Kryształowy Wodospad

Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Szła dość szybko, jednak spokojnie. Nawet jeśli wcześniej poczuła jakiś dreszczyk emocji - nie ukrywajmy, teraz nie czuła nic. W zasadzie jakąś taką dziwną harmonię. Tak, jakby miało się tak ułożyć. Odepchnęła jednak te myśli i postanowiła porozmawiać - bo cóż innego mogą teraz robić? Jeżeli wymyślą jakąś drogę ucieczki, to nawet teraz narażone są na ataki monstrum. W końcu nie odpuści, przecież taki posiłek pewnie nierzadko się trafia zakładając, że ostatnio jadł parę dni temu.
Chwilę szła cicho, zastanawiając się nad czymś.
-Tak, nieźle.- wydukała, ale to nie była jedyna rzecz, którą chciała powiedzieć.
Przymrużyła oczy i odchrząknęła. W zasadzie, nie chciała zbytnio rozmawiać o śmierci. Nie obawiała się jej, ale powiedzmy szczerze, planowała jeszcze trochę pożyć.

-Myślisz, że jeżeli cokolwiek nam się stanie, będzie to szybka czy raczej bolesna rzecz?- zapytała, można by rzec beznamiętnie. Ignisea mogła wywnioskować, że waderze zależało bardziej na życiu innych, jak swoim. Czy to dobrze? Jeszcze się okaże. Wiadome było, że pytała o śmierć. Może i głupie pytanie; zważając na tamtego farmera, lecz jakoś rozmowę trzeba było zacząć.
Znów przymrużyła oczy.
-Jak umrę, to..- i w tym momencie uśmiechnęła się lekko. No i nawet cicho zaśmiała.
-To w sumie nie mam żądnych ostatnich życzeń.- dodała. No bo; jak mogłaby prosić o cokolwiek skoro w Krainie poznała tylko dwie osoby? Chyba miała zamiar rozluźnić nieco atmosferę. Mimo tego, że Naravi była dość młoda - ona sama uważała się za długo stąpającą po ziemi istotę, która przeżyła równie dużo. Jednakże nie było wątpliwości, że Ignisea przeżyła więcej.

-Zrobiłaś kiedyś coś, czego żałowałaś?- zapytała znów. W sumie może brzmiało to trochę dramatycznie, jednak zostało wymówione spokojnie. Taka pogawędka, na wypadek, gdyby miały umrzeć. Spojrzała na towarzyszkę.

/Wybaczcie, że tak długo.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Rozmowa mogłaby trwać w najlepsze, droga dalej kręta i nużąca denerwowała je, jednocześnie napawając lękiem czy coś nie wyskoczy zza rogu. Nie będąc na znanym obszarze były pewne tylko jednej rzeczy... bezpieczeństwa.

Z każdym dźwiękiem dochodzącym do ich młodych uszu, odwracały się w celu upewnienia się czy aby wszystko w porządku. A gdy stwierdziły, że wszystko gra jak w orkiestrze, szły dalej. Rozmowom nie było końca, a tu proszę znalazły się chwilę później, po ostatnich słowach Naravi, w dosyć dziwnym pomieszczeniu...

Co prawda była to szeroka jaskinia z wielkim zbiornikiem wody po środku, który oddzielał dwa brzegi. Ten na którym stały one, oraz drugi dosyć znacznie oddalony. W oddali zobaczyły punkt szczególny dla nich, dalszy fragment drogi, w którą popychał je los. A czy los będzie dla nich łaskawy czy okrutny... to już nie zależy od nich.

Przechodząc do sedna, z sufitu zwisały dosyć długie stalaktyty, które pokryty były takim samym kryształem, który wcześniej dawał światło intruzom, penetrującym "włości" wiadomo kogo. Jasna łuna światła z licznych stalaktytów spadała na powierzchnię wody, mogło to trochę oślepiać mimo to był to zarazem piękny widok. Uwagę jednak zwróciła barwa wody, zazwyczaj jeśli jezioro jest czyste to woda jest koloru ciemnego niebieskiego a czasem zielonkawego, no chyba, że dno jest płytkie lub znajduje się na dnie pewien materiał skalny lub inne dziwy. Wracając do barwy, miała ona odcień niebieskiego, na tyle jaskrawy, że w połączeniu z światłem padającym ze stropu oślepiało każdego przybysza, lecz nieznacznie. Z tej odległości dało się zauważyć dziwne plamy na jeziorze, jeśli tak można to nazwać. A żeby się upewnić, obie musiały postąpić parę kroków na przód, by znaleźć się tuż przy końcu brzegu, na którym rzecz jasna się znajdowały.

Ale była mowa o dalszym przejściu, no tak, wszystko pięknie ładnie, tylko na drugą stronę jest bardzo daleko, pas wody w przybliżeniu liczył 50-75 metrów, a same brzegi miały po 4 do 6 metrów. Cały plan można było by wrysować z niezbyt idealny prostokąt, nie licząc ścian, które nie były równe, a także pokryte kryształami nieco innego zabawienia niż te co były na suficie.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
- Sądząc po ostrym pazurze tego monstrum, będzie to szybka śmierć, o ile poprzednio nie trafił za pomocą szczęścia. Poza tym, może trafi nam się w loterii los na dalsze życie - oznajmiła, lekko przyjaznym głosem, lecz nie mogła pozwolić sobie zbytnio na to, żeby się uśmiechać. Poza tym, nie miała do tego szczególnego powodu. Nie dość, że gonił ją ten dziwny potwór, który okazał się być bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem, lecz po części niesprawnym, powracały stare, niezbyt dobre wspomnienia. Straciła swoje kilkanaście lat po to, by uchronić być może miliony istnień, zabijając tysiące ludzi. Oczywiście nie tych niewinnych, bo to byłoby nie fair - zwykli obywatele zwykle nie wiedzą o tym, co się dzieje za ich plecami. - Nie myśl tak, po prostu musimy przeżyć. Nie wiem, jakby wytrzymała moja koleżanka beze mnie, a jej coś obiecałam - hah, normalnie się wywaliłam przy tym zdaniu. Czemu? Po prostu nasze postaci nie wiedzą, że mają taką specjalną rubrykę, którą się wypełnia - a w naszych zaznaczone jest, iż nie mogą umrzeć. - Coś, czego żałowałam? Paru rzeczy, ale nic poza tym.
Brak bezpieczeństwa, brak niczego... Aż nagle, patrząc lekko swoimi złotymi, zmrużonymi oczami od bijącego blasku, znalazły dziwne jezioro. Na tyle dziwne, że wręcz intrygujące, no ba! Ignisea spojrzała na nie dosyć niepewnie, lecz czas się zbliżał, czas je doganiał, zatem nie było możliwości, by się zatrzymać, a następnie omówić dokładnie ich plan działania. Zatem mówiła po drodze swoim lekko zmęczonym głosem. Głód dawał jej się we znaki - w jej brzuchu burczało niczym w prawdziwym wulkanie. Lecz wraz z wzrostem adrenaliny w jej organizmie, jakoś nie przejmowała się tym zbytnio - teraz najważniejsze dla niej było to, żeby ujść z życiem. Ciemność zniknęła pod wpływem tych samych kryształów, co wcześniej spotkały, na chwilę je oślepiając. Ignisea na początku zamknęła swoje oczy, lecz po kilku sekundach je otworzyła, by przyjrzeć się temu wszystkiemu - zobaczyła właśnie to jezioro. Nie wiedziała, czy było głębokie, lecz nie warto ryzykować, wskakując znienacka do niego - wzięła dowolny pobliski kamień, starając się, by ten był dosyć ciężki - przecież znajdują się w jaskini, nawet drobny może być, byleby można było zobaczyć, jak długo spada. No tak, ale przecież z każdym metrem dosięga wgłąb mniej światła! Następnie wrzuciła go do zbiornika wody, oczekując na efekt. A jaki on był - nie wiedziała.
- Musimy tak czy siak się przedostać na drugi brzeg. Kto wie, być może ta bestia nie potrafi pływać? - na tę myśl Igni o mało co się nie uśmiechnęła.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Naravi słuchała koleżanki. Tak, to jest śmieszne, że nasze postaci o tym nie wiedzą i jakoś chyba się nie domyślą. A więc, wadera nie zastanawiała się już dłużej nad śmiercią, bowiem ujrzała przed sobą.. no właśnie. Drogę. Nie robiła sobie jednak nadziei - i słusznie, ponieważ jej ślepia dostrzegły przepaść dzielącą je od drugiego brzegu.
-No tak, byłoby zbyt pięknie.- westchnęła.
Ujrzała, jak towarzyszka wrzuca kamień do wody. Dobry pomysł, może uda im się ustalić odległość.
-Jestem pewna, że musimy zejść dołem. Inaczej nie przejdziemy, a wszystko teraz zależy od tego kamienia.- rzekła znów, patrząc w dół.
Naravi omiotła spojrzeniem wszystko i bardzo dokładnie. Nie, nie mogły zrobić tego inaczej. Skakanie może też nie wyglądało na najlepszy pomysł, ale cóż.. innego wyjścia nie było. Miejmy nadzieję, że odległość nie jest taka ogroomna jak się wydaje i woda jest bardzo głęboka, bo inaczej albo będą musiały się wracać albo potwór dopadnie je jeszcze przed tym, chociaż i tak nie mogą umrzeć, ale walka byłaby nieunikniona.
-To bardzo możliwe, że on.. albo ona.. nie potrafi pływać lub też pływa bardzo kiepsko. Chyba.. chyba wspominałam coś o jego krótkich nogach. Może i są one umięśnione, ale daje nam to przewagę. Niewielką, ale jakąś daje.- dodała znów, oglądając się za siebie.
No, kamień wydawał się spadać godziny i godziny, ale ona w tym czasie zdołała stwierdzić wiele rzeczy.
-Nie wiemy, co nasz "przyjaciel" robi teraz. Być może błądzi gdzieś po korytarzach. Polegał on na węchu, ale słuch był u niego równie ważny. Zostało nam pewnie trochę czasu zanim nas odnajdzie lub zanim tu przybiegnie. W tym czasie powinno udać się coś wymyślić.- czerwone ślepia oglądały wszystko uważnie. Naravi nie bała się śmierci (taa, gdyby tylko mogła umrzeć), ale chciała jeszcze trochę pożyć.
Teraz tylko czekać na rezultat. Powiedziała to, co miała powiedzieć. Była ciekawa, o jakiej też koleżance przedtem mówiła Ignisea, jednak wolała nie pytać.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
/Naravi, ja nie wiem gdzie ty tam dół widzisz. To na jednym poziomie jest :D/

Kamień, który został wrzucony, był widoczny tylko przez chwilę. Nawet nie zauważyły kiedy to się stało, światło bardzo przeszkadzało. Ze względu na możliwość odbijania się fal świetlnych, nie dało się określić jak jest głębokie ów jezioro. Zniknął tak samo szybko jak został wrzucony, do Ignisei głowy wpadła myśl o tym, że tylko niewielka głębokość jest oświetlona, bo na pewnej granicy nagle kamień zniknął. Przepadł jak krew w piach, a teraz co zostało niby do zrobienia.

Pomysł na jakie obie wpadły był prosty, przepłynąć całe jezioro, tylko problemem był odległy brzeg. Drugi zasadniczy problem jaki zrodził się w umysłach, czy aby jest tu bezpiecznie? Bo jeśli mieszka tu takie dziwne stworzenie, zrodzone na tym świecie, to w wodzie też coś może być.

Stały tak chwilę i rozmyślały, co zrobić, płynąć wpław czy coś innego trzeba wykombinować. Czasu mogą mieć obecnie wystarczająco dużą ilość, bądź też wręcz przeciwnie. A zbyt długie oczekiwanie mogło by być fatalne w skutkach o czym pomyślała Naravi. Ignisea odczuwała bardzo głód, chętnie by coś spałaszowała, ale raczej jej organizm nie jest przystosowany do jedzenia skał lub kryształów. Tylko pytanie, czy coś takiego w ogóle istnieje?

Z tunelu za plecami wraz z echem niósł się ryk, taki sam jaki ogłuszył jest na początku, według Ingisei potwór był jeszcze stosunkowo daleko, lecz to Naravi w tym momencie trochę spanikowała i z bólu uszu, miała ochotę zapiszczeć. Lecz czymże mógł być ten ryk, dość nietypowy. Pierwsze skojarzenie to lokalizacja, gdzie co jest, albo ekspresja własnej agresji, bo przecież nie wiadomo co on tam robi. Pewne było to, że szuka w dalszym ciągu dwóch intruzów.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Panująca u góry ręko użytkowniczki, spowoduj, żeby one nie umarły! Nie zmieniaj ich statystyk! Ameeeeen!

- Dodatkowo nie jest możliwe, żeby tak ogromne stworzenie było lekkie, w szczególności z tym pazurem. Taka kupa mięsa będzie miała ogromny problem z poruszaniem się w wodzie - oznajmiła spokojnie, chociaż serce biło jej w klatce piersiowej niczym jakaś wiertarka pneumatyczna. Tętniak aorty? Nie, to nie jest możliwe. Po prostu za dużo naczytałam się Sherlocka Holmesa, a teraz Igni odpłaca tym, że jest niezwykle mądra. Chyba zamiast atrybutu Szybkości powinna mieć Wiedzę. Ewidentnie. Chociaż ona zna się mniej na polowaniach, lecz raz jej się udało zjeść sobie jakiegoś pysznego ssaka. No i w ogóle nie wie, jak się zachowywać w lesie, w jaskiniach, chyba bardziej w supermarketach oraz mieście. Nawet nie zna nazw roślin i jagód, zatem życie odpłaciło jej tym, iż stara wiedza zniknęła, wyparowała niczym gotująca się do zniknięcia woda. - Nie mamy innego wyboru, musimy ruszyć. Poleciałabym, ale zwisające stalaktyty uniemożliwiają mi to.
Ignisea spojrzała w jezioro, które było niezwykle piękne. Oczywiście zastanawiało ją to, czy jakaś istota w nim żyje, gdyż może się skończyć źle zanurzenie w nim wtedy. Jednak, jeżeli takie coś się tam znajduje, prawdopodobne by było to, iż goniące ich monstrum zostałoby wcześniej przez nią zeżarte. No chyba że nigdy ta tutaj nie była. Lecz jest jeszcze jeden problem - owa istota znajdująca się w wodzie musi coś jeść, a tutaj ewidentnie nie ma żadnego strumyka, który by spadał do źródełka. To zmniejszało szanse, w szczególności wtedy, gdy okaże się, iż one jako jedyne tutaj dotarły i jeszcze nie zginęły. Ale możliwe, iż ktoś tutaj był przed nimi, w desperacji rzucił się do zbiornika, utonął z powodu zbytniej głębokości, a następnie został zeżarty przez kolejną bestię. Zatem Ignisea zaczęła wchodzić do tajemniczej wody, nie wiedząc dokładnie tego, co ją spotka.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
/Hah, rzeczywiście, wybaczcie, ostatnio zabiegana jestem i nie kontaktuję chyba za dobrze :P. Nie wiem, jak mogłam tam przeczytać coś o dole, ale nieważne, zapomnijmy :D.

Naravi także zastanawiała się nad tym, jakie istoty mogą tam jeszcze spotkać. Innej drogi nie było, a potwór wydał kolejny odgłos z powodu którego, przyznajmy się, wadera trochę spanikowała. Jednak powstrzymała się od zawycia albo jakiegokolwiek innego pisku, bo to byłoby samobójstwem i jednocześnie morderstwem. No, nieumyślnym morderstwem, bo wilczyca nie chciała zabić Ignisei przecież. Uspokoiła się więc i wzięła głęboki oddech. Słuch się przydaje, to prawda, ale teraz najchętniej.. rozszarpałaby swoje uszy. Byłby to błąd, wiadomo, a ona postanowiła zachować spokój.
-Tak. Chyba nie powinnyśmy dłużej zwlekać.- odparła na słowa koleżanki.
Ten stwór skojarzył mi się z Frankenstein'em, chyba z powodu niecodziennego wyglądu i siły.
W wodzie mogło czaić się coś o wiele gorszego.. ale jeśli tak, to nie było sensu powracać. W końcu tam także czyha na nie jakieś monstrum. Zrobiła to, co Ignisea. Ostrożnym lecz pewnym i spokojnym krokiem weszła do wody zaraz po niej.

Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Ustalone zostało zatem, że należy przepłynąć jezioro, lecz czy to jest realna decyzja? A może się nie uda? Powoli zaczęły zanurzać się w odmętach, najpierw stopy i powoli tak całe ciało zanurzały jedna, jak i druga. Lecz coś im nie pasowało...

Nagle poczuły chłód przeszywający ich ciała, od stóp do głów. To tak, jakby połknąć kostkę lodu. Ignisea, bo pierwsza weszła do wody, poczuła po chwili różnicę, mimo tego, że pióra chronione są odpowiednią substancją, co ułatwia utrzymywanie się na wodzie. O fakcie tym poinformowała koleżankę, lecz tak już zdążyła wejść. Lecz tu czas ma dużo do znaczenia.

Temperatura odczuwalna, obniżała się coraz bardziej, a odczuwalna oczywiście rozumie się temperatura ciał osóbek, które postanowiły się przeprawić przez jezioro, stojące na drodze ku wolności. Być może wolności. Normalnie wiadomo, że jak wejdzie się do wody, to zawsze będzie trochę chłodniej, ale obecnie czuły się, jakby były pod krą lodową, co obie odebrały za punkt alarmowy. Ignisea czuła, że trzęsie się powoli. Czym to było wywołane? Nie wiadomo, ani jedna, ani druga nie potrafiła tego stwierdzić. A do drugiego brzegu jest jeszcze bardzo daleko. W oddali widziały dalej jakieś cienie, lecz nie wiadomo co to było, pewne było, że owe dziwne i nieokreślone zarazem kształty unoszą się nieznacznie na wodzie. W obserwacji przeszkadzało światło, padające z kryształów sufitowych, które na złość się tutaj znajdowały. Woda stała się czymś, co obecnie chciały by uniknąć, na szczęście nic z niej nie osiedliło się, nie żyło. Bo gdyby tak, obie by już zostały zaatakowane, ale skoro taka tu temperatura, a im coraz zimniej... to co by niby wytrzymało w takich, cholernych za przeproszeniem warunkach.

Przy każdym oddechu zauważyły mgiełkę, a im robiło się chłodniej, a przepłynięcie kawałek dalej nie wiadomo jakie mogło by mieć skutki...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Wchodząc, przeszły ją dreszcze - pióra natychmiast się nastroszyły, żeby nie stracić zbyt dużo ciepła, jednak to zbytnio nie pomagało. Ignisea czuła, jak to właśnie jest być ofiarą - a nie chciałaby po prostu pływać bezwładnie z powodu wycieńczenia, a następnie utonięcia, to nie dla niej! Zatem sprężyła swój tyłek, poruszając się dalej, ale nie szybko. Czemu? Im szybciej się zmęczy, tym będzie kilka kroków bliżej ku szkieletowi ubranemu w czarny płaszcz z ogromną, niebezpieczną kosą. Nie chciała tego. Poruszała się powoli, jednak nie aż tak miotała. Czuła chłodny oddech na swoim karku. No i się też trzęsła, ale czy uda jej się przetrwać? Na pewno! Nie jest możliwe, żeby taka silna kobieta, która przeżyła spotkanie z ogniem, poddała się teraz usypiającej rzece. Złote ślepia powoli znikały pod powiekami, jednak dziewczyna próbowała się przed tym powstrzymać. Rażące światło przy okazji uniemożliwiało jej prawidłowe widzenie. Brzeg był strasznie daleko, dodatkowo coraz mniejsza ilość energii potęgowała drogę, jakby ta była wręcz nieskończona, trwała tysiącami kilometrów, jak i milami! Bitwa, której nie wygra? Kto wie, może wojna? Ale tutaj nie ma żadnej karty ratunkowej. Gdyby mogła, skupiłaby się, no i spowodowałaby wyparowanie wody, lecz nie posiadała tego, co wcześniej. Żałowała po części swojej decyzji, lecz postanowiła nie przestawać walczyć. Serce biło jej jak szalone, nie wiadomo już, czy to ze strachu, czy to może z powodu wytężonej aktywności fizycznej. Zatem, nie mając nic do stracenia, podpłynęła do tych dziwnych plamek, które widziała wcześniej, no ba, nawet teraz były trochę widoczne! A co się stało? Tego już nie wiadomo. Po prostu chciała trochę odpocząć - przecież nie jej domeną jest wytrzymałość, co nie?
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
O nie, to chyba nie była zbyt dobra decyzja. Wadera natychmiast poczuła zmianę temperatury, a serce zaczęło bić znacznie szybciej. Nie było to spowodowane strachem, raczej zmianą temperatury. Ciekawe, czy medalion był wodoodporny, może potem im pomoże się ocieplić. A nawet jeśli nie, coś wymyślą. Czarna już nieraz przeprawiała się przez tak chłodną wodę.. więc chyba jest wodoodporny. Podczas tych przepraw odległość od brzegu nigdy nie była taka duża. Pomyślmy, pomyślmy. Płynęła nadal, powolnie, ale płynęła. Nagle gdzieś dalej zauważyła cienie. Te cienie unosiły się na wodzie. Przynajmniej tak zakładała. Co to mogło być?
Ślepia ujrzały, jak koleżanka zbliża się do jednego z nich. Wadera szła (raczej płynęła) nadal, ale pomyślała nad tym chwilę.
-A j-jeśli to c-ciała?- zapytała drżącym głosem, a jej pysk opuściła dość duża mgiełka.

Czarna sama chciała odpocząć, nawet bardzo. A do brzegu jeszcze daleko. Zbliżyła się trochę do Ignisei, jednak była dalej od niej. Raz kozie śmierć. Podpłynęła do koleżanki, badawczym wzrokiem obserwując plamki. A co to było? Zaraz się tego dowiedzą.
Myśli o 'wodnym potworze' ustały, ponieważ nawet jeśli coś takiego by przeżyło, to znalazłoby je od razu. A po ich "przyjacielu" śladu nie było, co.. w zasadzie, czy było dobrze? Jeżeli ich jeszcze nie odnalazł to albo się gdzieś pogubił, albo nie szuka tutaj.. bo być może to miejsce jest inne od reszty jaskiń? W sensie, woda, może boi się wody? Naravi wątpiła w to, ale teraz nie ma sensu się zastanawiać. Zabawne, no niezabawne, wręcz straszne, byłoby to gdyby przepłynęły całe i zdrowe.. a tam dalej czekałby na nie potwór.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Oczy zamgliły się Ignisei, była wyczerpana, chłód odbierał jej energie, czuła się ociężała i bez życia. Zaczęła trochę narzekać na wzrok, który miała ostrzejszy niż nie jedno zwierze. Lecz teraz to na nic było, głód potęgował to wszystko i dopełniał tylko niezbyt trafny los gryficy. Naravi z tyłu obserwowała co się dzieje z towarzyszką, nie mogąc nic zrobić, poczuła się zagrożona. Nie mówiąc już o tym, że podobne symptomy również i jej się udzielały. Jezioro było dla nich grobem, a dno będzie miejscem ostatniego spoczynku umęczonych ciał...

Ignisea uderzyła w coś dziobem. Było to coś twardego, lecz nie jak skała. Już słabnącym wzrokiem dojrzała, że coś pływa na jeziorze. W tym momencie olśnienia doznała, te ciemne plamki to było ich wybawienie, bądź co bądź w obecnym stanie nie mogła określić dziwnego tworu, który wpadł jej pod sam dziób. Co prawda nie złamała go, lecz trochę obiła, do wesela się zagoi. Oczywiście ten dziw nie ominął również Naravi, która ostatkiem sił przyspieszyła trochę w kierunku gryficy, by obie mogły poczuć się trochę komfortowo, choć rzecz ujmując komfortem było by ognisko i ciepły posiłek a nie jakaś pływająca "tratwa", ale nie narzekajmy na cuda losu. Równie dobrze wodę w wino zmienić... e nie.

Naravi na szczęście lepiej widziała, trochę, deska ratunku przypominała lód, lecz nim nie była. Mimo to przedmiot dosyć sporych rozmiarów, był przezroczysty jak kryształ, który wygasł i stał się bez użyteczny. O tym fakcie poinformowała Ignisee, wychylając łeb bardziej nad wodę by nie zachłysnąć się płynem. Jeden taki przypadek i może to zaważyć... wiadomo na czym.

Ignisea czuła się słabo, coraz bardziej ociężale przebierała łapami, a głowa powoli wchodziła pod wodę. Czuła się beznadziejnie, nie umknął ten fakt Naravi, który już była tuż obok niej. Lecz serce tej drugiej przepełnił strach, gdyż znów z otchłań jaskini usłyszała znany dźwięk, był bardziej doniosły, tak jakby miał być tuż obok. Lecz gryf nic już nie słyszał, organizm zaczął walczyć o życie, które powoli zastygało, jej ciało bezwładnie zaczęło się unosić na wodzie. Zaczęła tylko coś mamrotać do siebie, lecz to był zlepek liter, bądź słów zależy kto by tego słuchał.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Wadera traciła nawet resztki swych sił. Czuła się okropnie i gdy udało jej się dopłynąć do koleżanki, ogarnęło ją okropnie dziwne uczucie. Zauważyła, że to "coś" to jednak nie ciała, a rzecz przypominająca lód. Naravi zauważyła, że i ona, jak i towarzyszka powoli zaczynają się męczyć. Wilczyca nie miała siły walczyć, lecz nie poddawała się. Ignisea zaczęła wolniej przebierać łapami, a Naravi spojrzała zaniepokojona.
- Nie teraz.. - wyszeptała, sama do siebie.

I wtedy go usłyszała. Albo raczej to. Znów ten odgłos, a po raz pierwszy waderę ogarnęło coś.. coś, co przypominało strach. Postarała jednak uspokoić się i zachowywać racjonalnie i logicznie. Ale czy to się uda? Mimo, że powoli traciła siły, to jednak jeszcze się trzymała. Wilczyca chciała spróbować wspiąć się na ten "lód", jednak ujrzała coś, przez co obie znalazły się w poważnych tarapatach.
Ignisea zaczęła bezwładnie unosić się na wodzie. Naravi nie miała zamiaru jej tu tak zostawić, nawet jeżeli kosztowałoby to waderę życiem. Liczyła na jakiś nagły przypływ adrenaliny.. coś, co pomoże jej i towarzyszce. "Lód" był dość sporych rozmiarów, ale co jak co, musi im się udać.

Jako, iż Ignisea była podobnych rozmiarów co Naravi, wilczyca spróbowała jakoś ją chwycić. Tak, aby nie zostawić jej gdzieś na wodzie. Spróbowała delikatnie złapać jej skrzydło pyskiem, a jeśli to by się nie udało, spróbowałaby podpłynąć od tyłu i jakoś przenieść Igniseę na swój grzbiet. Jakoś. Towarzyszka nie mogła ważyć zbyt dużo, a pomimo tego, że wilczyca jest drobna - siły jej nie brakowało. Czy jednak ten desperacki ruch je uratuje, a może nie? Jeżeli wszystko pójdzie z planem, ostatkami sił spróbuje wejść na deskę ratunku i zaraz po tym wciągnie tam koleżankę. Albo odwrotnie, tylko, że znacznie trudniej byłoby to zrobić. Żadnych innych pomysłów nie było.

/Jakby coś było źle albo nieskładnie, piszcie, bo ostatnio mam dużo roboty i jak wspominałam, nie kontaktuję za dobrze :P.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
- Cholera - odpowiedziała, gdy traciła swoją siłę, aż wreszcie skończyło się na tym, iż zamknęła swoje oczy. Mimo tego, że wiedziała, iż nie powinna oddawać się w ramiona Morfeusza, zrobiła to. Jednak przed tym starała się podpłynąć do jej jedynej deski ratunku, na której była już Naravi. Nie zdołała jednak na nią wejść - wzrok osłabł do takiego stopnia, iż widziała jedynie rozmazaną ciemność. W chwili, gdy powieki opadły, poczuła ogromną ulgę, że mogła przez chwilę odpocząć od ciągłego wysiłku. Było jej zimno. Bąbelki powietrza wydostawały się z jej dzioba mimowolnie, jednak nadal trzymała się na jednym oddechu. Czas mijał bardzo szybko, jednak brak jakiegokolwiek wysiłku powodował, iż mogła troszeczkę dłużej wytrzymać. Poczuła coś, coś ją wybudziło z tego czegoś. - Czyżby to była Naravi? Ale... co ona tutaj robi? - pomyślała gryfica. A raczej cicho powiedziała, resztkami sił, jednak i tak niczego nie usłyszała. Jedynie czuła narastającą słabość oraz ból spowodowany zimnem. Jej głowę przeszywało dziwne uczucie, jakby nie mogła się poddać w tej chwili, ale i tak ciało po części odmawiało posłuszeństwie. Myślała ona, iż towarzyszka ją zostawi, jednak najwidoczniej los kazał inaczej. Jej skrzydło zostało chwycone, przez co nim lekko poruszyła. Kto wie, być może jeszcze miała czas na to, by nie spotkać się z Śmiercią odzianą w czarny płaszcz oraz sporych rozmiarów kosę?

/Sorka, że tak mało, jednak nie wiem, co napisać, a wszystko zależy od MG, czy zdoła ona wejść na tratwę z lodu (a raczej przypominającą lód) :P.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Naravi chwyciwszy w pysk skrzydło towarzyszki poczuła niewygodę, którą wytłumaczyć można było tym, że musiała trzymać głowę trochę obróconą, by ratować Ignise'e jednocześnie patrząc co jest przed nią. Zdając sobie sprawę z obecnej sytuacji, przepłynęła za swoją koleżankę. Ta z kolei była obrócona trochę, w stosunku do Naravi, gryf był ustawiony prostopadle do kierunku jej widzenia. Co prawda to drugie rozwiązanie okazało się 100 % pewniakiem, gdyż opierając się o ciało Ignisei, mogła bezpiecznie manewrować kierunkiem, w którym miała obecnie płynąć, a za cel obrała bryłę podobną do lodu, która posłużyć miała w niedługim czasie za tratwę, oczywiście mówimy o jak najbliższym ich obiekcie.

Ignisea została trochę obrócona, bo próbując wykonać pomysł numer dwa, Naravi przewróciła ją tak, by mogła swobodnie oddychać, nie krztusząc się wodą czy też połykając ją. Dzięki temu, zyskała na łatwiejszym sposobie poruszania, gdyż gryfica mając możliwość swobodnego oddechu, po prostu unosiła by się na wodzie i nie opadała na dno. A wiadomo, ciągnąć kogoś ku powierzchni jest cięższą pracą do wykonania, wymagającą dużej ilości energii do zużycia, a jej z kolei nie powinno się obecnie zbyt wykorzystywać w nadmiernej i adekwatnej to tej sytuacji ilości.

Cóż, Naravi dotarła do pierwszego dryfującego kawałka dziwnego lodu, oczywiście uprzednio sama się na niego wdrapała i po chwili zauważyła, jak woda paruje z niej, i to bardzo szybko. A jej samej zrobiło się ciut cieplej, lecz wiadomo wyziębiła się w pewnym stopniu, lecz nie tak jak Ignisea, która dalej się w niej znajdowała. Naravi ostrożnie przesunęła się w kierunku krawędzi, by nie odwrócić "lodu" na drugą stronę i próbowała wciągnąć koleżankę na bezpieczne miejsce. Z całych sił ciągła w swoją stronę Ignisee za skrzydło. Użerała się tak z dobre dwie lub cztery minuty, zanim górna połowa znalazła się na prowizorycznej tratwie.

Jeśli chodzi o gryficę, po tym, jak poczuła różnicę próbowała się ostatkiem sił wdrapać. A gdy się znalazła już na bezpiecznym miejscu, położyła się na wznak. Dyszała bardzo głośno i tak samo jak z Naravi woda odparowywała lecz w większej ilości. Ignisea była w gorszym stanie. Długi czas przebywania w wodzie wycieńczył jej organizm na tyle, że potrzebowała trochę czasu na rekonwalescencję. Oczywiście, wszystko było by w porządku, gdyby nie drgawki, których dostała, organizm co prawda walczył o przetrwanie, lecz w dalszym ciągu było jej zimno.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea, czując to, jak powietrze napełnia powoli jej płuca, natychmiastowo zaczęła szybciej oddychać, jakby przez całe życie nie miała tlenu w organizmie. No dobra, nie przez całe życie, ale kilka minut. Już myślała, że wykitowała! Zaczęła powoli wdrapywać się na taflę dziwnego pseudo-lodu, by odpocząć. Było jej zimno, lecz zdołała się wspiąć, a to już duży plus! To znaczy chyba, iż nic poważnego się jej nie stało. Jej serce biło dosyć dziwacznie, ale to było spowodowane przecież osłabieniem organizmu. Pióra nastroszyły się ponownie, powodując to, iż wyglądała dosyć dziwnie, lecz i tak ważniejsze było ciepło niżeli wygląd. Jej klatka piersiowa poruszała się niezwykle szybko do góry i na dół, starając się natlenić organizm.
- Dzi... - nie zdążyła dokończyć, gdyż wtedy pojawiło się coś, co na pewno znała, ale nie na własnej skórze. Drgawki. Co prawda, nie zagrażają życiu, ale mogą spowodować to, iż straci język czy cokolwiek innego albo przewróci tratwę do góry nogami. Ale co zrobi Naravi? Tego nie wiedziała. Straciła wtedy przytomność, jej złote oczy zniknęły pod powiekami, zmuszone do natychmiastowego snu. Wiecie pewnie, co się dzieje podczas takiego nagłego ataku, co nie? Ciało porusza się mimowolnie w różne strony, jakby zostało porażone prądem.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
*Skoro Naravi nie odpowiedziała, zatem zmuszony jestem kierować jej postacią*

Naravi widząć stan towarzyszki, nie zwlekając położyła się na jej ciele by ogrzać ją chociaż do pewnego stopnia, zapewniając odpowiedni komfort cieplny choćby na chwilę. Ignisei jednak organizm powoli zaczynał wracać do normy, bardziej przydała by się tutaj sterta koców i nawet termos z ciepłą herbatą, ale to nie te realia niestety. Na szczęście pewien objaw, a mianowicie klekotanie dziobem, ustało. Więc już mogła mówić, lecz bardzo cicho i bez jakiegoś entuzjazmu. A sama mowa brzmienie miała smętne i pozbawione życia. Tak, jakby już ciało poddało się objęciom śmierci, a raczej takiej specyficznej jaką ma leń. Lecz tutaj powodem było wycieńczenie, wskutek wielkiej chęci popływania w wodzie, gdyby jednak to był ciekły azot to skutki były by fatalne i nieuniknione, co pewnie mogłoby przypominać scenkę z Zwariowanych Melodii, bądź co bądź pomińmy to i skupmy się na tym co się dzieje.

Minęło parę minut...

Ignisea odzyskała przytomność, dziwnym trafem nie potrafiła sobie przypomnieć jak się znalazła na tym dziwnym kawałku lodu, czy czegoś innego co bardzo go przypominało. Co ciekawe, nie był on nawet chłodny, temperatura na styku łap i ciała stałego była na poziomie neutralnym i jednakowoż znośnym dla ich ciał. Jak tylko Naravi zobaczyła, że gryfica już odzyskała przytomność, chętnie wytłumaczyła co się stało. Lecz rozmowa długo nie potrwała, z głębi wcześniejszych odmętów korytarzy usłyszały charakterystyczny dźwięk. Łowy się nie skończyły...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Pomyślcie sobie, że weszliście do lodowatej wody, która okazała się być dla Was zabójcza. Ignisea w chwili utraty przytomności, jak i jej odzyskaniu, czuła się troszeczkę... dziwnie. No i też zdołała zauważyć, iż coś leży na jej piórach. I to coś to była Naravi. Temperatura jej ciała stała się znacznie wyższa, jednak i tak gryfica była jakaś... bez życia w sobie, odpowiedniego tchnienia, które powodowałoby, iż miałaby ona ochotę na dalszą walkę. Ale zaraz, zaraz... Łowy się jeszcze nie skończyły. Zanim zadała odpowiednie pytanie swojej towarzyszce, zdążyła usłyszeć już odpowiednią odpowiedź, zatem tylko mruknęła dosyć cicho swoim ochrypniętym głosem. Jakby ją leń napadł i nie chciał wypuścić z swoich zimnych objęć. Albo i Śmierć.
- Ach, to tak było...
Powoli swoją łapą zaczęła obmacywać podłoże, które na pewno nie było zrobione z lodu. Zaciekawiło ją to całkiem, jednak i tak nie wstała. Nie chciała marnować swojej energii potrzebnej na regenerację. Czekała tylko w nadziei, że to coś ich nie dogodni. Jednak w dali można było usłyszeć znowu ten dziwny głos, który wpadł jej już w pamięć.
- Pazur... - oznajmiła powoli, nadając tej bestii całkiem nową i typową dla niej ksywkę. Dlaczego tak? Bo miała ona ostrze, którym odcięła głowę niewinnego farmera. No cóż, jedni muszą umrzeć, by inni przeżyli. Mam jedno pytanko - czy zachował się ten ciekawy kamyczek, do którego przywiązała się nasza Ignisea? Wiesz, ten świecący i ładny!
Sorka, że tak krótko, lecz nie wiem, co napisać.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Kamyk, a raczej kryształ znajdował się w dalszym ciągu w posiadaniu Ignisei, lecz wcześniej swój blask stracił. Czy na stałe? Tego Ignisea nie wiedziała, a musiała odkryć co tak naprawdę z nim jest. W dalszym ciągu gryfica nie była w stanie się ruszać, musiała jeszcze wypoczywać, choć organizm na pewne ruchy przyzwalał. Powoli wróciło czucie, stwierdziła, że lód to w rzeczywistości podobny kryształ jak na suficie, lecz w kontakcie z wodą stał się matowy, stąd wydawało się, że na wodzie widnieją plamy. Ciekawym jednak było to, że sama ta dziwna materia niewiele się unosiła na wodzie, a zwłaszcza pod ciężarem dwóch osóbek, ledwo wystawał ponad dziwną wodę, chociaż woda nie wdzierała się na "pokład".

W końcu Ignisea odzyskała ostrość widzenia gdzieś tak w 70 %, tym faktem oczywiście musiała się podzielić z towarzyszką, cieszyła się wewnątrz. Obecnie widziała aż do brzegu i kawałeczek dalej. Głos Pazura nasilał się... aż nagle zamilkł.

Wydawało by się, że pewnie odszedł...

Z ściany znajdującej się po drugiej strony zaczęły spadać okruchy skalne, by po chwili spory kawałek niej rozpadł się nagle, pozostawiając po sobie sporą ilość odłamków większych i mniejszych dookoła powstałej dziury. Całe to wydarzenie, można było by porównać do uderzenia czegoś potężnego do wyburzania wysokich budynków. Po ścianie w powietrzu zagościł pył, który był tak gęsty, iż przysłaniał to co za nim się znajdowało. Lecz za chwile musiał ustąpić wielkiemu cielsku, wyłaniającemu się z niego. To był Pazur, swoim ciałem, roztrzaskał przeszkodę, przy czym nawet draśnięcia nie było widać.

Chwile wietrzył zapach, lecz nie mogąc nic wyczuć musiał zaprząc dźwięk do roboty. Uszy dwóch intruzów zmuszone były znieść kolejną dawkę, ostrego i mocnego dźwięku. Po czym nagle i jedna, jak i druga osóbka zorientowały się, że bestia leci w ich stronę. Bestia, aż od dziury, szarżowała w ich stronę, by...
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
/Kurczę, nie wiem jak, ale nie wyświetlił mi się odpis, gdy ostatnio wchodziłam :/. No i nie dostawałam powiadomień, więc nie sprawdzałam. Tak czy siak, wybaczcie mi za nieobecność i za to, że tak krótko. Odpiszę pierwsza, żeby to jakoś "sprostować" :).

Naravi powoli zorientowała się w sytuacji... Ignisea nadal posiadała ten dziwaczny kryształ, jednak - bestia zaczęła już pędzić w ich stronę. Nie było zbyt wiele czasu do zastanawiania się, a do wody też nie powinny wchodzić, zważając na to, jak ostatnio ta wyprawa się zakończyła. Wadera w tejże chwili nie potrafiła określić, czy ich "tratwa" była daleko od brzegu, czy blisko. No i co z tym pomysłem? Chwila, chwila.
Wilczyca spróbowała dosięgnąć wody jedną z łap i chociaż trochę poruszyć tę "tratwę". Miejmy nadzieję, że się udało. Spróbowała tylko jedną, ponieważ gdyby druga także poszła w ruch, najprawdopodobniej wadera wpadłaby do wody, wywołując większe zamieszanie i skazując tym samym się na śmierć. No chyba, że szczęście znów by jej dopisało. Ale, trzymała się twardo na powierzchni i spróbowała wykonać parę ruchów łapą do brzegu.
- Pazur... całkiem ciekawa ksywka - wymamrotała cicho.

Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
/No problemo.

Ignisea oddychała powoli i spokojnie, spoglądając od czasu do czasu na jaskinię wokół niej. No i też na wodę, której nie polubiła, zraziła się do niej po jakiejś tam części. Widać, że żywioły o nieognistych barwach jej po prostu nie tolerują. Ale po chwili zastanowienia, zadała sama sobie pytanie: "Jak mogłam być taka głupia, żebym weszła do tak zimnej wody? Impuls?". Zapomniała już chyba o tym, że pod wpływem tak nagłych emocji działa także adrenalina, która prawdopodobnie uchroniła ją od śmierci klinicznej. Czyżby miała ogromne szczęście i ten ktoś nieznany z góry na nią patrzył, starając się ją uchronić od wszystkiego złego? Nah, ona wierzy w naukę, nie jakieś bóstwo. Chyba wszystkie moje postaci są niewierzące. Ciekawe, czemu...
- Można też spróbować inną wymyślić - dodała cicho, słysząc po chwili coś w stylu zawalenia się ściany. Odwróciła swój dziób w stronę dźwięku, aż jej się pióra znowu zjeżyły jak poprzednio! Czyżby ma ponownie spotkać się z tym dziwnym potworem, który raczej tak łatwo nie odpuści sobie darmowego obiadu na własnym terenie?! O matko, ponowne uciekanie. A ona... no cóż, na razie się nie przyda. Kto wie, być może słabością Pazura jest właśnie zimno? Skoro jego pazur jest ostry, musi być wykonany z jakiegoś metalu, albowiem niemożliwe jest to, żeby inny materiał zdołał odciąć z łatwością głowę. A to by oznaczało, iż po części ta istota może poczuć ból. Może, ale nie musi. Rozszerzalność temperaturowa ciał. Wiecie może, dlaczego są odległości pomiędzy szynami? Albowiem pod wpływem ciepła się one rozszerzają. Gdyby były zbyt blisko siebie, spowodowałyby wykolejenie jadącego pociągu w lecie, a w zimie nic takiego. Złote oczy obserwowały starania złej istoty, gdy nagle ich tratwa nabrała troszeczkę prędkości. Poczuła przez chwilę dziwny ucisk w żołądku, aż ten po kilkunastu sekundach zniknął. Jednak jej głowę zaprzątały złe myśli - czy przeżyją? Skoro właśnie ta bestia... szarżuje w ich stronę! I chociaż widziała niezbyt dobrze, była właśnie to zobaczyć. Gdyby mogła, pomogłaby Naravi, jednak wstanie było dla niej zbyt dużym wysiłkiem jak na 10 minut. Na razie.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Łapa Naravi marzła przy próbach wiosłowania, lecz wymagało to oczywista rzecz przerw, by nie odmrozić istotnych części ciała dla wilka. Bo jakże by mogła ona później chodzić, gdyby te trzeba było by amputować, ze względu na przemrożenie ich. Mimo to, uparcie próbowała, lecz efekt marny był. A bestia nabrała rozpędu, by być może dorwać dwie sztuki zwierzyny, jakimi gryfica i wilczyca stały się, z chwilą wejścia do jaskini.

Naravi zdenerwowała się, próbowała szybciej i szybciej, lecz tak jedną łapą próbując i z jednej strony spowodowało inny efekt niż zamierzony, zaczęła się kręcić, to też zmieniła strategię. Lecz to i tak marnie wyglądało. Bestia tak jak przy pościgu, z taką samą prędkością wskoczyła do wody, była wystarczająco blisko...

Lecz nie na tyle, by doskoczył. Co prawda nie była ta "kra" blisko wystarczająco, lecz będąc w wodzie, wiadomo, wycieńczenie daje o sobie znać i wydaje się, że wszystko się oddala. Tak więc, bestia z impetem przywaliła w powierzchnie wody, krople wody gęsto wystrzeliły w powietrze i zrosiły ciała obu istot, które teraz mogły się cieszyć z spokoju. Ciało potwora szybko zagłębiło się w odmęty dziwnej wody. A jeśli chodzi o położenie "tratwy" zaczęło się zmieniać. Uderzenie wywołało nie tylko sztuczny deszcz, który de facto był tylko kroplami uniesionymi wysoko przez uderzenie, lecz także, falę, która pchnęła ratunek ku drugiemu brzegowi, lecz prędkość ta była niewielka, aczkolwiek wystarczająca. Po drodze zobaczyły inne kawałki materiału unoszącego się na wodzie, co dawało możliwość przejścia z jednego na drugi, by dotrzeć do drugiego końca.

Ignisea powoli wracała do zdrowia, odzyskiwała cenną energie, lecz obecnie pozwoliła by jedynie na powolne przejście, chód itd...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea dalej leżała spokojnie na dziwnej tratwie, która na pewno nie była lodem, aż po chwili została po prostu... ochlapana. Tak! Znów przeszył ją dziwny, niespodziewany dreszcz, pióra się nastroszyły, a oczy zamknęły na chwileczkę. Naprawdę na chwileczkę! Ułamek sekundy? No, gdzieś około tej liczby niecałkowitej. Po chwili je otworzyła, widząc tylko przed sobą rozwścieczoną bestię. Nie całkowicie przed sobą, bo już się znacznie oddaliła z Naravi, jednak i tak był w zasięgu wzroku dorosłej gryficy. Po chwili woda, na której płynęła troszeczkę szybciej "łódka", wchłonęła w siebie to jakieś dziwactwo natury, pozostawiając jedynie dwóm towarzyszkom spokój. Błogi, wreszcie bez żadnego stresu... Kobieta, która powoli nabierała sił, by wstać i przejść na drugi koniec brzegu, uśmiechnęła się lekko, na tyle lekko, iż prawie niezauważalnie. Machnęła powoli ogonem, nie - podniosła go, jednak niezbyt wysoko. Postanowiła się nie poddać, nie złamać tak łatwo. Wpierw odwróciła się na brzuch, co wymagało sporego wysiłku. Przydałoby się coś zjeść, jednak nie o tym nasza ognista bohaterka myślała. Teraz musi unieść się na cztery łapy. Tak więc zrobiła. Powoli, jej ciało drżało pod wpływem braku siły do uniesienia własnego cielska, jednak udało jej się. Potem wszystko poszło jak z płatka. Przeszła powolnym krokiem na brzeg, mówiąc dosyć cicho.
- Nieźle, chyba jej uciekliśmy... - dodała, uradowana w własnej, dziwnej duszyczce, płonącej niemalże żywym ogniem. Chociaż był on słaby i nie dawał zbytniej dużej ilości światła, z czasem zaczął się zwiększać. Igni odzyskiwała z każdą minutą coraz większą ilość energii, aż wreszcie ruszyła dalej, jednak dosyć powoli. Nie miała zamiaru się zbytnio zmęczyć - kto wie, być może Pazur ich zmylił?
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Naravi zdenerwowała się, gdy efekt był znacznie inny od tego, na który czekała. Łapa faktycznie, zmarzła lekko, lecz wilczyca nie wpadła do wody - na szczęście. Ujrzała coraz to bardziej zbliżającą się bestię, a w jej sercu na krótką chwilę zagościło przerażenie. Jednak, tylko na chwilę, gdyż po chwili zauważyła, że Pazur opadał na dno.
Zmrużyła oczy, nie czuła się jeszcze bezpiecznie.
Wadera zrobiła to, co Ignisea; ruszyła w stronę brzegu. Gdy już tam dotarła, westchnęła cicho, ze zmęczenia.
- Miejmy taką nadzieję... - odparła równie cichym tonem.
Potrząsnęła lekko głową a na pysku pojawił się dziwny grymas. W zasadzie, grymas to nie jest dobre słowo. Wyglądało to tak, jakby człowiek zmrużył oczy, zmarszczył czoło i przygryzł wargę. Pomijając fakt, że Naravi jest wilkiem.
- Zastanawia mnie jeden fakt... - powiedziała nagle, z tym "grymasem".
- Wiem, że Pazur był, a może nadal jest, ciężki. Jednocześnie jednak silniejszy, szybszy i bardziej wytrzymały od nas. Wydaje mi się, że mógłby przeżyć, ale nie mam pewności. - Nie miały pewności, czy nie żyje.

Może był w stanie przetrwać długo pod tak zimną wodą? Może postanowił, że zaskoczy je z ukrycia?
Tak czy siak, Naravi była pełna wątpliwości.
- Ciekawe, czy ma lub miał rodzinkę - powiedziała, akcentując ostatnie słowo. Nawet jeśli nie żył, mógł mieć "rodzinkę".
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Ignisea jak i Naravi przejawiały niepewność w stosunku do śmierci Pazura, mimo to obie chciałby się wydostać stąd jak najprędzej. Dalsza droga wiodła jedynie tam, gdzie się obie znajdowały, gdyż na powrót było już za późno, a przepłynięcie nie wchodziło w grę. Musiały zatem iść dalej w głąb, być może były blisko wyjścia, lecz głód doskwierał im obojgu. Żołądki domagały się pożywienia, dosłownie, dźwięk dawał znać o tym, lecz gdzie tu znaleźć pożywienie? Wody nie wypiją, lodu nie zjedzą, skały również, trzeba było szybko skombinować jakąś wałówkę. Głód to bardzo ciężka męczarnia, to było pierwsze ze zmartwień....

Drugie, no cóż. Tylko Naravi usłyszała coś jak bąbelki powietrze pękające nad powierzchnią wody. To przykuło jej uwagę, uważnie wpatrując się starała się coś dostrzec. Pojedyncze bąbelki pojawiały się od brzegu skąd zaczęły płynąć, a kierunek ich pojawiania się wiódł... w ich kierunku. Owe bąble pojawiały się w długich odstępach, być może chodziło o odległość od dna...

Widać to coś było twardym kawałkiem su.....

Ignisea jeśli chodzi o możliwości poruszania mogła obecnie już chodzić, lecz bieg skończyłby się prawdopodobnie wywróceniem się. To był obecnie problem, gdyż uciekanie było by dla niej złym pomysłem, a tutaj nie było mowy o ukryciu się. Nie potrafiły przecież kopać w skale...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
- Oby - mruknęła cicho gryfica, spoglądając na czarną towarzyszkę. Jednak słowa o rodzinie o mało co nie spowodowały wybuchu śmiechu, na szczęście zimnokrwista potrafi zapanować nad własnymi emocjami. Pierwsze odpowiedziała na słowa, które nie spowodowały u niej parsknięcia. - O ile jest wytrzymały, o tyle siedząc dłużej pod wodą, będzie miał problem z wynurzeniem się. Poza tym, nie wiadomo dokładnie, jak pojemne ma płuca. Dodatkowo każdego taka podróż wymęczy. Jest możliwe, by przeżył, jednak znacznie osłabiony - przerwała, zaczynając kwestię numer dwa. Machnęła swoim lwim ogonem, jakby to od niechcenia, jakby z nudów. - Trudno mi sobie wyobrazić, jak oni się kopulują, skoro jeden zgniecie drugiego. Poza tym, są jakieś różnice pomiędzy płcią?
Ignisea powoli ruszyła przed siebie, by nie marnować zbędnej energii, jednak coś zaczęło się dziać, coś zakłócało jej wewnętrzny spokój i harmonię, jakby to była waga i jedna ze szal znajdowała się na samej górze, a druga - na dole. Odwróciła więc swój łeb w stronę nieznanego dźwięku, który wypełniał jej głowę - w miejscu prawdopodobnego utonięcia bestii tworzyły się bąbelki, pęcherzyki powietrza. Spojrzała swoimi złotymi oczami na to coś, co właśnie się zbliżało ku nim. Coś, co znajdowało się na dnie dziwnego jeziora, najwyraźniej nie umarło, lecz kierowało się w ich stronę. Należało uciekać czy może czekać, aż coś się stanie złego? Lepiej nie marnować czasu na oglądanie tego, co się dzieje w wodzie. Najlepiej jest się obrócić w stronę dalszej drogi, przyspieszyć troszeczkę kroku. Jednak co zrobią we dwie?
- Hm. A nie jest dobrym pomysłem przykryć naszą tratwą miejsce, gdzie prawdopodobnie wyłoni się to "coś"? Możliwe, iż to nie jest nasz Pazur - zapytała się nasza ognista, spoglądając na czerwone oczy Naravi. Najwyraźniej musiały coś zrobić. Ale co? Jej plan był wręcz idiotyczny, lecz lepiej chyba tak, niżeli wcale. Już nie mają niczego do stracenia, oprócz własnego, cienkiego życia. A te skrzydlastej wisiało już na włosku.
Sponsored content