"Wilczy Kieł"

Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Gehenna zaś obserwowała jej kroki, odprowadzając ją spojrzeniem. Proszę, proszę! Wiedzą, jak gościa witać!
- No siemasz, szwagierko. Jak tam te małe szczu... szczenięta się chowają? - mruknęła, poprawiając się: oto łapy ściągnęła ze stolika, siadając nieco może bardziej kulturalnie oraz grzecznie. Jednak, jednak! Nie łudźcie się, że Henię stać na jakiekolwiek dobre maniery! Trzymanie wysoko nóg ma to do siebie, iż czasami po chwili przestaje nam być wygodnie. Taki właśnie stan dotknął naszą personę. Mlasnęła krótko, oblizawszy następnie w sposób powolny i anemicznie leniwy wargi. Co prawda ślinotok, do niedawna będący jej cechą charakterystyczną, odszedł w zapomnienie wraz ze zmianą ciała - przyzwyczajenia jednak i nawyki nie tak łatwo wytępić. Zmierzyła spojrzeniem Shathow od stóp do głów, zauważając, że nie wygląda najlepiej. O fakcie istnienia morderczego kaca nie miała najmniejszego pojęcia, zwaliła więc wszystko na kłopoty. A trzeba wam wiedzieć, iż Gehenna należy do tych kreatur, które bawi nieszczęście innych; cieszy ich ból i karmią się ich strachem.
- A co macie... Darmowego? Chyba dla bratowej można coś odpalić? - mruknęła, gdy ciekawskie jej spojrzenie z powrotem znalazło się na wysokości ślepek właścicielki restauracji. Przekrzywiła z zainteresowaniem głowę, obserwując wilczycę. Czekać, aż wyskoczy z tekstem, że przyszła po haracz, bo w końcu za bezpieczeństwo należy jej płacić grube kokosy. Kości. Tak.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wadera spojrzała na dwie rozmawiające postaci trochę dalej. Shat już zajęła się klientką. No trudno. Najwidoczniej Nighti się nie wykazała. Wilczyca wróciła za ladę i spojrzała na Lacie. Biała wadera nadal biegała iyła podłogę. Nighti wzięła dwie szklanki i nalała soku pomarańczowego. Jedną szklankę postawiła na brzegu lady, a drugą wypiła duszkiem. Umyła szklankę od soku pomarańczowego i tą od wody z lodem Lacie. Odłożyła szklanki na miejsce i czekała na jakieś zadanie od Shath. Usiadła za ladą i zaczęła bawić się grzywką. Próbowała ułożyć ją sobie w jakiś inny sposób
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda wadera spojrzała bezdusznymi oczyma na kobitkę, która przybyła do lokalu. Demon, zarówno z wyglądu jak i jej toku mówienia. Dziewczyna odłożyła mopa w odpowiednie miejsce, a następnie usiadła koło Nighti. Bacznie obserwowała nową, pilnując każdego jej kroku. Tutaj nie ma miejsca na zabawę. Jeżeli kolegujesz się z taką, to jest dobrze. Ale jeżeli nie znasz, musisz mieć się na baczności. Kącie toleruje każdego i każdego tak traktuje, gdy wyczuje od kogoś potężną moc, sama skrywając swoją głęboko w sercu. Ubrała swój płaszcz i założyła naszyjnik z krzyżem z grobu Celii. W jeden z kieszeni znajdował się misiek, puchaty i mięciutki, odziany w podobną pelerynę, lecz nie biały, ale brązowy. W dłoni maskotki łańcuch ze znakiem rodu. Ten emanował mniejsza ilością energii, ale wyczuwalnej. Wadera westchnęła, będąca leciuteńko pod wpływem alkoholu. Może 0,01 promila? Nie zapominajmy, że wypiła resztę z kufla Shathow.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Wilk spojrzał na to miejsce tak jak zawsze - może coś ukradnę? Myślał. Wszedł do lokalu. Jego ciało zakrywał płaszcz. Burgundowy płaszcz ludzki. Znalezisko? Sądząc po basiorze raczej był to łup. A na pysku czarna chusta w czaszki. Zaraz z tyłu był duch. Dorosły duch jego siostry. Lokal nie był zbyt ponury dlatego Najkowi nie bardzo podobało się miejsce. Wszedł do niego z odrazą i chęcią skradnięcia czegoś. Jak każdy wilk wszedł do środka i usiadł przed ladą. To zły moment na pokazywanie swych zdolności wyszkolonego złodzieja. Za dużo typków się tu kręci. Same wadery i jeszcze ten demon. Najk usiadł w samym rogu sali. Odosobniony. Tego właśnie chciał. Być niezauważonym. Miejsce dość czyste. Tam dwie wadery, tam wadera i demon, a on sam. Tutaj. Dobrze mu tak. W ciszy siedział do czasu. Do czasu aż nie zauważył innej osoby w płaszczu. Wchodząc tu widział waderę a teraz ta ma płaszcz. Może też złodziejka. Dowie się o tym później. W tej chwili siedział i rozmyślał
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Dziewczyna pokiwała swoim lewym uszkiem, słysząc nieznane jej kroki. Któż to był. Jej płasz czerwono-biały poruszył się wraz z ruchem wiatru. Zainteresował ją ten osobnik. Pewnie jakiś nowy, ale najgorsze jest to, że przyszedł wtedy, gdy demon. No cóż, nie jego wina. Zdjęła kaptur i usiadła obok niego w kącie. Ciekawe, jaka będzie reakcja wilka, gdy zobaczy w tym płaszczu dziecko. Lekko posiniaczona, rozpoczęła rozmowę z basiorem.
- Witaj, co cię tutaj sprowadza? - zapytała się z uśmiechem, mimo to, że tutaj nie pracuje.
Dziwne, duch o dosyć silnej energii. Młoda popatrzyła na pysk nowego, a raczej chustę w czachy. Jego wyraz twarzy był taki ponury.
- Zgaduję, że ci się tutaj nie podoba.
Westchnęła, chowając maskotkę jeszcze głębiej do kieszeni. Na szczęście zeszytą, po tym, jak jej łeb odleciał. To nie powinno nikogo zainteresować, nawet krzyż na łańcuszku.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Cała uwaga Shathow, nie do końca trzeźwej jeszcze, skupiona była na Gehennie. Bo wreszcie imię się z mroków niepamięci wyłoniło.
Skacowany mózg wadery potrzebował wiele czasu, by przetrawić informacje i przekazać pytanie. Serduszko Shathow ścisnęło się, gdy pomyślała o szczeniakach.
Po przemianie charakteru obchodził ją bardzo los młodych. Ale cóż zrobić, jeśli...
- Odeszły. Uciekły. Nie wiem, gdzie są...
Były gdzieś daleko, samotne, bezbronne, kruche. Shath nie mogła wbić kłów we wszystko, co im zagrozi, nie mogła ich ochronić. Ta odległość od ukochanych istotek... To ją zabijało na równi z bezczynnością, do jakiej była zmuszona. Chciała być teraz przy nich, przytulić ich ciepłe ciałka, obiecać im, że wszystko będzie dobrze. Uchronić je przed każdym złem, jakie ośmieli się na nie czyhać.
Co będą jadły, same, w lesie? Gdzie się ogrzeją, gdy przyjdzie zima? Kto ochroni je przed złymi typami, których przecie na Świecie pełno?
Czemu, za jakie grzechy, nie mogła być tam, z nimi? Nie wiedziała nawet, gdzie jest owo "tam". Po prostu było strasznie daleko, tak daleko, że pieszo się nie dojdzie, trzysta kilometrów lub i więcej.
A Shathow była tu sama. Nie miała nawet do kogo się przytulić. Nie miała nikogo, kto spróbowałby ją pocieszyć, kto by przejrzał ją na wylot, zrozumiał. Ukrywała wszystkie emocje, dało się je zmierzyć jedynie w opróżnionych puszkach i butelkach, w straconych kilogramach. Nikt nie miał prawa zobaczyć jej łez. Pozwalała sobie na nie tylko w samotności. Nie było bowiem nikogo, kto mógłby dać jej teraz wsparcie, nikogo, komu mogłaby zaufać.
Pragnęła wtulić się w futro kogoś silniejszego, dobrego, bliskiego. Poczuć się bezpiecznie. Czy to wiele?
A tymczasem stała tu, mrużąc dwubarwne oczy i kładąc uszy po sobie, by docierało do nich jak najmniej dźwięków. Na pysku obowiązkowo widniał jednak uśmiech modelki z reklamy proszku do prania, sztuczny, lecz szeroki i radosny, nie zdradzający kłębiących się wewnątrz uczuć. Shath, jak na wojowniczkę przystało, ukrywała swój ból, znosiła go w milczeniu. Ból to nie paczka paluszków, nie należy się nim dzielić.
Bała się tej samotności. Dlatego piła. To pozwalało zapomnieć, zasnąć... Bez alkoholu zasypianie nie było proste.
Głos Gehenny wwiercał się boleśnie w skacowany mózg wilczycy. Ogółem wszyscy tu za głośno gadali, zbyt hałaśliwie rosła nawet sierść na ich grzbietach!
- Dla rodziny wszystko za darmo. - mruknęła cicho.
Niech Gehenna je ile chce. I tak nikt prawie lokalu nie odwiedza. A Shath po prostu nie miała sił myśleć. Coraz cieplej wspominała kąt na zapleczu, gdzie leżały worki mąki i cukru, a także puste, po mące i cukrze oczywiście. Niejedną noc tam przespała, choć sypianie za ladą też opanowała do perfekcji.
Wiedziała, że pewnie nie uda jej się zasnąć, ale nawet leżenie wydawało się wybawieniem. Kręciło jej się w głowie i miała poważne obawy, czy się aby nie wywróci.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior spojrzał na zbliżającą się w płaszczu postać. Ta odsłoniwszy pysk niezdziwiła go. Najk bowiem nadal myślał że to jedna z wileu czarnych charakterów na tej ziemi. On sam zaczął mordować jako dziexko. A potem też kraść. Jednak na słowa wadery nic nie odpowiedział. Wreszcie usłyszał rozmowę wadery i demona "odeszły. Uciekły. Nie wiem, gdzie są". To właśnie zdanie zainteresowało basiora. Szybko zorientował się że mowa o szczeniętach. Jednak nie pamiętał tego uczucia. Jak to jest kogoś stracić. Całkiem niedawno pamiętałby ale to całe zło pochłaniające jego wspomnienia pozbyło się już takich uczuć jak smutek, tęrsknota, żal, ból, jednak zastąpiło zimną krwią, brakiem szacunku i chciwością. Jak każdy łotr nieinteresowało go życie innych. Może tylko ich ból. Dlatego właśnie uśmiechnęł się słysząc zdanie szarej wadery. Zakapturzoną wcześniej białą waderę za to olał. Nie słuchał jej słów, nie patrzał co robi. Wiedział tylko że jest dzieckiem. Nadal siedział w ciszy, w kącie, przysłuchując się demonowi i tamtej waderze. Tym czasem duch podszedł do lacie. Była to wadera, dorosła wadera. Jednak koloru nie było widać. Może tyle że jej duch był błękitny. Wadera więc podeszła do dziecka i to ona się odezwała ale z smutkiem na pysku
- cześć jestem Starshi, jestem siostrą Najka. Wiesz myślę że wybrałaś złą przyszłość. Bydzie złodziejem czy mordercom to zła droga. Najk źle na tym skończył.
- zamknij się Starshi, jeśli wybrała tą drogę to będę ją szanował, tak samo jak szanuję siebie i niezdradzę swego imienia. Ale skoro już jej to zdradziłaś to- witaj siostro zła.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda zachichotała cichutko.
- Ja, złodziejem? Nie, to po prostu mój płaszcz, który niczemu nie służy - powiedziała do obydwójki rodzeństwa - A to, że kilka lat temu zamordowałam ojca, też się liczy?
Ciekawi oni to są. Tamten trochę olewa naszą Lacie, ale Starshi jest bardziej rozmówna. Duch, widać, że dorosły. A imię wilka to Najk. No okej, czas bardziej z nimi pogadać. Nie miała złych intencji, po prostu lubi z kimś pogadać, poznać go. Ugh, co to by było, gdyby wilk, którego pysk po części ukrywała chusta w czaszki, zdołał nad zjawą zapanować. W sumie dobrze, że wielu z nas jest wolnych. Płaszcz, który całkowicie przerastał Lacie, miał na dole kryształki. Nie są one prawdziwe, po prostu białe na czerwonym. Ustawione w poziomym rzędzie, niczym wzór na coś. Ale na co, to nikt nie wie. Jednak warto wspomnieć, że należał on jeszcze wcześniej do kogoś innego, Celii. Uśmiechnęła się. Chciała, by jedno z nich się uśmiechnęło. Życie tętni blaskiem, lecz światło nadziei trzeba znaleźć samemu. Zła przeszłość przeszywała białą na wylot, ale ta jednak się pozbierała. Widziała, że para coś ukrywa, ale nie wie dokładnie, co. Nie chciała się o to pytać, niech poczują się jak u siebie. Nie są przecież na przesłuchaniu ani nic z tych rzeczy.
- Twój brat jest jakiś cichy. Szkoda, bo bym chętnie pogadała - dodała, mrugając swoim lewym okiem (jako znak po prostu, że nic nie zrobi).
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior spojrzał na waderę zdziwiony,tak samo jak siostra
-Jak to nie jesteś złodziejem,przecież,czemu ukrywasz w takim razie swe ciało i nabytki w płaszczu?
Wilk był strasznie zdziwiony.Znał prawie każdego wilka w płaszczu,każdy był zły.Wilk sam pamiętał jak ukradł ten płaszcz i nuż człowieka,który chciał go zabić.To samo pamiętała Starshi.Wadera pamiętała jak bardzo bała się o swego brata spotykając zakapturzone postaci.No nic.Ech, basior znowu się obrócił i przysłuchiwał rozmowie tamtych.
-Sadzę moja droga że raczej sobie z nim nie porozmawiasz,chyba że umiesz go nauczyć jakiejś sztuczki.Złej sztuczki.Pamiętam jak,każdy złoczyńca go czegoś uczył.Teraz jest bardzo wytrzymały,szybko i silny.
Wadera uśmiechnęła się do małej wadery i usiadła obok.Nagle zaczęła się z niej wydobywać błękitna poświata,skierowana ku Lacie
-Nie bój się, nie mam zamiaru zabrać ci źródła energii,chce tylko wiedzieć,co to takiego.Wiem że jest niewielkie ale ma dość dużą energię.Uwierz mi,w przeciwieństwie do brata jestem dobra,a nie taka jak on,nie jestem złodziejką czy morderczynią.
Wilk jednak nie zwracał uwagi na dwie wadery rozmawiające ze sobą,wiedział tylko że jeśli demon podejdzie w ich stronę na choćby krok zaatakuje go.W końcu musi bronić siostry,musi jej bronić przez całe swe życie.Ona straciła je dla basiora więc on straci je dla niej.Jednak chciałby jeszcze dożyc starszego wieku...
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Gehenna w reakcji na słowa Shathow uśmiechnęła się szeroko. Zbyt szeroko, by rzec z czystym sercem, że w grymasie tym nie było niczego niepokojącego. Dlaczego tu przyszła? By poznęcać się nad Shathow? Wyglądała na zmęczoną, łatwy łup. Prawdopodobnie zbyt łatwy, aby uwaga ognistowłosej utrzymała się na niej przez dłuższy czas, albowiem spojrzenie szkarady powędrowało leniwie w kierunku wejścia do Kła, odprowadzając dziwaka z duchem u boku. Pokręciła głową, parsknąwszy z jawną dezaprobatą. Żeby już żywi z umarłymi się bratali? Świat zmierza ku zagładzie; aż szkoda, że jej udział w tym jakże pasjonującym procese jest tak nikły. Ostatnio leniuchowała, wylegiwała się i miała wszystko w nosie. Widocznie straciła więcej, niż można pomyśleć.
No, ale, nieważne. Dziwaka ciągnie do podobnych sobie; lepiej skupić się na szwagierce. Oczy demonicznej zapłonęły bardziej, kiedy menu uniosło się leniwie i powędrowało w powietrzu wprost do łapy Heńki. Odrobina szpanu jeszcze nikomu nie zaszkodziła, poza tym - jakaż to wygoda! Gdy karta spoczęłą w łapsku demona, płomyki w ślepiach przygasły. Zerknęła w menu.
- Jako nieżywy twór, pozbawiony ciała w waszym rozumieniu, pochodzący nie z tego świata, nie potrzebuję jedzenia. Chciałam tylko zobaczyć, jak się rodzinne sprawy układają. Nie za dobrze wyglądasz - mruknęła cicho, jakby właśnie miała wyznać jakąś tajemnicę, o której świat nie ma prawa wiedzieć. W jej tonie niskiego, zachrypniętego głosu nie malowała się żadna z wielu emocji, które mogłyby towarzyszyć wypowiadanemu zdaniu: próżno szukać troski, zainteresowana; brak też jednak kpiny czy szyderstwa, świadczących o tym, iż GeHe zamierzała zadać cierpienie Pan Przedsiębiorcy - na dwoje zatem babka wróżyła. Oczu nie uniosła nawet ponad kartę, którą zdawała się jakże uważnie czytać.
- Słabiuteńka. Pewnie dlatego ich nie szukasz - skwitowała jeszcze chłodno.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda spojrzała na swój czerwono-biały płaszcz. Złodziej? Zły człowiek?
- Bo nie mam torby, lecz tylko to - dodała i się zaśmiała. - Nie każdy w płaszczu musi być zły. Niektórzy mogą mieć dobre intencje. Jak to się mówi - nie oceniać książki po okładce, co nie?
Dziewczyna nie zwracała uwagi na demona. Dopóki tutaj nie będzie szwędać, dziwnie się zachowywać - niech czuje się jak u siebie.
- Sztuczki, powiadasz? Niestety, ale ja takich nie znam - uśmiechnęła się - Może tylko związane ze mną dziwne rzeczy, mózg lubi płatać mi figle.
Westchnęła. Chociaż z przybyszami dobrze się rozmawiało. Szkoda, że brat Starshi nie ma ochoty na rozmowę. Ponury... Po chwili poczuła dziwną energię, prawdopodobnie z siostry Najka. Zdziwiła się.
- Trzymaj - wyciągnęła maskotkę z kieszeni szkarłatnego płaszczu. Przy okazji wyzwoliła niewielką część swej, chwytając miśka niewidzialnymi łańcuchami. Jej oczy nadal były niebieskie, lewe ledwo utrzymała, by nie stało się czerwone. Zdradziłaby swoją moc wokół demona, jak i nowych.
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Starshi spojrzała na miśka.Przytulanka kryła w sobie dość dużą moc.Wadera oddała białej miśka
-Bardzo ciekawa zabawka.Ma w sobie wielką moc,taką jak ty teraz,może mniejszą.Pamiętam kiedy mój brat użył swej zdolności,zmiany w krwawego morderce.Chciał mnie ratować ale nie zdążył.Pamiętam jak prawie cal;a się rozmyłam stojąc przy nim.Hehe,to zabawne uczucie,jakby coś chciało cię wciągnąć.Czasem nawet łaskocze.
Teraz dopiero basior obrócił się w stronę wader i widząc poświatę u siostry i miśka szybko skoczył i zakrył ją swym ciałem.Był wściekły
-Chowaj to albo posmakujesz moich kłów!
Wadera przewróciła tylko oczami.
-Wybacz mu, on tak zawsze,kiedy znajdę się przy jakimś przedmiocie z wielką energią.Istnieje możliwość wessania mnie,dlatego zawsze jest tak nastawiony.Ech,wybacz mu biała wadero
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Spokojnie. I tak nie mogę wchłonąć większej ilości energii, nawet mi na tym nie zależy. Nie chcę powiększać grzechu rodu, zbyt dużo skomplikowane to wszystko. Nie mam ochoty na walkę, lecz jeżeli mnie pierwszy zaatakujesz, wiedz, że ja będę się bronić - jej mina spoważniała, a oczy przybrały dziwnej pustki. - No to jak?
Westchnęła, jakie to nieczyste myśli muszą mu chodzić w głowie. Rozumiała, że Najk nie chce stracić siostry, którą tak bardzo kocha.
- Byłabym dorosła, gdybyb nie rozdwojenie jaźni. Wtedy moja energia byłaby znacznie większa, jak u diabła lub Śmierci - dodała.
Wadera zawiesiła czerwono-biały płaszczyk na krześle. Krzyż towarzyszył jej odważnie na szyi. Przyjęła brązowego misia, który miał taki sam ubiór jak Lacie. W rękach łańcuchy i znak rodu.
- Zrozumiałam, Starshi. W ogóle zapomniałam się powitać. Lacie, miło mi! - uśmiechnęła się.
Po krótkiej chwili niebieska poświata znikła z przytulanki.
- Myślę, że nie zostałabyś wciągnięta w przeszłość mej matki, Abbys. Zmieniłoby to cały przebieg zdarzeń.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Shathow smętnie pochyliła łepek, co wywołało kolejną falę bólu.
- Szukałam. Ale to na nic. Wszyscy gdzieś przepadli. Szczenięta, ich ojciec... Nie znalazłam nikogo.
Wadera nie radziła sobie z tym wszystkim. Nie dość, że obwiniała się wiecznie o zniknięcie szczeniaków, to jeszcze samotność ją dobijała. No i tykający gdzieś w tle zegar, przypominający jej, że jej czas drastycznie się kończy. W lutym przyjdzie po nią Śmierć.
Ogółem trudne życie miała. Psychika jej zaczynała wysiadać. Alkohol trochę pomagał, pozwalał na parę chwil zapomnieć.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Wysłuchała, chociaż jej spojrzenie leniwie i ospale ślizgało się po kolejnych pozycjach w menu, co zdradzać mogło ustawienie i kształt tlących się w oczodołach płomyków - ich 'czubek' czasami znajdował się wyżej, czasem niżej, momentami też przemykał od lewej do prawej czy odwrotnie. Wyglądała być może więc, jakoby wcale nie skupiała się na słowach Shathow, aczkolwiek userka zapewnia szczerze i lojalnie - nic bardziej mylnego. Wypowiedź właścicielki "Wilczego Kła" była krótka, zwięzła, idealna, by uwaga nie została nazbyt rozproszoną. Przez te kilka sekund, mimo swej ogólnie demonicznej postawy i kapryśnego usposobienia, była w stanie skoncentrować uwagę na słowach. Pacnęła mocno łapą kartę, zamykając ją gwałtownie i jednocześnie przygważdżając do stołu. Głośno, biedna skacowana Shathow. Z pewnością dźwięk ten mógł zaskoczyć, wszakże przerwał jakąś tam chwilę ciszy. Spojrzenie demonicznej wbiło się bezpośrednio w dwukolorowe oczęta szwagierki. Ach, więc Kein z nią nie wytrzymał? A wygląda tak niepozornie. I ma zgrabny zadek, ładny pyszczek, fryzurę niczego sobie... Niby wszystko, czego facetowi potrzeba. Oczywiście w momencie, gdy userka wymieniała to i owo, niedyskretne wejrzenie płomyków omiotło leniwe, jakby nieco może od niechcenia, poszczególne rejony ciała samicy. Długi ozór, niczym złowieszcza żmija, wysunęła się z pyska, by przemknąć po nie najpiękniejszym pysku Heni, roznosząc po niej odrobinę śliny. Odruch, ale chyba o tym już wspominałam.
- Mówisz z Keinem nie wyszło - skwitowała gardłowym głosem.
Czyż to nie jest idealny moment, aby mordę Gehenny opuścił cała kaskada obelg, kpin oraz słów ostrzejszych od noży, wyrządzających niezmiernie głębokich i bolesnych ran nie na ciele, lecz na duchu wadery? Opinie, osądy oraz ekspertyzy demona, który wszakże niczego o życiu w związku nie wiedział? Wychowanie dzieci? To dopiero zabawnie brzmi, zważywszy na fakt, że Heńka matką została dwukrotnie, w sumie mając szósteczkę szczeniąt? Donnie, Ikaros, Condesce, Pandora, Leon oraz Synktóregoimieniauserka nie pamięta. Żyli? A co ją to obchodziło?! Wystarczy, że dała się wpieprzyć w rolę żywego inkubatora, wychowaniem niechaj już zajmuję się kto inny. Matka roku, mili państwo Jednak czyż nie bywa tak, iż ten, który najmniej wie zwykle najgłośniej krzyczy? Ano, właśnie.
Jednak, jednak... Pysk samicy nie rozchylił się ni na milimetr. Zupełnie, jakby wcale nie zamierzała upokorzyć czy bardziej pogrążyć skacowanej baby. A może nadal "badała teren", poszukując najsłabszego punktu, w którego uderzenie w momencie załatwi sprawę, rozwalając Shathow na miliard kawałeczków?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Podskoczyła, gdy rozległ się huk. Skrzywiła się przy tym boleśnie. Kac to bardzo niedobra rzecz jest. Zwłaszcza, gdy się planuje z postki zrobić alkoholiczkę.
Wirus, dziury w pamięci, te sprawy. Słowa Gehenny odblokowały fragment mózgu. Kein? Tak, to był on. Nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Kein był ojcem dzieci. Byli razem. A potem ją zostawił... Nic dla niego nie znaczyła. Tutaj traktował ją jak praktycznie obcą.
- Tak. - powiedziała cicho.
A weny jakby brakowało. Najlepiej się posty pisze w środku nocy, teraz jakoś nie idzie. Ale zapas kofeiny przygotowany, więc plany zarwania całej nocki jak najbardziej obecne.
Ah, nie ta postka, sorki :/
Najk
Dojrzewający

Najk


Male Liczba postów : 44

     
Basior nadal był negatywnie nastawiony na Lacie. Ech, z nim zawsze było ciężko. Wilk nastroszył uszy i usłyszał kolejne smutne wspomnienia "wszyscy gdzieś przepadli. Szczenięta, ich okciec... Nie znalazłam nikogo" a zaraz potem słowa demona, jednak te nie interwsowały basiora. Potem usłyszał jeszcze że pluszak to matka małej wadery. Jedyna pamiątka? Oj jak przykro! Basior jednak miał dość miejsca tak więc wstał i już chciał wyjść kiedy Stashi odezwała się. Pptem wyszli już razem, zostawiając toważystwo samo.
- wiesz Lacie...musimy się jeszcze kiedyś spotkać. Jednak tym czasowouszę już iść, do zobaczenia!
Z.t
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Do zobaczenia i miłego dnia życzę! - pomachała do parki. Nie obchodziło ją to, że Najk jej zbyt nie lubił. Jedyna pamiątka? Wilk nie przyjrzał się jej dokładnie. Na łańcuszku stary i biały krzyż z kołem w środku, płaszcz. To wszystko było od Celii. Powinien się skapnąć, że przytulanka nie jest pamiątką, lecz naczyniem ze wspomnieniami. Westchnęła i ruszyła w dalszą drogę. Życie jest niczym pudełko czekoladek. Usłyszano tylko dzwonek z poruszających się drzwi.
- Żegnajcie. Życzę wam wszystkim szczęścia, szczególnie tobie, Shathow - po tym mrugnęła oczkiem. Trach, tylko huk i już jej nie było.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Głowa demonicznej poruszyła się, jakże leniwie oraz ospale - zupełnie, jakby zbyt szybki, gwałtowny ruch miał wywołać co najmniej jej odpadnięcie - ku dołowi, by następnie, równie anemicznie, unieść się, zatrzymując w pierwotnej swej pozycji. Ogon Gehenny poklepał leciuchno siedzisko naprzeciw, zaś spojrzenie Henny zawisło na facjacie właścicielki "Wilczego Kła", jakby z zamiarem przewiercenia na wylot jej głowy.
- Może usiądziesz? Twój lokal, kto Ci zabroni - mruknęła obojętnie, unosząc, znowu niczym w zwolnionym tempie, kąciki pyska. Dostatecznie więc już szkaradną mordę dodatkowo "zdobił" jakże nieelegancki grymas, pseudo-uśmiechniętych, zaślinionych warg tejże istotki. Ogon opadł niedbale na podłoże, niezbyt głośno, bo raczej składał się w znacznej części z futra. Cięższe mięśnie stanowiły raczej dodatek, aniżeli podstawę kity Gehenny. Długiej, należałoby dodać. Szczupłe palce stukały o blat, pazurami stykając się z powierzchnią stołu w całkiem rytmiczny sposób, czemu towarzyszył charakterystyczny odgłos. Ponaglała.
- Któż by pomyślał, że na starość mojemu bratu tak się w dupie poprzewraca - mruknęła jeszcze, niemniej jednak nieco mniej już wymuszony, a znacznie bardziej cyniczny, uśmiech na jej pysku wskazywał wyraźnie, iż prędzej cieszy się cierpieniem i niepowodzeniami Shathow, aniżeli autentycznie jej współczuje. Cóż.
- Możesz mi przypomnieć swoje imię? - mruknęła jeszcze chłodno, zaprzestając postukiwania pazurami o powierzchnię mebla. Kraniec ogona samicy wywijał się nieco ospale to w jedną, to w drugą stronę, nieco niczym u kota.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wadera nie miała co robić. Lacie soboe ppszła, Najk też, a w dodatku Shathow zajęła się Geheną. Wadera naprawde się mudziła. Tak więc postanowiła znowu wypolerować blat. Chyba wejdzie jej to w krew. A może stąd wyjdzie? Nie no, po co? Przecież ma 2 wolne miejsca. A może tylko jedno? Nieważne, jednak brak weny, to brak weny. Post dłuższy nie będzie.
Shathow
Dowódca Wojowników
Przedsiębiorca

Shathow


Female Liczba postów : 643
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Dzisiaj na biologii był film o skutkach alkoholu. coś tam było o tym, że kaca wywołuje kwas octowy...? Nie jestem pewna. Po pierwszych trzech minutach uznałam, że film jest nudny, oparłam głowę o ławkę i przespałam lekcję. No a pochodne węglowodorów i kwasy to zUooo! Mało brakowało, a bym przez to nie zdała w tym roku.
Biednej Shathow w każdym razie kwas ten bardzo dawał się we znaki. Stukanie pazurków było dla niej więc istną torturą.
Usiadła jednak, w duchu dziękując wszystkim znanym sobie bogom, gdy Gehenna wreszcie przestała stukać.
Fakt, że nie pamiętała imienia, że właściwie naśmiewała się z tragedii wadery, zabolał Shath. Aż dziwne, że miała jeszcze serce, które mogło zakłuć.
- Shathow. - odpowiedziała cicho.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Ależ nie naśmiewała się z niczyjej tragedii! Przynajmniej jeszcze na razie tego nie robiła - co będzie za chwilę? Tego nikt nie wie, nawet sama userka kreująca postać. Założenie było jedno: Gehenna powinna być nieobliczalna i zaskakiwać, albo nagłym atakiem złości, albo przeciwnie, euforią bez powodu. Fakt - faktem, to drugie chyba się wcale nie zdarza, niemniej jednak jeszcze wszystko przed nami. Demony żyją wiecznie, a przynajmniej Heńka ma taki zamiar. Dlaczego nikt nie pomyślał, że może ten raz i ona komuś współczuje? Notabene skomentowała zachowanie Kein'a, w dość z resztą nieprzychylny sposób. Może postanowiła stanąć po stronie Shathow? No dobra, nikt w to już nie wierzy. I słusznie. Nie współczuła nikomu, kto nie byłby jej potrzebny. Właścicielka lokalu nie była wcale, albo i jeszcze mniej. Uśmiechnęła się zatem szkaradnie, potakująco skinąwszy łbem.
- Ach, Shathow, brzmi dość swojsko - mruknęła obojętnie, wcale nie wyłapując podprogowego komunikatu, który zaiste przekazywała niewerbalnie Shath, od początku rozmowy mówiąc cicho, cichuteńko. Gehenna nie wyglądała, jakoby zamierzała ściszyć głos choć o pół tonu. Rozejrzała się za to leniwie po okolicy, oblizując znowuż kufę - może i nudne, ale ciężko rezygnować z elementów, do których ma się sentyment. Userka ma, GeHe już niekoniecznie - zatem w jej przypadku zwalam na przyzwyczajenie. Ogon demonicznej kołysał się leniwie na boki, smagając nieznacznie krańcem podłogę. Spojrzenie dwóch płomyków spoczęło na postaci Nighti, wpatrując się w nią dość beznamiętnie - bo i jaki wyraz mogą mieć ogniki, palące się wewnątrz zionących pustką oczodołów? Krańce pyska natomiast powędrowały niebezpiecznie wysoko, jakoby zamierzając sięgnąć samych uszu wilczycy.
- Twoja przyjaciółka, introwertyczka. A szkoda, pogawędziłabym sobie i z nią. Czyż taka rozmowa nie może być czystą przyjemnością? - rzuciła gardłowym altem, mlasnąwszy na koniec krótko, jakoby sugerując, iż lada moment pożre dojrzewającą. Nie pożre, nie zwykła jadać mięsa nieznanego pochodzenia - a gdzie wcześniej szwendała się ciemna wadera? No, własnie. NIe wiedziała. Pochodzenie zatem nieznane. Wejrzenie wadery powróciło ospale ku Shathow, a łepetyna samicy przekręciła się wolno, jakoby zakres ruchów kręgów szyjnych tejże tutaj był niezmiernie ograniczonym.
- Jak to jest mieć coś swojego, hmm? - zapytała ochryple, przekręcając nieznacznie głowę w lewą stronę.
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Bart się w końcu odwiesił. Święto, państwo moi mili, ogłośmy. Nie wiem, na jak długo, ale pewnie z czasem będzie lepiej - wakacje za pasem, oceny wystawione, wolontariat już tylko raz, czasem dwa, w tygodniu. Miejmy nadzieję, że to dobry znać. Bart zasnął na stole. O. Niekulturalne, ale osoby otyłe szybciej się męczą, dłużej regenerują siły. Uniósł czoło z blatu, potrząsając łbem. Shathow koło niego już nie było. Dostrzegł za to czarną wilczycę. Rozejrzał się i ujrzał dawną miłość w obecności... tego czegoś. Przekręcił głowę, spoglądając niepewnie w kierunku Gehenny i Shathow.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Czarna wadera spojrrzała na wilka trochę dalej. Wstała od lady i podeszła do niego. Pewnie już coś zjadł i wypił ale spytać wypada
- podać coś panu?
Wadera uśmiechnęła się do basiora i czekała na wreakcję
Bart
Dorosły

Bart


Male Liczba postów : 220

     
Ocknął się już całkiem, kiedy usłyszał słowa wilczycy. Na pierwszy rzut oka wydała mu się nieco młodsza od niego i zdecydowanie szczuplejsza. Bart skinął grzecznie głową w ramach powitania, bo w końcu wypadało się przywitać, po czym z uśmiechem rzekł:
- Ach, jaki ze mnie pan. Moje imię Bart, nie trzeba mi grzecznościowych zwrotów! Rozumiem, że tutaj pracujesz? wiesz.... Zamówić niczego nie chcę, pora na dietę - zawołał wesoło, w ramach demonstracji klapsnął łapkami w brzuch, który poruszył się jak wprawione w ruch fale, bo w końcu tłuszcz tak właśnie się zachowuje. Faluje nieładnie. Na pysku wilka gościł uśmiech, miał już w końcu na tyle sporo czasu, by się pogodzić z otyłością, przyzwyczaić i nauczyć z nią żyć. Nie było to łatwe, ale w porównaniu z tym, co było jeszcze jakiś czas temu... Progres był, i to duży!
- Ale miałbym do Ciebie jedną prośbę... Mogę? - spytał półszeptem, pochylając się lekko w stronę wadery.
Sponsored content