Ciasteczkowy Lasek

Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti uśmiechnęła się
- nic mi nie jest. Ale z tobą wszystko w porządku? Wpadłaś do rzeki soku związana łańcuchami. Bałam się o ciebie. Oko? Czerwone? Niemam pojęcia. A taka mała jesteś bo jesteś szczeniakiem.
Wilczyca zlizała krew z poranionych łap. Wilczyca spojrzała na zewnątrz. Lać nie przestawało
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Wilczyca objawiła swój łańcuch, zawiązując na nim dziwny krzyżyk. Następnie skierowała go na łapy Nighti. Zaczął emanować dziwną energią, która przybrała kształt zielonej aury. Rany znikły, nie pozostawiając ani jednego śladu.
- Myślałam, że jestem w ciele dorosłym, a tu dziecko? Hmmm... Doprawdy dziwne, energia też jest znacznie niższa. No cóż, chyba muszę zadowolić się tym, co mam! - uśmiechnęła się.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti chyba zaczęła rozumieć. Lacie była dwiema osobami w jednym ciele. Czerwone oko to inna jej część, która przed laty była dorosła. Wilczyca uśmiechnęła się
- dzięki. Niebieskooka Lacie to ta, z którą rozmawiałam przed burzą a ty jesteś?
Wadera spojrzała na białą waderę. Zaczęła coś rozumieć. Chyba idzie w dobtym kierunku...
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Alice, ta od początku życia. Już lepiej? - spytała. - Lacie to ta, gdy straciła pamięć. Trochę strachliwa, co nie? Dzieciństwa nie miałyśmy najlepszego, albowiem ojciec bił to ciało i kazał mi zabijać niewinnych ludzi. Ale to się zmieni, obiecuję! Ojca zabijam, gdy miałam tak około... roczek? To ja miałam zginąć z tej diabelskiej mocy, jednak tato nie był jej prawowitym właścicielem.
Burza rzeczywiście szalała na zewnątrz. Obydwie wilczyce musiały przeczekać ten czas.
- Lacie to ta, której mi brakowało zza życia. Taka strachliwa, mimo to dobra. Nie chciała wyrzadzać krzywdy innym, jednak przeszłość nią kierowała. Bez niej siałabym spustoszenie. Teraz jesteśmy odporne na przeznaczenie i przeszłość - pokazała jej się z czerwonym okiem.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti rozumiała już dużo więcej. Kiedy Alice mówiła o swoim życiu wadera była bardzo skupiona
- opowiedziałabym ci moją historię ale po walce z niedźwiedziami i oberwaniu w głowę pamiętam nawet nie połowe życia.
Wilczyca teraz zrozumiała że niema co tęsknić za domem. Niema matki, ojca brat niewiadomo czy jeszcze żyje. Jest jeszcze jej były, który ją opętał. Poprostu świetnie się zapowiada. A tu? A tu ma już wielu przyjaciół. Nighti dokonała wyboru. Zostanie tu do końca swoich dni...
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Nie martw się, czasami lepiej jest, gdy się zapomni o czymś niżeli o tym ciągle myśleć. Większość osób popełnia zbyt duży błąd, skupiając się na przeszłości, pozostawiając przyszłość w gruzach – dodała po krótkiej chwili – Popatrzmy, co na zewnątrz...
Burza szalała, zbierając swoje żniwo. Drzewa zawalały się, ciastka straciły na wartości, a błyskawice uderzały co chwilę. Jest rzeczywiście bardzo niebezpiecznie. Nie ma tutaj ani możliwości, by się przedostać gdzie indziej, gdyż kto by chciał w taką pogodę wyruszyć w dalszą podróż? Mina Lacie trochę spoważniała.
Kto wie, kiedy to się zakończy. Na razie będziemy musiały tutaj pozostać lub wezwać pomoc. Drzewo jest zbyt mokre, by mogło zostać użyte na podpałkę, lecz nic nie zaszkodzi, by spróbować.
Temperatura powietrza spadała z każdą chwilą, powodując, że oddech wader w pułapce był widoczny w postaci pary.
Lacie wzruszyła ramionami i pobiegła na zewnątrz, by zdobyć chociaż patyki. Krzemień znajdował się w jaskini, więc można będzie z większą łatwością stworzyć ognisko.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Nighti została sama. Rozejrzała się po askini. Wyszła na zewnątrz i sprawdziła twardość ciastka. U góry było już strasznie miękkie. Twardej części zostało już tylko okło 5 mm maksymalnie 1 cm. Nighti weszła znowu do jaskini. Tym razem głębiej. Pazurem wydrążyła strzałkę aby wiedzieć gdzie jest i na jakby coś zaprowadzić do siebie Lacie czy Alice. Nighti nadal nie wiedziała z którą rozmawia. Wilczyca szła ciągle głębiej rysując strzałki. W końcu już nie mogła. Ciastko było już za twarde. Wilczyca wzięła kamień leżący trochę dalej i zapali iskry. Zaraz tu nie mogły być kamienie. Przecierz to ciastkowa kraina. Więc jak powstały iskry? Wilczyca rozejrzała się dookoła. Były tu pochodnie. Zgaszone ale jak w ciastkowej krainie mogły być kamienie i pochodnie. Wilczyca zapali jedną z nich i zamiast ciastkowej krainy zobaczyłs tunel a pod łapami tory. Nie co dalej zapaliła kolejne pochodnie i jej oczom ukazał się korytarz. Wilczyca szła dalej do pszodu aż wreszcie zobaczyła że to jakaś kopalnia. Tylko gdzie? Wilczyca szła dalej i zobaczyła światełko. Nie co dalej było wyjście. Wilczyca zaczęła biec i nagle zobaczyła urwisko? Tak to hyło urwisko.
Z.t do urwiska! Chodź Lacie, ja jeszcze z tobą nie skończyłam ale przydałoby się pokazać ci też inne miejsca. Zaraz wejdę na urwisko i piszemy dalej jak chcesz, jak nie to napisz mi na pw to znajdę kogoś innego


stara kopalnia!
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Alice wróciła do jaskini i zobaczyła ślad po Nighti. Ruszyła w głąb tej przedziwnej jaskini i tak jak Nighti – zauważyła pochodnie, które świeciły jasnym światłem. Zauważyła kopalnię, a następnie znikła w ciemnościach.
z.t
(PS. Możesz inną osobę zaprosić do naszej przygody, im więcej, tym lepiej :))
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Do tego miejsca przybył Winter. Dokładnie pamiętał drogę; kiedyś przybył tu z Summer. Zgubili się oboje, i błądzili po Krainie. Teraz lepiej znał te tereny, zdecydowanie. Sprawdził, czy Diana za nim podążała - miał nadzieję, że tak. Nie wiedział jak dobrze znała te tereny, może w ogóle niezbyt długo tu przebywała? On przecież prawie od dzieciństwa...! No, ale raczej szła za nim.
- Jak ci się podoba to miejsce? - zapytał, zakładając, że wadera była w pobliżu, to znaczy gdzieś obok niego, żeby nie musiał się do niej wydzierać.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
A ona szła za nim jak gdyby nigdy nic. Dobrze, że przynajmniej przeszłość ma z głowy. Wszystko co miała wcześniej po prostu wyrzuciła.
Nie ma sensu zatrzymywać się w jednym głupim punkcie do końca życia. Tym bardziej jak kogoś tam nie chcą. User ma to samo zdanie co Diana (co dziwne, często jej myśli to są jego... cóż 50% psychiki kobiecej coś jednak udowadnia).
- Nooooo.,... ciekawe miejsce i to trzeba przyznać. Nie kojarzę za bardzo tego miejsca ale zgaduję, że ty tak. Może coś opowiesz o nim albo oprowadzisz? Chociaż z drugiej strony... ta opcja taka nijaka się teraz zdaje.
Usiadła sobie i czekała na jego wypowiedź. O dziwo czuła, że zło nadchodzi.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Uśmiech zakwitł na pysku wilka. No cóż, przeszłość przeszłością, była i już nie wróci. Rozejrzał się tylko, i pozwolił wspomnieniom płynąć, nie przejmując się nimi. Summer już nie wróci. To smutne, ale prawdziwe. A nawet jeśli wróci... on miał Dianę. Uczuć nie da się oszukać, przynajmniej nie u niego.
- No więc... - zaczął, ponownie się rozglądając, tym razem uważniej. - O! Drzewa tu są z ciastek, a zamiast wody płynie sok pomarańczowy w tamtym strumyku. Głazy zaś są po prostu orzechowymi kulkami. Brzmi smacznie, prawda?
Spojrzał na Dianę, pogodnie się uśmiechając. Rzadko się uśmiechał, ale ten... był w dobrym humorze. Pewnie po tym czasie na długi czas znów będzie poważnym, sztywnym wilkiem, ale teraz, w tym miejscu... czuł się znów jak szczenię. Był szczęśliwy.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Hmm... W sumie czego ona się spodziewała po nim. Przecież on jest taki młody i nierozgarnięty. Zapomina pewnie, że Diana to jest Rosjanka z tupetem. Och, on nawet nie wie w jakie bagno się wpakował w tej miłości.
- Smacznie... no niby tak. Hmm... Emm...
Dianę lekko zatkało po prostu. No co ma powiedzieć mu? Nie jest rozczarowana niby ale jednak to nie jest za bardzo miejsce dla niej, przez co czuła się niekomfortowo.
Myśl Dianko, myśl.
A co jeśliby... nie, to nie ma sensu. Teraz trzeba się zastanowić grubo.
- Ile razy ty tutaj byłeś właściwie? Bo coś mi się wydaje, że znasz to miejsce lepiej aniżeli od takiego ''wpadnięcia'' jednorazowego.
Userowi się to dziwnie skojarzyło. Lepiej nie pytajcie jak, bo wam mózg wysadzi.
Winter
Dorosły

Winter


Male Liczba postów : 120
Wiek : 23

     
Winter zamyślił się na krótką chwilę. Czyżby jego ukochanej się tu nie podobało? Trochę szkoda, ale cóż. Dla każdego co innego. Sam się wpakował w ten związek, ale jako że uczucie jego do niej było szczere, a miłość potrafi naprawdę zawrócić w głowie tak poważnemu wilkowi jak on, zwyczajnie zaakceptował ów fakt. Trzeba będzi omijać z nią takie miejsca. Będzie musiał to zapamiętać. Pogodny uśmiech wciąż nie znikał z jego pyska, choć można by się tego spodziewać po wysnutych przez niego myślach.
- Owszem, darzę to miejsce sentymentem, ale prawdę mówiąc byłem tu tylko jeden raz, z moją dawną przyjaciółką. Zgubiliśmy się. - przyznał szczerze, tym razem jednak nie popadł z melancholię, czy coś takiego. Ciężko się z niektórymi rzeczami pogodzić, ale czasem to konieczne, aby uzyskać spokój, o którym się tak marzyło. W końcu, to cud, że nareszcie się w kimś zakochał. A myślał, że po zniknięciu Summer będzie samotny do końca życia... Pewnie gdyby ją teraz spotkał, uczucie by nie powróciło. Kochał tylko Dianę, i tylko jej pozostanie wierny.
Marley
Dorosły

Marley


Male Liczba postów : 35

     
Gdy odchodził, był rozbity na kawałeczki. Z jednej strony nie działo się wtedy nic, z drugiej strony... no właśnie. Nie działo się nic, a choć to na pozór wydaje się lepsze od każdej tragedii, jest niczym środek nasenny, o tyle niebezpieczny, że przynosi sen, z którego można się nie wybudzić. Ten co dnia katuje duszę bezczynnością, sprawiając, że zapomina - tak rzeczy dobre, jak złe. Aż nie pozostaje nic. Jego stan zbliżał się do czegoś na kształt wielkiej smuty w Rosji.
Teraz? Teraz było dobrze. Spokój, nadal go oplatając, nie przypominał już przynajmniej śmierci, raczej wyczekiwanie, nawet nieco radosne, jak owo znane dzieciom wyczekującym pierwszej gwiazdki. Musiał poznać Krainę na nowo i dzięki temu czuł się jakby był młodziuchny, niedoświadczony w obu znaczeniach tego słowa, złym i dobrym, bolesnym oraz nie - przecież domeną dzieci jest poznawać. Miło mu było przynajmniej w ten sposób nadrobić stracone za młodu chwile.
Kręcił się więc w okolicy spokojnie, przykład osoby mającej czas, zadowolonej. Zaglądał w różne kąt, węszył nolens volens zwierzynę, w najbliższej przyszłości planując polowanie. Miał szczęście iść na czterech łapach, bez utykania, z posturą godną wojownika, którym - oby - kiedyś zostanie, z łbem uniesionym godnie, nie pysznie, z czujnością oraz ciekawością w oczach, co chwilę strzygąc ciekawskim uchem w poszukiwaniu źródła każdego dźwięku, chociażby najmniejszego. Po którymś z wielu w tym dniu kroków, przystanął, uznał miejsce za sympatyczne, pokiwał głową, potem parsknął, uświadomiwszy sobie, iż zbliża się chyba nieubłaganie do nagminnych konwersacji z samym sobą. Starość? E, skądże! Chyba po prostu czasem z kimś inteligentnym trzeba pogawędzić. A jeszcze później spokojnie usadził zadziszcze na ziemi, rozmyślając nad dalszą trasą wędrówki, coby nie okazało się, że będzie chodził w koło, co, jakkolwiek może i przyjemne, mijało się z założeniem małego rekonesansu po Krainie.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Zuki tutaj dotarł dziwnym trafem, ciągnięty przez cały czas za pomocą własnego nosa, który wychwytywał coś, co jest wręcz błogosławione dla niego. Czy aby na pewno jest to dobre miejsce? Szczególnie dla niego? Na stówkę tak, a to dlatego, iż zawitały go ciastka! Dużo ciastek, w cholerę ich jest tutaj! Na początku wilczek, który już miał znaczy niedobór cukrów w organizmie, krzyknął z ogromnym entuzjazmem, a następnie zaczął pakować te słodkości do swojej skórzanej torby, by mieć ich spory zapas w dalszej podróży. Następnie zdjął ją ze względu na to, że nie była zbyt lekka, a potem zaczął bardzo szybko konsumować znalezione slodycze, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Może powinien tutaj zamieszkać? Przecież ma w tym miejscu wszystko, czego potrzebuje do dalszego żywota! Po kilku minutach Zuki musiał czymś popić to wszystko, a dodatkowo zrobił mu się spory balon na brzuszku. Widać było, że sporo tego zeżarł, nawet beknął, bo i tak wiedzial, że nikogo tutaj nie ma. Okazało się, iż woda w rzeczce ma smak dotychczas nieznany przez wilczka - pomarańczowy! Zatem wypił wszystkiego sporo, pojadł aż tyle, iż myślał, że zaraz wybuchnie. Na koniec położył się na plecach, a jego napchany brzuch podnosił się do góry i na dół. Mały zasnął.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Ciasteczka. Moi drodzy, toż to idealne miejsce dla Wheat! Nic więc dziwnego, że w końcu również i ten zakątek krainy został przez nią nawiedzony. Wdarła się do tematu w akompaniamencie nuconego przez się soundtracka z Undertale. I proszę mnie nie pytać skąd ona zna takie rzeczy.
Optymistycznie i dość naiwnie założyła, iż będzie mieć cały lasek dla siebie. Jednak nie, nie było o tym mowy. Spacerując i podziwiając smakowitą okolicę, niemalże nadepnęła na wywrócone kołami do góry szczenię, zalegające na ścieżynce obok strumyczkorzeczki. Zastygła w bezruchu z pancerną łapą wzniesioną tuż nad nim, jak gdyby zamierzała go zmiażdżyć. Podziękowawszy mózgowi za szczątkową spostrzegawczość pochyliła się nad dzieciątkiem, chcąc zbadać, czy również zrobione jest z czegoś apetycznego i czy zjedzenie go nie podchodziłoby w jakimś stopniu pod kanibalizm. Byłoby to ciekawe przeżycie, bowiem zawsze skrycie podziwiała Hannibala Leckera i chciała zostać taka jak on, gdy dorośnie. Niestety, mimo że pachnący słodkością, wilczek okazał się być prawdziwy. Westchnąwszy, zrezygnowana możliwością ubabrania się krwią zamiast kremem truskawkowym, szturchnęła dzieciąteczko łapą.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
I pomyśleć, że o mało co nie został zmiażdżony! Cholercia! Zuki, Ty to masz szczęście! Wiatr wiał leciutko w jego niebieski płaszczyk i przy okazji niewielką część futerka, a gdy się obudził po spoczynku, o mało co nie zobaczył tego, iż przypadkowy wilk, a raczej wilczyca, niemalże go zabiła! Przerażony troszeczkę najpierw przeklął jakimś dosyć niemiłym słowem, a potem przetoczył się daleko od nieznajomej, byleby najdalej. Znowu spotkał kobietę! No nie no, chwycił się za głowę, wstając powoli na równe łapy, jednak ledwo co zauważył, iż jest niemal w samym pomarańczowym soku, a raczej łapkami, jednak nadal utrzymywał równowagę - spostrzegawczość Księżyca nie jest zbyt dobra, jeżeli jest zdezorientowany lub rozbawiony, chociaż czasami... Kiedyś to pokonywał innych, znikając w obłokach wszechstronnej ciemności, a teraz - po straceniu wszystkiego, gdy opił się tak, że niemal nie mógł się ruszać, jest jakiś bardziej radośniejszy i zdezorientowany. Czy to pod wpływem braku alkoholu? Nieee, chyba nie. Chyba. Ale pomijając to, bardzo zwinnie wilczek ruszył do przodu, ale nie w stronę nieznajomej, lecz obok niej. Przy okazji śnieg padał i tańczył, niesiony przez zimny oraz niezbyt przyjemny wiatr, zbierając się na jego niebieskawym płaszczyku i powodując kichnięcia małego osobnika. Jego torba była całkiem spora i dosyć ciężka jak dla dzieciaka, mimo to dzielnie nosił ją na swojej szyi - nie zapominajmy, że napchał tam bardzo sporo słodyczy z tego miejsca, że w niektórych miejscach widać, że ich wielu brakuje. Zdecydowanie się różnił od nieznajomej, co go o mało nie zabiła - nie miał metalowej protezy, jego oczy były błękitne, jeżeliby nie powiedzieć, że niemalże o koloru oceanu, a samiczki - różne. Jedno... Czekaj, czekaj! Nie wiem, bo nie pisze w opisie.
- Witam - zaśmiał się złośliwie, jakby był demonem lub czymś gorszym... O, Szatanem! Buhahaha! Jego ogon machnął dwa lub trzy razy. Och, jak Księżyc nienawidzi dorosłych! Zapewne baba będzie go uważała za słodkiego, grzecznego aniołka, który się zgubił, jak to było przecież z Kankami. Ta to do niego się przyczepiła jak rzep do psiego ogona. Zaraz, zaraz... przecież on jest psem!
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Na swoich krótkich, pałąkowatych nóżkach przemierzałam krainę, szukając... czegoś... może kogoś....? Sama jeszcze nie wiem kogo i po co. Szłam sobie i szłam, aż przed moimi oczyma ukazał się las. Nie taki zwykły. Jego nadzwyczajność polegała na tym, że cały był z ciasteczek. Mimo to, pewnie w przeciwieństwie do innych szczeniaków, które tu trafiały, przysiadłam zrezygnowana na jego skraju. Dlaczego nie ucieszona czy zachwycona? Hmmm... Co było, kiedy ostatni raz znalazłam się w takim nietypowym miejscu sama? Pomyślmy... wtargnęłam na teren jakiegoś potwora (jak uważałam do tej pory), prawie umarłam z przejedzenia i omal nie utopiłam się w słodkiej, lepkiej mazi. O nie! Nie mam zamiaru tego powtarzać.
- Ale przecież to tylko ciasteczka.... Co mogą mi zrobić ciastka?- zapytałam samą siebie i w tym właśnie momencie miałam z 10 000 wizji własnej śmierci. Brrr. Głupia wyobraźnia- trzeba będzie się jej kiedyś pozbyć... Albo nie! Lepiej nie.. Tak czy siak, miałam zamiar wejść do tego lasu. Jak zamierzałam, tak zrobiłam. Ostrożnie stąpając po chrupiącym podłożu, kroczek po kroczku szlam przed siebie. Rozglądając się dookoła najuważniej jak tylko umiałam, dotarłam do strumienia, przy którym leżał szczeniak. Natychmiast zamarłam. Koszmar stał się rzeczywistością. Był mniej-więcej mojej wielkości- czyli malutki. Powęszyłam w powietrzu. -Wygląda na zdechłego- pomyślałam, wystraszywszy się nie na żarty. -Czyżby tu też mieszkał potwór?- zastanowiłam się. -A co jeśli tak? Co jeśli ma zamiar zjeść tego tam i pakuję się mu w paszczę?- zmartwiłam się. Już miałam zawracać i zacząć uciekać, jednak coś mnie powstrzymało.. -A co jeśli on żyje?- zamruczała do siebie pod nosem. Przecież jeśli tak jest, to logiczne, że stwór go zje. Ale co ja mogę?.. No właśnie... Ech... Jednak mogę... zabrać potworowi jego zdobycz. -Jeśli mi się uda, a biały okaże się martwy, to sama go zjem. Nie! Chwila, co ja plotę. Nie jestem kanibalem- ucieknę i zostawię.- stwierdziłam. Tak właśnie powinnam TERAZ zrobić.. -Ale jak go ocalę, to będzie mi wdzięczny... ach - tu właśnie wyobraziłam sobie jak przynosi mi z wdzięczności stos upolowanych królików. Ciepłe i świeże. Yimmimm... Ta moja głupota kiedyś mnie zabije. Raz kozie śmierć! Najszybciej jak tylko umiałam podbiegłam niezgrabnie do (jak sądziłam) rówieśnika. Stanęłam nad nim zdyszana i gotowa na to, że jest martwy. Zbliżyłam nos do jego pyska a tu... Odrzuciło mnie z zaskoczenia. On oddycha! Czyli pewnie śpi... lub go ogłuszono. A co jeśli stwór wróci? Na wszelki wypadek go obudzę i zabiorę z tego okropnego miejsca. Najpierw szturchnęłam go delikatnie nosem w łapę, jednak nie zważając na efekt (lub jego brak) jaki przyniosło, napadłam na niego z łapami wrzeszcząc.
-Obudź się!! Musimy uciekać!!!-
-Obudź się! Obudź! Obudź!- powtarzałam potrząsając samczykiem w nadziei, że obudzi się nim zostaniemy złapani oboje.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Cholercia, wena już mi troszeczkę znika. Przepraszam, jeżeli odpiska będzie zbyt krótka, ponieważ regeneracja tej magicznej mocy trwa niemal całą noc - może być to krótszy proces albo dłuższy, jednak czasami jest tak, iż panuje nade mną klątwa, która odbiera mi tą moc...
Zuki w tym czasie spał cicho, jakby w rzeczywistości nie żył - czuł się na tyle niedobrze, iż nie chciało mu się wstawać, nawet w tej chwili, gdy poczuł zimno, a raczej padające płatki śniegu na swoim bialutkim ciele. Nadal miał zamknięte oczy, nie mogąc zapanować nad rzeczywistością - miał własne sny. Chcecie wiedzieć, jak one dokładnie wyglądały? Albowiem Zuki zawsze marzył o tym, by być dorosłym, mądrym basiorem, który nie musi się wstydzić własnego siebie! No i byłby całkiem seksowny, jeżeli mamy powiedzieć prawdę xD. Tak oto śniło mu się, iż jest niczym jeden z najsławniejszych bandytów, jakich spotkał podczas swojej podróży - zajebisty, bardzo pomysłowy oraz najsprytniejszy ze wszystkich. Wyobraził siebie jako kogoś takiego jak on, w sumie - przecież wyglądał tak samo! Jednak... jednak coś się działo. Na początku wszystko normalnie trwało, lecz później, gdy zapytał o kogoś takiego, jak "Księżyc", jego towarzysze zaśmiali się, nie wiedząc dokładnie o tym, o czym plecie obecnie ich szef. Tak oto zrozumiał.

Obudził się, cały zadyszany i spocony, a w jego oczach malował się strach. Nie chciał nie żyć, chciał, żeby nadal istniał! Teraz właśnie rozumiał, na sposób niezwykle podobny jak w "Opowieściach z Narnii", gdy Łucja chciała być niczym Zuzanna - że wtedy zniknie. No i nie dotrze do tej Krainy, nie nauczy się po części języka rosyjskiego - tego nie chciał. Potem zobaczył swoją sylwetkę, która była taka sama, w tym samym stroju, lekko zasmuconego. Zrozumiał swój błąd. - Zuki, co ty wyrabiasz?! - zadawało się, że zaraz klon rzuci mu się do gardła, ale zdążył się przed tym powstrzymać. - Jesteś tym, kim jesteś. I zapamiętaj o tym. Musisz to zaakceptować - zakończył swoją wymowę, gdy Ki obudził się, czyli otworzył swoje piękne, oceaniczne oczy, które właśnie spoglądały na kolejną, czarną... waderę? Która stała niemalże nad nim...? Która nim poruszała do przodu i do tyłu, by go obudzić...? Tak oto, w akcie desperacji, odsunął się od niej na kilka metrów, krzycząc troszeczkę głośno. - Cyka, co to ma być?! Och, mam nadzieję, że to nie jest kolejny sen... Zaraz, dlaczego mamy uciekać...? - po tych słowach półprzytomny poprawił swój lekko mokry płaszcz, na którym zebrały się kropelki wody, a następnie chwycił się za głowę. Nie wiedział dokładnie, o co chodzi czarnej kuleczce z niebieskimi oczyma.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
/spx- posty nie muszą być długie

Coś mamrotał pod noskiem... Chyba mówił przez sen... Nie wiedziałam o czym śni, ale miałam nadzieję, że zaraz przestanie. Moje serduszko przyspieszało coraz bardziej z każdą sekundą. Jeśli się nie obudzi, będę musiała uciekać sama albo go nieść, ale mam nadzieję, że nie będę musiała. Z resztą, opcja z zabraniem na grzbiet nie za bardzo mi pasowała, bo pomimo jego drobnej budowy, na moje nóżki, choć mocne i pałąkowate byłby to za duży ciężar. Potrząsnęłam nim jeszcze mocniej aż... wreszcie otworzył oczy. Faktycznie były śliczne na tle bielutkiej sierści i opadającego śniegu efekt ten się potęgował. Aż mi ślepka wybałuszyło. Jedynie chyba oczy tatusia są piękniejsze. Bo on jest najfajniejszym, najurodziwszym, najwspanialszym basiorem świata i kiedyś wyjdę za niego, ale to inna sprawa.. Wracając do Zukiego... Gdyby nie to, że się odsunął i zaczął na mnie krzyczeć, pewnie bym się w nie wpatrywała przez bite 10 min. Przez to, że uciekł tak gwałtownie, sama się go wystraszyłam a cała moja odwaga w mgnieniu oka prysła. Nagle opadłam na zadek, podkuliłam ogonek, owijając nim przednie łapki, moje ogromne oczęta zaszły łezkami i zaczęłam donośnie ryczeć. Kolejny już raz wilk stał się w moich oczach potworem. Po raz drugi wystraszyłam się szczeniaka takiego jak ja (nie do końca). Tęskniłam teraz za tatą. Bardzo.
Za całą tą sytuację obwiniałam tylko białego. Nie liczyło się to, że sama tu przylazłam, że wymyśliłam potwora... a raczej, że wilki nimi są, ani to, że domyślałam się co mogłoby się dziać- i tak on był winny! Bo ja przecież nic złego nie zrobiłam, chciałam go tylko ocalić. No nieźle.. Natsu ty nosicielu zarazka bohaterstwa! Grrrr... Będę gryźć!! Ale teraz płakałam, więc nie było ku temu okazji. Tak w ogóle.. co ten Zuki sobie myślał? Że nakrzyczy na mnie i co? Będzie fajnie?! Nie! To przez niego teraz płakałam i nie zanosiło się na to, żebym przestała. Normalne szczeniaki, a przynajmniej te mądre uciekają od tego czego się boją. Ale nie ja! Nie... J a siedzę i ryczę. Ktoś mnie chyba powinien nauczyć uciekać albo walczyć.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Dopiero po kilkunastu, dosyć długich sekundach, zorientował się, co zrobił - trochę nakrzyczał na dzieciaka, ale dlaczego ten zaczął płakać z byle powodu?! No i nagle go oświeciło. O ile samczyk rozpocząłby z nim bójkę, dziewczyna zaczęłaby ryczeć tak donośnie i głośno, jak obecna tutaj czarna wadera o głębokich, szafirowych oczach. Znowu on miał do czynienia z jakąś babą! O matko... Lekko westchnął a po chwili wstał na cztery równe łapki, poprawiając swój niebieski płaszcz, który poruszał się niczym fala w morzu pod wpływem zimnego, wilgotnego wiatru. Jezu, jak on nienawidzi kobiet! O ile niektóre są dojrzałe i fajne, większość z nich kłóci się o byle co, obraża się także o byle co... Nie pozostało mu nic innego, jak uciszyć beczącą osóbkę, z oczu której zaczęły płynąć słone łzy po pyszczku. Inaczej może być całkiem źle, ponieważ ten donośny ryk mógł zwołać ich przyszłego myśliwego - nawet niektóre ptaki uciekły pod wpływem jej głosu! Tak oto przygotował się, a po chwili podszedł do niej, chwycił jej łapkę, a następnie ucałował, a raczej liznął. Jego oceaniczne oczy spojrzały w te niebieskie swojej nowej koleżanki (lub też nieprzyjacielki).
- Djewoczko, nie miałem zamiaru cię przestraszyć - oznajmił swoim łagodnym, niezwykle słodkim głosem, który być może spowoduje, iż czarna waderka przestanie beczeć. Od tego zależało ogólnie jego życie, jak i młodej osóbki! Tak oto poprawił swoją sporą grzywę, która urosła mu przez kilka miesięcy - chociaż to! Tylko szkoda, iż ciałko nie chce trochę się podwyższyć... Przydałaby mu się jeszcze czerwona róża, a być może Hira, której imienia jeszcze nie znał, zakochałaby się w nim na amen. Przypominał w tej chwili dojrzałego, męskiego gentlemena, który zna się na swojej robocie, a płaszcz delikatnie się poruszał pod wpływem coraz to chłodniejszego wiatru. - Jeśli chcesz, to mi oddaj.
Tak oto musiał się poświęcić - najwyżej posłuży jako manekin do treningów, jednak czuł się po części winnym zaistniałej sytuacji. Przydałoby mu się chociaż trochę bólu, w szczególności wtedy, gdy na to dokładnie zasłużył. Teraz należało tylko czekać na decyzję młodej dziewczyny.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Czego się ten Zuki spodziewał po szczeniaku, który nawet roku nie ma?! Dojrzałości?! Przecież ja to taka mała, czarna, bezbronna, wielkooka kruszynka... do tego taka słodziutka i niewinna, a on mnie straszy. No jak można?!
Gdy tylko zaczął się zbliżać, ja odsunęłam się kawałeczek, po czym skuliłam się w kłębek- taka czarna kuleczka, tylko bardziej. Złapana za łapkę, przelękłam się. Liźniecie tylko pogorszyłoby sprawę, ponieważ pomyślałam, że chce skosztować jak smakuje jego przyszły obiadek i gdyby nie spojrzenie jakim zostałam obdarzona, zaczęłabym wrzeszczeć. Pierwszego słowa, które wypowiedział nie zrozumiałam. Na szczęście ogarnęłam resztę i powoli zaczynałam się uspokajać. Słodki, łagodny głos miał w tym spory udział, ponieważ bestię z takim głosikiem trudniej sobie wyobrazić jak jest się dzieckiem... chociaż nie. Ale tym razem się mu pofarciło. Przestałam płakać. Niestety ani czerwona róża, ani nic innego nie sprawiłoby, że zadłużyłabym się w jakże słodkim i pięknookim przystojniaku, ponieważ już mam ukochanego. Ma najpiękniejsze oczy na całym świecie i pewnie każda wadera pada wręcz na ich widok, a jego sierść jest najidealniejsza ze wszystkich, posiada najostrzejsze kły, tak białe, że nawet alabastry zazdroszczą im koloru. Ten basior jest tak potężny, że potrafiłby roznieść w proch nawet największą bestię, gdyby zechciał, wybiłby wszystkie za jednym ciosem. Żaden inny nie może się z nim równać, a na imię mu Kein. Patrząc w oczy nieznajomego, coś zauważyłam... jego oczy... są stare! Nagle wyrwałam łapkę z uścisku białego samczyka. Nie wyglądają jak oczy szczeniaka! Dlaczego? Czyżby jednak był potworem w ciele ofiary?! Teraz to dopiero byłam przerażona! I jeszcze to "jak chcesz, to mi oddaj". Co mam mu oddać? To jakiś szantaż? Czego on chce?! Zaczynałam coraz bardziej panikować- oddech przyspieszył, łzy ponownie zaczęły napływać do oczu. Rozglądałam się gwałtownie na boki, szukając możliwej drogi ucieczki. Ale jeśli to bestia, dogoni mnie pewnie. Chyba że.. uda mi się znaleźć miejsce, gdzie on nie wejdzie! Tak, tego należy szukać! Tylko szybko!
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Zuki nie spodziewał się jednak, iż tak wadera zareaguje - zwykle coś takiego działało, lecz na prawdziwych kobietach, a nie na jakiś dzieciakach! Tak oto zrobił sobie w duchu ogromnego, ale to bardzo ogromnego, jakby był on największą górą na świecie, czyli Mount Everest, facepalma. Czasami w ogóle nie rozumie tych dziewczyn, które zwykle są nie do zrozumienia. Tak oto odsunął się od niej, zamknął swoje oczy, spojrzał dosyć tajemniczo, ale też i lekko zdenerwowany, a po chwili wziął głęboki oddech, wypuszczając biały obłok dymu, czyli pary. Zaśmiał się lekko, a potem na jego twarzy zagościł szczenięcy, a także i lekko chuligański, uśmiech. Stos białych ząbek objawił się, lecz kły były na tyle krótkie, iż nie powinny wystraszyć młodej, czarnej osóbki, jaką jest Hira. Lecz także w jej oczach zauważył coś, co każdemu może się pojawić, czyli strach. Objawia się to tym, iż źrenice zmniejszają się... To, że był stary, nie przeszkadzało mu, jednak powinien od czasu do czasu zachowywać się niczym prawdziwy szczeniak, a nie jak romantyk z jakiegoś filmu, który jedynie zna się na podrywaniu babek. Jego uszy stanęły niczym antenki, nasłuchując otoczenia - w jego brzuchu nadal znajdowało się troszeczkę ciasteczek, jak i cukru.
- Myślisz, że jestem jakimś potworem, iż się tak mnie boisz? - oznajmił, patrząc cały czas na młodą osóbkę, która znowu zaczęła płakać, a po jej pysku spływały przezroczyste, słone łezki. Ten znowu pokazał swój bialutki uśmiech, chwytając się za łeb, a po chwili za śnieżny ogonek, który zdawał się mieć odrębne serce oraz mózg - machał niczym szalony, lecz po chwili się zatrzymał. Oceaniczne oczy świeciły w blasku światła, zdawały się wręcz jakieś magiczne, lecz Hira, której imienia jeszcze nie znał, dobrze rozpoznała go - były lekko stare. Sztuczne dosyć. Jednak nadal tajemnicze i pełne tego jasnego błękitu, który spowija wody otaczające kontynenty. - Jestem niemalże zwykłym szczeniakiem, tak jak ty. Nie masz się czego bać, tak samo ja. Chyba, że chcesz mi przywalić za moje ostatnie wybryki - powiedział, poprawiając swój niebieski płaszcz, a po chwili zarzucił kaptur na swoją głowę, chroniąc uszka przez nadchodzącym chłodem. Wyglądał wtedy jeszcze bardziej tajemniczo, jednak to nie jego wina, że jest szczeniakiem o niezbyt gęstym futrze. Jego łapy stały się zimne, jak również i czasami serce, które miało różne swoje nastroje, lecz nie takie same, jak to bywa u kobiety. Tak oto spojrzał na wszystkie drzewa, szukając tego normalnego, a jak się okazało, takie było blisko niego. Po chwili próbował wskoczyć na nie, jednak dowiedział się, iż kora jest zbyt śliska, żeby móc wejść za pomocą pazurków. Tak oto zaczął kombinować swoją już bardziej doświadczoną główką, podstawiając parę rzeczy i ciastek pod łapki, by chwycić się gałęzi. Jego łapy, bardzo zręczne, chwyciły się troszeczkę grubszej gałęzi, a po chwili malec wspiął się szybkim susem na górę, pozostając jednak widocznym dla nieznanej, czarnej dziewczyny. Machnął kilka razy ogonem, który był biały niemalże tak samo, niczym puch na dole, dodając. - No cóż, jak chcesz to zostań tutaj sama... Ja posiedzę sobie na tym przytulnym drzewie, a ty stój sobie na dole, skoro mnie się tak boisz... Niedźwiedzie, dziki, zmutowane zające mogą czekać na dole! Większe niżeli ty, zabiją cię całkiem sprawnie. No chyba, iż chcesz, żebym cię chronił - oznajmił, lekko szantażując młodą dziewczynę, ale to było jedyne rozwiązanie, które zamykało całą sprawę - chce zostać sama? Okej, tylko niechaj potem nie wraca z płaczem! W kilka sekund usunął śnieg z gałęzi, by następnie położyć się wygodnie na nim, zasłaniając oczy swoim niebieskim, wodoodpornym kapturem.
Hira
Młode

Hira


Female Liczba postów : 121
Wiek : 25

     
Z pewnością taki ktoś jak Zuki znał się na prawdziwych wilczycach, a one niewątpliwie doceniały każde jego zalotne spojrzenie. Oczywiście wiedza ta była bezużyteczna wobec mnie- szczeniaka, ale tego się nie można było spodziewać. Nieco się uspokoiłam, gdy się odsunął i znów skupiłam na nim wzrok, jednak niepokój powrócił przy śmiechu. Niestety nie odebrałam go jako coś miłego. Moja wyobraźnia nieco zmieniła to, jak ja go postrzegałam. Wydał mi się bestią w niepozornym ciałku o psychopatycznym wyrazie na pysku, która szydzi, bawi się ofiarą, by zaraz wyskoczyć i pochłonąć życie. Nawet małe, niepozorne kiełki w moich oczach zdawały się wyrastać do rozmiarów nienaturalnych. Ten merdający ogon, świadczący o radości jaką z tego czerpał- przerażające. Na pytanie o potwora, tylko skinęła twierdząco łebkiem. Bałam się odezwać. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że z każdą sekundą przeraża jeszcze bardziej. Jeszcze to "niemalże zwykłym" oraz "nie masz się czego bać, chyba że..."- niepokojące. Zarzucił kaptur... Czyżby szykował się do czegoś? Ja się szykowałam- by uciec. Już miałam uciekać, gdy ten zaczął się wdrapywać na drzewo. Wstałam. -Teraz albo nigdy- pomyślałam, rozglądając się jeszcze raz. Nie powiem, jego wgramolenie się było troszkę zabawne, nawet wywołało u mnie lekki uśmiech, ale zaraz znów zniknął. Uciekłabym, gdyby nie..
- Zmu.. c..co?- wyjąkałam wystraszona, przełykając głośno ślinę. Zające kojarzę i się nie boję, ale co to zmutowane?! Czyli on tu nie jest najgorszy?! Jest coś gorszego?! Natychmiast zapragnęłam wejść na to drzewo. Skoro on czuł się tam bezpiecznie... Zaczęłam rozglądać się nerwowo za podobnym, ale w okolicy było tylko to i te z ciastek, a pomiędzy nimi moja wyobraźnia umieściła już ślady niezliczonych bestii. Nie mam wyboru, muszę wejść za nim. Nerwowo zaczęłam wdrapywać się na górę, popiskując przy każdym poślizgnięciu, aż wreszcie znalazłam się tuż obok białego. Zdyszana, ze łzami w ogromnych oczkach, przerażona, siedziałam z pazurami wbitymi w korę, wpatrzona w śnieg pod drzewem. Coraz bardziej chciałam już stąd zejść, odejść. Żałowałam, że w ogóle tu dotarłam. Znów daleko od taty, miałam kłopoty i byłam bliska płaczu. -Nigdy więcej- pomyślałam, jednak nawet ja wiedziałam, że pewnie nie raz jeszcze się wpakuję w coś podobnego. Ach ta ja...
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Zuki przez cały czas patrzył poczynania małej, czarnej istotki, która właśnie próbowała wspiąć się na drzewo - i się jej to udało, jednak młody miał z tego trochę śmiechu, a w szczególności z tego powodu, iż młoda mu uwierzyła. Jak niemalże każdy szczeniak, który posiada ogromną, dziecięcą wyobraźnię. Nie wiedział, co poczyniać dalej - zatem, gdy futrasta kulka usiadła obok niego, on zajrzał do swojej torby, pogryzając od czasu do czasu pyszną, mleczną czekoladę. Była to tabliczka dobrej oraz słodkiej Milki, na której widniała fioletowa krowa, siejąca delikatność wśród innych. Po chwili młody wyłamał sam parę kostek oraz się zapytał czarnej kulki:
- Chcesz jedną? Albo dwie? - jego oceaniczne oczy wpierw zwróciły się ku przestraszonej istocie, a potem wbił je w podłogę, obserwując cały czas otoczenie. Można powiedzieć, że Hira miała ogromne szczęście, iż młody chciał się podzielić z nią swoją tabliczką czekolady - zwykle tego nie robił, bo był chytry. Zimno - jedyna, prawdziwa oraz istotna informacja na ten temat. Nie wiedział dokładnie, co dalej robić. Postanowił, iż już więcej nie przestraszy kulki, która trzęsła się niczym galareta obok niego, ponieważ mogłoby to mieć poważne konsekwencje (a w szczególności nie chciałby osobiście, sam na sam, spotkać się z ojcem tej djewoczki :,D). Jego różowy nos wciągnął powietrze, a usta (chyba pysk) wypuściły je swodobnie, obserwując parę, która uniosła się przez chwilę do góry. Potem znikła, wśród innych gazów panujących w atmosferze tej Krainy.
Machnął kilka razy swoim puszystym, mięciutkim ogonem, a po chwili go chwycił swoimi zręcznymi łapkami, lecz wcześniej usunął śnieg z swojego płaszcza. Nazbierało się go trochę w ciągu tych kilkunastu minut, szczególnie wtedy, gdy płatki osiedlały się na ubraniu Zukiego. Trochę był zły na to, iż nie mógł sobie pożartować, troszeczkę żal mu jest dziewczyny, która przestraszyła się go na amen. Kto wie, może Mikołaj będzie za to zły?
- Ja to mam chyba zawsze pecha co do znajomości - wtedy wilczek przypomniał sobie spotkanie z Vincentem, chyba jedynym, którego naprawdę polubił. Kankami była zbyt upierdliwa i przyczepiła się niczym rzep do psiego ogona... No i chyba tyle z jego znajomości.
Sponsored content