Jasna Polana

Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Nic? Żadnej większej reakcji prócz nędznego skinienia głową? Żadnych owacji na stojąco? Ego Wheat właśnie zostało zdzielone kijem. Nie dało się jednak niczego zauważyć - przykładnej psychopatce uśmiech nie schodził z pyska.
- Z ludźmi, he? Z ludźmi nie, nie - pokręciła głową. - W każdym razie nie bezpośrednio. Ale czasem oglądam telewizję przez okno. I mam dużo ludzkich rzeczy. Płótna, pędzle, farby, ołówki, a nawet cały plecach pełen przeróżnych rzeczy.
Proteza? Zerknęła na swoją łapę. Ach, istotnie, proteza. Byłaby zapomniała. Znów pokiwała głową.
- Protezy nie zrobili mi ludzie, tylko Lea. Nasza pani doktor z lecznicy. Lecznicę też mogę ci zaprezentować, jeśli chcesz. Dużo jest tu do zwiedzania. - Bo nie wszystko, co piękne, ludzkim jest. Wilk potrafi!
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Szczerze zainteresowało go to co powiedziała. Lecznica? A więc mają lekarzy? Kogoś kto zna się zapewne na nauce! Tak...musiał się tam dostać. Podniósł radośnie uszka i kiwnął główką z zadowolenia
- Z szczerą chęcią zwiedzę takie miejsce. Kto wie? Może mógłbym się kiedyś tam przydać? Chętnie porozmawiałbym z kimś kto zna się na medycynie
W końcu... nie miał nic lepszego do roboty. A po za tym to świetny pomysł, na ciekawy dzień. Aż się prosi by poznać kolejne wilki. Zadziwił go fakt tego że wilczyca znała w pewnym stopniu kulturę ludzi...farby i pędzle? To bardzo miłe zaskoczenie dla niego. Za pewne dobrze będzie wspominać tą znajomość ,jaką właśnie zawierał. Miał nadzieje że spotka więcej tak ciekawych niespodzianek ,tegoż dnia.
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
- ¡Ay, caramba! Widzę, że mamy interesanta medycyny, si? - Pokiwała głową z uznaniem. Dobra sztuka się trafiła. - Każda pomocna łapa jest dobra. Wnasz się na leczeniu? Mógłbyś zostać lekarzem. Opłaca się, dobra praca, no i wilki są ci wdzięczne. - Wheat już wróżyła mu wspaniałą przyszłość medyczną. Z rozpędu. - Chętnie zaprowadzę, si. Już teraz, zaraz, w tym momencie, czy może pierw coś innego obgadać czy zwiedzić? - Już zaczęła podnosić zad z ziemi, chętna do spaceru.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Jeju ona tyle propozycji wymieniała że aż sam w tym wszystkim się gubił. W końcu co miał robić..Chwile się zastanowił po czy rzekł zdecydowanym głosem.
-Lecznica. Tak, udajmy się tam. Z miłą chęcią przyjrzę się tamtemu miejscu. A co do mojej znajomości medycyny...em...nie znam się może na jakiś chorobach ale...znam anatomie jeśli to kogoś pocieszy. Teorie medycyny oczywiście gdzieś tam pamiętam...gorzej z praktyką. A kogo potrzebujecie. Konowała co by zszywał czy może raczej lekarza od przypisywania syropków? Bo ja raczej...to pierwsze
Niepewnie się uśmiechnął i podrapał za główką. Czyli...można coś zarobić? Mając jakąś walutę, będzie w stanie utrzymać się na własną łapę oraz zająć się własnymi badaniami...a więc czemu nie? Z czasem będzie mógł otworzyć jakiś warsztat z wynalazkami...ale to chyba w tym miejscu będzie najzwyklejszą abstrakcją to też puścił tą idee w niepamięć.
Severus
Latający Wilk

Severus


Male Liczba postów : 47

     
Jasna Polana - Page 4 23sw7ef

Symbolika kruka i wrony w kulturach europejskich nierozerwalnie łączy się ze śmiercią i wojną, a także z chorobami (zarazą) – kruki i wrony ciągnęły bowiem za maszerującym wojskiem i żywiły się ciałami poległych. W Szwecji tradycja ludowa zwykła uważać je za duchy zamordowanych. Zdaniem C. Lévi-Straussa kruk zyskał status mityczny będąc swoistym pośrednikiem między życiem i śmiercią.

Chaosowi towarzyszy nieodłączny jazgot - słyszysz to? to głosy wygłodniałych dusz, nie mogących zaspokoić pragnienia; to głosy zagłodzonych dusz, nie mogących napełnić żołądka; to głosy martwych dusz, szukających wciąż posiłku. Czy możesz je usłyszeć? Głośny i donośny, niczym ryk tygrysa, noszący się przez kilometry wrzask bólu i skręcenia jelit. Ich milczenie jest szaleństwem; szaleństwo
1. «postępowanie wykraczające poza przeciętne normy, zwyczaje»
2. «stan psychiczny człowieka niepanującego nad sobą»
3. «choroba umysłowa»
4. «hulanka, zabawa»
Milczą. Dlaczego milczycie, drogie gawrony, towarzyszące krukom? Ptasie gardziołka; niezdolne do mowy, dzioby wylewające z siebie lepką ciecz, zastępującą dźwięk.
Ach.
Przyglądając się nadlatującemu w milczeniu stadku myśleć można, iż przerażone ptactwo skamieniało, nie pozwalając wydać z siebie dźwięku, a uciekając w niezgrabnym kłębie czarnych postaci ucieka przed ostatecznym łowcą. Kruki zbliżały się bez szmeru; prawie. W każdej grupie społecznej znajdzie się ten ktoś - kto złamie zasady, któremu się wybacza. Chmara kruków nie zwracała uwagi na znajdujące się poniżej wilki - tak, jakby wcale ich nie było (choć bardziej prawdopodobne było, iż to zaropiałe powieki przysłaniały im pole widzenia). Niezgrabnie lecący czarnopiórek skierował na nich wzrok, jeszcze nie zaropiałych oczu i uleciał niżej, chcąc się im przyjrzeć. Nie wiemy, co działo się w jego przesiąkniętym zarazą móżdżku; lecz otworzył dziób, z którego nie wylała się tylko ropa i odrobina krwi. Wylał się dźwięk, typowy, kruczy wrzask. Wrzask, który ucichł po niezwykle głośnym, ciężkim odgłosie, gdy ciało kruka padło tuż pomiędzy oba wilki. Kruk był podejrzany - pióra trzymały się na gnijącej skórze za pomocą zastygłej w lepką papkę mazi, połączenia ropy i krwi. Kruk zaczął się panicznie miotać, to zamykać i otwierać dziób, przypominając wyrzuconą na brzeg rybę. Jego wychudzone ciało usiane było wrzodami, które przy zderzeniu zaczęły pękać, wylewając z siebie więcej paskudnej, lepiącej się cieczy. Ptaszysko zamarło w bezruchu, wykręcone, leżące na brzuchu, z skrzydłami rozłożonymi i napiętymi jakby do ponownego lotu - łeb uniósł w górę, napinając w całości ciało wraz  z szyją, a  także otwierając szeroko dziób, z którego zaczęło wyciekać jeszcze więcej mazi. Jego ciało zaczęło w natychmiastowym czasie puchnąć. Ptak spojrzał po obu wilkach. Nie oczami, a....
BLEGH!
Niczym wystrzał z armaty, ptak częściowo wybuchnął, jak można się domyślić - oba wilki oblewając swoimi wnętrznościami - czarnymi i pomarszczonymi narządami wewnętrznymi, resztą krwi, jaka płynęła w jego żyłach; fioletowych i zgniłych skrawkach mięsa. Wilczy nos skręcał się od smrodu zgnilizny, zalepiony mazią, która oblała oba osobniki. A oblane miejsca poczęły pokrywać się wrzodami.
Ptaszysko zadygotało, jakby w pośmiertnych dreszczach - lecz nie! Skrzydła trzymały się na resztkach ścięgien, umocowane wciąż do grzbietu, a raczej jego fragmentu - poniżej sterczał kręgosłup i resztki poskręcanych jelit. Ptak podniósł się, zatoczył niczym pijany, ciągnąc za sobą resztki zgniłych wnętrzności. Wydał kruczy okrzyk, spoglądając na wilki wyzierającymi dziurami, z których wyciekała resztka mazi, nim ponownie wzniósł się w powietrze, cały ociekając zarazą, niezgrabnie i co chwilę opadając przez sklejone cieczą pióra. Jego cel jeszcze nie został osiągnięty.

(Wrzody trwają od 3 do 5 dni fabularnych. Prócz obrzydzenia wyglądu i poczucia dyskomfortu wasze postacie są znacznie osłabione.)
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
( Aaaaaaaa. ;__; Zaatakowano mnie w dwóch tematach! )

Pokiwała głową.
- Nie jest to zbyt daleko, spacerkiem powinniśmy dojść w... - Nim jednak obliczyła odległość dzielącą ich od celu, coś innego zwróciło jej uwagę. Ptaszyna, która padła u ich stóp. Zaskoczona jej niezapowiedzianym przybyciem, nachyliła się ku niej i przyjrzała dokładnie, w przestrachu i fascynacji dostrzegając, iż wyglądała ona na przeżartą jakąś chorobą. Nie spodziewała się jednak, mimo niecodzienności opierzonego stworzenia, iż padnie ono na ziemię i zacznie telepać w tak obłąkańczy, przerażający sposób. Mimo tego widoku Wheat nie cofnęła się ani nie odchyliła głowy w tył, choć tak należałoby dla bezpieczeństwa zrobić. Miast tego wciąż wpatrywała się w pląsy zwierzęcia, zastanawiając się, co się z nim dzieje i czy można mu pomóc.
- Może zabierzmy go do le- - Nie dane było jej dokończyć tego zdania, bowiem zdarzyło się coś, co userce z automatu skojarzyło się z pewną uroczą scenką z komiksu poświęconego Wiedźminowi - ptak eksplodował. Nie w całości co prawda, jednak Wheat nie miałą ochoty ani sposobności notować choćby i w pamięci tego faktu, jako że wnętrzności tegoż ptaka ochlapały jej pysk i częściowo pierś. Pisnęła tedy i odskoczyła, niestety nazbyt późno, by uniknąć nieuniknionego.
-Co jest?! - pisnęła, potrząsając gwałtownie głową, próbując pozbyć się z pyska zawartości ptaka. Na jej ciele, w miejscach, których dosięgła eksplozja, pojawiły się istotnie nieprzyjemne wrzody.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Gdy tylko dostrzegł leżącego ptaka pomiędzy nimi, przyjrzał mu się ciekawym wzrokiem. Nie wyglądało to na okaz zdrowia, a ruchy jakie wykonywał przypominały moment trwania agonii. Aż żal mu się go zrobiło. Zastanawiał się czy by go przypadkiem nie uśmiercić na miejscu lecz nim ta myśl nabrała większego sensu w jego móżdżku, stało się coś nieoczekiwanego. Nagły wybuch wnętrzności, które ochlapały ich. Miejsca w których został pokryty tą mięsną breją zaczęły delikatnie parzyć jego sierść.
Zrobił szybki krok w tył i otarł się z tego co miał na sobie. Co prawda był to nie spotykany widok, oraz przeszły go dreszcze jak w dobrym horrorze ,lecz nie wywołało to u niego większych emocji. Widok wnętrzności jakoś go nie ruszał...a czasami miał wrażenie że nawet nadawały mu jakiegoś smaku. Paskudny widok. Spojrzał na Wheat i po chwili stwierdził że pokryła się wrzodami...co zmartwiło go bardziej.
-Wheat...twoja sierść...
Wskazał na nią łapą, lecz po chwili poczuł swędzący ,a zarazem pulsujący ból. Spojrzał na siebie i nagle przeraził się, drapiąc się jak poparzony w tych miejscach
-C...Co jest?! To n...nie możliwe! Złaź ze mnie!
Niestety jego prośby nic nie dawały, a rozdrapane pęcherze potęgowały w kolejne doznania bólu. Po dłuższej chwili paniki, złapał oddech starając się odzyskać zimną krew. Spojrzał na swoją towarzyszkę i starając się ją pocieszyć, nieudacznie się do niej uśmiechnął. W sumie...było to nie na miejscu.
-Spróbujmy...spróbujmy zachować spokój i racjonalne myślenie...c...co teraz zrobimy? Musimy coś zrobić z tym? Może udamy się do miasta ludzi? Znam miejsce gdzie mógłbym sporządzić jakiś wywar...mógłby złagodzić skutki.
Jego głos przeszywała trauma jak i przerażenie faktem ,jakim była choroba. Miał nadzieję że uda mu się opanować sytuację oraz pomóc im.

(wybacz ale w lecznicy to już prowadzę w tym czasie jedną fabułę T^T Za długo nie odpisywałaś :I )
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Uśmiech nie zrobił na niej wrażenia. Nie przywykła do tego typu sytuacji.
- Cokolwiek... - Okręciła się w miejscu, mając nadzieję, że wrzody w jakiś magiczny sposób znikną. Nic takiego się jednak nie stało, a Wheat wlepiła spanikowane spojrzenie w towarzysza.
- Myślisz, że ludzie nam pomogą? - Wyciągnęła łapę, by dotknąć swego pyska, zaraz ją jednak cofnęła, czując ból. Lecznica zupełnie wyleciała jej z głowy, choć powinno to być pierwsze miejsce, o którym należało pomyśleć.

(Wybacz, miałam ostatnio urwanie łba. ;=;)
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Pokręcił główką z lekkim oburzeniem
-Ludzie nieee...ale ja tak! Wszystkie moje rzeczy, jak i moje laboratorium, znajduje się właśnie tam. W ich mieście. Musimy się tylko tam dostać.
Zaproponował to, rozglądając się dookoła. Mniej więcej pamiętał drogę to też krzywo się uśmiechnął, starając pocieszyć że nie jest tak źle. Cała nadzieja była w tamtym miejscu ,gdzie się wychował oraz uczył się podstaw mechaniki jak i alchemii. Pozostało tylko dotrzeć na miejsce
-A więc jak ,idziesz?
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Pokiwała głową. Kiwała właściwie cały czas, podczas gdy ten mówił o czymś, czego nawet nie do końca słuchała. Po prostu niech pójdą gdzieś, gdzie pozbędą się tego bolesnego problemu.
- Chodźmy, chodźmy. Im prędzej tym lepiej, si. Niech to zniknie... - Kiwnęła głową po raz ostatni i znieruchomiała, gotowa do akcji.
- Którędy to?
Pójdzie za nim gdziekolwiek, byle dalej od tego dziwnego miejsca i byle bliżej zakończenia tego dramatu.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiwnął główką i rozglądając się w terenie szybko zorientował się skąd przybył. Machnął dwa razy ogonem i lekkim truchtem zaczął kierować się ku swojemu domowi gdzie czekało na niego laboratorium...i człowiek ,który nie będzie zadowolony kiedy zobaczy go teraz.

///rp na ludzkich terenach, napiszę tam post oddzielny

[z/t]
Wheat
Latający Artysta Malarz

Wheat


Female Liczba postów : 984
Skąd : Z probówki.

     http://wheatpodlaska.deviantart.com
Zatem wybawienie nadchodziło. Spojrzała raz jeszcze w niebo, obawiając się kolejnego ataku znienacka. Uznała jednak, że lepszą niż patrol opcją będzie szybka ucieczka z potencjalnie wciąż zagrożonego nalotem terenu i podążanie za wilkiem. Wyglądało na to, że dobrze wiedział, co robić. Należało go słuchać, wie lepiej, jest mądrzejszy i pomoże Wheat. Spuściła wzrok i, zorientowawszy się, iż towarzysz oddalił się już o parę kroków, doskoczyła doń, by nadgonić tę odległość, i łeb w łeb wybyli z tematu.

n.m.m.t.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Jasną polanę spowił Cień, gdy na niebie zawisła sylwetka niebieskiego gada. Z zmarszczonym pyskiem obserwował biały puch pokrywający ziemie, który raził jego oczy. Nawet te miejsce nie nadawało się do odpoczynku, co wyraźnie działało mu na nerwy. Powoli opadł w dół, lądując twardo na ziemi i wzbijając w powietrze kłęby białego puchu. Postanowił odpocząć chwilę, czując niemiłosierne pieczenie skrzydeł, to miejsce jednak było dla niego stanowczo zbyt zimne, czuł chłodny dreszcz biegnący po jego grzbiecie i nawet pierzaste skrzydła nie mogły ogrzać jego boków dostatecznie, by zapewnić mu komfort.
Dotknął lekko ogonem ziemi, krzywiąc sie wyraźnie gdy jego delikatne łuski wyczuły nową falę chłodu, postanowił to jednak wytrzymać i szybko zgarnął śnieg, odkrywając powiędniętą trawę i piasek na których ułożył się wygodnie, zwijając w ciasny kłębek niczym wielki łuskowaty kot.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Po ostatnim spotkaniu z Kein'em czuła, iż coraz mniej pojmuje ten świat. Jakiekolwiek prawidła, które powinny były zaiste nim rządzić, przepadły z dawna; teraz zaś, kiedy liczyła na jakiekolwiek ich odbudowanie, utraciła resztki wiary w to, iż stan ten mógłby być w ogóle możliwym. Sposób chodu idealnie oddawał samopoczucie, albowiem w krokach zero było jakiejkolwiek sprężystości, a przypominały bardziej powłóczenie łapami, do którego ucieka się pewnie spora część starszych, zmarnowanych, umęczonych istot. Nie była stara. Nie była chora. Ostatnio nawet ponownie zaczynała odczuwać radość i szczęście, nie dając się jesiennej chandrze (chociaż nie było łatwo!).
Dostrzegając ogromne, łuskowate coś zatrzymała się nagle, wbijając spojrzenie w prawdopodobnie nieświadomego niczego Shierr'a. Chociaż... powłóczenie łapskami na pewno nie było najcichszym zajęciem, zatem pewnie z tą nieświadomością wcale tak łatwo oraz oczywiście nie będzie. W każdym jednak razie...
- Smok? - zapytała z niedowierzaniem, podchodząc bliżej i delikatnie dotykając tułowia bestii łapką. Jakby nie patrzyć, nie widuje się ich na co dzień. Amiru zawsze była ciekawą świata, toteż nie bacząc na to, iż mogłaby skończyć jako dobrze wypieczona przekąska musiała dać upust swej fascynacji.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Jako jeden z przedstawicieli smoków ognistych, w tym okresie bardzo męczące było dla niego utrzymanie odpowiedniego ciepła ciała, nic więc dziwnego że krótko po ułożeniu się zapadł w sen nie zważając na możliwe niebezpieczeństwa. Sny krążące po jego łbie były doprawdy nietypowe, wyrwało go z nich jednak ciche szuranie wypełniające jego uszy i umysł. Z początku starał się je zignorować i śnić dalej, skrzypienie białego puchu jednak stawało się coraz głośniejsze aż poczuł lekkie szturchnięcie. Dopiero to wyrwało go z krótkiego odpoczynku.
Z jego pysku wydobyło się ciche, niezadowolone mrukniecie, gdy jego uszy poruszyły się lekko a kryza między nimi nastroszyła się nagle. Powoli otworzył ślepia, unosząc łeb tak by spojrzeć na to coś co go tycało. Dostrzegł wilka, a raczej wadere która stałą obok i patrzyła się na niego z zaciekawieniem malującym się na jej szarobiałym pyszczku. Czyżby nadal był w śnie?
- Wilczy aniołku, nadal jestem w śnie? - wyrwało się odruchowo z jego pyska, gdy tak wpatrywał się w nią przenikliwie, swymi zielonymi ślepiami. Waderka była zbyt ładna by być zwykłym wilczkiem, nic więc dziwnego że założył iż nadal jest w śnie a ona sama jest jedną z istot żyjących w jego głowie.
- Nie masz skrzydełek - Zauważył zerkając na jej grzbiet a z każdą chwilą jego zmysły wyostrzały się coraz bardziej, uświadamiając go że to jednak nie jest sen, a ta wadera która przed nim siedziała, była najzwyklejszym w świecie wilkiem.
Szybko zerwał się na łapy, zaskoczony tą nagłą sytuacją, ujawniając jej że w sumie nie jest aż tak dużo większy od wadery, owszem był wiekszy od każdego żyjącego wilka, wciąż jednak nie była to aż taka wielka różnica, jedynie kilkadziesiąt centymetrów w kłębie.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Mimowolnie się zaśmiała na jego słowa. Nie był to zaś przeraźliwy rechot czy paniczny chichot; a zwyczajny, łagodny i serdeczny dźwięk wydostał się z jej gardła. Dodatkowo stłumiła jego natężenie zasłaniając z lekka pyszczek łapą. Kraniec kity wilczycy sunął spokojnie po śniegu, zbierając ze sobą drobiny zimnego puchu - na co wadera nie zwracała najmniejszej uwagi. Słowa smoka nie tyle podłechtały jej ego (bowiem znała swoją wartość i nie potrzebowała tego typu zabiegów - nie znaczyło to też bynajmniej, jakoby miała się za ideał), o ile na pewno poprawiły nastrój, który ostatnio poddawany był próbom na niemal każdym progu.
- Wybacz, że Cię obudziłam - powiedziała spokojnie, nisko skłaniając gadzinie łebkiem, zaś targane powiewem kosmyki zadbanej grzywki opadły kaskadą na jej ślepia, na moment ograniczając pole widzenia; unosząc głowę zarzuciła nią nieznacznie, by niesforne kłaczki przywołać do względnego porządku, odgarniając je na boki. Uniosła oczki na sporo większego rozmówcę, uśmiechając dziewczęco do niego. Amiru od zawsze kreowana była na subtelną, lecz silną oraz twardą kobietę; nie była ani agresywna, ani przesadnie przesłodzona. Userka ma do niej pewien sentyment (jak do większości postaci obecnych oraz tych, które zmuszona była zablokować), więc stara się postami swymi ulokować ją w okolicy 'Złotego Środka'.
- I słaby ze mnie aniołek, same kłopoty się za mną kryją. Poza tym istoty niebiańskie na pewno nie ośmieliłyby zbudzić odpoczywającego smoka. Jestem Amiru, absolutnie przyziemna oraz zwyczajna. Dawno nie widziałam żadnego smoka... - wyznała pogodnie, nadal wpatrując się w gada niczym w jakie bóstwo.
To smoki jeszcze nie wymarły? Kiedy jakiegoś widziała.... Och, nie sięga pamięcią!
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Wciąż zdezorientowany przyglądał się jej i słuchał jak się z niego śmieje, nie miał jej tego za złe, musiał w sumie nawet przyznać że wyglądała nawet słodko tak się śmiejąc i zasłaniając łapką pyszczek, Oczywiście całkiem słodko jak na wilka. Gdy powoli ogarniał umysłem co się dzieje, grzywa na jego łbie powoli opadała, a wcześniej spięte mięśnie, rozluźniły się sprawiając że cała dzikość o którą oskarżali go nieznajomi, teraz po prostu byłą nie widoczna, a wręcz sprawiała że wyglądał na smoka niezbyt rozgarniętego.
- Nic się nie stało, i tak miałem już się budzić - Mruknął cicho, przez chwilę przyglądając się jej kicie sunącej po śniegu. Samo patrzenie na to wydawało mu się torturą.
- Chcesz to mogę zgarnąć ten śnieg, zaraz Ci ogonek odmarznie - W jego głosie pobrzmiewała lekka troska, jednak nie to było powodem jego słów. Gdy tylko sobie wyobrażał jak musi marznąć jej ogon, przebiegł mu po grzbiecie chłodny dreszcz mrożący krew w jego żyłach.
(I nie tylko postać ma taki dreszcz na samą myśl o tym)
Nim jednak otrzymał odpowiedź usłyszał jak samica przedstawia mu się określając samą siebie jako zwyczajną. Na te słowa uniósł by lekko brew gdyby anatomia mu na to pozwalała, teraz jedynie zastrzygł lekko uchem, pochylając łeb i przybliżając go do samicy.
- Przyziemna i zwyczajna? Śmiem wątpić panienko Amiru, skoro anielskie istoty nie odważyłby się zbudzić smoka, to ty musisz je przewyższać w każdym z niebiańskich aspektów. Jako zaszczycony twoją uwagą pragnę zdradzić Ci swe imię. Zwę się Shierr - Mówiąc te słowa, wykonał przed nią lekki ukłon, niczym przed kimś doprawdy szanowanym, jednak tak jak jej słowa schlebiały mu, w pewnym dziwnym aspekcie, tak i on musiał się jakoś odwdzięczyć, a że lubił się droczyć i to czemu by nie?

/W końcu jakaś normalna postać. Na innym forum na którym gram wszystkie postacie są jakieś psychiczne albo na siłę złe.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
// ja mam tylko jedną złą postać. Tylko albo aż //

Ależ Amiru nie śmiała się z niego, a do niego - w ramach reakcji na całkiem zabawne, ale cholernie miłe, słowa smoka. Od śmiechu tego biła serdeczność oraz pogoda ducha, nie zaś kpina czy szyderstwo. Jeśli zaś chodzi o dalsze zachowania samicy: na uwagę odnośnie odśnieżania przywołała na pysk poważniejszy wyraz, pospiesznie odwróciwszy łeb i zerknąwszy na ogon. Choć to może dziwne, w całej tej ekstazie nawet nie poczuła, iż kita narażoną była na chłód. Teraz, gdy samiec zwrócił jej na to uwagę, poczuła, iż zimna fala przemknęła groźnie po kicie, następnie wspiąwszy się wzdłuż kręgosłupa na grzbiet dobiegła do samej nasady łebka. W efekcie tegoż zadrżała krótko , lecz całkiem widocznie i gwałtownie. Trudno orzec, na ile winę ponosił sam chłód, a na ile podsycająca jego odczuwanie wyobraźnia wilczycy. Umysł ludzki, wilczy czy smoczy nie tak łatwym jest do pojęcia. Pokręciła z rozbawieniem głową, by zaraz uderzyć ogonem o podłoże, tym samym jednocześnie zrzucając z futerka część topiących się leniwie drobin, po części zaś podrzucając w powietrze kolejne.
- Ach, przywykłam już zarówno do chłodu, jak i ciemności... - odpowiedziała spokojnie, choć w tonie jej wypowiedzi majaczyła spora doza łagodności oraz ciepła. Nie siliła się na nie szczególnie, a raczej przychodziło jej to całkiem naturalnie, podobnie jak oddychanie czy przełykanie śliny. Taką po prostu była lub być się starała, w najgorszym razie.
- Shierr - powtórzyła w ramach lepszego utrwalenia tegoż miana. - Ach, nie tyle o odwagę w budzeniu mi chodziło, ile o to, że popełniłam nietakt. Pewnie zmęczony jesteś podróżą, chcesz odpocząć, a tu Ci się taka Ami na głowę zwala. Po prostu... Po prostu uwielbiam wszystko, co zdaje się być niecodziennym, a smoka bardzo dawno nie widziałam. Z daleka przybyłeś? Dawno? - zasypała go pytaniami, dając upust odczuwalnemu w chwili obecnej przymusowi dowiedzenia się o tejże postaci jak najwięcej. Jednocześnie odczuwała pewne skrępowanie, wywołane pokłonem, który złożyła jej istota wspaniała, mityczna, godna podziwu. Tak, tak. Amiru była jedną z tych wilczyc, które uznawały wyjątkowość tej rasy. W przeciwieństwie do sporej części mieszkańców Krainy uważała gryfy i smoki za wspanialsze od zwyczajnych wilków (albo przynajmniej równie 'dobre'), a nie za typy niższej rangi. Wszystko zależało bezpośrednio od jednostki, a nie gatunku, którego jest przedstawicielem.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Pewnie domyśliłby się tego, że Amiru śmiała się z niego gdyby nie to że przez większość czasu przebywał sam i chcąc nie chcąc, nie był mistrzem relacji towarzyskich, chociaż w sumie może faktycznie nie chciała go wyśmiać? Nie wyglądała na jakąś złośliwą, a już na pewno nie brzmiała, nie wypowiadał swoich przemyśleń jednak na głos, obserwując poczynania wadery i to, jak zadrżała gdy dotarł do niej chłód śniegu i powietrza. W sumie mógł jej zaproponować leżenie na swoim grzbiecie w celu wzajemnego ogrzania się w ten chłodny dzień, jednak wtedy chyba musiałby się położyć, by się na nim utrzymała, zwłaszcza że nie był zbyt masywnym smokiem, a to byłoby dość dziwne. A raczej bardzo dziwne.
- Ciemności? Co masz na myśli? - Przekrzywił łeb mrużąc lekko ślepia, jakby chcąc odgadnąć o czym myśli samica. W sumie czuł lekkie zaskoczenie rozmawiając z nią. Nie bała się, nie stresowała ani nic Po prostu rozmawiała choć pewnie każdy inny smok mógłby ją śmiało zaatakować. Przez te zamyślenie umknęły mu pierwsze słowa samicy.
- Nie, nic sie nie stało. W sumie nawet się cieszę, dobrze jest poznać kogoś stąd. W sumie to nie jestem zmęczony aż tak bardzo. W przeciwieństwie do Ciebie, wyglądasz na osłabioną. Dobrze się czujesz? -Odciął się siadając wygodnie i owijając łapy ogonem. Dopiero teraz Amiru mogła zauważyć niewielki pędzelek na końcu jego ogona.
- Czemu się w sumie nie boisz? Nie żebym uważał się za jakiegoś groźnego, ale większość istot raczej boi się smoków, albo tak mi się wydawało - Musiał zadać to nurtujące go pytanie.

/Cały czas mi gadają w internacie bym dał im kompa mueh.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zielony pędzelek - dobrze pamiętam? Amiru, jako istota wrażliwa na szczegóły oraz na jakkolwiek rozumiane piękno, nie mogła owego cudeńka nie zauważyć. Zerknęła zatem na kraniec ogona gada, krótko i całkiem przelotnie, względnie szybko powracając spojrzeniem na regiony facjaty stworzenia. Inspirował ją oraz intrygował. Mógł pożreć? Jasne, miała tego świadomość. Niemniej jednak z nieznanych sobie powodów odczuwała konieczność przebywania z jego osobą, bo i w końcu nie wiadomo, kiedy znów napotka smoka. Przyjaznego smoka - to już w ogóle rzadkość! Wewnętrzne szczenię, ciekawskie świata i przez to - byc może! - nieco wścibskie doszło do głosu, układając w łebku samicy kolejne pytania, którymi nie omieszka zasypać Shierr'a.
-Ciemność. Wiesz, nikt od tygodni słońca nie widział - powiedziała, nieco zaniepokojona tymże stanem. Zaćmienie słońca ciągnęło się i ciągnęło, zdawało wręcz trwać w nieskończoność, co powoli wywoływać zaczynało szaleństwo u niektórych jednostek. Tak przynajmniej mogłoby się zdawać. Ile to już czasu, odkąd słońce zaszło (być może na zawsze?) Trudno orzec. Bez słońca nie tak łatwo zorientować się w porach doby...
- Jasne, czuję się świetnie. Ostatnio spotkałam kilka trudności i jestem zmęczona, ale wracam do siebie - odpowiedziała, jednocześnie zastanawiając się pokrótce nad tym, dlaczego smok nie odpowiedział na pytania. Był to dla niego niewygodny temat? A może to Amiru była zbyt natrętna i nachalna? A może nie usłyszał? Zignorował? W opcję ostatnią nieszczególnie chciało jej się wierzyć; ostatecznie jednak postanowiła tematu nie poruszać. Niechaj rozmowa samoistnie sie toczy, a na pewno więcej z niej wyciągnie aniżeli na drodze nacisków. Chyba...
- W zasadzie... Bałam się na początku, ale musiałam jakoś nawiązać z Tobą kontakt. Podziwiam Twój gatunek, a nieczęsto mam okazję spotkać smoka. Ziejesz ogniem? Lodem? Pływasz? Wspinasz się po drzewach? Latasz? Och... - zatrzymała się nagle, odruchem zerknąwszy na skrzydła samca. - Jasne, że latasz! Inaczej nie potrzebowałbyś skrzydel! Wybacz, paplam jak głupia... To z nadmiaru emocji i entuzjazmu - wyznała, uśmiechając z zakłopotaniem i w zażenowaniu strzepnąwszy prawym uchem.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Jak to gad a przede wszystkim drapieżnik na nieznanych sobie terenach, cały czas był czujny, co w sumie było widać po lekko uniesionej kryzie między uszami. Ona zawsze zdradzała jego emocje, raz opadając a raz strosząc się gdy był zły. Nic więc dziwnego że nie umknęło jego uwadze to jak przez chwilę zerknęła na pędzelek na jego ogonie. W sumie to aż czuł się przeszywany jej wzrokiem co było dość niecodziennym uczuciem.
- Na prawdę? Cały czas myślałem że po prostu ostatnio mam pecha i sypiam akurat w dzień. Co się w sumie stało że nastała ciemność? - Był wyraźnie zaskoczony, aż mu z lekka szczęka opadła, ukazując szereg ostrych jak brzytwa zębisk i jasny jęzor. Szybko się jednak opamiętał zamykając paszczę.
- jesteś pewna że dobrze się czujesz? Lepiej powiedz prawdę bo inaczej Cię połaskocze po brzuchu i sam sprawdzę - Mówiąc te słowa uniósł lekko końcówkę ogona, machając nią w zabawnej groźbie. To dość nietypowe że smok interesował się zdrowiem wilka jednak Shierr awsze chciał znać się na medycynie i w sumie szukał kogoś kto go tego nauczy mimo że szło mu ciężko, nic więc dziwnego że interesował się jej stanem zdrowia, gdy wyglądała na osłabioną, pewnie po prostu emocje sprawiły że nie odczuwała tego osłabienia.
- Jej, strasznie Cię ciekawi mój gatunek, co? - Wyrwało mu się z pyska gdy usłyszał ilość pytań i fascynację w jej głosie.
- Nie zieje lodem, inne czynności mógłbym śmiało wykonać chociaż niektóre z nich mogły by być ryzykowne - Nie zdradzał jednak które, mimo iż samica wydawała się sympatyczna, złym pomysłem było zdradzanie wszystkich swoich słabych stron.
- Jak chcesz, to nawet mogę Ci zaprezentować zianie. - Zarzucił od tak jakby nie było to nic wielkiego, machnąwszy dodatkowo łapą. Owszem, pamiętał o jej każdym pytaniu, nie ignorował ich, po prostu za dużo tego wszystkiego było by to teraz opowiadać a w sumie samica raczej nie chciała zostać zanudzona jakimiś historiami.

/Ale dzikie te posty jakieś xD
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Nie wiem. Nikt nie wie. Ale powiem Ci w sekrecie, że poznałam kiedyś kosmitę o metalowej łapie. Podejrzewam, że je ukradł! Tylko... nikt mi nie wierzy - jęknęła z niezadowoleniem, przypominając sobie reakcje stworzeń, z którymi dzieliła się swoimi przemyśleniami. W zasadzie, o zgrozo, była taka istota jeno jedna - ale mniejsza o większość!
- Ale... nie ucierpię przy tym zianiu? - zapytała, na wszelki wypadek odsunąwszy się o dwa kroki. Spojrzała na smoka całkiem nieufnie, choć wcale nie było tak, aby się lękała. Przeciwnie, nie wiedzieć z jakich pobudek zaufała temu stworzeniu.
- I przysięgam, że nic mi nie jest. Ostatnio... powiedzmy, że powiększyłam rodzinę, a to wiąże się ze zmęczeniem, bezsennością i chęcią podgryzienia tętnic pierwszej napotkanej osobie, czasami, znaczy. I na pewno nie smokowi! - dodała, uśmiechając się w dość niewinny, dziewczęcy sposób.
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
Słuchał jej słów ciszy i spokoju, przypatrując się jej zielonymi ślepiami a po jego łbie krążyły różne myśli. Czy każdy wilk w tej krainie jest tak śmiały? czy smoki były tu na prawdę tak rzadkie? W sumie u niego też rzadko się pokazywały.
- kosmita z metalową łapą? Jak go znowu spotkasz to mnie zawołaj, chce to zobaczyć - W słowach tych brzmiało wyraźne rozbawienie, nie jednak z samicy a po prostu z tego, jak sobie wyobraził tego kosmitę, jednak owe rozbawienie szybko zniknęło gdy usłyszał jej kolejne słowa a wtedy na jego pysk wkroczyło zdziwienie.
- Czemu miałoby Cię zranić? Przecież ogień poleci tam gdzie będę chciał, więc Cię nie trafi. Poza tym wiesz że zianie łaskocze w język? - Dla niego była to rzecz oczywista, może dla tego tak dziwiąca, jednak z drugiej strony waderka pewnie nigdy nie miała do czynienia z ogniem a tym bardziej z smokami.
- Obserwuj. - Leniwie podniósł swe cielsko, siadając obok szarawej, gdzie wziął głębszy wdech i szybko rozwierając paszcze, uwolnił ogniste piekło które spowiło przestrzeń jakieś dwa metry przed nimi, nie wyrządzając im żadnej krzywdy. Lodowa pierzyna otulająca trawę roztopiła się, zaś sucha trawa pod zmieniła się w kupkę popiołu, sprawiając że ziemia przed nimi z białej stałą się ciemnoszara, miejscami wręcz czarna. Utrzymywał płomienie jednak tylko przez chwilę, zamykając paszcze z lekkim uśmieszkiem. Zaraz po tych słowach wskoczył na oczyszczoną z śniegu ziemie, czując jak wciąż jest lekko nagrzana.
- A więc złożyłaś jaja? To chyba dobrze, prawda? - Zapytał z iście poważnym wyrazem pyska, nie zdając sobie sprawy jakie głupoty gada.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Ach, Ty też mi nie wierzysz... Może faktycznie tylko mi się przyśnił? - jęknęła w dość niewesołym tonie, najpewniej nie do końca właściwie interpretując rozbawienie smoka, które wyłapała w wydźwięku jego głosu. W końcu brzmiało ono wyraźnie, zatem nie mogła tego nie dostrzec, zwłaszcza, iż w pewnych sytuacjach wykazywała wręcz solidnie przewrażliwienie na punkcie braku wiary w jej słowa. Nieco ją to ubodło, z drugiej jednak strony przywykała z wolna do tego i nauczyła się niemalże wcale nie dawać po sobie poznać, iż coś zabolało. Musiała być silna, w końcu znów miała dla kogo. Poza nią jego potomkowie nie mieli nikogo, nie mieli więc żadnych szans na przetrwanie bez niej. Jako była wojowniczka (ach, nie ma to jak wcześniejsza emeryturka!) wiedziała, że okazywanie słabości, pokazywanie, co nas boli, stanowiło broń w łapach oprawcy.
- To język można łaskotać? - wypaliła, zaraz też wywaliwszy ozór i zezując zabawnie, jakoby z zamiarem spojrzenia na swój jęzor - co oczywiście okazało się zajęciem pozbawionym jakiegokolwiek sensu. Nie wiedziała o tym, bo i nigdy nie próbowała - ani na neigo spojrzeć, ani ziać ogniem. Odruchem jednak odskoczyła nieco do tyłu, kiedy samiec przystąpił do ekspresowego odśnieżania i koszenia trawy w jednym, jakby z zamiarem schowania się za nim. Nie chodziło nawet o to, iż mu nie ufała, ale o fakt, ze pochłonięta obserwacjami własnego języka nie spodziewała się, że gad tak szybko "przejdzie do rzeczy". Przyglądała się działaniom żywego miotacza ognia z niemałą fascynacją, z czasem rozdziawiając pyszczek i otwierając szerzej i szerzej ślepka.
- Tak, złożyłam jaja - przytaknęła z automatu, nadal pochłonięta wlepianiu wejrzenia w spaloną, zwęgloną trawę. W zasadzie juz nie w samą trawę, ale smoka, który się na niej pojawił. Pospiesznie potrząsnęła łbem, następnie zaś unosząc wzrok na facjatę smoczyska.
- Znaczy nie do końca! Wilki nie składają jaj. Rozmnażają się... inaczej. - A pomyśleć, iż najgorszą zmorą wadery była sytuacja, kiedy to jej własne dzieciaki podchodzą z owym pytaniem na pyszczku. Czy będzie musiała tłumaczyć dorosłemu smokowi, skąd biorą się małe wilczki? Zawsze jakaś rozgrzewka...
Shierr

Shierr


Male Liczba postów : 31

     
/Ciężko odpisać gdy posty są tak rozciagnięte w czasie, trzeba to trochę ujednolicić xD

Nim zdążył do końca wysłuchać słów samicy, przez chwilę jego świadomość przyćmiła ciemna kurtyna więżąc całą jego jaźń w klatce i ogłupiając na chwilę. Stał więc tak patrząc się w nią pustym wzrokiem a jej słowa wlatywał do jego niebieskich uszu pozostawiając po sobie ciche echo. Dopiero po chwili otrząsnął się z tego dziwnego stanu, zdając sobie sprawę że gorsza część jego osoby domagała się wolności.
-Wybacz, zamyśliłem się - Skłamał, jednak jego głos był tak spokojny i opanowany, że ciężko się było tego domyślić, może jedynie pierzasta kryza, która wczęsniej leżała między uszami, a teraz była do połowy uniesiona, mogła zdradzać że coś się stało, albo i nie? A może było to spowodowane wcześniejszym zianiem?
- Wierzę Ci, po prostu jak go sobie wyobraziłem to musiał śmiesznie wyglądać, a co do języka, to owszem, można go połaskotać chociaż nie wiem jak Ci to pokazać -Wziął lekki wdech zastanawiając się czy to z łaskotaniem nie zabrzmiało dziwnie, po czym, nim samica zdążyła cokolwiek zrobić dodał
- Nie składacie jaj? Myślałem że wszystko rozmnaża się tak samo - Zmarszczył lekko nos, próbując rozkminić co dokładnie samica miała na myśli. Był smokiem, niewiele ich było a tam skąd pochodził nikt nie bawił się w miłostki, w związki ani w wstyd. Sprawa była postawiona jasno, młode smoki biorą się stąd i stąd gdy się zrobi to i to. Zero wstydu, zwykłe przedłużanie ich rzadkiego gatunku, nie rozumiał więc zakłopotania które gnębiło Amiru.

/Uznajmy że słowa Shierra to jeden dłuższy monolog, bo wczesniej te dialogi były tak podzielone że akcja zdawała się podzielona na kilka różnych etapów xD
Sponsored content