Leczenie

Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Ojciec mnie katował do utraty przytomności, ale to kilka lat temu. Nie miałam styczności z osami, pszczołami i czymś innym. Niedawno zostałam ugryziona, ale to nic poważnego, byłam tutaj. Myślę, że to coś innego, nie będące związane z czymś, jakimś czynnikiem.
Zachowała większy spokój, gdy to mówiła, lecz w oczach nadal pustka. Po chwili jedno zmieniło się na czerwone, jakby używała łańcuchów, ale ich nie wykorzystuje. Poczułaby to. Przepływającą przez nią energię, dużą.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Pani doktor zaszyła się w czeluściach laboratorium, wszelkie podbieganie udaremniały wymagające podania kodu drzwi. Nie analizowała tej krwi nad zlewem tuż obok! Wszelkie próby przeszkodzenia jej skazane więc były z góry na porażkę.
W końcu jednak zakończyła analizę, odkrywając znacznie podniesiony poziom czerwonych krwinek.
Co do oczu, ta ich pustość to kwestia mimiki twarzy. Niewyrażanie emocji, wpartywanie się tępo przed siebie, zero oznak czegokolwiek - to nazywamy pustym spojrzeniem. Czytając post Nighti nasuwają się na myśl raczej puste oczodoły, niż takie właśnie spojrzenie. Ponadto nie jest ono objawem niczego; sama userka takie puste oczy ma na większości lekcji. Zero myśli, zero zrozumienia tematu, zero czegokolwiek...
Mniejsza jednak o oczy, bo oto Lea wkroczyła spowrotem do pomieszczenia i odkryła, że wszyscy, którym poruszać się wolno, tkwią nieruchomo, zaś ci, którym tego zabroniła urządzają sobie wycieczki po Lecznicy.
- Obydwie do łóżek i spokój! - zawołała.
Przeanalizowawszy próbki i pozostałe objawy rozpoznała już chorobę młodszej wilczycy. Jak tylko nad nimi oboma zapanuje, planowała upuścić krwi młodej i podać odpowiednie leki. To pomoże.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wadera poszła do swojego łużka. Nagle. Co to? Głowa zaczęła ją kłuć strasznie. Nie to nie było od jakiejś choroby czy czegoś. Poprostu kolejny atak wspomnień. Wilczyca skryła się pod kocem czy tym co leżało na łużku. Z oczu ciekły jej łzy. Wielkie i krwawe łzy. Ból nieustępował za to wadera w głowie widziała film. Wiedziała już prawie wszystko o swej przeszłości ale kiedy miała zobaczyć swój pierwszy dzień życia i narodziny. Znowu to samo. Wilk. Jej ojciec. W postaci demona. Obrócona głowa, kwas lejący się z pyska i nosa. Krew z oczu a raczej z pustych oczodołów. Wystające połamane kości i czarny dym wokoło. Nagle potwór skacze na nią ale w połowie skoku rozmywa się i Nighti dostrzega czerwone oko Lacie.Nighti uspokaja tępo oddechu i stara się nie pokazywać po sobie strachu ani tego że coś ją boli. Jednak zagryza wargę. Ból przemija i Nighti kładzie spokojnie głowę na łużku
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie położyła się na brzuchu, żeby było jej wygodnie. Albowiem nie lubiła siedzieć, ale cóż zrobić? Jeżeli jest taka potrzeba, potrafi się przystosować do panujących warunków. Jednak takie, które jej nie odpowiadają, zostaną przez nią zignorowane. Wyczuła znaczący niepokój, wydobywający się prawdopodobnie z Nighti, jednak nie znała jej dokładnej pozycji, gdyż zapach trochę zanikł. Zaczęła się znów niepokoić, albowiem jej emocje nie pozostały do końca "puste", jak oczy. Kiedyś tak, ale po połączeniu się Alice z Lacie - już nie.
- Nighti, wszystko w porządku? Coś się stało? Przepraszam, ale na tę chwilę widzę tylko rozmazany obraz.
Znów próba uspokojenia, dlatego po cichu mówiła dziwne słowa:
- Alti ora sto da mia
Corti ora, casti a
A to oznaczało tylko to: "Moje ręce są związane, a mój czas krótki". Kilka słów z przeszłych lat dzieciństwa, ciągle tak mówiła, gdy się stresowała, gdy się bała o swoje życie. Jednak nie o swój żywot teraz drży, lecz towarzyszki. Czekała na diagnozę lekarki.
Umilkła po chwili, pozwalając oddać się w ramiona nudności. Głowa też ją bolała, ale to przez wypadek w górach. Natrętna być nie chciała, jednak musiała. Zignorowała słowa lekarki, upadając z łóżka i podchodząc do Nighti. Dziwna miękka rzecz... chyba kocyk. Tuż obok pysk wadery, zdenerwowanie najprawdopodobniej także. Wokół Lacie wydobywała się niezauważalna dobra aura połaczona ze złą, ale można było tylko ją wyczuć. Może tutaj chodzi o równość między dobrem a złem, czyli dobrą stroną Lacie a złą Alice. Jednak autorka zbyt skomplikowała sprawę z tymi dwoma osobami, więc na ten czas pozostawy to w spokoju. W ogóle jakie powinna mieć dokładniej imię? Przecież obydwie się połączyły, dopełniając nawzajem uczucia. Meh, co za puzzle.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea zajęła się przygotowywaniem woreczka na krew.
- Jak poczujesz się lepiej, to pogadacie. Zajęłam się nią, nic jej nie będzie. - stwierdziła, przecierając wacikiem łapkę wilczycy.
Sprawnie wbiła igłę w żyłę i umocowała. Do leżącego na podłodze woreczka przez wężyk czerwoną strużką popłynęła krew.
Lea obserwowała to uważnie, jednocześnie pilnując stanu pacjentki.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie siedziała w bezruchu, patrząc na worek, który powoli zapełniał się czerwoną krwią. Jak dawno takiego widoku nie widziała, nie przerażał jej w ogóle. Jednak należy pamiętać, że Lacie stawia na pierwszym miejscu przyjaciół, a na samym końcu siebie. Zaczęła czuć się lepiej. Złe szumy, które zachwiały jej spokój, rozmazany obraz, powodujący niedowidzenie, także. Głowa ledwo co bolała, a wilczyca odzyskała dawną energię. Spojrzała na swoje łapy - w jednej wbita igła, druga lekko scharatana. Wysypka zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, swędzenie także. Zauważyła, że cała jest z kurzu, a no tak - była przecież z Nighti w górach. Zamknęła oczy, skupiła się, nie zwracając uwagi na zewnętrzny świat. Wtedy jej wyczucie się zwiększyło, a w mózgu pojawił się błogi spokój. Dziewczyna ubrała swój płaszcz, który leżał na łóżku oraz zawiązała kokardką. Rozciągnęła się do przodu, by ułatwić przepływ krwi, albowiem długi bezruch powoduje osłabienie niektórych mięśni lub/i niemożliwe ich poruszanie. Szkarłatna ciecz nadal przepływała do worka, aż się on całkowicie zapełnił.
- Zgaduję, że ta krew zostanie dana innym wilkom, czyż nie? - uśmiechnęła się do lekarki, widząc ją dokładnie. Piękne zielone oczy, chyba drugi raz w życiu takie widzi. - Jeżeli mogłabym się zapytać o stan mojej towarzyszki, Nighti, jaki on jest dokładnie? Ta rana, na którą nałożono szwy, wygląda okropnie. Pewnie musi odpocząć.
Nighti
Dojrzewający

Nighti


Female Liczba postów : 925
Wiek : 22
Skąd : z dna piekieł

     
Wilczyca czuła się już dobrze. Wstała i od tak wyszła z lecznicy. Pogłaskała Lacie i kierując się ku wyjściu podeszła pod jakiś stół, połkę? Co kolwiek to było zostawiła tam z 50 kości i wyszła bez słowa
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Ni... - chciała powiedzieć, ale postanowiła, że nie dokończy tego.
Przecież w każdej chwili może jej się otworzyć rana. Lacie nazwałaby siebie głupią, gdyby teraz wyszła to nazwałaby siebie osobą bez posiadania jakiejkolwiek kultury. Nie chciała jednak tak Nighti nazywać. Do siebie jest bardziej surowa niżeli do kogokolwiek innego. Po chwili wyciągnęła igłę z żyły oraz zapytała się poraz kolejny lekarki.
- A co to za choroba, że muszę mieć opuszczaną krew? Mam nadzieję, że czegoś się dowiem - uśmiechnęła się. - Chociaż czasami niewiedza jest błogosławieństwem.
Merdała ogonem na lewo i prawo, a sam on powodował lekki wiaterek. Tupał co chwilę do rytmu jakiejś piosenki, która szła w głowie młodziutkiej wadery, albowiem była ona bardzo optymistyczna.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Orzeł - idę na śniadanie. Reszka - śpię dalej. Stanie na kancie - odpisuję.
Cóż... Nie stanęłaby, gdybym posprzątała biurko. A teraz trzeba pokonać brak weny i napisać coś mniej-więcej sensownego.
Lea pokręciła łebkiem.
- Twoja krew nie nadaje się do transfuzji. Jest w niej zbyt wiele erytrocytów. Zostanie zutylizowana razem z resztą odpadów medycznych.
Widząc, że mała wyciąga igłę, złapała ją za łapkę.
- Hej, hej, hej, spokojnie kochanieńka. Pozwól, że ja się zajmę igłami.
Umocowała igłę z powrotem, po czym wymieniła woreczek na pusty.
- Nie wyjmuj igieł sama, mogłaś uszkodzić żyłę.
Pełny woreczek Lea położyła na szafce. Chwilowo niech tam poczeka, potem się wyniesie wszystkie odpady.
- Masz nadkrwistość, to znaczy, że twój organizm produkuje za dużo erytrocytów. Jak będziesz chciała, to później, jak trochę odpoczniesz, pokażę ci je pod mikroskopem. Będziesz musiała przez jakiś czas brać leki. I postaraj się unikać spożywania bogatych w żelazo posiłków. Koniec z wątróbką. Wypuszczę cię niedługo, ale będziesz musiała mnie odwiedzić za jakiś miesiąc na kontrolę, albo jak tylko źle się poczujesz. Oczywiście, jeśli wolisz, możesz zostać. Na pewno nie będziesz się nudzić.
Leośka polubiła dociekliwą waderkę. Ogółem bardzo lubiła szczeniaki, od tego zacząć należy. Była samotna, gdyby Lacie tego chciała, z radością by się nią zaopiekowała. Potrzebowała kogoś bliskiego...
Nie ukrywajmy, życie Lei raczej długo już nie potrwa. Swoje lata miała, ciało ją zawodziło, a po stracie Arthasa tak naprawdę nie stanęła nigdy już na nogi, nigdy do końca się nie pozbierała. Ile jeszcze pożyje? Rok? Dwa? Przy dobrych wiatrach może trzy?
Cóż... Na każdego kiedyś przyjdzie czas.
Wadera spojrzała na łóżko, na którym leżała jeszcze niedawno Nighti.
- Twoja koleżanka chyba nie szanuje swojego organizmu. Ledwo zdążyłam ją pozszywać, a ona już ucieka. Mam nadzieję, że nie rozwali szwów...
Raven, ojciec Lei, był dokładnie taki sam. Też wybiegał, ledwo zdążyli go połatać. Za nic miał instrukcje i recepty. I w końcu pewnego dnia nie wrócił... Lea nigdy się nie dowiedziała, co go spotkało. Nie ma już nikogo, kto by uczestniczył w Bitwie Z Lisem, więc nikt jej już o tym nie opowie... Cóż.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie popatrzyła w oczy lekarki, najprawdopodobniej ona coś skrywała, ale młoda wolała się o to na razie nie pytać.
- Nighti jest silna, da sobie radę - uśmiechnęła się do lekarki.
Miejsce pełne tajemnic dla wadery, z zainteresowaniem patrzyła na wszelakie medyczne obiekty - od kroplówek do defibrylatora, jednak mózg już do niej mówił: "Nie dotykaj tego, bo pożałujesz". Posłuchała się więc własnego umysłu, gapiąc się nadal na przedmioty. Otrząsnęła się, przecież tak nie należy!
- Aaaaa, przepraszam, nie przedstawiłam się! - chwyciła się za główkę, gdyż to jej taki zwyczaj. - Mam na imię Lacie, a ty? Lepiej, żebyśmy mówiły sobie po imieniu, co nie?
Chciała tutaj pozostać (pomimo tego, że... Ej, no, właśnie? Lecznica, Jaskinia Płaczących Dusz, Kryjówka Lacie [niestety nieaktywna, a moja postać tam utknęła], Kryształowy Wodospad. Będę musiała coś usunąć z tego, prawdopodobnie jaskinię), poznać nowe osoby. Ogólnie trochę bała się o lekarkę - wychudzona, ogólnie źle wyglądająca, jakby po części po walce i jakiejś survivalowej przygodzie.
Lacie miała na szyi kryż zawiązany na srebny lub metalowy sznur (nie łańcuch, lecz po prostu naszyjnik). Zdjęła go i pozostawiła na łóżku, jednak bacznym okiem obserwowała, czy ktoś nie chce go po prostu "zwinąć".
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea skrzywiła się lekko.
- Nie wątpię, że jest silna. Ale przed chwilą miała kości na wierzchu, bieganie w tym stanie to bardzo zły pomysł.
Gdy drugi woreczek się wypełnił, wyjęła igłę i przycisnęła gazik do miejsca nakłucia.
- Przytrzymaj kochanieńka.
Sprzątnęła wszystko szybko i naszykowała zastrzyk z lekarstwem. Wbiła igłę w bark Lacie i docisnęła tłoczek strzykawki.
- Jestem Lea. Możesz mi mówić jak chcesz.
Opróżniwszy strzykawkę, wyjęła igłę. Następnie poprawiła temblak z chorym skrzydłem, własnym oczywiście. Lacie takowych nie posiadała jeszcze.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Nie masz się czego bać, ja w nią wierzę - uśmiechnęła się.
Lacie przytrzymała gazik, aż krew przestała wypływać. Dokładnie to obserwowała, a po chwili dezorientacji, dodała kilka słów.
- Mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli będę twą osobę nazywać pani Lea. Nadal się uczę poznawać inne wilki, więc za to przepraszam.
Popatrzyła na skrzydło lekarki - opadające, jakby bez życia. Gdyby mogła, uleczyłaby je, ale musi odnowić swoją energię. Słyszała, że na złamanie kości potrzeba siły sześcio-tonowej. To dobrze, że się Lea nią zajęła, ale powinna zadbać o własne zdrowie. Jej stan jest gorszy niżeli Lacie.
- Jestem zbyt dociekliwa, panno Lea. Gdybym mogła się dowiedzieć, co się stało ze skrzydłem. Ale nie zmuszam - przyjmę nawet milczenie.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea przyjrzała się skrzydłom. Jedno, chore, wisiało na temblaku. Drugie, pozornie zdrowe, ciągnęło się po ziemi. Przez nieużywanie mięśnie zanikały. Teoretycznie rehabilitacja by pomogła, ale... Praktycznie Lea nie czuła nawet potrzeby, by cokolwiek ze skrzydłem robić. I tak by nie latała.
- To na temblaku zostało zranione podczas walki. Nieumarły uszkodził kłami tętnicę. Drugie jest po prostu słabe.
Przeczesała łapką futerko na piersi, wyczuwając ślady po szwach. Tam również nosiła blizny, choć dochodziła już do siebie.
- Mamy niespokojne czasy kochanieńka. - stwierdziła w końcu - Wszyscy musimy być gotowi, by walczyć o to, co dla nas ważne. I by ponosić za to rany.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Dziewczyna zaczerwieniła się, albowiem nikt do niej nie mówił "kochanieńka" i nikt tego ciągle nie powtarzał. Zaczęła wymachiwać łapkami: "To zawstydzające...!". Nie chciała źle, tylko pierwszy raz spotkała się z osobą, która ją tak nazywa. To trochę stresujące dla niej, dlatego tak się zachowuje. W ogóle pozostały jej cechy szczeniaka, pomimo tego, że jest "niby"-dorosła. Wzięła głęboki oddech, by się uspokoić i nie dać emocjom, albowiem w tych momentach, kiedy nie dzieje się nic poważnego, zachowuje się tak, jak nie powinnna się zachowywać.
- Dzisiaj tylko wilki wgryzające się nawzajem do gardła, niżeli stworzyć sojusz i pokonać zło. Ale to oczywiście moje zdanie, jakby co - chwyciła się za główkę. - Nieumarli, powiadasz? Słyszałam kiedyś o nich, ale dokładnie nie pamiętam, kiedy.
Jej błękitne oczy patrzyły na Leę. Piękne zielone paczałki. Niezwykle rzadkie. Ale należy pamiętać, że wszyscy są równi (pomimo ability), nieważne, czy jest chory, czy może silny. Każdy w czymś jest po prostu lepszy.
- Chociaż myślę, że w tym... - wskazała na maskotkę swojej matki, która była w torbie. - ...znajdę prawdziwy sens mego życia. Może i też tajemnice o różnych demonach, ale nie wiem. Na razie boję się zajrzeć w te wspomnienia, gdyż co może w nich być?
Wymachiwała ogonem na lewo i prawo, a jej czerwona twarz, jak burak, zniknęła.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Niestety, Leośka jest w tym temacie niereformowalna. "Kochanieńka" zwraca się do każdej wilczycy. Do basiorów oczywiście "kochanieńki". Prędzej się ziemia zatrzyma i chemia stanie łatwa, niż stara wadera zmieni zwyczaje. Trzeba do tego przywyknąć.
Lekarka miała zbyt słabe skrzydła, by chociażby nimi wzruszyć.
- Ja sens swojego życia znalazłam tutaj. Ale życzę ci powodzenia w poszukiwaniach kochanieńka.
Lea żyła w sumie głównie dla Lecznicy. Ktoś przecież musiał łatać tych, co się tak beztrosko rozszarpują w bitwach o drobiazgi. To było jej powołanie, ta praca dawała jej szczęście.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Ja już znalazłam swój taki życiowy cel. Pomaganie innym i to niezależnie od tego, czy chcę, czy nie. Niezależnie od tego, czy ten ktoś będzie mi wdzięczny za pomoc. Nie o to tutaj chodzi, by być wychwalanym. Nawet działanie z tyłu jako ktoś, kto leczy, jest dobre. To nie jest tchórzostwo - coraz mniej lekarzy jest w krainie, więcej tych bezrobotnych i wojowników. Żadna drużyna nie przetrwa bez wilka, który potrafi leczyć, zna się na ranach i wie, co do czego służy. Wszyscy się nawzajem uzupełniają - dodała. - Jak dla mnie ratowanie życia innych dusz jest szlachetne. Bardziej, niżeli ich odbieranie.
Uśmiechnęła się szeroko. Jej białe ząbki były dosyć małe jak na jej wiek, ale tym się nie interesowała. Ogon uderzał dosyć mocno o podłogę, powodując średniej głośności huk.
- Ale najważniejsze jest to, żeby być szczęśliwym, prawda? - oznajmiła i położyła się na łóżku.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea w zamyśleniu pokiwała łebkiem. W sumie nie trzeba było komentować wypowiedzi małej. To pokiwanie łebkiem, anemiczne, słabe, wystarczyło w zupełności.
Najważniejszym jest, aby być szczęśliwym...
A czy Lea była? W to można wątpić. W to wręcz wątpić należy. Bo w końcu czy szczęśliwi wypłakują oczy, tęsknią? Czy szczęśliwi próbują popełnić samobójstwo?
Po odejściu Arthasa nie pozbierała się już nigdy do końca. Obecnie udało jej się co najwyżej znaleźć jakąś mocno chwiejną równowagę psychiczną. Dość, by być w stanie egzystować dalej, choć nie wystarczająco wiele, by cieszyć się z życia.
A jaki z tego morał? Nigdy, przenigdy, nie wolno się zakochiwać, ot co. Przed tym nie chroni nic, nawet mądrość i doświadczenie.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
- Według mnie nie powinno się poddawać. Niektórzy są w stanie przełamać własne przeznaczenie, być dawnym "ja", sprzed jakiejś tragedii. Aby coś zyskać, musisz coś poświęcić. Ja tak miałam, a gdybyś mnie spotkała przed laty,znienawidziłabyś mnie.
Powoli zasypiała. Nieznacznie, ale była zbyt zmęczona. Zakwasy w mięśniach, ledwo co się poruszała. Jeszcze trochę boląca głowa. Zionęła duchem, zasypiając nagle.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Czyżby ktoś tu w myślach czytał? Oj, nieładnie. Chociaż w sumie nie mam prawa się czepiać, jestem tylko zwykłą szarą userką piszącą posty tragicznie niskiej jakości. Od czepiania się są inni, kompetentni, lepsi.

Leośka, widząc, że mała przysnęła, delikatnie przykryła ją wyciągnietym skądś kocykiem. Otuliła miękkim materiałem drobne szczenięce ciałko, chroniąc przed chłodem. Następnie skierowała się do swojego biurka. Usiadła na fotelu, obserwując Lecznicę. Czuwała nad spokojnym snem malutkiej Lacie, gotowa zareagować natychmiast, gdyby coś się wydarzyło.
Chore skrzydło zwisało bezwładnie z fotela. Wydawało się drobne i kruche, niezdolne unieść ciężaru Lei. I tak też było w rzeczywistości - mięśnie prawie całkiem zanikły, nie mogła nawet skrzydłem poruszyć.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
To ona czytała w myślach? Myślałam, że to dokończenie tamtego...
Młoda wadera spała nadzwyczajnie dziwnie - lewa łapa odkryta, po części koc na łbie. No jak chce, to niech tak śpi, co nie? :'D
Zero koszmarów, tylko matka we śnie. Jej pokój, składający się z wielu maskotek, ale w klatce była właśnie jej. Jej oczy były tak jakby "wyzywające" do walki, userka nie potrafi się wysłowić. Celia podała swoją dłoń, by przedstawić wydarzenia sprzed kilku lat. Na darmo ta próba - łapa się cofnęła, a obraz rozmazał bezpowrotnie. Zamiast tego ojciec, który ją bił. Gdy ten próbował ją skaleczyć, scena znów się zmieniła. Jakiś znajomy smok, który się do niej uśmiecha. Wędrowna grupa, podróżująca tu i tam. Po chwili zakapturzona tajemnicza postać, podająca pochodzenie wtedy dorosłej wadery. Wygnanie, skazanie na śmierć. Przechytrzenie przed uśmierceniem Alice, strata pamięci i nazwanie siebie Lacie. Jakiś potwór, którego z łatwością pokonała. Przybycie do Krainy, dołączenie do Watahy Nocy, spotkanie Nighti. Połączenie się i przełamanie przeznaczenia z Alice. Przejęcie ciała przez pierwszą osobowość, chyba nie do cofnięcia. Jedna łezka spłynęła z jej policzka (pyska), po prostu płakała przez sen. Tyle się wydarzyło, a młoda nie jest w stanie o tym zapomnieć. Ogon skulony, po chwili stał się normalny. Nadal (prawie) słodko spała, jednak coś budziło niepokój.
"Zbyt gorąco" - pomyślała i odtrąciła kocyk, którym przykryła Lacie Lea.
Zbyt za dużo tego wszystkiego. Więcej z niej potu spływało niż słonej wody.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
A Lea siedziała spokojnie za swoim biurkiem, nieporuszona. Nie mogła widzieć obrazów ukazujących się młodej, a to, co widziała, było jedynie wierceniem się szczeniaka podczas snu. Szczeniaki robią to dość często.
Lea nauczyła się sypiać bez ruchu, bo musiała. Bo często sypiała przy biurku, a ruch oznaczał spadnięcie z krzesła.
Teraz jednak nie spała. Siedziała i obserwowała.
I ogółem brak weny.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Jeszcze raz Celia się pojawiła i powiedziała: ,,Przepraszam, Alice". Ostatni raz spojrzała na córkę czerwonymi oczyma, z których także wypływały słone łzy. Odwróciła się i zniknęła w ciemnościach. Coś z tyłu trzyma ją na łańcuchach. Natychmiast się przestraszyła, upadając na ziemię we śnie. Z tyłu okrutny ojciec, na którego twarzy znajdował się diabelski uśmiech. Na łapach metalowe kajdanki, żeby nie uciekła. Po chwili rzucenie się na szyję córki i uczucie duszenia. W rzeczywistości dusiła się własnymi łapami, walcząc z koszmarem. Teraz jakoś nie mogła objąć kontroli nad mocą, posiadał ją ojciec. Zaczęła się dusić, jak w śnie, tak w rzeczywistości. Po tym wydarzeniu pozostała pamiątka, małe blizny wokół szyi. Przypomina się tutaj tekst pewnej piosenki:
Somebody get me through this nightmare
I can't control myself
Ale to niespecjalnie userka zrobiła.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
To zaalarmowało Leę. Podbiegła do śpiącej wilczycy, po czym ułożyła ją w pozycji bezpiecznej. Do pyszczka przyłożyła aparat z tlenem. Przecież nie może pozwolić, by mała się tu udusiła!
Szybko znalazła łapą puls wilczycy. Monitorowała jej stan, podając tlen, mając nadzieję, że to poskutkuje.
Co się stało? Czyżby coś przeoczyła? Jakaś choroba? Powikłania? Reakcja alergiczna na leki?
Prawdopodobnie to trzecie.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Teraz Lacie się obudziła, była przerażona. Okropny sen, okrutny, diabelski wręcz powiem. Jej oczy były po części małe (jak u zdziwionych), ale też i ciemne (bo spała). Jej lewe oko czerwone niczym krew. Zbyt za dużo tego wszystkiego. Miała ochotę krzyknąć, ale tego nie zrobiła, bo i tak nie mogła. Dziwne urządzenie na pyszczku, co to? Ale oddychanie jest teraz takie boskie.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea pogłaskała małą po łbie.
- Cśśś, już dobrze kochanieńka. Panujemy nad sytuacją, prawda?
Skoro pacjentka znów oddycha i raczej wszystko jest w porządku, Lea zabrała aparat tlenowy i wyłączyła.
- W porządku? - zapytała.
Czy przeoczyła coś powodującego te objawy? Cóż, seria badań pewnie to wykaże.
Sponsored content