Kryształowy Wodospad

Naravi
Dorosły

Naravi


Female Liczba postów : 51
Skąd : z Piekła

     
Skinęła lekko głową, na odpowiedź Ignisei. Czarna także była zmęczona, na szczęście nie aż tak, jak jej towarzyszka. Jednak wilczyca nie pozostawiłaby jej samej sobie, w końcu, nie taka była ta czarna osóbka.
- Wyobraź sobie naszego kolegę, tylko trochę mniejszego i bardziej owłosionego - odpowiedziała żartobliwie, lecz nie zaśmiała się. Uśmiechnęła się tylko niezauważalnie na uwagi dotyczące kopulacji. - Ale tylko trochę mniejszego - dodała po chwili.
Dotrzymywała kroku gryficy. Nagle usłyszała coś... jak bąbelki?
Odwróciła się i zauważyła, jak w ich kierunku zbliżają się ów bąbelki. Co to mogło być? Przewróciła głowę lekko w bok, mrużąc przy tym oczy.
Westchnęła lekko i grymas powrócił.
- Jeśli to jest nasz kolega, to mamy niemałe kłopoty - powiedziała.

Pomysł towarzyszki nie był zły - przynajmniej wykonalny, ponieważ Naravi nic innego nie przychodziło do głowy.
- Możemy spróbować - odparła.
Zerknęła na skrzydlatą i spokojnym krokiem podeszła bliżej brzegu, jednak starając się zachować taką odległość, dzięki której nagle wyłaniający się z wody nowy, albo stary, kolega nie potrafił jej chwycić. No, bo wtedy to już by było po niej.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
//Nie wiem jak wy tratwę macie między innymi odłamkami, niech wam będzie. Czytać uważniej posty, miałyście możliwość przeskakiwania z jednej podobnej bryły lodu na drugą i tak do końca//

Przesunięcie tratwy nie było trudne, w końcu jak coś się znajduje na wodzie to łatwiej jest to przemieścić, ciekawe z czego to było zrobione. Ale mniejsza o to, wykonując swój plan nie zauważyły nic w głębi wody, czy lśniących ślepiów, czy zarysów. Niczego! Za to bąble powietrza były coraz bliżej, a po zasłonięciu miejsca, w którym prawdopodobnie miało nastąpić wyjście, bąble zaczęły wydobywać się po bokach, skoro najprostsza droga została zasłonięta. No cóż robota zrobiona, miały trochę czasu na przemyślenia lub dalszą drogę, jednak historia jak się potoczy dalej, tego nikt nie wie.

Mogłyby się cieszyć, że pewnie stwór prędzej tam utonie mogły już iść dalej, lecz gdzie droga zawiedzie. Jaskinia jest dużo, lecz jak bardzo? A głód zaczyna robić swoje, jedną jak i drugą postać zaczął żołądek oczywiście w przenośni zżerać. Po prostu były bardzo głodne, a nic nie było w tym miejscu do jedzenia, jeno patrzeć jak kwestia braku pożywienia zacznie dawać po tyłku i same padną, stając się obiadek dla innych stworzeń żyjących pewnie w tej jaskini.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea lekko, ale to bardzo lekko, prawie niezauważalnie, uśmiechnęła się do towarzyszki tej przygody. Stała tuż obok niej, a złote ślepia wpatrywały się w wychodzące z jeziora bąbelki. Najwyraźniej ta bestia utopi się, a jej rozkład skazi jezioro na tyle, iż nie będzie można w nim w ogóle pływać. Tak właśnie pomyślała Ignisea, wzdychając. Taka przygoda przyniosła jej parę doświadczeń - należy być ciągle czujnym, nie pakować się w kłopoty oraz planować dokładnie każdy swój ruch, no i też znaleźć jego wady oraz zalety. Być może Pazur, bo tak temu potworowi na imię, nie ma rodziny w tej jaskini - przydałaby się chwila odpoczynku, albowiem chyba nie tylko obecna tutaj gryfica jest zmęczona, lecz także i czarna wadera z czerwonymi niczym krew oczami.
- Teraz nie mamy już nic szczególnego do roboty, jedynie wydostać się, no i też znaleźć pożywienie, bo prawie już umieram z głodu - zażartowała cicho, lecz to, co oznajmiła swojej towarzyszce skrzydlata, było po części prawdą. Czuła jakieś dziwne pieczenie w żołądku, albowiem ten już wymagał się natychmiastowego jedzenia. Muszą jedynie pamiętać o jednej zasadzie, a dokładniej o takiej, że po głodówce należy powoli przyjmować pokarm. Ile one tutaj już są? Kto wie, być może śnieżyca już zakończyła swoje żniwa w tym miejscu i pozwoli podróżniczkom na spokojne opuszczenie tego miejsca? Oby pogoda była dla nich łaskawa. Kobieta powoli ruszyła dalej, pozostawiając bestię samą. Jeżeli była ona taka duża, a jej prawie w ogóle nie widać, prawdopodobnie jezioro jest znacznie głębsze, niż myślała, a to uniemożliwi potworowi na wyjście. Nadal nie czuła się zbyt dobrze, lecz znacznie lepiej niż przed wyciągnięciem z zimnej wody. - Czas ruszyć dalej. Nie będziemy tutaj tak stały, co nie?

/Następnym razem bardziej doczytam :].
//Proszę o podanie odniesionych przez Igniseę obrażeń (bo chociaż nie oberwała i nie ma otwartej rany, zimno na pewno zrobiło swoje).
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Widząc obecną sytuacje obie towarzyszki, musiały się teraz wydostać. Raczej czasu nie posiadały dużo, należało nie zwlekać, dziwny lód może zostać zniszczony lada moment. Słyszały jedynie bulgotanie bąbelków powietrza, wydobywających się spod "kry lodowej". Naravi nawet nie myśląc zmierzała w kierunku wyjścia, tak samo jak Ignisea. Głód dawał się ostro we znaki, lecz już chwila mogła je dzielić, od cudownego obrazu, jaki roztaczać się miał, po wyjściu z owej jaskini potwora, nazwanego Pazurem.

Czekały je kręte korytarze, mroczne, lecz dzięki światłu kryształu, który widocznie w tamtym miejscu zaczerpnął światła, mogły dalej zmierzać ku drugiej stronie góry, w której się znajdowały. A jedyne dźwięki słyszane przez nie, to domaganie się żołądka o pożywną strawę.

Po około 10 minutach obie poczuły coś dziwnego. Chłodny powiew czegoś znanego, przed sobą zobaczyły malutkie światełko, które powiększało się wraz z przybliżaniem. Tak. To wyjście! W końcu obie się wydostaną na zewnątrz, zostawiają potwora nienasyconego. Będąc już na zewnątrz ujrzały dolinę. Nie ma sensu opisywać co widzą, teraz najważniejsze było znaleźć coś do zjedzenia. Trzeba było wyobrazić sobie, ich szczęście na pyskach. Przeżyły, mimo chłodu który niedawno im doskwierał, zwłaszcza gryfowi. Radość rozgrzewała je od środka.

Podsumowanie:
Ignisea straciła 8 punktów zdrowia, Naravi zaledwie 4. Oprócz tego do ekwipunku Ignisea może dołączyć ów dziwny kryształ. Jego właściwości pozwalają na rozświetlanie ciemnych zakamarków. Lecz jak zauważyć się dało, potrzeba go uprzednio naświetlić by zmagazynował w sobie dość pokładów, by starczyło na dłuższe błądzenie w ciemności.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ignisea powoli, lecz stanowczo, z wypiętą piersią, ruszyła w dalszą drogę, w dalszą podróż, coby tutaj nie zostać. Jej serce biło na razie w ciut szybszym tempie - wymęczone całą tą wyprawą w nieznane, musiało ogrzać organizm kobiety, żeby nie zamarzła do ostatniej kostki. Poza tym, nadal gryfica nie czuła się zbyt dobrze - doskwierający głód i zmęczenie dawały się we znaki. Najważniejsze dla niej było teraz to, by się nie odzywać, albowiem doskwierające uczucie dziwnego pieczenia w żołądku spowodowało także u niej napięcie oraz spore zdenerwowanie. O ile potrafi panować nad własnymi emocjami, nad takimi już nie będzie mogła przejąć kontroli, albowiem już było po niej widać lekkie rozdrażnienie. Szła dalej, nie odwracając się, no i myśląc tylko o tym, by się stąd wydostać.
Nadal miała przy sobie ten dziwny kryształ, co teraz świecił całym swoim blaskiem. Co prawda, nie zdołał oświetlić całego pomieszczenia, lecz i tak się bardzo przydał - gdyby nie ten przedmiot, zdołałyby się zgubić, no i zabłądzić. A przecież nie wiadomo, czy można tutaj znaleźć krewnych Pazura, obrzydliwej bestii, co ksywka została dana nie bez powodu. Najważniejsze dla niej było teraz to, by nie stracić mózgu w tej sytuacji. Nasza gryfica nawet nie wie, ile dokładnie spędziła godzin w zamknięciu, wędrując z ogromną nadzieją, że wreszcie stąd wyjdzie. Szła. Szuranie jej pazurów o podłogę znowu się zwiększyło - lenistwo przejęło po części kontrolę nad jej ciałem.
Aż nagle zobaczyła mały, jasny punkcik. Znacznie przyspieszyła kroku, lecz nie aż tak, gdyż nadal wcześniejsza akcja z wejściem do zimnej wody odbierała jej sprawność fizyczną. Lecz mimo to prędkość gryfa ciut się zwiększyła. Wreszcie! Wzięła głęboki oddech - tak, to jest świeże powietrze! Delikatny powiew wiatru muskał jej już wysuszone pióra. Ach, przecież one są pokryte delikatną powłoką, co chroni przed wilgocią! Zatem już od początku miała je suche. Punkt światełka stawał się coraz większy i większy, aż mogła przekroczyć próg jaskini, no i też z niej wyjść. Teraz jedynie należy znaleźć coś do jedzenia - ale co? Ona nie zdoła zapolować na zwierzynę, także lot w nieznane nie wliczał się w tą grę. W swojej łapie nadal trzymała tajemniczy kryształ - teraz zdołała go zrozumieć. Wystarczy go naładować, dać w inne źródło światła, by mógł on świecić swoim.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Nic tutaj nie znalazła - może po drodze nawinie się jej jakiś zając. Ostatni raz wzięła łyk orzeźwiającej wody, by następnie wyruszyć w podróż. Co prawda, krok naszej bohaterki, która zdołała już dwa razy oszukać śmierć, nie był przyspieszony, jednak i tak w miarę szybko pokonywała krótsze odległości. Osłabiona, miała w swoich szponach dziwny kamień, wyniesiony z jaskini, gdzie spotkała się z Pazurem, co na pewno zwierzęcia nie przypominał. Kiedy to było...? Ano, pięć miesięcy temu! Ale ten czas szybko mija. Trzeba wziąć się za opuszczenie tego miejsca, przecież nic ją już nie spotka. Zatem rozwinęła powoli swe skrzydła, jednak panujący nadal ból i chłód zmusił ją do pójścia na piechotę. Jednak przed tym podeszła do jednego z kamieni, a następnie pazurami pozostawiła napis, który ma ostrzec każdego przed wejściem.

CIEKAWOŚĆ TO PIERWSZY STOPIEŃ DO ŚMIERCI

I ruszyła!
z.t
Newika



Liczba postów : 6

     
Hej, hej! Nie za cicho tu? Och, przepraszam! Zapomniałam, że właśnie w to miejsce wleciał kolorowy pocisk!
Lądując dość... Dziwacznie, bo nie oszukujmy się zarycie pyszczkiem w glebę nie jest dobre. No ale jak inaczej? Przy takiej prędkości? Jak miała niby wylądować, hm? To serio nie takie proste! Podniosła się otrzepując pierze z kurzu.
- Ej, to bolało! Okey? - wymamrotała w stronę podłoża udając obrazę.
Rozglądając się wokoło spostrzegła gdzie właściwie jest.
Ale super! Tego jeszcze nie widziała! Poruszyła skrzydłami podchodząc do zagłębienia z cieczą. Od razu wypatrzyła te małe kryształki! Szkoda, że nie jest smokiem wodnym, ha! Już by je miała! A tak to? Jest szybka, może by sobie poradziła ale w sumie... Po co?
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent i Okruszek przybyli tutaj. Bez celu - błądzili sobie zwyczajnie, jak to mieli w zwyczaju. Przecież błędny rycerz musi błądzić. To logiczne i całkowicie sensowne.
Pierwszy kroczył szczeniak - zatopiony we własnych myślach, patrzący pod łapy nieobecnym wzrokiem. Jego ruchom brakowało cechującej jej zazwyczaj sprężystości. Ta, oraz inne cechy pojawiały się, gdy wiedział, że jest przez kogoś obserwowany. Przy Okruszku nie musiał promieniować optymizmem i siłami do życia. Lew, również bez rodziny i własnego miejsca, rozumiał go. A przynajmniej młody rycerz chciał tak myśleć. Byli bezdomnymi, bez środków do życia i bez mamusi. Jak bezpańskie psy włóczyli się po Krainie, próbując przetrwać, mając tylko siebie nawzajem. Siedzieli w tym razem, jechali na jednym wózku. Po co miałby ukrywać przygnębienie i zmęczenie przed towarzyszem?
W przeciwieństwie do szczeniaka, Okruszek był czujny. Uważnie się rozglądał, szukając zagrożeń, które mogłyby... cóż, zagrozić. Smoki, kosmici, szpinak, ludzie... Nawet kanapka z cykorią nie umknęłaby czujnemu spojrzeniu złotych oczu lwa. Gdy więc pojawili się nad wodospadem, Okruszek ostrzegawczo warknął na napotkane tam stworzenie. Było stworzenie i była woda. Dobrze, że była woda. Dawno niczego nie pili. Co do stworzenia, wielkie lwisko nie było jeszcze pewne.
Vince w reakcji na warknięcie uniósł łepek. Spojrzał na napotkanego... Mózg szczeniaka połączył stworzenie z Ignaseą, niedawno poznaną lekarką. To na pewno ten sam gatunek! Ze względu na pióra. Pióra są ładne. A przecież wszyscy wiemy, że smoki mają łuski.
Malec uśmiechnął się, machając ogonkiem.
- Dzień dobry! - zawołał.
Całe jego przygnębienie i smutek wyparowały w jednej chwili. Okruszek również się uspokoił, widząc pozytywne podejście szczeniaka. Uznał wielkie stworzenie za chwilowo niezagrażające.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kastiel przybył tu po zebraniu by wszystko sobie jeszcze raz na spokojnie przeanalizować i zastanowić się nad podjęciem kolejnego kroku by klan faktycznie rósł w siłę i był zintegrowany. Zastanawiał się nad zebraniami co jakiś czas może raz w miesiącu? By omówić ważne sprawy i po prostu się zintegrować. Dodatkowym polepszeniem stosunków w stadzie było by wspólne celebrowanie pełni. Lekko się uśmiechnął. Wydawały mu się to dobre pomysły. Czerwonogrzbiety zaciągnął się porządnie świeżym, rześkim od wody powietrzem siedząc na krawędzi górki, z której spadała woda. Szum wodospadu był dla niego iście kojący i uspokajający, a dodatkowo mógł nacieszyć oczy pięknym widokiem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wybaczcie mi ale będzie maksymalnie krótko - szkoła.
Tak więc wilk przeszedł już większość krainy ale zdecydował się na jeden konkretny krok w swojej "karierze".
Tak więc zjawił się tutaj nie do końca jednak wiedząc kim jest ten wilk przed nim. Ledwo go zauważył po drodze (nie oszukujmy się - Kejn już nawet tracił powoli wzrok, jego wymarcie nie jest takie dalekie). Nie miał pojęcia kim tak naprawdę jest ten basior, który sprzedał mu ostatnio cały sprzęt.
A może jednak wiedział ten Nocny?
- Witam.
Póki co tyle powiedział podchodząc do niego. Zobaczymy jak to przebiegnie.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas odwrócił głowę słysząc nadchodzącego samca i się lekko uśmiechnął widząc znajomy pyszczek.
- Ayano. - przywitał się łagodnie. Nadejście Kejna wyrwało go z zamyślenia, ale nie przeszkadzało to czerwonogrzbietemu. Nawet był z jednej strony wdzięczny basiorowi za zjawienie się bo przynajmniej przestanie myśleć, a od tego zaczynała boleć go już głowa.
- Jak tam sprzęt się sprawuje? - zapytał po prostu. Chciał mieć pewność, że jego wyroby są na pewno bardzo dobrej jakości i wytrzymałości.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wyzdrowiałem prawie więc szybko odpis.

- No tak, ciągle zapominam żeś nocny. Ayano.
Fakt faktem, przypomniało mu się jedno. W latach naszych Kejn był tutaj przez 3 lata, a pierwszy raz to słowo usłyszał bodajże w 2014, albo i 2015. Także nieźli nocni go "szkolili".
- Jeszcze nie miałem okazji aby z niego korzystać. Może głównie dlatego, że podróż jeszcze przede mną. Chwilowo zbieram potrzebne materiały.
Wilk ino stanął równo, wszystkie łapy w idealnej pozycji. Coś jakby się widziało wojskowego przed sobą.
- Nie będę owijać w bawełnę. Wiem, że jesteś aktualną Alfą Nocy. Zamierzam zerwać swoją przynależność do tej watahy, nie będę ukrywał że to nie jest pierwszy raz. Masz przed sobą niedoszłą Alfę, coś w zasadzie swojego poprzednika. Nie jestem w stanie dla tej watahy i tak nic zrobić. Od długiego czasu... zresztą, od urodzenia noszę w sobie chorobę genetyczną, która wykańcza każdego w moim.. em.. w mojej rodzinie, już nawet słów zapominam.. w każdym razie, mój czas i tak nadchodzi. Ślepnę nawet powoli. Więc możesz mi wyświadczyć przysługę i po prostu pozwolić odejść bez warunków. Albo mnie wygnasz. Kogoś kto ratował Krainę nie raz, nawet widziałem że powstało miejsce z moją personą i innymi po bitwie. Kogoś kto nie jest w stanie już nawet walczyć.
Czy grał na emocjach? Pewnie nie. Kastiel jest nocnym, Kejn nie uważał nawet że chociaż trochę go to ruszyło. Jeśli ma honor, to może coś podziała. Też jednak nie każda wymieniona wyżej rzecz jest prawdziwa. Chociaż.. nie, jedynie nie zgadza się fakt co do alfy. Niedoszła Beta, tak to można powiedzieć. Mówili że nie będzie kłamać. Na starość wszystko się zmieniło.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Nie przerywał Kejnowi po przywitaniu się i słuchał go uważnie do końca. Pierwsze co mu przeszło przez myśl to szczera wiara w to iż jego sprzęt dobrze się spisze i czarny samiec będzie zadowolony z wyrobów Kastiela. Gdy wilk zaczął mówić o opuszczeniu watahy w zupełności to zaakceptował. Rozumiał sytuację starszego basiora, a przynajmniej miał nadzieję, że wszystko rozumie. Na pewno wiedział, że są różne objawy demencji starczej, nie miał zamiaru na siłę zatrzymywać Kejna w stadzie, skoro wilk sam chciał odejść.
- Skoro taka jest twoja wola nie będę cię zatrzymywał. Chciałbym jedynie życzyć ci powodzenia w podróży. - powiedział spokojnie siedząc wyprostowany i patrząc poważnie na basiora.
- Do zobaczenia. - skłonił mu się z szacunkiem.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
- Widzę, że masz głowę na karku. Chyba, nawet nie pamiętam czy tak się to mówiło. Powodzenia w rządzeniu.. w przypadku Nocnych przyda Ci się.
Tak też wilk wesoły w duszy powoli zaczął opuszczać to miejsce. Miał jednak jeszcze jedno pytanie, a raczej prośbę co do wilka.
- W razie jakby się komuś zachciało wojny, możesz wyszukać moje legowisko w terenach wiatru, tam idzie się obłowić. Tylko ostrzegam, że wejście jest zawalone. W Wodzie radzę być ostrożnym, nikt nie zna tych terenów. Prośbę mam jeszcze jednak jedną... Jeśli kiedykolwiek znajdziesz szczeniaka o imieniu Nagisa, zostaw go w spokoju.
"Bo jam ojczym, ten z daleka który matce czasu nie dał za wiele. Jeśli mojego syna skrzywdzisz, oj biada, biada Cię czeka ciele."
- Zapewne po drugiej stronie, ale do zobaczenia. Niech Nocna Matka będzie z Tobą. - rzucił na pożegnanie.
Był starszy ale ukłon? Troszkę przesadzone.. a może to wyraz szacunku? No basior czarny jedynie mógł kiwnąć łbem. Łapy już nie te same. Wysiłek taki blokuje go na kilka godzin, więc.. lepiej zachować w razie jakiejkolwiek walki.
Dziękować za pomoc.

zt.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Spokojna twoja rozczochrana. Będę się starał by Nocni stali się najpotężniejszą watahą tej krainy, a co do tego szczeniaka... Ja nie znęcam się nad dziećmi. Mam swój honor. - powiedział lekko urażony tym, że Kejnowi mogło przejść przez głowę, by Kastiel miał zamiar jakkolwiek skrzywdzić jakiegokolwiek szczeniaka.
Siedząc spokojnie nad wodospadem patrzył jak starszy basior odchodzi. Miał nadzieję, że ten nie zrobi niczego głupiego i jakoś będzie o siebie dbał by pożyć dłużej niż sobie przewidział.
Sponsored content