"Piwna Nuta"

Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ogonek nastolatki tupał bardzo mocno o podłogę, najwyraźniej była bardzo zadowolona, a to pewnie z tego powodu, że z kimś może porozmawiać. Dawno nie zagadała do jakiejś osóbkę, a powinna. Większość czasu poświęciła swojemu mentorowi, Ongaku, albowiem u niego znalazła szczęście i wolność, a pomagała mu tylko dlatego, gdyż, mówiąc szczerze, bardzo go polubiła. Traktowała niczym brata, tylko on okazał się być starszy od niej o około 300 lat, tak mniej więcej. Uśmiech jakoś nie miał zamiaru opuszczać jej pyska, na którym znalazło się, według genów, blond futerko. Swoimi oczami jeszcze raz zerknęła na skrzydła basiora, które zdawały się być anielskie, a to zapewne z ich budowy - pokrywały je pióra, niczym u ptaka. Przypomniało się jej o czymś, o wolności. Czy kończyny na plecach barmana nie są najlepszym tego dowodem? Pomijając to, ta ledwo zauważyła, że dorosły podał jej menu, które zawierało wiele nieznanych jej rzeczy, napoi i przekąsek. Oczywiście także nie wiedziała, co to jest alkohol i piwo, lecz na jej szczęście, nie wybrała wspomnianych trunków. Jej uwagę przykuł dziwny napój, zatytułowany "tonik". Możliwe opcje? Kostki lodu i cytryna! 
- Ach, przepraszam za moją głupotę, nie przedstawiłam się - powiedziała z rumieńcami na pyszczku, które zdawały się nie znikać tak szybko. - Ongaku Jiyuu, miło mi!
Mówiąc te słowa, dziewczyna trochę poplątała swój długi i wymagany jęzor. Być może basiorowi nie będzie trudne wypowiedzenie tego przedziwnego imienia. Chwyciła się nieznacznie za główkę, mając roztrzepaną czuprynkę i wyciągnęła po chwili wzrok spod kartki, dając na blat 3 Kości (nie wiem, gdzie je schowała, ale trudno). 
- Poproszę tonik, jeżeli jest - oznajmiła z uśmiechem na pysku, patrząc dookoła na telewizor, gry... Nigdy takiego sprzętu nie widziała. Paintball, tarcza do rzutek... To miejsce niezwykłe ją zainteresowało. - Z kostkami lodu. 
O mało co nie zapomniała o tym słynnym i fajnym dodatku. Ale szkoda, że Jiyuu nie wie, co to jest tonik, który usterka czasami, ale bardzo rzadko pije. Niezwykle gorzki, mój kolega po wzięciu łyka wypluł napój na podłogę. Po krótszej chwili usłyszała piosenkę z głośników, która też jej się bardzo spodobała. Jedyne, co zauważyła, to to, że od dorosłego wydobywa się dziwny zapach substancji, której nie zna. Alkoholu...
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ach, podobno barmani często stają się powiernikami tajemnic swoich klientów, choć userka sama w tej dziedzinie doświadczeń nie ma - wszakże w jedynym pubie, który odwiedzała, barmanką była Różyczka i jej córka, Sandra, z którą trzymałam się jeszcze w podstawówce. Nie zwierzała się, choć były jej kumpelami. Ale - do rzeczy!
Alastair zamrugał nieco nerwowo w reakcji na jej, jakże egzotycznie bowiem brzmiące, imię. Ongaco? Oj, pewnie nie będzie łatwym spamiętanie jej miana, zwłaszcza, że te składało się z dwóch (równie niecodziennych) członów. Dodatkowo dotarło do wilka, że i on popełnił nie lada gafę, bo chociaż zwykle pierwszy przedstawia się ten, który pojawia się w nowym miejscu, o tyle jednak uważał osobiście zasadę "kobiety ponad wszystkim" jako priorytetową, najważniejszą, najczęściej stosowaną przez jego osobę. Niemniej jednak uważał jednocześnie, że czym innym jest spotkanie w jakimkolwiek innym miejscu, czym innym w "Piwnej Nucie", gdzie był pracownikiem - nie przychodził tutaj, by zawierać znajomości, lecz po to, by nieco zarobić. Tak czy inaczej, poczuł się głupio, iż to ona pierwsza nietakt tenże dostrzegła.
- Ach, panienka nie przeprasza, to moje niedopatrzenie! Wszakże jako dżentelmen powinienem pierwszy się przedstawić  - rzekł, próbując jednocześnie zatuszować jakkolwiek własne zażenowanie. -   Jestem Alastair. Już służę! - dodał.
Szybkim, sprawnym ruchem wydostał butelkę schłodzonego nieco toniku, by zaraz pochwycić wysoką szklankę. Do szklanki dodał nieco kruszonego kostek lodu, po czym postawił naczynie przed dojrzewającą wilczycą. Szybkim ruchem naruszył korek butelki, ot, by pełne odkręcenie butelki było łatwe i przyjemne. Z racji na to, iż butelka napoju miała 1/2 litra pojemności, zaś do szklanki jednocześnie zmieścić można było niespełna 300 ml, zapewne wymagać będzie ona dwukrotnego napełnienia. Alastair wyjaśnił szybko, że doda jej lodu, gdy tylko poprosi. Oczywiście w cenie! Kostki schował do kasetki, dziękując kulturalnie.  
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Czekać długo nie musiała, aczkolwiek po długiej podróży każdy by się zdenerwował, gdyby jego zamówienie trwało lada godzinę lub więcej. Poruszając ogonem w rytm muzyki, w sumie - musi też ćwiczyć, wzięła powoli słomkę i włożyła ją do szklanki, w której znajdował się tonik. Wzięła więc tak oto nastolatka łyk napoju, o mało co się nie krzywiąc przy tym. Uśmiechnęła się jeszcze bardziej, by zatuszować emocje związane ze wzięciem toniku do pyska. Gorzkawy, niezbyt słodki, ale teraz bardzo rzadki w sklepach napój, który kosztuje kosztuje około pięciu złotych. Po chwili kilkoma łykami wypiłam całą szklankę, brakowało tylko beknięcia przy tym, jednak to zachowała dla siebie. Użytkowniczka wie, że tonik dobrze wpływa na serce i zawiera chininę, dosyć hej nieznany składnik. Pod koniec poczuła znów gorzki smak, jednak wytrzymała już to. Susząc ząbki, powiedziała do starszego od niej osobnika. 
- Dziękuję - przy okazji skinęła głową w dół, okazując troszeczkę kultury od siebie. Popatrzyła przy okazji na futerał, czy aby na pewno tam jest, oparty o barek. Uff, jest! Jiyuu westchnęła głośno, patrząc na barmana. Uśmiechnęła się, podpierając główkę o parę łapek. Zawsze się tak zachowywała - troszeczkę dziecinnie, jeżeli nie wspomnieć, że bardzo. Jej ząbki były dosyć białe, a to być może z tego powodu, że je malutko słodyczy, a raczej wcale. 
Muzyka jej się bardzo podobała, aczkolwiek wolałaby sama odtworzyć jakiś utwór. Szkoda tylko, że nie ma akompaniatora, czyli pianisty, który spowodowałby, że jej zagranie byłoby jeszcze bardziej wspaniałe. Pomijając ten fakt, dziewczyna zadała kolejne pytanie do barmana. 
- Ile ten lokal istnieje?,Chodzi mi o czas, ale jeżeli nie chcesz, nie musisz podawać - powiedziała, patrząc na pustą szklankę, w której znajdowały się kostki lodu. Tak oto je połknęła, czując zimno w paszczy.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Proszę, proszę! O dobrym działaniu na serce nie wiedziałam. A tonik uwielbiam, choć smakiem dzieciństwa wciąż pozostaje - obok Frugo, gum kulek i 'oranżad na miejscu' - tonik z Heleny. Miło aż się robi, gdy znane z dawna marki powracają na rynek. Poza tym userka Alka prowadząca uwielbia jeść lód - choć nie spotyka się to z aprobatą rodziny. Ale - do rzeczy! Post krotki, bo planuję z wolna iść się kłaść, a jeszcze psa trzeba wyprowadzić. Whose Line wzywa, wybacz.
Zmarszczył nieco zabawnie nosek oraz pofałdował czoło, zastanawiając się nad tym, jakiej udzielić odpowiedzi. W zasadzie Nuta istniała jeszcze na starym adresie, zatem minimum rok już bar funkcjonuje. Z drugiej zaś strony - jak czas biegnie na forum? Kiedyś co trzy miesiące dodawano jeden rok do wieku wilków, jak to wygląda obecnie? Nikt chyba nie wie. Co więc powiedzieć powinien, by jednocześnie nie skłamać, ale też i nie wyjść do głąba, co o własnym lokalu pojęcia nie ma?
- Prawdę mówiąc... nie mam pojęcia. - Postawił więc na szczerość. Zawsze był prawdomówny, także czego innego można się było spodziewać? Uśmiechnął się leniwie, wydobywając plastikowej formy z kostkami lodu. - Preferujesz? - zapytał.
Wiedział jednak, że każda z istot zywych zasługuje na nieco więcej, niźli krótkie i węzłowate "nie wiem". Ba, uważal tego typu odpowiedzi za próbę spławienia, niegrzecznego w dodatku. A że on zwykł rozmowy podtrzymywac, nie zaś ucinać je na długo przed nim, nim na dobre się rozpoczęły, pospiesznie dodał:
- Myślę, że będzie już kilka dobrych miesięcy. Wiesz, podobno szczęśliwi czasu nie mierzą, zatem pogubiłem się już w rachubie - rzucił półżartem, puszczając samiczce porozumiewawcze, jakże urocze zresztą, oczko.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dzisiaj i w następnych dniach mojego marnego żywota preferuję tylko plastik. Zakupiłam nową myszkę, kkóra świeci zajefajnie na niebiesko, jednak kosztem mojego przeciętnego lekko paluszka wskazującego. Pomijając lekki ból, który ogóle nie wygra z użądleniem osy, dziewczyna poprosiła o resztę napoju. No bo czemu nie? Będzie co chwila chodzić do ubikacji, więc niech się cieszy, że jest tutaj damska. 
- Czemu nie - oznajmiła, biorąc do swojej rączki (łapki) plastikowy kubek i znów połykając kostki lodu swym wytrwałym gardłem. Przedtem je przegryzła na mniejsze, żeby się nie udławić. 
Poruszając lekko opuszkami na łapie, nastolatka popatrzyła jeszcze raz na skrzydła basiora, które ją zachwyciły. Zauważyła typy siedzące przy stolikach, jakieś takie nieznane, ciemne i mroczne. Przecież każdy może tutaj przyjść, czyż nie? 
- Rozumiem, ja też nie pamiętam dokładnie, kiedy opuściłam dom - powiedziała szybko, uśmiechając się przy tym. Bo przecież uśmiechu nigdy nie za wiele, a jak to się bywało mówić: "Złość piękności szkodzi". 
Po chwili szybko również dodał Alastair informacje o swoim lokalu, albowiem Jiyuu nie widziała nikogo z obsługi, żeby obsługiwał inne osoby. Zaczęła lekko tupać paluszkami w rytm kolejnej piosenki, która okazała się być energiczna oraz fajna. 
- To ja nie powinnam wiedzieć, kiedy dokładnie się urodziłam, ale to tak na marginesie - dodała, gapiąc się w blat. A i zaśmiała się, oczywiście.
Bo śmiech daje nam bardzo wiele. Ale nie śmiech spowodowany ofiarą, lecz taki normalny, naturalny. Nie umknęło jej uwadze oczko puszczone przez skrzydlatego, które odwzajemniła, wraz ze swoimi rumieńcami, uśmiechając się szeroko, aczkolwiek łagodnie i szczerze. Lubi to. Dawać radość i szczęście innym wilkom, być może i smokom oraz gryfom, których jeszcze nie miała okazji poznać.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
O dziwo - co do użądlenia - sama myslałam, że bedzie gorzej. Ale popiekło chwilę, napuchlo, poczerwieniało; dzisiaj zaś nie ma praktycznie ani śladu. Drugie moje użądlenie (pierwsze miało miejsce, kiedy miałam raptem pięć lat, a winna była pszczoła, którą wgniotłam ręka w drewno), a jednak podejrzewałam, że to boli bardziej.
Alastair'a nieco to zaskoczyło, bowiem dając lód... podejrzewał, że samica wykorzysta go jako dodatek do pozostałości napoju - chyba, że już wypiła cały, wszakże, jak wspomniałam, 'na raz' do szklanki się nie powinna zmieścić zawartość butelki. Jednakże nie od parady mawiają nasz klient - nasz pan. Alek nie zamierzał zatem wnikać w to, jak używają lodu istotki odwiedzające Nutę. Niepewnie powiedział tylko coś na ksztalt "smacznego", pod szerokim uśmiechem maskując całe swoje zadziwienie. Niechaj je, na zdrowie. Czysty, świeży, sanepid na pewno by dopuścił do użytku - niezależnie od formy!
- Hmm, biorąc pod uwagę Twój młodzieńczy wygląd... Podejrzewam, że nie urodziłaś się dawniej, jak dwa lata temu. Może nawet wcześniej? - rzucił półżartem, bo postawa młodej wadery zdawała się sugerować, iż może sobie pozwolić na kilka niewinnych żartów. Nie każdy bowiem nadaje się do tego typu lekkich odzywek, czyż nie?
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dziewczyna popatrzyła na tykający zegar, jeżeli taki jest. Ach, jak ten czas szybko mija! A w dobrym towarzystwie niczym pstryknięcie palcem! Ale pomijając to, że dzisiaj w ogóle jest gorąco, dziewczyna zauważyła, że przestał padać deszczyk, a promienie Słóńca przedarły się przez szybkę. Piękne zjawisko, doprawdy piękne! Ta jeszcze raz się uśmiechnęła, czekając na odpowiedź basiora, aż ją dostała. Rzucenie żartu było trochę fajne, ale też i obraziło jej osobę, jednak tym się nie przejmowała. Przecież każdy ma prawo pożartować, czyż nie? Lekko się zaśmiała, patrząc na zielone oczy Alastaira, jakich wcześniej nie widziała. Tylko żółte w jej głowie chodziły, gdyż takie mentor posiadał, bo w sumie - ale na stówę, był lwem. I to nie takim zwykłym, bo ze syndromem Highlandera, przez co stał się Żywą Legendą wśród szczeniaczków. Do których Jiyuu ma słabość! Jednak umarł, ponieważ nikt nie żyje wiecznie, no chyba, że bogowie.
- Gdybym miała zgadywać twój wiek... Nie za stary, nie za młody, więc może spotkamy się pośrodku? Pięć lat? - powiedziała radośnie swoją filozofię na temat barmana. - Chociaż wiele w tym czasie zrozumiałam, chociaż całego świata nie poznam. A może przełamię me granice?
Zarumieniła się jeszcze bardziej, przez co stała się bardziej czerwona, niżeli zwyczajnie. Po krótszej chwili zmniejszyły się do minimum, jednak ta nadal się uśmiechała, miała lśniące oczy, nastawiona na pełny optymizm. Chyba długo jej uśmieszek z twarzy nie zniknie. Po toniku nie miała już większej ochoty na napicie się czegoś, albowiem on szybko gasi pragnienie. Ongaku zachichotała cichutko pod nosem.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zjadlo mi posta, chyba powrócę do nawyku pisania postów w wordzie. I zapisywania pliku co dwie minuty, bo czemu nie - ostrożności wszak nigdy za wiele, podobno. Uch, a juz prawie skończony był, no nic, trzeba jeszcze raz napisać - aczkolwiek znacznie mniej chętnie, niźli pisze się tę pierwszą wersję.
Alastair nie miał pojęcia, iż jakkolwiek uraził nastolatkę. W zasadzie nie podejrzewał nawet, że jego słowa mogłyby obrazić jej osobę, wszakże nie oszacował jej wieku ani nazbyt wysoko, ani przesadnie nisko. "Dania" kobiecie zbyt wielu lat nie lubi chyba żadna z nich, także należy ostrożnie, zapobiegawczo wymienić liczbę nieco niższą, wtedy brzmi to jako pochlebstwo. Z kolei podanie znacznie zaniżonego wieku najprawdopodobniej rozdrażniłoby większą część nastolatków, zatem z palnięciem liczby rzekomo przeżytych przez dojrzewającą osobę lat nalezy uważać jeszcze bardziej - choć pewnie w tym wieku zawyżenie wieku jest opcją korzystniejszą, aniżeli podanie zaniżonej liczby. Jak widać Ali wyjątkowo spudłował. Co do jego wieku - nie mam pojęcia, ile powinien liczyć lat; obawiam się jednak, iż ładna siódemeczka powinna być w porządku. Jeśli w jakikolwiek sposób zmyliła Cię Karta Postaci (od dawna nie aktualizowana, jam niedobra) - przepraszam, strzelając wymownego, pelnego pokory Allaha przed Twym obliczem. Ale to jutro - dziś nie najlepiej się czuję. W zasadzie boje się nawet wejść w edycję KP Alka, z racji na tendencję forumpolish do niszczenia kodów, podobnie, jak w temacie z mojego podpisu. Uparte to-to, nie ma na nie metody.
- W zasadzie przy pięciu latach przestałem liczyć, pochłonięty innymi sprawami. Cóż, wychodzi na to, że możemy chyba przyjąć, że tyle właśnie mam - zażartował lekko, choć pewne zawstydzenie przemknęło przez jego lica, na krótki moment je zaróżowiwszy. Sierść na policzkach biała, także podejrzewam, iż rumieniec mógł być subtelnie widocznym, ot, jakoby jakiś malarz z bożej łaski naniósł odrobinę różowawego odcienia na facjatę wilczka. Krótko to trwało, bowiem rumieniec sprawnie opuścił postać naszego barmana, odchodząc - miejmy nadzieję - w zapomnienie.
- Przełamywanie granic, mówisz - zaczął, zamyśliwszy się na krótką raptem chwilę. - Zapewne całkiem ciekawe doświadczenie, chociaż zapewne pewnych granic lepiej nie ruszać - dokończył z uśmiechem, chwytając pospiesznie szmatkę, którą zaraz przetarł sprawnie blat, ot, zwyczajny nawyk, w końcu w jego lokalu musi być czysto. Inaczej wilki gotowe pomyśleć, że Alastair to bałaganiarz, wielbiący się w chaosie, niedbały w czymkolwiek. A tak przecież nie było!
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ja zawsze piszę teksty normalnie, w przeglądarce - albowiem bateria i brak (dotychczasowo) awarii powoduje, że nie muszę zapisywać co dwie, trzy minuty całego tekstu. Chociaż warto go skopiować do schowka, by sobie tam siedział (w Linuksie masz historię schowka i możesz wyciągać różne teksty skopiowane wcześniej). Obecnie korzystam z Windowsa tylko po to, by rozczłonkować zombie w grze, które jeszcze nie chwyciły się mojego domku. Mam zamiar zrobić wieżę strzelniczą, iść do laboratorium, by zdobyć jakąś fajną snajperkę, tylko muszę mieć uciszacza, by przypadkowo broń nie zwołała nieżywych do posiłku. No i żeby mi uszu nie wyżarło, (bo ostatnio tak było) przy okazji. Pomijając grę, w którą gram i jest połączeniem Minecrafta (nie, nie jestem dzieckiem tej gry) i DayZ, nastolatka uśmiechnęła się nieznacznie do basiora, pomachując ogonkiem. Lubiła się uśmiechać, bo jest to głupie przecież dodawało jej to uroku, a także powodowało radość w sercach innych. Nie chce zostać zapomniana, ale też nie chce wspiąć się na szczyty chwały. Zauważyła rumieńce, które pojawiły się na pysku basiora, jednak nie śmiała zażartować z tego, bo przecież podobnie wygląda, jeżeli chodzi o czerwony, bądź może i różowy, kolor na policzkach, czyż nie?
- Taki czy jaki wiek, nieważne - każdy jest wilkiem (lub innym stworzeniem) i jest równe. Starość każdego dopadnie, o to się nie boję - i w tym momencie trochę posmutniała.
Jej mentor nie doczekiwał starości, albowiem syndrom Highlandera mu na to nie pozwalał. Był wiecznie młody, wiecznie energiczny, jednak patrzenie na kogoś, kto nie rośnie, a Ty rośniesz, powoduje, że chce się płakać. Twoja najbliższa osoba zatrzymała się w rozwoju fizycznym, nie mogąc większych rozmiarów osiągnąć. I chociaż to był lew, dziewczyna znacznie przerosła nauczyciela. No... może nie tak znacznie, ale kilkanaście centymetrów na stówkę będzie. I pomyśleć, że była mniejsza od niego, gdy dotarła dziwnym trafem do tego miejsca. Dziewczyna zauważyła, że się trochę smuci, dlatego znów się uśmiechnęła, przyprawiając swoją duszyczkę optymizmem.
- Przykładowo granicy życia i śmierci, co nie? - zarumieniła się, oraz zaczęła suszyć swoje ząbki. - Albo złości.
I pomyśleć, że już spotkała osobę (w tym samym czasie), która najwyraźniej chciałaby dogryźć się do jej gardła. Prawda prawdą, trochę się przestraszyła, jednak nie bała się potem znów podejść do Nadiry. Która dotknęła jej skrzypiec! Ale dobra, już o tym troszeczkę zapomniała, lecz wtedy troszeczkę się zdenerwowała. Pomijając to, Jiyuu patrzyła, jak basior przecierał blat szmatką.
"Chyba musi zależeć mu na tym lokalu" - pomyślała szczęśliwie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Uśmiech miewa zbawienny wpływ - na obie strony: zarówno tę, która obdarowana nim zostaje, ale też i na osobę, która nim obdarowuje. Bowiem czy istnieje cokolwiek, co dawałoby więcej szczęścia oraz radości, aniżeli dzielenie się pozytywnymi emocjami? Szczęście wszak smakuje najlepiej wtedy, kiedy mamy kogoś, z kim możemy się nim podzielić. Więcej satysfakcji dostarcza dawanie, aniżeli branie, i nie chodzi już tu nawet o doświadczenia psychologów maści rozmaitej, lecz o bazę osobistych doświadczeń. Świadomość, że ktoś dzięki nam się uśmiecha, dodaje skrzydeł, motywacji, napełnia nas samych radością. Czyż nie jest więc jedną z lepszych terapii bycie terapeutą dla innych? Pewnie właśnie z przytoczonych powyżej powodów (acz zaiste jest ich o wiele, wiele więcej - lecz czasu szkoda, na wypisanie całej listy) i Alastair należał do stworzeń, które nie sposób spotkać, jak smucą się czy marudzą. Odkąd pamięta, próbuje brać życie takim, jakim jest - wyciągając z niego wszystko, co dobre. To, co złe, przyjmuje zaś z pokorą, nie przejmując się tym dłużej, niźli byłoby to koniecznym. Zdrowy układ, pozwalający psychice wilka znieść przykre doświadczenia, którymi - aż nazbyt zresztą szczodrze - obdarowuje go los. Uśmiech pomagał mu wykrzesać z siebie wszelkie pozytywne wspomnienia, które z kolei pozwalały na moment oderwać myśli od tego, co przykre oraz nieprzyjemne.
Uwadze alfy nie uszła zmiana nastroju samicy, choć ta nie trwała nazbyt długo. Spojrzał na nią uważnie znad szmatki, którą wciąż trzymał na blacie, choć nie wykonywał nią już żadnych ruchów.
- Czy coś się stało, On...ga...ku? - zapytał, niepewnie składając jeden człon jej miana, sylaba po sylabie, nijak nie przejmując się tym, że imię jego kompanki złozone było z dwóch części. Jednej z nich, niestety, nie zapamiętał; a i z tą pierwszą miał pewne problemy. W zasadzie nie miał pewności, czy poprawnie poskładał jej imię, bo przekręcić je nie było zadaniem trudnym.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Z tym się zgodzę - uśmiech jest najważniejszy, chociaż równy jak rodzina i przyjaciele. Ale tych rzeczy nie będziemy mieć bez pozytywnego nastawienia, czyli szczęścia, ale także obdarowywaniu nim innych osób. Bo przecież co to za rodzina, która jest budowana na złości, aniżeli na miłości, zaufaniu? Inaczej chyba nie może być. Chociaż przypomniał mi się serial 1000 Ways To Die, gdzie małżeństwo ciągle się ze sobą kłóciło, okłamywało. Tak oto jej mąż powiadomił zabójcę, żeby śledził żonę i jakby ją zauważył z innym facetem - zabił obydwu. Jak to kilka razy w tygodniu mężczyzna zamówił sobie dziewczynę do zabawy, lecz co się okazało? Że to jego żona była! I zginęli wszyscy, bo postrzelił ich anonimowy morderca, którego zamówił. Historia ta głupia jest i dosyć nierealna, jednak przedstawia sytuację, gdzie nie ma szczęścia oraz zaufania - fundamentów związku i życia. Pomijając ten serial (bardzo fajny, bo flaki są!), dziewczyna jeszcze bardziej się uśmiechnęła, tworząc gest Victorii, czyli zwycięstwa, ot tak, by basior się nie martwił. Na paluszkach, oczywiście.
- To nic poważnego, tylko przeszłość, która mnie śledzi. A powinno się patrzeć w przyszłość! - powiedziała radośnie, znów myśląc o mentorze, który to umarł. Przecież on chciał, by ta ciągle była szczęśliwa, codziennie na jej twarzy witał ją uśmieszek... - On-ga-ku Ji-yuu!
Powiedziała wyraźnie, sylabami, by basior później się nie mylił. Nie obraziłoby ją to, jednak poprawna polszczyzna japońszczyzna jest ważna!
"Spełnię twoją prośbę, Ongaku!" - pomyślała stanowczo, będąc z niego dumna. Ona chyba nie jest napełniona optymizmem, lecz sama nim jest.
Puściła oczko barmanowi, bo bardzo polubiła uszczęśliwiać innych. W sumie, chyba taki jest jej los - płakać ze smutku nie potrafi (kiedy to było...), bić się nie potrafi, matematyki nie umie. No cóż, ale muzyka doprawiła ją wolnością i radością, albowiem jest coś lepszego niż wolna twórczość, którą każdy tworzy tak, jak chce? Prawda prawdą, w kartach historii zaistnieli Mozart, Beethoven, Chopin... Jest ich wiele!
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Widziałam ten odcinek - akurat całkiem niedawno. W tv, drugi już raz, wszędzie same powtórki. Cóż zrobić - wakacje. Dlatego telewizor nie 'chodzi' za często, bo i tak nic w nim nie ma. Człek skacze po kanałach, od jednego do dwudziestegoktóregoś, a tam - nic. Wszędzie. Jedynie fokus tv trzyma poziom, aczkolwiek dokument o perkusiście The Who też juz widziałam po raz drugi. Dokumenty jednak mają to do siebie, iż oglądam nawet po kilka razy - za każdym zapamiętując inne szczegóły.
- Rozumiem - przyznał. - Jednak nie sposób nie przyznać, że gdyby nie przeszłość właśnie, nie bylibyśmy dzisiaj tym, kim jesteśmy. Każde, nawet przykre doświadczenie, zmienia nasz charakter, sposób postrzegania pewnych kwestii, zmienia szablony zachowań. O ile więc nie powinniśmy do niej powracać po to, by się smucić - o tyle, moim zdaniem, nie powinniśmy też o niej w pełni zapominać - kontynuował, jednocześnie chowając szmatkę pod blat, tam, gdzie jej miejsce. Zawsze pod łapą, na wypadek, gdyby coś się rozlało; jednocześnie zaś schowana przed spojrzeniem klientów nie szpeciła aż tak bardzo, jak mogłaby szpecić, wisząc gdzieś na widoku. Idealna lokacja, nieprawdaż?
- Ongaku Jiyuu - powtórzył, dumny z siebie, że w końcu mu się udało. Ba, odruchem wypiął nawet pierś! Szybko jednak zorientował się, iż od dawna nie jest już szczeniakiem, tym samym niektóre z zachowań już nie w pełni mu przystają, powrócił zatem w momencie do mniej napiętej postawy, uśmiechając ospale, jakoby zamierzając pod tymże grymasem schować wszelkie zakłopotanie, które - jak na złość - wzbierało niemal w każdej chwili.
- Zapamiętam, słowo - zapewnił. - Przepraszam za to, po prostu nie poznałem nikogo, kto zwałby się podobnie - wyjaśnił, nisko skinąwszy łbem w pełnym pokory geście.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Człek teraz siedzi tyłkiem przed komputerem, wieczorkami telefon i takie błędne koło. Muszę się wyrwać z tego szaleństwa, bo to przecież wpłynie źle na moje zdrowie. Chociaż paluszki same domagają się pisania, wymyślania czegoś nowego, poznawania innych osób, zarówno w internecie, jak i tutaj, nie mogę wiecznie pozostać w wirtualnym świecie, zniewolona nim. Istnieje też realne życie, które bardzo lubię, pomimo osób, których spotkałam i sprawiły mi przykrość. Przekleństwa, obrażanie, zboczeństwa na każdym kroku, nawet przeczytanie jednego słowa "huk" na zmianie literki "k" na "j" przez większość klasy, śmianie się z tych rzeczy. Aż zaczyna się to być wnerwiające, domagam się NORMALNEJ, ZDROWO UMYSŁOWEJ klasy. I tyle. Czasami uważam, że lepszy jest internet, jeżeli spotkasz kogoś, kto posiada szacunek.
Waderka słyszała teraz tylko tykający zegar i mijający nieubłaganie czas - przecież ma go dużo. Może tutaj zostać dłużej.
- Bez przeszłości byśmy się nie urodzili, taka prawda. I by nas nie było - oznajmiła, patrząc na basiora, który schował szmatkę pod blat. - Ale życiem należy się cieszyć!
Dziewczyna bardzo się rozluźniła, słuchając dobrych kawałków, ale też i nie zapominając o otaczającym ją świecie. Teraz, gdy nie mam glukozy i cukrów, poczułam ogromną chętkę na żeeeeeeelki, które są obecnie w szafie. Szafo, chodźże tu! Zapomniałam także, że dziewczyna chyba nic nie jadła od przybycia do Krainy... Tak oto spojrzała jeszcze raz w menu, wyszukując jakiegoś jedzenia, ale wszędzie napoje. Zapiekanka, hot-dog oraz hamburger. W brzuchu jej burczało, jednak dopiero teraz to zauważyła. Mam złe doświadczenia z "gorącym psem", gdyż zawsze mi dodatki leciały na podłogę, szczególnie przed sklep. Ludzie potem patrzyli się, dlaczego na chodniku leży parówka... Ale pomijając to, Jiyuu położyła na blacie 4 Kosteczki i poprosiła Alastair'a.
- Jeżeli jest to poproszę hot-doga - uśmiechnęła się, chichotając pod nosem. Czyżby była chichotką?
Trochę źle się czuła, chociażby dlatego, gdyż ktoś ją obsługiwał, a tego bardzo nie lubiła. Ale taka praca pracowników, muszą po prostu pracować.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Alastair uśmiechnął się mimowolnie, kiedy jego filozoficzne rozkminy zostały sprowadzone do przyziemnych wniosków; nie miał jednakże jej tego za złe, ba, przeciwnie, wdzięczny jej był za to, iż nie kontynuowała tego typu dialogów. Jeszcze by się z tego nie wyplątał, a - szczerze mówiąc - filozofie rozmaite, dyskusje nad bytem i niebytem, poszukiwanie definicji szczęścia i nieszczęścia, nie należały do jego ulubionych zajęć. W zasadzie nie cierpiał ich. Tak, tak. Ucieszyło go więc, iż - zapewne z racji na młody wiek rozmówczyni - można zejść na ziemię, kontynuując rozmowę na znacznie przyjemniejsze, bardziej lekkie tematy. Uśmiech jednakże nie schodził z jego pyska przez dobrą chwilę; w zasadzie ustąpił dopiero w momencie, w którym wilk postanowił się odezwać. Wszakże przemawianie z bananem na ryju do najłatwiejszych zadań nie należy, prawda? W międzyczasie sięgnął po solone orzeszki (wiem, nie ma ich w menu - jeszcze), by wsypać je do miseczki i postawić na blacie. Niechaj nie próbuje płacić - ha! nie ma ich w karcie, mwahaha. Cwane, czyż nie?
- Jasne, już podaję. Pierwszy głód, zanim parówka i bułka odpowiednio się spieką, proponuję zapchać orzeszkami. Mam nadzieję, że nie jesteś alergiczką? - zagaił, wszakże lepiej zapytać, niźli podtruć - nieświadomie nawet! - nastolatkę. Skoczył po bułkę, parówkę, zapakował i wetknął do piecyka, najpewniej gotowe będą w następnym poście. Ewentualnie za dwa. Pozwoli to przytrzymać Ongaku dłuzej w "Nucie", tym samym powodując, że będę miała z kim pisać. Ależ ze mnie kombinatorka wychodzi, proszę - proszę! Przy okazji userka uświadomiła sobie, iz sama jeszcze dziś nie jadła - jednak na skutek bólu brzucha nawet nie odczuwa głodu. Poza tym, żeby zjeść, musi iść do sklepu, bo lodówka pusta. No, nic.
Alastair, tuż po tym, jak bułka z parówką wylądowały w piekarniku, powrócił na stanowisko za ladą, sięgając  łapą po orzeszki, by następnie wepchnąć sporą ich ilość do białego pyska. Uwielbiał słone przekąski! Paluszki, orzeszki, prażynki, krakersy... Zdecydowanie cenił je wyżej, aniżeli słodkości wszelkiej maści. Poza tym słone najlepiej się komponuje z piwem, nieprawdaż? A napój ten lubił, chociaż pijany bywał rzadko, nie zataczał się - bo to alfie niegodnym! Znał swoje granice. I były one tymi, do których lepiej się nie zbliżać.


EDIT:

Kostki, oczywiście, schował do kasy, bom zapomniała o tym wspomnieć ^^'
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dobra, obecnie moje łącze jest bardzo powolne, co pozwoli mi się zapewne rozpisać, gdyż teraz kombinuję z Linuksem. Prawdę mówiąc - nie mam na nic ochoty, nawet na pisanie posta, ale cóż, trzeba odpisać, bo nie wypada czekać tydzień na odpowiedź ze strony trzeciej. Tak oto uśmiechnęła się, tak bez powodu, by umilić ten czas, patrząc na dziwną rzecz, którą barman wsypał do miski i poczęstował dziewczynę. Nigdy takich jeszcze nie jadła, jej dieta składała się z mięsa i wyłącznie mięsa, być może dlatego nie ma idealnej sylwetki, ale nadal można mówić na nią "chuda". W sumie przyszła się tu nadziać niczym kaczka, ale to tak na marginesie. Nie wiedziała, że Piwna Nuta posiada jedzenia, a ona Kostki. Pomijając to i wszelaką inną filozofię mojego głodu (siostra ukradła mi żelki, buuuuuuu ;__;), dziewczyna wzięła do łapki jednego orzeszka i spróbowała.
- Nie wiem, chyba nie - dodała, biorąc następnie całą garść i wsadzając ją do pyska, albowiem bardzo jej posmakowały. Trochę trudno mówić o jedzeniu, gdy samym jest się głodnym. - Bardzo pyszne!
Pogłaskała się po brzuszku na znak, że jej bardzo, ale to bardzo smakuje. Autorka wie jedno - Jiyuu alergiczką nie jest, ale obdywa wilki chyba nie. Do Alastair'a idzie kwestia, czy zacznie się niepokoić o zdrowie i życie dziewczyny.
Niewola jest zła, ale przecież i tak ma tutaj ochotę zostać, więc niech się Taharakowa nie martwi o to. Jej ogon latał na wszystkie strony - lewo, prawo, góra, dół, waderka była niezwykle szczęśliwa, na tyle szczęśliwa, że jej uśmiech nie znikał z paszczy. Z bananem mówi "okrojonym", czyli po prostu uśmiecha się, ale na tyle, by to głupio nie wyglądało. Co do piwa i wszelakich maści alkoholowych (wódka, sake, wino, whisky itd.), nastolatka ich nigdy nie próbowała, ale wie jedno - w uścisk nałogu nigdy nie wejdzie, albowiem co to ma być, gdy jesteśmy zmuszani, czy to z naszej czy nie naszej woli, gdy muzyka wychodzi piękna tylko wtedy, gdy naprawdę ją cenimy.
Już po chwili można było wyczuć zapach pieczywa (albo zamrożonego pieczywa odgrzanego w piekarniku, też tak wiele innych robi) i parówki. A teraz mi się coś przypomniało - do pasztetu ze sklepu dodają grzebienie kur czy tam kogutów, żadna mi różnica. Ale jedno wiem - ohyda, fuj!
- Masz jakieś hobby? - zapytała się Jiyuu, zaciekawiona stojącym przed nią osobnikiem.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Niedobra siostra, wygoń do sklepu po nowe. Ja bym tak zrobiła. Zeżarła - niech odkupi. Obecnie nie mam tego problemu, bo siostra siedzi u rodziny, jakieś 500 km ode mnie. Tak więc nikt niczego nie wyjada; z drugiej jednak strony - nikt też niczego nie kupuje, a to boli najbardziej. Człek patrzy, jak pieniądze w portfelu topnieją, a lodówka za moment znowu świeci pustkami. Gdzie tutaj jakakolwiek logika? Narzeczony userki wyjaśnił jej to pospiesznie: lodówka też jest głodna i wyjada jedzenie, może cos w tym jest. Przynajmniej - w odróżnieniu od pralki - nie pożera skarpetek. A jeśli nie masz ochoty na pisanie: spokojnie, nie musisz, jam cierpliwy człek. Zwłaszcza tutaj, bo na "Piwną Nutę" mam na Alku dodatkowe miejsce, wynikające z rangi przedsiębiorcy. Tak więc spokojnie mogę czekać na odpowiedzi, żaden kłopot - słowo. Tylko daj znać, żebym nie czekała jak głupek na odpowiedź.
Alastair miał to do siebie, że osobnikiem był całkiem troskliwym, chociaż może nie zawsze okazywał to w należyty sposób. Kiedy więc samica nie rozwiała jego wątpliwości, ba, rozsyciła je swoją niepewnością jeszcze bardziej, postanowił uważnie obserwować Ongaku, licząc, iż dostrzeże najmniejsze chociażby przejawy reakcji alergicznej i czym prędzej pogna do cioteczki, ratując waderę przed śmiercią. Lea pomoże. Tak, dalej nie wie, że Lei już nie ma. I wbrew obawom - pieczywo, podobnie jak parówka, było świeże. Nie sprowadzał towaru wiele, co pomagało uchronić ewentualne pozostałości przed "mrożeniem na później". W zasadzie bułkę zawsze chętnie pożerał gołąb wilka, parówki zaś wcinał sam do piwka (albo i bez piwka, co tam, parówka dobra rzecz). Spoko, grzebienie kuraków to nic w porównaniu z tym, co dodaje się do parówek. Trują nas na każdym kroku, niestety. Tak czy inaczej, Ali pociągnął nosem, by zaraz zajrzeć do piekarnika.
- Jeszcze momencik, bułka z wolna się rumieni, parówka też - zauważył. W zasadzie chyba parówka powinna być w piekarniku dłuzej, niż sama bułka, ale userka nie ma pewności, nie jest specem w gotowaniu, nawet w ramach fast foodów.
- Cieszę się, że Ci smakują. Co do hobby... Cóż, chyba jestem całkiem nieciekawym osobnikiem. Nie ma niczego, co sprawiałoby mi radość. No, poza pracą w tym miejscu, na "Piwną Nutę" poświęcam praktycznie cały swój wolny czas - oznajmił, powracając do panny Jiyuu, bo przecie gapienie się na hot dogi wcale nie sprawi, iż będą wcześniej gotowymi do spożycia. Niegrzecznym jest natomiast ślęczenie nad piekarnikiem, zamiast skupić się na rozmówczyni.
- Domyślam się, że Twoje hobby jest jakoś powiązane z przedmiotem, z którym tutaj przyszłaś? - zagaił zainteresowany, wszakże już od samego pojawienia się dojrzewającej w lokalu intrygowało go, co też mogła ze sobą przytachać.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Do siostry przyjechał chłopak i gdzieś sobie poszli. Z Wrocławia, a my jesteśmy tam, gdzie kremówki są standardem. Ale spokojnie, mama już mi zapewniła pójście do Biedronki, by kupić ukochane żelki, w ogóle - zawsze chodzimy gdzieś wieczorem z psem, przejść się do sklepów, rodziny... Ale pomijając to, że tęsknię niezwykle za tymi słodyczami, które bardzo, ale to bardzo kocham.
W tle grała muzyka - no bo co innego może grać? Kilka nieprzyjemnych typów przy stolikach, na szczęście nie przy barku. Można by powiedzieć, że to miejsce jest bardzo energiczne, tętni życiem. Raczej skończyła się moda na arnorektyczne postaci (o, siostra przyszła...), teraz modne są kluchy oraz fałda tłuszczu. Dziewczyna zaśmiała się lekko, patrząc wilkowi w oczy. Nie zakochała się w nim, no coś Ty! Jeszcze jest młoda i troszeczkę głupia, dopiero co wyrosła z małego szczeniaczka. Po prostu te osoby, które patrzą w paczałki, nie kłamią. Te, które wymyśliły coś nierealnego, mają wbity wzrok w ziemię, po prostu nie czują się na siłach, by odzywać się do kogoś, u kogo może stracić honor, przyjaźń, być może i miłość... Łapkę położyła na blacie i spojrzała na swoje niewielkie, nawet nieostre pazurki - no bo ostre nie mogą być, gdyż zniszczyłyby instrument od mentora.
Co do Leośki... Bardzo za nią tęsknię, lecz ta postać nawet jej nie zna, przez co nie ma prawa płakać za nią. Ale Lea była fajna, przypominają mi się jej słowa: "Kochaniutki, kochaniutka"... Aż mi się beczeć chce w rzeczywistości, ale życie realne też jest ważne. Ostatnio właścicielka Lei nie wchodzi na forum, to znaczy, chyba, bo nie znam jej wszystkich kont. Mimo to była kochana!
- Spoko, chętnie poczekam! - dodała i przestała się na niego ciągle gapić. Z tego, co wiem, w pewnej religii uważają krowę za świętość. Czyżby Alastair był krową (świętą)? Ale nie no, to taka moja filozofia i nie miałam zamiaru go obrazić. - Lepiej jest jeść ciepłe niżeli zimne.
I znów ten jej bananek na pyszczku. Przecież uwielbia dawać innym swoją radość, czyż nie? Czy ma być taka jak inni, czyli ciągle być w żałobie, smucić się, płakać (ale ze złych rzeczy)? Coś jakoś nie miała czasu na inne rzeczy, lepszy jest optymizm, niżeli pesymizm. Ogon nadal tupał, ruszał się, najwyraźniej dziewczyna fajnie się czuła w tym lokalu. A kiedy się on zmęczy - nie wiem, ale skakać będzie, dopóki waderka się nie padnie ze sił albo czegoś innego.
- Oj, przestań, każdy ma jakieś hobby! - oznajmiła radośnie, puszczając oczko i uśmiechając się lekko. - Każda osoba pod względem czegoś jest ciekawa!
Nie przeszkadzało jej to, że Alastair nie patrzył na nią, może obserwować sobie hot-dogi i z nią rozmawiać. "Panny"? To ona taka stara jest? Nie no, żartuję, nie miałaby nic przeciwko, gdyby ktoś ją tak nazwał. Wena mi się kończy, aaa... I jeszcze muszę posłać siostrę po żeelki... I jeszcze system postawić... Jest strasznie gorąco...
Po chwili do jej uszu dotarło pytanie dotyczące przedmiotu opierającego się swobodnie o barek. Widząc, że barman się nim zainteresował, ta bez żadnych skropułów podniosła go i odpięła guziczki, ujawniając przedmiot znajdujący się w etui. Piękne, lśniące, drewniane skrzypce. Wyglądały troszeczkę staro, no bo mają około... 50 lat? Nie no, nie wiem, ale na pewno nowe nie są.
- Skąd wiedziałeś? - zapytała się przyjaźnie, wyjmując instrument z pokrowca. Położyła go na barze, by dorosły mógł dokładniej przyjrzeć się dziwnemu przedmiotowi. - Jestem muzykiem!
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Po chwili zapach, przyjemny, wszechobecny, śmiało rozchodzący się po lokalu zasygnalizował jawnie, iż hot dog najpewniej jest już gotowym do spożycia. Alastair przeprosił na moment, by zaraz podskoczyć do piekarnika i ostrożnie otworzyć drzwiczki, co spowodowało, iż zapach stał się jeszcze intensywniejszym. Uśmiechnął się do zarumienionej zdrowo, acz na pewno nie twardej - bo świeża i nie byla w piekarniku przesadnie długo - bułki, po czym przez rękawice wyjął rożen, by następnie delikatnie przełożyć przekąskę na talerzyk. Ten zaś podał nastolatce, stawiając go na blacie. Zaraz też pochwycił sos amerykański, typowy dla fast foodów, ketchup oraz musztardę, stawiając trzy butle niedaleko talerzyka. Ktoś, kto dba należycie o bar, z całą pewnością myje łapy równie często jak naczynia czy ladę, zatem o to obawiać się nie musisz - nie dotykał Twojego posiłku brudnymi łapskami.
- Smacznego! - rzucił entuzjastycznie, z niemałą dozą wesołości, bo i czymże mialby się obecnie smucić. Przez okna wpadały słoneczne promienie, co znaczyło, iż zaćmienie - spędzające mu ostatnio sen z powiek - odeszło w zapomnienie, oby na jak najdłuzej. Nadal jednak nie miał żadnego pojęcia, czymże było ono spowodowane. Zagryzł myśli garścią solonych paluszków, które zaraz też przeżuł z charakterystycznym odgłosem pękających pod naporem zębów fistaszków.
- Ach, przeczucie mi tak podpowiedziało, Ongaku Jiyuu - zaczął tuż po przełknięciu orzeszków. - Nigdy wcześniej nie widzialem takiego instrumentu. Istnieje szansa, że kiedyś coś dla mnie zagrasz? - spytał jeszcze, z podziwem na pysku wymalowanym przyglądając się skrzypcom samicy.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Rzeczywiście - zapach stał się wszechobecny, więc nawet mała myszka mogła wyczuć woń pysznej parówki (do której dodają różne świństwa, ale to tak na marginesie - nie brzydźmy i nie zniechęcajmy nastolatki do jej zjedzenia), zarumienionej bułeczki, aczkolwiek nie spalonej po brzegach na czarno, trochę tej sałatki czy co to to jest oraz prażonej cebuleczki. Na szczęście Alastair'a - żadnej myszki goniącej po stole lub podłodze nie było, więc sanepid nie może się do niczego przyczepić. Jiyuu kiwnęła radośnie głową, nie mogąc doczekać się pysznego, aczkolwiek niezdrowego jedzenia - userka przed chwilą zjadła kebab mini, przez co każdą myśl o cukiernica, żelkach, fastfoodach i innych rzeczy do konsumpcji powoduje u niej zawrót rozdrobnionego pokarmu w żołądku na zewnątrz. Po chwili oczekiwania samiczka otrzymała zamówienie na talerzyku, wraz ze dziwnymi sosami schowanymi w kolorowych butlach. No cóż - jak jest to próbować wszystkiego! Tak oto dowaliła sobie sporo sosu, prawdę mówiąc - chyba więcej niż "gorącego psa", a następnie wzięła kęs parówki i bułki, która jej bardzo, ale to bardzo posmakowała! Niech nie dba o linię, przecież nie chce być anorektyczką, a przy trenowaniu gry na skrzypcach, schudnie. Warto dodać, że samiczka odsunęła powoli instrument, by go nie pobrudzić.
- Dziękuję, Alastair! - oznajmiła po przełknięciu jedzenia w buzi. Kultura obowiązuje, zawsze i wszędzie!
Można powiedzieć, że dziewczyna bardzo szybko zjadła fastfooda, aż zbyt szybko. Spowodował to jej wzmożony apetyt, albowiem podróż zabrała muzyczce sporo energii. Niechaj je! Po krótszej chwili usłyszała pytanie dotyczące owego instrumentu położonego na stoliku.
- Smacznego! - dodała na początek, by okazać trochę szacunku. - Nigdy? Mogę teraz zagrać, jeżeli chcesz!
Nie, ona i autorka nie zmuszał się do gry, albowiem weną mi powróciła, a Jiyuu bardzo lubi odtwarzać kompozycje znanych muzyków, aczkolwiek znacznie inaczej, niżeli pokazuje to partytura. Przecież muzyka jest wolna, każdy może ją zmieniać, czyż nie? Nastolatka rzadko stosowała się do dokumentów z nutami, ponieważ nie chce zostać zapomniana oraz to lubi. Taka melodia brzmi inaczej, znaczniej wesoło oraz pokazuje jej uczucia.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Skinął potakująco łbem, zaś na jej pysk wkroczył wyraz przepełniony pewnym zawstydzeniem czy zażenowaniem. Nigdy. Cóż, jakiekolwiek przejawy muzyki w Krainie zginęły dawno, dawno temu, userka ledwo pamięta, iż kiedyś istniała jakaś kapela rockowa. Ale nie wie ani, czy faktycznie istniała, czy tylko mówiono, że ma powstać. Nie pamięta także, kto wchodził w jej skład, wszakże było to ładne kilka lat temu. Gdzieś przy moich początkach, w 2011 bodajże. W każdym jednak razie: Alastair nie zwykł też zapuszczać się w rejony okupowane przez ludzkie istnienia, zatem nie miał możliwości ujrzeć skrzypiec nawet podczas używania ich przez żadnego z dwunogów. Futerał oraz jego zawartość były więc czymś zupełnie nowym dla maga; cudem i dziwem, pierwszy raz widzianym na oczy. Nie był tym samym w stanie nawet wyobrazić sobie ich brzmienia, choć zapewne zyska w spadku po userce wielką sympatię wobec wszelkich instrumentów smyczkowych. Na razie jednak faza zafascynowania dźwiękami wciąż była przed nim. Ujął w łapę pilot od telewizorów, tym samym wyciszając je do zera.
- Chyba, że się krępujesz? Nie chciałbym, byś czuła się jakkolwiek zakłopotana czy by było Ci niewygodnie - wyjaśnił, wciąż dzierżąc w łapie pilot od zawieszonych w obu salach telewizorów. Załóżmy, iż były na tyle kompatybilne, że wilk nie musiał fatygować się do sali dla palących, której zresztą nigdy nie lubił, by i tamten odbiornik, osobno, wyłączyć. Obraz pozostawił, wyciszając jednak dźwięk. W ciszy, która zapanowała (nie licząc rozmów czy śmiechów ewentualnych klientów) z pewnością gra nastolatki byłaby na tyle wyraźnie słyszalna, iż Ongaku mogłaby zwracać na siebie uwagę zainteresowanych wilków. Chciał jej oszczędzić wszelkich dyskomfortów, zapytał zatem o jej opinię. Nie zwykł narzucać własnych stanowisk i nawet jako alfa starał się tego wystrzegać.
- Ale nie będę ukrywał, bardzo ciekawi mnie brzmienie tego... instrumentu - wyjaśnił, nieco zażenowany tym, iż nie znał nawet nazwy tego mitycznego dlań przedmiotu. Nie chciał jej urazić, zaś okazując się totalnym laikiem w kwestiach ważnych dla Jiyuu, mógłby niecelowo to uczynić. Myśl ta dobijała wilczka jeszcze bardziej, powodując, iż jasny ogon mimowolnie zaprzestał ruchów wahadłowych, które niemal nie odstępowały Alka na krok. Obecnie biała kita wisiała bezwładnie z tyłu samca - bo z przodu przecie nie mogła.
Co do kebaba - zabawne, ale wczoraj z narzeczonym pojechaliśmy na jednego w ramach kolacji, mniej więcej o podobnej porze. Widocznie wczoraj był wieczór kebabowy, cóż. : 3
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Jak się wkurzyłam, gdy rodzice odłączyli mi ładowarkę od laptopa i chodził on na baterii. Już miałam wysłać post, dokończyć go troszeczkę, gdy zrobił magiczne "Pyk!" i zionął ducha. Jakie było moje wkurzenie, teraz wiem, jak to jest, gdy miało się poprzednim razem większą wenę na posta, gdy tętniło się weną, ach, a ja jej poprzednio nie miałam, z czego się zdenerwowałam. Ale powracając do tego, postaram się odtworzyć to, co napisałam. Co do kapeli - niestety, ale wadera nawet nie wie, że nie ma tutaj żadnych kapel, jednak w House'ie Cuddy kazała zamówić meksykańską, jednak jej się nie udało. Pozostawiając sprawy realne, dziewczyna odłożyła talerzyk w bezpiecznym miejscu, by go przypadkiem nie stłuc - jest niezdarą i to jaką. Zawsze sprawiała dużo problemów rodzicom, między innymi zdołała sprowadzić ogromnego niedźwiedzia (gdy miała kilka miesięcy!) do watahy. Po drodze zdołała krzyczeć na całe gardełko, jednak, co się okazało - szczeniaczki miały co jeść przez nią, ale i tak opiekunowie na nią nakrzyczeli. Nie interesowali się nią aż tak bardzo, bo wiedzieli, że da sobie radę. Ona - chciała zostać zauważona w ich oczach, jednak na darmo, albowiem matka zajmowała się leczeniem innych wilków, a ojciec, jak to zwykle bywa - dostał tytuł Wojownika, dlatego musiał za każdym razie stawać na polu walki, gdzie przelewała się niczym ogromną rzeką krew, kości pękały, roztrzaskiwały się na małe kawałki, a niebo było czerwone, pokryte zwykle popiołem, dymem, gdyż mieli do dyspozycji ogień - dla niecywilizowanych jest to błogosławieństwem, albowiem z jej dawnej watahy nie zapuszczali się daleko, aż do tej Krainy. Tylko Jiyuu, która przyszła tutaj pod przesłaniem mentora, zdołała dotrwać końca tej zimnej podróży. Trwało to kilkanaście dni, zwykle upolowała jakiegoś zająca, by go następnie zjeść. Ale teraz wie jedno - króliki w przeciwieństwie do hot-dog'ów są ohydne, nie warte tyle zachodu. Nawet pomijając te złe rzeczy, które dodają do parówki, prażonej cebulki i czegoś tam jeszcze, dziewczynie bardziej smakowało jedzenie z lokalu niżeli swojszczyzna.
Po krótszej chwili dźwięk z telewizorów tak jakby "wygasł", a w tle słychać było tylko tych, którzy odważyli się tutaj pozostać. Śmiechy, nieraz krzyki, ale zwykle zwyczajne rozmowy, związane ze życiem - "Co jutro robisz?", "Jak ci minął dzień?", "Jak tam praca?". Nie przeszkadzało to waderce, no ba - mogłaby nawet grać w większym hałasie, przecież jej aż tak nie przeszkadzał. Najbardziej zdziwiło ją to, że wilk ściszył naraz dwa telewizory, co, być może, uznała za magię, coś niezwykłego. A może telepatia? Co prawda nie widział, ale drugim pilotem mógł wyłączyć oba telewizory. Ale prawdę mówiąc, informatycznie, zapewne dekodery działały na tej samej częstotliwości. Po chwili do jej uszu dotarło pytanie barmana, chyba tutejszego szefa, gdyż nikogo z personelu nie widziała. Odpowiedziała na nie spokojnie, jednak czuła motylki w brzuchu. To jej pierwszy "mały występ" wśród kilkunastu osób, może i więcej od czasu przyjścia tutaj.
- Nie, wszystko jest w porządku! Dobrze się czuję!
A ja głodna jestem. Zaraz zrobię sobie kanapkę, a pies wymaga ode mnie wyprowadzenia go na pole. Jestem w potrzasku. Ale powracając do dziewczyny, której chciało się trochę zwrócić zjedzony posiłek - chociażby dlatego, że pokarmy po większej głodówce powinno się spożywać powoli i w małych ilościach. Dziewczyna miała teraz dylemat, którą kompozycję wybrać... Może Mozarta? A może Cierpienia Miłosne? Po chwili znów do jej uszka dotarło zdanie basiora, albowiem zainteresował się owym instrumentem.
- Zobaczysz, brzmi pięknie! - dodała, po chwili słysząc dłuższą przerwę między jego zdaniami. - Są to skrzypce.
Po chwili podarowała smyczek Alastair'owi, mówiąc, żeby delikatnie nim "przejechał"
po strunach. Co z tego, że nie ma talentu, niechaj poczuje brzmienie smyczkowego "pudełka". Prawda prawdą, Ongaku dostała owy przedmiot od mentora, jednak nie miała nic przeciwko, by ten spróbował na nim zagrać. Co z tego, że na stole. Natychmiastowo muzykiem nie będzie, przecież tak samo zaczynała dziewczyna - poznawała instrument tak samo, jak basior teraz - jego melodię. Być może na stole będzie trochę trudniej, ale nie miała nic przeciwko, żeby ten wziął do łap skrzypce i spróbował coś z nimi zrobić (ale nie zniszcz go o podłogę). Oczywiście jej uwadze nie przeszło to, że barman przestał wymachiwać jego białym ogonkiem. Rozumiała, że tutaj nie wszyscy są chodzącą encyklopedią, więc nie miała tego za złe dorosłemu.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Laptop siostry miał głupi zwyczaj robienia "PYK!" bez ostrzeżenia - choć opcje wyraźnie sugerowały, iż przy poziomie 10% zakrzyczy o prąd. To było przykre, naprawdę. Znam ten ból.
- Skrzypce - powtórzył głucho, strzygąc uchem. Owszem, miewał zwyczaj powtarzania po rozmówcach ich imion tudzież kwestii istotnych, ot, w celu lepszego zapamiętania. Pomagało, nawet psychologowie niejednokrotnie powołują się na dwie zasady uczenia: zasadę pierwszeństwa oraz świeżości, nie umniejszając jednak kwestii powtarzania jako kluczowego elementu zapamiętywania. Ale to już rozkminy odbiegające zdecydowanie poza kanony fabuły, a jedynie mieszające w umysłach. Skupmy się zatem na samym Alastairze, który dostał właśnie do łapy... coś. Spojrzał w pełnym niezrozumieniu pierwej na smyczek, następnie zaś zerknąwszy na jego właścicielkę. Kijek? Z czymś jakoby włos? Przekręcił łepetynę niczym zainteresowany psiak userki, zwłaszcza za czasów, gdy był szczenięciem. Dzisiaj zdarza mu się to nieco rzadziej - bo i coraz mniej rzeczy jest w stanie go zaskoczyć, zaintrygować.
Zgonie z informacjami, nieco niepewnie ujął w łapę smyczek, delikatnie oraz ostrożnie przesunąwszy nim po strunach. Niestety, brzmiało to zgoła jak obdzierany ze skóry waran z Komodo. Chociaż userka nie ma pojęcia, jaki to dźwięk wydaje wspomniany smok, jest niemal pewną, że brzmiałby podobnie. Ma taki brzydki ryj. Alastair mimowolnie skrzywił się, stwierdziwszy, iż zdecydowanie się do tego nie nadaje. Przez łeb nawet nie przyszło mu, coby oprzeć instrument o własną brodę, bo i skąd miałby taki pomysł wytrzasnąć, kiedy skrzypce byly mu zupełnie obcymi? Podobnie zachowałby się zapewne, gdyby dać mu wędkę i kazać łowić ryby - wolałby uczynić to za pomocą własnych łap czy kłów. Nawet wyobraźnia, nieważne jak bujna i bogata, ma pewne granice. I niezależnie, jak byś nie próbował, nie będziesz w stanie ich przeskoczyć.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dobra, laptop podłączony do źródła zasilania, bateria ładująca się maksymalnie do 96%. No cóż - jak na 5 lat to jest całkiem dobrze, sprzęt dobrze działa i co najważniejsze - można na nim grać! Ale nie na skrzypcach, lecz w gry komputerowe - uciekając przed zombiakami, strzelając w głowę Skauta rodem z Team Fortress 2, robić psikusy sąsiadowi w Sąsiedzi z Piekła Rodem... Możliwości jest wiele, jednak oddaję się bardziej informatyce, niżeli nudnemu budowaniu bazy w wszelakich podobnych do DayZ. Pomijając moją filozofię na temat wszelakich tytułów pochodzących ze Steama, wadera uważnie obserwowała, jak basior zaczyna powoli obsługiwać drewniany instrument - dosyć niepewnie, ale zapewne lepiej, niżeli ona za pierwszym razem. Tak samo reagowała, tak samo nie wiedziała, co z nim zrobić, do czego służy. Należy wspomnieć, że nie każdy jest natychmiastowo artystą wymagającym chwały i wszelakich dobrodziejstw z tym związanym, jednak basior tak słodko wyglądał, gdy przekręcił łebek niczym pies mojej babci, gdy telefon zaczął wydzierać dzwonek. Dziewczyna w tym samym czasie oparła swoją główkę o dwie łapki na blacie, patrząc na każdy szczegół - nawet wsłuchując się w wydany dźwięk przez instrument. Uważała, że choć nie każdy ma talent, basiorowi dobrze poszło. Pomimo tego, że melodia ze skrzypiec brzmiała niczym wątróbka, której userka nie lubi, uważała, że lepiej mu poszło, niżeli dziewczynie półtora roku temu. W sumie - była wtedy dzieckiem, przez co nauka szybciej jej szła, ale zaczynała tak jak każdy inny - nijak. Jednak doszlifowała swój drogocenny kryształ, przez co stał się nieskazitelnie piękny, aż zbyt piękny. Dodając do tego jeszcze emocje, które zwyczajnie jej towarzyszą, jest to coś niezwykłego, coś z innego świata. Ale ta nie zwracała na to, że ma talent, lecz na to, żeby nikt nie zapomniał jej zmienionej melodii.
- Wooo, lepiej ci poszło, niżeli mnie wcześniej! - Jiyuu oczy zabłysnęły, na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale też i zdziwienie, bo przecież barmanowi lepiej poszło, niżeli nastolatce półtora roku temu, czyż nie? Chociaż nauczycielką by nie była, nawet nie śmiała wyjaśnić basiorowi, żeby położył pudełko na ramieniu i przyparł bródką, jeżeli wilki coś takiego mają, przez co czuła się troszeczkę winna. Bez szkolenia ani rusz, ale jak dzieci poznają świat? Przez dźwięk. Nieważne jak to robią, cieszą się z tego i mają radochę! Nawet nie wiedząc, jak z tego korzystać. - Przepraszam, nie wytłumaczyłam ci jak używać wspomnianego instrumentu, przez co wyszłam na idiotkę.
Spuściła głowę, by wyrazić skruchę. Nie miała zamiaru rozkazywać mu, chciała po prostu mu pokazać działanie skrzypiec. Jak nie chciał to nie musiał, nie zmuszała go do tego. Poczuła się wtedy tak żenująco, w jej gardle zrobił się taki zacisk, że jakby połykała jedzenie, czułaby je w gardle, jak przechodzi przez przełyk pokarmowy. Co do waranów z Komodo - grałam w Zoo Empire, gdzie te stworzenia były i je hodowałam, miałam także pandy, żyrafy, słonie, pingwiny królewskie, niedźwiedzie. Co tylko zapragniecie, to znajdziecie w Zoo Empire. Chociaż wygląda to na reklamę, nie polecam tej gry - ze względu na to, że chodzące osoby zaśmiecają dróżkę, pomimo tego, że koszów na śmieci jest kilkanaście na metr kwadratowy. "Co tam, nie chce mi się podchodzić, więc rzucę na ziemię, tak będzie najlepiej!".
- Też tak zaczynałam, nie wiedziałam, co z tym zrobić - dodała, patrząc na niego swoimi szklanymi oczami, w których zbierały się łzy. Dziewczyna jest niezwykle uczuciowa, a wiedząc, że to jej wina, zaczęła płakać, jednak starała się zachować uśmiech. Pokłoniła się, zniżając bardzo nisko głowę.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wena wzięła i bezczelnie umarła. Nie wiem, kiedy powstanie, ale - by nie blokować fabuły - postaram się odpisać, w miarę sensownie. Jak wyjdzie - się okaże.
Alkowi zrobiło się głupio, że głupio zrobiło się Jiyuu - taka transakcja wiązana. Westchnął ciężko, odkładając delikatnie oraz ostrożnie smyczek, tuż obok skrzypiec, odsuwając jednocześnie talerzyk, by przypadkiem nie naruszyć 'kija z czymś na kształt włosa'. Następnie talerzyk odstawił do zlewu, wszakże zwolniły mu się łapy, co umożliwiło względne sprzątnięcie z blatu. Następnie oparł się o ladę, nieco jakoby wychylając się w stronę samicy, by następnie delikatnie pogładzić ją po jednym z policzków. Potem się cofnął, bo pozycja to niezbyt wygodna, gdy blat wbija ci się w brzuch.
- Nie wyszłaś na idiotkę. Wiesz, ja pewnie też podałbym Ci shaker'a i nakazał miksować drinki, nie myśląc, że ktoś, kto nie robi tego na co dzień, może nie znać tego urządzenia. To całkiem normalne, Ongaku - zapewnił, próbując jakoś podnieść ją na duchu. Na pewno nie miał jej za złe braku instrukcji. W zasadzie mało komu mało co miewał za złe, ale to już inna opowieść.
Lacie
Wieczny Dzieciak

Lacie


Female Liczba postów : 805

     
Zgadzam się, opieranie o blat to istne zło współczesne,szczególnie wtedy, gdy jesteś najedzony oraz czegoś się napiłeś. Jeżeli to było coś alkoholowego - znane jest, że zaczniesz na nim leżeć, ale to już całkiem inna historia. Gdyby tak pomyśleć to Ongaku na prawie wszystkie błędy odpowiada płaczem - dlatego należy mieć na uwadzee, że ledwo co wyrosła - niemniej jednak zwykle krzyczeć na siebie, uderzając się lekko w twarz. Pomijając to, dziewczyna energicznie się podniosła, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, biorąc skrzypce do lewej łapki, a smyczek do prawej, pytając się z pełną nadzieją właściciela lokalu, bo uznałaby to za niezbyt kulturalne zachowanie.
- Co by się stało, gdybym ja miksowała takie drinki... - ale przed pytaniem pozwoliła sobie na żart, wyobrażają siebie jako nową barmankę tutaj. Po chwili próbowała obsłużyć owy przedmiot, który następnie by wybuchł. - Myślę, że złe by było zatrudnienie mnie tutaj Spowodowałbym istny wybuch shaker'a! No i źle bym dobrała smaki, znając życie!
Zacichotała. Przecież to, co wyobraziła, było nierealne, jednak jej mieszanka koktajlowa była jakąś toksyczną substancją, która wyżerała podłogę w kreskówkach. Po chwili przedarły delikatnie swoje oczy, gdyż się nieźle uśmiała, więc po bokach znalazły się kropelki słonawej wody - tym razem szczęśliwej, bo ze śmiechu!
- Kiedy mam zagrać, Alastair? - zapytała go, przypominając sobie wszelakie partytury, coby na idiotkę nie wypaść. - Wolisz spokojne czy szybkie? Radosne czy smutne?
Jiyuu uśmiechnęła się wtedy wraz ze swoimi prawie białymi ząbkami - zapewne są to mleczaki: nieduże, lśniące i wypadające. Jednak tych ubytków prawie w ogóle widać nie było.

/Spoko, ja wczoraj też miałam bw :3
Sponsored content