z tych miejsc przejść, niedługo zacznie się ściemniać, może warto byłoby znaleźć się w jakimś bardziej osłoniętym miejscu. - Zaproponowała. Równie dobrze mogłyby udać się do lokalu, o którym wspomniała wilczyca. Choć ku nieszczęściu poza schowaniem się w zamkniętej przestrzeni nic więcej nie mógł zaoferować, ze względu na brak użytkowniczki Alastaira. A jeśli nie tam, to chociaż gdzieś, gdzie w razie niebezpieczeństwa nie staną się dla nikogo łatwym łupem, stojąc jak to samotne drzewo na środku łąki.
Sponsored content