Kryształowy Wodospad

Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Z zaciekawieniem słuchała słów gryficy.
-W białych kitlach? Kiedyś widziałam ludzi.. dwunogów, znaczy się. Słyszałam o nich wiele opowieści. Jednakże, medalion podarował mi smok.. Pochodził on ze stada rozwiniętego w przemyśle technologicznym.- na samo wspomnienie o smoku, ogarnął ją chłód i nienawiść. Gdyby źrenice wilczycy Naravi byłyby widzialne, można by poznać, że nienawidziła gatunku smoków.
Z uwagą słuchała kolejnych słów gryficy. Broń jądrowa? Słyszała o niej także, ale dwunogi nie mogli się posunąć tak daleko!
-Słyszałam o różnych broniach ludzkich.- powiedziała, zastanawiając się.
Czyli przyszłość towarzyszki musiała nie być miła.. zresztą, Naravi wystarczyło jedno spotkanie z ludźmi, aby ich nie polubić. Nie, nie nienawidziła ich. Nie była stworzeniem, które zakładało z góry, że wszyscy są tacy sami. Ignisea pewnie także.
-Mogłabyś opowiedzieć o tych.. dwunogach?- zapytała. Wadera zadała pytanie ostrożnie. Nie chciała wyciągać z koleżanki informacji o przeszłości, chciała się po prostu dowiedzieć więcej o ludziach. Obie na pewno nie miały zbyt fajnej przeszłości.. Dlatego wilczyca nie chciała naciskać.
-To prawda.- zgodziła się wilczyca, nieraz widziała, jak towarzysze wariowali z powodu głodu. Przykre, oj, przykre wspomnienia.
-Ja także. Uważasz, że powinnyśmy to sprawdzić?- spytała, nadal wyczuwając zapach drażniący nos.
-Uda się go nosić.. na zmianę? Znalazłyśmy jedyne źródło ciepła, myślę, że jakoś to zrobimy.- odparła. Zaczynało się robić cieplej. Ale chyba tylko wilczycy. Zdjęła więc urządzenie, po czym podała gryficy. Ciało wilka przetrzyma ciepło na jakiś czas, a Naravi miała bardzo bujne futro. Bardziej przyda się towarzyszce.
Powolnym krokiem poczęła iść w kierunku zapachu zgnilizny. Pazury pocierały o lodowatą ziemię, tworząc nieprzyjemny dla uszu stworzeń dźwięk. Jedno ucho wadery zwrócone było ku gryficy, gdyby coś mówiła. Z każdym krokiem zapach stawał się silniejszy. Usłyszała cichy szmer i momentalnie stanęła. Odwróciła głowę ku złotookiej koleżance.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ognista gryfica wpatrywała się przez cały czas na swoją nową towarzyszkę, słysząc od niej różne słowa na temat ludzi. W szczególności zainteresował ją temat smoka - o nich niestety kobieta słyszała tylko w książkach, ponieważ nie miała zbytnio okazji, by jakiegoś spotkać. Według różnych tekstów smoki to mityczne, potężne stworzenia, posiadające bardzo twardy pancerz, zdolne także do lotu, lecz to było już zależne od tego, jakiej rasy był jakiś z nich. W fantasy słyszała także, że niektóre mają podwójne głowy, lecz prawie wszystkie te same narządy wewnętrzne, ale gryfica nie wiedziała osobiście, czy to nie jest bujna wyobraźnia autora. Można je porównywać z żywiołami, jakie władają - ogień, woda, lód, natura... Jest ich wiele, jednak nie wszystkimi atrybutami można zawładnąć.
- Słyszałam parę słów o smokach, jednak nigdy nie spotkałam jeszcze jakiegoś - oznajmiła, patrząc co jakiś czas pod łapy oraz w czerwone oczy koleżanki. Jaskinia była przepiękna, lecz nie mogli zbytnio tutaj zamieszkać, w szczególności wtedy, gdy było tu zimno. A jednak z czasem stawało się troszeczkę cieplej, pewnie z tego powodu, iż oddalały się od wejścia do tej kryjówki. Zapach nadal uderzał ją w nozdrza, z każdym krokiem coraz silniej. Nie był on zbytnio przyjemny, ponieważ była to woń jakiegoś rozkładającego się ciała... Zglinizny... Ognista usłyszała pytanie na temat dwunogich istot, które zdążyła poznać w ciągu tych kilkunastu lat, a minęły one niczym pstryknięcie paluszkami. Bardzo szybko. Jak teraz sobie przypomni, dosyć trudno jest dokładnie odzwierciedlić każdy dzień, co w nim robiła... Lecz co jakiś czas popełniała przestępctwo, zabijając jednego z członków tej tajnej, niebezpiecznej organizacji. - Ludzie... Co można o nich powiedzieć? Lud bardzo zorganizowany, każdy z nich wyróżnia się wyglądem oraz charakterem... Tworzą rodziny, kochają strasznie pieniądze, chociaż nieliczni mają je całkowicie w nosie. Od nich zależy to, czy przeżyją. Gdyby ich tutaj nie było, lasy byłyby znacznie większe, dziura ozonowa by się nie powiększyła. Zawładnęli terenami i zaczęli ją sobie nazywać tak, jak chcą. Posiadają potężna broń palną, która może zabić kogoś innego w ciągu mrugnięciu oka, a także inne, potężniejsze wynalazki. Bardziej łatwiej jest rozpoznać kobietę od mężczyzny, jeżeli mam mówić szczerze - każdy inaczej się ubiera, jakoś nigdy nie widziałam u chłopaków spódnic... Mieszkają w miastach lub też i wsiach - te drugie są lepsze, jeżeli chodzi o powietrze. Stworzyli samochody, które przewożą ich bardzo szybko w różne miejsca, a także i samoloty - środek transportu powietrznego. Jako pierwsi dotarli na księżyc, a także odkryli inne planety. Można o nich sporo mówić, ale większość z nich to kompletni idioci. Potrafią być chytrzy, a dodatkowo zrobią wszystko, żeby coś zdobyć - pieniądze, ziemie... Są w stanie wykorzystać bombę jądrową, jak i atomową, która potrafi zniszczyć nawet bardzo duże miasteczko - jedna wieś w Japonii została zaatakowana nią, a skutki jej są katastrofalne, a nazywa się ona Hiroshima. Pozostaje w ziemi niebezpieczne promieniowanie, które może powodować różne przewroty w organizmie. Dwunogi nie dbają o środowisko i gdyby mogli, wycięliby sobie Krainę, by utworzyć ją własną ziemią - wreszcie zakończyła swoją długą przemowę, jako człekoznawca tego dziwnego, czasami i śmiesznego, gatunku. Nie lubiła ich, chociaż nieraz obserwowała te wyjątkowe osoby, które wiodły szczęśliwe, pełne radości, życie. Jednak dosyć rzadko się tak zdarzało, a szkoda.
- Tak, lepiej to sprawdzić - oznajmiła, patrząc w głęboką ciemność. Gdyby nie to, iż jej oczy są całkowicie złote, jej źrenice stałyby się tak szerokie, iż zakryłyby niemalże całe tęczówki. Starała się stąpać cicho po kryształowej powierzchni, podnosząc bardzo ostrożnie swoje kończyny - dopiero wtedy poruszała się niemalże bezszelestnie. - Dziękuję, Naravi- powiedziała, gdy otrzymała medalion. Myślę, że ważną informacją jest to, iż wzrost gryficy nie przekracza czarną waderę - są niemalże na równi. Tak oto powoli założyła nieznany przedmiot na łeb, ponieważ trudno by jej się szło, trzymając ten dziwny, lecz przydatny medalion w łapie. Ona także usłyszała ten tajemniczy szelest, a potem stanęła niczym słup soli, wryta w ciemność, która ją owijała. Jednak miała przecież źródło światła - zatem ściągnęła ekwipunek i zaczęła nim oświetlać całe pomieszczenie, tracąc ciepło.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Wpatrując się w ciemny punkt, z którego czuła dziwny zapach, słyszała odpowiedź gryficy.
Nie pytała, czym są smoki, ale Naravi postanowiła to powiedzieć.
-Są bardzo potężnymi istotami, można by rzec, potężniejszymi nawet od ludzi. Miałam tylko chwilowy kontakt ze smokiem, ale zdążyłam się dowiedzieć wiele.- powiedziała. Smok, który obdarzył wtedy Naravi tajemniczą pamiątką odwiedził ją raz jeszcze - opowiedział bardzo mało o swym gatunku.
Wilczyca nie mogła znieść okropnego zapachu zgnilizny unoszącego się w całej jaskini i powoli docierającego do ich nozdrzy. Ignisea zaczęła mówić od ludziach, czyli dwunogach, a wadera w tym czasie uważnie słuchała.
-Ludzkość jest nieszczęśliwa. Pragną dużo, a potem nie wiedzą, co z tym zrobić.- skwitowała i zastanowiła się nad tym głębiej. Tak, ludzkość, cała cywilizacja ludzka, jest jak dzieci. Chcą, biorą, pragną, aż w końcu nie wiedzą co z tym zrobić i albo niszczą, albo zostawiają w zapomnieniu. Nie wszyscy tacy są, to pewne.
Jednak wilczyca o wspomnieniu starego przyjaciela, nie lubiła rasy ludzkiej. Oni nie lubią jej, ona ich.
Zbliżając się powoli do rozkładającego się ciała (co było pewne) ohydny smród śmierci wypełniał ich nozdrza. Usłyszała podziękowanie towarzyszki i skinęła głową.
Czuła, że była coraz bliżej. W dodatku szelest.
Co kryło się w tej jaskini wraz z dwoma istotami?
-Poświecisz tu trochę?- spytała, mrużąc oczy. Nie widziała dokładnie, co to było. Wolała jednak tego nie dotykać. Poczekała na gryficę, aby obie mogły ujrzeć zgniłe ciało. A jeśli nosy ich tylko zwiodły? Nie, to niemożliwe.
Tego zapachu się nie zapomina. Nigdy.
Nasłuchiwała, czy aby na pewno nic nie skrada się z tyłu, aby je zabić.
Wilczyca przypomniała sobie, że jeśli nic nie znajdą do jedzenia, nie będzie najlepiej. Z kolejną dawką woli walki, czekała na towarzyszkę.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Obie istoty zbliżały się lecz dźwięk, który niedawno można było usłyszeć, ustał to w dalszym ciągu czuły spory niepokój. Wraz z zbliżaniem się, narastał smród rozkładu, a jedyny słyszalnym dźwiękiem było stawianie stóp po kryształowym podłożu, a dźwięk odbijał się w nieskończoność. Wtedy doszło do nich, że tam gdzie są to jedynie ułamek jaki zajmuje cała jaskinia lub coś większego. Jeśli chodzi o zapach zgnilizny, który powodował odruch wymiotny i ogólne złe samopoczucie gdy było się już całkiem niedaleko. Ogólny zarys powoli się pojawiał w świetle medalionu, aczkolwiek okazało się przydatne lecz na razie nie było widać dokładnie co to do cholery jest.

Krok za krokiem wilczyca wraz z gryfem, były coraz bliżej i bliżej. Komu serce tłukło jak opętane nie trudno zgadnąć. Gdy tylko medalion znalazł się na odpowiedniej odległości, w jego blasku zauważyły...


Było to ludzkie truchło, lecz nie było całe. Widać było ślady walki na tym co pozostało, bo większości mięsa nie było. Doszło do walki między człowiekiem i czymś nie określonym, o czym świadczyły znamiona w postaci śladów szponów, zębów głównie na wystających kościach i zwisających na resztach skóry mięsa.
Ciało nie miało prawej nogi, wyglądało to jakby została wyrwana bo w miednicy nie było nawet stawu, który powinien tam się znajdować. Lewa noga pozostała, lecz tylko do długości kolana, a w połowie została nagryziona... widać kość i wystającą rozerwana tętnice, która na podłoże wydobyła z siebie jakiś czas temu krew. Krew była zaschnięta wokół lewej nogi, a z środka wydobywały się larwy pożywiające się mięsem.
Idąc w górę, prawy bok cały wygryziony z którego część flaków po prostu się wylała, a reszta była podtrzymywana przez pozostałości żeber. Jelita wisiały z rany i leżały na podłodze oddalone kawałek od ciała i nie były w całości, lecz tez zostały skonsumowane, spory kawałek zniknął, a pozostałość ich cóż, wyglądała trochę na przeżutą. Jak zatem wyglądały żebra? A no cóż, niektóre kawałki walały się po podłodze lecz były już oczyszczone z mięsa, a reszta wystawała z boku w środku dało się zobaczyć część lewego płuca, które już uległo w połowie rozkładowi, tutaj larwy też urządziły sobie "jadalnie". Lewy bok miał co prawda kilka nacięć co wyglądało by na skaryfikacje, gdyby nie fakt w jakich okolicznościach znaleziono pozostałości nieszczęśnika, widać było wybroczyny z ran, lecz już zaschnięte. Biedak leży tu pewnie od tygodnia, praktycznie nic z niego nie zostało, a zjedzenie chociażby kawałeczka bardzo by zaszkodziło.

Cóż, jeśli chodzi o ręce...
Prawa zgryziona i zmiażdżona w połowie, lewa miała złamanie otwarte w przedramieniu. Widać, że zasłanianie się nic nie dało. A głowy... brak. Został tylko wystający kawałek kręgosłupa, widać było nie symetryczne cięcie, tylko czym ją ucięto? A może odgryziona została, choć dziwnym trafem udało się tak jej się pozbyć zostawiając ślad jak po gilotynie? Być może, gdyby nie fakt, że na ścianie pozostała smuga krwi, która ciągnęła się na ukos w górę. Tak więc, miały przed sobą zdekompletowanego trupa ludzkiego, łachy w tragicznym stanie, pozostały jeno strzępy lecz po nich śmiało można stwierdzić stwierdzić, że ofiara była prostym rolnikiem. U boku było widać mieszek, z którego wysypały się jakieś nasionka, a kawałek dalej leżał sierp o dziwo złamany. Nie było na nim ostrego końca a ułamany był w 3/4 ostrza.

Co go sprowadziło tutaj? Nieboszczyka już się nie zapyta, lecz głębia jaskini skrywa jakąś tajemnice...

W oddali usłyszały jakiś zgrzyt, lecz czerń spowijała dalszą część jaskini. Nic nie widać, lecz słychać dziwne odgłosy w oddali. Nawet nie było widać czy coś się porusza w tych odmętach ciemności, a co czeka na końcu... być może druga strona.

Co prawda jest mały dylemat, zostać tutaj i próbować przeżyć. Lub umrzeć na zewnątrz w mrozie. Różnica temperatur? Znaczna lecz wewnątrz jaskini jak i na zewnątrz jest zimno. Aczkolwiek w jaskini jest większy komfort i nie odczuwa się wpływu wiatru, który obniża znacznie temperaturę na zewnątrz. Akurat w tym momencie zaczęło "prać" śniegiem o wiele bardziej, tak jakby to była burza piaskowa, a zagęszczenie opadającego śniegu obniżyło zasięg widzenia na zewnątrz.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
- Słyszałam, że te gadziny zieją ogniem, zatem potrafią być bardzo niebezpieczne - oznajmiła, zgadzając się z koleżanką na temat tego, iż są one niezwykle potężne, jednak każdy z nich posiada swoją słabość. - Na każdego jest jakieś rozwiązanie. Na gorąco woda, na zimno ogień... To mogłoby ich pokonać, ale nie jestem pewna.
Westchnęła lekko, patrząc się wgłąb ciemnej jaskini, nadal czując ten nieprzyjemny odór, jakby coś się tutaj rozkładało, a im coraz dalej, tym zapach stawał się bardziej intensywniejszy.
- To prawda - kiwnęła jedynie głową, nadal ich zbytnio nie lubiąc - chcą wszystko dla siebie, jednak potem nie wiedzą, co zrobić z tyloma pieniędzmi, skoro wielu jest bezdomnych i mieszka na ulicy.
Gryfica po chwili zdążyła zobaczyć coś, co zapewne zszokowałoby wszystkich, ale chyba nie ją, ponieważ nieraz już takie coś widziała - zmasakrowane ciało, miejsce zbrodni. Widać było, iż to nie sam człowiek się zabił, lecz ktoś inny to zrobił - jakby posiadał on ostre narzędzie, przeciął jego głowę tak, że odpadła ona... Robaki nadal poruszały się po ciele jakiegoś mężczyzny, który, po kolorze skóry, a także po zniszczonym ubraniu, został uznany za rolnika/farmera przez Igniseę. Spojrzała na to coś, ledwo co oddychając, a po krótszej chwili w swojej głowie sporządziła mini-notatki na temat tego, co tutaj się wydarzyło. Przeszła powoli wokół opryskanej krwią ściany, mówiąc cichutko pod swoim dziobem, starając się dokładnie opowiedzieć to, co się tutaj wydarzyło. Brak prawej nogi, lewa lekko nadgryziona... Dziewczyna westchnęła lekko, zamknęła oczy i pomyślała o tym, by to truchło ludzkie miało dobry spoczynek, jeżeli w ogóle było dobre podczas swojego życia. Bo jak nie to mu życzy spędzenia reszty wiecznej duszy w Piekle, gotując się w jakimś garnku Lucyfera.
- Ten człowiek próbował się bronić... Być może z czystej ciekawości, jak my, wszedł tutaj, by się schronić albo i też znaleźć jakieś drogie kamienie. W mgnieniu oka coś go zaatakowało. Podejrzewam, iż besta rzuciła się na prawą rękę, ponieważ jest doszczętnie zniszczona, a ludzie bronią się głównie tymi kończynami podczas walki. Lewa musiała zostać złamana poprzez upadek lub coś innego... - zaczęła swoją długą przemowę, starając się jak najbardziej opisać to, co się działo, unikając wszelakich błędów. Jej oddech był głęboki, a w górze nadal tworzyły się małe obłoczki pary. - Próbował uciekać... Być może po drodze chwycił się czegoś mocnego, lecz jego prawa noga została wyrwana, a gdzie ona dokładnie jest, to nie wiem. Pod wpływem bólu spowodowanym zarówno wcześniejszym rozszarpaniem prawej ręki, upadł, być może łamiąc sobie właśnie tę drugą, a w bardzo szybkim tempie został chwycony w kończynę, która została tylko lekko tknięta. Być może przy okazji ten rolnik chciał pogrozić tej bestii swoim sierpem, lecz ona zręcznie mu wyrwała ją, przecinając głowę? To oznaczałoby, iż jest ona inteligentna - rzadko się spotyka inne zwierzęta, żeby mogły się posługiwać takim narzędziem. Poza tym, ten potwór nie może być ani za wysoki, ani za niski, musi mieć postawę człeka, by użyć broni tak, żeby pozostał ślad skierowany po przecięciu ku górze. Niski... Podejrzane... Potem tylko rozszarpał on ofiarę i zostawił, chociaż tylko trochę z niej sobie zjadł... No właśnie, ale dlaczego zostawił, skoro mógł się nim całkowicie pożywić? Może bestia broniła swojego terytorium? - zakończyła przemowę, patrząc na wijące się larwy w różnych miejscach trupa, jednak nie dlatego, iż były one ciekawe i pyszne - to są świadkowie! Oni mogą powiedzieć, co się tutaj stało, a raczej kiedy. Ignisea zakaszlała, by spojrzeć jeszcze bliżej robaczkom, a następnie stwierdzić, ile dokładnie tutaj sobie mieszkają. - Około tygodnia leży tutaj to ciało.
Po krótszej chwili odsunęła się od ciała, chcąc zabrać troszeczkę świeżego powietrza - nie był to zbyt przyjemny zapach, wręcz przeciwnie. Oczywiście usłyszała coś, co ją zaniepokoiło, lecz spojrzała w ciemność swoimi złotymi oczami, nie bojąc się. Zdawała sobie ryzyko, zatem nie zbliżała się coraz bliżej, jedynie zabrała złamany sierp, ponieważ mógł on zaryzykować o życiu lub śmierci obydwóch osób. Może ułamał się on pod wpływem mocnego uderzenia w kark? W sumie, bardzo trudno jest przeciąć kość, jeżeli nie ma się do tego odpowiedniego narzędzia - gładko i jak po maśle idzie jedynie ostrą, japońską kataną.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Wilczyca wsłuchiwała się w słowa towarzyszki na temat smoków. Tak, była to prawda. W świetle medalionu wadera zauważyła zmasakrowane ciało.. człowieka?
Tylko co on tu robił? Próbował się ukryć, jak one? A może coś całkowicie innego? Z niesmakiem powąchała odór wydobywający się ze zwłok. Larwy, ech. Nie przestraszyła się jednak, z zimnym spojrzeniem wpatrywała się w nieszczęśnika. Poczęła analizować wszystkie szczegóły i akurat w tamtym momencie zaczęła mówić Ignisea.
Tak, miało to sens. Naravi, choć z ludźmi miała jedynie chwilowy kontakt, rozpoznała w tamtej chwili, że człowiek mógł być rolnikiem. Na samą myśl przymrużyła jedno oko i zastanawiała się, co też mogło zwabić tu biedaka? Ponieważ Ignisea opowiedziała o wszystkim, co trzeba było przeanalizować, musiały się teraz zastanowić - czy owa bestia wciąż jest z nimi? Być może, jeśli naprawdę broniła swego terytorium, chyba nie opuściła swego legowiska? Otworzyła lekko pysk, mając już coś mówić, jednak usłyszała ów szmer. Tym razem przymrużyła oczy, wytężając przy tym wzrok. Ciemność. Jaskinia jednak nie była tak mała, za jaką ją miały.
-Jeśli tych bestii jest tu więcej? Być może człowiek znalazł się tu idąc za swym bliskim? Wtedy znalazłybyśmy drugie truchło, jednak ono może być położone dalej. Co zwykły farmer mógł tu robić?- ruszyła głową.
Przejechała ogonem po nosie i znów przymrużyła powieki.
-Jedna z owieczek farmera zabłądziła.. i pewnie znalazła się tu.. Niczego się nie spodziewając, przyszedł tu, próbował się bronić i.. cóż, stało się to, co się stało.- powiedziała wilczyca.
Mówiąc "owieczka" nie miała na myśli owego gatunku, było to tylko porównanie. Może był on na spacerze z krewnym wilka, psem, on pobiegł tu, a człowiek za nim? Ważniejszym priorytetem jest przeżycie.
-Bestią raczej nie jest wilk. Nie może. Nie przeciąłby przecież sierpem głowy człowieka. Smok..- pomyślała na głos.
-Smoki są ogromne, ale mogłyby odgryźć głowę człowieka, choć nie jestem pewna, czy pod takim kątem. Zresztą, taka wielka bestia raczej by się tu nie ukryła?- powiedziała znów.
Teraz mogą się tylko domyślać, co może znajdować się wraz z nimi w tajemniczej jaskini. Gryf prawdopodobnie także nie mógłby tego zrobić. Jednak musiały zostać i spróbować walczyć, tu przynajmniej mają szansę, a na zewnątrz.. och.
Wpatrywała się w truchło, w oddali słysząc jakieś szmery.
-Jeśli to naprawdę jest na przykład.. matka z młodymi, to młode muszą być tu. Nie wiemy, co to jest, być może patroluje okolicę na zewnątrz, ponieważ jest odporne na tak niską temperaturę. Jestem pewna, że gdyby nie spało lub zajmowało się czymś ważniejszym, jak intruzi, byłybyśmy już martwe.- stwierdziła.
Czerwone ślepia podążyły w głąb jaskini. Powinny zostać na miejscu, czy może iść w głąb? Bestia będąc na 'patrolu' nie powinna ich zauważyć, dopóki nie wróci. Wtedy na pewno będą martwe. Jednak, jeśli jest w głębi jaskini.. także je dopadnie, wychodząc z legowiska.
Westchnęła cicho.
-Jest jeszcze jedna możliwość. Bestia wcale tu nie mieszka, a przez "przypadek" natknęła się na rolnika i wpędziła do pułapki, czyli tego miejsca. Ale, jeśli my, gdy pójdziemy w głąb, także zostaniemy złapane w pułapkę? Jeżeli bestia naprawdę tu mieszka, może być ich więcej. Jedna z nich mogłaby odciąć nam drogę na zewnątrz, choć i tak jest zbyt zimno, aby wyjść, a druga czekać w najdalszych zakątkach jaskini.- miała mały mętlik w głowie.
Rozumiała wszystko, doskonale. Nie mogła się jednak zdecydować, co zrobić dalej.
Biorąc pod uwagę jej wcześniejsze założenie, czyli bestia jest na polowaniu, gdy wróci będą musiały uciec głębiej. Ale czy tam na dwie istoty będzie coś czyhać?
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Gryfica spojrzała jeszcze raz rozkładających się zwłok, uważnie wsłuchując się w słowa koleżanki. W jej głowie panował mętlik - kilka wersji może być prawdziwych, tylko właśnie, jakich? Mogą się jedynie domyślać te dwie istoty, które postanowiły się tutaj ukryć, lecz prawdy nie poznają, dopóki nie zrobią (być może) kilkaset kroków dalej. Znajdowały się one obecnie pomiędzy młotem a kowadłem, ponieważ każdy wybór mógł być zły. Gdyby dziewczyny wybrały się na zewnątrz, zamarzłyby tak, że stałyby się twarde niczym ogromny głaz, a jeżeli pójdą wgłąb tej tajemniczej, nieznanej jaskini, w której została dokonana ta rzeź - mogą umrzeć. Każdy wybór był zły... Zatem jak należało postąpić? Dobrym wyjściem byłoby pozostanie na miejscu, lecz zapach ze zwłok nie sprzyjał im zbytnio.
- Najdziwniejsze jest to, iż zbytnio nie można wyczuć tego, ile osobników tej tajemniczej rasy się tutaj znajdowało, jednak im więcej, tym gorzej dla nas- oznajmiła spokojnie, patrząc na truchło, w którym zasiedliły się małe, białe larwy, żywiące się resztkami pozostawionymi przez bestię. Urządziły sobie jadalnię, bo jak wiadomo - w przyrodzie nic nie ginie. Nawet popiół, w który zamieniali się ludzie laboratoryjni, nadawał się do czegoś, czyli po prostu użyźniał glebę. Jeżeli coś zniknie, coś innego pojawi się na jego miejscu... Obieg w przyrodzie jest jak koło: rośliny powstają dzięki zwłokom zakopanym, ponieważ one powodują, iż gleba nadaje się pod uprawy. Potem np. kwiatek jest zjadany przez królika, królik przez wilka... I wszystko powstaje, chociaż niektóre gatunki są już na wyginięciu. - Podejrzewam, iż gdyby było ich więcej, nie zostawiliby truchła tutaj tak samego - posłużyłoby jako jedzenie. Około trzy wilki potrafiłyby się nasycić takim człowiekiem, pozostawiając tylko trochę tkanek i kości - tutaj widzimy, iż część z nich się rozkłada. Musiały być małe, a przy okazji dobrze przeciąć szyję za pomocą sierpu. Poza tym, smoki nie mają równych zębów, a to idzie idealnie prosto - możliwe jest, iż jakiś z nich przeciął kręgi szyjne, tylko właśnie - musiała to być dosyć niewielka gadzina - trochę zaprzeczyła ze swoją koleżanką, lecz możliwe jest to, iż te stworzenia są dosyć małe, lecz bardzo silne i szybkie. Mogłoby to wyjaśnić, dlaczego nie zjadły wszystkiego za jednym razem.
Zakończyła mówić, lecz do jej uszu nadal docierały dźwięki i szmery, które najwyraźniej ją zaniepokoiły. Coś nadal z nimi znajdowało się w jaskini - kto wie, może potwór już namierzył swoje dwie ofiary, czyli wilczycę o czerwonych oczach oraz gryfa o płomienistych piórach? Igranie z losem, stanie na krawędzi życia i śmierci... O ile kiedyś zagrożenie nie było dla gryfa zmartwieniem, teraz jest. Brak mocy - gdyby dotknęła tej bestii (albo ona ją), natychmiastowo zamieniłaby się w kupkę popiołu. "Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz" - cytat z Bibli, o ile się nie mylę. Nie jestem w stanie poprawnie zacytować, bo mnie pamiętam źródła, jednak tłumaczenie pochodzi z łacińskiego.
- To wyjaśniałoby, dlaczego tylko część ludzkiego truchła została zjedzona, a przy okazji ta oderwana noga... Być może po dwóch dniach zaczął się on rozkładać, stając się niezdatnym do spożycia... - zamyśliła się Ignisea, machając swoim lwim ogonem leniwie na lewo i prawo, by jej zimno nie było. Ta pora roku jest najbardziej przez nią nienawidzoną, chociażby z tego powodu, iż zwykle nie ma gdzie się skryć. Płomienie chroniły ją przed zimnem, zatem mogła znaleźć jakiś opuszczony hotel i tam się skryć, lecz teraz to jest inna bajka. A jak wiadomo, życie nie jest bajką i nie ma szczęśliwego zakończenia. - No to jeżeli tak to jesteśmy w kompletnej dupie. Najlepiej będzie, jak w ogóle się nie rozdzielimy - być może szczęśliwym trafem trafimy tylko na jedną istotę i będziemy w stanie ją powalić... Kto wie, być może boi się ognia. Lecz zastanawia mnie to, jaką drogę dokładnie przebyłyśmy. Człowiek zwyczajnie biega z prędkością 20 kilometrów na godzinę, zwykle taki męczy się po 5 lub 9 minutach i spowalnia, lecz pod wpływem strachu może niemalże o połowę lub dwukrotnie zwiększyć swoją efektywność. Około 14 minut i został dorwany - oznajmiła, lekko się uśmiechając. Nie chodziło o to, że może wykorzystać resztki mocy, bo i tak ją straciła, jednak coś jej pozostało... A o tym będzie w dalszym poście, oznajmując oficjalnie, iż jest przerwa Polsatu na reklamę.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Wilczyca po chwili namysłu zaczęła kiwać lekko głową.
-Masz rację. Każdy wybór jest zły.- odparła.
-Jeśli się obudzi, przyjdzie tu. Albo przyjdą. Nie możemy wyjść na zewnątrz. Chyba powinnyśmy spróbować wejść głębiej, jeśli naprawdę jest na zewnątrz? Wiem, że to trochę dziwny pomysł, ale widywałam różne rzeczy, więc nigdy nie wiadomo, na co się natrafi.- powiedziała. Noc niestety nie była najlepszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o myślenie. Naravi spojrzała na towarzyszkę, w końcu nie powinny się rozdzielać. Jeśli to COŚ nadal znajdowało się wraz z nimi w jaskini, pojedynczo łatwiej by je wyłapało. W dwójkę mają przynajmniej szanse. Wilczyca, choć drobna i niepozornie wyglądająca, nie była taka słaba. Dość ostre pazury, długie kły. Zawsze może przecież zamrozić przeciwnika swym spojrzeniem? (taki żarcik)
Spokojnie, wręcz przeraźliwie spokojnie, biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji się znajdowały, spojrzała na koleżankę.
-Jestem skłonna tam iść. Nie mamy zbyt wielkiego wyboru, a zostanie tu i czekanie także nie jest najlepsze.- zaczęła. Teraz czekała tylko na odpowiedź towarzyszki, razem się do tego bagna dostały, to i razem z tego bagna wyjdą.
-Nie musiały się pożywiać, być może był to właśnie 'intruz'.. albo pożywiły się, ale zostawiły. Choć teraz niezdatne jest to do jedzenia. Więc, musimy teraz podjąć decyzję.- powiedziała. Z zamyśleniem oddaliła się kawałek od truchła i przymknęła oczy. O nie, nie myślała dziś dość trzeźwo.

/Wybacz, że tak krótko
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Kiedy tak obie sobie rozmawiały u wylotu jaskini zauważyły zsypujący się, dużymi ilościami śnieg. Być może było go dużo, albo coś tam było. Zanim tu weszły, nie przyglądnęły się jak wygląda, mniej więcej, strop wejścia jaskini. Tylko jak zauważyć jakieś szczegóły, gdy śnieg pada w takiej ilości a wiatr wzmaga, powodując zmniejszenie zasięgu widzenia jednej jak i drugiej. Cóż, w pierwszej chwili, pomyślały, pewnie śniegu jest za dużo i się zsypuję. Ale zaraz sobie przypomniały o tym, co może zamieszkiwać te jaskinie...

No tak, może tak się stać, że obecna droga wyjścia zostanie zagrodzona i jedynym wyjściem będzie szukanie innej, na końcu jaskini jeśli takowy jest oczywiście. Tak źle i tak nie dobrze. Mimo to, że planować cokolwiek zamierzały, smród gnijącego już truposza odbierał trzeźwość myślenia. Dekoncentrowało to wilczyce i gryfice.

Rozwiązanie jakie było w tym momencie, chyba najlepsze to udać się dalej i szukać wyjścia, bądź też poczekać na odpowiednią sytuację umożliwiającą ucieczkę tamtędy skąd przyszły.

Jaką podejmą decyzję, to już niestety tylko i wyłącznie ich zmartwienie, bo truposzowi to już wszystko jedno. On to jedynie zostanie pokryty przez robaki lub nawet rośliny. Jak zauważyły, strop jaskini znajdował się coś około 2,5 metra nad nimi, a szerokość całego korytarza to 3 metry. Więc, prawdopodobnie bestia nie będzie duża, chyba, że porusza...
Samo wnętrze nie było równe, wiadomo tu i ówdzie wystawały minerały, głownie kwarc i trochę soli dało się zauważyć po bokach. A nad głową niewielkie stalaktyty, jeśli chodzi o trasę korytarza na tym odcinku, to nie była równa. Przebiegała ona różnie to bardziej wychylona w prawo, bądź lewo. Gdzie nie gdzie na ziemi widać było zamarzniętą wodę, pewnie miejscami znajdowały się niewielkie źródełka wody, a to jest pozostałość po wysiękach, które są obecne w większości jaskiń. Może jest tu woda zdatna do spożycia.

Jednak czas działa na nie korzyść, mija, ucieka. A rozmyślania nie mogą być za długie, bo tu za chwile......

/Podejmujcie decyzję, to najwyższy czas.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Gryfica zamknęła na chwilę oczy, troszeczkę zmęczona tym wszystkim. Brak snu może odbierać myśli, a brak myśli równa się brak planu... Tak nie mogło być! Zatem ptako-lew zatrzymał na chwilę swój oddech, by przyspieszyć pracę serca, a to wszystko po to, aby zbyt szybko nie zasnęła. Woń rozkładających się zwłok nie była dobra, a po chwili o mało co nie spowodowała, iż dziewczyna chciała puścić pawia, na szczęście jednak się przed tym powstrzymała.
- Raz kozie śmierć, chodźmy! - oznajmiła, poruszając się powoli do przodu, nie mając już niczego do stracenia, lecz wcześniej poczekała chwilkę, by się nie rozdzielić z czarną waderą, której oczy błyszczały na czerwono w ciemności. Wyglądało to dosyć przerażająco, kto wie, być może to pomoże w dalszej wędrówce? A właśnie, po krótszej chwili czekania była zabójczyni dała medalion swojej towarzyszce, mówiąc jej całkiem cicho, by przypadkiem nie zawołać tutaj ich opcjonalnego myśliwego. Nie wiadomo, jak się może skończyć każdy krok... - Trzymaj, to twoje.
O ile światło medalionu potrafi na jakiś czas dawać ciepło, o tyle musi kiedyś on zgasnąć, tracąc całą swoją energię. Nie wiadomo, co na ich czeka... Nie wiadomo, czy przeżyją... Jednak pamiętajcie, że macie przed sobą byłą zabójczynię organizacji, którą z zimną krwią zamordowała niemalże kilkaset członków tej przeprowadzającej tajne, rządowe eksperymenty, grupy. Gdyby mogła, straciłaby te kilkanaście lat niemalże dziesięciokrotnie, byleby zemścić się ponownie i znowu wpaść z zimne ramiona boginki Nemezis. Przelałaby się krew, jednak więcej istot by przeżyło przez nią. Ale zawsze jest tak, że nic w przyrodzie nie ginie (oprócz Pand Wielkich i innych tego typu zwierząt) i zawsze na miejsce ruin pojawia się coś nowego. Po krótszej chwili zaczęła wątpić, czy zabiła wszystkich, mając niepewność w swoim ognistym sercu... Być może kiedyś będzie trzeba tam wrócić?
- Pulvis es et in pulverem reverteris - powiedziała bardzo cicho pod swoim niezwykle twardym dziobem, lekko uśmiechając się, niemalże tak, iż niezauważalnie.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Wilczyca czekała na odpowiedź gryficy. Zauważyła, co działo się na zewnątrz. Towarzyszka zgodziła się.
-Przeżyjemy, no nie?- zapytała żartobliwie pod nosem, w końcu trzeba było zachować spokój, a nic nie pomagało, tak, jak żarty. Ignisea oddała jej medalion.
-Ciekawe, czy da się to na jakiś czas wyłączyć. W końcu nie będzie tak działać wieczność.- powiedziała dość cicho. Nie czuła strachu, właściwie w ogóle. Zamiast tego, poczuła ekscytację i chęć odkrycia nieznanego.. To było dość.. dziwne, ale w sumie chyba dobrze, że się nie bała? Poprzez odór straciła swą 'piątą klepkę' i mogła zacząć gadać od rzeczy. We dwie dadzą sobie radę - wilczyca także dopuściła się paru zabójstw, czego żałuje, aczkolwiek woli omijać tę część swej historii. Usłyszała, co towarzyszka powiedziała pod nosem, po czym powtórzyła:
-Prochem jesteś i w proch się obrócisz.-
Ruszyła w głąb jaskini, w nieznane. Miejmy nadzieję, że obie wyjdą z tego żywe. Powolnym krokiem, aby czekać na koleżankę. Ta decyzja zależy od ich życia. Ale Naravi już ją podjęła. Czerwone ślepia świeciły w ciemności, a ona sama co jakiś czas oglądała się za siebie.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Tak więc postanowione, obie pewne siebie i dzielne postacie ruszyły przed siebie. Wilk i gryf ramię w ramię stawią czoła strachowi, który pewnie wnet zagości w ich ciałach. Albo i nie...

Droga kręta, a także była niezbyt przyjemna obie czuły chłód, ale co się dziwić. Jaskinia jest wilgotnym miejscem, ale znacznie cieplejszym niż to co panowało na zewnątrz, śnieżyca zapanowała na dobre, a przynajmniej na razie. Jedyne co dalej widziały za sobą, to spadające w dalszym ciągu duże skupiska śniegu, który gromadził się bardzo szybko na stropie wejścia do tejże jaskini. Było tu ponuro i gdyby nie światło medalionu to opanowałby je pewnie strach, a dezorientacja spowodowałaby liczne uszkodzenia, gdyby tak trafiły nie tam gdzie trzeba. Nad głowami znajdowały się stalagmity, które tu i ówdzie zwisały w mniejszych i większych koloniach. Podłoga była trochę śliska, tak jak wcześniej zauważyły, pełno było tu wysięków i spadających kropli z sufitu. Jak takie coś spadnie na łeb kilka razy, to przyprawia to o złość, normalnie by nie jednego szlag trafił, tak mówiąc w skrócie i gwarą ludzką.

Po swojej lewej i prawej stronie zauważyły coś dziwnego, mieniące się trochę kryształy. Chyba kryształy, tak to z dala wyglądało. Bo ta część jaskini poszerzyła się o około 1,50 metra, więc jeśli szły środkiem to nie mogły dopatrzeć się co to było. Owe "kryształy" tak jak już wspomniano, mieniły się i dawały słabe światło. Ale dzięki niemu można było zauważyć co jest na podłodze i suficie, tak mniej więcej w 35 %. Co na pewno ułatwiło orientacje, wszędobylskie pajęczyny i owady wskazywały na życie, które w jaskiniach zawsze występuje, choćby takie jak teraz, ale jednak.

W ścianach znajdowały się dziury w odstępach od 4 do 8 metrów, być może to woda drążyła te kanały parę wieków temu, obecnie były tylko wilgotne, co by wskazywało na jakieś pobliskie źródełko? Kto wie...
Robactwo mogłoby być posiłkiem, ale nie dla nich. Nie wystarczyło by pewnie, ale ważniejsza była jednak woda i komfort cieplny jaki należało by sobie zapewnić. No tak... podziwianie tego świata mogłoby trwać dalej, aż do następnego punktu, gdyby nie...

Usłyszały stąpanie za sobą... coś szło w ich stronę i nie ważyło paru kilo. Oprócz tego usłyszały dźwięk, jakby coś rysowało po ścianach czymś ostrym, a może po podłodze. A tutaj nie było gdzie się skryć. Zauważyły tylko cień, który padał dzięki świecącym "kryształom" lecz nie był wyraźny by stwierdzić co to było, a zwłaszcza, że kąt padania mógł być najróżnorodniejszy to nie dało się określić wzrostu tego stworzenia...

To coś było w odległości kilku metrów od nich, gdzieś tak do 20 metrów. Więc tym bardziej nie dało się określić co to do cholery jest. A dziwne pomruki, które z tamtej strony się wydobywały, nie brzmiały jak chęć zaprzyjaźnienia się...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Tak oto gryfica ruszyła przed siebie swoim pewnym, lecz cichym krokiem, stojąc zapewne na krawędzi życia i śmierci. Znowu w jej ciele zawładnęła adrenalina, tak jak w przypadku zabijania innych... Ponownie! Dawno tego już nie czuła! Jednak w tym przypadku to ona miałą stać się ofiarą, a nie ktoś, na kogo by sobie zapolowała. I właśnie w tym była różnica. Poprzednio było tak, iż to ona za pomocą własnego dotknięcia zamieniała innych w popiół, bez wyjątku, lecz teraz... Chłodne powietrze zawiało w jej pióra, a nieprzyjemny zapach zaczął powoli zmniejszać swoją intensywność. No cóż - żyje się i umiera. Nie ma życia bez śmierci. Nie ma dnia bez nocy. Nie ma światła bez ciemności. Nie ma czerni bez bieli. I można tak wymieniać w nieskończoność, byleby teoria o Yin i Yangu stała się prawdziwa. Ostatni raz Ignisea spojrzała za siebie swoimi złotymi oczami, patrząc na niewielkie, wręcz niewidoczne płatki śniegu, które stworzyły zaspę wokół wejścia. Śnieżyca zakleszczyła ich tutaj już na dobre kilka dni. A gryfica najchętniej by poleciała dalej, szukajac "tego czegoś". Ale czego? Nie wiadomo.
Jednak nie zapominajmy, że gryfica została opisana w Karcie Postaci jako "wielkościowo podobna do wilka". Zatem nie uderzała w zwisające u góry stalagmity, a jej pazury mocno trzymały się śliskiej, lodowatej powierzchni, która została stworzona przy pomocy wysięków oraz delikatnie, lecz głośno spadających kropelek wody z góry. Za każdym razem wbijała je coraz głębiej w powierzchnię, aż pękały, a to właśnie po to, by nie było zbyt ślisko i niebezpiecznie. A za każdym razem tego razu można było usłyszeć tylko lekkie chrupnięcie.
Jej uwagę zwróciły dziwne kryształy, które dawały światło. Właśnie wtedy zdołała wszystko zobaczyć, zatem ruszyła swoją łapą zakończoną ostrymi szponami, by przeciąć tajemnicze kamienie mieniące się jasnym, lecz niewielkim światłem. Lecz czy jej się to udało? Nie wiadomo. Nikt nie napisał, czy kamień jest twardy.
- Przyda nam się. Na stówę - oznajmiła spokojnie do swojej towarzyszki, ruszając swoim ogonem na lewo i prawo. Po krótszej chwili niewielkiej oraz krótkiej podróży zdołała usłyszeć nadchodzące kroki - lecz co to było? No właśnie, tego w ogóle nie wiedziała, musiała trwać w niewiedzy. Albowiem tajemnica jest dalsza od doświadczenia. Nie wiadomo dokładnie, jak to coś się szybko zbliżało. Uciekanie mogło spowodować to, iż wpadną w pułapkę. Mimo to gryfica zachowała nerwy. Najlepiej będzie to przeczekać... Jak dla niej. Ale jakie zdanie jest naszej Naravi?

No i tyle, bo brak weny zwykle boli.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Wilczyca czuła z każdym krokiem narastającą w niej ekscytację. Wciąż nie była pewna, czy to dobrze czuć się tak w obliczu śmierci, lecz.. różnie bywa. Naravi jednakże szła krokiem spokojnym, cichym, ale dość pewnym siebie. Co jakiś czas oglądała wnętrze jaskini, które przy innych okolicznościach mogłaby w stanie podziwiać.. i podziwiać. Jednakże, nie było jej to dane. Obie z gryficą chciały się jak najszybciej stamtąd wydostać - to pewne. Chciały poznać resztę Krainy, jak i inne stworzenia. Tym razem jednak wilczyca musiała skupić się na przetrwaniu.
Krople z sufitu co jakiś czas spadały na nos wadery, lecz nie przeszkadzało jej to. Właściwie, w ogóle nie zwracała na to uwagi. Ignisea była wzrostem podobna do wilka, aczkolwiek sama Naravi była mniejsza. Ot co, taki drobny wilk.
Łapy, na szczęście, nie ślizgały się po ziemi, a dlaczegóż to? Bowiem stąpała ona mocno, zatapiając ostre pazury podobnie, jak Ignisea lecz z mniejszym chrupnięciem, prawie niesłyszalnym.
Oglądała mieniące się kryształy, a medalion oświetlał nadal drogę. Cóż, szkoda, że w tak małym zasięgu. Ale jakoś poradzić sobie muszą.
Naravi zauważyła ruch gryficy, która spróbowała przeciąć kamienie, wytwarzające niewielkie światło. Jednak wilczyca nie dostrzegła, czy udało się, czy nie.
-Szkoda, że nie ma tu więcej.. jakichś narzędzi do obrony- wymamrotała, bardzo cicho, ale tak, aby można było ją usłyszeć.
Ona sama nie mogła nic zrobić - jej pazury niestety nie przecięłyby tych kamieni.. chociaż? Gdyby spróbowała? Tak, czy siak, jeśli gryficy się nie uda, to jej także nie. Krwistoczerwone ślepia lśniły w mroku, co mogło doprowadzić bestie do dwóch istot lub pomóc owym dwóm istotom. Gdyby bestia była strachliwa, to mogłaby wystraszyć się pary strasznie wyglądających oczu? Tego nikt nie wiedział.
Usłyszała kroki. Ale nie były to jej kroki, czy też towarzyszki. Wiedziała, co za nimi idzie. Przełknęła ślinę i z zamkniętymi oczyma spróbowała wyczuć zapach stwora.. jednak do nozdrzy nie dochodziło nic znajomego. Nic a nic. Nie była więc w stanie określić, co to może być.
Zachowała jednak w tamtej chwili bardzo ważną rzecz - spokój. Zero paniki. Ucieczka byłaby bowiem najgłupszą rzeczą, jaką którakolwiek mogła z nich zrobić. Strach na każdego działa inaczej, ale uznała, iż powinny to przeczekać. Albo przynajmniej lekko przyspieszyć tempa - pod żadnym pozorem, nie uciekać.
Naravi była pewna, że stwór był szybszy, jak i zwinniejszy. Więc właśnie ucieczka to głupota. Pomruki, słyszała pomruki, które bestia momentalnie zaczęła wydawać. Tak, teraz muszą to przeczekać lub stanąć twarzą w twarz z monstrum. Jeśli to coś zacznie je ścigać, jeśli jest szybsze. W tamtej chwili najlepiej było także się nie odzywać - jeżeli stwór ich jeszcze nie zauważył (a na pewno zauważył), mogło to pomóc. Natomiast jeżeli już je zobaczył.. rozmowa mogłaby go zdenerwować?
Spojrzała ze spokojem na gryficę, a ekscytacja, miast strachu, nadal rosła. Starała się nie patrzeć w stronę stworzenia, ponieważ ślepia mogły wskazać dokładne miejsce pobytu dwóch osóbek. Jednak, jeśli stwór jest ślepy? Załóżmy, bardzo dobrze słyszy i ma rozwinięte czucie, jak krety, udałoby mu się zabić wtedy tamtego człowieka, a i tak nie zauważyłby wilczycy i gryficy. Stanęła, bojąc się, że stworzenie wszystko doskonale słyszy.
Żmudna nadzieja, ale jednak nadzieja. Musiały to przeczekać. Musiały to przetrwać.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Jeśli chodzi o kryształy, w rzeczywistości były twarde. Lecz tego można było się dowiedzieć sprawdzając to własnymi pazurami. Jednak tak się trafiło, że kawałek kryształu odpadł od ściany, ale nie za sprawą pazurów. Widać już miał kilka lat i osłabiony został z czasem jaki tu spędził. Miałby dodatkowe źródło światła, co na pewno pozwoli spokojniej przemierzać tą okolicę. Kryształ wydobywał z siebie światło dość dziwacznie. Wyglądało to tak, jakby w jego wnętrzu znajdowało się ich kilka mniejszych kryształów i tylko centra ich świeciły, ale by to zobaczyć trzeba było się przyglądnąć bardzo porządnie. Światło było lekko niebieskawe, lecz bardziej pokrywało się z białym. Trudno było jednak to stwierdzić, lecz sama budowa kryształu była ciekawa. To tak jakby mieć całą kulę ze szkła, która popękała wewnątrz na kilka części, lecz sama się nie rozpadła a mocno trzymała.

Usłyszały głośne sapanie potwora, był coraz bliżej. Zauważyły sporą ilość pary, z pewnością wydobywała się z jego pyska. Głośne stąpanie już nie było tak odległe, a zza rogu zauważyły już troszkę dokładniejszy zarys połowy ciała. Co ciekawe... nie dało się tego nazwać zwierzęciem...
lecz potworem.

Nie miał futra, lecz drobne kolce w licznej ilości wyrastające na głowie. Pysk zniekształcony, trochę podobny do nietoperza pomieszanego z rosomakiem. Uszu nie było widać, prawdopodobnie wrośnięte w głowę. Pysk spłaszczony i bardziej kwadratowy, co wskazywało na masywność. Na razie tylko głowa się wychyliła, chyba że tak chodzi bardziej pochylony. W pewnym momencie zauważyły blask odbity ze ślepi potwora, lecz nie stwierdziły czy dobrze widzi, póki nie zaczął wąchać powietrza. Chyba jednak coś czuł lub nie był pewny co tu jest. Teraz mogły zobaczyć więcej, gdyż postąpił trochę na przód. Głowa była bardziej wrośnięta w korpus, niż jak ma człowiek szyje. Barki mocno zbudowane, a z każdego wyrastała płytka, która chroniła tamte okolice. Na ramionach kilka kolców i najbardziej widoczny element wyróżniający...

Z przedramienia wyrastał długi na 50 cm ni to kolec, ni ostrze. Było średniej grubości lecz ostro zakończone, a na niej zaschnięty ślad... krwi...

Więcej nie zauważyły światło za słabe, poruszał się na nogach, które stosunkowo były krótkie. Lecz mięśnie były znacznie bardziej grubsze od tych na rękach. Tułów zwężał się w okolicach bioder, gdzie wystawały na bok jakieś kolejne płyty. Tak to przynajmniej w mroku wyglądało. Stwór znów powąchał powietrze i spojrzał w kierunku gryfa i wilka. Przy okazji wydał z siebie warkot, dosyć nie przyjemny. Po chwili znów ujrzały kłęby pary wodnej wydobywający się z jego nozdrzy, chyba mu się coś nie podobało...

Stwór wyszedł zza winka i stanął między jedną a drugą ścianą. Wykonał zamach swoją lewą łapą w kierunku ściany. Usłyszały okropny zgrzyt, nie taki jak robi przestraszony człowiek, tylko gorszy. A iskry obficie spadły od strony ściany. A wydobyły się spod dziwnego wyrostka na przedramieniu stwora, a wykonał on tylko szybki, jak na jego możliwości, ruch. Czyżby on go w tej chwili...

Burknął i otworzył pysk z którego pociekło coś bardzo gęstego, a rozwarł go tak, że zmieściłby się tam bez problemu łeb a może coś większego...
To co z niego wypłynęło wyglądało jak glut, papka, w każdym razie coś obrzydliwego. Lecz po chwili dotarło do intruzów co to mogło być.

Czas zapolować
...
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea spojrzała na kryształ, który świecił nad wyraz dziwnie, a po krótszej chwili uśmiechnęła się lekko, gdy udało się im znaleźć awaryjne światło w tych egipskich ciemnościach. Prawdopodobnie im się udało... Jednak co z tym, co nadchodziło bardzo powoli, lecz coraz bliżej, aż mogła zobaczyć po krótszej chwili jego parę z ogromnego, ohydnego pyska? Nie mogła zrozumieć, jak coś takiego może istnieć - kto wie, być może ten stwór jest jakimś eksperymentem, który sobie uciekł? Przecież mutanty nie rodzą się bez wyraźnej przyczyny. A w szczególności taki - jakiś brzydki, jakiś taki niepodobny do wszystkiego, co spotkała Ignisea. Po krótszej chwili gryfica zdołała znaleźć słaby punkt zwierzęcia, jeżeli można to coś nazwać ssakiem. Spojrzała z lekkim zdenerwowaniem na tajemnicze stworzenie, które wreszcie się ujawniło. Postawą podobne do człowieka... Tylko do tego, lecz strasznie się od niego różnił - głowa, zamiast włosów czy futra, mamy kolce. Jednak nauka się tutaj przyda. Prawdopodobnie... Słabe mięśnie rąk. Na tyle słabe, iż zapewne nie poniosłyby jego samego.
- Chyba nie widzi. Aby go unieszkodliwić, należy zaatakować jego przedziwny nos oraz głowę. Nie ważne, co z nimi zrobić - byleby nie odbierał bodźców. Poza tym, pysk ma spłaszczony, a to po części dla nas plus. Psy z takimi pyskami mają problemy z oddychaniem, zatem nie mogą się zbytnio męczyć. Tak oto druga jego słabość - rozpoczęła analizę potwora, który najwyraźniej nie był zbytnio wykształcony. Prawdopodobnie. A to oznacza, iż nie da się iść na żadne kompromisy. Trzeba walczyć. To już wchodzi pod bitwę. Polowanie. Krew zaczęła się w niej lekko gotować, gdyż taki stres jeszcze nigdy jej nie spotkał. O ile na początku jej zmiany DNA większy, teraz niemalże identyczny, lecz troszeczkę mniejszy. Złote oczy błyszczały w ciemności niczym jakieś małe światełko, dające nadzieję, jednak obecnie muszą znaleźć jakąś dla siebie. Spojrzała na ochronniki nieznajomej istoty, która najwyraźniej nie była zadowolona z widoku gości, a oni chyba nie będą chcieli zostać przyjęci w brzuchu tej bestii. - Tym oto zabito naszego farmerka... Strasznie długi pazur, aż bardzo niebezpieczny. Ale, jak to się mówi, "kto wojuje mieczem, ten od miecza ginie". Dodatkowo ta jego masywność... Im węższy korytarz, tym lepiej dla nas. Nie będzie mógł manewrować - oznajmiła, patrząc z pewnością, lecz lekkim strachem w sercu, na potwora.
Co teraz należało zrobić? Atakowanie będzie zbytnio niekonieczne, a dodatkowo nieprzyjemny zgrzyt zaprzątnął lekko jej myśli. Należałoby uciekać, jak najdalej stąd, a co najważniejsze - rozdzielić się, jednak to tylko w razie ostateczności. Brzydki stwór może się wtedy pogubić - za kim iść w takim razie? Dodatkowo z pogardą spojrzała na to, co wypluło to "coś" - jakiś dziwny glut - kto wie, być może niczym z nosa, gdy jestem teraz chora. Jednak... okazało się, iż ma ona nie tylko właściwość psucia mi jedzenia, lecz także inną, jeszcze ważniejszą.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Analizując sytuację, wilczyca oddychała dość płytko. Pojawiła się pierwsza odtąd oznaka strachu, jednak pamiętajmy - nie paniki. Panika nie była w stylu wadery, więc, choć lekko wystraszona, nadal zachowała zimną krew. Ujrzała ohydne monstrum, aż sierść na karku jej się zjeżyła.
Usłyszała słowa gryficy i kiwała przy tym głową.
-Też tak myślę. Tylko pozostaje pytanie, czy nie widzi w ciemności lub przy słabym świetle, czy jest całkowicie ślepy. Natomiast nie możemy zaatakować miejsc, które chronione są tymi płytkami.- powiedziała szeptem.
Potwór nie wyglądał najlepiej i wadera oglądała tę scenę z niesmakiem, jednak, żeby przetrwać; pora zacząć myśleć logicznie. Z nim nie można normalnie porozmawiać. Pozostaje walka lub ucieczka. Ucieczka, zważając na 'pancerz' potwora, byłaby najlepszą w tej chwili - choć, czy uda im się go zgubić? Ponieważ, nawet jeśli był ślepy - czyż nie znał tej jaskini znacznie lepiej? W zasadzie, nie wiadomo, ale nadal lepsze było to, jak walka.
W tamtym momencie zauważyła 'kolec' na przedramieniu i krew. Wiedziała już wtedy, jak farmer został zabity.
-Myślisz, że jest szybki? Ma dość krótkie nogi, a wiem, że osobniki o krótszych kończynach z natury są powolniejsze. Nie wiem, czy walka byłaby odpowiednia. Mogłybyśmy go jakoś..- urwała i do głowy wpadł jej może-nie-zbyt-genialny pomysł, ale jednak pomysł.
-zgubić.. Jeżeli plan A, którego jednakże jeszcze nie mamy, nie zadziała, możemy użyć planu B. Będzie to bardzo ryzykowne. Po pogoni za nami, powinien się choć trochę zmęczyć. Wtedy możemy się rozdzielić i jakoś go zgubić. Tylko pozostaje kłopot - nie znamy tej jaskini, a gdy się jedna z nas się tutaj zgubi, to raczej już nie wyjdzie żywa. Pozostawmy to może jako plan C. Albo D.- powiedziała, niepewnym głosem.
Zwykle myślała więcej i dobrze, tym razem jednak wilczyca była pewna wątpliwości, bowiem coś dziwnego trochę mieszało jej w głowie.
Ujrzała, jak stwór wypluwa jakąś.. papkę. Spojrzała na niego z obrzydzeniem i dotarło do niej.
-To.. jego głowa? Już przeżuta i teraz wypluta?- tak, tendencję do pytania samej siebie, mówiąc, Naravi miała duże. W dodatku zarymowała. Oczywiście, mówiła w tamtej sytuacji o rolniku. Nie okazywała żadnych oznak strachu, aczkolwiek musiała przyznać, że raz na jakiś czas prócz ekscytacji czuła lekki dreszczyk.
-Musi być powolniejszy od nas. Może i nogi ma bardziej umięśnione, jednakże pewnie także dużo sam waży.- rzekła.
W końcu; może i był lepiej od nich 'uzbrojony' i na pewno lepiej walczył, jednak miał krótkie nogi i wyglądał na takiego, co dużo waży. Jeszcze sylwetka trochę podobna do ludzkiej. Powinny być szybsze, inaczej szanse są nikłe.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Korytarz /jak to wcześniej opisano jego wymiary w poprzednich postach/ w sam raz był idealny do manewrowania, lecz co prawda potwór nie mógł dobrze się zamachnąć. Zawsze to groziło zawadzeniem o wystające stalagmity i inne utwory krasowe. No cóż, wymiary potwora nie były znane, ale na oko, jak już stanął na środku. Potwór miał dobre pole manewru, lecz jakiekolwiek wywijanie rękami było trochę utrudnione. A jeśli chodzi o ucieczkę... trudno było by go ominąć.

Wracając do potwora...
Swój łeb uniósł wysoko i zaczął wąchać powietrze, przy czym powoli zmierzał w kierunku Naravi i Ignisei. Jeśli ich nie wyczuje, to pewnie tak będzie stąpał dobre 5 lub 10 minut. No chyba, że zaraz je wyczuje. W końcu jego masywne cielsko opadło na przednie ręce, czy łapy trudno stwierdzić i przystąpił do sprawdzania zapachu podłoża. Na chwile jednak zatrzymał się swoim pyskiem...

Szybko jednak skierował głowę na przód, tak jakby powiedział: "Mam was!", po czym wydał z siebie ryk pomieszany z skrzekiem jaki wydają z siebie drapieżne ptaki. Ten dźwięk obił się o uszy wilczycy i gryficy w takim stopniu, że chciały zasłonić swoje uszy. Ból ośrodka słuchowego przeszył obojga intruzów, a tak to było odczuwalne, że równie dobrze ten dziwny akompaniament z paszczy właściciela jaskini mógł służyć do ogłuszenia. I tak chwile zdezorientowane, zdały sobie sprawę, że chyba...

Bestia przyjęła dziwną postawę, jak do skoku i po chwili odbiła się tylnymi łapami asekurując się przednimi. Szarżował i to całkiem sprawnie jak na tak masywną kupę mięcha, warczał przy tym dosyć groźnie, więc chyba podchody się skończyły. Inny dźwięk jaki słyszały, to spadające lub łamiące się ozdoby jaskiniowe, stalagmity i inne utwory krasowe w kontakcie z ciałem potwora rozpadały się, łamały, spadały na podłoże lub na cielsko stwora. Ale te które spadały nie wbijały się, ciekawe czemu...

Szczerze rzecz mówiąc... chyba czas spierd....
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
- Jedno wiedzieć należy, że nie powinnyśmy z nim walczyć... - oznajmiła, zauważając to, jak sytuacja zmienia się na tyle, że należałoby powoli spadać. O ile ich jeszcze tajemnicze stworzenie, które wypluło chyba głowę rolnika spotkanego kilkanaście metrów wcześniej, nie może widzieć, zapewne ma bardzo wyczulony węch. Na tyle, iż może rozpoznać wilka, ale czy na stówę gryfa? Po części to coś może się przestraszyć nieznajomej woni, ale też i zaryzykować, atakując kobietę. Sytuacja była naprawdę trudna, a jedynie mogły z niej wyjść poprzez wykorzystanie swojej wiedzy na temat walki oraz... ucieczki. - O ile wilka mógł poczuć wcześniej, mieszkając tutaj przez kilka lat, zapewne gryfa jeszcze nie spotkał. I jest spore prawdopodobieństwo, że za mną poleci, ale to właśnie dobrze - uśmiechnęła się lekko, wiedząc o tym, jaką szybką istotą jest. O ile nie potrafi biegać 80 kilometrów na godzinę, może wyprzedzić w krótkiej chwili inne stworzenia bez żadnego problemu przy tym. Plus do tego jej orientacja w terenie jest chyba całkiem dobra... Ale teraz przecież nie ma map! No właśnie! Możliwe, iż się zgubi, ale chyba lepsze to niżeli zjedzenie przez to dziwne bydlę.
Po krótszej chwili usłyszała dziwny dźwięk, na tyle dziwny, iż o mało co nie opuściła kryształu, który emanował jasnym światłem, oświetlając pomieszczenie. Miała ochotę sobie zatkać uszy, jednak... ona nie ma uszu! No właśnie! Jedyne, co mogła zrobić to myśleć o czymś miłym i dobrym. Starała się zachować rozum przy takim dziwnym dźwięku, jednak nie było to w ogóle możliwe - dopiero po kilkunastu sekundach się ocknęła, by następnie zobaczyć, jak zwierzyna szarżuje na nią oraz na jej towarzyszkę.
- Musimy spadać! - dodała, lecz pewnie niepotrzebnie. Możliwe, iż Naravi poruszyła się wcześniej niż ona. I tak oto wchodziła wgłąb jaskini, nie wiedząc dokładnie, na co może trafić...
Przepraszam, że krótko, ale brak weny boli ;/.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Podzielność uwagi u wadery była bardzo dobra; słuchała Ignisei i jednocześnie obserwowała, co robi potwór. Na słowa gryficy jedynie lekko skinęła głową. Nie martwiła się o nią. Oczywiście, w takim sensie, że wilczyca ufała jej i wiedziała, że towarzyszka z tego wyjdzie. W innym wypadku pewnie by się martwiła. Niestety, ale był jeden kłopot; żadna z nich nie wiedziała, jak jaskinia jest duża, gdzie są, tak zwane, ślepe zaułki. Choć pewnie towarzyszka już to przeanalizowała. No, nie potrzebowała chwili do zastanowienia, bo gdy stwór zaczął węszyć, łapy powolnie przesuwały się do tyłu. Powolnie, w zasadzie bez najmniejszego szmeru. Stawiane ostrożnie i cicho.
Wtem Naravi usłyszała ów odgłos, który przeszył jej wrażliwe uszy bardzo mocno. Nie, nie wydała z siebie żadnego krzyku, czy czegokolwiek innego - w jednej chwili po prostu straciła panowanie nad łapami i upadła. Jednakże nie straciła przytomności. Podniosła się bardzo szybko, po czym obraz przed oczami zaczął się zamazywać. No pięknie! Żeby 'zwykły' odgłos tyle wywołał? Trwało to bodajże tylko parę sekund, ale wadera czuła, jakby było inaczej.
Zauważyła, jak stwór szarżuje w ich stronę i szybkim krokiem, posyłając krótkie spojrzenie gryficy, skierowała się dalej. Jak najdalej od stwora. Usłyszała, jak towarzyszka mówi, że muszą spadać.
-Och, i to nawet bardzo!- dodała, oglądając się za siebie i sprawdzając, czy koleżanka biegnie (a może idzie?) razem z nią.

Tu też weny nie ma ;-;.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Bieg chwilę trwał, a na karku czuły, oczywiście przysłowiowo, oddech łowcy. Igrzyska właśnie się zaczęły i tylko od sprytu i przebiegłości zależy, czy wilczyca i gryfica przeżyją starcie z tym potworem. Zmierzając prędko przed siebie przy akompaniamencie niszczonych licznych ozdób upiększających ten ponury zakątek, czmychały przed przeciwnikiem. Od czasu do czasu za plecami doglądały potwora, który zostawał w bezpiecznej dla nich odległości. Pokonywały liczne zakręty tu i ówdzie unikając ostrych stalagmitów, wystających ostrych kawałków skały ze ścian czy też podłoża. Gdyby nie światło, pewnie już dawno by się na coś nabiły.
Zdały sobie sprawę, że im głębiej tym jaskinia staje się bardziej niebezpieczna...
Potwór przechodząc tedy kilka razy wyżłobił w węższych częściach tego jakże długiego korytarza liczne wystające ostre końce, które łatwo mogły przeciąć skórę, a przy większym pechu, można było by się nabić i zawisnąć. Cała droga zdawała się nie mieć końca, a kryształ powoli tracił światło, nie wiedziały na jak długo może się jeszcze przydać, bo zwykły kawałek jakiegoś minerału nie zda się.

Przed sobą zobaczyły poszerzenie kolejne, wpadły na jakby przedsionek z 4 dalszymi korytarzami.
Bestia zniknęła im z oczy na chwile, widocznie dłużej mogły wytrzymać bieg. Lecz takie kilka minut wysiłku trochę zmęczyło je. Pasowałoby odsapnąć, co było na pewno dobrym pomysłem, ale nie miały gdzie.
Z sufitu kapały krople, a gdy przyświeciły na podłoże, oczom ujrzała się spora kałuża wody, prawdopodobnie gdzieś wyżej było źródło podziemne. A sama tafla zataczała powierzchnie jak niezbyt dokładny kształt owala.

Wejścia do jaskiń nie wyróżniały się niczym, a ustawienie ich było następujące:
Patrząc przed siebie i biorąc pod uwagę ułożenie odwzorowane wskazówkami zegara, dalsze odnogi umiejscowione były kolejno zaczynając od strony lewej na godzinie 8, 11, 3, 5. W tym miejscu ilość kryształów drastycznie spadła, ale za to ilość skał, stalagmitów etc. była w normie.

Nie miały długo czasu na zastanowienie, odsapnęły chwilę dosłownie a bestia już znowu zbliżała się powoli....
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Biegnij, nie zatrzymuj się...

Tak oto myśliwy stał się ofiarą, a to tylko przez to, iż dzięki własnemu nieszczęściu zdołała wpaść w to całkiem spore bagno lub też i ruchome piaski, które ją zaczęły pochłaniać. Jej majestatyczne skrzydła były skrępowane, mogła jedynie liczyć na własny umysł oraz nową towarzyszkę, z którą znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Mając w swoim ostro zakończonym dziobu tajemniczy kryształ, który emanował delikatnym, dosyć ładnym światełkiem, biegła przed siebie. O ile była szybka, czekała na swoją koleżankę, lecz także i bieg spowodował, iż trochę się zmęczyła, zatem zbyt szybka ucieczka mogła spowodować ich szybszą porażkę. O ile każdy z Was może powiedzieć, żeby Ignisea uciekała tam, gdzie pieprz rośnie, nie było to takie łatwe - niezbyt dobra orientacja w tej jaskini śmierci, a nadzieja powoli odchodziła w zapomnienie, gdy właśnie przed sobą zauważyła w płaszczu mroku cztery różne jaskinie. Przystopowała na chwilę, widząc to, jak bestia po części zniknęła, lecz było wiadome, iż ona tak szybko nie odpuści - gdy potwór bez umysłu wytropi swój przyszły obiad, tak łatwo z niego nie zrezygnuje.
- Wybrać życie albo i śmierć... Oto jest pytanie - powiedziała cicho pod nosem zdyszana istota o pięknych piórach, patrząc swoimi złotymi oczyma wgłąb wszystkich tajemniczych wejść. Zero światła... prawie. Z kryształu dało się tylko wykrzesać trochę światełka, lecz ono coraz bardziej znikało, traciło na swojej intensywności... Do jej uszu (uszu? Jakich uszu?) dotarł dźwięk kropelek wody, aż zauważyła przed sobą kałużę - być może to była jedyna deska ratunku. Czy bestia potrafi pływać lepiej od nich? - Możemy się rozdzielić i liczyć na cud, ale też i zaryzykować... Ja osobiście wybrałabym tą drugą od lewej strony. Gdzieś niedaleko od nas powyżej jest źródło jakiejś wody... Mogłybyśmy wykopać dziurę, lecz i to mogłoby nas zabić, a tego raczej nie chcemy - chyba że możesz wytrzymać kilka minut na jednym oddechu.
Należało rozważyć wszystkie możliwości. Jednak nie mogła zbytnio myśleć, bestia zbliżała się do nich. Najwyżej, zależnie od tego, co zrobi jej koleżanka, pobiegnie do tej jaskini przez siebie wskazanej, jeżeli ta postanowi wybrać ucieczkę.
Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Starała się dogonić gryficę (jeśli była szybsza) i być może jej się to udało. Jednak ona nie była odporna na wysiłek; więc i wilczycę dopadło zmęczenie. Widziała wszystko, co działo się dookoła. Panika? Nie, nie teraz. Wzięła głęboki oddech i ujrzała przed sobą.. a, no właśnie.
-No to jesteśmy w kropce.- rzekła cicho, analizując wszystko dokładnie. Ona także usłyszała wodę i olśniło ją. Czyli jednak jest ratunek? Gdy usłyszała słowa Ignisei, skinęła głową. Właściwie; nie było się co sprzeczać, bo ona także poszłaby tamtędy. Kryształów było tam mniej. W dodatku te odgłosy wody. Odchrząknęła.
-Wykopać dziurę?- nie, nie było innych pomysłów.
-Tak. Chodźmy tam. Innej drogi ucieczki może niestety nie być, a jeżeli tamte są ślepymi zaułkami.. Zresztą, nie ma czasu, by gubić się i przeszukiwać każdą jaskinię. Ta może być naszym wybawieniem. A jeżeli nie; skąd pewność, że w tamte nie prowadzą do innych korytarzy, bardziej poplątanych?- rzekła, bardzo szybko. Miała nadzieję, że towarzyszka ją zrozumiała choć trochę.
-Chodźmy, jak najszybciej.- dodała i skierowała się w stronę wskazanej jaskini. Bestia była niedaleko. Może i zdążyły uciec. Może i były szybsze. Najprawdopodobniej to wina krótkich nóg stwora. Jednakże trzeba zbierać się, no bo żadna z nich nie chciałaby zostać pożarta na miejscu.
-Myślę, że priorytetem jest się nie rozdzielać. Wtedy łatwiej by nas wyłapał, a we dwie mamy większe szanse. Zresztą, wspominałam już wcześniej o korytarzach. Myślę, że ta jaskinia jest swego rodzaju labiryntem i tylko tamtędy się wydostaniemy.- powiedziała i zerknęła na towarzyszkę. Naravi powiedziała to, zanim jeszcze wyruszyła ku jaskini.
Muszą wyjść z tego żywe.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Obrawszy za drogę drugą jaskinię od lewej, ani jedna jak i druga nie wiedziały co w dalszych zakątkach tego ponurego miejsca żyję lub spoczywa w pokoju... jeśli tak można powiedzieć.
Weszły już i były spory kawałek od wejścia, niczym się nie różnił ten korytarz od poprzedniego. Jakby nie patrzeć, cudowny kryształ zaczynał wygasać z każdą sekundą, obecnie nie wiadomo ile czasu jeszcze będzie oświetlać drogę by dostać się na zewnątrz. Jedynym plusem jaki dostrzegały to znacznie mniejsza obecność przeszkód, widać że tędy często przechodził. Sporo odłamków skalnych leżało na podłodze luźno a ślady na suficie, gdzie były wcześniej, oraz na ścianach wskazywały na częste przechadzki mieszkańca tego tajemniczego miejsca, które prawdę w mroku skrywało...

Do ich głów nie przychodził inny pomysł, jak szukać wyjścia. Ale obecnie zaczął doskwierać niepokój, głód i chęć napojenia się. Lecz tutaj nic nie było, czas się dłużył a echo niosło po całej jaskini dziwne sapanie. Ów dziwny głos kierował się od strony pleców. Tropione w dalszym ciągu przez potwora nie powinny czuć się bezpiecznie, gdyby nie kałuża która rozmyła w sobie ich zapach, to tylko dodawało tylko odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Prędzej czy później i tak odkryje gdzie są.

Teraz nie wiedziały co myśleć i robić. Niczego nie pewne, z niewiedzą dokąd iść i gdzie los je zaprowadzi mogły jedynie uspokajać się nawzajem.

Dalsza droga okazała się nużąca, jak również zdawała się nie mieć końca...

/Miejsce na pogawędkę. Tak dla klimatu/
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Wystarczyło dosłownie kilka sekund, by znowu prawie nie było nic widać - zerwany przez gryficę kryształ świecił już tylko małym, niewielkim blaskiem, jakby zaraz miał stracić swoją energię i skazać ich na wieczne ciemności. Czy tego chciały? Na stówkę nie. Na pewno nie zostać zjedzonymi przez potwora. Ignisea czuła się tak, jakby miała oddech tej przebrzydłej bestii na swoim grzbiecie, nie mogąc przez to przestać myśleć. Musiała znaleźć jakiś plan, lecz tak, jak mówiła jej koleżanka, niezbyt dobrym sposobem jest rozdzielić się i liczyć na to, że zdołają uciec - nie wiadomo przecież, czy któraś z nich nie trafi do ślepego zaułka, no i wtedy w łapy tajemniczej (chociaż już nie tak) istoty, która mogła jedynie słyszeć oraz węszyć. To był dla nich po części plus, jednak i tak miały niezbyt sporo szans, jeżeli pseudo-coś, które właśnie ich goniło, zdołało wychwycić ich zapach. Gryfica skierowała się ku źródłowi wody, by następnie ustalić miejsce, z którego ona kapie - potem tylko otworzyła swój ogromny dziób i czuła, jak zimna (no nie mówcie mi, że gorąca, skoro na zewnątrz trwa wichura śnieżna :P) ciecz powoli, ale bardzo powoli zaspokajała jej pragnienie. Następnie odsunęła się od źródła chłodnej wody, wyruszając w dalszą drogę.
- Ta, ruszajmy - oznajmiła całkiem spokojnie, oblizując swój dziób za pomocą długiego, różowo-czerwonego języka. Dziewczyna oczywiście wybrała jaskinię, do której skierowała się jej czarna towarzyszka o wręcz krwistych oczach. Dorosła, spoglądając od czasu do czasu za siebie, postanowiła rozpocząć pogawędkę, trochę dziwną, lecz po prostu po to, żeby nie było tak, że tylko i wyłącznie uciekają. - Nieźle się złożyło, co nie? Jak to mówią, z deszczu pod rynnę - mruknęła, spoglądając na Naravi. W dali słyszała tylko kropelki orzeźwiającej wody spadające do kałuży, która wytworzyła się pod wpływem czasu. Było trochę zimno, lecz bieg spowodował, iż ognista całkiem się rozgrzała, co było po części na plus, ale w swoim brzuchu nadal czuła dziwny ucisk - żołądek domagał się natychmiastowo jedzenia. No i trzeba było je w najbliższym czasie zdobyć, by zaspokoić potrzeby organizmu, bo nieraz głód może spowodować utratę zmysłów i szaleństwo.
Sponsored content