Ponura Puszcza

Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Aj, Mizu nawet gdybyś była w stanie - nigdy nie mogłabyś zostać matką. Może to dobrze, że zostałaś obdarowana tą swoistą wiecznością? Nic takiego jak ciąża Ci nie grozi, a i z cieczką nie musisz się męczyć. Cud, miód i orzeszki! Ona miała stanowczo za mało cierpliwości. Dla niej szczeniaki mogłyby być z góry wykształcone, zaznajomione ze światem i panującymi na nim regułami. Ale nie mogła przecież mieć pretensji do małego gryfiątka, które nic nie zawiniło. Przecież nie ono zarządzało "porządkiem" świata, wprowadzając takie, a nie inne prawa. A zresztą.. z wiekiem i tak nabędzie potrzebną wiedzę, zachowania, cechy i wszystko co w lepszy bądź gorszy sposób mogłoby go ukształtować. Jednak.. gryfy, które poznała, z reguły były inteligentnymi stworzeniami, tak więc o tego malca nawet się nie martwiła.
Zaśmiała się krótko na słowa malucha, pogłębiając jedynie swoją garbiącą się postawę. Kręgi kręgosłupa zdawały się przylegać na tyle mocno do cienkiej, białej skóry, jak gdyby zaraz miały ją przebić. Nawet krótka sierść w żaden sposób tego nie kamuflowała.
- Aj, mój drogi.. emm.. - No tak, nie znała imienia pierzastego. A gdzież jej maniery! Ona sama nawet się nie przedstawiła. Ale nawet nie miała pojęcia jak wybrnąć z niezręcznej dla niej sytuacji i jak to wtrącić. Choć z drugiej strony.. małemu mogło nie robić to w zasadzie większej różnicy. Odchrząknęła krótko. - Wspomnień nie można znaleźć, one znajdują się.. - Podeszła nieco bliżej i uniosła łapkę, delikatnie przyłożyła ją do czoła Julka. - ..w twojej głowie, dokładniej w pamięci, która po prostu.. pokazuje Ci pewien obraz, tego co się kiedyś zdarzyło, bądź osób, które kiedyś spotkałeś. - Nah, nie miała nawet pojęcia czy długa wypowiedź nie będzie zbyt skomplikowana dla malucha i czy przypadkiem nie namiesza mu w głowie. No, miała nadzieję, że tak nie będzie. Ale przyglądając się także jej postaci, nie da się ukryć, że nigdy nie była dobra w tłumaczeniu. - Dlatego nie, nie musisz ich spotkać, bo już je masz. Przypomnij sobie, gdzie byłeś.. em.. poprzedniego dnia? - Zmarszczyła brwi przyglądając się Julianowi. Nie, poprawka. Jego oczom, ich nie dało się po prostu omijać wzrokiem! One były wszędzie, przyciągające spojrzenie. Brr.. prześladują ją. Jeszcze się okaże, że gryfiątko robi to świadomie, z premedytacją, a w rzeczywistości jest wybitnym naukowcem. Potrząsnęła łbem.
- A, i mów mi Mizu. A ty jak masz na imię, pierzasty?
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Krótko, bo weny brak. Samopoczucie paskudne, nastrój także - przepraszam, jednocześnie obiecując poprawę. Liczę, że jakoś mi wybaczysz. Poza tym... ostatnio cierpię na paskudni niż, jeśli chodzi o wenę czy zdolności intelektualne. Starość nie radość; młodość nie wieczność.
- Ale żeby były tutaj - tu młody gryf przyłożył orli szpon w miejsce, gdzie niedawno znajdowała się łapka jego wilczej koleżanki - najpierw spotkać. Muszę coś robić, gdzieś być by o tym pamiętać. - Nie przejmował się wcale brakiem orzeczeń w swych wypowiedziach. Komu są w końcu potrzebne czasowniki? Czyż i bez nich zdanie... a nie, bez nich nie ma zdania. Nieistotne. W każdym jednak razie uśmiechnął się szeroko, przekonany o tym, iż musi mieć rację. Wszakże trzeba mieć co wspominać, ha!
- Ja Julian. Ty Mizu. Mizu wilk, Julian niewilk - podsumował.
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Ach, nie martw się, mnie łapie to samo. Zmęczenie, jakieś swojego rodzaju przygnębienie. Ale to może przez rozkoszne towarzystwo podręcznika i notatek z historii, oraz wojen i kryzysu Rzeczypospolitej z XVII w. Tak, to może być to.
- Aaaa! No rozumiem, rozumiem. - Kiwnęła twierdząco głową i zamarła w chwilowym zamyśleniu. Było niemożliwym, żeby młody gryfik nie wiedział o czym mówił. Wbrew pozorom prawił mądrze, więc zarazem poprawnie. Może nie do końca wiedział jak się wysłowić, ale nadawał wypowiadanym zdaniom sensu, niezaprzeczalnie. - Czyli w zasadzie.. tworzysz wspomnienia, nie szukasz, a tworzysz. - Uśmiechnęła się do niego, wstając z siadu. Wlokąc leniwie długimi łapami po ziemi podeszła do jednego z drzew i stanęła na tylnych łapach, przednimi zaś opierając się o pień. Zadarła łeb do góry i przez krótką chwilę przyglądała się gałęziom. Co jakiś czas strojąc uszami, przekrzywiała delikatnymi ruchami głowę w lewo. Choć jak się po chwili okazało wypatrywała w zasadzie.. sama nie wiedziała czego. Zdawało jej się iż usłyszała jakiś niewyraźny szelest. Aczkolwiek mógł być to zaledwie ptak czy też nietoperz, kto wie.. Odskoczyła delikatnie od drzewa i przechadzając się dookoła pisklęcia, podziwiała okolicę, zerkając na pierzastego kątem oka.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Jak uczą się dzieci? W sporej mierze przez naśladownictwo. Czy było więc czymkolwiek dziwnym, iż samczyk - dotąd wiernie oraz odważnie obserwując zachowanie kompanki - wstał nieco nieporadnie, by następnie, zachwiawszy się raz czy drugi, podejść do najbliższego drzewa? Strzygł uszkami w sposób niemal niekontrolowany. Nie pojmował, iż samica nasłuchiwała - co u podstaw ruchu małżowin jej leżało - a jedynie naśladował to, co ujrzeć okiem swym żółtym i wyłupiastym był w stanie. Uszko się ruszało - toteż i on własne ze stanu bezruchu wyrwać zamierzał. Podobnie jak i Mizu, wkroczył przednimi łapkami na pień, wyciągnąwszy się mocno i próbując sięgnąć jak najwyżej. Przypominało to bardziej sukcesywną wspinaczkę po pniu, gdzie stopniowo przenosił naprzemiennie przednie kończyny w górę i w górę. Tylne na szczęście postanowił - w ślad za koleżanką - pozostawić na podłożu.
- Co jeszcze się tworzy? Co się znajduje? - zapytał z zainteresowaniem - aczkolwiek zdawał się skierować je w stronę korony drzewa, nie zaś samej Mizu.
Trwał oparty na pniu przez dobrą chwilę. W zasadzie trwał i trwał. Zupełnie, jakby nie zamierzał zejść. W sumie... w sumie nie bardzo wiedział, jak to zrobić, a zbyt bliski oraz nagły kontakt z podłożem (znowu!) nie napawały go optymizmem. Może się nie połapią? Tak, udawajmy nadal, że coś nas bardzo ciekawi! Coś wśród ostatnich, kolorowych liści - które ledwo, ledwo widział.
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Tworzyła wokół pisklęcia coraz to większe okręgi, po których niewidocznej linii się poruszała, jednocześnie pozwalając mu swobodnie się poruszać. Z ciekawością obserwowała to co będzie robił, w swoim umyśle kodując każdą z czynności, analizując zachowanie malca. Dopiero po chwili zorientowała się, że robi krok w krok, ślad w ślad to samo co ona sama. Uśmiechnęła się delikatnie lewym kącikiem pyska, nieumyślnie obnażając białe, drobne kiełki. Jednak nie mogło być to w jakikolwiek sposób negatywnie odebrane, bo było w tym coś urokliwego. Bo kto mógłby zauważyć w tym cokolwiek powiązanego z agresją czy niebezpieczeństwem, jeżeli taki właśnie gest wykonywała istota w szczenięcej postaci? No nikt.
- Hmm.. - Zamyśliła się krótko, zatrzymując się i przyklepując przednimi łapkami glebę. - Tworzyć możesz.. historię! Tak, historię! - Machnęła bujną blond grzywą, która niesfornie opadała jej na oczy, co po dłuższej chwili stawało się po prostu drażniącym. - Znajdować natomiast możesz.. skarrrby. - Odpowiedziała mrużąc powieki, tym samym okrywając policzki długim wachlarzem ciemnych rzęs, a przy okazji w słowie "skarby" przypadkowo przedłużając literkę "r" i nadając jednocześnie wyrazowi dość dziwnego brzmienia. Podeszła do niego delikatnie się garbiąc i zadzierając łeb do góry, przyglądała się temu co wypatrzył - albo i nie - Julek.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Zlazł z drzewka, spoczywając wszystkimi łapkami na podłożu i koncentrując uwagę na samiczce. Gryfy mają dziobek. Kto ma dziobek, nie ma kiełków. Chyba. Chyba, że jest się udziobowionym szczupakiem! Ale Julian szczupakiem nie był, bo nie posiadał łusek w miejscu innym, niż przednie łapki - i to nie całe! Zatem kwestia kiełków wadery zaintrygowała go na tyle, że zaprzestał kręcić się w miejscu (co zaczął robić tuż po tym, gdy samica poczęła sobie łazikować dookoła niego) wlepił spojrzenie w pyszczek samicy, jednocześnie przewróciwszy się na zadek. Dlaczego wszystko wirowało?! Co się z nim dzieje?! Niewiedza rodzi strach, malec zamknął więc ślepka, zapominając już nawet o zębach, w które wyraźnie wyposażony był pyszczek koleżanki, dodatkowo przytykając do powiek przednie, orle łapki. Skrzydełkami podparł ciałko z tyłu, by nie przekoziołkować do tyłu. Nauczył się! Na bazie własnego doświadczenia oraz całej masie wywrotek - ale nieważne!
- Ojojojojojojj - zajęczał najpierw, po chwili dopiero podejmując próbę odklejenia łapek od ślepek oraz unieść leniwie powieki. Świat kręcił się już nieco mniej, więc nieznacznie uspokojony gryf mógł skupić się na Mizu. Choć o kłach dawno już zapomniał...
- Co to historia? Co to skaby? - Biedny, z trudem wymówił pojedyncze 'r' w słowie 'historia', mógł zatem - ze względu na własną wygodę - pominąć tak nieistotną głoskę w drugim ze słów wymagających zdefiniowania, nieprawdaż?
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Drgnęła delikatnie, następnie stawiając stanowczy krok łapką do przodu, drugą utrzymując w powietrzu, gotowa doskoczyć do malca gdyby potrzebna była mu pomoc. Skarciła się automatycznie w pamięci, nie rozumiejąc skąd u niej takie zachowanie. Po pierwsze - dlaczego miałaby się przejmować malcem? No cóż, ponoć w każdej istocie płci żeńskiej budzi się, w którymś momencie instynkt macierzyński, chociażby jego przebłysk! Ale w niej? Ona była daleka od takich.. przebłysków, nie miała z nimi żadnego powiązania. A po drugie - przecież to, że był stworzeniem uroczym i pociesznym, co już niejednokrotnie przemknęło jej przez głowę nie było dobrym argumentem, aby przeszkadzać w uczeniu się życia na własną rękę, tfu! - łapę. Jakby nie patrzeć, uczenie się na własnych błędach, choć jest nieprzyjemnym, to jednak najbardziej skutecznym.
"Co to historia? Co to za skaby?" głos malca niósł się po jej drobnej główce. Oho! No to się wpakowała. W zasadzie niby tak proste słowa, ale gdy przychodzi co do czego i trzeba je zdefiniować, sprawa staje się trochę bardziej skomplikowana.
- Hm.. więc.. - Ruchy jej puszystego ogona przybrały nieco żywszego tempa, delikatnie ujawniając jej zakłopotanie. Musiała użyć właściwych słów. A skąd mogła wiedzieć, jakie są właściwymi według gryfiątka? - ..historia to takie coś, co już się kiedyś zdarzyło. Wszystko co było kiedyś. Nawet wczoraj, albo moment, w którym się tutaj znalazłeś! Też jest historią! - Szczeknęła zadowolona z siebie, choć nie do końca pewna czy aby na pewno tak powinna to przekazać. - Skarby natomiast to rzeczy przez kogoś znalezione, na przykład przez Ciebie, które.. są dla Ciebie ważne, mają wysoką wartość. - Ugryzła się w ostatnim momencie w język, jednak nieco za późno. "Wartość, wartość, zastanów się dziewczyno co paplasz! Grr.." skarciła się ponownie w myślach. Jednakże nie chcąc dać czegokolwiek po sobie poznać, trzymała kąciki pyszczka wciąż skierowane ku górze.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Względnie zrozumiał. Chociaż bowiem nie był w stanie tego nazwać ani opisać za pomocą znanych sobie słów, mniej więcej pojmował różnicę pomiędzy tym, co materialne, a co niematerialne. Instynktownie oraz być może nieco nietrafnie, jednak uznał, że lepsze to, niźli stan całkowitej nieświadomości. Uśmiechnął się więc lekko, bo i taki grymas zaobserwował u szczęśliwych istot. Cóż, nie posiadał plastycznych warg a jedynie twardy, sztywny dziobek - zatem i tenże 'uśmiech' nijak nie przypominał gestu, który wykonać gryf zamierzał. Starał się wcale nie mniej niż ktokolwiek inny, jednakże nijak mu to nie wyszło, albowiem nie miał do tego predyspozycji. Ale Mizu za to nie potrafiła latać, ha! Mamy remis!
- Wspomnienia są skarbem historii?
Co zabawne: choć Julek mniej więcej odnajdywał się w temacie oraz pojmował rzeczywistość na swój sposób, o tyle sama użyszkodniczka kreująca ową postać zaczyna się poważnie gubić w świecie, który wytworzył sobie pisklak w swym umyśle. Dla niego wszystko było zdecydowanie bardziej prostym, aniżeli dla samej userki, co z pewnością prowadzenia tego gryfa nie pomaga. Może czas, by i on stał się nieco bardziej rozumnym? By zaczął widzieć sens tam, gdzie faktycznie on występuje? W końcu - w przeciwieństwie do swej rozmówczyni - powinien dojrzewać, pojmować więcej z każdym dniem.
- Skarbu można dotknąć? - zapytał, podchodząc niezbyt sprawnie (nadal nieco kręciło mu się w łebku, to się zataczał, biedak) do samicy, by zaraz położył orlą łapkę na jej łopatce, następnie zaś delikatnie ją przemieścił, głaszcząc lekko jasne futerko.
- Jesteś moim skarbem. Masz... tę no... to coś, co mają skarby. A co to? To coś, co mają skarby. Masz to coś? - Bo w końcu nie mogło się zrobić zbyt miło na zbyt długi okres, nieprawdaż?
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Ach, gdyby tylko była jego matką byłaby wręcz teraz wniebowzięta, po usłyszeniu mądrych słów jakie malec wypowiedział. Uśmiechnęła się szeroko, naprawdę, nie spodziewała się tego zbytnio po nim. A tu proszę, jak potrafił zaskoczyć. Nie miała wątpliwości, kiedyś wyrośnie na bardzo inteligentne stworzenie, więc nie musiała się nawet martwić, że sobie nie poradzi. Ale moment, moment.. dlaczego miałaby sie martwić?! Tfu, nie nie nie. Nie miała do tego najmniejszych podstaw!
- Tak, dokładnie, są skarbem historii. - Podniosła łapkę i poczochrała mu piórka na czubku głowy, jak niekiedy filmowo zdarza się to u rodzeństwa, w sympatycznych gestach. Wystawiła długi, rozdwojony i tęczowy język, zadzierając go do nosa, delikatnie po nim przejeżdżając.
- Oczywiście, że można go dot.. - Zatrzymała się w połowie zdania w momencie gdy poczuła gryfią łapkę na swojej łopatce. W zasadzie bylo to dosyć dziwne i całkiem nowe dla niej.. hm.. przeżycie? Doświadczenie? Coś w ten deseń. Nikt nigdy jej nie głaskał i nawet jeśli było to miłym, jednocześnie ją peszyło. Kocim, zgrabnym ruchem cofnęła się do tyłu, zachowując dystans między sobą a Julkiem.
Podniosła na niego spojrzenie, a w jej oczach dało się zauważyć tańczące, radosne iskierki, które były skutkiem na kolejne słowa odnośnie "skarbu". Wiedziała, że pisklę mogło samo nie rozumieć sensu swojej wypowiedzi, ale to nie znaczy, że nie mogło jej się zrobić miło i sympatycznie. Uniosła delikatnie kąciki pyska do góry, a jej uśmiech nabrał ciepłego wyrazu. Ostatni raz tego typu słowa słyszała od Hariego. Oj Hari, tak dawno go nie widziała, tak bardzo było jej do niego tęskno. A niewiedza na temat tego, dlaczego zabronił jej się z sobą samym spotykać jedynie wzbudzała w niej gniew. Przymknęła powieki, a po jej pyszczku przeszedł szybko i niezauważalnie grymas.
- Hm.. Wartość? - Powiedziała uprzednio cicho odchrząkając, w myślach ponownie siebie karcąc. Nie znosiła gdy emocje przejmowały nad nią kontrolę, a szczególnie te związane ze wspomnieniami.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Cóz się dziwić, że kiedy się cofnęła gryf (totalnie nie spodziewając się takiego obrotu spraw) zachwiał się niebezpiecznie. Na szczęście zdarzało mu się na tyle często, że wiedział już, jak sobie w takiej sytuacji poradzić. Nabierał z wolna doświadczenia w kwestii nieprzewracania się. Należą się owacje, doprawdy!
- Watość - powtórzył spokojnie, acz - standardowo - nieco nieudolnie, pomijając po raz już kolejny głoskę. Ach, cóż za różnica - jedna mniej, jedna więcej? Ktos zauważy? Głupota! Jak zbierze kiedyś kwiatki i da Mizu (bo kwiatki są śliczne i należy się nimi dzielić, w odróżnieniu od 'robienia' cierpienia!), to też nie będzie różnicy, czy będzie ich pięć, czy sześć! Uśmiechnął się łagodnie, nieco w reakcji na uśmiech samicy. W końcu oto najbardziej zaraźliwy z możliwie zaraźliwych gestów, grymasów, działań!
-  Jak dużo można mieć watości? - zapytał, podsuwając się do samicy i siadając niedaleko. Odsunęła się - jednak on nie miał pojęcia, jak interpretować tego typu działania. On sam chciał być blisko samiczki, stąd też pewnie jego działania, jakże zapewne nieprzychylne jego rozmówczyni. Nie wiedział, że nie życzy sobie ona dotykania; na razie jednak nie miał też powodu, by to czynić. Na razie...
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Na razie? Oj gdyby tylko ona o tym wiedziała, zapewne już w zatrważająco szybkim tempie zniknęłaby Julkowi sprzed nosa. W niezauważalny sposób wstałaby na proste łapy i słuch by po niej zaginął. A może mówię nad wyrost? W zasadzie to chyba tak właśnie jest.
Cóż, Mizusiowa miała pewien dylemat, który za nic w świecie nie mogła zrozumieć. Przy każdym zachwianiu się malca, martwiła się o niego, będąc w gotowości, aby w razie potrzeby móc mu pomóc. Jednocześnie starała się trzymać dystans, bo poprzednie uczucia były dla niej tak niecodziennymi. Chociaż jakby tak się temu dokładniej przyjrzeć. Czy to na pewno mógł być ten wcześniej wspomniany instynkt macierzyński, który bez względu na wiek, może ukazać się w każdej wilczycy? Może jednak Mizu postrzegała pisklaka bardziej na zasadzie zwierzątka, co byłoby dosyć hm.. egoistycznym? Nie, raczej nie była aż tak bezduszna i raczej też nie próbowałaby takim zachowaniem przykryć swojego kompleksu, niczym Napoleon, jeżdżący wciąż konno, aby poczuć się wysokim.
Uśmiechnęła się delikatnie na słowo wypowiedziane przez gryfiego samczyka. Samo brzmienie wyrazów, których głoski pomijał było dosyć pociesznym. Więc uniesienie kącików kufy zostało wywołane niekontrolowanie. W zasadzie gdyby userka zwróciła uwagę na to ile razy Mizu musiała się uśmiechać, pomijając przerwy, wilczyca musiałaby mieć strasznie zdeformowany pyszczek. Ot, takie małe wtrącenie. Po zadanym jej pytaniu, zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią.
- Emm.. W sumie to.. można jej mieć bardzo dużo. Im jesteś lepszym gryfem, jesteś dobry, pomocny i posiadasz inne pozytywne, to znaczy dobre cechy, tym masz większą wartość. - Czy ona widziała to w ten sposób? Jak najbardziej, aczkolwiek dawno nie miała powodów, by zastanawiać się jakkolwiek nad tym torem myślenia.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Pech, pech, pech! Gryfik na brzmienie słów "lepszy" oraz "dobry" niemal natychmiast przypomniał sobie o spotkaniu z pewną 'nieletnią' w sposób naturalny waderą. Przed oczyma przemknął jej obraz Vivien, liżącej jego ciało, aby sprawdzić, czy smakuje jak potwór, dlatego więc poprawił się w pozycji, siadając nieco stabilniej, aby za moment machnąć ogonkiem i jedną z przednich, zakończonych szponami, łapek wetknąć go do dziobka. Pomemłał go przez krótki moment, by natychmiast go wypluć.
- Nie smakuję jak potwór, jestem więc dobry? Mam dobe cechy? Smak się liczy, prawda? - zapytał ze sporą dozą dziecięcej naiwności, która zdawała się aż przelewać z jego niewielkiej sylwetki w ilości co najmniej potwornie przesadnej. Zamrugał kilkukrotnie, za każdym razem na krótki moment ratując Mizu przed wejrzeniem ogromnych, żółtych ślepek. Ślepek, które obecnie zdawały się lekko skrzyć, co było owocem wzrastającego w nim zainteresowania, które - o zgrozo! - najprawdopodobniej nigdy nie osiągnie swego apogeum.
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
W pierwszym momencie gdy Mizu przyglądała się działaniom gryfiątka nie bardzo wiedziała co ma zrobić, ba! nie wiedziała nawet co ma o tym myśleć. Siedziała więc wpatrując się w niego prawie niczym zaczarowana albo dziecko, stojące za szybą sklepu ze słodyczami i trwała w bezruchu, jedynie co kilka sekund z wrażenie mrugając.
W końcu zmarszczyła brwi, na jej drobnej kufie pojawiło się coś na wzór niezadowolenia. Chwila po słowach samczyka podniosła swoją łapę i lekko pacnęła nią obślinioną kończynę pisklaka, niczym matka chcąca oduczyć dziecko robienia czy dotykania czegoś, nie zawsze robiąc to jednak w sposób do końca pedagogiczny. Po czym jak gdyby nigdy nic odstawiła ją delikatnie na ziemi, z dokładnością co do milimetra jeśli ktoś chciałby sprawdzić czy położyła ją w tym samym miejscu. Odchrząknęła.
- Nie, smak tutaj nic nie ma do powiedzenia! - Odpowiedziała nieco głośniej niż może nawet powinna, tracąc opanowanie, które przed chwilą tak idealnie prezentowała. A skąd u niej ta nagła zmiana nastroju? A kto ją tam wie.. taki dzień. Nabrała powietrza głęboko w płuca i z zamkniętymi oczami westchnęła i zaczęła spokojniej. - Tu nie chodzi o smak tylko o to jaki jesteś w środku. - Tutaj z lekkim zawahaniem uniosła wcześniej używaną kończynę i przybliżyła ją do klatki piersiowej samczyka, wskazując na miejsce, w którym znajduje się serce. - Czy na przykład jesteś miły i pomocny dla innych, czy to co robisz powoduje radość wśród innych i czy przywołuje uśmiechy na ich pyszczki czy też.. dzioby.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Słuchał jej uważnie, chociaż zdawać by się mogło, że samczyk skupia się w głównej mierze na... na czymś zgoła innym. Położył po sobie uszka i nieco się skulił, wybałuszając oczęta, w których pojawiła się pewna doza przerażenia, będąca niejako dodatkiem do ogromnego braku zrozumienia. Otworzyl niepewnie dzióbek.
- Dlaczego czuję się... tak dziwnie, jak do mnie tak mówisz? - zapytał nieco drżącym głosikiem czując, jak do ślepek naplywa mu coś mokrego. Przyłożyl jedną z przednich kończyn do łebka i przetarł nią mokre oczka, odstawiając ją zaraz stabilnie na ziemię uważając, by była dokładnie tam, gdzie życzyła sobie Mizu. Może wtedy przestanie się czuć... tak dziwnie? Nikt nigdy nie mówił do niego choć odrobinę ostrzejszym tonem, jedynie drwiono z niego i wyśmiewano - jednak uczucie, które mu wtedy towarzyszyło, różniło się bardzo od tego, które targało nim obecnie.
Czuł, że coś zrobił źle - nie wiedział jednak, co takiego. Pewnie nie powinien był sprawdzać swojego smaku, to musialo ją zdenerwować! Pewnie gdyby wiedział, iż powinien użyc jednego z 'magicznych słów', przeprosiłby. NIe znał jednak nadal pewnych prawideł, do których należało się uciekać w życiu doczesnym.
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
O nie, o nie, o nie. Julek zrobił najgorszą rzecz, jaką tylko mógł. Z premedytacją, bez choćby najmniejszego zawahania, wręcz z impetem wjechał Mizu na sumienie. Nawet samej userce Mizusiowej zrobiło się głupio, że tak ją poprowadziła, w momencie gdy wyobrażała sobie zmartwionego Julka, którego nieświadomie łapało swojego rodzaju poczucie winy.
Mizu, musisz być nieugięta. Nie daj sobie wejść na głowę. No bądź stanowcza! Nie no, wszyscy wiedzą, że w przedstawionej sytuacji byłoby to wręcz niemoralne z jej strony. Zniżyła nieco łeb, a na jej pyszczku pojawiło się coś na wzór smutku, może zmartwienia. Nie do końca wiedziała jak nazwać odczuwane emocje, nie do końca wiedziała jak ma zareagować. A łzy, które zaczęły napływać pisklęciu do wielkich oczu jedynie przelały czarę goryczy. Teraz to waderka czuła się okropnie, w jednym momencie chciała zapaść się pod ziemię, albo chociaż cofnąć czas o te kilka minut i nieco się opanować, trzymając emocje i ton swojego głosu na wodzy.
Machnęła delikatnie ogonem i malutkimi kroczkami podreptała jeszcze bliżej gryfiątka. Przyglądała mu się chwilę ze zmarszczonymi brwiami i cicho westchnęła. Wyciągając łapkę do góry, położyła ją na głowie samczyka i tak jak on wcześniej, delikatnie i niepewnie go po niej pogłaskała. Nie kontrolując mimiki swojego pyszczka, pozwoliła aby pojawił się na nim pewien grymas, mający w sobie odrobinę zmartwienia, troski, swoistej niepewności.
- Już dobrze, nie płacz.. - Mruknęła cicho, wbijając tym samym wzrok w ziemię. Nie czuła się zbyt pewnie w roli pocieszyciela. Jedyną istotą, którą bez zawahania mogła pocieszać, przytulać czy utrzymywać jakikolwiek bliższy kontakt był Hari. Nikomu poza tym nie okazywała jakichś uczuć czy emocji, nie próbowała także zawierać jakichś bliższych relacji. - Przepraszam, nie powinnam na Ciebie.. krzyczeć.. - Oznajmiła niepewnie wciąż nie podnosząc wzroku. Poczucie winy, które teraz wręcz pulsowało gdzieś w środku niej było nie do zniesienia! Jak ona nie lubiła czegoś takiego, zawsze starała się uciekać od jakichkolwiek negatywnych odczuć, brr..
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Przeprasza? Młody zdawał się w mgnieniu oka rozpromienić - a może to zasługa zbawiennego głaskania po łebku? W każdym jednak razie na jego dziobek wkroczyła dziobata podróba uśmiechu, nieudolna próba przywołania nań przyjaznego i serdecznego grymasu. Wbił w samiczkę spojrzenie zółtych, niemałych oczu.
- Przepraszam? Płacz? Krzyczeć? - I oto znalazł się powód nagłego ożywienia, które teraz objawiało się w strzyżeniu brązowymi uszkami i machaniem (jakże nieskoordynowanym! Zupełnie, jakoby żył on własnym życiem) ogonem, nie bacząc na to, czy kogoś zabije, ubije czy zamorduje. Świat jest taki wspaniały, wielki, niezbadany! A on postawił sobie za cel życiowy poznanie go całego, szczegół po szczególe i kawałek po kawałku. Biada każdemu, kogo napotka. Pech chciał, iż jednym z owych nieszczęśników była Mizu.
Gryfik zdawał się zapomnieć o dawnych smutkach oraz dziwnym uczuciu, którego nie potrafił ani zdefiniować, ani nazwać, ani nawet sprecyzować co do tego, skąd i dlaczego się wzięło. Na jego pysku dziobie nadal gościł ten sam, bardziej zatrważający niźli wprawiający w stan uciechy, grymas.
Mizu
Wieczny Dzieciak

Mizu


Female Liczba postów : 39
Wiek : 27

     
Skuliła się delikatnie, ledwo zauważalnie nie spodziewając się tak nagłej zmiany nastroju pisklęcia. Machnęła stanowczo ogonem, przecinając powietrze, oby po chwili otulić nim tylną, chudą, wręcz patykowatą łapę. Zastanowiła się chwile wbijając wzrok w ciemne niebo, przez które zdawały się przebijać jasne gwiazdy. Ale może jej się tylko wydawało, że tak było? Może wyobraźnia podsyłała jedynie te obrazy, chcąc ukoić utęsknione za ich widokiem oczy. Wróciła spojrzeniem do Julka.
- Tak, tak.. "przepraszam". - Powtórzyła krótko, strojąc jednym uchem. Prawie identycznie jak zrobiła to userka, słysząc, że dalej będzie trzeba brać się do pracy i przygotowywania świątecznych potraw. - Jest to.. hmm.. magiczne słowo! - Szczeknęła entuzjastycznie. Nawet ona znała to określenie, które automatycznie przywołało uśmiech na pyszczek, który chwilę temu zdawał się zblednąć. - Mówi się je wtedy kiedy zrobi się coś niedobrego. Przepraszamy kogoś gdy zrobiliśmy coś, z czym czujemy się źle, a tym samym innej osobie wyrządziliśmy krzywdę. - Klasnęła radośnie w łapki kończąc jedną ze swoich wypowiedzi. Oblizała leniwie nos swoim bogato ubarwionym językiem i uśmiechnęła się pokazując kiełki, którymi zwykła dosyć często się w ten sposób chwalić - nieświadomie, ale jednak.
- Płacze się natomiast wtedy, kiedy oczy Ci się pocą. A dokładniej kiedy lecą z nich krople wody, takie jak te, które przed chwilą wytarłeś swoimi orlimi łapkami. - Machnęła kilka razy zestawem długich, gęstych rzęs, które opadły na policzki, lekko je łaskocząc. Szczęście w nieszczęściu. Bo która kobieta nie chciałaby pochwalić się naturalnie długim wachlarzem rzęs? No właśnie, gorzej gdy w przypadku wilka zdarzało się być to uciążliwym.
Wzięła głęboki haust powietrza, które w szybkim tempie wypełniło małe płucka, tym samym widocznie unosząc klatkę piersiową do góry i krzyknęła, na ten czas zamykając oczy. Gdy zabrakło jej powietrza, aby dalej wydobywać z siebie wysoki dźwięk. Nabrała go z powrotem, następnie krótko się śmiejąc. Dlaczego? Nie do mnie proszę kierować to pytanie.
- A to był właśnie krzyk. - Oznajmiła jeszcze lekko rozbawionym głosem.
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
- Przepraszam -powtorzył spokojnie, starając się zapamiętać. - Magiczne słowo, które mówimy, gdy zrobimy coś, z czym czujemy się źle. Przepraszam, magiczne słowo... - niczym mantrę powtórzył jeszcze kilkukrotnie ową definicję, czując w tajemniczy dla siebie sposób, iż określenie to będzie ważnym elementem życia codziennego malca. Nie, żeby był koszmarnym rozrabiaką oraz urwisem, jednak już teraz jest dostatecznie nieporadny, by robić coś, z czym czuć się będzie źle. Nieraz zaiste uczyni też komuś krzywdę, chociażby niecelowo i przypadkowo - ale zawsze. Choć Julian o tym wszystkim jeszcze nie wiedział i nie myślał dość abstrakcyjnie, by na ten temat w ogóle snuć jakiekolwiek tezy, o tyle czuł, że przepraszanie jest istotne. Intuicja. Wcale nie kobieca!
- Ojej! Ja też tak mogę? - zapytał, zafascynowany krzykiem samicy - chociaż zatkał nieco uszęta łapkami, bowiem zbyt donośne dźwięki sprawiały dziwne poczucie. Nieprzyjemne i jakby... bolące? och, co to było?
Julian
Młode

Julian


Male Liczba postów : 89

     
Dobra, wątek umarł a okres półtora miesiąca można już chyba zaliczyć do tego 'bezpiecznego', by wyprowadzić z niego postać w nowym poście, nie zaś edytując poprzedni. Zawsze to jeden post więcej, przyda się nieco wiadomości małemu Julkowi.
Julkowi, który podskoczył gwałtownie. Zupełnie, jakby nagle sobie o czymś przypomniał. Spojrzał swymi charakterystycznymi, jasnymi oczkami na rozmówczynię i przełknął głośno ślinę, by zaraz zawołać:
- Ojej! Idę, papa! - zawołał, zasłaniając dziobek łapką, następnie rzucając się pędem przed siebie. Przewrócił się ze dwa razy, ale szybko wstawał i ruszał dalej, nie marnując więcej czasu. Widocznie mimo młodego wieku wiedział już, iż czas to pieniądz.

zt.
Vivien
Młode

Vivien


Female Liczba postów : 36

     
Co mała, biała kulka tutaj robiła? W sumie nic bardziej kreatywnego. Oprócz tego, że musiała uciekać przed rozwścieczonym rosomakiem, któremu chciała zabrać jedzenie to teraz miała chwilę by złapać oddech. Tak sobie siedziała pod jednym z rosnących tutaj drzew i łapała w łapki końcówkę swojego ogonka. Zawsze to jakaś mniej lub bardziej zabawna rozrywka. A przynajmniej jakoś jej czas leciał. Czemu wybrała takie miejsce? Z prostej przyczyny, tutaj raczej nikt jej nie znajdzie i przynajmniej nie zaatakuje. Po chwili kiedy znudziła jej się zabawa, w łapanie ogonka po prostu wtuliła pyszczek w łapki i owinęła się ogonkiem. Odetchnęła głęboko.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Taaa... odpis po kilku godzinach.

Wadera przeszukiwała kolejne tereny w poszukiwaniu jednego osobnika. Znowu pudło. Tutaj też go nie ma! Jak ma szukać go skoro nawet nie dał znaku życia! A co jeśli... nie, raczej nie zginął. Mimo wszystko lepiej jeśli opuścił Krainę. No... chwilka. Fakt. Opuścił. Zostawił samą. Ach nic nowego. Kolejny tchórz zapewne. W sumie dla tej wilczycy to nic nowego naprawdę.
Szła tak lasem z podniesionym łbem. Musi coś widzieć ale w takich ciemnościach to nawet własnego nosa nie zobaczy! Poskutkowało to nawet nie raz zaliczeniem drzewa.
Auć. Teraz na spokojnie można iść przed siebie dalej! I.. tak do końca swojego nędznego życia.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Czerwonogrzbiety wilk spokojnie przybył w te strony za zapachem dziwacznego stworzenia które dostrzegł na obrzeżach tej części lasu. Zaciekawiony ogromnym pająkiem udał się za nim w głąb puszczy ostrożnie i bezszelestnie go śledząc. Po pożegnaniu z Tsukim chciał wrócić do regularnych treningów by w przyszłości móc wspierać swoją watahę w bitwach, przejąć część terenów wrogiej watahy czy samemu stworzyć potężne stado jak kiedyś jego rodzice.
Kas przyczaił się w krzakach na włochatego stwora szykując się do skoku. Świetny przeciwnik, niezbyt wymagający, a przynajmniej tak mu się wydawało. Wiedział, że gdyby mierzył się z niedźwiedziem byłoby to głupotą. Nie był jeszcze gotów by rywalizować z potężnymi miśkami, a tym bardziej z gryfami czy smokami.
Przykulił się i skoczył na włochatą istotę, na wpół ukrytą za krzakami i poplątanymi okazałym korzeniami drzew.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vince przybył tu w towarzystwie Okruszka. Ostatnio często chodził w różne dziwne miejsca, zupełnie jakby łapał pokemony. Nie łapał, na szczęście. Przybył tu, ponieważ spacerował, poznawał Krainę. Szukał też księżniczek do ratowania i smoków do zabicia. A takie ponure miejsce jest idealne na polowanie na potwory!
Jako przyszły Ryce... Wojownik, musiał jakoś zdobyć umiejętności. Walka ze wszystkim, co napotka była całkiem niezłym sposobem, prawda? Chciał być silny, tak silny jak tylko się da. Wtedy zostanie Wojownikiem, a następnie Najemnikiem. Biały wilczek był samotnikiem, nie wierzył w watahy. Były słabe i zbyt oparte na hierarchii - Vincentowi marzył się świat, w którym każdy będzie równy i nie będzie Alf, ani Bet. Oczywiście było to marzenie niemożliwe do zrealizowania, jednak trzeba mieć jakiekolwiek marzenie. Skoro jednak idea watahy mu nie pasowała, nie zamierzał dla żadnej walczyć. Stanowczo wolał sprzedać swoje usługi za kości. Poza tym, to będzie ciekawsze, prawda? Watahy od dawna nie wojują. A chyba każdy wilk ma jakiegoś wroga do pokonania, lub potrzebuje eskorty i ochrony podczas wyprawy.
Rozmyślając o przyszłych obowiązkach, kroczył raźno przez las. W pewnym momencie wyczuł obcą wilczą woń. Zastanowiło go, kto mógłby się tutaj jeszcze włóczyć, więc ruszył w kierunku źródła zapachu. Po niedługim czasie natrafił na wilka mniej-więcej w jego wieku. Nie chcąc przerywać zabawy z pająkiem, stanął nic nie mówiąc. Okruszek również się zatrzymał, choć ogon drgał mu na widok pająka. Sam by chętnie zapolował.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kastiel czuł w pobliżu innego wilka, ale nie przejął się tym zbytnio. Skoczył na wielką, włochatą tarantulę. Pazurami zadrapał jej oczy by go nie widziała, a tym samym walka była prostsza. Zeskoczył z odwłoka szamoczącego się stworzenia i zajął dogodną pozycję do następnego ataku. Odskoczył w bok kiedy pająk rzucił się w jego stronę z kłami jadowymi. Wilk uważał także na zakończone haczykami odnóża przeciwnika, ale z pewnym siebie uśmiechem przebiegał pod nim i między jego kończynami raniąc tym samym brzuch pająka, z którego zaczynały wypływać różne płyny ustrojowe. Nie przejmował się ranami, które tarantuli udało się zadać, ale najważniejsze dla niego było nie dać się zatruć.
W końcu walka dobiegła końca, co bardziej przypominało sprawdzian wytrzymałości, ale po co się rozdrabniać. Zmęczony lekko usiadł pod drzewem i patrzył w stronę, gdzie wyczuwał Vincenta, jednakże nie odezwał się ani słowem, jedynie wyszczerzył kły w uśmiechu.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent obserwował działania rówieśnika z wyraźnym podziwem. Obecność strategii w walce go zaskoczyła - sam miał tendencję raczej do atakowania bez namysłu, polegania na sile i zręczności. I na wsparciu Okruszka, jeśli sytuacja stanie się krytyczna.
Gdy bitwa między wilkiem a pająkiem się zakończyła, zrobił kilka kroków naprzód, podchodząc do zwycięzcy z uśmiechem.
- Ładna walka. - pochwalił.
Spojrzał na truchło pająka. To, choć zmasakrowane, wciąż wyglądało groźnie z ośmioma oczyma i ostrymi zębami jadowymi.
- Nic ci nie jest? - zapytał, ponownie kierując uwagę na wilka.
Sponsored content