Starożytny Most Wiatru (kontrola graniczna)

Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Nie lubię dawać posta pod postem :/

Minęło sporo czasu... A tu nic się nie zmieniło.
Ta część wilka, która uważa się za Karmela nie ma wstępu na ten most. Przybywa tu Mortimer - pewny siebie, bezpieczny, odważny. No, prawie.
Dobry makijaż każdemu ponoć poprawia nastrój. A świeżo ufarbowany wilk, z soczewkami w oczach i pachnący nietanimi wcale perfumami miał nastrój bardzo dobry. Tym bardziej, że prześladującego go kota udało się gdzieś zgubić - nie widział nawet zabiegów kosmetycznych wilka, więc jest szansa, że się nie skapnie i nie przyczepi z powrotem.
Morti stąpał po moście powoli, z uniesionym łbem i niewymuszonym uśmiechem na pysku. Zaraz się zacznie. Wchodzi wprost w paszczę lwa i zamierza z niej wyjść razem z lwią częścią lwiego posiłku.
Piąta rano nie sprzyja tworzeniu metafor. No cóż.
Zabębnił pazurami o balustradę mostu.
- Stuku puku dzyń dzyń dzyń! - zawołał - Jest tu kto?
Spokojnie, wesoło, a wszystko się uda. Musi tylko z całych sił na moment przestać być Karmelem, który to najchętniej podwinąłby ogon i zwiał gdzie pieprz rośnie.
Karmel był okropnym tchórzem.
Kto nie ryzykuje, ten nie zwycięża. Morti ryzykował dziś grubo - ryzykował życie. Był pewien, że jeśli jego Karmelowatość wyjdzie na jaw, zginie na miejscu. Ale wierzył w kamuflaż, wierzył we własne zdolności aktorskie. Uda się. Bo musi się udać.
Dlatego też, dzięki wierze, był w doskonałym nastroju. Wygra tę potyczkę. Tak ma być. I już.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
W tym samym momencie stalowy wilk przyleciał i wylądował za przybyszem. Stalowy pancerz oraz skrzydła wydały z siebie dziwny odgłos, takie to pierwsze wrażenie robił nasz Arthas. Kimże może być ta osoba i czegoż szuka o tej porze?

- Ish nu palah, czemu zawdzięczam ten zaszczyt?

Czyżby inspekcja albo kontrola? Na to nie był przygotowany! Szczególnie po tej nieobecności.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer poruszył się, po czym odwrócił.
- Witaj.
Machnął ze dwa razy ogonem, uśmiechając się wesoło. Grunt to pewność siebie. Ona właśnie jest podstawą przebrania.
- Chciałem porozmawiać.
Rozejrzał się, na chwilę spojrzenie ukrytych pod soczewkami kontaktowymi oczu zatrzymując na robocie.
- To sprawa dość delikatnej wagi. Tu aż roi się od uszu. Może porozmawiamy w bardziej... prywatnym miejscu?
Spojrzenie zwrócił z powrotem na Onego, czekając.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Och, chyba rozmowę trafi szlag! Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, iż do miejsca owego zaproszoną zostałam przez jedną z tutejszych istot. Zapewne każdy już wie, o kogo chodzi, nieprawdaż?
Powoli, powłócząc leniwie łapskami i posuwając się ku przodowi jakby od niechcenia zbliżała się coraz bardziej i bardziej w stronę zamku, w okolicy którego - jak mniemam (za długie posty!) znajdował się Karmel oraz wilk, z którym porozmawiać nie miała jeszcze okazji. Co sprowadzało ją w zasadzie na tereny - rzekomo! - najbardziej pokojowej watahy w krainie? Chęć odszukania Deebie? A może Karmela? Tak czy inaczej jedno pewnym było - tego drugiego wyczuła już z pewnej odległości. Chociaż było ciemno, jak w niewypadapowiedziećczymaniukogo doskonale pamiętała zapach tamtego. Nawet, jeśli wysmarował się perfumami (bo taki kiedyś miał zamiar, jak dobrze pamiętam) tchórzem śmierdział na odległość, zatem Henia wątpliwości najmniejszej nie miała, że właściwy wilk na właściwym miejscu się natrafił. Uśmiechnęła się jeno szeroko - tak, tak, zbyt szeroko jak na zwyczajnego wilka! - podchodząc prosto do tejże dwójeczki. Od razu uderzyła do Bety Wiatru, ozorem swoim lekko przesunąwszy po uchu jego, by za moment szepnąć:
- Tęskniłeś?
Na AM zdawała się nie zwracać uwagi. Jeszcze.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Ten przewrócił tylko oczami, coraz więcej roboty. Jeszcze przyjdzie tutaj cała kraina i wtedy będzie musiał wszystkim sprawdzać papiery i dawać przepustki. Takie są obowiązki naszego wartownika. W każdym podszedł do drzwi i je otworzył. Potem odwrócił się w stronę parki, widocznie się znali a on jednak żadnego nie kojarzył.

- Witam więc kolejny zaszczyt. W środku załatwimy wszelkie formalności, bez zbędnych uszu.

Mówiąc ostatnie słowo popatrzył się na samca. Skąd u niego taka dyskrecja? Czyżby to był terrorysta? Trzeba zwracać na niego więcej uwagi. Cichy pisk rozległ się na grzbiecie Arthasa. Dla przypomnienia napisze iż Stanley nie ma formy robota a jedynie SI zamontowanego w jego grzbiecie.

- Komandorze wykryłem anomalię w pobliżu kilku metrów.

Popatrzył się ponownie na gości. Co w nich takiego dziwnego że Stanley wariuje?

- Chyba ktoś tutaj jest wyjątkowy, czyż nie?

Zapytał sarkastycznie i usiadł przed drzwiami chcąc uzyskać odpowiedzi. Stalowymi skrzydłami się okrył gdyż lubił taką postawę.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer spojrzał na wilczycę z zaskoczeniem. Następnie uśmiechnął się.
Widać wzięła go za kogoś innego... To się zdarza.
Albo kiedyś go znała zbyt dobrze, by oszukało ją przebranie.
Coś było na rzeczy... Coś być musiało, bo zareagował niemalże automatycznie, wyciągnięciem czerwonego maku.
Znał ją? Możliwe.
Ale to nie Deebie, choć tamta miała coś wspólnego z kwiatami. To nie Deebie, gdyż Deebie wygląda inaczej. Widział ją na tamtym nagraniu.
A może było to tylko pranie mózgu?
Nie mógł bezpiecznie założyć, że wilczyca nazywa się Deebie. No cóż...
Mimo wszystko obdarzył ją szerokim uśmiechem.
 - Oczywiście, że tęskniłem. - odparł.
Położył kwiat za jej uchem, korzystając z okazji, by się do niej nachylić.
Dość czasu, by wyszeptać jedno słowo.
- Pomóż...
Szeptem odważył się wrócić do swojego normalnego tonu. Ony i tak nie usłyszy.
Następnie cofnął się i ponownie uśmiechnął.
Spojrzał na Onego.
- Więc chodźmy.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Na określenie "anomalia" pysk wadery wykrzywił się w grymasie niezadowolenia. Och, dlaczego wyjątkowość tak nieładnie się tutaj mianuje?
- Ale Wy tutaj jesteście niegościnni! - jęknęła teatralnie, powoli pozostawiając w tyle Karmela i zmierzając w stronę tego, który obrażał ją robotycznym głosem. Nieładnie, Stan, nieładnie! Okrążyła iście anemicznym krokiem postać latacza, wcale nie przejmując się, iż jej wścibskie spojrzenia - posyłane raz za razem w stronę różnych części wilczego ciała - mogły wywołać pewien dyskomfort. W sumie i tak za wiele to sobie Heńka nie popatrzyła, bo ten skrył się za jakimiś metalowymi płatami.
- Jesteś jeszcze wilkiem, czy już robowolfem? - mruknęła cynicznie, zastanawiając się jednocześnie, jak ktoś jego pokroju czuje się uprawnionym do pieprzenia uwag o wyjątkowości tudzież anomaliach - samo określene "wyjątkowy" nie sprawiało wilczycy problemu, jednak miała to do siebie, iż sarkazm wyczuwała na kilometr. Śmierdział jej marnymi podróbkami 'uwag dla inteligentnych'.
Ostatecznie zatrzymała się naprzeciw wilka, mierząc go dwoma płomykami w pustych oczodołach. Ona też nieco się zmieniła od ostatniego spotkania z Karmelem. Nabrała na wadze. Nie, nie była tłusta.

Teraz, dla odmiany, olewała Betę Wiatru - która wydała jej się marną podróbą z chińskiej fabryki. Czyją? Ano, co najgorsze, jego samego... Kwiatka nie ruszyła. Było to żałosne i pewnie zdeptałaby go w momencie, gdyby nie to, iż... jakoś umknęło jej ze łba, że Karmel cokolwiek jej gdziekolwiek wtykał.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Gościnność nie zawsze popłaca, szczególnie że pełno tutaj... nieistotne.

Stary bardzo neutralny Arthas. Powstrzymał się jednak od dokończenia tegoż zdania gdyż jego filizofia jest nie do końca przez wszystkich lubiana. Zastanawiał się czego ona tak usilnie szuka na jego ciele, zbroi nie widziała? A może gdzieś pęknięta jest? Machnął więc skrzydłami i zasłonił swój pancerz. Im mniej go widzi tym lepiej dla niego gdyby coś jej wpadło do głowy.

- Ani tym, ani tym, jestem suwerenem. Moja osoba nie jest tutaj istotna, istotnym jest cel waszej wizyty. I chyba już się domyślam o kim mowa była, aż emanujesz wyjątkowością.

Niech lepiej potraktuje to jako komplement.

- Więc, co jest celem waszej wizyty w tym punkcie granicznym, mości państwo?

Patrzył się na nich uważnie i nie to nie był sarkazm. Pytał się teraz śmiertelnie poważnie.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer poprawił grzywkę, starając się utrzymać szeroki uśmiech na pysku.
Zaczynał się denerwować...
Musi szybko przestać.
Raz jeszcze przygładził grzywkę.
- Panie mają pierwszeństwo. Moja sprawa może chwilę poczekać.
Uśmiechnął się do tej dziwnej wilczycy przyjaźnie. Nawijała makaron na uszy Onemu, odwracała od Mortimera podejrzliwe spojrzenia, robiła szum! Tego właśnie potrzebował. Dzięki niej Ony go nawet nie zapamięta. I tak właśnie ma być.
Całkiem możliwe, że wilczyca właśnie ratuje mu życie.
Odwdzięczy się jej jakoś. Zabierze na kolację. Wilczyce to lubią.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Suwerenem? Wilczyca uniosła lewą brew, aby za moment parsknąć z rozbawieniem. Userce ciśnie się jeno jeden komentarz, jednak z racji na obecność młodzianych postara się od niego powstrzymać. Gehenna zacmokała kilkukrotnie, by za moment przywdziać minę zgoła odmienną, spoglądając na Arthasa niczym mała, zagubiona spanielka. Oj, Taharakowa zna aż zbyt dobrze to spojrzenie!
- Ależ nie wiem jak ojciec moich dzieci, ja tylko zwiedzam - wyparowała tonem niewiniątka.
Nie miała bladego pojęcia, że niekoniecznie powinna zdradzać jakiekolwiek szczegóły z 'wcześniejszego' życia wilka, bo i skądże? Ona zwyczajnie, bardzo lubiła dręczyć Karmelowatego wizją wysokich alimentów, które mogłaby od niego wyszarpać. Na dwójkę pociech mogłoby być tego całkiem sporo, nie musiałaby się martwić o wyżywienie nie tylko tych wstrętnych szczyli, ale także - zwłaszcza, że dzieciaki przepadły i raczej za wiele nie jedzą - samej siebie i nowego kochanka. Jak już go znajdzie. Ten metalowy dziwoląg był nawet całkiem niezły, tylko zapatrzony w siebie. Nadęty. Burak. Ach, jakże niewiele czasu potrzebowała Henia, by go ocenić!
- Kulturalny i szarmancki jak zawsze. Ach, jakże mi tego brakowało - rzuciła jadowicie, podchodząc pewne w stronę Bety Wiatru. Zadbała o to, by - wyjątkowo! - biodra jej nie przypominały drewnianych kloców, a wręcz przeciwnie - kołysały się kusząco podczas pokonania odległości dzielącej jej od Karmelka. W końcu nie miała pojęcia, iż ten tak niewiele wie o sobie, a jeszcze mniej o niej samej.
- Tylko... coś Ty ze sobą zrobił? Wyglądasz jak jajko wielkanocne z krzakiem u góry - mruknęła, przednią łapą czochrając grzywkę wilka. Oczy. Inne. GDZIE DO LICHA FIOLET?! Skrzywiła się wymownie, wyraźnie upust swej dezaprobacie oddawszy.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Demony już tak mają, a mówiła mamusia "Nie oceniaj książki po okładce!". No cóż demony nie słyną z wychowania i o tym wszyscy wiedzą. Nieco się wzdrygnął gdy usłyszał jej odpowiedź.

- Tutaj spraw alimentacyjnych nie załatwicie, jedynie przepustki oraz azyl polityczny, aczkolwiek wam nie jest chyba potrzebny.

Siedział i postanowił słuchać tego co ta parka ma do powiedzenia, szykował się niezły teatrzyk, brakuje tylko popcornu! Gdy tylko skończyli swoje wywody to AM postanowił jeszcze dodać.

- Skoro już tutaj trochę posiedzimy to może herbaty albo ciastka zechcecie? Poza tym jestem Arthas i jestem opiekunem tego zamku i granicy.

Posunięcie było proste, chciał poznać ich tożsamość i był głodny. Nawet jak odmówią to on sobie przyniesie bo przecież z głodu umrzeć nie mógł. Lea by go zabiła.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel, jak się nietrudno domyślić, uznał ją za swoją partnerkę. Tylko partnerka by się tak zachowywała.
- Kochanie, to niestety konieczne. Porozmawiamy o tym później, dobrze?
Cieplej mu się na serduszku zrobiło, gdy usłyszał o dzieciach. Był ojcem! Miał rodzinę!
Ale nacieszy się tym potem. Teraz nie może dać po sobie poznać.
Spojrzał wilczycy (Nie była raczej w jego typie... Cóż, może nadrabiała wnętrzem?) w "oczy", po czym mrugnął porozumiewawczo. Potem skierował wzrok na Onego.
- Mortimer. Chętnie się napijemy czegoś cieplejszego.
A jeśli będzie zatrute? Jak raz przydałby się ten głupi kot.
No cóż. Gdy nikt nie będzie patrzył, podmieni filiżanki. Herbata Onego może być w najgorszym razie przesłodzona. A informacji nie potrzebował już tak pilnie... Miał Ją. Ona wiedziała o nim wszystko. Musiała, skoro mieli razem dzieci.
Po dłuższym wahaniu odezwał się w końcu.
- Nie mam problemów z alimentami. Tutaj, na pańskiej zmianie, doszło do tragedii. Moim przykrym zadaniem jest uzyskanie informacji o przeszłości i przyczynach zgonu nieszczęśnika. Sprawa wygląda na morderstwo... Herbata więc dobrze nam zrobi.
Mówiąc te słowa był już poważny. Musiał wczuć się w rolę.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
- Mortimer?! - rzuciła z niemałym zaskoczeniem w tonie, mrugając nerwowo. Nie była głupia, zatem domyśliła się, iż lepiej, aby Mortimer Mortimerem pozostał. Dlatego właśnie postanowiła - jak zwykle! - dopomóc w tym, by dziwny, robotycznie z grzbietu gadający wilk zbyt długo nie trwał w przekonaniu, iż z Mortie'm rozmawia.
Zaśmiała się iście złowieszczo, niczym szalony naukowiec z pierwszej lepszej kreskówki, by pokręcić następnie łeb i - uspokoiwszy się nieco - kontynuować:
- Cóż to za kretyńskie miano, mój ukochany? - mruknęła aż nader słodko, z idealnie odegranym brakiem zrozumienia trzepocząc rzęsami. Zaraz jednak odchrząknęła - bo skoro zaczęła się jakaś gra, nie mogła sobie darować wzięcia w niej udziału i 'delikatnej' modyfikacji jej zasad - przenosząc spojrzenie płomyków na Arthasa.
- Imion wiele miałam, ale dla Ciebie mogę być Koszmarem. Brzmi to tak uroczo, o niebo lepiej, niż Mortimer. Cóż za beznadziejny pseudonim! Jak iść na misję, to dobrze przygotowanym! - skarciła Karmela, niespiesznie przerzuciwszy nań ciepło niecodziennych ślepi. Nie, oczy nie parzyły. Ciepło było metaforyczne.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Dosyć... Niespotykane imię. Dobrze więc Pani Koszmarna, przepraszam na chwilę.

Wyszedł i wrócił po kilku minutach z herbata i ciastkiem, szwedzki stół i każdy weźmie tyle ile chce. Nie było szansy podmienić kieliszków gdyż AM robi sobie specjalną herbatkę. Wysłuchał uważnie samca i odpowiedział.

- Miał tutaj miejsce tylko wypadek, nikt nie umarł. Informacje są tajne i nie będę ich zdradzał osobom nieupoważnionym. Dostęp mają tylko oficerzy SBW. Przykro mi ale nie mogę pomóc, to są wewnętrzne sprawy wiatru.

Zaczerpnął łyk swojej herbaty, uwielbiał ten smak. Tak bardzo relaksuje.

- A mości Koszmarna? Zwiedzać coś konkretnego chce? W tym zamku tylko kurz i stare meble, nic specjalnie ciekawego.

Grę czas zacząć nieprawdaż? Niech ta postka nie będzie zgaszoną przez Gehę! Wszystkie mi zgasiłaś droga userko, tej nie oddam.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimer spojrzał z wyrzutem na... Koszmarną. Widać też miała powody, by nie zdradzać swojego imienia.
Następnie przeniósł wzrok na robowilka. Westchnął cicho.
- Przykro mi, że ja muszę przekazywać te informacje. Na skutek rozległych obrażeń wewnętrznych ofiara zginęła. Nie od razu. Po dwóch dniach. Czyżby wasze SBW nie otrzymało dokumentacji? Jeśli tak... Cóż. Nie najlepiej to o was świadczy.
Przyglądał się przez chwilę jedzeniu. Był głodny. To, co miał racjonował, by dłużej przetrwać. Był więc okropnie głodnym posiadaczem pęta kiełbasy i kawałka mięsa.
Ale to jedzenie może być zatrute. Na razie sobie odpuści.
Miał nadzieję, że nie jest. Ze względu na partnerkę. Nie chciał, by Koszmarna zginęła w tym miejscu.
Podniósł wzrok na strażnika.
- Panie Merethil, jest pan jednocześnie jedynym świadkiem zajścia i głównym podejrzanym. Proszę współpracować. Chcę panu pomóc, udowodnić pańską niewinność. Ale w tym celu muszę znać szczegóły. Może nam pan o nich opowie?
Mortimer samozwańczym Dobrym Gliną... Bo niby czemu nie?
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
- W zasadzie, skoro trafiłam już na dwóch tak przystojnych i szarmanckich mężczyzn... - zaczęła zalotnym szeptem, podchodząc znowuż do Arthasa, by ponownie niespiesznie okrążyć wilka - siedzą na ziemi, czy stół też wyniósł? XD - tym razem jednak kraniec jej ogona (załóżmy, że posiada tylko jeden!) przemknął delikatnie po zbroi samca. Niezbyt to przyjemne, jednak co miała począć, kiedy tamten skutecznie od świata się izoluje?
- ... dalej podążać nie mam po co. Chciałam zwiedzić świat, może odwiedzić mojego przyjaciela, KarmmmmmMortimera... Jednak wycieczkę najpewniej za zakończoną uznać mogę - szeptała dalej, nadal wędrując anemicznym krokiem wokół wartownika. Następnie stanęła naprzeciw niego, unosząc nieco cynicznie krańce pyska. Co dziwne, mimo ogólnego wrażenia zaniedbania, uzębienie miała kompletne i całkiem zdrowe.
Przerzuciła spojrzenie na Mortimera, naśmiewując się z wygadanych przezeń głupot. W myślach, na szczęście. Pokręciła tylko łbem, podchodząc do jedzenia, aby zaraz pacnąć łapskiem jakiś kawałek mięsa. W odróżnieniu od Mortimera Henia nie obawiała się trucizny, bo w końcu uśmiercić demona to już nie lada gratka. Przywilej niedany każdemu.
Jej szpon przemknął po kawałku mięsiwaciastka, równie niespiesznie, jak przed momentem GeHe kroczyła dookoła wilka, przecinając je z wolna na dwie, w miarę równe części. Następnie wbiła go w jeden z kawałków i uniosła ku górze niczym na widelcu, przyglądając się badawczo poczęstunkowi.
- Cóż to za ścierwo? Nie sądzisz, że Dama zasługuje na coś lepszego? - warknęła z niezadowoleniem, cisnąwszy następnie mięsem ciastkem na podłoże, nieopodal AM. Rzucanie mięsem w końcu z pewnością leży w gestii istot GeHe podobnych.
Rzucania mięsem nie będzie. Brak funduszy lub skąpstwo AM : P
Natasha
Dorosły

Natasha


Female Liczba postów : 116
Wiek : 28
Skąd : Wawa

     
- Jeżeli tak uważasz, zamek w nocy jest bardzo piękny.

Od początku uważnie obserwował i słuchał, coraz bardziej podejrzewał ich o różne rzeczy. Lecz teraz już miał pewne założenia. Po pierwsze ani razu nie powiedział swojego nazwiska, przedstawił jedynie imię, po drugie czemu koszmarna powiedziała przedrostek Karm i po trzecie czemu Stanley widzi kogoś znajomego w tym wilku? Czas się przekonać jaka jest prawda.

- Doprawdy? Kim ty jesteś że prowadzisz śledztwo? Jestem komandorem Służb Bezpieczeństwa Wiatru i to jest moja misja panie...

Podszedł i ukuł go małą igłą w tyłek. Po chwili kontynuował

- Karmelu. Co pan znowu wymyślił? Wiatr potrzebuje przywódcy a zmieniasz tożsamość ni z gruszki ni z pietruszki. Wtedy tutaj cię uratowałem. Mam ci pokazać nagrania jaki byłeś przed próbą samobójczą?

Potem odwrócił się do Gehenny bo nie wypada tak.

- Przepraszam Panią Koszmarną za to widowisko ale ktoś tutaj dziwnie się zachowuje, przepraszam też że nie mam kawioru.

Usiadł na starym miejscu.

- Skończmy już tą zabawę. Jeszcze raz przepraszam cię pani z ajego zachowanie, chyba nie dorósł do stanowiska.
Oj się AM zdenerwował.


TUTAJ AM
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Machnęła dość lekceważąco łapą, siadając nieco wygodniej. Most nie był z poduszek, należy szczerze przyznać.
- Jasne, nie krępujcie się. Samcze przepychanki są doprawdy seksowne - "tylko kisielu brakuje", dodała pospiesznie w myślach. Oblizała lubieżnie kufę, jakby na nieme potwierdzenia słów, co to niedawno pysk jej szkaradny opuściły. Kraniec dość długiego ogona omiótł z lekka otoczenie, następnie owinąwszy się wokół tylnej łapy samicy.
- Brak kawioru jakoś zdzierżę. W końcu jajec tutaj wystarczająco - skomentowała z cynicznym uśmiechem uczepionym warg, mając na myśli nie ilość samczych narządów, a raczej komizm zaistniałej sytuacji. Dobrze, że tutaj trafiła: dzięki temu zażegnała na chwlę przynajmniej nudę, która ostatnio zdawała się stawać nieodzownym elementem jej marnego życia.
- Dorósł, czy nie dorósł, zawsze był dość żałosny - skwitowała z dezaprobatą, pokręcając z politowaniem łbem. W końcu nie raz oraz nie dwa o tym mu mówiła, jak widać zamiast wziąć to do siebie posunął się jeszcze dalej. Jedyne, co naprawdę ją zaintrygowało, to próba samobójcza, do której się rzekomo uciekł. Aż tak słaby psychicznie był? Cóż go tak załamało? Czyżby dostał kosza? Uśmiechnęła się posępnie do własnych myśli.
- A jak już skończycie, odprowadzicie mnie do domku, prawda? Och, nie wiadomo, jakie niebezpieczeństwa czyhają w mroku na samotne damy! - jęknęła teatralnie. Kucie się nawzajem po tyłkach dwóch samczych istot zdecydowanie jej odpowiadało.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Cóż z tej strony nie wyglądało to tak fajnie. Jeżeli jego zachowanie nie ulegnie zmianę to trzeba będzie zmienić władzę w wietrze, dobrym pytaniem jest na kogo? Arthasowi zbytnio odpowiadała rola suwerena i nie chciał tego zmieniać.

- przepraszam was ja chwilę, a tobą Karmelu sobie jeszcze porozmawiam.

Wszedł na chwilę do zamku. Wrócił bez zbroi, zostawił sobie jedynie metalowy grzbiet. Przecież rok go nie było i dopiero teraz wrócił, nie zdążył się nawet rozebrać.

- Ależ oczywiście, nie wypada zostawić tak niewiastę.

Będzie może miał okazję się czegoś dowiedzieć?
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Nie ma zbroi, można macać! Cóż z tego, że świadkiem będzie przekonany pewnie o związku z Henią Karmel? Nie przejmowała się tym zbytnio, bo i - bądźmy szczerze! - Demonica nie zwykła przejmować się czymkolwiek innym, poza własnymi żądzami oraz fanabariami. Podeszła toteż w stronę Arthasa, ozorem swym niekrótkim mlasnąwszy zadziornie. Zaraz też język ten sam powoli oraz ostrożnie przemknął po płatku ucha Arthasa, po czym Gehenna pysk swój cofnęła, przyglądając się wilczej reakcji. Cóż, domyślamy się, jaka ona będzie.
- Zawsze jesteś taki ofiarny i pomocny? Wiesz, że dzisiaj nijak się to nie opłaca? - pytała półszeptem, obserwując samca nieco spode łba. Nie było to bynajmniej złowieszcze, a raczej dość... niepokojąco kuszące. Uznajmy, że coś na podobnej zasadzie KLIK, lecz miała nieco bardziej pochyloną głowę. Na jej pysku gościł łobuzerski uśmech. I... tylko tyle. Chwilowo nie wykonywała żadnych więcej gestów, bo i uznała je za zbędne. Jeszcze AM się przestraszy i skuje ją kajdankami, niezrobionymi bynajmniej z różowego pluszu.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Mortimera... No dobra, nie oszukujmy się - Karmela ogarnęło przerażenie. Ony wiedział!
Korzystając z ogólnego zamieszania, krok po kroku, z podkulonym ogonem i zwieszonym łbem, na podobieństwo kucyka z reklamy w tramwaju, wycofywał się poza zasięg Onego.
Onego, który nie miał żadnego problemu z Koszmarną, jak widać. To dobrze.
Nagle przestał się cofać. Tak być w końcu nie może! Nie można całe życie uciekać. Teraz ma wsparcie, ma partnerkę. Ony jest sam.
Ony jest sam, ale nieco za blisko Koszmarnej. Co oni...?!
Warknął mimowolnie. Jeśli Ony położy na tej dziwnej wilczycy swoje metalowe łapska...
To nie Karmel jednak szykował się do ataku. To była mieszanka brawury i straceńczej odwagi, którą być może dałoby się odkryć w Mortimerze, wchodzącym w paszczę lwa po garść informacji.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Wpierw nieco zszokowany był jej zachowaniem, popatrzył się na nią jakby chciał powiedzieć "Kobieto jestem w pracy...". On miał być ojcem i ma już swoją partnerkę, nie może jej zdradzić! Jako też weteran niezliczonych walk domyślał się iż Karmel szykuje się do ataku. W porę jednak go uprzedził.

- Jeżeli zaatakujesz oficera SBW to możesz pożegnać się z władzą, będę zmuszony wtedy pomagać Deebie a nie tobie. Ciesz się że do tej pory nikt o niczym nie wie.

A to jest fakt. Jeżeli Karmel się nie zmieni to pozycja Wiatru jest zagrożona z takim przywódcą. Co sobie inne watahy pomyślą? Wizerunek tej kasty musi pozostać nie zmieniony! Odwrócił się do samicy.

- Tylko wtedy gdy kultura tego wymaga. Odbijam sobie za lata służby.

Tak w straży nie było na to miejsca ani nawet czasu.
Gehenna
Demoniczny Łowca

Gehenna


Female Liczba postów : 241
Wiek : 32

     
Reakcja Arthasa na końskie zaloty nieszczególnie (na jego szczęście, z pewnością) zrobiła wrażenie na Pannie Koszmarnej; oto bowiem pojawił się motyw bardziej interesujący jej szkaradne jestestwo. Deebie? Ryknęła krótkim śmiechem na samo wymienienie jej imienia. W zasadzie... Kiedy ostatnio była zalogowana? Pożytku z niej jeszcze mniej, niźli z pomylonego Karmelka.
- Oj tak, tak, Deebie akurat wsparcia na pewno potrzebuje, żeby uratować ten kwadratowy zad. Biedna, jest tak słodko nieporadna - mruknęła cynicznie, pokręcając przy tym głową. Wykonała kilka kroczków to w stronę Karmela, to zaś powracając do AM, ostatecznie jednak ponownie ku Becie Wiatru podchodząc. Zatrzymała się obok jego boku.
- Nie pozwól się szantażować tamtą pokraką, skarbie. Pomogę Ci ją zdetronować, nie powinieneś nawet postrzegać jej w kategoriach zagrożenia - szepnęła mu na uszko na tyle cicho, iż AM usłyszeć tego nie powinien. Na koniec krańcem ozora delikatnie przesunęła po małżowinie Bety, następnie zaś delikatnie oraz z ogromną dozą wykrzesanej z łatwością czułością podszczypnęła wargami wpierw płatek uszka, następnie dwukrotnie jego kark. Karmela kark, nie ucha.
Karmel
Dorosły

Karmel


Male Liczba postów : 327
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Karmel, Mortimer, Mortimer, Karmel...
Mortimer. Bez wątpienia Mortimer. Nad życie kochający swoją rodzinę, odważny, paranoiczny. Bojący się śmierci przy okazji, nie chcący się tak szybko żegnać z życiem.
Uspokoił się nieco, gdy zobaczył, że Ony nie chce obmacywać jego partnerki.
Oni... Co wiedział o Onych? Niewiele. Tyle tylko, że ich liczba jest tajemnicą. Że próbują go zabić. Że Merethil jest jednym z nich, najprawdopodobniej kimś wysoko stojącym w hierarchii. Że elita określała się mianem SBW, co by to nie znaczyło. Że rozpoznają się wzajemnie po haśle "fisz na palcach". Że nasłali na niego tego przeklętego kota dość dawno temu.
Czy był jednym z nich? Znał wszak hasło...
Mógł być.
Skoro tak, to czemu chcą go zabić? Może odszedł? Odszedł, by chronić rodzinę, ale Oni nie chcieli go wypuścić. Upozorowali wypadek, samobójstwo. Spaprali robotę. I bez wątpienia zamierzają szybko się poprawić.
Ale Mortimer chciał żyć! Nieważne, po której stronie barykady. Po prostu żyć, z rodziną. Skoro odszedł z tej tajemniczej organizacji, bez wątpienia miał po temu powody. Więc tego musi się trzymać.
Koszmarna go odnalazła. Ona mu pomoże. Może jej zaufać. Ona zaprowadzi go do domu, do dzieci... Uciekną razem. Zmienią tożsamość i ukryją się przed Onymi na drugim końcu świata. Koszmarna pomoże mu zrozumieć, kim był. Wrócić do normalności. Możliwe, że będzie w stanie drugi raz ją pokochać.
Ale najpierw muszą się stąd wydostać.
Wyciągnął zwój metalowego pnącza. Idealne zarówno jako śmiertelnie niebezpieczny bat, jak i garota. Jeśli będzie musiał zabić, by wrócić do rodziny, zrobi to.
Władza? Jaka władza? Wiedział o niej niewiele. Tylko, że Wiatrem... Jakoś nikt się o to rządzenie nie upomniał.
Jednak... Słowa Koszmarnej dały mu do myślenia. Wynikało z nich, że powinien chcieć tej władzy, próbować ją zdobyć. Dobrze więc. Zdobędą. Razem. Wtedy również będzie w stanie otoczyć opieką rodzinę.
A rodzina jest przecież najważniejsza, prawda?
Przeszłość też dzięki temu będzie mu łatwiej odkryć. Jedyną wadą tego rozwiązania będzie wystawienie własnej osoby na ataki ukrytych Onych.
Będzie musiał ich odkryć i wygnać. Nie będzie zabijał bez potrzeby.
Tylko tu. Tylko teraz. W czym problem? Coś mu mówiło, że ma już krew na łapach.
Pocałował wilczycę w pyszczek. Ot, dla dodania sobie odwagi.
Następnie spojrzał na Onego. Uśmiechnął się ponuro.
- Spójrz. Szanse są wyrównane. Stąd wyjść może tylko jeden z nas, Arthasie. Twoje SBW ci nie pomoże. Tylko ty i ja... Stawaj.
Zrobił dwa kroki do przodu. Następnie rozwinął linkę. Przyda się. W porównaniu ze zbroją i tak jest marną bronią.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Czas teraz na zamieszanie albowiem zanim Gehenna swój post dodała AM użył dobrze nam znanego amuletu który zdobył już dawno temu na wyprawie. Zabłysnął on jasnym światłem tak jakby tutaj uderzył piorun. Światło jednak nagle znikło a AM już wiedział to co chciał. Magia wycelowana była w Gehę oczywiście.

- Tak więc mości Gehenno, która z piekła aż tutaj się pofatygowała, fachowo mówiąc demonico. W co ty próbujesz grać. Nie pomożesz obalić Deebie gdyż ja to już zrobiłem, olewała swoje obowiązki. Obecnie jako suweren objąłem tymczasową władzę aby trzymać watahę w ryzach. Miałem cię Karmelu wynieść do poziomu Alfy ale widać jesteś podatny na manipulacje osób trzecich. Gehheno wiem o twoich zwadach z Deebie, twój umysł takim otwartym jest. Pozwól Karmelu że coś ci ukarzę.

Pojawił się hologram który po kolei ukazywał jego osobę jako przywódcę tej watahy, kogoś komu AM z chęcią pomagał.

- Taki byłeś kiedyś, uratowałem cię gdyż było to moim obowiązkiem. Pozostawiam ci jednak wybór, albo posłuchasz tego demona który uwielbia się bawić marionetkami, albo zgodzisz się abym udowodnił ci całą twoją przeszłość. Byłeś dobry wodzem, chciałem aby tak zostało. Wybór prosty, odchodzisz i stajesz się wygnańcem albo idziesz ze mną i przywrócimy ci pamięć. Wybór należy do ciebie.

Wyczytał z Gehenny to co chciał, użycie amuletu spadło do 2. Tutaj przypomina mi się scena z matrixa gdy Neo miał wybrać tabletkę. Jaką wybierze nasz Karmelik? Arthas nastroszył stalowe pióra na skrzydłach, wyglądało to tak jakby jego skrzydła zamieniły się w stalowe płyty z kolcami. To takie zabezpieczenie gdyby wywiązała się walka. Był też w gotowości.
Sponsored content