"Wilczy Kieł"

Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Alkohol jak alkohol - jak to mówi młodzież - nie ważne co, ważne że klepie! Na szczęście samica nie wyznawała tej zasady. Dla njej, jeśli już ma pić, musi to być picie dystyngowane i pełne gracji, a już na pewno nie kończące się zgonowaniem po kątach. Ot, kobieta z klasą i tyle. Dobrze, że trafiła na odpowiednie towarzystwo, które jej do takiego stanu dojść za żadne skarby świata nie pozwoli - a przynajmniej podświadomie za takiego uważała Leego. Nawet jeśli to nieprawda, to przynajmniej ma dobrą renomę. Zawsze coś, prawda?
Złapała kieliszek njeco pewniej i stuknęła. Metaliczny brzęk rozległ się, gryząc cienkimi ząbkami w uszy. Poruszyła czubkiem jednego z uszu, wsłuchując się w ten wibrujący podźwięk, jednocześnie przyswajając obraz pijącego samca. Delektował się. Albo jej się zdawało, albo należał do tych którzy lubili wypić. Czasem i tak trzeba. Przechyliła naczynie i wlała słodki trunek do pyska. Rozlał się on po języku, zębach i gardle, gdy w skupieniu analizowała jego smak. Oblizała się dyskretnie.
- Pyszne.
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
O, to tutaj Lee się z Carly zgadzał. Alkohol należy gustować, smakować i się nim rozkoszować, a nie pijańsko upijać. To się, moi drodzy, mija z celem. Pomińmy fakt, że za młodu jego zasady, no cóż, były zdecydowanie inne. Oj, tak, Lee nie dopuści aby jakaś dama przy nim zanadto się upiła i wyczyniała różne, przedziwne rzeczy. Uśmiechnął się pod nosem rad z siebie, że jest dobrze wychowany. Nie to co kiedyś. Rozwydrzony był, i to jak! Ach, dobrze, że niewielu zostało co te czasy pamiętają, oj, jak dobrze.
Od czasu do czasu, owszem, wypić lubi, wręcz uważa, że trzeba, dlatego też przyszli tutaj. Zerknął spod ukosa na ciemną samicę. No, kolorystycznie się dzisiaj dobrali, nie powiem.
- Widziałaś co się na zewnątrz dzieje? Coraz bardziej mnie to niepokoi. - Mruknął i miał cholerne obawy, że jego przeczucia okazały się być słuszne. Był zły na siebie, że wcześniej jakoś na to nie zareagował, oj, bardzo zły.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Na słowa samca zerknęła za okno. Ciemnośc. Nie do końca było wiadomo, czy jest dzień, czy noc.. im jako wilkom było tym bardziej ciężko, ich biologiczny zegar nie był zbyt precyzyjny. A dodając do tego jeszcze fakt, że oboje swego czasu dzierżyli bardzo ważne posady w watasze, sen w ogóle schodził na zupełnie nieważny plan. Były ważniejsze rzeczy do roboty. - Dziwaczna sprawa - westchnęła. Niepokój przejął jej serce. Widziała wcześniej wszystko, co się działo.. ta dziwna burza przedtem i ostrzeżenia Leego przed gniewem bogów. Jeśli by się nad tym głębiej zastanowic, wszystko się łączyło w idealną całośc. Czy aby bogowie się na nich gniewali? Skrzydlata nie była w tym zbyt dobra. Jej specjalnością, wyuczoną przez wiele lat stażu szpiega, było wyczuwanie wibracji w ziemi, a nie odczytywanie znaków na niebie. Odchrząknęła i wzięła jeszcze jeden, subtelny łyk. Delikatne ciepło rozeszło się po jej gardle. Przyda się. Było coraz zimniej.
A może.. a może to, co się teraz działo w watahach, było również sprawką zemsty? Trzeba się tym zając i to zaraz. Wataha Wody nie jest zbyt liczna, jest łatwym celem. Beta była teraz jedynym przywódcą stada i nie ręczyła, że mogłaby swoje stado utrzymac w świetności, gdy przyjdą gorsze dni niż tylko te z zacmieniem - a czuła, że przyjdą na pewno i że na tym się nie skończy. Warto by kogoś obsadzic obok siebie. W myślach przewertowała pyski Wodnych. Wielu z nich jeszcze nie poznała, to pewne, dawno nie było obrady. Ale nawet jeśli - nowicjusza przecież nie obsadzi w tak odpowiedzialnej posadzie. Wyrwała się z głębokiego zamyślenia i przyjrzała dyskretnie samcowi. A on? Był już raz, to prawda, ale czy tej sytuacji aby nie warto nazwac kryzysową? Dojrzały, pełen doświadczenia, z pewnością dobrze poprowadzi watahę. Byc może bogowie jej za to nie wrzucą do ognia na te tysiące lat..
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
No i przybyła tutaj Salome. O dziwo... Z powodem. Pierwszy raz od dawna miała jakiś powód, żeby się gdzieś udać. Tym razem... była to kolacja.
Nie wiadomo czy można nazwać to randką. Może bardziej spotkaniem, żeby umilić sobie czas. Hmmm. Zobaczymy co wyjdzie w praniu.
Salome nawet troszkę się wystroiła na tę okoliczność: błyszcząca sierść, ułożona grzywka itp. Huhuhuuhuhu.
Weszła powoli do lokalu i rozejrzała się czujnie dookoła. Szpiegus xd
Podeszłą do jednego ze stolików i usiadła przy nim czekając na towarzysza kolacyjnego.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Długo czekać nie musiała - a przynajmniej taką nadzieję szczerze żywił jej towarzysz, który stanął po chwili w drzwiach, szybko i sprawnie odszukując spojrzeniem kompankę. Nie minęło wiele czasu, a Alastair dostrzegł Dowódczynię, uśmiechnął się zatem promieniście ku niej, pokonując w kilku sprawnych susach odległość dzielącą jego jestestwo od uroczej postaci przyjaciółki. Lokal już znał, także odnalezienie go (nawet w ciemnościach) nie było zadaniem nie do pokonania. Usiadł naprzeciw niej, bo o ile dobrze pamiętam, istniała i taka możliwość.
- Witaj, Salome - przywitał się serdecznie, bo czyż dobre maniery nie obowiązują w każdym dniu codziennego życia? A czego, jak czego, ale kultury Alkowi nie brakowało. Przynajmniej nie odkąd dojrzał. Jako szczenię lub nastolatek... bywało różnie, należy przyznać szczerze oraz otwarcie.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica skinęła głową w stronę towarzysza i uśmiechnęła się do niego promiennie.
Odrzuciła odruchowo opadającą grzywkę z oczu i odpowiedziała:
- Witaj, Alastairze.
Post krótki, ale odpisać trzeba, prawda? Jutro zapewne będą posty dłuższe i bardziej składne, niż ten oto niedorozwinięty odpisek.
No, ale przecież nie ukatrupicie mnie za to, prawda?
Prawda?
Tak?
Chyba.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Cóz, u mnie się dłuższe i wspanialsze posty nie zapowiadają, bowiem mam nieco zamieszania - które pochłania cenny wolny czas. Magisterka. Przede wszystkim. Jestem z nią w czarnej pupie, bardzo delikatnie mówiąc. Zatem zero tlumaczeń, Alek rozumie wszystko, ha.
Odnośnie wilczka: uśmiechnął się szeroko, strzygąc z lekka uchem i machnąwszy krótko jasną, puszystą kitą. Odkąd nauczył się panować nad skrzydłami w minimalnym stopniu, zezwalającym na "wyczuwanie"
ich obecności oraz świadomość ich rozmiaru czy położenia, nie demolował wszystkiego wokół. Nie musiał już ich wiązać, co było niebagatelnie nieprzyjemnym uczuciem. Basior spojrzał na Salome; na jego pysku nadal gościł przyjazny grymas.
- Co u Ciebie? W sumie... - zaczął, by za moment na chwilkę urwać oraz nabrać nieco powietrza do płuc, które też następnie wypuścił z donośnym westchnięciem z płuc. Jego ogon ponownie zamiótł nieco kurzu z okolicy, zaś spojrzenie wbiło się prosto w ślepka wilczycy.
- W sumie dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio z Nucie, w niezbyt przyjaznych okolicznościach... Noc trwa nadal, masz jakiekolwiek pojęcie o tym, jak wygląda sytuacja w lecznicy? - dokończył, zaś jego uśmiech przygasł wraz z zakończeniem zdania. Obawiał się - cóż w tym dziwnego?
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica westchnęła. Nie tak to sobie wyobrażała. Nie, ze od razu nie wiadomo co, ale żeby przy wspólnej kolacji od razu zaczynać od takich spraw. Trochę to nie taktowne, no, ale trudno. Jakoś to będzie.
Spojrzała mu w ślepia i odpowiedziała:
- W Lecznicy na pewno nie jest teraz dobrze. Wielkie zamieszanie z powodu tej Nocy. Dużo chorych.
Ale Lea chyba jakoś daje sobie radę. Razem z... Arthasem.

Rozejrzała się ponownie. Po kilku sekundach jej wzrok ponownie spoczął na kufie basiora.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nietaktowne? Był Alfą sfory, zatem cóż nietaktownego jest w tym, iż obawiał się o los krainy, która jest - notabene - domem wszelkich tutejszych stworzeń? Jeśli kraina zginie, wszyscy padną razem z nią. W tym także Wataha Ognia, za którą był w końcu odpowiedzialnym. Poza tym skoro to nie randka, tym bardziej Alek nie widział w tym niczego nietaktownego. Jak widać poglądy tej dwójki różniły się bardziej niż bardzo.
- Arthasem - parsknął krótko. Nie darzył sympatią typa. Po tym, jak potraktował jego przyjaciółkę nie ufał mu wcale, a teraz... teraz dobierał się do cioteczki Alastair'a. Jednej z naprawdę nielicznych istot, które były mu bliskie. Lea zawsze była niedaleko jego ojca, cóż więc dziwnego w tym, iż z czasem naprawdę zaczął traktować ją jako ciotkę.
- Jak tylko spróbuje skrzywdzić drugą bliską mi osobę przyozdobię flakami podłogę lecznicy - mruknął pod nosem z nutą zdenerwowania, licząc, iż Salome opisu dość obrzydliwej sytuacji nie dosłyszy. Jednak, co tu kryć, mruknięcie owo wyszło nieco głośniejszym, niźli się spodziewał. Najprawdopodobniej emocje, których w obecnej sytuacji nie był w stanie okiełznać, poniekąd przejęły kontrolę nad głosem wilczka. W ostateczności słowa te Dowódca Szpiegów mogła bez kłopotu usłyszeć, spojrzał zatem na nią skruszony oraz pełen pokory.
- Przepraszam, Sal. Ten typ działa na mnie jak czerwona płachta na byka - wyjaśnił, wypuszczając ze świstem powietrze, które uparcie zalegało w płucach samca.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
A tak w ogóle wszyscy się dziwią dlaczego płachta na byka jest czerwona. Tak naprawdę nie rozwściecza ona byka. Te stworzenia nie odróżniają kolorów, chodzi tylko oto, żeby nie było dobrze widzieć plam krwi od ciosów, które torreador zadaje "przeciwnikowi". W takim razie dlaczego ona nie może być koloru czarnego, hmmmm? Pytam retorycznie, no bo chyba nie znacie odpowiedzi na to, jakże interesujące pytanie.
Nie chodzi mi o to, że to nie randka. Po prostu Sal nie chce sobie robić niepotrzebnej nadziei na kolejny "genialny" związek, gdy Alek może po prostu nie chce z nią być? Dlatego lepiej na początku nie mówić, że to randka. No chyba, że Alek uważa inaczej. Więc jak uważa nasz kochany samiec? To randka czy zwykłe spotkanie dwójki przyjaciół?
Jakże trudne pytanie, nieprawdaż?
Spojrzała głęboko na samca, zastrzygła uchem i powiedziała:
- Nie tylko na ciebie, mój drogi.
Po czym zamiotła ziemię ogonem.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Byka rozwściecza ruch i machanie kawałkiem materiału. Jednak opcja, iż czerwony kolor ma maskować krew jest dość interesująca i szczerze nie wpadłam na to, chociaż doskonale wiedziałam, iż nie kolor ma tutaj cokolwiek "do gadania".
- Ale nie ma co gadać o tamtym. Lepiej opowiadaj, co u Ciebie - zagaił, uśmiechając lekko ku wilczycy. Białe, pierzaste i z pewnością godne uwagi skrzydła przylegały ciasno do niechuderlawego ciała samca, zaś ogon zamiatał jasną i puszystą końcówką podłoże, wykonując niespieszne, okrężne ruchy. Prawda była taka, że nie miał ochoty nawet myśleć o tym, co może obecnie wyrabiać AM z jego kochaną cioteczką. Ponadto przeczuwał w kościach, że ktoś pokroju inżyniera może jedynie krzywdzić inne istnienia i z obcowania z takowym nie wynika nigdy nic pozytywnego. Może ocenił go zbyt wcześnie, może tak naprawdę właśnie z nim poczciwa Lea może znowu być szczęśliwą... Jednakże zraził się już do Arthas'a - i z pewnością zbyt łatwo stan ten poprawie ulec nie może.
- Jakieś nowe znajomości, przyjaźnie, romanse? Może jacyś wrogowie? - rzucał, nadal utrzymując kontakt wzrokowy z Salome. Kąciki jasnej kufy trwały wciąż nieznacznie uniesionymi, na skutek czego uśmiech wilka mógł wyglądać nieco wręcz zawadiacko - co z całą pewnością samemu Alastair'owi nie przeszkadzało. Jak to było z otoczeniem? Nie jemu to oceniać.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Samica przechyliła lekko łeb, aby grzywka nie udaremniała jej patrzenia na samca. Dlatego teraz "spływała" po stronie przechylonej. Proste i logiczne.
Kącik jej warg także uniósł się lekko. Po kilku sekundach namysłu samica odpowiedziała:
- Hmmm... Zainteresowałam się dalszym rozwojem zawodowym. Zaciekawiła mnie ranga bety watahy Ognia, ale nie mogę podjąć się testu, ponieważ rolę tę pełni Wheat.
Przyjaźni jako takich nowych nie ma, a co dopiero nowej miłości.
Można powiedzieć, że wszystko po staremu...
A co u ciebie, Al?

Zamrugała, oblizała nos i czekała na odpowiedź samca.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Podobnie - odpowiedział spokojnie, skinąwszy jasną łepetyną.
- No, może poza rozwojem kariery, chociaż od dawna noszę się z zamiarem dokonania kolejnego kroku na drodze stawania się tak wspaniałym wilkiem, jakim był mój ojciec - powiedział jeszcze, westchnąwszy lekko. Kiedy tylko userka znajdzie więcej czasu, zrobi coś w tym kierunku, słowo. Póki rangi nie obsadzone, bowiem te, do których dąży Ali są na tyle atrakcyjnymi, iż w sytuacji takiego napływu userów zbyt długa zwłoka może źle się skończyć. Kraniec ogona wilka zamarł, otuliwszy gdzieś tam tylna kończynę samca. Brak słońca i wieczna ciemność z pewnością zwiastowały raczej niskie temperatury, w wolnej chwili doczytam - słowo!
- Beta? - spytał, marszcząc nieznacznie czoło.
- Wybacz śmiałość oraz bezpośredniość, ale... nie wykazałaś się szczególnie jako dowódczyni szpiegów. Prosiłem kiedyś o informacje i po dziś dzień ich nie otrzymałem. Dlaczego miałbym wierzyć, że będziesz odpowiedzialną oraz obowiązkową Betą? - zapytał. NIe chciał nikomu sprawiać przykrości, a jedynie otworzyć oczy na pewne błędy, niedociągnięcia czy nieścisłości. Pokręcił powoli głową. Na temat sumienności obecnej Bety nie zamierzał się wypowiadać. Tym bardziej, że ostatnio sam Alastair nie należał do idealnych przywódców z powodu braku wolnego czasu użyszkodniczki...
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
To przesłuchanie? Sal czuła się trochę jak na wprowadzeniu do testu.
Ech, okej czyli nie randka. Spoko, spoko przeżyjemy.
Ból głowy użytkowniczki także nie zawsze pomaga. W sumie nigdy, ale ciii. Trzeba sobie jakoś radzić, bo nie zawsze ktoś ci pomoże, a wena teraz pluje mi w twarz.
- Chce przyczynić się do rozwoju naszej watahy. Sama nie jestem idealna, ale widzę, że obecna Beta - Wheat, nie robi praktycznie nic w swoim "zawodzie". - odpowiedziała cicho. Ostatnie słowa/zdanie jeszcze ciszej.
Nie chciała być niegrzeczna, ale taka była surowa prawda. Niestety.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Salome, ty też nic nie robisz jako szpieg. Proszę, zanim zaczniesz wypominać innym, spójrzże pierwej na siebie. Nieco pokory - rzekł Alastair, nieco może karcąco, nieco może z pewnego rodzaju zniecierpliwieniem. Na pewno jednak nie zamierzał nikomu dokuczać. Jedyne, co obecnie go interesowało, to dobro watahy. Przetrwanie miejsca, które zwie domem. Priorytetem było przetrwanie, w każdej sytuacji; zarówno dobrobytu, jak i nadciągających kataklizmów.
Test? Cóz, widocznie trudno ostatnio o przyjacielską pogawędkę - a szkoda.
- Nieważne. Już nieraz to przerabialiśmy - dodał ze zrezygnowaniem, wypuszczając nagromadzone w płucach powietrze. "Wheat przynajmniej nie opuszcza miejsca obrad w środku spotkania" - przemknęło mu przez umysł, niemniej jednak przełknął te słowa wraz ze sporą dawką śliny. Na co dzień nie był istotą pamiętliwą, niemniej jednak kwestie stada były dla młodego Alfy kwestią niezmiernie ważną - jak nie najważniejszą.
- Trudno mi uwierzyć, że byłabyś lepszą betą od niej - mruknął, znacznie już ciszej, wbijając spojrzenie w blat stołu. Spokój, Alek. Wdech - wydech, wdech - wydech. Nie pomyl kolejności, bo się jeszcze zapowietrzysz, dokończysz żywota wyglądając niczym rozdymka. I co z tego, że Ali czuł się paskudnie osamotnionym w walce o dobro watahy? Nikt z Ognia praktycznie palcem nie ruszył, aby szukać rozwiązania. Jedynie Puszczyk pofatygował się do Alfy Ognia, coby próbować sprawę rozwiązać. Pokręcił łbem z dezaprobatą.
- Mniejsza o większość - podsumował, z wolna powracając spojrzeniem na Salome. Prawda może i w oczy kole, jednakże podobno właśnie przyjaciela stać na szczerość najwyższą. Nie chciał sprawiać jej przykrości, jednakże miał do jej osoby sporo zastrzeżeń - z których większość pozostawił jedynie dla siebie, nie dzieląc się nimi z nikim. Po co? Miał własne zdanie, każdy takie mieć powinien.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
No właśnie. Każdy miał swoje zdanie. Sal posiadała także swój pogląd na obecną sytuację.
Alastair kwestionuje jej wykonywanie swojego obowiązku, gdzie teraz jakby wadera nie ma dużego pola do popisu, aby pokazać, że jednak coś o tym wie.
Panowała Noc. Nie można było często wychodzić, bo można było zostać zarażonym przez trójokie kruki wylatujące z pęknięć w ziemi.
Więc co wilki miały robić w trakcie "zaćmienia"? Siedziały w pomieszczeniach, zamknięte okna, wszystko pogrążone w ciemności i napiętej atmosferze.
Wracając do fabuły.
Salome westchnęła ze zrezygnowaniem i powiedziała:
- Przepraszam, jeśli cię uraziłam. Nie miałam na myśli nic złego. Po prostu obecnie nie wiem co bym mogła zrobić, aby pomóc w walce o dobro naszej watahy.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Nikt nie wie - skwitował jej słowa.
Owszem, teraz. Jednak on prosił ją o informacje dawno, dawno temu - na starym adresie, na długo przed przenosinami. Nieważne. Nie ma co roztrząsać. Pewne jest jednak, że stracił do niej zaufanie jako do "pracownika". Nazbierało się niewielkich szczegółów, które sukcesywnie pogłębiały ten stan.
- To jest właśnie najgorsze. Póki nikt nie wie, co się dzieje, nie wiemy, jak temu zaradzić. Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że wszystko wróci do normy... Mam dość tej wiecznej nocy i ochłodzenia - powiedział jeszcze, pokręcając niespiesznie jasną łepetyną. Odczuwał paskudną bezsilność, a stan ten nie wpływał w żadnym razie korzystnie na jego samopoczucie, rozumiane od strony psychicznej. Biały ogon, dotąd przylegający do ciała, gdzieś tam zamiótł ponownie zamaszystym ruchem podłoże, zaś jasne oczy basiora trwały wbite w samicę, emanując jakimś smutkiem czy nostalgią. Och, gdyby tylko był tu jego ojciec! Na pewno wiedziałby, co robić.
Czuł, że zawodzi.
Wszystkich, na całej linii.
Salome
Szpieg

Salome


Female Liczba postów : 102
Skąd : Monsunowe Wybrzeża

     
Czuła się urażona. Niestety.
Nie tylko Alek ponoć zawodził wszystkich na całej linii. Sal czułą się tak samo.
Pesymistycznych wilków coraz więcej, no, ale co tu poradzić. Plus jeszcze to, że "zaćmienie" także wpływało na samopoczucie wilków. Sama wadera nie wiedziała co ze sobą robić.
Dlatego zaprosiła Alfę Ognia na tę kolację.
Mogłaby mu wszystko powiedzieć. O tym co kiedyś czuła, co czuje teraz. No ,ale jej uczucia nie są teraz najważniejsze.
Teraz najważniejsze jest dobro watahy Ognia oraz innych.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Milczała. Rozmowa umarła. Teoretycznie Alastair nie należał do istot, którym trwanie w milczeniu w jakikolwiek sposób przeszkadza, niemniej jednak w praktyce sytuacja ta wywoływała w nim pewne poczucie dyskomfortu. Jednak, jednak! Dlaczego tylko on ma się starać o jakąkolwiek kontynuację dialogu? Jeszcze się Salome przerazi lub - co gorsze! - weźmie go za natrętnego czy nachalnego. Nie chciałby tego, zatem przewertował jeszcze raz menu, mimo tego, iż mniej więcej pamiętał, co Kieł oferował. Póki nie ma Shathow, nie ma co zamawiać. W sumie spotkanie w lokalu bez obsługi jest dość zabawnym pomysłem.
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
PRZEPRASZAM TUTAJ JEST OBSŁUGA, problem jednak w tym że jest on ślepy lecz jak na ślepego porusza się dobrze. Coraz łatwiej mu korzystać z innych zmysłów które nadrabiają utracony wzrok. Ponadto pamiętał lokal bardzo dobrze. Podszedł więc do pary i powiedział.

- Witam! Przepraszam za czas jaki musieliście czekać. Co mogę wam podać?

Nie wyjął notatnika ani nic w tym stylu, teraz jest zmuszony ćwiczyć pamięć. Nadstawił uszy i czekał na zamówienie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wybacz, nie miałam pojęcia, ze Tsuku tutaj pracuje. ^^'
W każdym razie: Alastair spojrzał pytająco na samicę, bo w końcu zdaje się, iż to ona powinna złożyć zamówienie jako pierwsza. Krańce białego pyska uniosły się nieznacznie w przyjaznym grymasie, ogon zaś zakołysał się niespiesznie, wykonując dwie pełne amplitudy w jedną i drugą stronę. Ślepy Tsuku? Przynajmniej mówi normalnie, mwahah. Skąd ślepota? Czemu zawsze tak wiele mnie omija? Ślepota jest możliwa do wyłapania? Jakieś bielmo, jaskra? Szkoda by strzelić przypadkowo i z niewiedzy jaką głupotę.
- Na co masz ochotę, Salome? - zapytał łagodnie.
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Samcowi we krwi pozostała troska nad stadem. Tak jak u Carly sen zdawał się być bardzo małostkowy, gdy działo się coś złego, coś, co mogłoby zagrozić wilkom, a przecież nikt tego nie chce, prawda? Chwycił pewnym ruchem kieliszek i równie pewnie upił do dna pozostałą zawartość. Ciepło przyjaźnie się rozeszło po jego ciele pozostawiając przyjemny posmak w pysku samca. Uśmiechnął się delikatnie, po czym również skierował swe stare paczydła w kierunku okna.
- Kiedy ostatnio była przeprowadzona obrada? - Rzeczowym tonem przeszedł do sedna sprawy. Może chociaż doradzi Becie, na której barki spadło całe stado. Co prawda, niewielkie, ale niezwykle ważne jak każde inne. Równowaga nie może być zachwiana. Podrapał się za uchem. Ciekawiło go o czym tak rozmyśla samica, bo na moment wydawała się być nieobecna. Lee postawił swe uszy na sztorc i przyglądał się jej.
Nie zwrócił szczególnej uwagi na dwóch ognistych, którzy pojawili się w... "knajpie". Odprowadził ich jedynie neutralnym wzrokiem, nie znał ich. Jedynie skrzydlaty wydawał się mu kimś ważnym, wilki wyczuwają takie małe niuanse.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Wilczyca dyskretnie spuściła wzrok, nie chcąc, by ten ją wziął za natrętną. No, czeka ją prośba o przysługę, najlepiej by okazała się osobą kompetentną. Ba, nie było innej możliwości, nie myślała nawet o tym, że mogło się okazać inaczej. Tak, Lee jest jedyną osobą, która może zasiąść obok niej. Odetchnęła i odchrząknęła, prostując się. Powaga i profesjonalizm.
- Wieki temu - zacisnęła wargi niespokojnie, jakby oczekiwała batów od weterana. - Nie ma nas zbyt wiele. Wiele osób odeszło, o ile nie wszystkie. Stado zupełnie się posypało, a ostatnia obrada była zupełną klapą - zerknęła na Ognistych. Nie chciała, by władze Ognistych wiedziały, co się stało tamtego dnia, ani w ogóle o mrocznych tajemnicach, jakie kryły się pod skorupą pozytywności Wodnych. Schyliła się i dokończyła Leemu półgłosem, na ucho. - Jeden z naszych wilków niemal przebił błonę bańki podwodnej, w której była obrada.. Naraził całą watahę.. O, a na poprzednich była Beta wciskała się na pozycję Alfy. Nie wiem sama, co stado w ogóle myśli o takich incydentach. Paskudna sprawa - pokręciła łbem z niezadowoleniem. Starała się zapomnieć o tym wszystkim i wierzyć w lepsze jutro, zresztą jak każdy. Złapała kieliszek i pokręciła pozostałościami po dnie. To ten moment. Poczuła rosnące nerwy. Spojrzała samcowi głęboko w oczy. Chciała wzbudzić tym samym pozory pewności siebie, jednak zamiast tego poczuła, jak serce podskoczyło jej do gardła. Miał piękne, mądre oczy, ciepłe, w których zakręciło się niejedno cierpienie. Zmieszała się i oddaliła te wstydliwe myśli. Romanse we władzy? Niedorzeczne. Przełknęła ślinę, zamrugała i uśmiechnęła delikatnie.
- Trochę nad tym myślałam.. Nasze stado jest niewielkie, ale od dłuższego czasu panuje deficyt władz. Potrzebuję do pomocy kogoś kompetentnego, z doświadczeniem. Myślę, że rozumiesz mnie najlepiej - delikatnie przekrzywiła łeb - Wiem, że to wbrew zasadom, ale sytuacja wymaga.. Lee, czy zechciałbyś ponownie objąć pozycję Bety?
Lee
Łowca

Lee


Male Liczba postów : 567
Wiek : 26

     http://theblackstarwolf.deviantart.com/
Lee patrzył z wyraźnym zaniepokojeniem na swoją rozmówczynię. Jej mowa ciała wyraźnie wskazywała, że ma coś niepokojącego do przekazania. Jak się zaraz potem okazało przewidywania samca były słuszne. Zmrużył swe miodowe oczy, w których zabłysnął blask zaniepokojenia i zmartwienia za razem. Jednak nie poruszył się, słuchał wytrwale samicy. W końcu ta się jeszcze bardziej przybliżyła przynosząc jeszcze bardziej niepokojące wieści. Nie wiedział, że aż tak wszystko się pogorszyło. Kiedy wadera skończyła nastała cisza. Patrzył spokojnie w jej oczy analizując dopiero co usłyszane słowa. Carly znał za dobrze aby mogła ukryć przed nim jakiekolwiek uczucia. Nie spodziewał się tego po niej lecz ukrył swoje domysły. Zapewne to wszystko tylko mu się wydawało. Machnął zamaszyście ogonami niemalże strącając stołek znajdujący się w pobliżu. Rozwarł nozdrza nabierając powietrze po czym je powoli wypuścił. Ciężko jest.
Nabrał ze świstem powietrze co było oznaką zaskoczenia na kolejne słowa samicy. Tego się nie spodziewał. Westchnął ciężko. Normalnie honor by mu zabronił, jednak w takiej sytuacji... Odwrócił wzrok i zapatrzył się gdzieś w dal za oknem.
- Załóżmy, że się zgodzę. - Odwrócił się z powrotem. - I co wtedy? - Jego oczy zabłyszczały niczym mętna woda.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Informacje, które przekazywała mu samica, z pewnością nie cieszyły ani w niczym nie pomagały, acz uznała, że powinien o nich wiedzieć. Również na krótko zerknęła za okno, nie wiedząc jednak dokładnie, czego właściwie tam poszukiwała. Odetchnęła i przesunęła łapą po włosach - na wpół nerwowo, na wpół pełna myśli i zastanowienia. To wszystko działo się tak szybko.
- Wtedy zwołamy obradę i omówimy kilka spraw. Spytamy watahę co o Tobie sądzą i czy zgadzają się na to wykroczenie.
Dla Carly aktualnie dobro watahy było zdecydowanie dobrem priorytetowym. Nie miała już obok siebie rodziny, partnera, dzieci czy przyjaciół, by mieć coś do roboty i zajęcia umysłu. Całkowicie oddała się pracy i stadu. To poniekąd przykre. Była młoda, ten czas mijał bardzo szybko, a jednak nie bawiła się już, nie biegała, nie zaczepiała każdego. Życie przeciekało jej przez palce.
Wzięła ostatni łyk z kieliszka i wtedy poczuła, jak zaszumiało jej w głowie. Na krótko, a jednak. Spuściła łeb i starała się uspokoić zawroty. Ciśnienie, które zmieniało się tak gwałtownie i alkohol nie był najlepszą decyzją w jej życiu.
Sponsored content