Leczenie

Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Dziewczyna po chwili opamiętania się spojrzała na Leę. Teraz wszystko zdołała pojąć, albowiem odtworzyła to, co było we śnie. A raczej ostatnią scenkę, gdzie ojciec chce ją zabić. Jej blada twarz nabrała następnie żywszej barwy, a dziewczyna śmiało odpowiedziała.
- To nic takiego, po prostu zły sen.
W głowie grała jej pozytywka, którą zawsze trzymała w pokoiku, w małym kącie. Wtedy, gdy się smuciła, włączała ją i to właśnie ona dawała młodziutkiej waderze jakieś "wsparcie". Trochę się za nią stęskniła, chciałaby usłyszeć naturalny dźwięk tej melodii.
- Wiem, że to trochę dziwne, ale odtworzyło się to, co było we śnie.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea zmierzyła pacjentce puls, po czym przyjrzała się jej oczom.
- Czy to się zdarzało już wcześniej? - zapytała.
Wyciągnęła ten przyrząd, którego nazwy userka wiecznie zapomina. Przez chwilę przytrzymała metalową słuchawkę w łapkach, by nie była zimna, po czym przystąpiła do metodycznego osłuchiwania Lacie.
Czy któreś z tych badań coś wykryło? To już zależy od userki Lacie.
Leośka tymczasem zakończyła osłuchiwanie i zajrzała do gardła wilczycy.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Serce jej łomotało niezwykle szybko, ale to nie pod wpływem choroby, lecz strachu. Wstydu za siebie. I tak niezwykle szybko biło. Ale dlaczego lekarka spojrzała w jej oczy? Dziewczyna wzięła pobliskie małe lusterko i zobaczyła czerwone lewe oczko. Czy nic Lei nie zrobiła? Popatrzyła na ciało lekarki, jednak żadnych nowych ran. Wilczyca westchnęła z ulgą, a barwa stała się znów normalna. Na błękitno.
- Nie, wcześniej nie miałam - oznajmiła.
Otworzyła szeroko pyszczek i natychmiast odczuła odruch wymiotny. Już pewnie po wszystkim.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea w końcu zaprzestała oględzin. Atak paniki podczas snu najwyraźniej doprowadził do zatrzymania oddechu. Innej diagnozy w każdym razie nie miała.
- Na pewno wszystko w porządku?
Lepiej zapytać o pięć razy za dużo, niż o jeden za mało, prawda?
W razie czego mogą się jeszcze przenieść "na pięterko". Lea dorabiała jako psycholog. Nie była to zbyt wyczerpująca praca - starczyło umieć mądrze robić "hmmm". Userka nigdy nie usłyszała od żadnego psychologa nic bardziej twórczego, a paru znała.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Wszystko w porządku, nic się takiego nie dzieje.
Westchnęła. Ile razy próbuje, tyle razy się jej nie udaje. Przeszłość, którą spotyka codziennie, o której chciałaby zapomnieć. Ta jednak jest krok do przodu od naszej Lacie. Najchętniej skreśliłaby ją, ale nie chce, by ktoś wykorzystywał broń do złych celów. To brzmienie, które nosi, które jest zatrute i zbyt uciążliwe. Nie ma ucieczki z tego piekła, niestety. Spojrzała na krzyż matki, zadając jej pytanie w głowie.
"Czemuż mi to robisz, Celia? Za co, za jakie grzechy?"
Westchnęła cicho. Chciałaby się chociaż raz uśmiechnąć, zapomnieć o problemach.

/Lacie pierwsza w psychiatryku, co to by było D:\
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea uśmiechnęła się ciepło do wilczycy.
- No dobrze. Ale jeśli coś się stanie, to przyjdziesz i mi powiesz, prawda?
Czas, na jaki Lacie miała na obserwacji pozostać minął. Wszystko jest w porządku, póki objawy się nie powtórzą pomoc psychologiczna raczej nie była potrzebna. Miejsca więc nie blokuję już.
- Możesz już zmykać do domu - powiedziała wesoło. - Za jakiś czas tylko wpadnij na badania i upuszczanie krwi.
Wszystko dobrze, Lea po raz kolejny wyleczyła pacjenta, a teraz może siąść na fotelu i popijać kawę.
Post krótki, bo wena nie dopisuje niestety.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie zdziwiła się: "Tak szybko?". Ale dopiero co Leę poznała, chociaż też tęskniła troszeczkę za dawnym życiem, bieganiem beztroskim po łąkach i polanach, podróżowaniem niczym Włóczykij. To wszystko ją wołało. Przygody, nieznane miejsca, nieodkryte dotąd cenne skarby. Lacie od razu odzyskała energię. A właśnie - ile to dni minęło? Dwa czy więcej? Dobra, pozostawmy ten temat gdzieś indziej. Lacie powoli ubrała czerwono-biały płaszcz, wiążąc z przodu piękną i dużą kokardkę. Chętnie zostawiłaby jakiś podarunek lekarce za to, że się zajęła takim nędznym przypadkiem jak ona. Lacie chwyciła się za główkę i powiedziała serdecznie:
- Mam u ciebie spory dług. Kości mi poprzepadały, ale nie w kasynie, więc jeślibyś czegoś potrzebowała, kogoś na posyłkę - pisz, mów. Mam kryjówkę w Mrocznej Głuszy (czy jakoś tak), na początku drogi jest ukryty za drzewem znak. Zegar z jedną wskazówką w prawo. Idź prosto, aż zauważysz jaskinię pokrytą mchem - Lacie miała nadzieję, że Lea zrozumiała dziwny przekaz. - Oczywiście nieodpłatnie, jakby co.
Uśmiechnęła się. Zabrała wisior i poszła w stronę drzwi. Pomachała na pożegnanie i dodała:
- Dziękuję za wszystko i do widzenia!
Wyszła z budynku. Świeżutki wiatr wiał w jej pyszczek. Ruszyła w ścieżki dotąd nieznane.

KILKA UWAG: nie przekręcaj niektórych wypowiedzi, bo nie zawsze to schludnie wygląda. Nie piszemy "więc" na początku zdania. Kiedy chcesz napisać, że postać coś powiedziała i wspomnieć o tym w tekście tuż przed slowami, dodaj dwukropek, tak jak ja to zrobiłam.
Reszta bez zarzutów, pisz dalej, Alleluja i do przodu, hyhy.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Jak mogłaby porzucić naukę u Lei, swojego wzoru do naśladowania, wilczycy, która tak wiele istnień uratowała i której nawet Marano zawdzięczała własne życie? Bardzo żałowała, że dała się skusić diabłu na wyprawę, lecz z drugiej strony... cieszyła się, że przetrwała. Mogła się tym teraz szczycić na prawo i lewo, że niczym Lara Croft, wyposażona jedynie we własny instynkt przetrwała poza Krainą, nie mając przy sobie nikogo, kto by wspierał w trudnych chwilach czy pomógł, gdy wiatr wiał w oczy.
Wolnym krokiem weszła do lecznicy, wyprostowana i nieco pewniejsza siebie niż poprzednio. Była teraz gotowa na wszystko. Radość, gniew, smutek, zawiść, odpędzenie... Na każdy gest ze strony lekarki, którą bez słowa opuściła. Zrobiła to kolejny raz. Tak nagle wyparowała, zajmując się własnymi sprawami. I to w dodatku w momencie, gdy Lea była ciężko ranna po walce z Władcą Świata Zmarłych i Dusz. Okropnie czuła się z tą myślą. Czuła, że zawiodła. Ostro.
Wypatrzyła swoją nauczycielkę siedzącą w fotelu i popijającą kawę. Stawiając ostrożnie łapy na podłożu, zbliżyła się doń i skuliła lekko ze skruchą, kiedy już znalazła się dostatecznie blisko. Przełknęła z trudem i w dodatku bardzo głośno ślinę.
- Zawiodłam cię, Leo... - prawie że szepnęła, krzywiąc się delikatnie i czując obrzydzenie do samej siebie. Na moment spuściła łeb, jak i wzrok, po czym znów gwałtownie się wyprostowała i popatrzyła odważnie prosto w oczy lekarki. - Przepraszam. Zniknęłam kolejny raz. Zostawiłam ciebie i Tempusa samych. Wiem, że doskonale poradzilibyście sobie beze mnie, bo i tak niczego wielkiego tu nie wnosiłam, ale... ale i tak zawiodłam. I czuję się z tym okropnie. Leo, czy mogę liczyć na ostatnią szansę? Czy mogę dalej szkolić się u ciebie na lekarza? Zrozumiem odmowę... - naprawdę nie miałaby jej za złe, gdyby w tej chwili usłyszała odpowiedź odmowną. Nie miała na to jednak nawet najmniejszego wpływu. Słowa Marano były przepełnione szczerością.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea po chwili zastanowienia skinęła łebkiem.
- Ostatnia szansa.
Cóż... Potrzebowała Lekarzy. Kogoś wyszkolić musiała, a Tempus gdzieś przepadł. Jej samej zdrowie wkrótce przestanie pozwalać na pracę w Lecznicy. Ktoś musiał się tym zająć, nawet, jeśli była to Marano. Poza tym... Może nie zniknie więcej? Lea miała taką nadzieję.
Poprawiła temblak podtrzymujący skrzydło, po czym zajrzała do kubka. Pusto! Kawa dostała nóżek i uciekła! Albo to jest tak, jak mówi ojciec userki - w upale kawa się kurczy i znika.
Bo nie wypiła jej, skądże znowu! Kawa zniknęła sama z siebie, jak zawsze. Albo ktoś ją podprowadził. Dziwna sprawa z tą kawą. Userka się zorientowała, że kubek stojący na biurku też jest pusty! Toć to epidemia!
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Na jej pyszczku w trybie natychmiastowym rozkwitł szeroki, promienny uśmiech. Dostała ostatnią szansę. Och, jak dobrze. Poczuła jak kamień spada jej z serca. Odetchnęła nawet na głos, choć planowała zrobić to w głębi własnej duszy. Miała wielką ochotę wyściskać lekarkę i powiedzieć jej, jaka jest wspaniała, lecz odpuściła to sobie, wiedząc, iż coś takiego mogłoby podchodzić pod szaleństwo. Ale cóż zrobić... Taka radość rozpierała niewielkie ciałko Marano!
- Wspaniale! - stwierdziła z radością, a jej ogon rozpoczął swój taniec radości, którego nie było w stanie przerwać nic. Usiadła więc, przytrzymując go łapą, zupełnie jakby miał własną duszę i sam decydował o tym, co chce robić. Sprzeczne z normalnością, ale nikt przecież nie mówił, że Baranek do tych normalnych należy. - A gdzie Tempus? - rozejrzała się w poszukiwaniu kolegi, z którym zdążyła podłapać w miarę dobry kontakt, gdy wspólnie pracowali w lecznicy pod dowództwem nauczycielki imieniem Lea. - Widzę, że po walce z tamtym tumanem już wydobrzałaś. Cieszę się. Opowiesz mi, co się działo, gdy mnie nie było czy może chcesz mnie jakoś ukarać ze nieobecność? - ukazała dwa rzędy nieskazitelnie białych kłów, o które przecież tak dbała, kiedy posłała wilczycy szeroki uśmiech po raz kolejny.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea rozłożyła łapki.
- Nie wiem, gdzie on jest. Ani, czy wróci. Nie wydarzyło się nic specjalnie ciekawego. Jeszcze żyję, jak widać na załączonym obrazku. Zrób mi kawę i możemy uznać, że zostałaś ukarana.
Nie chciało jej się wymyślać jakichś bardzo skomplikowanych kar, złapała pierwsze, co przyszło jej do głowy.
- Nie wydaje mi się, żebym całkiem wydobrzała po tamtym. Latać już na pewno nie będę, nastąpił zanik mięśni w obu skrzydłach.
Teraz jeszcze można było to rehabilitować, ale... Lea jakoś nie miała motywacji, nie widziała nawet, że się powinno.
Jeszcze parę miesięcy i skrzydła będą się nadawać wyłącznie do amputacji. Już teraz o własnych siłach nie potrafiła nimi poruszać.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Pokiwała łebkiem na znak, że zrozumiała, choć wcale nie musiała, bo raczej jej mina wyrażała zrozumienie dla niewiedzy lekarki. Cóż, przepadł jak kamień w wodę, ale nie mogła mu mieć niczego za złe czy wyklinać na jego los... Przecież sama lepsza nie była, prawda? Zrobiła to samo. I to dwa razy. Odpędziła te myśli, nie chcąc psuć sobie dobrego nastroju, który stworzyła ostatnia szansa dana przez Leę.
- Widzę, że tak jak ja wyparował - zachichotała, zamierzając nieco bardziej rozluźnić panującą atmosferę, gdyż nadal odczuwała wyraźne napięcie, wiszące w powietrzu niczym... niczym co? Nieistotne. Grunt, że nie wszystko do końca grało i buczało. - Kawa? Już się robi!
To krzyknąwszy z zadowoleniem, ruszyła do pomieszczenia kuchennego, wcześniej zgarniając kubek szefowej, i przygotowała świeżutką porcję kofeiny dla Leośki. Najpierw jednak wymyła porządnie naczynie. Polecenie wypełniła szybko i po pięciu minutach na biurku wilczycy znalazł się kubek wypełniony prawie po brzegi parującym od gorąca napojem.
- Och, nie da się już nic z tymi skrzydłami zrobić? Może uda mi się jakoś pomóc?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea złapała oboma łapkami kubek, z pełną zadowolenia miną wdychając zapach. Może userka podzieli się z nią swoim uzależnieniem od kofeiny? Warto to przemyśleć.
Upiła łyczek, nim odpowiedziała.
- Nie wiem, nie sądzę. Poza tym... I tak nie latam. Czy jest sens?
Czy cokolwiek ma sens? Lea w to wątpiła. Teraz chodziło tylko o jedno - wyszkolić następnego Lekarza i zaznać spokoju. Odejść. Nie potrzebowała już skrzydeł, zdrowia... Niczego. Nie oczekiwała od życia szczęścia, wiedziała, że wyczerpała swój limit i nigdy już go nie zazna.
Chyba po tym wszystkim przestała wierzyć w szczęście. Bo co to za szczęście, gdy po jego przeminięciu cierpimy dużo bardziej, niż przed nastaniem, dużo dłużej, niż chwila szczęścia trwała? Szczęście to kłamstwo.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie przyszła ponownie w to miejsce. Pamięta, jak kilka tygodni temu przyszła tutaj z Nighti. Góry mocno im dokopały, szczególnie młodej, u której zdiagnozowano nadkrwistość. Od teraz musi co miesiąc chodzić do Lecznicy, by opuszczać krew. Ale teraz nie z tego powodu przyszła. Miała coś bardziej poważnego. Zła moc wydobywająca się z niej uszkodziła przednią lewą łapę. Tylko trochę boli, ale nie da rady nią poruszać. Mimo to, warto złagodzić to i zobaczyć, co się dokładnie dzieje.
- Witam! Czy jest tutaj poczciwa Lea? - zapytała się łagodnie, lecz tak, by każdy mógł dosłyszeć jej słowa.
Usiadła w pierwszym lepszym miejscu, dając łapie ulgę.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea upiła jeszcze łyczek napoju bogów, po czym z westchnieniem wstała. Ruszyła w stronę pacjentki.
Lacie? Znowu? Dopiero wyszła... Już zdążyła sobie coś zrobić?
- Co się stało?
Bo raczej o upuszczanie krwi nie chodziło, na to było za wcześnie.
Przeczucie mówiło Lei, że będzie widywać tą małą znacznie częściej, niż raz w miesiącu. Najwyraźniej się nie myliła. Cóż... Marano będzie miała na kim ćwiczyć.
- Marano, chodź no tutaj. - zawołała.
Świetna okazja do ćwiczeń dla uczennicy.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda uśmiechnęła się do Lei. Niedawno ją widziała, jednak konieczna jest konsultacja, gdyż być może straci łapę, jeżeli czegoś z tym nie zrobi. Proszę pamiętać, że wadera to typ Włóczykija, mającego różne przygody. Ostatnio zbyt się  podenerwowała, wyzwalając niebezpieczną dla siebie i innych aurę.
- Witam i powracam ponownie niczym kot - zaśmiała się lekko. Przecież koty wracają, gdy zgłodnieją. - Zła moc, Leo. Chciałabym, żeby ktoś to sprawdził.
Wskazała na swoją ledwo żywą łapę. I pomyśleć, że sama to sobie zrobiła. Im więcej wyzwalała energii, tym ta bardziej ją niszczyła. Może jest na to jakiś lek. Próbowała łańcuchami, jednak to nie zadziałało. Pewnie tym musi zając się wilcza łapa.
"Marano? A kto to taki" - pomyślała. Nikogo tutaj innego niż poczciwej wilczycy nie widziała.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Leo, twój entuzjazm jest porażający, pomyślała z niemałą goryczą Marano, bardzo zaniepokojona podejściem lekarki z wieloletnim stażem do sprawy z uszkodzonymi skrzydłami. Zawsze pozostawała nadzieja, zawsze dało się coś zrobić ku lepszemu, zawsze... zawsze była pomoc. Jej pomoc. Którą chciała wilczycy ofiarować bez żadnych korzyści dla siebie, z dobrego serca.
Już otworzyła pyszczek, by skomentować słowa wadery, lecz do uszu jej dobiegł typowo szczenięcy głosik, dobiegający od strony wejścia do Lecznicy. Lea... potrzebował bądź potrzebowała Lei. Medyczka raczej niema nie była, co Baranek pojął w pełni, gdy wilczyca ruszyła w stronę potrzebującego stworzenia. Usiadła nieco wygodniej, kiedy jej rozmówczyni poszła zająć się nowo przybyłym pacjentem. Ploteczki mogły poczekać. Zdziwiła się odrobinę, słysząc nawoływanie po imieniu. Podniosła zacną tylną połowę i w miarę pewnym siebie krokiem ruszyła za głosem Lei. Pojawiła się u jej boku szybko. Być może potrzebowała pomocy przy zajmowaniu się pacjentem.
- Słucham, Leo - rzekła, unosząc wzrok na skrzydlatą stojącą tuż obok. Po chwili jej wzrok powędrował w stronę małej Lacie. Uśmiechnęła się do niej, chcąc zrobić dobre wrażenie. Poza tym lubiła dzieci, miała do nich niezłe podejście. Nie żeby pozwalała maluchom robić, co im się żywnie podoba! Surowa i stanowcza także być potrafiła. I chociaż nigdy nie miała własnych szczeniąt to zdarzało jej się opiekować w młodym wieku tymi z poprzedniej watahy, jeszcze w czasach, kiedy zamieszkiwała Severynię. - Witaj, mała - jej uśmiech nieco się poszerzył, kiedy powitała prawdopodobnie swoją przyszłą pacjentkę. Leośka raczej na darmo jej tu nie wezwała, prawda?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea skinęła łbem.
- Lacie, Marano, Marano, Lacie. - przedstawiła sobie wilczyce. - Lacie będzie twoją pacjentką. Powodzenia.
Zrobiła dwa kroki do tyłu, jakby chciała pokazać, że się wycofuje zostawiając je same sobie. Po tych dwóch krokach usiadła, obserwując uważnie uczennicę. Wierzyła, że Marano sobie poradzi, w końcu asystowała Tempusowi przy dużo poważniejszej operacji!
Postów też w sumie ma dość... Kilka lekcji praktycznych w opatrywaniu Lacie (intuicja mówi mi, że Lecznica stanie się jej drugim domem) i Marano w opinii Lei będzie gotowa do testu. Tym samym, ostatnie sprawy wilczycy zostaną zamknięte.
I będzie mógł nastąpić koniec.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Po krótkiej chwili usłyszała "Tup, tup" nadchodzącej wadery. Uśmiechnęła się lekko do tej, której wcześniej nie widziała. Z ust Lei wydobyły się ich imiona. W sumie - wiedziała, że ktoś przybył, ale kto - na to odpowiedzi nie miała. W powietrzu unosił się zapach kawy, więc pewnie była to jakaś poważna rozmowa. Nie interesowało ją to zbytnio, przecież są to sprawy dorosłych osobników. Znów powtórzyła kwestię chorobową.
- Witaj, Marano, miło mi cię poznać! - jednak przed tym się serdecznie przywitała. - Nie wiem, czy słyszałaś naszą rozmowę, ale potrzebuję pomocy. Zła moc po części spowodowała zdrętwienie lewej łapy.
Próbowała nią poruszyć, jednak bez najmniejszych skutków. Dziecko papra się z tajemniczymi mocami, czy to troszeczkę nie jest podejrzane? Być może to nie przeszkodzi lekarce w badaniach.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Gdy tylko Marano ujrzała jak Lea wycofuje się o dwa kroki, poczuła dziwne mrowienie w podeszwach swoich łap. Słowa nauczycielki zadziałały na Marano wybuchem - na szczęście wewnętrznym - wielu nagromadzonych uczuć: strachu, niepewności i zadowolenia zarazem. Poczuła, że wilczyca darzy ją zaufaniem, co przyczyniło się także do niewielkiego wzruszenia. Nie dała jednak poznać po sobie tego wszystkiego, uznając to za nieprofesjonalne. Z tego względu ciągle jedynie się uśmiechała i spoglądała na niższą od siebie samiczkę.
- Miło mi cię poznać, Lacie - uśmiech Baranka stał się jeszcze szerszy i bardziej promienny niż dotychczas. Wsłuchała się w to, co mówiła do niej mała wadera. Musiała to wszystko zapamiętać. Pokiwała łebkiem na znak, że zrozumiała. - Cóż, od łapy niczego ci na pewno nie powiem. Muszę cię najpierw zbadać. Mam nadzieję, że jesteś dzielnym pacjentem - zachowywała swój pogodny nastrój, choć tak naprawdę niepokoiła się tymi objawami. To bardziej przypominało jakieś magiczne schorzenie niźli zwyczajny katar.
Wiedząc, że maleństwo ma problem z łapką domyśliła się również, iż chodzenie to niemały problem. Dlatego chwyciła ją ostrożnie za kark niczym matka i przeniosła w stronę najbliższego łóżka. Usadziła samiczkę wolno, by nie zrobić jej żadnej krzywdy. Nie pozostawiła na jej ciele żadnych znaków świadczących o zadawaniu bólu fizycznego, i chodzi tu o jej szczęki, które wolno zacisnęły się na skórze Lacie, kiedy zafundowała jej darmowy transport przez sporą część pomieszczenia.
- Opowiesz mi o swojej... złej mocy? Czy drętwienie łapki zdarzało ci się już wcześniej? Czy może to pierwszy raz, gdy się tak dzieje? Byłaś już tutaj, w Lecznicy, tak? - pytania zadawała łagodnym tonem, mówiąc powoli i zrozumiale, by nie przyprawiać szczeniaka o przerażenie czy niepewność. Chociaż po tym śmiałym powitaniu chyba nie powinna mieć takich obaw.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie także się zdziwiła, gdy Leośka cofnęła się o kilka kroków. Aaa... Czyli to jest stażystka! Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, chyba poczekamy, aż mięśnie na jej twarzy się skończą. Ukłoniła się lekko, żeby nie wyjść na kogoś, kto nawet szacunku do dorosłego nie ma.Po chwili poczuła pysk na karku, a jednocześnie czuła się wtedy tak bardzo... dziwnie. Młoda pewnie nigdy nie miała z takim czymś styczności - zazwyczaj słyszała o noszeniu własnych dzieci, a nawet widziała, gdy podróżowała z grupą zdradzieckich przyjaciół. Ach, brakuje jej chociaż trochę cząstek fizycznej dorosłości! Wtedy, gdy dorosła trochę, czuła się taka silna, niezależna. A tu?
- Dziękuję, nie trzeba było - dodała po opuszczeniu jej delikatnie na mięciutkie łóżko. - Aaa, chodzi ci o tę moc? Przedtem nie było z nią problemów. Ale teraz... jest jakaś niestabilna. Być może przez walkę, chociaż... nie. Uważam, że to nie od tego. A może przez połączenie dwóch osobowości?
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Szczerze nienawidziła magii i wszystkiego, co z nią związane. Naprawdę. Patrzyła nieco zagubionym i oszołomionym wzrokiem na Lacie, mrugając oczami raz po raz. Przetwarzała informacje. Moc, walka, wcześniejszy brak problemów, dwie osobowości... Czuła, że za chwilę zwariuje, dlatego złapała głęboki wdech i wzięła się w garść.
- A może odrętwienie wcale nie jest powiązane z twoimi mocami? Może po prostu krew przestała krążyć? To się zdarza - uśmiechnęła się, po czym ułożyła małą pacjentkę w pozycji leżącej i wyprostowała zdrętwiałą kończynę samiczki. Swoimi łapkami delikatnie zaczęła rozcierać miejsce, zataczając niewielkie koła. Zamierzała pobudzić do życia krwinki. Szczeniaki tak miały, że bardzo często panikowały i wyolbrzymiały niektóre sprawy. - Prócz tego dolega ci coś jeszcze? Ważne, byś była ze mną całkowicie szczera i niczego przede mną nie zatajała. Ach, i jeśli coś cię zaboli to powiedz, dobrze? - mówiła, nie przerywając czynności. Teraz zaczęła kłaść nieco mocniejszy nacisk na łapkę Lacie. Wątpiła w odczuwanie jakiegokolwiek bólu przez małą, ale różnie to bywa. Są przecież różnorodne choroby, które zapowiadają się tak niepozornie. A może to faktycznie wina magii, którą dzieciak władał?
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie pomyślała nad rzeczami, które rzekomo mogły spowodować brak krążenia. Hmm... Ostatnio niczego nie robiła, tylko się bawiła z Nighti i Natem, który niestety uciekł, gdy zobaczył smoka. Nie ma mu tego za złe. W sumie - sama by uciekła, gdyby nie jej kobieca zadziorność i... brak strachu. Jedyne, co teraz ją przestraszyło, to śmierć matki, lecz to się zdarzyło po przyjściu młodziutkiej do Lecznicy, więc nie pasi. Uśmiechnęła się do lekarki szeeeeroko, mówiąc o swojej chorobie.
- Ech, mam nadkrwistość, pani Leośka to zdiagnozowała - chwyciła się drugą łapą za główkę, albowiem to jej taki dziecinny zwyczaj.
Lacie w sumie nie ma styczności z magią, tylko czymś innym. Można powiedzieć, że ona nie czaruje ani nic z tych rzeczy. Mała przywołuje je, wykorzystuje tajemnicze przedmioty, które nabrały na siły. Jakby ją tutaj nazwać? Przywoływacz?
- Spokojnie, spokojnie, ja jestem szczera do bólu - zaśmiała się.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Skinęła łbem, kiedy usłyszała prawdopodobnie dość istotną w leczeniu informację. Nadkrwistość... Nie wierzyła, by Lea czegoś z tym nie zrobiła, więc uznała, że częściowo problem ten został załatwiony. Chyba. Wątpiła również, by z tego powodu doszło do odrętwienia łapy. Chyba, że nadmierna ilość krwinek napotkała na swej drodze przeszkodę i zaczęła się gromadzić, próbując uparcie poruszać się dalej. Dlatego jeszcze przez dwie minuty kontynuowała masaż mający na celu rozluźnienie mięśni małej.
- Cóż, chyba nie mogę póki co zrobić niczego więcej - zakomunikowała, lustrując wzrokiem szczenię od stóp do głów. Być może pominęła jakiś ważny szczegół? Nie, niczego takiego nie widziała. Żadnych szerokich ran, blizn czy alergii. Z jednej strony to bardzo dobrze, ale z drugiej... nadal nie była niczego pewna, wciąż była w kropce. - Zrobimy tak: zostawię cię na obserwacji na jakiś czas. Jeśli odrętwienie będzie się wciąż utrzymywało lub, co gorsza, nasili się to natychmiast informuj mnie o tym, a jeżeli wszystko minie i nie pojawią się żadne niepokojące objawy - wypuszczę cię do domu. - postanowiła. Uważała, że będzie to najlepsze wyjście.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda westchnęła lekko, słysząc, że musi zostać znów na obserwacji. Przecież kilka tygodni temu tutaj była, miała opuszczaną krew. Chyba będzie musiała się grubo tłumaczyć, gdyż pokazywanie tego na oczy mija się z celem. Tak oto zdjęła swój płaszcz kontry i skupiła się. Po chwili wydobywała się leciuteńka aura, na tyle silna, by ją zauważyć, na tyle słaba, że ledwo co uszkadza łapę. Być może nie był to codzienny widok, ale musi udowodnić to, że nie kłamie. Nie chodzi tutaj o to, żeby się chwalić, lecz wyjaśnić, co to za aura z niej się wydobywa. Na lewej łapie pojawiła się energia, czarna niczym smoła. Na drugiej jasna niczym słonko, którego teraz brak w Krainie. Po kolorach widać, która jest zła, a także po tym, na której łapie kuleje.
- Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza - dodała, uśmiechając się. - Możesz mnie dotknąć, niczego złego ci nie zrobię.
Chciała, by ta poczuła, co to jest.
Sponsored content