Leczenie

Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ona niestety w cień przemienić sie nie potrafiła. Przybyła więc długo, długo za Kein'em, który... znów gdzieś jej nagle zniknął! Jak on to robił?! Miała tylko nadzieję, że własnie do lecznicy sie udał - zgodnie z tym, co wcześniej powiedzianym zostało. Wpadła zdyszana do lecznicy, podpierając się nieco ściany. Nadal osłabiona po porodzie, wciąż umęczona samotnym macierzynstwem, nie podołała już tak łatwo długim biegiem. A dawała z siebie wszystko, by dotrzeć tutaj jak najszybciej. Musiała dowiedzieć sie, co z jej ukochanym oraz zorientować się, czy do medyków w ogóle dotarł. Rozejrzala się dookoła, niemniej zmęczenie zdawało się zasnuwać jej ślepia gęstą mgłą, ograniczając widzenie. Tak więc sterczała w holu, podparta ścianą (bo przecież nie na odwrót!), powoli uspokajając oddech.
- Kein... - szepnęła ostatecznie, siadając gdzieś nieopodal. Bała się stać, bowiem kręciło jej się w łebku. Nic poważnego - każdemu sie zdarza; niemniej jednak upadanie na środku lecznicy byłoby niezłym obciachem, prawda?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Noish napisał:Na dobry początek userka da znać, że wie, że Alkowa ma zapowiedzianą nieobecność, zaś jeśli czegoś nie posiada, to nie niewiedzy, ino pretensji za to i nie pisze w celu robienia wyrzutów czy ukojenia zniecierpliwienia, lecz dlatego, że ma pomysł, co jeszcze od siebie włożyć w sytuację toczoną pomiędzy dwoma samcami i robi to teraz, skoro może czasowo i wenowo wyrobić.
Dodajmy za to, iż Noish nie posiada za dużo cierpliwości, coby nie rzec - nie posiada jej wcale. Udawajmy na potrzeby ukojenia Noishowego sumienia - nie nieprzeciętnie wrażliwego, ale zawsze coś może mu podpaść, więc bądźmy ostrożni - że wierzymy w istnienie resztek tego cennego przymiotu gdzieś tam, hen, gdzie nawet świadomość zainteresowanego nie sięga. Każdemu jak świat szeroki wyjdzie to na lepsze, bo nieoskarżony o niecierpliwość, nasz wilczek nie będzie musiał zbulwersować się, że kalumnie, do tego bezpodstawne, plując siarczystymi obelgami, ot, czym głowa bogata, a oskarżyciele zwalczać jego dzielnej i ciut zdesperowanej obrony też nie będą zmuszeni. Wielce więc prawdopodobne, że minimalnie cierpliwy jest chociażby wtedy, gdy to rzecz konieczna, pod przymusem, jak nie trzeba, to nie ma czemu się wysilać; tym ten wywód kończę.  
Zmierzamy bowiem do tego, co nastąpiło: ów niecierpliwy samiec postanowił brać sprawy w swoje ręce, odwdzięczając się przy okazji, może w sposób troszeczkę inny, aniżeli zlecił mu Al. Pierw przymierzył się do zadania, które przed nim zamajaczyło, trącając beżowego barkiem od niechcenia oraz tylko na tyle mocno, na ile wyszło bez poważnego ryzyka zachwiania się. Wtedy już upewnił się, że to nie starczy do zrealizowania zamierzeń, zatem wyrwał z łap towarzysza chustę, zarzucił ją sobie na kark dość udanie, aby nie zleciała za szybko, nie wiążąc co prawda (dzięki czemu miała wedle jego zamiarów pozostać dostatecznie czysta, niezgnieciona, że mucha nie siada), aczkolwiek efekt tako czy owako był taki, iż spoczęła... powiedzmy, stabilnie, nie spadła przy dalszych poczynaniach, które miały się tak: zębiska Noisha zacisnęły się na jasnym karku, co nie powinno objawić się paskudnymi przypadłościami, bo nie wbijał ich, postępując raczej w podobny sposób, jak matka względem szczeniaka, którego należy przetransportować w inne miejsce wbrew jego woli lub bardzo chyżo. Oczywiście, nie został Alastair oderwany od ziemi, jednak szarpnięty w bok, w stronę lecznicy, przy czym z okolic tyłu jego głowy i w tej sytuacji również paszczy limonkogrzywego doszedł pomruk, bardzo niepodobny to pełnego wyrzutu "nie wygłupiaj ty się", lecz tym zdaniem w istocie był, rodząc się w postaci zbliżonej do "newyrhhhhhhrrupsee". Prędzej lub później może dojdą, alternatywa - zabiją się po drodze.
- Do altruisty zdecydowanie bardzo mi daleko... I radziłbym Ci mnie puścić, nie amory mi we łbie - rzucił Ali całkiem poważnie, szarpnąwszy się nieco niczym walczące o życie zwierzę. Po części tak własnie było - albo może to tylko Alek tak się czuł? W każdym jednakże razie, post krótszy niż krótki, miał na zamiarze wydostanie się Alka z tego miejsca, co jednak nie było tak prostym. Ktokolwiek śmie łapę (i kły!) na wielkiego Alfę Ognia podnosić? Niedorzeczne. Samiec westchnął donośnie, podejmując jeszcze jedną próbe oswobodzenia się. Na całe szczęście ostatnie to było podejście, albowiem silne i zdecydowane ruchy bolały zdecydowanie bardziej, niż łagodne, a raczej symboliczne, targanie karku, którym uraczył go jakiś czas temu (znaczny czas, zdawałoby się!) Noish.
- Także uznaj, żem głupiec i pozwól być głupcem gdzie indziej. Nie cierpię medyków ani miejsc, w których jest ich natłok - wyjaśnił obojętnie, wywróciwszy przy tym teatralnie oczyma. Nie, nie chodziło o niechęć do postaci Lei - bo to nieprawda, a sama lekarka byla jedna z istot, które bardzo cenił, szanował oraz uznawał za ważny element życia. Jednak wiedział, ze w takim stanie spotkanie z cioteczką skończy się w dość upokarzający władcę sposób... Wolał sobie tego darowac, podobnie, jak gimnazjalista woli uniknąć wzroku kolegów, gdy rozanielona matula tarmosi jego grzywkę. Dlaczego się Lei nie przyzna? Zbędne i - byc może - sprawiające jej przykrość. Niewarte ani złamanego kłaka.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Jeżu, ile tu się działo... Tyle do ogarnięcia... Na szczęście mi się nie spieszy. Cztery godziny przespałam i w sumie jestem zadowolona. Wystarczy. A teraz czas zająć się czymś twórczym. Czyli odpisywaniem, oczywiście.
- Oj, wiem, że żartujesz. - stwierdziła Leośka.
uważnie słuchała słów basiora. Łapa, czaszka i...?
- Ważne, ważne. Dzięki tej wiedzy mogę ci uratować życie, więc powiedz wszystko.
Wszak Lea jest lekarką, prawda? A Kein sam się w to wpakował, wspominając o owej tajemniczej bolącej części ciała.
Spojrzenie zielonych ślepi Lei zatrzymało się przez chwilę na wilczycy podpierającej ścianę (niczym na jakiejś potańcówce! Userka każdą z nieszczęsnych obowiązkowych szkolnych dyskotek spędziła podpierając ścianę. Cóż, z kotem tańczyć się niestety nie da.). Wilczyca została zauważona... I tyle. Nie broczyła krwią i nie wyglądało, by poza zmęczeniem coś jej było. Nie trzeba więc do niej biec, sama przyjdzie i położy się na łóżku. Niech czeka na swoją kolej. Kein, jako ledwo żywy miał pierwszeństwo.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein oczywiście zauważył Amiru bo jakże inaczej? W końcu tego kogo się kocha widzi się jako pierwszego zawsze na łożu śmierci.. ale w tym przypadku po prostu w lecznicy i tyle, bo w końcu ten wilk nie umierał nieprawdaż?
- Ni, to akurat sprawa osobista i lepiej o tym nie wspominać Leo. - powiedział lekko speszony, po czym uśmiechnął się niepewnie w jej stronę.
No dobrze, Amiśka jest, więc czarny basior zaczynał się uspokajać.
- Amiru...
Ledwo się spojrzał w jej stronę. Nie dał rady wstać więc powinna to zrozumieć.
Jego spojrzenie przestało być martwe. Jednak głos był wciąż słaby... a jednak się przezwyciężył i próbował zejść z łóżka. Udało mu się, jednak z tą łapą i stanem.. przeszedł może jeden krok i nic więcej.
Upadł, po czym w końcu powrócił na swoje miejsce ledwo się trzymając. Zaczął się trząść... przez ból.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Słysząc swoje imię, wypowiedziane w dodatku tym głosem, momentalnie zapomniała o zmęczeniu. Szybko uniosła oczy, dostrzegając upadającego samca. Jak mogła wcześniej nie zauważyć, w jak złym był stanie? I ona chce być dobrą matką, kiedy przeoczyć jej się zdarzyło umierającego (tak jej się zdawało, lecz kobiety często wyolbrzymiają - Ami miała nadzieję, że i tym razem owa przypadłość jej dotknęła) lubego? Podniosła się i szybkimi susami, na które nie wiedziała nawet, skąd wykrzesała energię oraz siłę, znalazła się obok wilka, pomagając mu powrócić na łóżko.
- Spokojnie, jestem tu. Nie wstawaj, nie możesz. Pani jest lekarką? - spytała, przekręcając nieco łebek, aby spojrzeć na Leę. Jako jedyna w lecznicy wydawała się nie być pacjentem, przynajmniej z osobników, które rzuciły jej się w ślepia. Nie dostrzegła praktykantów ani pomocnika medyka, bo i nie rozglądała się jakoś specjalnie w poszukiwaniu kogokolwiek. Najbliżej była Lea, także na niej się skupiła. Z trudem uśmiechnęła się łagodnie i skinęła jej głową.
- Jestem Amiru... - zawahała się, zerknąwszy krótko na Kein'a. Jak powinna siebie mianować? Przyjaciółką? Partnerką? Nie była do końca pewna, jednakże zaryzykowała licząc, iż nie rozzłości samca, a i przy okazji dowie sie nieco więcej, aniżeli używając pierwszej opcji. - Partnerka Kein'a. Co z nim?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea próbowała mu jakoś pomóc w powrocie na łóżko.
- Może lepiej się na razie nie ruszaj? Może już nie umierasz, ale nadal jesteś w stanie ciężkim.
Zerknęła na Amiru.
- Tak, jestem. Widziałyśmy się już, pamiętasz? Co tam u przyjaciela? Gardło zdrowe?
Szkoda, że Leośka nie wiedziała, kto jest matką Amiru. Były z Eleną przyjaciółkami swojego czasu... Amiru z miejsca dostałaby plakietkę "rodzina". Cioteczka Lea by zaczęła wtrącać się w jej życie, wyjadać chipsy, karmić kleikiem i owijać szalikami.
Każdemu w życiu potrzebny jest taki ktoś, prawda? Ktoś, kto się troszczy dlatego, że mu zależy. A Amiru ostatnio raczej niewiele tej troski zaznała...
Cóż. Niestety, Lea o jej pochodzeniu pojęcia nie miała.
Amiru nie dostanie kleiku.
- Jego stan jest już stabilny. Nie martw się, kochanieńka, Kein bardzo szybko z tego wyjdzie.
Lea uśmiechnęła się do wilczycy.
Nie mogło ujść jej uwadze, że partnerka Kein'a nie była raczej w najlepszej formie. Po chorobie? Możliwe.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tutaj Kein zesztywniał. Oczywiście jeszcze przed słowami Amiru. Po prostu coś go zabolało i nie miał zbytnio szans na to aby się w ogóle ruszyć poza łbem.
Ajć.. ciężko będzie go potem zeskrobać z tego łóżka.
I wtedy to słowo... partnerka.
Obejrzał się na waderę i bardzo ciepło się uśmiechnął. To jedno.. ta jedna rzecz dała mu jednak nadzieję na to, że będzie dobrze. Że nie wszystko jest jednak stracone i zbudowane na niepewności.
To było miłe...
- Szybko wszystko pójdzie i wracamy Amiru. Pójdziemy tam gdzie będziesz chciała.
I przypadkiem coś mu strzyknęło w karku przez co... no powiedzmy, że syknął lekko.
Nie jest w końcu najgorzej nieprawdaż? Jakoś tam idzie...
- Ile mam tutaj zostać? - zapytał.
Względnie spokojnie się zachowywał.
Miał ochotę się do wadery wtulić.. i nie puszczać nigdy.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Mnie się nigdzie nie spieszy. Zostanę z Tobą, jeśli to nie kłopot. Tyle, ile trzeba będzie. Musisz odpocząć i wrócić do formy, uparciuchu - powiedziała, uśmiechając się serdecznie do Kein'a i delikatnie głaszcząc go łapką za uchem, po karku i przedniej części szyi. Gładziła lekko, a w czynach jej wiele czułości wyczuć można było. Zostanie. Jednocześnie spędzi czas ze szczeniętami, opiekując się nimi, zatem spokojna głowa - wszystko się jakoś ogarnie. Oraz - oczywiście! - spędzi nieco czasu z Serkiem. A propos...
- Tak, tak, faktycznie. Wybacz, jakoś w tym stresie nie skojarzyłam - powiedziała spokojnie, przestając miziać wilka (bo chyba nie wypada się zbytnio mizdrzyć przy innych, nieprawdaż? Zwłaszcza podczas rozmowy z nimi) i przenosząc spojrzenie jasnoniebieskich ślepek na medyka.
- Z gardłem już o wiele, wiele lepiej. Dziękuję, syrop zdziałał cuda - rzekła spokojnie, skinąwszy w podzięce łebkiem. Oczywiście nie miała pewności, czy poprawa umiejętności mówienia u Serka była efektem leczenia, czy też zwyczajnego treningu - wiedziała jednak, że dobre słowa zawsze są w cenie. Nie tylko, aby coś ugrać dla samego siebie, ale... czy uśmiech innych nie stanowi przyjemności i dla tego, kto go wywoła? Może nie u każdego - ale u Ami na pewno.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
I wywołać uśmiech się udało. Z resztą... Lea uśmiechała się raczej często. Odkąd Arthas wrócił w każdym razie.
Biedna, nie wiedziała jeszcze, że znów zniknął. Być może na zawsze...
Cóż. Po tym raczej niełatwo będzie się jej pozbierać... Ale przynajmniej nie jest sama, prawda? Ma Alka. Tego samego, kochanego Alka, który uparcie unika wejścia do Lecznicy i przywitania się ze starą ciotką.
Biedna Lea...
Cóż, kiedyś się dowie. Pewnie nawet niedługo. Wkrótce dotrze do niej, że słowa "zaraz wracam" były kłamstwem, że zniknął, ledwo spuściła go z oczu.
Ale dajmy jej jeszcze chwilę żyć złudzeniami...
W każdym razie Lea uśmiechnęła się do wilczycy.
- Cieszę się, że mogłam pomóc.
Po chwili dodała.
- A jak ty się czujesz? Wyglądasz, jakbyś potrzebowała kilku godzin snu i porządnego posiłku kochanieńka.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
ale... jak to? AM odszedł? ;__;

Amiru przecząco pokręciła łebkiem; przy czym zrobiła to na tyle energicznie, iż dziw aż, że głowa nie odpada, by poturlać się w odległy kąt lecznicy.
- Spokojnie, ze mną wszystko w porządku. Jak mówisz: odpocznę i wszystko wróci do normy. Morderczy bieg za znikającym łobuzem to chyba dla mnie na chwilę obecną zbyt wiele. Jedynie napiłabym się wody, gdzie znajdę jakiś dozownik? - zapytała, oczywiście chwilę wcześniej zaprzestając prób odkręcenia swej głowy. Uznała widocznie, iż łepetyna może jeszcze się jej przydać. Odeszła nieco od Kein'a, jakby gotowa, coby ruszyć na poszukiwanie życiodajnego płynu. W końcu, jakby nie patrzeć, po wysiłku należy uzupełnić płyny. Może była wilkiem, może się nie pociła... Ale już przestańmy, w końcu personifikacja wszelkich zwierząt na tego typu forach nie jest niczym nadzwyczajnym czy jakkolwiek dziwnym. Nie ma zatem co zachodzić w głowę.
- Jeśli to nie problem, napiłabym się kapkę - rzekła jeszcze, grzecznie skinąwszy łebkiem.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Najwyraźniej... Informacja jeszcze niepotwierdzona ostatecznie. I oby okazało się, że się mylę.

Leośka machnęła łapą w kierunku drzwi prowadzących do Lecznicowej kuchni.
- Tam będzie woda. Nawet herbata się znajdzie. I kleik. Częstuj się do woli.
Uśmiechnęła się ponownie.
Poprawiła bandaż unieruchamiający skrzydła i uniemożliwiający rozłożenie ich.
Tyle czasu minęło od wspólnej wyprawy z Kein'em, a ona wciąż nie potrafiła latać... Co więcej, bała się tego panicznie, a ten jeden, jedyny raz, w tamtym magazynie, jeszcze zwiększył jej strach.
Zawsze marzyła o skrzydłach... A teraz, kiedy je ma, ie potrafi z nich korzystać.
No cóż...
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
nie pozwalam mu.

Ami skinęła łebkiem, spojrzala krótko na lubego oznajmiając, iż 'za moment wraca'. W sumie nie skłamała, bo nie planowała zawisnąć w kuchni na dłużej, niż to konieczne. Podziękowała Lei za wskazówki, po czym - nieco niepewnie, bo i u siebie nie była - przekroczyła próg kuchni. Rozejrzała się pospiesznie, znajdując szklankę, którą za moment napełniła wodą niemalże po same brzegi, by po krótkiej chwili pospiesznie ją opróżnić. Była spragniona, bardzo spragniona. Szklaneczkę przemyła i odstawiła na suszarkę, po czym - zgodnie z obietnicą złożoną wcześniej - powróciła na salę chorych. Skinęła Lei głową.
- Dziękuję ślicznie, o niebo lepiej! Och, dlaczego krępuje Pani skrzydła? - spytała, bo w końcu od szczenięcia należała do istot nad wyraz ciekawskich oraz zainteresowanych wszystkim, a już zwłaszcza tym, czym zainteresowaną być w żadnym razie nie powinna. Zdawała sie nawet nie zorientować co do tego, jak bardzo wścibska była - lub jak bardzo wścibską zołzę widzieć w niej otoczenie mogło.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jedno co Kein'a jednocześnie zabolało i uszczęśliwiło to fakt, że Amiru zaczęła w końcu się dogadywać znowu z innymi i nie jest w kontakcie tylko z nim. Czemu bolało? Bo musiał odejść aby to się stało (nie był to zamiar ani powód, ale no..), a uszczęśliwiło bo.. no bo po prostu tak, zawsze chciał aby Amiru mogła mieć jeszcze kogoś poza nim do gadania.
Tylko szkoda, że trafił się też i taki który jej dzieciaki zrobił i zniknął. Znaczy się najprawdopodobniej bo Kein nie wiedział czy ta nie jedzie na dwa fronty przypadkiem.. a nie chwilka, nawet gdyby to i tak nie uwierzyłby w to. On.. nie potrafiłby tego nawet przyjąć do świadomości.
Przyjrzał się dokładnie waderze. Kurka.. po porodzie niedawno a ten znowu tego nie zauważył. Punkt dla wilka! Ujemny oczywiście.
- Może dlatego, że Lea nie potrafi nimi latać i wiecznie w coś przywalała w Anglii.
Uśmiechnął się może nie tylko szyderczo i sarkastycznie tylko tak chytrze trochę.
Wiedział, że to mogła nie być prawda ale co tam. Basior zawsze swoje trzy przysłowiowe grosze musi wtrącić do każdej rozmowy.
No chyba, że gadają duchy lub demony.. to ni, tam lepiej zamilknąć.
''Zrobię chyba wszystko aby nie jeść kleiku.'' - pomyślał sobie samiec.
Ajć.. kiedyś musiał pomóc jej to przyrządzać. Tragedia mówiąc szczerze.
Spojrzał się wymownie na Amiru. Coś jakby właśnie swoje przemyślenia chciał jej przekazać... dziwne.
- Postaram się jak najszybciej stąd wydostać żebyś nie musiała tyle czekać. Ale cieszę się, że jednak tutaj będziesz.
I tak się przerzucił na bok aby móc obserwować najważniejszą kobietę w jego życiu.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Userce mimowolnie załączył się w umyśle player, a jej głowa poczęła się delikatnie kiwać na boki. Dlaczego? Z powodu 'przysłowiowych trzech groszy'. Userka odruchem pomnożyła je przez cztery, co dało... DWANAŚCIE GROSZY, TYLKO NIE PLACZ PROSZĘ! Nieistotne, odchyły, zbyt wiele nakarmionych dzisiaj pokemonów. Żyć trzeba, bo nikt tego za mnie nie zrobi. Trzeba sobie jakoś radzić - kwestia uprzykrzania życia innym zdaje się spadać na dalszy plan, wybaczcie.
- Kein... - rzuciła odrobinę karcąco, posyłajac przy okazji Kein'owi nieco ganiące spojrzenie. Nie miała w końcu pojęcia, iż ta parka się zna, toteż mogła podejrzewać, iż wilk -może na skutek bólu - jest zwyczajnie złośliwy i szorstki. Może wcale tego nie kontrolował ora nie zdawał sobie z tego sprawy, toteż wilczyca chciała niejako 'przywołać go do rzeczywistości'. Zacmokała kilkukrotnie, uśmiechnąwszy zaraz łagodnie i wypuszczając cicho powietrze. Spojrzala na wilka, potem zaś powróciła spojrzeniem na Leę.
- On z pewnością nie chciał być niemiły. W sumie... W sumie posiadanie skrzydeł to chyba fajna sprawa? - spytała. Nie miała pojęcia o magicznych skrzydłach samca, bo - jak wnioskuję - pojawiają się one jedynie na 'zawołanie' samca? Miała prawa ich zatem nie widzieć, prawda? Znikał często, do teraz nie miała pojęcia, w jaki sposób.
- Spokojnie, mój drogi. Nie ma co przyspieszać leczenia - dodała jeszcze, przenosząc spojrzenie na ukochanego.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea skinęła łbem na słowa Kein'a.
- Nie uciszaj go, ma rację. Nie umiem latać... A związane są po to, by nie uderzać nimi we wszystko i wszystkich. Nie bardzo nad nimi panuję.
Poprawiła bandaż. Ot, by się nie zsunął. Na wszelki wypadek. Mało to razy przypadkiem trzasnęła kogoś skrzydłem w łepetynę? Wolała tego jednak uniknąć.
Przez chwilę zastanawiała się nad pytaniem wadery.
- Fajna pod warunkiem, że się nad nimi panuje i można latać. Inaczej raczej zawadzają.
Na oświadczenie Kein'a energicznie pokręciła łebkiem.
- O nie, nie, nie. Ty tu kochanieńki zostaniesz bardzo długo. Nie zapominaj, że byłeś umierający jeszcze pół godziny temu. Zostajesz. Nie wyjdziesz z tego łóżka, aż nie zmienię zdania. Z pewnością nie szybko.
Uśmiechnęła się radośnie. Będzie miała z kim pogadać, gdy skończy pracę. I chociaż przez jakiś czas będzie trzymać Kein'a z dala od zagrożeń.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Wilk widząc że zawalił test na reakcję spojrzał się na podłogę z wstydem. Niech to...no cóż, jedyne co może zrobić to pochwalić się talentem kulinarnym. Miała zrobić to Marano ,ale... i tak za długo czekał jak odpisze by napisać coś. Teraz trochę tego żałował, mógł pisać. Nic nie mówiąc, bo raczej nie był gadatliwy ,ruszył w kierunku kuchni, mijając Amiru. Wolał aby go nie zauważyła. Nie żeby byli skłóceni czy coś...po prostu ten wilk jakoś...wolał się teraz skupić na gotowaniu zupy dla pacjentów niż, na gadaniu i takie tam. Jak coś upichci to porozmawiają, w końcu to ona zyskała pierw ze wszystkich wilków jego uwagę, więc jest to jakby symboliczna postać dla niego ,którą lubił. Kiedy wszedł do pomieszczenia kuchennego, włączył gaz na kuchence, ustawił garnek i zalał go wodą. Otworzył jakąś książkę kucharską i cicho nucąc zaczął wrzucać do garnka warzywa jak marchewkę i inne takie tam...owszem, kleik robi się tylko z płatków zbożowych i ryżu, ale warzywa nadadzą smaku, a na pewno nie zaszkodzą trawieniu. W tym czasie niech ryż nasiąknie wodą oraz nieco płatków które poprawią trawienie i nadadzą kolejnej nutki smakowej. Trochę soli i cukru... tak, wilk lubił gotować, bo w końcu od małego musiał sobie coś gotować. Nie potrafił z pamięci za wiele, ale jak miał przepis to i pączka ukuchci ,a co! Zaczął wąchać opary, z nad garnka...nic specjalnego, póki co nic tam nie ma ,ale warzywa jak marchew ,pietruszka ,por i seler, nadały pewnego powonienia. Klaszcząc w łapki, wrzucił do garnka ryż z płatkami, by całość rozpuściła się w jednolitą masę. Hm...nie jest źle, myślę że okryty złą sławą przepis nabierze innego wymiaru. Przyda się jeszcze kropelka wódki by nadać tego czegoś...ale chyba Lea zabije go za to. Cóż, nie chcąc ryzykować karierą ,darował sobie ten element. Wycedził warzywa z garnka i odłożył je do miseczki gdzie pokroił je drobno. Marchewkę starł na drobną papkę i wrzucił do garnka aby się rozpuściła. Resztę jednak wolał zostawić by nie zarzucono mu złej diety dla pacjentów. Rozlał swój specyfik do miseczek i ułożył na tacy. Stając na dwóch tylnych łapkach zaczął serwować danie pacjentom, na koniec podchodząc do Kein'a. Spojrzał na Amiru ,szczerząc ząbki.
-Hey, Amiru
Przywitał się po czym spojrzał z żalem i smutkiem na Leę.
-Wybacz , nie zdążyłem...eh...przepraszam, nie wiedziałem gdzie znajdują się krew.
Skulił uszka w znaku przeprosin, po czym w ramach rekompensaty podsunął jej tacę z paroma miseczkami zupy.
-Kleiku?
Uśmiechnął się mizernie ,oczekując wybaczenia.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea uśmiechnęła się lekko.
- Następnym razem będzie lepiej, co? Nie przejmuj się. Dopiero się uczysz.
Na widok kleiku poczuła iście wilczy głód. Kiedy ostatnio miała czas zjeść cokolwiek? Raczej dawno... Zajęta pracą nie dbała o swoje własne zdrowie, często opuszczając posiłki.
Wzięła więc miseczkę od Tempusa.
- Dziękuję.
Przyjrzała się kleikowi (zaś userka dopiero się dowiedziała, z czego jest zrobiony). Marchewka?
Spróbowała.
- Dobre. Co tu dodałeś?
Zjadła jeszcze trochę. Faktycznie był lepszy, niż zwykle.
Chyba Tempus na stałe wyląduje w kuchni.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein mógłby zdzielić w tym momencie Tempusa, ale sobie to daruje ze względu na to, że chwilowo jest pacjentem. Zobaczymy za jakiś czas... nie, stop! Przesadza już ten wilk i to porządnie. Dajesz ujść komuś kogo kochasz to teraz licz się z konsekwencjami.
- Podziękuję.
Ten to już znał ten cały smak słynnego kleiku. Ech trzeba przyznać, że woli zdechnąć aniżeli zjeść coś takiego po prostu. Uprzedzenia kierują czasami życiem i do tego trzeba się zwyczajnie przyzwyczaić.
- Leczenie to jedno, zostawanie tutaj na obserwacjach to drugie. Poczekam z parę dni i się stąd wynoszę.
Wiedział, że Amiru zaraz zwyczajnie pójdzie, bo niby dlaczego miałaby zostawać tam dzieciaki gdzieś? W sumie.. wait, jest z nimi jednocześnie. Ach ta logika.
Jakoś tam szło nie najgorzej.
I teraz poczeka chwilkę... zaraz stąd zejdzie i spróbuje się przejść mimo tej złamanej łapy. Ma taki zamiar i tyle...
Nie zwrócił uwagi nawet na to, że tamten ma metalową łapę. Zresztą mało go to obchodziło, bo nie pierwszy raz by takie wybryki natury widział. Za dużo podróży po świecie i tyle.
Trudno, nie zostanie tutaj długo. Nie ma o tym najmniejszej mowy, nawet jakby miał stąd uciekać swoim cieniem, bo w końcu m.in. po to ma tą umiejętność aby z niej korzystać!
Przy okazji sobie użył iluzji i nagle obok niego pojawił się drugi Kein obserwujący całą resztę. Stał tak.. i tyle.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Kein wydawał sie Amiru... coraz dziwniejszy. Zapewne dlatego, że znikał, pojawiał się nagle, a teraz jeszcze to... Dwóch Keinów. Ciekawe, jak sobie z dwoma takimi uparciuchami poradzi? Przewracała więc oczyma, mrugając nerwowo, spojrzeniem atakując to leżącego na łózku wilka, to zaś tego, który stał niedaleko. A może to teraz ona wariuje?
- Chyba jednak potrzebuję leczenia, dwoi mi się w oczach - jęknęła, nie bez przerażenia z resztą, bo w końcu owo widowisko przeczyło wszelkim prawom logiki. Fakt, że w Tempusie wciąż widziała kosmitę, który ukradł słońce, pozostawmy może na razie bez komentarza. Wspomni o tym, a jeszcze ją w psychiatryku zamkną, zarzucając omamy oraz dziwne objawy paranoi czy czegoś jeszcze gorszego. W każdym razie obecność samca o metalowej łapie nieco ją zaskoczyła. Gotował. Och, tyle razy o tym wspominał, pamiętała.
Skinęła mu nisko głową, kiedy ten wyłonił się z kuchni, dodatkowo uśmiechając przyjaźnie do niego.
- Witaj ponownie, Kos...eeem... Tempusie. Miło Cię widzieć. Stażysta? - zagaiła, siadając gdzieś obok łózka, na którym znajdował się jeden z Keinów, po czym delikatnie ujęła jego łapkę w swoje 'dłonie', jedną z nich łagodnie gładząc futerko samca.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea mało nie upuściła miseczki, gdy ujrzała drugiego wilka.
Po chwili jednak się uspokoiła. Widziała już przecież coś takiego. Kein się podwoił podczas wyprawy, tuż przed walką...
Zerknęła na Tempusa podejrzliwie, zaraz jednak dała spokój. Nawet, jeśli się znali, uczeń nie wyglądał, jakby chciał się komukolwiek rzucać do gardła.
Spojrzenie zielonych ślepi skierowała więc na Kein'a.
- Kochanieńki, zostaniesz tu na leczeniu. Łapa i czaszka nie zrosły się do końca. Trzeba ci zrobić tomografię. A co, jeśli są jakieś uszkodzenia mózgu? Zamierzam cię dokładnie przebadać. I nie wypuszczę, póki nie będziesz okazem zdrowia. Nawet nie myśl o wychodzeniu gdziekolwiek.
Dokończyła kleik, po czym oblizała pyszczek. Mniam!
Zerknęła na Amiru z rozbawieniem.
- Nie przejmuj się, też go widzę. Widziałam już, jak to robił. Ale w razie czego... Dorabiam jako psycholog, zawsze możesz wpaść.
Mrugnęła do wilczycy, po czym wyszczerzyła się wesoło.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Uradowany pochwałą, machnął dwa razy ogonkiem i odpowiedział z uśmiechem.
-Tak, zgadza się. Jeszcze inne ,podstawowe warzywa by nadać smak, ale wynurzyłem je aby nie utrudniać trawienia pacjentom... coś na kształt rosołu, tyle że w uboższej wersji bo bez mięsa oraz innych przypraw...jednak myślę że z czasem poprawy stanu pacjentów można dostosować lepszą dietę urozmaiconą o jakieś chude mięso.
Gotowanie jest fajne...może nawet mógłby gotować...tyle że on chce bawić się w chirurga i psychopatę z skalpelem. Tempus widząc spojrzenie Kein'a aż się przestraszył, i spojrzał na niego lekko zdziwiony. Jeju, co ten pacjent? Chyba go nie lubi, tylko dlaczego? No nic, nie będzie się z nim zadawać, w końcu powinien zachować się zawodowo i nie tworzyć teraz jakiś relacji podczas pracy. Jeden wilk...pomf! Dwa wilki! Co do..? Mało co nie podskoczył, co by się źle skończyło dla osób wokół, gdyż kleik nie nadaje się do oblewania wilków. Tempus złapał oddech i uspokoił się po czym odstawił tacę gdzie były jeszcze dwie miseczki i jedną postawił obok jego łóżka, na szafeczce.
-Ciekawy talent i fajna umiejętność, ale nie strasz. Mało co bym nie rozlał tego.
Powiedział z lekkim uśmiechem. Mimo że pierwszą reakcją był strach, to szybko zagościł z powrotem jego radosny humorek, który krył wszelkie jego wewnętrzne smutki i troski.
-Ta, zgadza się. Postanowiłem nieco poduczyć się i pomóc nieco innym. Wiesz...warto znaleźć jakąś pracę przy której można robić coś pożytecznego
Odpowiedział Amiru z ciekawością w oczach. Jakby nie patrzeć dostrzeg łże łączy ją coś z Kein'em. Ucieszył się tym faktem, bo jakby nie patrzeć ostatnio jakoś...jeśli dobrze pamiętał, widział ją w stanie dość roztargnionym. Miejmy nadzieję że ktoś bliższy sercu jej pomoże. Po chwili zamyślenia spojrzał na Lee ,to na Amiru i Kein'a , po czym usiadł sobie obok, patrząc ślepo na korytarz. Nie miał co robić to też czekał na rozkazy. Nie chciał się mieszać w ich rozmowy, więc wybrał sobie krzesełko nieco odsunięte od gromadki.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Gdyby ten czarny wilk mógł się śmiać to by to zrobił, ale niestety w tej chwili to kończy się jedynie tym, że może co najwyżej się udusić. Ach te świetne zabawy w pomaganie komuś.
- Łapa się zrośnie po drodze, nie mam po co tutaj zostawać Leo. Masz swoich stażystów i mam nadzieję, że nie będą chcieli kogoś przy okazji zabić.
Sylwester tak blisko.. on tutaj nie może siedzieć do cholery jasnej! Nie dobra, musi. Trudno jeden rok przeboleje w tym jakże upiornym dla niego miejscu.
Nie lubił lekarzy.. a raczej stażystów. Spokojnie, to jest spowodowane tylko tamtym chorym gościem który próbował go zabić nie jeden raz kładąc na ladzie i próbując przeciąć.. never mind.
Wilk.. a raczej jego klon przeszedł pomiędzy wszystkimi obserwując dokładnie każdy skrawek ciała. Hmm.. ciekawski ten cień jednak.
Tak tutaj trzeba odznaczyć, że to cień się ujawnił, ale w formie klona zrobionego przez czarnego wilka. Zawsze coś można wymyślić czyż nie?
Tylko.. user nie wspominał przecież o tym, że Kein spojrzał się na Tempusa.
No nic.
- Miło poznać Tempusie. - rzekł, po czym na jego pysku pojawił się chytry uśmiech.
Oj wiedział już co robić.. zaś klon zniknął.
- Jeśli to jest według ciebie ciekawe to jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. Spokojnie, jeśli masz zamiar być lekarzem to przygotuj się na nie jedną moją wizytę. W końcu wojownik nie jeden raz sobie coś złamie lub rozwali doszczętnie. Ach to życie... tylko ja mam jedno małe pytanie....
Urwał, bo widział jak basior znika z tego pomieszczenia. No cóż, trudno.
Skoro Amiru była blisko, to ten próbował się zbliżyć i ją pocałować. Czy się udało czy nie, niech ustali sobie userka.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea zerknęła na ucznia.
- Wiesz, czemu w jadłospisie nie ma mięsa? Bo mięso jest w lesie. Trzeba je upolować i tu przynieść... A rzadko kto ma czas i chęci.
Następnie zwróciła swą uwagę na Kein'a.
- Nie, kochanieńki. Zostajesz. Amiru, słonko, nie pozwól mu wyjść z tego łóżka. To dla jego dobra. Nie może przecież ciągle się przemęczać.
Usłyszawszy jego drugą wypowiedź westchnęła.
- Tu akurat masz rację... Wojownicy trochę za często tu trafiają. Specjalnie dla nich i ich przeciwników powinno się tworzyć karty Stałego Klienta. Trafiają i ledwo minie ryzyko śmierci natychmiast niesie ich dalej. Swego czasu niemało się o to kłóciłam z Eleną... Ale nic. Niestety zmienić tego się nie da. Ale wiedz, że póki nie zyskasz dość siły, by mnie pokonać, własnym ciałem będę odgradzać się od drzwi. Dla twojego dobra.
Zaśmiała się serdecznie. Wcale nie chciała z Kein'em walczyć... Ale może te słowa uświadomią mu, że nie może jeszcze iść? W takim stanie utrzymanie go w łóżku nie sprawiłoby wilczycy problemu, a przecież nie była ani najmłodsza, ani najsilniejsza.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Więc, powoli: pocałować Amiru Keinowi się udało. Zaraz jednak odkleiła usta, bo wiele sie dzieje, userka zamuliła, a odpowiedzieć i Tempusowi, i Keinowi, i Lei by wypadało. A pysk zajęty, na pewno nie pomaga! Tak więc, post na szybko pisany, bez sensu, ładu ani składu. Liczę, że wybaczycie, ale jakoś humor nie najlepszy - to i post się skleić nie zamierza. Weny szukalam, naprawdę, ale gnida się schowała lepiej, niż można by założyć.
- Leo, myślę, że przez przywiązania pacjenta do łózka się nie obejdzie... Uparte to-to jak mało kto! - zażartowała, wywalając następnie do Kein'a ozór. Zaśmiała się, po czym skoncentrowała się na Tempusie, bo i z nim dialog się toczy, choć wcale nie mniej mozolnie, niż pisanie tego postu. Niż pisanie każdego postu. Dzisiaj, przynajmniej. Albo w zasadzie wczoraj też. Nieważne. Ostatnio, i już. Dobijcie mnie...
- Ach, i widzę, że przy okazji spełniasz się kulinarnie! - rzuciła wesoło, przerzucając spojrzenie na wilka o metalowej łapie, by następnie wejrzenie swoje znów na lubego skierować. Jakoś... nie potrafila uwierzyć we wszystko to, co ostatnio się wydarzyło.
- Ja też wielu rzeczy o Tobie nie wiem... Te wszystkie nagłe zniknięcia albo niespodziewane pojawiania się... Jak to możliwe?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk jedynie obserwował tą całą śmieszną niby sytuację. Nie załapał szczerze mówiąc o co chodzi z początku, ale potem ogarnął.
No cóż, jedyne co mógłby rzecz to ''ha..ha..ha'' z wywaleniem języka, ale tego nie zrobi. Jedynie się zaczął przyglądać tej dwójce. No cóż, też i tak bywało.. Dobre jeno to, że chociaż da radę bez problemu gadać. Oby, bo w sumie nie wiedział o co chodzi.
- Śmieszne Amiru naprawdę śmieszne... - powiedział stanowczo i zmarszczył brwi.
Wyglądało to przez chwilkę jakby się obraził, jednak po sekundzie zaledwie się uśmiechnął, wywalił jęzora i obrócił o 180 stopni po prostu ignorując wszystkich którzy tam są.
Dla niego to był po prostu żart i tyle. NIE BĘDZIE ŚPIEWAŁ, O NIE.
Tak się userowi scena skojarzyła przy wielkim fochu, że nagle wszyscy wokół zaczynają jeden tekst śpiewać dziwny. Uch dziwne są te rzeczy jednak.
Koniec z herbatą, a jak!
- Nie jest to normalne dla wszystkich wilków, a na pewno nie dostaniecie tego wy. Takie umiejętności są dla nielicznych, więc spokojnie nikt nie zagrozi w tej Krainie takim czymś. Poza tym co ja będę mówił? Zauważ, że nawet nie widziałem twoich młodych i nie wiem nawet co robiłaś przez ten cały czas, ja swoje powiedziałem dawno. Niestety ale z tego co widzę to się nie dowiemy o sobie niczego.
Wzruszył ramionami i.. tyle. Znaczy się o ile je by miał to by to zrobił, no cóż nie wszystko jest tutaj możliwe.
Jego wyraz pyska mówił jedynie ''whatever''.
Obrócił się aby im się przyjrzeć po czym ponownie wrócił do nic nie robienia i gapienia się w ścianę obok.
Sponsored content