Kryształowy Wodospad

Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Przewrócił się na grzbiet, otwierając ,pokryte ropą ,szare oczy, pełne rozpaczy. Pozbawione celu jak i sensu, patrzyły się ślepo w swojego "wybawiciela".

Milczał

Czy aby tak miała się potoczyć owa akcja? Czyżby celowo upadł, domyślając się reakcji owego wilka? A może najzwyklej oczekiwał współczucia? Tego nikt nie wiedział, nawet autor. Zamknął ponownie oczy i delikatnie kiwnął łapą ,dając oznakę życia. Chcąc ,nie chcąc, użył w tym celu protezy, która wydała szereg metalowych dźwięków. Była już dawno nie konserwowana to też było słychać każde przesunięcie tłoczka. Dźwięk szumiącego metalu oraz pikających elektrod wdał się w akompaniament natury, przerywając, rozchodzącą się ciszę. Mimo wszystko nie rzekł już nic. Było za późno...miał wrażenie że przygarnął na niego wyrok śmierci.

Milczał
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
A milczenie to i Alkowi udzielić się zechciało; krótki moment to trwało, aż w końcu jasne wargi z lekka się rozchyliwszy ujście słowom dały, formułując szyk ich niezgrabny w znacznie bardziej uporządkowany ciąg, którego to potoki wilk ów ku uszom samca posłał, racząc zmysły delikatne barytonem swem przyjaznym. Nie, to już nie te lata; zbyt długa przerwa od pbf'ów niekorzystnie wpłynęła na procesy myślowe, a i migrena - niczym chochlik złośliwy - swoje szkody wyrządza. Sieczko, precz.
- Wydaje mi się, że potrzebujesz wizyty w lecznicy. Co prawda ciotka zakazała mi się tam pojawiać, ale nie będzie to pierwsza zasada, którą złamię. Jakby nie patrzeć czapki nadal nie włożyłem, choć kiedyś szalik nosiłem. Po części się wywiązałem. Jeśli się zgadzasz, skłoń łapą czy coś.  pomóż mi się wpakować na grzbiet, sam nie podołam. - W końcu nigdy nie był zbyt silną istotą. Wytrzymały, inteligentny i być może czarujący w towarzystwie dam (do tego skromny, rzecz jasna!) - owszem! Ale nie silny... Jedynym treningiem były biegi, za czmychającymi przed jego wdziękiem samicami. Na pewno jego zajebistość je odstraszała, bo w końcu cóż innego? Nie, nie był też narcyzem. Był tylko świadom swoich zalet oraz wad, chociaż tych drugich pewnie w nieco mniejszym stopniu. A może - zwyczajnie - nie dawał tego po sobie poznać? Nie pokazuj, że masz kompleksy, a inni także zapewne ich nie zauważą!
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Powoli wstał o własnych siłach. Jeszcze przez pewien czas miał milczeć jednocześnie, ukazując ,smukłe ciało, pokryte futrem, gdzieniegdzie przeszyte obleśnymi szramami po rozciętych wrzodach. Tam gdzie jeszcze były one w całości, w krótkim czasie ,miały zostać rozcięte przez brak cierpliwości i wtrwałości samca. Spojrzał w jego oczy ze smutkiem i współczuciem.

-Chciałem cię ostrzec lecz...teraz chyba za późno. Mam tylko nadzieję że nie spotka cię taka przypadłość jak mnie ,mój drogi towarzyszu.

Rzekł ze smutkiem w głosie. Było mu teraz bardzo przykro. Wrażenie że nie udało mu się wywiązać z obowiązku ,przybiło duszę poety. Uleciały z niej wszytkie fantazje i emocje. Każdy ideał i przebłysk nowych dzieł zginęły w obrazie męki i cierpienia. W ich miejsce narodziło się coś innego. Choroba ,lecz nie fizyczna ,a choroba umysłu. Jeszcze młoda...maleńki zalążek, ledwo widoczny. Lecz z czasem...kto wie? Może właśnie z niej miał wyrosnąć największy naukowiec jaki świat widział?

-Nie jestem nawet w stanie opłacić koszta leczenia. Lecz...mogę się odwdzięczyć jeśli tylko jest taka możliwość. Z miłą chęcią uzyskałbym pomocy.

A więc? Teraz los mógł się popisać swoim talentem do knowań oraz mieszania czyiś planów. Nie każdy mógł się pochwalić tak pozbawionym wyrafinowania trafu. Zawsze w nieodpowiednim czasie i porze. Za każdym razem trafiał swych wrogów bolesnymi klątwami jakby brak sprzymierzenia z nim oznaczał pewną śmierć. Lecz Tempus nie zamierzał się poddać jego wpływowi
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Koszta leczenia? - powtórzył głucho za samcem, wpatrując się w niego spojrzeniem, które skrzętnie trenował przed lustrem na wypadek spotkania kosmitów, którzy nie mieliby bladego pojęcia o świecie wilków. Los chciał, iż zamiast przybyszy z kosmosu natknął się na Tempusa, który także niezbyt wiele o świecie tymże zdawał się wiedzieć.
- Mam na imię Alastair, a ciotka Lea leczy za darmo. Ewentualnie bądź dla niej miły i powiedz komplement, ostatnio mam wrażenie, że bardzo ich potrzebuje. Kobiety słabą radzą sobie z upływem czasu... - palnął, uśmiechając uroczo do Tempusa. Podszedł także ku niemu, by w razie czego osłabiony chorobą samiec mógł oprzeć się na jego boku.
- I o mnie się nie martw, mam znajomości w tutejszej służbie zdrowia - dodał z dumą. Jakby wysoko sytuowana ciotka i jej narzeczony (za którym, notabene, nie przepadał - bo poderwał mu ukochaną!) mogli załatwić wszystko, nawet problemy z owrzodzonym tyłkiem.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Kiwnął główką i rozejrzał się półprzytomnym wzrokiem. Energia jaka była w nim, na jego nieszczęście uleciała, znikając w innym świecie. Może powróci do poprzedniego właściciela? Możliwe, lecz na pewno nie za szybko. Jego stan był co najmniej opłakany ,a oczy ,oraz to jak z nich spoglądał, mówiło samo za siebie.

-A więc...w którym to kierunku?

Miał nadzieję że wilk ,którego ledwo co poznał nie okaże się podstępnym mordercom który wykorzysta jego słabość i niedolę. Niestety ,lecz nie znał jeszcze okolicy, ani nie wiedział w jaki sposób ma dotrzeć do tego miejsca o którym uw mowa. W każdym razie, wszystko było w łapkach naszego drogiego przyjaciela.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair zamyślił się na moment, marszcząc zabawnie czoło i krzywiąc z lekka wargi. W którym to kierunku. Jak tam, orientacjo w terenie? Jesteś? Dostałaś wolne? Powoli. Jesteśmy nad Kryształowym Wodospadem, zna to miejsce. Zna lecznicę. Było ciemno, niemniej jakaś cząstka Alastair'a doskonale wiedziała, w którym kierunku powinien pójść. A może to ta dziwna moc, która targała samcem ostatnim czasem? Uśmiechnął się lekko, usatysfakcjonowany pojawieniem się owych przypuszczeń.
- Mogę Cię wziąć na grzbiet i na przykład polecieć, tylko musiałbyś mieć nieco siły, aby się przytrzymać. Lecznica będzie w tamtym kierunku - powedział spokojnie, acz zachowując pogodny ton wypowiedzi, gestem białego łba wskazując w stronę, gdzie zapewne znajdować się będzie królestwo ciotki Lei i jej pomagiera, Arthasa.
Tempus
Lekarz

Tempus


Male Liczba postów : 262
Wiek : 26
Skąd : Kraina Czasu

     
Latanie? Zawsze marzył o czymś nadzwyczajnym ,a teraz miał na to okazje lecz w dość nie przyjaznych okolicznościach. Jednak po raz pierwszy ten wilk nie miał zamiaru sprzeciwiać się i walczyć. Oparł jedną łapę o jego grzbiet i wdrapał się na plecy, zwisając bezwładnie, by sprawdzić czy utrzyma się w tej pozycji. Na szczęście był jeszcze młody to też nie ważył zbyt wiele. Złapał wdech i zamknął zmęczone oczęta.
-O...okey. Śmiało, leć...Dziękuję ci mój przyjacielu
Szepnął na koniec ,pocierając łapą o nos. Ból powoli mijał, wraz z świadomością. A więc...w drogę. Na ratunek temu słabemu istnieniu, które jeszcze żyło. W jego miejsce mimo wszystko rodziła się już kolejna dusza. Tamten Tempus powoli tracił siłę jak i moc. Najwyraźniej nadszedł czas by zasnąć, aby w to miejsca powstała jego własna zmora. A może będzie walczyć? Może dziś jeszcze nie da za wygraną z samym sobą?
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair rozłożył ostrożnie skrzydła, po czym wziął rozbieg. Niezbyt długi, aby samiec nie spadł oraz nie odczuwał dyskomfortu związanego z biegiem - bo w końcu ruszały się stawy, jak i cały grzbiet wilka - by za moment uderzyć białymi, obdarzonymi miękkimi piórami kończynami i powoli wznieść się ku górze. Przez cały czas Alfa kontrolował położenie kompana, upewniając się, iż ten nie obsuwa się czy nie spada. Nie leciał nazbyt wysoko, by ewentualny upadek nie zakończył się od razu śmiercią - chociaż szanse na zsunięcie się były nikłe. Oby.
- Gdyby cokolwiek było nie tak, mów. I nie masz za co dziękować, naprawdę. Wilczym obowiązkiem jest pomoc innym; gdybym Cię zostawił, czułbym się jak ostatni kretyn - rzucił, nieco odwróciwszy łeb w stronę pleców. Targane podmuchem skrzydła samca wydawały przyjemny szelest. Alastair leciał nieco wolniej oraz ostrożniej, bowiem w mroku nietrudno natrafić na jakąś przeszkodę. Samego siebie żal mu nie było; pozbierałby się i tyle. Lecz co z jego pasażerem? W zasadzie... jak mu w ogóle na imię?

// zt - > https://wilki94.forumpolish.com/t119-leczenie //
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Co za wspaniały zapach, doprawdy! Orzeźwiająca woń krystalicznie czystej wody rozgościła się w nozdrzach zachwyconej waderki, a spokojny szum drzew i traw współgrając z monotonnym, wesołym szumem wodospadu otulił jej zmysły niczym mięciutkim woalem.
Dziewczyna uśmiechała się do siebie z wyjątkowym u niej cichym romantyzmem, a nie tak jak zwykle szczerzyła się jak nienormalna robiąc przy tym wiele chałasu nie tylko mową, ale i samymi swoimi, pełnymi nadmiaru energii ruchami. Teraz zaś poruszała się niezwykle spokojnie i dała koić swój wzburzony umysł cudownej atmosferze tego miejsca.
Powoli podeszła do jeziora i spojrzała w taflę pomarszczonej, bliżej wodospadu mocno spienionej wody. Kryształy osadzone na dnie połyskiwały przyjemnie i przypominały jej czasy, w których takie skarby pokazywała jej babcia, pogodnie potwierdzając, że będą kiedyś należeć do niej.
Ale to było wspaniałe!
Kan uśmiechnęla się szerzej i spojrzała błyszcącymi oczyma w niebo, tak jakby stamtąd spoglądała na nią cała rodzina.
Pomimo chłodu zrobiło jej się ciepło na sercu, ale razem z tym znajomym uczuciem, w mózgu pojawiło się upomnienie: ,,Pamiętaj, że miałaś coś znaleźć na tych terenach." oraz ,,Teraz masz wakacje od rodziny, czas dla siebie i lepiej go dobrze wykorzystaj!".
Kankami zaśmiała się do siebie i przykładając palce do skroni mruknęła dziarsko ,,Tajeeest!".
Romantyzm nie trzymał się jej, to fakt. Zdecydowanie nie była materiałem na kruchą, elegancką kobitkę o poetyckim usposobieniu. Nieważne w jakich momentach (nawet takich!) była prostoduszną, choć nastawioną na bogacenie się, roześmianą chłopczycą i do tego straszną gadułą.
Właśnie ta ostatnia cecha sprawiła, że poczuła niezwykłą radość gdy nieopodal miejsca, w którym stała zobaczyła wilczą sylwetkę. Znam wilki, które wiele by dały, żeby ten osobnik natychmiast znikł im z oczu i nie psuł atmosfery, ale Kankami zawsze i wszędzie cieszyła się z towarzystwa, a już na pewno z poznawania nowych osóbek!
Całkowicie gubiąc za sobą spokój i elegancję potruchtała żwawo w stronę nieznajomego.
Gdy tylko się do niego zbliżyła wytrzeszczyła z zachwytu oczy po czym nie czekając na jakikolwiek gest ze strony wilka doskoczyla do niego i pełną piersią wykrzyczała:
- Ale to jest wspaniałe! Stary, skądżeś wytrzasnął taką superaśną czaszencję! I te pióra, łał! Kolczyki! To prawdziwe włosy!? I chusta! Moja przyjaciółka ma chustę! - Jej radosne, a donośne okrzyki zaburzyły spokój przy wodospadzie. Stadko ptaków zerwało się z gałęzi ciemnego drzewa i z wrzaskiem wzbiło się w powietrze strącając przy okazji kilka liści i jakiś patyczek.
Cała Kan.

*Tsukuyomi, jak pierwsze wrażenie? ;3*
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
*Oho, powiem terrorystyczne, bombowe!*

Tsukuś bardzo starannie zapamiętał jej zapach, nie zapominajmy że przecież jest niewidomy! Przynajmniej nie przeszkadza mu to kłopotliwe zaćmienie. Uśmiechnął się w stronę jakże energicznej wilczycy i odpowiedział.

- Ohayo! Nieznajoma. Podróżowało się tu i tam, poza krainą również a te przedmioty mi o tym przypominają, są pamiątkami i miłymi wspomnieniami, mają dla mnie dużą wartość emocjonalną. I tak to prawdziwe włosy, który wilk nosi peruki? Jestem Tsukuyomi Shimazu, ale wystarczy Tsukuś, mało kto pamięta całe imię a zdrobnieniami jest znacznie zabawniej.

Uwaga bo Tsu lubi dużo gadać, ale coś czuję że w tym przypadku trafił swój na swego. Machnął ogonem w zadowoleniu a głowę lekko uniósł do góry, aby lepiej słyszeć i lepiej czuć swoją nową towarzyszkę od rozmowy.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Wilczyca lekko się zdziwiła, gdy wilk w reakcji na jej niespodziewnaną zaczepkę nie podskoczył, nie zdumiał się, ani nie spojrzał na nią z góry, bądź z niezadowoleniem. Większość właśnie jednym z tych sposobów witała rozgadaną Kankami, na co dziewczyna zwróciła uwagę dopiero teraz, gdy takiej reakcji zabrakło.
Tym razem to jej przeznaczone było zaskoczenie. Jednak jakże przyjemne!
Biały koleś od razu zaczął odpowiadać na jej pytania, w dodatku tak płynnie, że aż miło słuchać!
Takiej osoby jeszcze tu nie spotkała, choć może i dobrze, bo dzięki temu teraz odczuwała zdwojoną przyjemność.
- Też podróżujesz! - Aż klasnęła w łapki na tę informację - Zwiedzanie świata jest naprawdę wspaniałe! - Stwierdziła sądząc, że on myśli tak samo. W końcu po co przypominać sobie za pomocą przedmiotów-pamiętek o czymś co przyjemnym doświadczeniem nie było?
Na wspomnienie o peruce zachichotała ochoczo i pokiwała potakująco głową. Chociaż na tym globie i wilki z peruką się zdarzają!
- Tsukuyomi Shimazu... - Powtórzyła dla utrwalenia imię mężczyzny, gdy tylko się przedstawił, a potem ponowiła tę czynność dla głębszego efektu.
- Tsukuś też jest fajne! Ale zapamiętam twoje imię w pełnej formie - Uśmiechnęła się zadowolona, że sprosta w ten sposób pewnemu wyzwaniu, po czym głęboko się kłaniając (choć jej rozmówca i tak nie mógł tego zobaczyć) postanowiła w drodze rewanżu krótko przedstawić swą osobę:
- Ja jestem z imienia Kankami, z domu Ibikko, po mężu nijak, bo nie mam męża. Jestem tu powiedzmy na wywczasach i może nawet czegoś poszukuję, ale cii, bo to tajemnica! Pochodzę z bardzo radosnej i ciekawej watahy! Kochana rodzinka! O! A obecnie należę do tutejszego stada Wiatru! Choć powiem szczerze, nie wielu z członków znam osobiście... chociaż nie! Już chyba ze trzech... Ale to i tak nie za wiele, nie sądzisz?
- Naprawdę bardzo podoba mi się twoja czaszka. - Westchnęła rozmarzona przekręcając temat o 180 stopni. - Znaczy, nie twoja-twoja, tylko twoja, ta którą masz na... na swoje czaszce właściwej. - Zaśmiała się trochę zaplątana we własnych słowach i myślach i z rozmachem usiadła na trawie obok nowego znajomego. - Chociaż twoja czaszka też mogłaby być ładna, nie mówię, że nie! W sumie pewnie jest bardzo kształtna, a jakby ją zostawić na pustynii, by prażyła się w słońcu to na pewno ładnie by się wybieliła.
Oczywiście powiedziała to wszystko z uśmiechem i w dobrej wierze.
- I ja też mam torbę! - Ponownie zmieniła temat z dumą kładąc przed sobą mroczny przedmiot swojego wieloletniego porządania i spoglądając na niego z nijakim rozczuleniem. Poczciwa, stara torba babuni. Tyle razy Kankami próbowała ją od babci wyprosić! I ile razy słyszała kategoryczną odmowę! Dostała ją dopiero... Ale cii ~ Tą opowiastkę lepiej niech opowie sama, kiedyś, gdy już zabraknie tematów przy ognisku. Większy będzie z tego pożytek.
- I też mam w niej zioła! - Dodała z nieukrywanym zadowoleniem. - Choć powoli mi się kończą... - Przyznała z nutką smutku w głosie. Ale z drugiej strony, czemu miałaby się tym przejmować? W końcu kiedy się skończą będzie miała pretekst by wyruszyć w jakieś dziwaczne miejsce i poszukać nowych, przeżywając przy tym być może niezwykłą przygodę!
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Ileż w niej entuzjazmu i radości! To będzie dla niego bardzo owocne spotkanie, oczywiście mentalnie. Kiwnął głową pozytywnie.

- Podróżuje co nie miara! Tu i tam, wszędzie gdzie się dam albowiem tam gdzie i ja tam i mój dom! Zwiedzanie świata jest wspaniałe! No poza podróżowaniem statkiem, strasznie wtedy buja i jest mi niedobrze. Byłaś może w Japonii? Kwitnące wiśnie? Sake? Ładne krajobrazy? To moje rodzinne strony. Miło mi cię poznać Kankami, bardzo miło!

Roześmiał się gdy zaczęła prawić o jego czaszce, dosyć to była ciekawa i mroczna filozofia. Nie chciał co prawda sprawdzać tej teorii, zbyt lubił swoją głowę a w zaświaty nie jest mu zbyt śpieszno. Od razu poczuł zapach ziół gdy ta położyła swoją torbę. On również wyciągnął swoją.

- Też mam różne zioła i kwiaty! Odkąd straciłem wzrok to czuję ich zapach bardzo intensywnie i jest to bardzo przyjemne, może się wymienimy?

Przypomniała mi się podstawówka i zbieranie karteczek do segregatora, też się wtedy handlowało i wymieniało ^^.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Tup, tup, tup.. cichy tupot stóp. Z daleka maszerowała sobie Yashii, która stwierdziła, że matura dopiero za pół roku więc jeszcze zdąży się pouczyć! Beżowa z wysoko uniesioną głową, dumnie stawiała przed sobą długie jak na jej wiek łapki. Na jej kufie namalowany był szeroki, entuzjastyczny uśmieszek, lekko odsłaniający kiełki. Delikatnie pociągała nosem, zarówno aby złapać otaczające ją zapachy, a także, żeby powstrzymać wyciekający z niego katar. Tak, tak.. moje maleństwo się przeziębiło, niestety nie miało o tym najmniejszego pojęcia. Katar zdarzył jej się pierwszy raz w życiu. Jedynie wydawało jej się, że może nos jest smutny, a katar to w rzeczywistości łzy? Dlatego przez cały czas starała się cieszyć i podróżować z szerokim uśmiechem, aby swój nosek jakoś.. pocieszyć.
W pewnym momencie ujrzała w oddali dwie wilcze sylwetki. Przymrużając delikatnie oczy skupiła na nich wzrok. Wizualnie nie miała pojęcia kto to może być, choć zapewne i tak ich nie znała zważając na krótki pobyt w Krainie. Na węch niestety nie miała co liczyć.. Przyspieszyła kroku, jej spokojny spacerek zamienił się w powolny trucht. Musiała jak najszybciej dostać się do wilków, była tu sama, a nudziło jej się przeogromnie! Dodatkowo.. może oni będą wiedzieli jak powstrzymać płacz nosa? Po dłuższej chwili mogła już dostrzec kontury nieznajomych.. Ale czy na pewno nieznajomych? Jeden z wilków przystrojony był w pióra i najprawdopodobniej głowę jakiegoś zwierzęcia (trudno jej to było ocenić, bo widziała go od tyłu ;-; ). Nagle otworzyła nieco szerzej oczy, a pyszczek mimowolnie się uchylił. Przecież to szaman! Może jej pomóc! A może nawet zna Szarego Wilka? A co jeśli to sam Szary Wilk? Narzuciła łapkom szybsze tempo, jej niewinny truchcik zamienił się w bieg, porównywalny do galopu. Wszystko zdawało się przyjąć tryb slow motion, jej sierść tańczyła będąc prowadzona przez wiatr, jej ruch pracujących mięśni podczas biegu, zauważalny był mimo włosia, prawie gołym okiem. Wszystko pewnie byłoby idealnie, niczym wycięte z filmu.. gdyby nie to, że chciała już zahamować, a jej łapki zaczęły się plątać - stanowczo były za długie! Przekoziołkowała się dość potężny kawałek i takim o sposobem, wylądowała na plecach między dwójką wilków.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
- Byłam w japonii! - Powiedziełała z radością. Ale to było niemal dwa lata temu... byłam wtedy jeszcze taka młoda i głuputka! - Zaśmiała się na wspomnienie młodszej, szalonej wersji siebie. - Mam... miałam nawet pamiętkę stamtąd. Jedna z moich kuzynak jest wielką fanką japonii. Być może ona potrzepnęła moim rodzicom jakie powinni nadać mi imię. Ale po japońsku ledwie wtedy dukała i wyszło co wyszło - uśmiachnęła się. - Mi też się japonia całkiem podobała, choć pewien dzieciak o mało nie urwał mi ogona.
- A sake nie pozwolili mi się napić - Przyznała z niejakim bólem w głosie - Nawet nie wiem czy jest dobre... Mówili, że jestem za młoda! - Jęknęła, ale powiedzmy sobie szczerze, że w głębi serca przyznawała im rację. Kto wie jak młoda, niedoświadczona Kankami zachowywałaby się jakby niechcący upiła zbyt dużo. Oj, niebezieczne.
- A no tak, ty nie widzisz! - Stwierdziła jakby dopiero teraz to do niej dotarło. W końcu jego oczy były niemal bielusieńkie i nie poruszał nimi normalnie. - Ale zabawnie, moja przyjaciółka ma całkowicie niebieskie oczy, niemal świetliste i przy pierwszym spotkaniu od razu zwróciłam na to uwagę - czy to źrenice, czy tęczówki, ale tęczówki nie, bo nic by nie widziała... no i ona akurat ze wzrokiem nie ma problemu. A ty tak, a ja jak ślepa to przeoczyłam! - Oczywiście nie załapala jak to brzmi, bo nikt się w jej rodzimej watasze nigdy nie przejmował takimi szczegółami i radośnie przerzuciła się na następny temat:
- Mi staty też jest bardzo miło cię poznać! I też bardzo i niezwykle cieszy mnie twój entuzjazm - downo już nikt mnie tak nie witał. Oj czuję, że bez problemu dojdziemy do porozumienia! - Jeszcze raz klepnęła go w plecy po czym z uwagą spojrzała na pokazane jej zioła.
Aż klasnęła. Znowu.
- Oj tak, oj tak, wymieńmy się! - Przytaknęła rozradowania.
- mam Matricaria chamomilla (Rumianek pospolity), Mentha longifolia (Mięta długolistna), Mentha ×piperita (Mięta pieprzowa, lekarska), Cicuta virosa (Szalej jadowity), trochę Juniperus communis (Jałowiec pospolity), Crataegus monogyna (Głóg jednoszyjkowy), Achillea millefolium (Krwawnik pospolity) i jeszcze kilka innych! Większość z Polski! To ulubiony kraj babuni. - Dodała z podekscytowaniem i już miała usłyszeć odpowiedź od Tsukusia, gdy tuż przed nimi (niemal na jej torbie!) z hukiem wylądowało jakieś mode, niezdarne stworzenie.
Kankami aż podskoczyła, a potem szybki nachyliła się nad zjawiskiem. W gruncie rzeczy przypominało wilka. Miało mokry (bardzo mokry) nosek, dwoje rozkosznie puchatych uszu i błyszczące oczka, a także cztery łapki, nad którymi chyba nie do końca panowało.
- A to ci heca! - Zawołała Kankami szybko łapiąc małą postać w ręce i podnosząc z uśmiechem do góry - Popatrz jakie ładne coś złapałam! - Zwróciła się do japończyka i uważniej przyjrzała istocie, którą trzymała.
Aha! Więc to po prostu najzwyczajniejsza w świecie dziewczynka! Wilczek. Trochę szkoda, a trochę dobrze - mogła to być co prawda jakaś zaklęta wróżna, wtedy byłoby zabawniej, ale po wróżkach wszystkiego można się spodziewać, więc pewnie lepiej, że stworzonko, które im się raczyło ukazać było tylko wilczkiem.
- A coś ty za jedna? - Spytała Kan wcale nie z niechęcią lecz miło, z szerokim uśmiechem na pysku. Jej wystające kły błyszczały zbójnicko, ale oczy miały szczery i przyjacielski wyraz.
Dodajmy, że cały czas trzymała małą w górze, ale postawi ją gdy tylko ta o to poprosi x3
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Mruknęła z niezadowoleniem, powolnie unosząc łapki z zamiarem złapania się za główkę, która lekko ucierpiała - na szczęście tylko powierzchownie. Jednak zanim zdążyła wykonać choć najmniejszą część tej czynności, poczuła jak nagle unosi się w powietrzu. Lata?! Zacisnęła mocno powieki i położyła uszy po sobie. Niby fajnie, kto by nie chciał latać, tym bardziej będąc wilkiem. Ale nigdy wcześniej tego nie robiła! Co jak spadnie? Tylko, że.. nie spadała. Uchyliła delikatnie lewe oko, a przed jej pyszczkiem pojawił się wielki czarny nos. Zaraz po nosie zauważyła wielkie oczy. Czyli nie lata.. gorzej.. została zauważona i nieznajomi pewnie ją teraz zjedzą! Zaczęła nerwowo machać głową na boki w poszukiwaniu jakiejś pomocy. Przełknęła głośno ślinę..
- AAAAAAAAAA! - Zadarła łeb do góry i krzyknęła przerażona po chwili jednak się opanowując, moment, wilki przecież nie jedzą innych wilków. Przecież on doskonale o tym wie więc.. agh..
- Umm.. przepraszam. - Szepnęła zawstydzona spoglądając na nieznajomą wilczycę, jednocześnie podkulając pod siebie ogon i ponownie kładąc po sobie uszka. Wielkie, czekoladowe oczy wpatrywały się wprost w wilczycę. Po krótkiej chwili zaczęła czuć się nieco pewniej i radośnie się uśmiechnęła, wprawiając puszysty ogonek w ruch.
- Yashii jestem! Znaczy Yakamashii! - Powiedziała bez mniejszego zastanowienia. - A Pani?
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Tsuku w tej chwili poczuł nowy zapach, wilczy zapach zapewne należący do dziecka, głos zdawał się to jednoznacznie potwierdzać. Usiadł obok Kankami i zwrócił głową w kierunku młodej, żeby chociaż sprawiać wrażenie patrzenia na rozmówcę.

- Znalazłaś młodą wilczycę Kan, to przynosi szczęście, chyba.

Uśmiechnął się zmieniając nieco znany nam wszystkim zabobon przy znalezieniu pieniążka. Gdyby inaczej na to popatrzeć, znalezienie dziecka powinno przynosić jeszcze większe szczęście.

- Ja jestem Tsukuyomi a ta koleżanka tutaj to...

Nie wypada się przedstawiać za kogoś, dlatego basior chciał aby jego znajoma sama dokończyła to zdanie. Dokończyła w swoim wielkim entuzjastycznym stylu!
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
- Ja? - Kankami nieco zaskoczyło to, że ktoś zwraca się do niej per 'pani'. Jakby się zastanowić pierwszy raz ją ktoś tak nazywa. Ale to miłe! Ale ta dziewczynka jest fajna! Yakamashii!
I jeszcze ma mieć szcęście, bo ją znalazła - SUPER!
- Ja jestem Kankami, Ibikko Kankami, moja droga, mała, poczciwa istotko! - Przedstawila się pośpiesznie, odstawiając małą na ziemię i targając jej lekko grzywkę.
- Mów mi Pani Kankami! Albo pani Ibikko! - Zaśmiała się uradowana, że ktoś wymyślił jej (przynajmniej połowicznie) takie ciekawe pzrezwisko! - Albo Pani Kan! Też ładnie! W ogóle co ty tu robisz, latający i wpadający na innych okruszynku? - Zapytała z lekka zaczepnie, ale nader optymistycznie i spojrzała na szczenię z uwagą. Dodajmy, że mówiła tonem u siebie normalnym czyli prostym i krzykliwym, a już na pewno nie dziamgała i nie sepleniła do szczenięcia. Może dlatego, że nie miała wyczucia, a może właśnie dlatego, iż miała go aż w nadmiarze. Kto wie? Tak czy siak dziewczynka zrobiła na niej naprawdę dobre pierwsze wrażenie. Ona i Tsukuś za jednym podejściem, ale szczęśliwy dzień! Kan już dawno nie była tak podekscytowana!
- Ale fajna, mogę ją zatrzymać!? - Zwróciła się nagle z bardzo niecodziennym pytaniem do jedynej osoby, którą miała pod ręką - do Tsukusia.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
W momencie gdy do jej uszek dobiegł głos basiora, uważnie wytężyła słuch. Nie, to nie był dobrze jej znany głos, nie.. to nie był Szary. Ale nadzieja jeszcze nie zniknęła! Jako szaman (no przynajmniej z wyglądu), niewątpliwie, że się znają. Odwróciła łepek, którego jednak nie dała rady obrócić o 180 stopni, ale no cóż.. Zaraz, zaraz.. przynosi szczęście?! Yey, jak superancko! (czy jak to tam..) Ale skąd to stwierdzenie?
Ponownie wytężyła słuch, starając się zapamiętać poznanie imiona, które wirowały w jej głowie, do momentu gdy wersje zwracania się do Kan zaczęły powoli doprowadzać ją do zawrotów małej główki. Zachichotała cicho, nieudolnie zasłaniając łapką pyszczek. Uśmiechnęła się na gest wilczycy, w momencie gdy ta potargała jej króciutką grzywkę. Zadarła łepek do góry i ze swojej perspektywy zaczęła przyglądać się obu wilkom. Tak bardzo różne od siebie.. Wilczyca była dosyć drobna, wyglądała wyjątkowo młodo, co Małej sprawiało delikatny problem w określeniu jej wieku i miała bardzo bogate umaszczenie. Samiec natomiast był dość potężnej i postawnej postury, był wyższy od Kan i miał również ciekawe umaszczenie, nieco niecodzienne ale jednocześnie dość naturalne. No i tak jak zakładała, miał głowę zwierzęcia - dokładniej ptaka - umiejscowioną na głowie. Takich osób się na co dzień nie spotyka! Z rozmyślań wyrwało ją pytanie Kankami.. Co ona tu robi? No właśnie, to jest dobre pytanie..
- Eee.. no więc.. - Chwila przerwy, moment na rozmyślanie.. - ..szłam! - Och, cóż za błyskotliwa odpowiedź, tej to zwiastuję przyszłość.. polityka czy coś. Uśmiechnęła się szeroko ukazując śnieżnobiałe ząbki.
Zatrzymać? Czyli, że.. będzie ją karmić, głaskać, wyprowadzać na spacery, bawić się z nią?! Idealnie! Ale moment, ona ledwo wiedziała jak traktuje się dzieci, jak wygląda życie z rodzicem czy opiekunem, a co dopiero bycie zwierzątkiem. Ale po dłuższym zastanowieniu dotarło do niej, że jak ktoś ma kogoś zatrzymywać to ona ich! Pierwsza ich zauważyła!
Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
- Kankami, to chyba tak nie działa wiesz? Aczkolwiek możesz ją zapytać!

Tsu pomachał wesoło ogonkiem.

- A dokąd szłaś skarbie?

Powiedział tak ponieważ uznał to za stosowne. Kan znalazła niemały skarb, do tego puchaty! To jest dopiero szczęście. Co prawda nie był jeszcze szamanem, ale z czasem wszyscy zobaczycie! Nasz Tsukuś wejdzie wyżej w szczeblach swojej futrzanej kariery. Co mnie tak wzięło na tą całą futrzastość? Nie pytajcie mnie gdyż sam nie wiem. Wciągnął do płuc powietrze aby dokładniej zapamiętać kolejną znajomą. Musze wam powiedzieć iż ten basior na poprzednim forum miał ogromne powodzenie u dzieci, miał nawet predyspozycje do zostania niańką!
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kankami nie zważając zbytnio na słowa ,,to chyba tak nie działa" przygarnęła do siebie dziewczynkę i objęła ją niczym swoją własność. Może nie było to odpowiednie zachowanie, ale wiecznie niedorosła na umyśle Kankami bardzo prosto wyrażała wszystkie swoje emocje i do tego z uporem mianiaka trzymała się swego. Z dugiej strony zapytać mogła... Ale to za chwilkę. Na początku trzeba było się zaśmiać z powodu błyskotliwej wypowiedzi młodej damy, co Kankami uczyniła bardzo chętnie i energicznie.
- Podoba mi się ten humor! - Oznajmiła nadal nie wypuszczając wilczątka z niezgrabnych, choć bardzo naturalnych objęć. Prawda jest taka, że dzieci traktowała niamal jak równych sobie, tylko nieco mniejszych toteż nie siliła się na delikatność i opiekuńczość. Była jednak przyjazna i optymistyczna, a w dodatku bardzo energiczna co co hardsze i hałaśliwsze dzieciaki trzymało zwykle przy niej. Jednak co delikatniejsze drobinki należało wyrywać jej z łapek i zabierać do domu, bo mogła ich (jak i samej siebie) nie upilnowć. Ciekawe jakim typem jest ta mała? Nie wydaje się słaba i płaczliwa. To bardzo dobrze. A do tego jeszcze towarzystwo łagodnego Tsukusi - wybornie! Jakby na to uważniej spojrzeć to mogliby założyć przedszkole!
- Zostań tu znami! - Zaproponowała Kankami małej z uśmiechem tak szerokim, że gdyby tylko to było możliwe kąciki ust zasłoniłyby jej oczy.
- I wszystko opowiadaj! Ja też jestem bardzo ciekawa skąd tu się wzięłaś!
Taharaki
Latający Doświadczony Wilk

Taharaki


Male Liczba postów : 412

     

Zbyt sielankowa to sytuacja, nie uważacie? Zbyt długi okres braku wrażeń wiąże się ściśle z nudą, a że event trzeba w końcu jakoś do przodu pchnąć, urozmaicę Wam życie. Każdy w końcu uwielbia nagłe zwroty akcji!

Gdyby tylko nie było tak ciemno... Wtedy z całą pewnością trójka tu obecnych wilków (mam nadzieję, iż jeszcze umiem liczyć...) dostrzegłaby, iż niebo nagle zasnuły koszmarnie gęste, ciemnie chmurzyska - nie zwiastujące z cała pewnością nadejścia słonecznego dnia! To, co mogło dać się bardziej odczuć, to zimny wiatr, który zdecydowanie z każdą chwilą zdawał się nabierać na sile, zaniżając temperaturę odczuwalną o kolejne, cenne stopnie Celsjusza. Łapki zaczynały kostnieć, jeszcze moment a z nosków zaczną zwisać sople lodu. Średnia przyjemność, wierzcie mi!

Jednak, jednak! Nie chłód był najgorszym. Nie wiatr, niebezpiecznie targający pobliskimi drzewami, zrywając kolorowe, jesienne liście, porywając je do szaleńczego tańca na powietrzu. Oto bowiem coś twardego uderzyło Tsukusia w głowę. PAC! Teraz oberwało szczenię,  w pupę na szczęście jedynie. PAC! Kankami oberwało boleśni w lewy bark. Kamienie? Spójrzmy w dół...
Okrągłe bryłki ciasno zbitego lodu, na nieszczęście ich wielkość sięgała niemalże średnich rozmiarów kurzego jaja. Ogromne 'drobiny' gradu spadały na podłoże, raz za razem odbijając się od podłoża, z głośnym dźwiękiem odskakując i ponownie uderzając postaci tu obecne rykoszetem.

Po krótkiej chwili gradobicie zyskało tak wielkiego natężenia, że bolesne uderzenia przestały być możliwym do zliczenia. PAC! PAC! PAC! PAC! PAC! PAC!


Gradobicie ustanie za pięć postów.
Jego efektem są siniaki, obicia czy zadrapania, odbierające Tsukuyomi'emu, Yakamashii oraz Kankami po 10 punktów zdrowia.
Lepiej się schowajcie!

Tsukuyomi Aen Saevherne
Dorosły

Tsukuyomi Aen Saevherne


Male Liczba postów : 370
Wiek : 28
Skąd : Warszawa

     
Ale Tsukuś, jako mężczyzna w tym gronie, oczywiście bardzo szamański i opiekuńczy samiec, osłoni obie te istoty kosztem swojej własnej wytrzymałości. Dlatego za zgodą odejmę sobie - 20 i będę miał nieco więcej siniaków oraz stłuczeń. Ale co mu tam, ważne żeby pokazać się z tej dobrej strony! W miarę możliwości zaprowadził je pod drzewa, gdzie grad nieco osłabnie dzięki gałęziom.

- Uff, no to się nam pogoda zmieniła! Aż mnie tyłek boli.

Powiedział wielce oburzony na ten niedobry grad. Cieszył się że jego nowego towarzyszki są całe.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
O ile gradobicie naprawdę nie było przyjemne Kankami i tak ledwo powstrzymywała się, by nie wylecieć spod korony wielkiego drzewa i zacząć je łapać w zęby. Choć mogłoby się to źle skończyć... Chociażby utratą kiełków. I obiciem łba. Mimo to patrzyła na zjawisko w pełni zafascynowana.
- Ale fajnie! - Krzyknęła klaszcząc swoim zwyczajem w łapki. - Takiego gradu dawno nie widziałam! Chociaż nie, kiedyś jak byłam młodsza i tylko z daleka mogłam oglądać torbę babuni to złapalo nas coś takiego! Brat chyba dostał wstrząsu mózgu, o ile się nie mylę, ale co tam, wiele nie ucierpiało! - Zaśmiała się.
- A jak z wami? - Pytając patrzyła głównie na dziewczynkę, którą potem bez pytania gwałtownie podniosła do góry, ot tak, by nacieszyć się jej towarzytwem, oraz trochę ją przy okazji obejrzeć.
- Nie krwawisz, przeżyjesz! - Skwitowała odstawiając ją po kilku sekundach na ziemię, po czym z radosnym wyrazem pyska zwróciła się ku samcowi:
- A czyja to zasługa? - Zapytała robiąc minę starej szelmy i rzuciła się obitemu Tsukusiowi na szyję, by w pełni, na swój jakże szczery i energiczny sposób wyrazić swą wdzięczność.
- Dzięki stary! Doprawdy świetna akcja! Byłeś lepszy niż mój brat normalnie! - Pochwaliła go i z należnym wyczuciem (czyli jego całkowitym brakiem) poklepała po obitych plecach.
Cała Kan x3

//Dalej wy cwaniaki! ;3//
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Uśmiech zaczął prawie boleśnie rozciągać jej drobną kufę, ogarniała ją dziwna radość niewiadomego pochodzenia. Chociaż.. zawsze lubiła towarzystwo..Zawsze dobrze się czuła wśród innych, czerpała z tego szczęście. Może to przez to, że od początku swoich młodzieńczych dni jej jedynym towarzyszem był stary, schorowany szaman na emeryturze? Który nijak wiedział jak zajmować się szczeniętami, ale uważał, że niemałą rozrywką dla wilczego oseska mogą być zajęcia związane z jego profesją, strzał w dziesiątkę - nie mylił się. Wyrywając się z własnych cichych retrospekcji już miała odpowiedzieć, gdy znów została bezwładnie porwana przez Kankami. Wbrew pozorom to było całkiem sympatyczne. Objęcie łapkami zdawało móc się uchronić ją od wszelakiego niebezpieczeństwa, wypełniało ją pewnym wewnętrznym ciepełkiem, które jakoby łaskotało. Zachichotała cicho. Na lepsze towarzystwo trafić nie mogła! Usadowiła swoje szanowne cztery litery na chłodnej, wilgotnej glebie, stanowczym ruchem ogona zamiotła ziemię (co w opisie wydawałoby się bardziej majestatycznym niż w rzeczywistości, ze względu na wielkość jej małego puszystego ogonka, który bez oporów mógłby być porównanym do kikuta). Wciągnęła głęboko powietrze do płuc, co dało się zauważyć po uniesieniu klatki piersiowej.
- Tutaj jestem od.. - Ech,. to mówienie stanowi jednak dla niej większy problem, co chwila jakieś zagadki. - ..nie pamiętam kiedy. - Zmarszczyła brwi. Jeszcze kiedyś dni i noce liczyła dzięki pojawianiu się na niebie słońca i księżyca, teraz było to niemożliwe. - Zostałam przyprowadzona przez.. Szarego Wilka. Był to szary wilk, drobny, mocno zgarbiony, z zachrypniętym głosem! - Szczeknęła entuzjastycznie. Mimo jego braku podejścia i odczuwalnej szorstkości na każdym kroku, nawet przy najkrótszym wypowiadanym słowie.. w pewnym sensie pokochała tego basiora, miłością jaką podopieczny może obdarzyć opiekuna.. choć nie wiedziała, że to właśnie jest tym uczuciem. - Kazał mi tu zostać, poczekać aż po mnie wróci. A do tego czasu szukać..tylko nie wiem czego.. - Ostatnią część zdania wymruczała pod nosem, jakoby chcąc wypowiedzieć ją tylko w myślach, co jednak z braku skupienia nie doszło do skutku.
- No i.. już jakiś czas, tak sobie szu.. - Zamarła w połowie zdania. Jej delikatną, puszystą sierścią szarpnął nieprzyjemny, mocny wiatr. Rozejrzała się zaniepokojona dookoła siebie, następnie przenosząc przepełniony niewiedzą wzrok na Tsukiego i Kan. Drobnymi kroczkami przysunęła się delikatnie w stronę Kankami, póki lekko nie otarła się o wilczycę. Skuliła się w sobie.
- Auć! - Krzyknęła niezadowolona i nagle wszystko zaczęło się dziać zbyt szybko, kilka dziwnych, twardych i zimnych kul obiło się o jej drobne, delikatne ciałko, zostawiając na nim bolesne ślady. Reakcja basiora i nagłe znalezienie się pod drzewem. Zauważając, że jednak jest już bezpieczniejsza, wyprostowała się jakoby nic się nie stało, jednak z lekkim grymasem wywołanym powierzchownym bólem.
- Co to takiego?! - Spytała przyglądając się temu co działo się na zewnątrz i odskakując szybko, gdy jedna z mistycznych kulek przebiła się przez gałąź i leciała w jej stronę. W jej głosie słychać było nutkę ciekawości.
Kankami
Dorosły

Kankami


Female Liczba postów : 324

     
Kankami spojrzała na mąłą z uśmiechem i uradowana odparła:
- To grad, Shii - Odruchowao zdrobniła jej imię do najprostszej i najkrótszej formy jaka jej przyszła do głowy. - Te wielkie kule... to lód. Zamrożona woda. Pochodzi z chmur burzowych, zwanych zresztą Cumulonimbus'ami. Są to te wielkie, gęste chmury, przypominające biały serek. - Oblizała się z apetytem. Dawno nie jadła takiego serka. Chyba niedługo znów trzeba będzie złożyć wizytę Art'owi. Tak przynajmniej mówił jej żołądek i podniebienie. - Pamiętaj, że choć są bardzo skłębione to ich spód jest niemalże płaski - wyglądają naprawdę ładnie. Mój dziadek miał atlas z chmurami zakoszony człowiekom. Były tam przepiękne zdjęcia! - Rozmarzyła się. Ach, gdy tylko wróci do domu natychmiast powie temu poczciwemu staruchowi, by jej to cudeńko pokazał!
- Woda zawarta w chmurach czasami zamarza i wtedy, najczęściej wraz z deszczem spada na ziemię - Dokończyła Knkami swoją wypowiedź i przeczesała niedbałym ruchem swoją brązową grzywkę. Dopiero w takich momentach widać było, że Kankami choć z lekka szalona nie jest głupia. Cztery i pół roku, CZTERY I PÓŁ! chodzi po świecie, a właściwie intensywnie podróżowała po tym wielkim globie ucząc się czego można od licznych krewnych i znajomych. Przyniosło to swoje efekty.
Co nie znaczy, że nie była nierozgarnięta i hałaśliwa. Bo była. I to jeszcze jak...
- Przyznaj, że jest to niesamowite zjawisko! O! Podoba mi się ten błysk w twoich oczach! - Kankami z zadowoleniem spojrzała na Młodą osóbkę. Oj, coś czuła, że świetnie się dogadają!
- Wracając jednak do tego co mówiłaś - Zmieniła nieco ton, ale nadal była niezwykle pogodna - Nie widziałam tu żadnego starego, szarego, ochrypłego wilka - Przyznała nieco wysilając się, by przypomieć sobie wszystkich, których do tej pory spotkała. Nie, kogoś takiego na pewno wśród nich nie było. Kan miała do tego niezawodną pamięć!
- No, ale nie prezjmuj się, tylko szukaj tego... czego miałaś szukać! - Zaśmiała się - A jak nie wiesz czego szukać to ja cię nauczę szukać... wszystkiego! - Powiedziała całkiem poważnie choć rozbawionym głosem. Ale oho! Trzeba uważać, bo Kan jednakowoż przez niektórych uważana jest za wytrawnego złodzieja. No dobra... tylko złodzieja. Podwędzanie i kolekcjonowanie rzeczy było jej pasją i stałym zajęciem, ale czy powinna zarażać tym młode wilczę? Zdania na pewno są podzielone, ale ona osobiście pragnęła podzielić się swą wiedzą. To było o dziwo bardzo przyjemne uczucie.
Poza tym, dla ścisłości nie okradała 'swoich' tylko obcych. A jeśli ktoś bardzo grezcznie poprosił, albo wygrał z nią w karty to nawet mógł bez większych problemów odzyskać swoją własność. Wystarczyło mieć podejście - podejście od strony rozrywki, chytrości i sprytu, a nie siły, gróźb czy kłów. Tego wędrowne wilki bardzo nie lubiły. Tym samym Kan też nie.
Sponsored content