Szmaragdowy Strumień

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 22

     
Szmaragdowy Strumień Przyroda
***
Duża, wiecznie zielona polana na której rosną jabłonie, tworzące krąg. Zieleń która zawsze tutaj gości, odbija się czasami od strumienia co sprawa wrażenie iż woda w nim jest zielonkawa. Sam zaś strumień do najgłębszych nie należy i z łatwością można ujrzeć dno bo woda jest krystalicznie czysta.
Pogoda Tutaj jest zawsze ciepła, słoneczna i występuje słabiutki, letni wiatr.
Abraham Van Helsing
Dorosły

Abraham Van Helsing


Male Liczba postów : 7
Wiek : 28
Skąd : Wawa

     
I tak, w tą piękną noc, przybyła tutaj kostucha. Jednak tym razem nie miała na celu zabić kogoś, a jedynie podróżowała z przyjacielem. Alucard obserwował całą ich wędrówkę z góry. W razie niebezpieczeństwa dowiedzą się od razu. Wilk zatrzymał się tutaj gdy zobaczył strumień, może to najwyższa pora się wykąpać?

To miejsce idealnym jest
Do postoju naszego
Brud dnia poprzedniego
Z ciała zmyć należy

Zwrócił się do towarzysza, który prawdopodobnie za nim podążał aż do tego miejsca.
Genshi
Dorosły

Genshi


Liczba postów : 87

     
Genshi wesołym krokiem przydreptał tu tuż za swą drogą kostuszką, którą ozwał niedawno swym przyjacielem. Ach! Jakże z nich zgrana kompanija się utworzyła! Kojarzycie ten charakterystyczny krok Simby (?) z Króla Lwa co dorastał i pięknie zamiatał swą grzywą? Tak też teraz szedł Genshi, tyle, że była taka mała tyci tyci różniczka - otóż na jego pysku widniał psychodeliczny uśmiech, który za cholerę zejść nie chciał. A więc z tym o to psychodelicznym uśmiechem dotarł wreszcie nad te jezioro. Przystanął, wyciągnął swą szyję i z tym swoim przesadnym wyszczerzem począł rozglądać się dookoła.
- Ach! Mój drogi! Czuję się jakbyś w mych myślach czytał... A być może jednak to moja sierść zaniedbana, smrodem daje i wytchnąć Twemu nosowi nie daje. Ale ulży i mi i Tobie z chwilą tą krótką. Pozwól, że do wody się zanurzę, lecz wpierw! ukoję swe pragnienie. - Skinął głową niby przepraszającym gestem i przybliżył się do jeziora, schyliwszy się począł wodę powoli chłeptać.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Nie byli tutaj sami. A przynajmniej nie po pewnym czasie. Może początkowo jeno we dwójkę odwiedzali strumień, jednak nic nie trwa wiecznie. Oto bowiem podążała za samcami i ona. Gehenna. Jedna z tak kochanych istotek, że trudno powstrzymać się od rzucenia się jej na szyję. Po to, by dusić.
Wargi przyklejone do szkaradnej mordy rozciągnęły się leniwie w krzywym grymasie, przypominającym zapewne cyniczny uśmiech. W rzeczywistości z jakimikolwiek emocjami miał on niewiele wspólnego, albowiem Henia dawno przestała czuć cokolwiek. Nawet nad złością ostatnimi czasy panowała, choć z pozoru nieskory do wściekłości demon traci na swej demoniczności. Ona wolała jednak załatwiać wszystko na zimno, bez uniesień, z pełną obojętnością. Och, brak emocji denerwuje jeszcze bardziej - zwłaszcza tych przeciwników, którzy myślą, że udało im się daną istotę sprowokować. Znamy z doświadczenia?
- A kogo my tutaj mamy, hmm? - zagaiła, mijając wdzięcznym ruchem tę dwójeczkę i podążając prosto do strumienia, by pochylić się nad nim i wziąć parę łyków odżywczej cieczy. Śmiertelnicy jej potrzebują. Dziwna. Bez smaku. Kilka leniwych mlaśnięć, kilka głuchych charknięć. Kreaturka uniosła dumnie jasny łeb, by powoli odwrócić się ku wilczym istnieniom, łypiąc nań znużonym wejrzeniem czerwonych oczu. Jej nozdrza poruszały się rytmicznie, najpewniej w zamiarze rozpoznania zapachów tychże osobników oraz zakodowaniem w pamięci. Może kiedyś się przyda? Ten z kosą prezentuje się ciekawie; czuła, iż pod jakimiś tam względami są podobni. On i demon, który pochłonął niemal całkowicie biedną duszyczkę Gehenny. Jej długi, pokryty szczurzą łuseczką ogon wij się po podłożu niczym żmija, nieproporcjonalnie zaś długie łapy pokierowały sylwetkę Gehenny w stronę Abrahama.
- Czyżby kogoś, komu piekło nieobce? - mruknął chrapliwy, niski głos gdzieś w okolicy prawego ucha samca, zaś wężowy ozór delikatnie musnął małżowinę, pozostawiając na niej odrobinę dość gęstej, kleistej mazi. Ogon natomiast delikatnie oplótł się wokół jednej z przednich kończyn samca, naciskając nań raz czy dwa.
Powoli, anemicznie, w niemal niemożliwym do zauważenia ruchu, GeHe obróciła głowę, by dla odmiany wbić beznamiętne spojrzenie w facjatę Genshi'ego. Na jej kufie nie gościł żaden, najmniejszy nawet przebłysk jakiejkolwiek emocji, bo po co? Marnowanie energii i tyle. Pił. Ha. Śmiertelnik jak każdy inny.
- A Twój towarzysz? Cóż, i na psychiatryk 'piekło' niektórzy ignoranci wołają - mruknął demon znacznie głośniej, aniżeli przed momentem, zaś długi ponad miarę ogon puścił łapę Abrahama, aby - wijąc się nadal, bo jakżeby inaczej? - podążać wiernie za Henią, która zmierzała właśnie ponownie w kierunku akwenu. A będzie sobie łaziła w tę i z powrotem - bo któż odważy się jej zabronić?
Bez żadnego więcej słowa przystanęła za Gęsią, tuż - tuż, niemalże siedząc mu na ogonie. Ona nie czuła niczego na kształt potrzeby intymności; pojęcie przestrzeni osobistej brzmiało niczym zdawkowy związek wyrazowy wyrwany rodem ze słownika wyrazów obcych. Nie czuła dyskomfortu. Nigdy.
Abraham Van Helsing
Dorosły

Abraham Van Helsing


Male Liczba postów : 7
Wiek : 28
Skąd : Wawa

     
Alucard zakrakał dwa razy, dosyć specyficznie. Mimo iż wydawać by się mogło że to tylko zwykły dźwięk jaki wydaja ptaki, to Abraham wiedział co się zbliża. Gdy natomiast przechodziła obok niego, poczuł tą woń, która towarzyszyła mu przez całą wędrówkę w zaświatach. Nie dawał po sobie jakichkolwiek oznak, widział już demoniczne istnienia. Obserwował uważnie każdy jej krok, światło w lampie zrobiło się dziwnie niespokojne.

Zaszczytem wielkim, wysłannika Lucyfera spotkać
I ja z dziewięciu kręgów piekła pochodzę
Towarzysz mój wilkiem, pradawnym imieniem zwany
Z posoki umyć się trzeba,
Gdyż wielu na moim szafocie wczoraj skończyło

Lekko się ukłonił. Jako śmiertelny żniwiarz jest pod demonami. Przynajmniej do czasu śmierci i ponownego zmartwychwstania - awansowania o poziom wyżej w szeregach śmierci.
Genshi
Dorosły

Genshi


Liczba postów : 87

     
Aach, ta woń ten zapach, a on w brudzie takim siedzi, toż to hańba, obłęd! Sierść brudna gdy demon nadchodzi, ajajaj, jakże on mógł! Nie podnosząc swej zacnej głowy w oczach samca wyraźnie wyryła się panika, która zdawała się być wywołana przybyciem demona... Błąd! Ale zaraz zaraz, chwila... Oczy na nowo odzyskały blask szaleństwa, a jego pysk jeszcze szerzej się wyszczerzył.
Uniósł łeb energicznie, odwracając go z równą energią, jak i siłą. Przybliżył się jeszcze bardziej do demonicy i z tym szaleńczym blaskiem patrzył na nią, wręcz w nią! głęboko. W jego spojrzeniu ni krzty strachu nie było, raczej swoista ciekawość, fascynacja i nader wszystko szaleństwo.
- Och, zaprawdę, racji w twych słowach wiele! Jak i zgodności zapewne, choć osobiście nie mnie się o to pytaj, o ten, tutaj, towarzysz drugi obok Ciebie, w piekle był, zagościł tam długo. Przyjacielem go ozwałem. - Odsunął się nieznacznie, oj bardzo nieznacznie! - Demonicą jesteś, demonem opętaną. Jakże ten świat fascynujący ma swój byt, takie piękne istoty po nim kroczą. A przez tak niewielu! doceniane. - Westchnął głęboko i spojrzał na chwilę na ziemię, jakby jakieś wspomnienia wywołując, choć wyraz jego pyska był stały, co dosyć ciekawie wyglądać musiało. Odwrócił swój łeb teraz na Abrahama
- Przyjacielu! Ach, ciekawość ma moja nie zazna chyba nigdy swych granic! Opowiedz, och, opowiedz nam czy takie oto istoty spotkałeś, tam! na dole. - I wyraz pyska się nieznacznie zmniejszył, w oczekiwaniu na odpowiedzi tych dwojga, jakże ciekawych towarzyszy.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Nie stchórzył, a przeciwnie - lgnie do Ciebie ten szaleniec. Godny przeciwnik czai się w tym pozornie niepozornym ciele. Zacnie, Gehenno. Oto natrafiłaś na dwie istotki, których - być może - zakałami wilczej rasy tak szybko nie nazwiesz. Nim zareagowała, wysłuchała zarówno pierwszego, jak i drugiego, aczkolwiek kusiło paskudnie olać Genshi'ego, by podejść ponownie do Abrahama i zrugać go równo; nauczyć, jak powinien odnosić się przy demonie. Nie chodziło bynajmniej o marne wierszyki, a o fakt, że gdy GeHe pyta - odpowiedzieć wypada. Padło wyraźne pytanie o tożsamość, jak przynajmniej Heńce się zdawało. Odpowiedzi znikąd nie zastała, toteż wniosek szybko wysunęła, iż kosiarz nijak do nader inteligentnych nie przynależał. Osąd szybki oraz pobieżny, bo w końcu kilka sekund wystarczy, by zdanie o kimś sobie wyrobić. Niemniej ukłonił się, szacunek oddawszy, toteż bilans zerowy jakimś cudem udało mu się osiągnąć. Do kwestii jego arogancji jeszcze powrócimy, to pewne.
Teraz zaś drugi osobnik. Co tam wypaplał?
Sposób wysławiania się obu wilków interesujący. Jakże wypowiedzi Genshi'ego momentami dawny mój styl pisania przypominają - piękna sprawa. Już wiem, dlaczego od zawsze mam doń słabość. Czy jednak zapał mój podziela i Gehenna? Po części. Komplement zignorowała, szybko kwalifikując go jako próbę podlizania się - czego wcale nie lubiła. Lizodupy niewiele są warte. Wszystko na pokaz, pod publiczkę, oczekując poklasku. Nie potrzebowała tego. Tylko jeden lizodup w jakimś tam stopniu był przez Henię akceptowany i gdyby nie fakt, iż demon w żadnym razie nie akceptuje pojęcia przyjaźni, na pewno byłby jej bliski. Różowy. Jej prywatny przydupas, podnóżek, czasami sprawiający wrażenie, jakoby ADHD jestestwo jego przyodziane... Ach, prowadził z nią grę! Było to przed opętaniem, także... głupia wtedy Heńka, co to się instynktami jeno kierowała, nie wyłapała podstępu. Dzisiaj wszystko było inne. Lepsze. Mroczniejsze. Groźniejsze. Ciekawsze.
-Przyjacielem - mruknął niski, z pozoru całkiem męsko brzmiący głos, zaś całość łepetyny wykonała pełen dezaprobaty gest, kręcąc się dość szybko i energicznie. Któż by powiedział, że w tym leniwym cielsku tyle jeszcze wigoru! Krótkie parsknięcie, zwiastujące niezadowolenie. Oj, nie lubiła nasza Henia, kiedy cokolwiek innym było, niźli ona sobie życzyła.
Tracąc zainteresowanie obłąkańcem ruszyła ciężkim krokiem w stronę żniwiarza, siadając naprzeciw niego - równie niedaleko, jak wcześniej w przypadku Gęsi.
- Też masz w nim przyjaciela? - warknęła, mając nadzieję, iż określenie "towarzysza" w wypowiedzi tego tutaj nie padło całkiem przypadkowo.
Abraham Van Helsing
Dorosły

Abraham Van Helsing


Male Liczba postów : 7
Wiek : 28
Skąd : Wawa

     
Kruk powrócił na ramię swojego pana. Cóż przedstawiać się nie chciał, rzadko to robił. Demona się nie obawiał, zostanie zabity i znowu wróci do pracy. Tak w nieskończoność aż się śmierci znudzi. Taki los jest już naszemu wilkowi pisany i raczej nikt tego nie zmieni, chociaż nigdy nic nie wiadomo.

On jako jedyny, rozmawiać ze mną normalnie potrafi
Przyjaciela, towarzysza, druha to są tylko synonimy
Ale odpowiem ci na to pytanie, twierdząca mam odpowiedź
Znudzony byłem samotną wędrówką, i żniwa zbieraniem

Gdy Abraham odpowiedział już grzecznie na jej pytanie, całkowicie obojętnie i bez emocji to postanowił nawiązać do pytania towarzysza.

Demony różne widziałem lecz słowa z nimi nie zamieniłem
Wszakże Szatan kliku mi pokazał
Maxwell, naczelny demon, prawą ręką Lucyfera
Abadon zagłady anioł, przez świętego Jana Opisany
Astaroth potężny, wielokrotnie przez pychę żywych pieczętowany
Asmodeus niegdyś pięknym serafinem, a dziś tylko zagubionym cieniem
Nie będę was już opowieściami zanudzał gdyż przedstawić się należy
Piekło imieniem pewnym mnie ochrzciło
Oto przed tobą stoję, Abraham Van Helsing


Widać po chwili zrozumiał swój błąd i raczył go naprawić. Dawno nie rozmawiał z podobnym pomiotem.
Genshi
Dorosły

Genshi


Liczba postów : 87

     
Widząc jak demonica w pełnym swym demonowym wdzięku oddala się ku jego kostusze, bez skrupułów wkroczył do wody w celach umycia się i wyzbycia tego potwornego smrodu, który towarzyszy mu od przeszło miesięcy! Cóż za hańba... Odwrócił się przodem do swych rozmówców, bacznie ich obserwując. Psychiczny wyraz stracił swój wyraz i teraz Genshi jedynie patrzył na nich szeroko rozwartymi oczami. Kufa jego spokojna była, oczy zaś błyszczały niepohamowanym szaleństwem z domieszką mądrości.
I tak wpatrując się w nich nagle zanurzył się w wodzie poczynając od swej zacnej głowy. Pozostał tak przez chwilę pod wodą oczu swych nie zamykając. Wynurzył się energicznie rozchlapując majestatycznie wręcz wodę wokół siebie. Wyszedł powoli, spokojnie z wody i przysiadł na brzegu tuż przy wodzie, w której to moczył się jego ogon. Zerknął w dół przyglądając się jego czystym łapom.
Teraz dopiero można było ujrzeć jak bardzo chudy jest ów basior. Mokra sierść powoli spływała po nim aby to zmoczyć podłożę pod jego wychudzonym sadłem. Uniósł łeb wpatrując się w dwa wilki niedaleko niego. Z sekundy na sekundę paskudny uśmiech rósł. Niebieskie oczy mocno lśniły w ciemnościach wyróżniając się od czystej sierści samca. Malutkie źrenice skakały jak szalone słuchając słów Abrahama o podróżach piekielnych. Co jakiś czas jakaś niesforna kropla po jego pysku podróżowała spływając mu leniwie po gałkach ocznych, których dalej nie zamykał!
- A mnie zwą Genshi, że też pozwolę się wtrącić. A Ciebie, droga demonico? Jakież to imię nosisz? Jakież to imię Twa matka Ci nadała? - Wraz z ostatnimi słowami odwrócił swą łepetynę w jej kierunku. Machnął ogonem wyjmując go tym samym z wody i chlapiąc nią.
- Ach, przyjacielu, ileż to musiałeś potworności na swej drodze spotkać! Zaskakujący jeszcze bardziej jest fakt, że na wspomnienie o nich nie czujesz się zatrwożonym, a jedynie głucha pustka odbija się od ścian Twojego ciała. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Obserwowała wszystko uważnie, wykrzywiając jeno w pełnym niezadowolenia grymasie usta, kiedy kostucha wspomniał o więzi, która połączyła te dwa stworzenia. Jasna głowa drgnęła lekko, zaś pełne wyższości spojrzenie przewędrowało niespiesznie na Genshi'ego; wargi zaś w czasie gestu owego z lekka się rozchyliły, drogę słowom torując.
- Tylko rozczarowywać potraficie, miernoty wilkami się mianujące - mruknął chrapliwie pod nosem, na tyle zaś głośno, że mógłby zostać dosłyszalnym przez obu rozmówców. Męska forma użyta celowo, bowiem wspomnieć należy, że płeć duszki opętanej oraz pasożyta z bram otchłani całkiem odmiennymi były. Och, ta dezorientacja w oczętach Vija, kiedy demon ozwał się doń, będzie przez jakiś czas najpiękniejszym wspomnieniem samej użyszkodniczki - która skora sobie to wyobrazić była.
- Mogę być torturą lub zbawieniem od mąk wszelakich; mogę dawać lub odbierać życie; jestem Alfą i Omegą, początkiem i krańcem, dumą i rozczarowaniem. Coś tam sobie wybierz - rzuciło stworzenie niskim tonem, w wypowiedź swoją pod żadnym względem nie wplatając niczego, co emocjami zwykli zwać śmiertelnicy. Odsunęła się na kilka kroków, siadając na uboczu, pyskiem ku nim się skierowawszy rzekła jeszcze:
- Lepiej jednak, by wybór ten słusznym się okazał.
Abraham Van Helsing
Dorosły

Abraham Van Helsing


Male Liczba postów : 7
Wiek : 28
Skąd : Wawa

     
Wybaczcie mi ZT, ale nie potrafię nim grać i nie chcę nigdzie blokować fabuły.

Abraham nagle zapalił się swoim ogniem. Wstał powoli i ruszył przed siebie. Na pożegnanie demona i Genshiego powiedział tylko.

Praca dziś wzywa mnie
Noc ta krwią przeleje się
Ostatnie moje to zlecenie
A potem wracam do czeluści świata
Nie szukaj mnie już przyjacielu
Albowiem z tego świata zniknę dziś.


Po tych słowach całkiem szybko zniknął za drzewami, tak jakby wyparował.

ZT.
Genshi
Dorosły

Genshi


Liczba postów : 87

     
Mlasnął z niby z rozczarowania, niby aby sobie od tak mlasnąć. Jednak za tym mlaśnięciem więcej się kryło. Nie podobała mu się rozmowa, idąca w nicość, bo też niczym szczególnym nie wyróżniająca się. Nie podobało to mu się. Tak samo jak za dużo było tu "się".
A jak coś mu się nie podoba, to to zmienia.
Z tym swoim bezczelnym i psychicznym uśmiechem podniósł kuper i ruszył to w stronę demona, kiedy poczęła urokliwie mówić o swym mianie, które zagadką opisała. Zagadka! Ha! Dla zbłąkanego umysłu basiora nie było to żadnym problemem. A więc zasiadł obok niej i wbił w nią szalone, świdrujące spojrzenie, które utrzymać się w jednym punkcie nie potrafiło.
- Tymi oto słowami piekło opisałaś, moja droga demoniczko. - Wyszczerzył się jeszcze bardziej, jakby pewny swojej racji. - Jednak cóż to za synonim? Zgadywać nie śmiem albowiem urazić Twej duszy nie pragnę. - Wyszczerz jego przybrał na moment przepraszający wygląd.
Zrazu gdy Abraham podniósł się i ruszył ku wyjściu, wielki niepokój chwycił Genshi'ego. Jego przyjaciel odszedł. A on siedział, odpowiedzieć na jego słowa odwagi nie miał. Poczuł uścisk w gardle wielki. Nie zobaczy go? Ale jak to?! Jak tak... można... Trwał niczym w słup zaklęty i nie odrzekł ni to słowa, ni to głoski małej na pożegnanie jego drogiej kostuszki... Westchnął. Wyszczerz znikł. Końcówka ogona poczęła natrętnie drgać.
- Widzisz, rację miałaś. Choć do końca zgadzać się z Twym zdaniem nie będę, wybacz. - Utkwił spojrzenie w jej ślepiach.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Proszę, proszę. Śmiały nasz Gąsiorek przybył, aby oko swoim tupetem cieszyć. Gehenna spojrzenie wytrzymała, bo w końcu cóż to dla niej - kiedy sama niejednokrotnie do podobnych sposobów "budowania więzi" się uciekała? Głupio by wyszło, gdyby sama pokonaną została przez grę, której zasady tak dobrze znała. Za dobrze. Znała je do znudzenia. Uśmiechnęła się zatem zbyt szeroko jak na zwyczajnego wilka, a gest ten zaiste niejednokrotnie poznaliśmy na rozmaitych filmach. Na niejednej szmirze, którą - ostatnio zwłaszcza - karmią nas Amerykańce. Jej ucho drgnęło lekko, nieznacznie, zupełnie jakoby poruszyć się wcale nie powinno, a jednak zakaz ten złamać się ośmieliło. Ale, ale! Gehenna sobie na takie akcesy pozwolić nie może! Wstydem będzie, gdy własne jej członki sprzeciwiać się będą!
- Nie spodziewałabym się po jednostkach tak ograniczonych jak wy, śmiertelniku, abyście zgadzali się z moim zdaniem. Za wysokie progi na błazna nogi ('czy jakoś tak' - dodaje userka, która zbyt pewna porzekadła brzmienia nie była nigdy; standardowo, mimo to nie wahała się, aby go używać) - mruknęło stworzenie gardłowo, ogonem delikatnie musnąwszy tylną kończynę samca. Uśmiech z pyska nie zniknął, ba!, zdawał się nawet jeszcze bardziej nabrać na sile, jeszcze bardziej nienaturalnie rozciągając jasne wargi.
- A dlaczegoż tak Ci na poznaniu brzmienia mego miana zależy? Chyba nie planujesz zaprosić mnie na namiętne oraz szalone tête-à-tête? - kontynuował znacznie już ciszej, zaś przednia łapa Gehenny delikatnie pogłaskała samca pod brodą, aby zaraz - niejako w geście przypomnienia, komu Genshi może w każdej chwili podpaść - z niezwykłym wyczuciem przesunęła szponem po prawym jego licu: od okolicy pyska po samo niemal ucho. Oczywiście mówiąc o wyczuciu mamy tutaj na myśli sytuację, w której po poczynaniach samicy nie zostanie ni ślad: nie przecięła naskórka. Coś na kształt (znów kino, och!) dotyku zimnej stali na gardle osobnika, którego lada moment można wykończyć. Coś na kształt niemego ostrzeżenia.
Odejściem Abrahama się nie przejęła w mierze najmniejszej.
Genshi
Dorosły

Genshi


Liczba postów : 87

     
// przepraszam XD ona jest za trudna dla mnie

Patrzył w oczy demonicy dosyć pustym wzrokiem. Nudził się. Nie lubił takich demonów. Podwójny zawód dzisiaj Genshi'ego spotkał. A cóż takiego robi, gdy coś mu się nie podoba? Opuszcza to miejsce. I tym razem też tak będzie. Lecz zanim! to nastąpi, gąska pozwoli sobie na odpowiedzenie sobie na odpowiedzi demona. Westchnął jednak wpierw.
- Ech. Twój umysł za trudny dla mnie się wydaje, ogarnąć go nie chcę i nie potrafię. Zatem opuszczę Cię. Za dużo takich jak wy - demonów co swą mądrością pragną się szczycić, a oferują właściwie nic. - Mruknął z nieurywaną szczerością. Być może postać, która jest zbyt wszechmogąca postacią nudną jest. Z chwilą potem kolejne słowa krytyki rzucić chciał.
- Poznanie czyjegoś miana to podstawa do dalszej konwersacji. Skoro tego nie uczyniłaś, w takim razie opuszczam Cię. - Wyszczerzył się nader paskudnie i przepraszająco, po czym podniósł swój kuper i udał się w przestrzeń, z dala od tego miejsca.

/zt.
Neftyda

Neftyda


Female Liczba postów : 31
Wiek : 27

     
Neftyda przybiegła tutaj najprędzej jak umiała. Nie chciała już widzieć Rafaela, który miał ją za nic. Który krzyczał mimo, że ona nie zrobiła nic złego. Ułożyła się nad wodą i chłeptała z jej strumienia.
Było jej tak smutno, że z jej oczu popłynęła łza. Jedna oczywiście bo an więcej ni było jej stać. Leżała tak sobie i czekała na rozwój wypadków.
Rafael

Rafael


Liczba postów : 56

     
Basior widząc, że Neftyda była na niego zła, stwierdził, że nie ma sensu dalej ją denerwować i zniknął w otchłani ciemności. Powolnym krokiem opuścił tereny Strumienia.


z.t
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
/Miesiąc minął, czyli chyba można wbijać/

W końcu tu doszli. W końcu? No, MOŻE lekkie przesada, bo strumyczek był niedaleko. Rzeka była dalej ale właściwie to też można było nazwać rzeką. Delikatne zielonkawo - niebieskie światło oświetlało okolicę. Nikogo nie było. A przynajmniej nikogo nie było widać w pobliżu. Cisza i spokój. Typowy opis krajobrazu, tutaj wystarczający. W każdym razie można dodać, że wodospadu nie było tu już słychać tylko cichutkie pluskanie wody odbijającej się od kamieni wystających ponad jej taflę.
Wadera stanęła w zaciemnionym miejscu, świadomie lub nieświadomie. Nie ważne. Przyglądała się temu miejscu z wielkim uśmiechem na pysku. Uśmiechem dumnej z siebie wilczycy, bo w końcu to ona ich tu przyprowadziła. Samochwała jedna. Można było zobaczyć tylko jej ślepia i niebieskawe akcenty na jej czarnej sierści. Tak, tylko te elementy się wyróżniały. Obejrzała się na Wufana, który w tej chwili stał koło niej. Tutaj już mogła dojrzeć choć część jego postury. Choć większość i tak była niewidoczna, ledwie mogła rozróżnić kolor futra. Chyba czerwone. Np nic dowiemy się później.
- I co myślisz? - zapytała. Miała oczywiście na myśli okolicę, ale samiec mógł w tym wyłapać i drugie dno. Proste pytanie ale każdy różnie może zinterpretować.
Wufan
Dorosły

Wufan


Male Liczba postów : 59

     
Podczas tego całego spacerku, podążając za waderą w dość niezgrabny i hałaśliwy sposób, Wufan uświadomił sobie pewną niezwykle ważną w jego mniemaniu rzecz - nie spytał jej, jak daleko cel ich wycieczki się znajduje. Oczywiście, czym tu się przejmować, skoro prędzej czy później i tak w końcu na miejsce dojdą... Weźmy jednak pod uwagę lenistwo naszego jakże kochanego basiora; jego wewnętrzna niechęć do nadprogramowej aktywności fizycznej sprawiała, że raczej nie uśmiechały mu się zbyt długie przechadzki. Ostatecznie jednak doszedł do wniosku, że nie będzie już takim okropnym marudą, poza tym zależało mu na ujrzeniu swojej towarzyszki, toteż postanowił wytrwale za nią iść. Przy okazji łamiąc chyba każdą gałązkę, która leżała na jego drodze, co chwilę o coś się potykając i sycząc pod nosem z niezadowoleniem, kiedy przypadkowo walnął w coś łapą. No cóż, gdyby Nemesis postanowiła sobie zapolować, w tej chwili miałaby pewien problem, bo Wufan skutecznie, ale nieświadomie, płoszył wszelką zwierzynę w okolicy. Cóż za niezdara. W końcu jednak, ku zadowoleniu samca, dotarli na miejsce. Światło nie było mocne, no ale właściwie to nie spodziewał się rażących po oczach neonów. Było jednak wystarczające, aby przypomnieć sobie, do czego służy zmysł wzroku. Basior nie spojrzał na samicę od razu, najpierw skupił się na otoczeniu. Cisza i spokój - dokładnie tak jak lubił. Do tego strumień był płytki, tak więc nie musiał się o nic martwić. Uśmiechnął się nieznacznie pod nosem, słysząc jej pytanie.
- Mógłbym stwierdzić, że czytasz mi w myślach - odpowiedział. A co tam, niechaj będzie z siebie dumna. Właśnie doprowadziła go do miejsca, które niewątpliwie od teraz zostanie jednym z jego ulubionych. - Właśnie do takiego miejsca miałem nadzieję trafić, kiedy włóczyłem się po tych terenach. Jednak ostatecznie wylądowałem nad wodospadem - skwitował na koniec, nieco marudnie. Potem jednak uniósł brwi z rozbawieniem i w końcu pozwolił sobie na nią spojrzeć, podczas gdy końcówka jego ogona zaczęła lekko podskakiwać. - Nie, żebym żałował. Muszę wręcz przyznać, że to był niezwykle rozkoszny przypadek, że tam trafiłem - dokończył, kładąc odpowiedni nacisk na słowo "rozkoszny". No cóż, nie miał co narzekać. Może rzeczywiście niespecjalnie lubił wodospady, ale gdyby tam wtedy się nie znalazł, nie miałby przyjemności zbliżyć się do wadery w taki sposób. Chociaż kto wie, czy w innych okolicznościach również nie udałoby mu się jej w ten sposób oczarować. Nie miał jednak czasu, aby się nad tym zastanawiać, bowiem teraz zajęty był przyglądaniem się towarzyszce, jako że w końcu mógł zobaczyć nieco więcej. Miała drobną sylwetkę, kobiecą, nie była niezdrowo wychudzona, jak to się często ostatnio zdarzało, a czego Wufan naprawdę nie lubił. A jej sierść... trudno mu było stwierdzić czy miała ciemny odcień jakiejś barwy, czy też jest najzwyczajniej czarna. Na pewno jednak była jednolita, z delikatnymi jaśniejszymi, niebieskawymi akcentami. Co basior jak najbardziej doceniał. Jakoś niespecjalnie kręciły go jaskrawe, upstrzone wilczyce we wszystkich kolorach tęczy i dodatkowo przyozdobione czymkolwiek się da, niczym świąteczne choinki. Nemesis w swej skromnej postaci była wprost urocza, a do uroku to on miał ogromną słabość. Co prawda, nie była jego ideałem, ale na pewno mu się podobała.
- Pocałunek księcia chyba jednak podziałał, kochanie - mruknął zaczepnie, ale w jego głosie mogła usłyszeć pewne uznanie i zadowolenie. Wyszedł z cienia, odwrócił się do niej przodem i zapraszającym ruchem łba poprosił ją, aby się do niego zbliżyła. W tej chwili stała bowiem w nieco zacienionym miejscu, chciał ją więc stamtąd wywabić. Przy okazji też sam siebie jej zaprezentował, stając w jak najbardziej przemyślanej pozie. Długie, smukłe łapy, idealne proporcje ciała, niewychudzony, ze zdrową, ale minimalną warstwą tłuszczyku, może trochę nazbyt smukły, jak na samca, ale z pewnością posiadający ładnie wypracowane mięśnie, do tego puszysty ogon, duże uszy i wyprostowana, dumna postawa. Nieskazitelna arystokracja, doprawdy... piękniś jeden gburowaty, wymuskany i bardziej urokliwy niż męski, na pierwszy rzut oka widać, że nie prowadzi życia wojownika, a wygodnickiego lenia. Z jakiegoś powodu userka poczuła się zła, że Wufan jest taki przystojny, bo nie lubi kiedy postacie są idealne. No ale dobra, skoro pod względem charakteru jest dziadem, to chyba można mu wybaczyć.

// rekordowa długość, yeeey. przysięgam, że ostatni raz xD
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Ona również lubiła tego typu krajobrazy. Miłe dla oka, wszechobecny spokój, można się było wyciszyć, odpocząć po ciężkim dniu. Tak się zapatrzyła ten krajobraz, że nawet nie zauważyła iż jej towarzysz się jej przygląda. Prawdopodobnie w tej chwili z tego transu nie wybudziłby jej nawet wybuch bomby.
Dopiero po jakimś czasie kiedy basior się odezwał, zerknęła na niego kątem oka.
- A, więc wygląda na to, że twoje pocałunki mają magiczne właściwości, ty mój książe - zażartowała, jednak pomimo żartu na jej twarzy nie pojawił się złośliwy uśmiech. Dlaczego? Tylko stwórca jeden wie.
W końcu samiec pierwszy wyszedł z cienia. Wadera z nieukrytym zainteresowaniem przyjrzała się mu. Nie był tak zwanym "pakerem", no i dobrze. Nie lubiła przesadnie rozbudowanych mięśniaków. Zwykle mieli o sobie wysoku mniemanie i za bardzo popisywali się swoimi mięśniami. Ten tu wyglądał normalnie. Chociaż pierwsze co przychodziło waderze do głowy to słowo "luzak". Ale to nie było takie złe. To nawet pasowało do tego.. dobra, wywieszam białą flagę... przystojniaka. Kiedy skiną łbem bez zawachania wyszła na oświetlony teren i do niego podeszła. Na jej pyszczku wciąż królował miły uśmiech.
Wufan
Dorosły

Wufan


Male Liczba postów : 59

     
Cóż, w jego przypadku brak postury wilczego Pudziana nie wykluczał zawyżonego mniemania o sobie. Co prawda nie miał "bajcepsów", którymi mógłby się chwalić, ale to ani trochę nie przeszkadzało jego próżności. Na szczęście - a może nie takie znowu szczęście - Nemesis raczej nie miała okazji, aby się o tym przekonać. Póki co zapewne sądziła, że jego aroganckie teksty są zwykłymi żartami. W gruncie rzeczy nimi były, miały za zadanie rozluźnić atmosferę, rozbawić, podrażnić, a jednak narcyz pozostanie narcyzem. Ale tę kwestię już chyba raz opisywałam w którymś z poprzednich postów, tak więc po kiego grzyba się powtarzać. Wufan uśmiechnął się pod nosem z teatralnym samozadowoleniem i satysfakcją, jakby uznanie jego pocałunków było co najmniej światowym osiągnięciem.
- Może powinienem zacząć pobierać opłaty za użyczanie panienkom swoich magicznych warg - mruknął rozbawiony, zupełnie jakby rzeczywiście się nad tym zastanawiał. Uniósł lekko brwi, spoglądając na nią, jakby pytał ją w ten sposób, co myśli o jego pomyśle. Nie skomentował tego, jak go nazwała, ale to nie znaczy, że tego nie zauważył. Przez chwilę nawet obawiał się, że ten "mój książę" brzmi trochę zbyt poważnie, a co jeśliby to zaszło zbyt daleko? Nie, nie, nie, to niemożliwe. Kiedy wadera ruszyła w jego kierunku, wychodząc z cienia, Wufan nie spuszczał jej z oczu. Z miną wykwintnego znawcy i wyraźnie zadowolonym uśmiechem wydawał się oglądać każdy widoczny centymetr kwadratowy jej ciała. Upewnił się, że jej sierść jest czarna. Mimo niebieskawych akcentów, nie zauważył żadnych kolorowych refleksów, oblekała ją smolista czerń. I o ile chwilę wcześniej miał dość tego koloru, gdyż irytowała go ciemnica, na cele wadery owy kolor wydał mu się naprawdę miły dla oka. Futerko miała puszyste, ale o tym już wcześniej się przekonał. Nie zapominajmy też o jej dużych uszkach, które dodawały jej tego niepowtarzalnego uroku. Po raz kolejny mógłby ją nazwać słodką, a jak. Jego spojrzenie w końcu odnalazło jej własny wzrok, w tym momencie Wufan perfidnie i bezczelnie się oblizał, przymrużając przy tym oczy.
- Niejeden książę zrezygnowałby ze swojej księżniczki dla takiej ropuszki jak ty, kochanie - stwierdził, uśmiechając się do niej z jakże mocno zaakcentowanym uznaniem.
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Za daleko? Toż ona tylko żartowała, przynajmniej na razie. Zobaczymy jak się akcja dalej potoczy, nie?
Posadziła tyłek; bo pocóż się męczyć staniem. Nie umknęło jej iż zielonooki się jej przyglądał. Nie zwracała na to uwagi, w końcu naturalna reakcja, sama się mu przyglądała kiedy wyszedł z ciemności.
Po pewnym momencie spotkała jego wzrok. Jego bezczelne oblizanie się nie zrobiło na niej specjalnego wrażenia, tylko z jej gardła wydobył się chichot. Po chwili jednak i on znikną kiedy usłyszała jego komentarz.
Teraz się zacznie. Uśmiechnęła się złośliwie.
- Skoro tak; mają dobry gust. Jestem pewna, że nie jedna księżniczka pożuciłaby swego księcia dla ciebie, skarbie - zażartowała znowu, jednak można było w tym prostym zdaniu wyczuć trochę samolubności, której tej samicy nie brakowało. Niestety. Ona nie należy do grzecznych dziewczynek, dobrze wychowanych owsze; ale nie grzecznych. Nie ta bajka. Oj stanowczo nie ta.
Wufan
Dorosły

Wufan


Male Liczba postów : 59

     
Fakt faktem, żartowała, ale zachowując przy tym pewną powagę, a przecież Wufan nie potrafi czytać jej w myślach, więc naturalnie może wyciągać znikąd takie błędne domysły. Poza tym był już trochę pod tym względem uwrażliwiony. Zbyt często obrywał po pysku od panienek, które ubzdurały sobie, że akt rozkoszy równa się z miłością i naprawdę nie miał ochoty po raz kolejny powtarzać takiego scenariusza. Stąd też brała się ta jego podejrzliwość. Choć z drugiej strony był wręcz w stu procentach przekonany, że Nemesis nie należy do grupy tak ogromnie naiwnych dziewcząt. Ta podejrzliwa myśl pojawiła się u niego tylko przelotnie, na chwilę mącąc mu nieco spokój ducha, jednak ostatecznie Wufan przegonił ją ze swojej głowy. Może nie znał zbyt długo Nemesis, ale był pewien, że nie była głupia. Choć wiadomo, że samice są dość nieprzewidywalne i cholera wie, co im siedzi w łbach... Niemniej jednak, nie, jego podejrzenia zniknęły równie szybko, co się pojawiły. Słysząc jej chichot, Wufan przekrzywił urokliwie łeb z zadowoleniem. Właśnie na taką reakcję z jej strony liczył. Mieli się dobrze bawić w swoim towarzystwie, na tym zależało mu przede wszystkim. I póki co chyba szło im nieźle, prawda? Basior poszedł w jej ślady i również sobie przysiadł, co by tak nie stać jak ten słup i nie męczyć nóg. Słysząc jej odpowiedź, bez wahania odwdzięczył się równie złośliwym uśmieszkiem. Oho, cóż za dumna i próżna panna mu się nawinęła~! Jeśli myślicie, że go to odrzuci, to się głęboko mylicie. Lubił, kiedy wilczyca znała swoją wartość. Poza tym - ciągnie swój do swego, czyż nie?
- Skoro tak, mają dobry gust - w odpowiedzi na komplement, pozwolił sobie powtórzyć słowo w słowo jej własną wypowiedź, tym samym wskazując, że pod względem samouwielbienia również nie jest niewinnym dzieciątkiem. - Problem polega na tym, że ja nie mam zamiaru gładzić smoków ani wspinać się na wieże dla byle księżniczki -mruknął szczerze. Choć może wielu uznałoby, że mówienie takich rzeczy nie wypada, zwłaszcza przy kobiecie, ale co tam.
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Od razu związek? Wielka miłość? Heh, неm, неm(nie). Zwykłe przespanie się z kimś nie świadczy o głębokim uczuciu. Dopiero takie rzeczy takie jak chociażby dbanie o bliską sercu osobę, ale nie zwykły stosunek. Naiwność i ta wilczyca "nie lubiły się", Nemesis bardziej wolała zdrowy zozsądek co nigdy przecież nie przeszkadzało w zabawie, a czasem nawet w niezwykle dziecinnym zachowaniu. Każdy ma takie czy inne odpały. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Tak to już jest. W prawdzie inni mają inne zachowania i dzięki temu jesteśmy unikatowi, jedyni w swoim rodzaju. I to jest piękne. Ale, ale. Za daleko zaszliśmy, historia czeka na kontynuację!
Wilczyca jakimś cudem dobrze bawiła się w towarzystwie tego basiora, cały czas była uśmiechnięta, a to dobry znak. Znak, że go polubiła, nie mylić z "tym" polubiła, bo tu chodzi o to, że polubiła go jak... przyjaciela. Właśnie, jak przyjaciela jeśli mogła go w tym momencie tak nazwać. Jeśli on jej nie uważał za bratnią duszę to trudno. Dla niej był przyjacielem i tyle. Może nawet pomogłaby mu w razie kłopotów.
Zaśmiała się kiedy usłyszała swoje własne słowa, które tym razem wypowiedział basior.
-To moja kwestia! - próbowała udać obrażoną ale po prostu nie mogła, uśmiech nie zchodził jej pyska. To było jak klątwa. Klątwa, której za nic w świecie nie można się pozbyć. Jej jednak to nie przeszkadzało. Niechże ten uśmiech nie znika szybko. Uwielbiała się śmiać. Po prostu to kochała. Ale życie jest okrutne i nawet ona nie miała za bardzo okazji do tego by się uśmiechnąć. Spotkała trochę wilków w tej Krainie jednak w większości były to sztywniaki. Znaczy się, ona tak myślała ale wcale tak nie musiało być. Nie znała przecież tych wilków do końca. Przekonania zawsze mogą się zmienić. Na lepsze lub gorsze. Zależy od drugiej osoby.
- Również nie każdy książę jest wart tego by ropuszka do niego skakała przez kamienie, mam rację, skarbie? - odrzekła znowu żartując i robiąc złośliwą minę. Naturalnie chodziło jej o tę sytuację kiedy się spotkali. Swoją drogą ciekawe to spotkanie. Ale nie będziemy się znowu rozwodzić nad tym tematem.
Wufan
Dorosły

Wufan


Male Liczba postów : 59

     
Ah, prawda, prawda, święta prawda. Wufan naprawdę cieszył się niezmiernie, że Nemesis rozumowała w ten sposób. A raczej cieszyłby się, gdyby miał tę przyjemność aby jej tok myślenia poznać. Biedaczek do tej pory nazbyt często spotykał wilczyce, które uznawały jego poczynania za przejawy miłości. Wiadomo, że takie nieporozumienia nie mogły się kończyć dla niego przyjemnie. Na szczęście z tą waderą nie musiał się tego obawiać. No i wspaniale. Już, koniec ciągnięcia tego tematu, czas na fabułę.
Bratnia dusza? Właściwie to chyba bardzo trafne określenie. Chociaż Wufan raczej bałby się w tej chwili użyć tego wyrażenia, jako że ostatecznie mimo wszystko wciąż nie znał jej wybitnie dobrze. Ale fakt, nie dało się ukryć, póki co dogadywali się niesamowicie, mieli podobne poczucie humoru, oboje nie mieli nic przeciwko zabawie bez zobowiązań, zarówno on jak i ona posiadali wysokie mniemanie o sobie i wcale tego nie kryli... Basior czuł się naprawdę dobrze w jej towarzystwie. Potrafiła mu zapewnić dawkę rozrywki samą rozmową, nie zmuszała go do niepotrzebnej aktywności fizycznej, była błyskotliwa i równie złośliwa co on. Jednak Wufan bał się używać określenia "przyjaźń"; jakkolwiek to brzmi - po prostu się bał. Nigdy nikomu nie ufał, a czy przyjaźń bez zaufania wciąż jest przyjaźnią?
- Twoja kwestia? - zapytał, niby to wielce zaskoczony i oburzony. - No wybacz, nie zauważyłem, żeby była podpisania twoim imieniem - mruknął, zupełnie jakby na poważnie się o to z nią wykłócał. Ale na jego pysku przez cały czas trwał ten sam rozbawiony uśmiech, oczy zaś migotały wesołością i najzwyczajniejszym zadowoleniem. Kimkolwiek dla niego w tej chwili była, na pewno nieraz jeszcze ją nawiedzi, byleby tylko choć przez chwilę pobyć w jej jakże przyjemnym towarzystwie. Zaśmiał się pod nosem na jej słowa o ropuszce, przypominając sobie jej majaczącą w ciemności postać, kiedy to z gracją przeskakiwała na drugą stronę wodospadu.
- Ale oczywiście, że masz. Dodam też, że czuję się zaszczycony, iż uznałaś, że ja jestem tego wart - w tym momencie skłonił z wdzięcznością łeb, kładąc po sobie uszy, niczym prawdziwy książę dziękujący swej pani. A kiedy z powrotem się wyprostował, złośliwy uśmiech trwał na jego wargach, ostrzegając, iż zbliża się kolejna zgryźliwość: - Naprawdę musiałaś czerpać przyjemność z podglądania mnie, skoro uznałaś mnie za godnego tego zaszczytu, moja ropuszko~
Nemesis
Dorosły

Nemesis


Female Liczba postów : 205
Skąd : woj. lubelskie

     
Ufność do kogoś można nabyć z czasem. Na razie normalne, że jej nie ufał ile czasu minęło od kiedy oni się poznali? 2 godziny? Może trochę więcej. Po takim czasie nikt za nikim skakać w ogień nie będzie. Nie ma szans. No, są wyjątki od tej reguły. Jednakowoż rzadkie. Bardzo rzadkie.
- Cholera, faktycznie nie podpisana. Widziałeś może gdzieś mój długopis? - udała, że rozgląda się za jakimś małym, podłużnym przedmiotem. Bo przecież długopis nigdy nie bywa okrągły. Przynajmniej userka takiego cuda nie widziała na oczy. Po chwili znów spojrzała na swego rozmówcę z rozbawieniem. "Zastrzygła" uchem. Usłyszała jakiś nowy ( i nie nowy) dźwięk. Mianowicie szum liści tuż nad ich głowami. Instynktownie podniosła łeb by się przyjrzeć co się dzieje na górze. Ale tam nic. Istna czarna dziura nieprzeniknionego mroku. Nie mając czemu się przyjrzeć zwyczajnie opuściła głowę i znów spojrzała na basiora. W czasie gdy usłyszała iż zgadza się w pełni z jej zdaniem na pyszczku pojawił wyraz dumy, zamknęła przy tym oczy i zarozumiale podniosła nos nieco do góry, jednak po chwili mina nieco jej zrzedła. No tak. Znów sie czepił tego z podglądaniem. Toż ona go nie podglądała, no!
- Mówiłam już nie podglądałam cię, stałam tam tylko chwilę, a zaraz potem się odezwałeś - mruknęła pod nosem - wredota jedna - dodała po chwili. Odwróciła pysk w stronę strumyka i udawała wielce obrażoną na cały świat. Taki mały foch forever na 5 min.
Sponsored content