Jasna Polana

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
I wrócił.. tak, wiem znowu zwiał Kein i tyle. Dlaczego? Bo ile można czekać na decyzję tego smoka. Szkoda, że akurat to się stało w takim momencie. Przyleciał tutaj wraz z krukiem ale tylko na chwilkę.. a może i nie? Miał pewną rzecz do załatwienia w tym momencie z Amiru. Wylądował więc i stanął tuż przed nią. Musiał w końcu to powiedzieć...
- Nie wiem czy zdecydowałaś czy nie ale wróciłem. I od razu wspomnę, że nie jestem już z tamtą. Jeśli mnie kochasz to proszę daj jakiś znak, jeśli nie.. powiedz mi to wprost. Cały czas wszystko się wali mi na łeb. Przetrwałem i jestem teraz tutaj. Czekam na twoją decyzję o ile zapadnie. Jeśli nie.. to będę czekał nawet i do końca życia. Chcę to usłyszeć.
I stanął.. zaś user ma totalny brak weny na wejściowe posty.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Czyli "muszę sie z tym przespać" sie nie uda. No, nic. Post krótkim i beznadziejnym będzie, bo roboty masa, narzeczony smsy śle - odpisać też trzeba, do tego pranie i wlosy... och, och. A sprzątania końca nadal nie widać, pomocy. Nienawidzę świąt!
Tak czy inaczej: Amiru zaskoczona była powrotem Kein'a. Na jego słowa westchnęła krótko, acz upust dając temu, że też nie jest jej łatwo. Gdyby tak Kein nieco bardziej sie tym przejmował, zamiast stawiać nagle po raz kolejny w dość... niezręcznej sytuacji. Spojrzala na wilka niepewnie, próbując się uśmiechnąć. Skarciła jednocześnie samą siebie za to, jak szybko (i jakże błędnie!) oceniła w tej chwili samca. Wrócił, prawda? Fakt, faktem nie poczekał tyle, ile by tego chciala. Nie byli razem? Och, czemu żadne z zerwań ostatnio nie rozgrywa się fabularnie (albo nie dość dobrze śledzę posty)? Tyle mnie omija!
- Mówilam, nigdy nie przestało mi na Tobie zależeć. Kocham Cię, ale boję się, że znów mnie skrzywdzisz, Kein. Po raz kolejny miałabym sie zmagać z czymś, po czym ledwo się pozbierałam ostatnio? Skąd pewność, że pewnego dnia znów nie znikniesz? Nie odejdziesz? Ja jestem pewna swoich uczuć, pytanie brzmi, czy Ty także? - mówiła spokojnie i zbyt cicho, jak na silną, pewną siebie byłą wojowniczkę. Nie umiała wykrzesać z siebie więcej energii, nie chodziło o to, iż szukała litości - bo nigdy jej nie potrzebowała. Zawsze radziła sobie bez niej, sama, z dala od tych przepełnionych współczuciem spojrzeń.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ile razy Kein zwiewał.. ile razy ją zawodził.. z jednej strony nie był pewien czy powinien być z nią. Był smutny ze względu na własne zachowanie.. jest głupi i tyle. No co poradzić? Czasami Kein'owi odbija i robi z siebie największą ofiarę. Teraz już tak nie jest. Czas wziąć się w garść i pokazać, że ma się jaja.
Post będzie krótki, bo user jest chory niestety.
Tak więc nabrał powietrza.. oby ta odpowiedź jej wystarczyła.
- Wiem i rozumiem twoje zmartwienia. Wiem, że odszedłem i wiem iż jestem żałosny. Nic nie zmieni się jeśli chodzi o mój ból przez tą głupią decyzję.. powinienem być cały czas a jednak stchórzyłem i zwiałem jak ostatni debil. Starałem się zmienić i mi się to udało. Może i trochę.. wiele się zmieniło i jestem słabszy.. ale psychicznie chociaż trochę się to poprawiło. Nie ma dla mnie rzeczy które mogę stracić z mojej głupoty. Tak Amiru, ja cię cały czas kocham i chcę być z tobą do końca życia. Możesz jak to mawiali trzymać pod pantoflem... chcę po prostu być z tobą. Zgodzę się na wszystko co jest w miarę normalne. Dla ciebie.. zrobiłbym bardzo dużo. Skąd chcesz mieć pewność? ZROBIĘ TERAZ WSZYSTKO CO CHCESZ. Co jeszcze? Oddałbym za ciebie życie jeśli bym miał. Nie wiem jak to udowodnić.. bo słowami się nie da. Jestem pewny swoich uczuć. Nie zniknę już nigdy.
Tyle od niego.. stał pewnie.. jednak jego umysł był nie do końca pewny. Bał się odrzucenia.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Każdy boi się odrzucenia - toteż nie tylko Kein, ale i Amiru panicznie sie tego obawiała. Myśl, że mogłaby się obudzić i pewnego dnia ujrzeć, iż nie ma go przy niej nie napawała wielokroć łamanego serca optymizmem i nie pomagała go zaleczyć, ba!, zdawała się nawet sukcesywnie niszczyć wszelkie starania, perfidnie łapiąc za nić i szarpiąc raz za razem, nie tylko rozpruwając to, co wcześniej zszyte, lecz wyszarpując też nowe kawałki, czyniąc jeszcze większe ubytki. Ogon wilczycy szczelnie otulił jej podbrzusze, a położone po bokach łebka uszka z wolna się uniosły, podobnie jak zwieszony chwilę wcześniej łebek. W błękitnych oczętach majaczyła pewna smutna nuta, jednak nie przeszkodziła ona Amiru w czymś, czego - być może - szybko pożałuje. Mianowicie doskoczyła do basiora, by pyszczkiem ocierać jego kark. Może była głupia i naiwna, może niepotrzebnie po raz kolejny łyknęła te same bajki...
- Wiedz, że jeśli kiedykolwiek zbłądzisz po raz kolejny - powrotów nie będzie - szepnęła w okolicy jego ucha, następnie delikatnie ujmując jego płatek ustami i szarpnąwszy lekko, nie po to, by urwać - bardziej w ramach przestrogi, chociaż nigdy specjalnie groźna nie była. Userce w głowie gra "Hey", bo dzisiaj z siostrą słuchała. Między innymi "Mimo wszystko" - stąd jakże mądre słowa, notabene nie mające swego początku w samym rozumku Amiru.
- Jak tamta to przyjęła? - spytała, odsunąwszy głowę i przyglądając mu się nieco nieufnie. A może klamał? W końcu już kiedyś pojawiło się gadanie, że ją zostawi - z którego wyszło tyle, co nic. Bo się zdenerwował i nieco nieopacznie pojął jej rozumowanie, jakoby nie zauważając, iż Amiru nigdy nie chciała niczyjej krzywdy. Stąd wątpienie, stąd niepewność, stąd brak zdecydowania. Ale... skoro rzecz już się skończyła nie można pozwolić, by tak świetny facet został skazanym na celibat, prawda?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Sam wilk jedynie syknął przy tym pociągnięciu. To zabolało mocno... ale trudno. Przetrwa to jak zwykle.. skoro jest cały podrapany po walkach i ledwo chodzi to i taką pierdołę przeżyje.
Ucieszył się lekko z tej reakcji.. bądź co bądź ból przyćmiewał mu umysł trochę.
- Wiem o tym dobrze Amiru. Bardo dobrze...
Może jednak się myliła? W końcu każdy popełnia błędy.. sama Amiru pewnie jakiś zrobiła więc czemu czepia się aż tak go? Dlaczego.. a w sumie to nie ma sensu.. teraz ten związek. Dlaczego? Jedno, że nigdy nie będzie tak jak dawniej..a dwa, bo jej nie zna. Nie zna tej osoby która teraz przy nim była.. nic.
- Nie wiem jak to przyjęła. Pewnie znowu polazła na swoje treningi i się wykańcza jak za czasów... i przed poznaniem mnie i po nim... po prostu... Ech nieważne. Serio chcesz o tym słuchać...
Patrzył się jej prosto w oczy. Nie kłamał. Jednak.. po chwili urwał to spojrzenie. Nie podobało mu się to, że patrzy na niego nieufnie.. ani trochę. Czy są razem.. co będzie... nie wiadomo.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Userka Ami = Zmęczona Ciapa, zapomniała napisać, że owo szarpnięcie miało być lekkim xD . Nieistotne, mleko rozlane, wypić trzeba. W każdym razie, wracając...
Może popełnia błędy - z pewnością jednym z nich było kolejne zaufanie jego osobie, narażenie się na potencjalne cierpienie. Mimo wszystko jednak pchała się w to dalej wiedząc już, jak może się to zakończyć. Jednak, szczerze powiedzieć trzeba i z łapą na sercu przyznać, nie z winy Amiru ten związek się rozpadł. Wilczyca jednak była w stanie wybaczyć, dać kolejną szansę i z całej siły starać się żyć z dala od dawnych urazów oraz bolesnych wspomnień. To też Amiru pozwoliła odejść z klasą, dając szansę na szczęście temu tutaj, nie darząc go nienawiścią ani złością. Amiru... Amiru była aniołem w wilczym ciele, dzielnie znosząc wszelkie trudy oraz znoje - niesprawiedliwym byłoyb teraz winić ją za to, iż niejako obiecała, że przy kolejnej tego typu akcji nie zgodzi się po raz kolejny na wspaniałe powroty. Mimo jej całej 'anielskiej' istoty - w tym momencie przemawiała za nią dozą egoizmu, uśpionego dotąd snem najtwardszym: zwyczajnie w świecie nie zniosłaby podobnej sytuacji po raz kolejny, zaczynając od odbudowania zaufania, na samym cierpieniu związanym z utratą Kein'a kończąc. Jeśli winić kogokolwiek - to jeno userkę; Amiru jest czysta niczym spirytus!
Nigdy nie czyniła wyrzutów, a samo stwierdzenie, że kolejnego odejścia nie zniesie nie stanowiło także oznakę czepiania się. Doprawdy należy winić ją za strach, do powstania którego przyczynil się czarny wilk? Tylko glupcy się nie boją - a ona, mimo pozorów, jakieś tam pokłady rozsądku posiadała.
- To może jakaś kolacja? Zgłodniałam! - rzuciła entuzjastycznie, delikatnie szturchnąwszy policzek samca noskiem. Postanowiła na razie nie zamartwiać się tym, na co nie ma wpływu. Skupiała się na bieżącej chwili, tej tu i teraz. Na Keinie, który zdawał się być jednocześnie nierealnym marzeniem oraz dosięgalnym, możliwym do utulenia kompanem. To jak z zakrapianą imprezą: nie ma co przejmować się kacem, ale należy cieszyć doborowym towarzystwem, chwilami poświeconymi na zabawę oraz tym, że kieliszek wciąż się napełnia - raz za razem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
AJajajajaj. To jednak by wiele wyjaśniało w sumie.
No cóż... zaufania nie da rady odbudować, bo nie ma jak.. czas będzie mijał nie ubłagalnie. Życie kiedyś przeminie a czarny basior skończy w grobie bez zaufania swojej partnerki. Takie miał głupie przeczucie. Bardzo głupie.
W sumie.. nie wiedział nawet na czym teraz stoi. Z jednej strony... jest dobrze.. zaś z drugiej źle.
- Jak wolisz.. co byś chciała? Oczywiście w miarę rozsądku, bo trochę tak jakby nie jestem w pełni zdrowia. I przy okazji.... - po tych słowach urwał i lekko się odsunął.
Zdjął to co miał na szyi.. Medalion Poznania. Dał go jej.. zawiesił na jej karku. - -.. to jest dla ciebie. Jeśli kiedykolwiek zwątpisz w moje słowa albo to co ktoś mówi to użyj tego. 2 użycia.. czytanie w myślach. Nie przyjmę tego ponownie więc korzystaj rozsądnie.
Lekko się uśmiechnął, po czym spojrzał na swoją łapę. Ech.. ta jest poszarpana. Cały Kein? W sumie też jest w opłakanym stanie, ale jakoś to będzie.
Byleby przeżył.. i żył, bo ma teraz dla kogo.
Zobaczycie.. tym razem nie odejdzie. Nie zrobi tego ponownie.
Jednak zastanawiało go jedno... czy plama krwi na nieśmiertelniku cały czas była. Jego własna... ach może kiedyś zniknie i pojawi się wena usera? Nie wraca od setek lat..
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Oj, bardziej niż bardzo głupie. Amiru bowiem zamierzała je odbudować, niemniej jednak nie można oczekiwać od niej, że nastąpi to już, teraz, nagle, w okamgnieniu. Wszakże na to potrzeba czasu: dni, miesięcy, może lat. Czy Kein'owi wystarczy cierpliwości? Cóż, czas pokaże. Ach, jakże wiele od niego zależy! Od czasu, choć od wilka w sumie wcale nie mniej...
Kiedy z jednej strony jest dobrze, a z drugiej - źle, najrozsądniej jest stanąć na środku. Wtedy nie jest może wspaniale, chóry anielskie w tle nie śpiewają, fanfar nie słychać - ale można żyć z uśmiechem na pysku. Na to stawiała obecnie Amiru. Złoty Środek. Nie ufa w pełni - ale nie pozwala przez to odczuć wilkowi, że coś jest nie tak. Może nie potrafi obdarzyć go całkowitym zaufaniem, ale dziennie podaruje mu jej element, z czasem zlepiwszy wszystko w ogromną, wspaniałą całość. Mawiają, że wazon raz rozbity i sklejony nigdy nie jest już taki sam - jednak świat i czasy idą do przodu, nowe technologie na pewno pomagają i ten problem rozwiązać!
- Ja... nie chcę go używać, Keinie. Nie w stosunku do Ciebie. Nie można budować związku na podejrzeniach... - mówiła spokojnie, acz na jej pyszczku nadal majaczył nieco nieśmiały, jakby niepewny swej słuszności, uśmiech. Czuła, że medaliony przyjmować nie powinna, jednak bała się nawet o tym powiedzieć. Znaczy... nie tyle bała, ile podejrzewała, jak będzie. W końcu ostrzegl, iż zwrotów nie przyjmuje, dlatego spojrzała na wisior, pozwalając mu pozostać na swej szyi. Może się przyda, ale z drugiej strony... Mógł przydać się wojownikowi - i to na pewno wcale nie mniej! Przekonana jednak co do jego rozsądku wiedziała, iż jest świadom tego, co robi i wie, czym to grozi. Dlatego uśmiechnęła się pewniej, skinąwszy łebkiem.
- Dziękuję, mój drogi. I oczywiście, że nie narażałabym Cię na dodatkowe wysiłki i - nie daj Boże - rany. Swoją drogą... Gdzie tak oberwałeś? Co się działo? Powinnam się martiwć? - spytała, zaraz po tym lekko zagryzając dolną wargę. Za dużo pytań. Zwolnij, bo go przestraszysz! Jest dorosły i na pewno nie chce, abyś mu matkowała.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wiedział, że tak zareaguje. W końcu kto by zrobił coś innego? No cóż.. jednak trzeba coś dopowiedzieć póki jeszcze można.
- Wiem, że nie można. Jednak tobie się to przyda bardziej niż mi.. jak będzie mnie czekała śmierć lub walka to ten przedmiot mi już nie pomoże. Lepiej mieć honor i odejść aniżeli używać tego i się wymigiwać.
Trochę... źle się poczuł.
Ach powraca znowu ten jeden cholerny ból. Ciekawiło go jedynie czemu mu wybaczyła.. albo i nie. Po prostu.. nieważne. Chyba wszystkie myśli teraz się wiązały nawzajem. Ciężko mu było odróżnić teraz sny od marzeń i tego co się dzieje.
Nagle coś.. w łbie mu się tak jakby przekręciło. Do tego taki pusty huk z jego ciała poszedł... i wilk upadł.
- Kiedyś ci mówiłem o zemście na tych co zabili mi rodziców.. zrobiłem to w końcu. Po tym wiele się zmieniło.. bardzo wiele. Wszystko nawet można rzec. Jednak tam odbiło się też coś... coś innego. Poza tym, że mogę latać doszedł ból i wiele ran których nie pozbędę się przez długi czas... i jeszcze problem jest taki, że oni coś tam zrobili mi... jestem po prostu chory może.. ech sam nie wiem Amiru. Nie powinienem cię narażać na to wszystko.. przepraszam...
W końcu się podniósł.. ciężko z nim było. Trzeba jak najszybciej wybrać się do lecznicy, bo inaczej będzie problem ogromny.
Tylko.. co teraz?
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Amiru zamarła. Matko, matko, matko! Umarł! Cholera, Amiru, zabiłaś go! Chyba ma śmiertelne uczulenie na pytania, szybko, usta-usta! ...
A nie, nie. Żyje. Obejdzie się bez masażu serca - i dobrze, bo łapeczki samicy spoczęły już, już na jego klatce piersiowej, jednak szybko je cofnęła, dostrzegając, iż samiec podejmuje próby podniesienia się. Dźwięk ją przeraził, zupełnie, jakby mózg mu eksplodował, lecz - na logikę! - musiałoby to rozwalić głowę, prawda? Zamrugała nerwowo, wysłuchując samca, którego oczywiście próbowała wesprzeć, gdy on się podnosił. Obiad poczeka, nie umrze z głodu. Prędzej padnie Kein, bo kto mógłby długo żyć z pękniętym mózgowiem?
- Wolałabym, aby nie czekała Cię śmierć, dlatego idziemy do lecznicy! Obiad nie zając, nie ucieknie! - zauważyła, chociaż - paradoksalnie - miała ochotę właśnie na kłapoucha. Spasione przed zimą mogły stanowić łatwy, a smaczny i tłuściutki, łup. Mięcho musi być utuczone, prawda? Spojrzała z niemym strachem wymalowanym na facjacie, by zaraz dodać:
- I nie przepraszaj, Kein. Obiecaj tylko, że nie umrzesz, bo inaczej Cię zabiję - próbowała zażartować, widać jednakże, z jakim efektem jej to wychodziło.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ale to akurat byłoby dość dziwne biorąc pod uwagę.. nie chwilka, przecież ten wilk nie lubił pytań chociaż sam je zadawał wielu innym.
Tak trochę.. coś nie tak jest z nim na pewno. Co to za trzask był? Otóż okazało się, że ma problem z lekkim pęknięciem czaszki. Nie jest to do końca groźne.. ale lepiej to jak najszybciej załatwić póki jeszcze można.
- Nie mogę obiecać niczego Amiru już... jeśli tam wytrwam to okej, ale w przeciwnym razie będą ogromne problemy. W każdym razie... ok ruszajmy się w takim razie..
Łapa również złamana.. ajć Kein co się z tobą dzieje ostatnio?
Tak jak się podniósł.. tak ledwo szedł.. musiał dotrzeć do lecznicy, ale wilk miał pewien pomysł w razie największej konieczności... w końcu Cień jest też do teleportacji się w inne miejsca. Zamiana polega na tym, że sam czarny wilk wchodzi w jakiś dany cień obiektu wokół i może się przemieszczać dzięki temu. Bardzo dobre jeśli chodzi o walki i ewakuację. Cokolwiek miałoby się nie stać.. on da radę.
- Jeśli możesz to bądź blisko... postaram się jakoś nie wywrócić, bo potem zapewne nie wstanę... ale bóll....
I tak oto szedł powoli. Miał nadzieję, że Amiru pójdzie za nim. Albo... niech robi co chce. Kein w końcu ją kochał, a jak to mawiają? Jak kogoś kochasz to daj mu wolność.

zt. - lecznica.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Spojrzała przepraszająco: Amiru na Shierr'a, userka na Keina. Bez przedluzania, bo odpisów kilka nade mną wisi, nie wiem, kiedy znów znajdę chwilę. Skinęła Ami zatem głową, by następnie ruszyć z Keinem w stronę lecznicy. Nie przejmowała się pragnieniem samodzielności oraz samowystarczalnością wilka, szła tuż obok niego, podpierając lekko jego bok.

zt.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Natuś przybył i tutaj w swej wędrówce. A nie, przepraszam, już nie Natuś. Nataniel, dorosły taki i dojrzały... Rozumiecie. Ledwo wszedł w okres dojrzewania, a już chciał być traktowany jak dorosły. I biada tym, co ośmielą się używać wobec niego zdrobnień!
A więc pan Nataniel przybył tutaj na swych nieproporcjonalnie długich, chudych łapach. Na robienie masy i rzeźby jeszcze przyjdzie czas, obecnie wyglądał dość pokracznie. Dodatkowo grzywka przesłaniała cały jego pyszczek. W tajemnicy userka zdradzi, że specjalnie ją tak zaczesywał, święcie wierząc, że laski na to lecą.
Niech lecą na wygląd, bo z racji mutyzmu selektywnego do żadnej się nie odezwie, na inteligencję nie wyrwie. Biedny Nat.
Przybywszy, usiadł. Wyjął notes i zaczął coś tam w nim długopisem szkicować. Szło mu z tym o wiele lepiej, niż użyszkodniczce. Miał dzieciak talent. To znaczy... Ten pan miał talent, oczywiście.
Gość
Gość




     
Cóż, kiedyś musiał wypocząć naprawdę. Bez wdawania się w awantury, filozoficzne przemyślenia, przelotne romanse, hazard, czy trójkąciki. Taaak... musiał odetchnąć. Odosobnione, jasne miejsce, przy naturze... tego potrzebował, po tym jak zabawił się ot tak z dwójką nieznajomych osób. Ale z tą samiczką to jeszcze kiedyś musi się spotkać, to pewne... no ale, później o tym pomarzy! Teraz odpoczynek. Szedł spokojnie, z przymkniętymi oczyma. Chyba nawet coś nucił pod nosem.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Nataniel ustawił nieproporcjonalnie duże uszyska na sztorc, słysząc nucenie. Zaraz też, po dokładniejszym zbadaniu wzrokiem terenu, dostrzegł właściciela całkiem miłego dla ucha głosu.
Na początku chciał dać nogę, zwiać, skryć się w ciemności. Zrezygnował z tego jednak szybko - przecież jest już duży! A duże wilki nie boją się niczego i nie uciekają. Zwyczajnie nie wypada mu podwinąć ogonka i zwiać jak szczeniak.
Zamiast tego usiadł prosto, poprawiając grzywkę. Zewnątrz orbitowało spokojnie wokół jego łba, nieco większym łukiem mijając ucho prawe, niż lewe, rzucając błękitne światło na okolicę. To dziwne, ale na płomienie potępionych dusz również lecą laski.
Nat Zewnątrz otrzymał bardzo dawno temu od Abrahama van Helsinga, który chyba był czymś na kształt śmierci. W każdym razie kosę posiadał. Ale to już dłuższa historia.
Pan Nataniel skinął łebkiem nadchodzącemu wilkowi, obserwując go czujnie spod grzywki.
Gość
Gość




     
Ostatnie, czego samiec potrzebował w ramach relaksu, to obecność jakiegoś młodzika. Do tego, cały się świecił, jak choinka... No ładnie żeś trafił, Fanta, ładnie. A może go jakoś przepędzi? Pytanie tylko, jak? Nie znał się na tym, on przede wszystkim każdego starał się kupić, przeciągnąć na swoją stronę. Wyganianie kogoś było mu bardzo, ale to bardzo, obce. Udało mu się przysiąść na równiejszej kępce trawy, by zaraz jednym okiem zerknąć na Nata. - Cześć, młody. Czarujesz, czy tak po prostu masz? - A może to mag? Nie zaszkodzi sprawdzić...
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Nataniel pokręcił lekko łebkiem.
Przekartkował notatnik, odnajdując stronę, gdzie na upartego dojrzeć było można kawałek wolnego miejsca i zaczął pisać, ściskając litery, by zmieścić całe, niedługie przecież zdanie.
" To istnieje samo z siebie, jest żywe"
Pokazał wilkowi napis. Inaczej się porozumiewać nie potrafił. Userka podzieliłaby się chętnie z nim znajomością migowego, ale niestety Nat nie posiadał kciuków. Pozostawało mu więc tylko pisanie. A notesu ibywało... Wkrótce będzie sobie musiał zorganizować nowy.
Spod grzywki obserwował nieznajomego czujnie. Był ciekaw, kim ten wilk jest. Widział go tu po raz pierwszy.
Gość
Gość




     
Gdy ten zobaczył napis, musiał schylić łeb i zmrużyć oczy, by móc z takiej odległości dostrzec, co on mu tam nabazgrał. Żywe? Ognik? Zastanowił się w myślach, zaraz zerkając na towarzysza małego. A on nic nie mówi? Mmm... jest powiązany z istotą? Nieźle... Uśmiechnął się do siebie pod nosem. A więc, nie odpocznie. Za to, ma nowa zagadkę. - Nie sprawia Ci chyba problemu, czyż nie? Raczej nie... nie wydaje mi się, by miał.
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Nataniel potrząsnął łebkiem. Prawą przednią łapkę wyciągnął przed siebie.
Płomyk zaprzestał krążenia, zawisając tuż nad łapką.
Wilczek uśmiechnął się szeroko, choć pod grzywką nie było raczej tego widać. Następnie pogłaskał ognik. No, teoretycznie. Praktycznie nie da się przecież pogłaskać ognia! Niebieski płomyk, choć chłodny, był równie niematerialny.
Nat wyciągnął łapkę z Zewnątrz do wilka. Był ciekaw, czy tamten ma ochotę pogłaskać niematerialnego pupila.
Właściwie teoretycznie Zewnątrz nie musiało wykonywać Natusiowych poleceń. Zaklęte w płomieniu dusze w ramach pokuty opiekowały się szczeniakiem, wciąż jednak miały jakiśtam procent wolnej woli.
Ognik słuchał się Nata tylko dlatego, by sprawić mu radość. Bywało i tak, że się sprzeciwiał, lub mężnie walczył w obronie wilczka.
Gość
Gość




     
- Musisz mieć w sobie... coś wyjątkowego. Ogniki kochają czyste pokłady magicznej energii. Jeśli się im ją dostarcza, są dobroduszne... - Mruknął, zaczynając analizować wszystko, co do tej pory wiedział o magii. - Jednak są też te spaczone. Wyrwane ze swojego środowiska, agresywne i wynaturzone. Żyjące tylko po to, by atakować innych... ich należy unikać, albo tępić, jak kto woli. Bo nawet przywrócenie im dawnych dóbr niczego nie zmieni. Nikt przynajmniej tak owej zmiany nie odnotował. - Więc w tym dzieciaku coś musiało być. Coś potężnego... gdyby tylko Fantasme do tego dotarł. Może to by zrodziło w nim Moc? Tylko jak?
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
Natuś Pan Nataniel uznał, że jego gest był nie dość wymowny. Przekartkował więc znów notatnik. Tym razem nieco czytelniej, napisał:

"Nie wiem, było od kiedy pamiętam. Nie jestem magiem. Chcesz pogłaskać? Jest śmieszne w dotyku"

Wilczek pokazał nowemu znajomemu kartkę. No... Chyba znajomemu. Chociaż w sumie, czy można za znajomego uważać kogoś, kogo imienia się nie zna?
Swojego imienia Natuś również nie podał, ale nie z braku uprzejmości, a zwyczajnie dlatego, że bardziej zainteresowany był kwestią natury Zewnątrz i miał mało wolnego miejsca na pisanie.
Gość
Gość




     
- Nie, dzięki... - Mruknął, czytając kolejną jego "wypowiedź". - Nie lubię ot tak dotykać czyichś kulek. - Musiał dodać, bo nie byłby sobą, gdyby to tak zostawił. - Jeśli Ty nie jesteś magiem... to może Twoi rodzice? Może Dziki Dar?

//Krótko... skomentuj, a zabiję.//
Nataniel
Dojrzewający

Nataniel


Male Liczba postów : 160

     
/spokojnie, nie komentuję. Nawet najlepszym się przecież zdarza./

Nat skinął łebkiem, że rozumie. Zabrał łapkę. Zewnątrz zareagowało na to wznowieniem krążenia wokół łebka wilczka.
Na pytanie zareagował rozłożeniem łapek.

"Nie wiem. Zapytam tatę przy najbliższej okazji"

Zastrzygł uszami, przyglądając się wilkowi z namysłem.

"Kim jesteś?"

Ciekaw był imienia rozmówcy.
Seyie
Dorosły

Seyie


Female Liczba postów : 37

     
A Saśka zwiedzała dalej. Im więcej pozna w jeden dzień tym na drugi będzie mniej.. no i łatwiej będzie się jej odnaleźć na nowych terytoriach. Tym razem łapy poniosły ją na polane i mimo, że miejsce było dość urokliwe to panujące tu ciepło niezbyt jej sprzyjało. Mimo to zagłębiła się dalej w to miejsce, a jej oczom ukazała się dwójka rozmawiających wilków. Nie wydawało się jej, że są agresywni, ale i tak przyciągali jej uwagę. Pewnie dziwnie to wyglądało, kiedy tak stała niedaleko i gapiła się prosto na nich, ale cóż poradzić.
Miała nawet ochotę podejść i się przywitać, a przecież to takie nienaturalne z jej strony!
Gość
Gość




     
Wilk nie chciał się przedstawiać. Bo po co? Im mniej młody o nim wiedział, tym lepiej. Fakt, że Fantasme był bardzo charakterystyczny... ale nikt nigdy mu jego łamania prawa nie udowodnił. Jeśli znów się będzie przedstawiać, to kiedyś wpadnie. Właśnie, jak o wpadkach mowa... ciekawe, ile on już bachorów na karku, o których nie wie? Kiedyś sprawdzi... nie mam pojęcia, jak, ale sprawdzi. Na ratunek przybyła pewna samica. Była dla niego dobrze widoczna, szła od tyłów Nata. Jednak udawał, że nie zauważył jej od razu. Dopiero, gdy znalazła się między drzewami, niedaleko. Machnął łapą. W powietrzu świsnęło coś, niczym miecz przecinający wiatr. W drzewo obok Sey, tuż przy jej głowie, wbiła się karta. As pików. Fantamse jeszcze chwilę trzymał łapę skierowaną w jej stronę. - Nie lubię, jak się skradają... - Łgarz.
Sponsored content