Leczenie

Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Przyglądała się uważnie Lacie, gdy ta robiła jakieś swoje czary-mary, nawet zaciekawiona umiejętnościami szczeniaka. Odsunęła się na dwa kroki, widząc jak obydwie łapy samicy błyszczą. Jedna była ciemna, druga jasna. Niecodzienny widok, zdecydowanie. Czegoś takiego w Lecznicy się nigdy nie spodziewała. Złamania, krwotoki, siniaki... Tak, tego właśnie oczekiwała. Och, ewentualnie zaburzenia psychiczne, bo różnie to bywa. Ale źle moce? Nie tego uczyła ją Lea. W tym doświadczenia nie posiadała żadnego. Stojąc nieruchomo, wgapiała się w kończyny młodej wadery. Wolno zbliżyła się ponownie. Dotknęła ostrożnie łapy o ciemnej barwie i poczuła się dziwnie. Natychmiast przestała, zaskoczona owym odczuciem.
- Och, Lacie, chyba nie jestem w stanie opanować twoich mocy. Szkoliłam się na lekarza, który zajmuje się bardziej przyziemnymi sprawami. Może powinnaś wybrać się z tym do jakiegoś szamana? - zaproponowała łagodnie. - Myślę, że - być może - rozłożenie tych twoich mocy jest nierówne i to wywołało to odrętwienie? - dodała niepewnie. Naprawdę nie miała pojęcia, jak jej pomóc, choć bardzo chciała. Była bezradna, i tyle. To nie ból głowy, że poda tabletkę i przejdzie.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Lacie troszeczkę straciła nadziei, gdy okazało się, że nikt nic z tym zrobić nie może. Nie była obrażona, wręcz przeciwnie - wiedziała, że rzadko coś takiego się spotyka. Alastair zaproponował jej tutejsze przyjście. Nie miała mu za to na złe. W sumie ciężko jest coś takiego zrozumieć. Nigdy nie spotkała żadnego szamana.
- Przepraszam, to miejsce zaproponował mi kolega - uśmiechnęła się. - Niestety, ale nigdy nie miałam styczności ze szamanami. No ba, nawet nie wiem, gdzie takiego mogę znaleźć.
Skryła swoją moc, żeby nie wyrządzić komuś krzywdy.
- Podejrzewam, że ta niestabilność spowodowana jest połączeniem.dwóch charakterów. Czarnego i białego. Może jeden będzie trzeba wyeliminować?
Przypomniała dzień, w którym się to stało. Przejęła ciało. Co prawda - nawzajem siebie uzupełniają, jednak jedna krzywdzi drugą. Powinno się mrok usunąć. Ale co wtedy z atakiem? Jeżeli światło - zniknie możliwość leczenia. W sumie - jedna byłaby wtedy silniej sza.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Marano naprawdę była zagubiona. To wszystko ją przerastało, zdecydowanie. I raczej nawet najmniejszych szans nie było na to, by pojęła problem Lacie. Pewna jednakże była co do swojego stwierdzenia, iż nie jest w stanie pomóc szczeniakowi. Nie praktykowała czarów tylko leczenie, jak już wspomniane zostało powyżej. Wątpiła, by Lea była w stanie zrobić z tym cokolwiek innego. Chyba, że znała się na magii. To zmienia postać rzeczy.
- Myślę, że nie ma sensu, bym cię tu trzymała. Nie jestem w stanie wyleczyć twojej duszy, od tego są Szamani. Powinnaś poszukać jednego z nich, on - bądź ona - z pewnością znajdzie sposób na twój problem i pomoże w jego rozwiązaniu. - stwierdziła, kiwając łbem, jakby na potwierdzenie swych słów.
Nie chciała jej wyganiać, nie chciała skazywać na cierpienia z powodu drętwiejącej łapy - broń Boże! - ale im prędzej mała znajdzie specjalistę od spraw związanych z magią, tym szybciej zazna spokoju. I wszyscy szczęśliwi. Wadera posłała szczeniakowi uśmiech.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea obserwowała to wszystko z odległości. Hmm. Problem bardziej nietypowy, niż się spodziewała, jednak Marano sobie poradziła bardzo dobrze. Będzie z niej dobry lekarz, gdy Lea pożegna się ze światem.
Na razie nie chciała im przeszkadzać. Jak Lacie pójdzie szukać szamana, to Leośka odpyta Marano. Na wszelki wypadek. Jeśli wszystko wypadnie dobrze, to zasugeruje podejście do testu.
Jeśli Marano go zda, to będzie już koniec tej bezsensownej walki. Nareszcie. Spokój, cisza... Brak bólu.
Ale nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Nie w tych pazurach, jakie userce zrobiła matka. Pisze się w nich tragicznie, na eseje nie ma szans. I po cholerę zachciało mi się udawać dziewczynę na balu gimnazjalnym?
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Młoda ubrała ponownie płaszczyk i się pożegnała. Nie miała zamiaru im przeszkadzać, pewnie jest to jedna z poważniejszych rozmów. Tak oto więc pokłoniła s[ę Marano i Leośce na pożegnanie.
- Bądźcie zdrów. Dziękuję za pomoc - powiedziała.
Coś krótki ten post. Na telefonie gorzej się pisze, gdy ma się autokorektę, która zamienia Lacie w Kącie.
Wyszła, zamykając drzwi.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Całe szczęście mała nie odebrała źle jej słów. Chyba. Taką miała nadzieję i takie również wrażenie odczuwała. Skinęła jej głową, kiedy się pożegnała.
- Ty także bądź zdrowa. I silna. Powodzenia w szukaniu szamana, Lacie. Oby szczęście ci dopisało. - rzekła, oczywiście słowa wadery były szczere. Nie powiedziała tego jedynie z grzeczności, choć to w jakiejś części też. Skupmy się na tym, że dobrze młodej życzyła. Żal jej serce ściskał, kiedy szczenię musiało się borykać z takimi problemami. To nie do pomyślenia, jaki ten świat jest okrutny.
Wilczyca odwróciła się w stronę swej nauczycielki i podeszła nieco bliżej. Miała nadzieję, iż wszystko zrobiła dobrze. Nie potrafiła przecież czytać w myślach. A przydałaby się jej takowa zdolność, zdecydowanie. Może nie zawsze chciałaby jej używać, ale... fajnie by było móc sprawdzać, co ktoś o niej myśli. Lub nie. Łatwo ją przecież zranić. Skarciła się w głębi umysłu. Znów myślała o niebieskich migdałach, ech.
- Um, Leo... więc... jak mi poszło? - spytała niepewnym głosem, kiedy znalazła się przed lekarką. Nie sądziła, by było tragicznie. Ha, może nawet całkiem dobrze. Chciała jednak wiedzieć, jakie błędy popełniła, aby nie powtórzyć ich w przyszłości.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea lekko zaklaskała w łapki.
- Bardzo ładnie.
Zastanowiła się przez chwilę.
- Jak byś postąpiła, gdybyś musiała leczyć wilka, który został pożądlony przez osy? Nie ma alergii na ich jad. Ponad trzydzieści ukąszeń.
Takie parę pytań sprawdzających wiedzę. Na wszelki wypadek. Jeśli Marano wypadnie dobrze - gratulacje. Będzie mogła zacząć starać się o posadę Lekarza. Chociaż test i tak dalej nie należy już do kompetencji Lei, a raczej władz Watahy.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Uśmiechnęła się promiennie, słysząc pochwałę z ust wilczycy. Nie spodziewała się tego. Myślała, że usłyszy za moment jakieś 'ale', lecz nic takiego się nie wydarzyło, co jeszcze bardziej udobruchało Marano. Poruszyła lekko ogonem i wsłuchała się w zadane pytanie. Wilk pożądlony przez osy, trzydzieści ugryzień, brak reakcji alergicznej. Namyśliła się porządnie, zanim zdecydowała przemówić:
- Jak tylko upewniłabym się, że nie ma alergii, podjęłabym następujące środki: w pierwszej kolejności ochłodziłabym rany za pomocą lodu bądź ściereczki nasączonej zimną wodą, chcąc załagodzić nieco ból. Starałabym się temperaturę ukąszenia nieco obniżyć. Chyba kwadrans takiego zabiegu wystarczy. Następnie odnalazłabym watę i przygotowała roztwór składający się z wody i kwasu z cytryny bądź octu. Zwilżyłabym ukąszenia, by płyn się do nich dostał. Pieczenia, które po tym pozostało pozbyłabym się używając jakiegoś delikatnego kremu. - odparła, ostrożnie dobierając słowa. Mówiła wolno, by nie zaistniały żadne niejasności. Akurat to pytanie wydało jej się proste, aż za bardzo. Cóż, z jednej strony łatwiej jest z osą niż pszczołą, bo niekonieczne jest usuwanie żądła. Niestety te skurczybyki mogą za to kąsać wiele razy.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea skinęła łebkiem.
- I kroplówka z wapnem. Ale to tak opcjonalnie, robi się to właściwie na wszelki wypadek po prostu. Bo mimo, że wilk na jad uczulony nie jest, to jednak jadu tego dostał bardzo dużo. Dobrze.
Poprawiła grzywkę, odgarniając ją z oczu.
- Jak zajęłabyś się wczesnym szczeniakiem, urodzonym na parę tygodni przed terminem?
To też dość ważne pytanie.
Poganiają, poganiają, więc post krótki. Nad tym pytaniem właśnie myślałam tak długo. Dobre dwadzieścia minut się zastanawiałam, o co zapytać.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Zapamiętała. Kroplówka z wapnem, w razie gdyby zjawił się wilk pożądlony przez dużą ilość os. Zanotowałaby, gdyby tylko miała długopis i notatnik, ale że tych przedmiotów w posiadaniu nie miała to zdać się musiała na swoją niezawodną dotychczas pamięć. Skleroza Barankowi nie groziła, więc spokojnie poradzi sobie z uleczeniem takowego wilka. Kolejny raz wsłuchała się w pytanie Lei. Kilka sekund pomyślała, jak poprawnie sformułować odpowiedź i rzekła wreszcie:
- Wydaje mi się, że jedynym wyjściem jest tu inkubator i szczególna opieka nad takowym szczenięciem. Trzeba stale monitorować stan małego pacjenta. Myślę, że inaczej nie da się z takim postąpić. Maluch powinien zostać w Lecznicy razem z matką tak długo, aż będzie w stanie normalnie funkcjonować. Dni, tygodnie, a nawet miesiące... Różnie bywa. - odparła, zachowując stoicki spokój. Nic innego nie przychodziło Marano do głowy. Bo chyba tylko inkubatorem da się utrzymać przy życiu wcześniaka, prawda?
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Kolejne skinięcie łba.
- Dobrze.
Jeszcze ze dwa, trzy pytania...
- Co zrobisz w przypadku zakażenia tężcem łapy pacjenta?
Ciężko wymyślić sensowne pytanie, które się nie powtarza. Cóż...
A post krótki, bo chcę go szybko skończyć, zanim znów panna Barano zacznie poganiać.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Panna Barano pogania? Pogania?! Ta zniewaga krwi wymaga! Baranina to grzeczna i cierpliwa dziewczynka, która jedynie upomina się o swoje! Wie kobieta na czym stoi, i dobrze! Ty, ty, Leośka, nie podskakuj tu!
Hura, kolejna dobra odpowiedź. Wilczyca ucieszyła się kolejny raz. Cóż, najwyraźniej jej wiedza nie była taka całkiem przeciętna. Chyba była w stanie poradzić sobie z większością chorób i uszkodzeń ciała. Tężec... Pomyślała przez chwilę, co o tej chorobie wie. Na pewno śmiertelna, jeśli nie podejmuje się próby leczenia. Zarażanie przez rany. To chyba tyle z najważniejszych. Pora na odpowiedź.
- Najważniejsze jest sprawdzenie, czy pacjent na tężca był wcześniej szczepiony. Jeśli nie - takową szczepionkę trzeba mu podać, choć teraz może się to zdać na niewiele. Ważne są także antybiotyki, w skład których wchodzi na pewno penicylina. Można również posłużyć się środkami zwiotczającymi, aby zmniejszyć napięcie i skurcze mięśni. - odpowiedziała, a jej ogon delikatnie przesunął się po podłodze. Zupełnie jakby próbował zastąpić zmiotkę. Chyba przydałoby się tu posprzątać. W końcu było to jednym z obowiązków Marano.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Dobrze, już, już. Nie podskakuję, grzeczna jestem. Nie zjadaj
Leośka potrząsnęła tym razem łebkiem.
- Szczepionka tak naprawdę na niewiele się zdaje. Można się zarazić mając ją. W przypadku zakażenia podajemy zastrzyki z surowicy przeciwtężcowej, a następnie otwieramy wszystkie rany i czyścimy. Będzie tam sporo martwych tkanek, ropy i tak dalej. To wszystko trzeba usunąć, a następnie wyczyścić rany antyseptykami. Jeśli pacjent ma rzadkie, jasne futro, można zaobserwować, jak w miarę czyszczenia ciemna smuga pojawiająca się przy tężcu się cofa.
W duchu Lea jednak cieszyła się, że Marano nie powiedziała "amputacja". Tak zareagowała userka, gdy zadano jej to pytanie.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Marano słuchała z zainteresowaniem. Trzeba przyznać, że akurat o tężcu wiedziała niewiele. W jej umyśle objawiły się jedynie drobne przebłyski wiadomości na ten temat. No cóż, nie można być alfą i omegą we wszystkim, prawda? Prawda. Skinęła, rozumiejąc swój błąd. Och, przecież dopiero uczyła. Nic złego, to jedna mała pomyłka.
- Rozumiem. Czyli surowica przeciwtężcowa i własnoręczne oczyszczanie ran. Dobrze, zapamiętam. - skwitowała.
Tak, zapamięta. Słów na wiatr nie rzucała nigdy. Przenigdy. Jak coś mówi to to robi. I koniec. A wena się zmyła. Uciekła, pa pa. Pomysłów brak. Leośko, rzucaj kolejnymi pytaniami. Ech.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea skinęła łebkiem.
- Myślałaś może o podejściu do testu na Pomocnika? Według mojej opinii jesteś gotowa.
Marano zostanie pomocnikiem, a Lei misja się zakończy. Będzie mogła udać się na zasłużony odpoczynek... Nie cierpieć już.
Tęskniła za chwilą, w której będzie mogła stanąć nad przepaścią. Nareszcie koniec bólu...
Ale najpierw musiała wszystko ogarnąć, prawda? Nie zostawi wilków, które jej potrzebują. Marano ją doskonale zastąpi. Zajmie się Lecznicą.
Wilczyca nie dawała po sobie poznać planów. W sumie od chwili, gdy decyzja o końcu zapadła, wydawała się spokojniejsza...
Krótko, bo fon, bo energetyki jeszcze nie zaczęły działać.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Marano zdziwiła się tym pytaniem. Gotowa na test? Nie była co do tego pewna. Przegryzła delikatnie dolną wargę i wbiła wzrok w swoje łapy. Zastanawiała się. Spróbować nikt jej nie zabroni, lecz... jeśli się nie uda, jeśli wszystko popsuje to... co będzie? Zawiedzie wszystkich. Leę i pacjentów. Stres potrafi odebrać trzeźwe myślenie, o czym Baranek nie jeden raz się przekonał. Otrząsnęła się z rozmyślań i uniosła wzrok na lekarkę.
- Nie myślałam nad tym jeszcze. Nie sądziłam, że jestem już gotowa. Strasznie się boję, że schrzanię sprawę, Leo. Palnę jakąś bzdurę i nie zaliczę egzaminu. Wtedy cię zawiodę. Ciebie i wszystkich... Strach i stres to w tej chwili moi wrogowie. Sama nie wiem, co robić. - wymamrotała.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
- Jesteś. Musisz się jeszcze trochę nauczyć, nim zostaniesz pełnoprawnym Lekarzem, ale to już kwestia nabywania doświadczenia. Do pełnienia roli Pomocnika jesteś gotowa bez wątpienia. Spokojnie, poradzisz sobie.
Leośka uważała Marano za stuprocentowo przygotowaną do pełnienia funkcji Pomocnika Lekarza. Skoro dała sobie radę z pomocą przy operacji, drobne zabiegi będące domeną Pomocników nie sprawią jej żadnego problemu.
Wilczyca poklepała lekko Marano po barku.
- Wierzę w ciebie. Świetnie dasz sobie radę.
Była pewna swoich słów.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wilczyca uśmiechnęła się na słowa lekarki, będąc pewną, iż w kwestii tej nie kłamie. Nie wypadało być bowiem nieszczerym. Lea decydowała o tym, jakie doświadczenie Marano zdobędzie, nauczając ją przez ten okres. Trwało to całkiem długo, ale starania warte były swej ceny.
- Dziękuję - tyle jedynie odrzekła wadera w odpowiedzi, spoglądając z niemałym zadowoleniem na Leośkę. Czuła wobec swej nauczycielki olbrzymią sympatię, co pewnie wiązało się z kilkoma dodatnimi szansami otrzymanymi od medyczki po tym, jak Baranek znikał na kilka dni. To podróż, to lenistwo, to zaśnięcie na kilka chwil na stojąco, ale o tym nikt wiedzieć nie musi.
Zgodnie z prośbą właścicielki postaci, piszę w tej chwili, iż Lea pewnego dnia wyszła. Wyszła i już nigdy nie wróciła, zostawiając na barkach biednej Marano ciężar obowiązków lekarskich, jakie wiązały się z rangą medyka, której jeszcze uczennica nie posiadała. Zdecydowała również, iż pora na test. Test na Lekarza, nie na Pomocnika, jak radziła Lea. Nie było czasu. Poza tym... komu miałaby służyć pomocą? Sama sobie?
Odważyła się zatem opuścić Lecznicę, chwilę przed tym ogarniając nieco lekki bałagan, który powstał przez lekkie zaniedbanie obowiązku sprzątania. Miała nadzieję, że nikt nie umrze podczas jej nieobecności. Właściwie modliła się o to nieustannie. Stwierdziła także, iż powinina znaleźć sobie ucznia. Takiego, który będzie utrzymywał w miejscu tym porządek. Tak, dobra myśl. Przemyśli to po drodze.

zt.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Powróciła. Rozejrzała się z uśmiechem po opustoszałej Lecznicy. Od teraz będzie to jej drugi dom. Z zadowoleniem podeszła do biurka, które dotychczas było własnością Lei. Westchnęła, przejeżdżając łapką po blacie. Popatrzyła na drobinki kurzu, które zebrały się na jej jasnej sierści. Uśmiechnęła się, przypominając sobie wcześniejsze czasy, gdy jej zadaniem było jedynie sprzątanie i zaparzanie świeżej kawy. No, nie tylko. Ale w większości. Usiadła przy biurku i popatrzyła na wszystko z perspektywy pełnoprawnego Lekarza. Teraz to jej zawód. Zachichotała niekontrolowanie, czując się naprawdę ważną jako jedyny Medyk w Krainie. Skoczyła do kuchni, by zrobić dla siebie kawę. Miała tam swój kubek, z którego zazwyczaj pijała. Z naczyniem wypełnionym gorącym napojem wróciła do swojego miejsca pracy. Postawiła kubek z parującą cieczą na biurku i usiadła znów, po czym zaczęła przeglądać dokumenty, od czasu do czasu popijając kawę.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Zapomniało mi się o czymś bardzo ważnym!
Tak oto do Lecznicy wkroczyła Lacie. Coś tam poprzeklinała pod nosem, coś tam na siebie narzekała. Słoneczko śmiało się powitać Krainę, obdarowując kwiaty nowym życiem, młode możliwością zabawy na podwórku. Ale nie, nasza kochaniutka (nazywana tak przez Lea, w sumie - ona wszystkich tak nazywa) nie ma zamiaru się bawić. Już sama myśl o tym, że nie pomogła ani troszeczkę w pokonaniu złej boginki powoduje, że zbiera jej się na wymioty. Ogólnie dziewczyna ma niską samoopinię o sobie. Alice i Lacie się pogodziły, ale czy na długo? Tego nie wiem. Po drugiej stronie lustra jest samotna Lacie, po pierwszej zabawna i optymistyczna Alice, jednak po ostatnich wydarzeniach w ogóle nie ma ochoty się śmiać. Albowiem jest niezwykle wrażliwa, wszystko przyjmuje trochę inaczej od innych. Przydałyby jej się okulary przeciwsłoneczne, by promienie ognistej kuli nie przeszkadzały jej w swobodnym zwiedzaniu Krainy. Drzwi tym razem otworzyła bez trudu, albowiem sama niechęć do siebie spowodowała, że nie chce już udawać szczeniaczka. Z poważną miną wkroczyła do budynku, pytając się cicho, ale poważnie.
- Witam, czy zastałam jakiegoś Lekarza? - jej pysk nie wydawał się pokazywać żadnych emocji, tak samo oczy. Takie puste, samotne. Jakby pozostała sama w deszczu, opuszczona przez wszystkich znajomych.
Usiadła powoli i ostrożnie na jednym z krzeseł, wypatrując personelu. W jej głowie chodziły myśli na temat jej przyszłości. Westchnęła głęboko, trzymając w łapie swój wisiorek. Na brzuszku widniał przedziwne kółko z krwi, wraz ze nieznanymi znakami, a pieczęć już powoli traciła swoją siłę. Jednak coś innego się wydarzyło, nie to, co przypuszczała - Lacie ją zaakceptowała, jednak ma tylko lekki wpływ na nią. Wraz z tym zniknęła zła moc nienawiści. Ubrana w zbyt długi płaszcz dziewczyna, nie wyglądała na zadowoloną. Trapiło ją to, ta bezsilność. Lekko opuściła uszy, patrząc na tykający zegar (jeżeli taki jest). Była troszeczkę rozgrzana, a to z powodu dosyć gęstego futerka oraz wspomnianego ubrania na ciele. Nie miała zamiaru go zdjąć, przecież to coś, co powinna mieć zawsze przy sobie! Przyszła tutaj tylko z powodu zbliżającego się terminu opuszczenia krwi - choruje na nadkrwistość, o czym chyba Marano mówiła.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Lacie, niedługo chyba zamieszkasz w Lecznicy!
Marano uniosła wzrok znad dokumentów, kiedy usłyszała pytanie dobiegające z korytarza. Odepchnęła się tylnymi łapami od biurka i zeskoczyła na podłogę. Kawa nadal była ciepła, całe szczęście. Wolnym krokiem ruszyła w stronę, z której dobiegał głos doskonale jej znany. Nie była jednak w stu procentach pewna, iż czeka na nią...
- Lacie! - powitała samiczkę z szerokim uśmiechem. Podeszła bliżej niej, nie za bardzo wiedząc, w jakiej sprawie tym razem zdecydowała się odwiedzić Lecznicę. Miała jedynie nadzieję, że to nic poważnego. - Co cię do mnie sprowadza, moja miła? - spytała, nie tracąc swojego dobrego humoru. Całkowicie wyleciał jej z głowy fakt, że mała miała się tutaj zjawiać co jakiś czas na proces opuszczania krwi. Zresztą nie można było jej winić, gdyż tylko raz jej o tym wspomniano.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Oj, tego bym się nie obawiała! Lacie to Włóczykijek, podróżnik, chociaż często wraca do tych miejsc, które polubi.
Po krótszej chwili usłyszała głos wilczycy, która wcześniej ją badała. Lekko, ale dosyć sztucznie się uśmiechnęła, patrząc na dorosłą. W sumie, są jakby na równi, gdyby nie zamiana w beztroskiego szczeniaka. Może to i dobrze?
- Witam, Marano - powiedziała, lekko prostując się. Przecież nie może mieć garba (a mi rodzice zawsze mówią - siedź prosto)! - Przyszłam na proces opuszczania krwi.
Tylko jedno ją zastanawiało - czyżby Lea już tutaj nie pracowała. Młoda wcześniej widziała ją, a ta nie była w najlepszym stanie. Jedno skrzydło opadające bezwładnie, chęć posiadania kogoś bliskiego obok siebie. Czy to oznacza, że starsza Lekarka odchodzi już na drugi świat (jeżeli taki istnieje)? No cóż, przecież nikt nie będzie żył wiecznie. Nie chce się pytać o Leośkę, chociaż ciekawość ją zżerała. Najchętniej by obsypała waderę obok wieloma pytaniami, jednak wstrzymała się. Musi raczej zwalczyć te cząstki dziecinności.
Nienawidzi obecnej pogody. Wraz z nagłą zmianą wszystkich czynników, także bolała ją głową, nie tylko z powodu nadkrwistości. Wraz z pierwszymi promieniami Słońca oczy, które były w większości czarne, niżeli niebieskie, turkusowe, lazurowe czy tam czerwone, szkarłatne niczym peleryna królów. Podróżniczka tylko lekko się skrzywiła, widząc rosnącą naturę, stającą na własne nogi roślinność. Wnerwiało ją obecne ciało - drobne, zbyt łamliwe, należy obchodzić się z nim bardzo ostrożnie. Kiedyś mogła skakać prawie siedem czy osiem metrów w dół, teraz przy trzech narażona jest na urazy, co ją bardzo denerwuje. I jeszcze porównanie do szczeniaczka, takiego słodkiego, fajnego, bez żadnych tajemnic. Wielu sądzi, że dzieci nie kłamią i jest to po części prawda, jednak niektóre z nich potrafią założyć dobrą maskę do złej gry. Ta westchnęła cichutko, patrząc na Lekarkę. Nie wiedziała, dlaczego ta cieszyła się na jej widok. Co jest fajnego w tym, że młoda przychodzi tutaj jak kot, czyli wtedy, gdy zgłodnieje? Może to tylko przybrany charakter, by potem wgryźć swoje kły w jej gardło? Takie myśli dręczyły dziewczynę. A co, jeżeli wszyscy są sztucznie, fałszywi?
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Marano skinęła głową, przypominając sobie ostatnią lekcję z Leą nim lekarka odeszła. Wilczyca nie miała pojęcia, co stało się z jej wspaniałą nauczycielką. Po prostu już nigdy więcej nie ujrzała mentorki. Przyprawiało to młodą pracownicę Lecznicy o smutek, ale nie mogła poddawać się negatywnym emocjom. Musiała zająć się pracą, która ją niezmiernie ekscytowała.
- Och, tak, pamiętam. Chodź. - poprowadziła za sobą Lacie w stronę wolnych łóżek. Na razie nie miała pacjentów, nie działo się nic poważnego. Cieszyła się z tego powodu. Poczekała aż jej pacjentka usiądzie we wskazanym miejscu. - Przygotuj się, ja skoczę po sprzęt. - zakomunikowała.
W miarę szybkim krokiem ruszyła po przyrządy. Wróciła po chwili i wyprostowała kończynę Lacie. Zrobiła nakłucie w odpowiednim miejscu i zamontowała wenflon. Ścisnęła niewielkim paskiem ramię młodej wadery. Wyjęła koreczek. Chwyciła strzykawkę i wstrzyknęła jej poprzez wenflon chłodny płyn (nie pamiętam, chyba płyn fizjologiczny), by pobudzić krew. Następnie przyczepiła rurkę, która powoli zaczęła odprowadzać szkarłatną ciecz do woreczka znajdującego się na podłodze.
- Co u ciebie słychać, tak poza tym? - zagadała, spoglądając na samiczkę. Musiała jakoś zabić czas.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
"Nie będę się ze sobą oszukiwać. Lei najprawdopodobniej coś się stało" - nie poddała się pozytywom, lecz oceniła sytuację jako realista. Przecież ostatnio jej stan się pogarszał, z każdą chwilą, z każdą sekundą tykającą niezmiernie na zegarze, która odlicza tylko czas do naszej śmierci.
Tyk, tyk.
Lekko uśmiechnięta, jednak sztucznie, samiczka posłuchała polecenia Lekarki, siadając wygodnie na jednym z wolnych łóżek. Ogólnie panowała tutaj błoga cisza, która być może denerwowała młodą. Tak siedzieć i nic nie robić, nudzić się, patrzyć tępo w ścianę... Spokój coraz bardziej ją irytował, jednak nie pokazywała tego. Emocje dla niej są czymś, co należy jak najbardziej unikać, gdyż to właśnie przez nie wkraczamy w błędy. Dla przykładu, ich wybuch może spowodować utratę ukochanej osoby, niespodziewany zgon, doprowadzenie do jakiegoś wielkiego nieszczęścia. Wadery w głowie siedziały bardzo blisko siebie, dotykając łapy drugiej. Ta w czarnym płaszczu zdawała się nie mieć żadnych uczuć, jednak na jej twarzy znajdował się smutek. Opierając się plecami o młodą w czerwono-białym płaszczu, zaczęły rozmawiać, ale o czym, nie wiadomo. Na początku jakieś chłodne słowa tej "lewej", następnie zaciśnięte mocno kły "prawej". Warto także wspomnieć, że ich głowa była zapełniona różnymi przedmiotami, między innymi wymiar był dosyć inny od rzeczywistości. Na górze znajdowały się obrócone do góry nogami przedmioty, te jakoś lewitowały w powietrzu. Przez chwilę zapomniała o otaczającym ją prawdziwym świecie, jednak po krótkej chwili się ocknęła, cicho mówiąc: "Oo...". W jej żyłę została wbita igła, co zapewne nie ucieszyłoby userki, gdyż ta raczej boi się takich rzeczy (gdyż jej do buźki wbijali). Pomijając to, samiczka poczuła dziwny płyn (bo czemu nie? Jak mi dawali szczepionkę to czułam każde rozchodzenie się cieczy.) w jej łapie. Na pytanie dorosłej odpowiedziała dosyć spokojnym głosem.
- Wszystko w porządku, tak sądzę - nie dawała zbyt dużo szczegółów, gdyż nie czuła takiego przymusu. Lakoniczna mowa przede wszystkim. - A tutaj też?
Trochę ją zamartwiało brak Lei. Dobra, nie trochę, lecz bardzo.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Pilnowała wzrokiem uchodzącą z ciała samiczki krew. Nie mogła przecież pozbawić jej całkowicie czerwonych krwinek, bo to by się równało ze śmiercią, a nie chciała w pierwszych dniach zasiadania na pozycji pełnoprawnego lekarza popełnić pierwszego błędu. Z tego właśnie względu musiała się skupiać na wypełniającym się szkarłatną cieczą woreczku, spoczywającym w prawie całkowitym bezruchu na podłodze.
- U mnie osobiście zmian niewiele, choć może ranga. W Lecznicy za to ich całkiem sporo. Lea wyszła i nie wróciła. Zostawiła mnie samą. Na szczęście udało mi się zdać test. Przynajmniej stworzeniom zamieszkującym Krainę nie grozi już całkowite wyginięcie. - odparła z uśmiechem, przenosząc na ten moment wzrok na swą rozmówczynię. Nie wypadało bowiem wpatrywać się bezczelnie w inny punkt, rozmawiając w tym samym czasie z daną osobą. Marano posiadała kulturę osobistą i nie dopuściłaby się czegoś takiego. Krew sobie spokojnie opuszczała organizm Lacie. - A czemu pytasz? - domyślała się, iż to czysta ciekawość. Nagle takie zmiany w obsłudze są szokiem, czyż nie? Zwłaszcza dla tak stałego bywalca Lecznicy, jak ta mała wadera.
Sponsored content