Las Kryształowej Pieśni

Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Las Kryształowej Pieśni Sketch5

***

Niezwykły las który znajduje się w samym środku lodowej krainy, otoczony wysokimi i pięknymi górami. Nie byłoby w nim nic dziwnego gdyby nie nietypowe ukształtowanie oraz ich niezwykła właściwość - świecą one jasnym światłem. Przemierzając ten las można napotkać niezwykłe i tajemnicze istoty oraz zwierzątka które przeważnie są pozytywnie nastawione. W samym środku lasu znajduje się drewniana chatka w której mieszka człowiek na którego wszyscy mówią Dziadek Mróz. Jest on bardzo miły dla wszystkich zwierząt i z przyjemnością ugości każdego wilka! Kakaem, ciastkiem lub mięsem!

***

Przybył tutaj Athas z swoją wybranką, znajdowali się teraz na skraju tegoż niezwykłego zjawiska. W samym sercu lasu było tak widno jak w dzień, więc był to idealny wybór do jego niecnego planu.

- Jesteśmy na miejscu. Ale to dopiero początek niespodzianek.

Rzekł odwracając się do wilczycy.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Rozejrzała się z zachwytem wymalowanym na pyszczku.
- Ale tu pięknie!
Magia. Bez wątpienia magia. Bo co innego mogłoby dać taki efekt?
Zerknęła na partnera. On był specjalistą od wyszukiwania takich nietypowych miejsc...
- A jakie będą dalsze niespodzianki?
Lea, jak i userka, uwielbiała niespodzianki! Bo kto nie lubi?
Skrzydła na razie zachowywały się spokojnie.
Post króciutki, bo trzeba iść na obiad.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Póki Lea zachwycała się pięknem tegoż lasu, Arthas był już za nią, czas zrealizować niecny plan. Ulepił niewielką i niezbyt zbitą kulkę śniegu i zawołał swoją partnerkę.

- Lea, patrz szybko!

Gdy tylko ta się odwróci to w jej stronę poleci, puchata kulka śniegowej śmierci. Kiedyś, w wczesnych latach to była ulubiona zabawa wszystkich dzieci! Może to będzie odpowiednia zagrywka do powrotu do tych młodzieńczych lat? Gdy tylko kula trafi to ten zacznie się śmiać niczym rozbawione dziecko. Oczywiście miało to sprowokować kontratak!
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Oczywiście się odwróciła...
Pac! Trafione, zatopione, dostała śnieżną kulą prosto w pyszczek.
Potrząsnęła łebkiem, by pozbyć się śniegu.
- O ty niedobry! Ja ci dam!
Pogroziła mu łapą, po czym schyliła się, również lepiąc śnieżną kulę. Też niezbyt zbitą, byle szybko, byle nie zdążył jej trafić raz jeszcze.
Rzuciła, celując szybko. Pomimo wieku miała niezły refleks i cela. I parę razy już miała ze śnieżkami do czynienia.
Śmiała się przy tym wesoło.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
To nie koniec niespodzianek. Nie koniec.
Oto bowiem na horyzoncie zamajaczyła kremowa sylwetka. Alastair sprawiał wrażenie masywniejszego, mniej uśmiechniętego, a zdecydowanie bardziej zawziętego czy pewnego siebie. Koniec z milusim chłopcem na posyłki; na emeryturę wysłano serdecznego flirciarza; z dawna umarł opiekun i powiernik, którym mentalnie zawsze był. Świat idzie do przodu, a ktoś mądry rzekł ongiś, iż ci, którzy nie posuwają się wprzód, tak naprawdę nawet nie tyle stoją w miejscu, ile wręcz się cofają. Alfa Watahy Ognia nie może sobie pozwolić na jakiegokolwiek zacofanie. Musi być zawsze gotowym na wszystko. Na przykład na to, by przetrzepać kilka wilczych tyłków. Pech chciał, że AM był z Leuchną. Wolałby jej oszczędzić męskich rozmów, po co biedna ma słuchać i się martwić?
Wylądował miękko, bo jakże inaczej miałby to zrobić. Najprawdopodobniej nie było tutaj dość zimno, lecz jasny samiec postanowił to szybko naprawić, mroźnym wejrzeniem obdarzając sylwetkę Merethil'a. Brawo. Nadal bałamucił jego cioteczkę. Musiałby kompletnie nie mieć jaj, coby na to pozwalać. Była szczęśliwa? Jasne! Wychudzona, osłabiona, przemęczona - czyż nie taką zastał ją w lecznicy? Trzeba to zakończyć, raz na zawsze i definitywnie. Och, gdyby tylko znał przynależność Arthasa... Z pewnością i jednemu, i drugiemu złoiłby skórę.
- Proszę, proszę. Piknik rodzinny. A gdzie moje zaproszenie? - mruknął obojętnie, dla odmiany przenosząc równie obojętne spojrzenie w stronę lekarki.
Cała ta sytuacja kojarzy się jedynie z wigilijną kolacją. Każdy udaje miłego, miłość wypełnia każdy zakamarek domu, śpiewamy razem kolędy i cieszymy się wspólnie spędzonymi chwilami. A po wyjściu z rodzinnej wieczerzy? No, właśnie. Spędzamy noc na przystanku autobusowym, bo ledwo po opuszczeniu progu fałszywie przystrojonego domu, w którym równie nieprawdziwa wesołość ucicha, stwierdzamy, że czas zdjąć maskę. Czas przestać udawać. Czas zebrać po twarzy, dostać kilka gorzkich słów - by zbyt cukierkowo nie było.
Alek przekonanym był, że i owa sielanka w zimowej scenerii nie różni się niczym od felernej kolacji. Nie będzie wcale łatwym zadaniem, by przekonać go, iż jest w błędzie.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Cóż i tak wszyscy ostatnio mają do niego przeróżne pretensje z wyjątkiem trzech wilków, także taka rozmowa naprawdę nie zrobi mu różnicy ale fajnie by było mieć to już za sobą. Wyjaśnić pewne sprawy i w miarę możliwości jednak się zaprzyjaźnić, o ile to w ogóle jest możliwe. Uważnie spoglądał na nowo przybyłego, domyślił się już na pierwszym spotkaniu że nie będzie za nim przepadał, niestety.

- Witaj. Nazwałbym to raczej wspólnym spacerem, na piknik raczej zostałbyś zaproszony.

Atmosfera jakby momentalnie zmieniła się, z wesołej nagle jest ciężka i niepewna. Cóż się tutaj wydarzy? Basior, jednak dla dobra partnerki, nie będzie się kłócił a tym bardziej będzie unikał walki. Ktoś tam kiedyś powiedział że prawdziwą siłą nie jest agresja a po prostu dojrzałość i obeznanie sytuacji. Lea raczej nie chciała aby walczyli, AM też wolał mieć w nim przyjaciela aniżeli wroga.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Uśmiech na pyszczku Lei zrobił się jeszcze szerszy, gdy zobaczyła kochanego siostrzeńca. Teraz rodzinka była w komplecie!
Nie zauważyła zmiany atmosfery.
Bezwiednie unosząc skrzydła i osłaniając się od ewentualnych pocisków podbiegła w stronę Alka.
- Urosłeś! - stwierdziła z zachwytem, nie zapomniawszy broń boże wycałować jego pyszczka, jak to wszystkie ciotki mają w zwyczaju.
Nie miała pojęcia, że jej siostrzeniec i partner najchętniej by się pozagryzali, bo... Bo trochę straciła na wadze? Zwyczajnie cieszyła się z ich obecności. Może i była chuda, może nieco wynędzniała czy przemęczona, ale... Przecież byli razem! Wszyscy w jednym miejscu, i to takim pięknym...
Czy z futerkiem Alka nie było coś nie tak? Na tle śniegu nie wyglądało już na tak białe, jak dawniej. Pewnie złudzenie optyczne...
Ale rzeczywiście, zmienił się nieco od chwili, gdy widziała go ostatnio. A było to przecież niedawno... Tydzień temu? Nie więcej. Od tego czasu zdążył przypakować i urosnąć? Czyżby sterydy?
- Trenujesz coś?
Lepiej wybadać sytuację, prawda?
Zerknęła na partnera. Chyba już się znali...? Tak, raczej tak. Jak przez mgłę kojarzyła, że Arthas odwiedzał Nutę w czasie epidemii... Znali się więc.
Ściągnęła z szyi chustkę i zawiązała siostrzeńcowi na szyi.
- Znów zapomniałeś szalika. - stwierdziła z wyrzutem.
Jeszcze się jej biedny Alek przeziębi! Będzie w niego wtedy wlewać syropek z cebuli.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zdaje się, iż Alastair nie wiedział o tak długiej nieobecności Arthasa. Na jego szczęście, chyba. Na słowa wartownika Wiatru (OLABOGA! Szpieg, uwodzi Ogniste kobiety mimo konfliktu między watahami...) nie zareagował wcale. Kiedy zaś ciotka przystąpiła do ataku czułości, wywrócił oczyma i cofnął lekko głowę, tak coby jak najbardziej ograniczyć kontakt powierzchni ciała swojego, a warg Lei. Spojrzał na nią wymownie, jakoby chciał za pomocą samego wzroku przekazać, że sobie tego nie życzy, bo dorósł ostatnio.
- Trenuję. Cierpliwość i samoopanowanie - skwitował, przenosząc chłód wejrzenie szmaragdowych ślepi na sylwetkę Arthasa. Pewnym było jedno: gdyby tylko spojrzenie mogło zabijać, wilk dawno padłby trupem. Mocno ściśnięte wargi mogły sugerować, jak bardzo był rozgniewany.
- Pamiętasz, co mówiłem Ci przy ostatnim spotkaniu? Wystarczy, że paskudnie skrzywdziłeś moją przyjaciółkę. Obiecałem, że jak wyrządzisz krzywdę ciotce, wydłubię Ci ślepia. Spójrz na nią. Tak wygląda ktoś, kto nigdy krzywdy nie zaznał?! - warknął nieprzyjemnie, jeżąc się mimochodem. Zwali się na chłód, to miałoby sens - prawda?
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Wydrapujesz stare rany, nie wiesz co było między mną a Salome, nie wypowiadaj się na ten temat. Wyciągnąłeś wnioski na podstawie jednej strony, nawet nie raczyłeś zapytać drugiej, gdzie prawo wolnego osądu?. Kiedy do ciebie dotrze że ona kochała ciebie? Nie mnie?

Nabrał powietrza gdyż to go zdenerwowało. Nikt już nie pamięta gdy ta uznawała go za nudnego i cały czas tylko wspominała Alistaira. To było z góry skazane na porażkę, ale jak to mi Shathow powiedziała, lepiej obwinić nieznajomego niż przyjaciółkę.

- Wiem co zrobiłem i nie jestem z tego dumny ale nie mogłem pozwolić aby przeszłość dopadła mnie tutaj i zrobiła jej krzywdę. Musiałem to zrobić, ale nie zrozumiesz tego. Jeżeli ci to ulży to proszę.

Ściągnął swój stalowy hełm.

- Uderz, pogryź, skoro uważasz że zasłużyłem ale wiedz jedno. Gdybym był takim śmieciem to bym tutaj wracał? Próbował to wszystko naprawić? Nie chcę mieć w tobie wroga, ale ty od początku nie dajesz mi szansy.

Co tam dla niego więcej ran, miał już pokaźną liczbę blizn po służbie w zakonie. Niech mu ulży skoro rozumie tylko mowę agresji.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Cofnęła się.
To był Alek? Jej Alek? Czemu krzyczał na Arthas'a?
- No ale... Niepotrzebnie się denerwujemy. Przecież mi nic nie jest... Spokojnie. Usiądźmy i porozmawiajmy...
Salome... Więc to tak miała na imię. Lea nie wiedziała o niej wiele. Tyle tylko, że młodsza. Nie znała sprawy... Bo i po co jej mówić? Nikt jej niczego nie mówił.
Przeszłość, przeszłość, przeszłość. Znów to słyszała. Nie mógłby jak raz powiedzieć wprost, gdzie był? Zostawił ją samą na rok... Bo przeszłość?! Miała dość słuchania o przeszłości. Serdecznie dość.
- Nikt nikogo nie będzie gryzł. Uspokójcie się obaj.
Miała ochotę złapać obu za karki i mocno potrząsnąć. Arthas'em, za tą przeklętą przeszłość. Alkiem za to, że chciał wydrapywać oczy.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ależ skądże te osądy? Nie zamierzał nikogo bić, gryźć czy jakkolwiek inaczej 'rozumieć mowę agresji', nie róbmy z niego potwora. Może się zmienił, lecz nie aż w takim stopniu, coby się wysilać i okładać innych. Od tego powinien mieć swoich wojowników, speców od brudnej roboty. Po co inaczej wspominałby o cierpliwości i opanowaniu? W końcu gdyby zamierzał przejawiać przemoc fizyczną - zrobiłby to, nie ostrzegał czy prosił o pozwolenie.
- Gdybym od początku nie dawał Ci szansy, z pewnością inaczej by to wszystko wyglądało. Nie pozwoliłbym Ci do ciotki wrócić. Dałem, dałem. Ale wszystko spieprzyłeś, nie dbając o nią w sposób i w stopniu, na które zasługuje - mruknął jedynie w odpowiedzi, nie zamierzając zagłębiać się w ten temat, bo jeszcze oboje potoną. Wiedział, że pogadanka z tym tutaj była nieunikniona, jednakże nie tak sobie to wyobrażał. Lei nie powinno tutaj być, zbytnio brała wszystko do siebie.
Kolejny niepoprawny osąd: nie krzyczał.* Mruczał, warczał, burczał - lecz nie krzyczał. Na słowa ciotki odwrócił spojrzenie, coby na nią zerknąć. Krótko, przelotnie; zaraz też wzrok jego powrócił w stronę oblicza wartownika.
- Nie widzisz, jak wygląda? Miałeś o nią dbać, a Ty? Nie wiem, gdzie i po co byłeś; nie wiem też, po co wracałeś. Ale jak mogłeś ją zostawić, kiedy w Krainie od dawna źle się dzieje?! Nie jesteś tak wiele warty, jak jej się zdaje, Arthasie. Mam nadzieję, że kiedy te przeklęte zauroczenie tak nieodpowiedzialnym typem cioteczce minie, kiedy klapki z oczu spadną, nie będzie cierpieć zbyt długo. Bo że będzie z Twojej winy cierpieć jestem więcej, niż pewien. Raz ją opuściłeś, skąd pewność, że nie zrobisz tego znowu?!
Bo skoro opowiadał o powrocie, musiało go nie być. Jak go nie było, Lea paskudnie zmarniała. Przygasło jej spojrzenie, sierść zdawała się stracić blask, o łatwości policzenia żeber już nie wspomnimy! Zanim się pojawił Merethil, wadera jakoś sobie radziła; całkiem nieźle jej szło. Teraz? Teraz albo była cholernie od niego uzależniona, albo załamała się jego zniknięciem do tego stopnia, iż pomiędzy zamartwianiem się a rozmyśleniami, czy wróci, brakowało czasu na jedzenie solidnych posiłków. Tak czy inaczej winnym był nikt inny, jak pomocnik lekarza. W lecznicy też go nie było, kiedy przybył z Tempusem. Zniknął, zostawiając leczenie całej Krainy na barkach jednej, nie najmłodszej już, wilczycy. Czy tak postępuje wilk godny serca tak wspaniałej samicy?!
Salome... Pamiętał, jak płakała, iż AM ją zostawił. Cierpiała. Bo los na jej drodze postawił Arthasa. Nie płakała dlatego, że zauroczoną była w Alku - ale wyraźnie oznajmiła, iż boli ją porzucenie ze strony tamtego. Helloł! Alek miał więc w tej kwestii swoją opinię, popartą dowodami wyraźnie przemawiającymi na niekorzyść wartownika.


* 'Wykrzyknik umieszczony po pytajniku zwiększa emfazę, np.
Hej! czy przyjdzie czas, co łzy te spłoszy?!...'
- SJP.  
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Każde zachowanie ma swoje powody, teraz chyba czas na prawdę?

- Nie możesz być niczego pewien, nie jesteś jasnowidzem. Zrobiłem co musiałem, co byś ty zrobił gdyby cała twoja rodzina leżała martwa? Gniła od kilku tygodni, podjadana przez ludzkie bezdomne psy? Kim bym był gdybym ich nie pochował? Gdybym nie znalazł winowajcy? Gdybym tutaj został on z pewnością by tutaj wrócił, pomyślałeś co by się stało wtedy z twoją ciocią? Nie chciałem jej krzywdy, nie chciałem jej śmierci, musiałem to załatwić sam. Dla ciebie mogę być potworem i może nim jestem, ale nie wybaczyłbym sobie gdyby ona prze zemnie zginęła. Wróciłem i staram się naprawić to co zostało zniszczone. Zbyt szybko oceniasz wilki mając zbyt mało informacji, jestem szarym strażnikiem, każdy tak o nas mówił. Gdybym miał to zrobić nie wracałbym tutaj, to nie ma sensu.

Usiadł na śniegu, niepotrzebnie zdradził część tajemnicy. Nie chciał aby ktokolwiek o tym wiedział ale sytuacja sama się o to prosiła.

- Jeżeli naprawdę Leo prze zemnie cierpisz, jeżeli rzeczywiście jest tak jak on mówi to wystarczy słowo, nie chcę już więcej twojego cierpienia.

Nie chciał aby tak to wszystko wyszło, wychodzi teraz na manipulanta i jakiegoś drania. Teraz zrozumiał czemu zakon zabraniał wdawać się w związki.

- Jeżeli moje intencje są ci nie jasne to proszę użyj tego.

Rzucił amulet w jego kierunku, zostało już tylko ostatnie użycie.

- Mój umysł stoi przed tobą otworem, zobacz te wszystkie wspomnienia, obrazy które ja widziałem i tym czym się kierowałem. Nie jestem taki zły Alistairze jak sądzisz, nie jestem tez idealny, popełniam błędy. Staram się je jednak naprawić, odbudować co zniszczone.
Tutaj zezwalam na czytanie całej przeszłości AM za pomocą tegoż amuletu.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea nie miała pojęcia, co powiedzieć lub zrobić. Patrzyła to na jednego, to na drugiego. Przecież oni się zaraz pozabijają...
Tak, zbytnio to brała do siebie. Tak, była uzależniona. Tak, cierpiała. Przez chwilę po powrocie Arthas'a było dobrze, a teraz... Teraz zdolna była tylko usiąść ciężko na śniegu, osłonić łepek skrzydłami. Tego wszystkiego było dla niej za dużo... Ten rok znacznie nadwyrężył jej psychikę. Rok bez Arthas'a...
A teraz ranili ją obaj, warcząc na siebie. Mieli być jedną, wielką, szczęśliwą rodziną, a tymczasem... To było dla niej po prostu za dużo.
Dlatego też nie odezwała się, gdy partner ją pytał. Siedziała i czekała aż to wszystko się skończy... Nie wyrabiała już psychicznie.
Alastair
Latający Wilk

Alastair


Male Liczba postów : 1186

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ostentacyjnie odepchnął pewnym machnięciem łapy amulet, tak, iż ten wylądował niemalże u samych stóp Arthas'a. Nie zamierzał się zniżać do poziomu, w którym grzebie się komukolwiek w umyśl. Spiorunował go jeno spojrzeniem zielonych, wciąż zagniewanych mocno, ślepi, by za moment orzec:
-Zarówno Ty jak i Lea jesteście dorośli. Skoro tak paskudnie zależy Wam na pchanie się w bagno - Wasza decyzja. Nie zamierzam brać na barki błędów całego świata. Wiedz jeno, że mam Cię na oku i czekam tylko, aż łapa Ci się podwinie. Teraz dam Ci spokój. Nie ze względu na Ciebie, ale ciotkę. Ma za dobre serce, by znajdować się w centrum męskich rozmów. Następnym razem jednak załatwimy to inaczej. Bez świadków. Nie waż się więcej jej skrzywdzić; ona na to nie zasługuje.
Wiedział, że go kocha. Inaczej nie zamartwiałaby się do tego stopnia. Wiedział zatem, że choć bliskość AM ją krzywdziła, brak wilka u jej boku unieszczęśliwiłaby ją równie mocno. Musi się sparzyć, wtedy dopiero pojmie, że lepiej być samej, niż z tym tutaj. Spojrzał na lekarkę, znacznie już łagodniej i spokojniej.
- Bawcie się dalej. I lepiej, byś nie musiała przez niego płakać - "bo wtedy on płakać będzie przez brak kończyn, które będę odgryzać sukcesywnie jedna po drugiej, palec po palcu".
Przełknął pełne goryczy słowa, iż ktoś o niestabilnej sytuacji oraz niebezpiecznym trybie życia nie powinien był w ogóle zadawać się z kimkolwiek - aby go nie narażać. To takie dość egoistyczne oraz snobistyczne ze strony wartownika. Po co ciotka ma tego słuchać? Jeszcze gotowa zacząć się obawiać. O AM, bo na pewno nie o siebie.
Rozłożył skrzydła, wziął krótki rozbieg, po czym wzniósł się w powietrze, aby za moment zniknąć z pola widzenia. Bez przeprosin - uważał, iż nie jest ich nikomu winien; bez pożegnania czy jakiegokolwek słowa wyjaśnienia. Ot - był, BOOM, nie ma.

zt.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
POST BEZ SENSU I O NICZYM, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Nie drgnęła nawet. Siedziała, jak usiadła, drżąc tylko lekko. Trudno powiedzieć, czy zauważyła odlot siostrzeńca... Po prostu się wyłączyła, to było dla niej za wiele. Nadmiar przykrych wrażeń przestawił jej umysł na off. Biedna Lea... Jeszcze się pozbierać do końca nie zdążyła, a tu wpada Alek, zachowujący się nie jak Alek, ale jak przeklęty Samuel. Wszystko, co zostało z jej przyjaciela zniknęło... Czy siostrzeńca spotkał ten sam los? Nie zniosłaby tego...
Ogółem jest sporo rzeczy, których by nie zniosła. I część właśnie się wydarzyła. Trudno się dziwić jej reakcji... Naprawdę trudno.
I tutaj są dwie opcje.
Arthas może nic nie zrobić, lub pogorszyć jej stan paroma ostrymi słowami, nieważne odnośnie kogo - jej, Alka, sytuacji... Wtedy związek ma marne szanse przetrwania. Trzeba będzie się przygotować do scenariusza z demonem. I... Jeśli to nastąpi, to zmieniłam zdanie - chciałabym by to Lea wzięła udział w walce. Może dzięki temu poczułaby się lepiej?
Albo nagle go olśni, co powinien zrobić, (bo jak oboje wiemy, Arthas pocieszać załamanych wilczyc nie potrafi) i wyjdą z tego silniejsi. I drobnymi kroczkami w stronę happy endu.
Wszystko zależy od naszego drogiego Merethila. Wszystko w jego metalowych puchatych białych łapkach. Czujesz ciężar tej odpowiedzialności?
Lea nie czuła żadnej odpowiedzialności. Lea czuła: smutek, rozpacz, zimno, zmęczenie życiem, ogólne zniechęcenie, wcale nie metaforyczny ból serduszka, czuła się niechciana, niekochana, zbędna, zraniona przez ich obu, zagubiona, przerażona myślą o stracie któregoś, kompletnie skołowana i poniżej poziomu morza.
Jak się to wymieni, to całkiem tego sporo... Aż dziwne, że da się czuć tyle na raz i nie wybuchnąć. Cóż... Biedna Lea. Tak, wiem, coraz częściej to powtarzam. Ale sam przyznasz, że aż jej szkoda, prawda? A wszystko przez rok nieobecności jednego wilka... Jednego na setki. Dziwnie jest ten świat skonstruowany, nieprawdaż? Jedni mogą znikać i nie ma to żadnego wpływu na otoczenie, po zniknięciu innych zaś wszystko się sypie... Dlaczego? To dobre pytanie... Niestety, mimo, że złapałam nastrój na filozofowanie, nie umiem odpowiedzieć. Tak jest i już.
Arthas Merethil bez wątpienia należy do tych, którzy znikać nie powinni. Bo potem mamy takie efekty... Wataha się sypie, sprawy rodzinne również, partnerce niewiele brakuje, coby umrzeć tutaj ze smutku. Gdyby nie niedawna półprawa z Kein'em, na której podreperowała stare serducho, możliwe, że dostałaby zawału jeszcze w trakcie ich kłótni. Na szczęście jednak pewien szalony naukowiec wiedział, co robi, dźgając wilczycę igłami. Wzmocniona mutagenami pikawa działała jak w młodości.
Póki co więc Lea żyje... Trzeba zadbać o to, by stan ten się utrzymał, czyż nie? W końcu, jak by nie patrzeć, ona również jest z takich, bez których świat się wali. Jedyny w pełni wykształcony Lekarz, wielu rzekłoby - najlepszy w Krainie. Radna. Ciotka Alfy ognia, choć to akurat obecnie jest jakby mniej pewne. Ogółem dość potrzebna jednak wilczyca.
Masło maślane wyszło, post jest właściwie o niczym. Chyba więc czas zakończyć pisanie i zabrać się za naukę - zaraz na pierwszej lekcji poprawa z historii...
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
Stał tak chwilę, gdyż chciał się uspokoić, basior ma już w krainie dwóch wrogów, nieźle jak na niezamierzone działanie. Dobrze jednak wiemy że życie obdarza nas różnymi niespodziankami, tymi dobrymi oraz tymi złymi. Wilk podszedł do wilczycy i położył ramię na jej barku.

- Przepraszam że musiałaś tego słuchać. Czy ja rzeczywiście na ciebie zasługuje?

Miał wielki dylemat obecnie. Zrobiło mu się głupio, nawet do tego stopnia iż zastanawiał się czy związek był dobrym pomysłem. Oczywiście bardzo ją kocha, ale czy warto cierpieć? Poczuł się zdołowany ale raczej tego nie okaże po sobie, nigdy takich rzeczy nie okazywał.

- Powinniśmy porozmawiać, wiesz o mnie zbyt mało. Jesteśmy dla siebie obcy. Nie chciałem aby tak się stało, nigdy, widocznie jestem bardzo złym kandydatem na partnera, ojca i tak dalej. Może dlatego urodziłem się w zakonie? Ehh boli mnie serce
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Przytuliła się do jego łapki.
I tyle. Właściwie możnaby zamknąć w tym zdaniu sens całego postu... Chociaż nie. Jak zamknę, będę musiała znów otworzyć podręcznik i usiłować nie zasnąć. Dlatego też rozpiszę się trochę... Bo i czemu nie? Nudzi mi się, a Kein odezwie się za jakieś piętnaście - dwadzieścia minut.
Dodajmy może do posta trochę akcji, jakieś dialogi...
Lea po bardzo długiej chwili milczenia uniosła lekko łepek, próbując spojrzeć w niesamowite, białe oczy ukochanego. Bo nadal są białe, prawda? Za zmianami wyglądu AM trudno chwilami nadążyć...
W każdym razie spojrzała mu w oczy, lub spróbowała to zrobić.
- Nie przejmuj się... Po prostu zostań.
Bała się, że ją zostawi, lub, co gorsza, znów odejdzie, zniknie, przepadnie. I już nie wróci... Lea by tego nie znio... Nie, nie będę się powtarzać. Gdyby napisać książkę o tym wszystkim, czego by Lea nie zniosła, do podniesienia jej trzeba byłoby dźwigu, do czytania - drabiny. Jest tego dużo i naprawdę nie trzeba wszystkiego wymieniać.
I siedziała tak, przytulona do jego łapki, trzymając ją przy tym mocno. Nie da zabrać! Nie puści! Bo jak przestanie trzymać, Arthas odejdzie...
Poza tym potrzebowała tego. Potrzebowała czuć, że jeszcze jest obok... Szkoda, że na drugim barku łapki oprzeć nie może Alastair.
No cóż... Nie można mieć wszystkiego.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Jeżeli jesteś tego pewna to zostanę, do końca swych dni przy tobie jak obiecałem.

Powiedział cicho ale wyraźnie. Strasznie zdołowała go cała ta sytuacja, atmosfera tak wspaniała poszła gdzieś daleko.

- Tyle spieprzyć jedną decyzją.

Gdy AM tak się wyraża to emocje u niego są bardzo silne, tak na przyszłość. Było mu wstyd, chciał się teraz odwrócić, spojrzeć w niebo, ale Lea trzymała. Trzymała bez zamiaru puszczenia, trudno opisać co się w nim teraz działo.

- Przepraszam.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Kolejny obserwator sufitu... xD
Skoro położył jej łapkę na barku, 2edle wszelkich prawideł anatomii stał za nią, czyż nie? Jeśli stał, to odchyliła się do tyłu, przytulając do niego.
- Nie wiem, co w niego wstąpiło... Zazwyczaj się tak nie zachowuje. Nie jesteś na niego o to zły? Nie chcę, żebyście się kłócili... Pogadam z nim potem. Nie zrobiłby ci krzywdy...
Czuła się odpowiedzialna za wybruki siostrzeńca. A jeśli Arthas będzie przez to źle o nim myślał?
Userka przypomniała sobie właśnie, że Alek nie oddał Lei chustki. Nic dziwnego, że się bidna trzęsie...
Post tragicznie krótki. Ale za to niedawno był esej. Równoważą się.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Nie jestem zły, wiesz że nie lubię robić sobie wrogów. Czasem jednak to samo przychodzi do ciebie. Mam jednak nadzieję że kiedyś zmieni chociaż trochę swoje zdanie.

Przytulił się do niej i również objął łapkami. Czuł jak się trzęsła dlatego również skrzydłami w tym pomógł. Zrobił tak jakby kokonik w którym była zamknięta ta miłość. Ciepło które emitował gaz w skrzydłach topił powoli nawet śnieg. Ważne aby jej było ciepło i aby nie zachorowała. To miał być przyjemny wypad, nie tak to sie miało skończyć.

- Zaraz cię zaprowadzę tak gdzie miałem od samego początku, tylko nie bój się. Będziesz zadowolona.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea niemrawo pokiwała łebkiem.
Teraz było jej cieplutko i miło... Ale trzeba naprostować pewne sprawy, poznać odpowiedź na parę pytań. Potem mogą iść, byle nie nad urwisko, byle nie na naukę latania.
- Pewnie nie powinnam pytać, ale... Co działo się przez ten rok? Proszę... Chciałabym wiedzieć wszystko.
Co ciekawe, Arthas również jej o nic nie pytał... Nie zastanowiło go nawet, co działo się pod jego nieobecność? Skąd skrzydła?
A może spodziewał się nudnej i dołującej historyjki o porzuceniu i samotności?
A z resztą... Czy to ważne?
Nie powinna pytać z całą pewnością. Skoro sam nie powiedział, to znacz, że to nie jest jej sprawa. Nie powinna w ogóle poruszać tematu. Powinna dać się zaprowadzić w kolejne miejsce. A jeśli będzie to urwisko, trudno, skoczy. Skrzydła i ttak jej nie uratują.
Arthas będzie miał jeden problem mniej... Bo widać przecież, że była dla niego ciężarem.
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Masz prawo wiedzieć, powinienem był ci to powiedzieć od samego początku. Możesz mnie pytać dziś o wszystko, odpowiedzi ci się należą. Wróciłem do zakonu gdyż czułem niepokój którego nie byłem w stanie zrozumieć. Przeczucie mnie nie myliło, gdyż zastałem jedynie zgliszcza mojej wielkiej rodziny oraz ciała gnijące od około tygodnia. Smród, ciała podpalane i bezpańskie psy wyjadające resztki moich braci i sióstr, to był widok który napotkałem. Spędziłem trochę czasu chowając ich wszystkich, z należnymi honorami. Do tej pory mam wszystkie 47 amuletów. Chciałem dowiedzieć się kto to zrobił gdyż prawdopodobnie i ja byłem zagrożony, a gdybym wrócił to zagrożenie mogłoby przejść na ciebie...

Czas goni dlatego ta historia kończy część pierwszą. Po odpisiku Lei zapodam końcówkę, na spokojnie gdy już wrócę do domku. Basior oczywiście mówił cichu, nie przestawał też ją tulić. To idealna pora na poznanie prawdy i wszystkich sekretów swojego partnera. Trzeba się wziąść za odbudowanie tegoż związku!
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Lea słuchała. Milczała, bojąc się przerwać partnerowi. Chciała usłyszeć wszystko, a po przerwaniu mógłby przecież nie chcieć ponownie podjąć opowieści.
Nie miała też specjalnie wiele do powiedzenia... Kilka pytań. To niewiele, prawda? Jednak te pytania wydawały jej się ważne, na pewno zada je w odpowiednim momencie.
W końcu udało jej się opanować drżenie całego ciała. Gdyby nie spotkanie z Alkiem przed chwilą, sytuacja ta byłaby bardzo miła, wręcz idealna. Są razem, rozmawiają...
Szkoda, że to wszystko musiało się wydarzyć, by doszło do rozmowy. Zwłaszcza, że owo "wszystko" jest, jak by nie patrzeć, winą Lei. Może gdyby trochę więcej jadła i spała pod nieobecność partnera, to wszystko by się nie musiało stać? Bo prawdą jest, że zapomniała wtedy o tych podstawowych potrzebach. Żyła na herbacie z rozpuszczonymi lekami uspokajającymi i czasami misce kleiku w pracy.
Może gdyby zadbała choć trochę o własny wygląd, Alek i Arthas nie kłóciliby się dzisiaj?
Ale cii. Słuchała uważnie opowieści ukochanego. Na samobiczowanie psychiczne będzie czas potem.
A tak w ogóle, to wina Garwazego, o!
Arthas Merethil
Latający Wilk

Arthas Merethil


Male Liczba postów : 749
Wiek : 23

     
- Zabójcą okazał się Artorias, jeden z nieugiętych i najlepszych strażników zakonu, paladyn którego światło nie jedno serce oświetlało. Nie wiem co dokładnie się z nim stało. Wyruszył na wyprawę a potem wrócił odmieniony. Kroczył w ciemnościach swego serca, nie był już tym samym wilkiem co kiedyś. Za pomocą nieokreślonej ale potężnej siły, w nocy wyrżnął cały zakon. Każdy wojownik, przywódca a nawet samice i dzieci. Chciał wymazać nas z kart historii. Zostały tylko dwie osoby. Ja oraz Flemeth, jak się później okazało była moją matką. Nie znałem rodzicieli od samego początku aż do tej podróży. Myślałem że mnie zostawili i odeszli, ale ona cały czas była przy mnie, wspierała mnie i kryła gdy żyłem tutaj wyrzekając się mojego bractwa. Gdy doszło do nieuniknionej walki z opętanym Artoriasem, ona poświęciła swoje życie, abym przeżył i wrócił tutaj, do ciebie. Ona wiedziała, obserwowała i cieszyła się z mojego szczęścia. Odeszła jako bohaterka i moja matka. To wydarzenie naprawdę było dla mnie naprawdę ważne. Jeżeli masz więcej pytań to pytaj, należą ci się odpowiedzi.

Skończył swoją opowieść. Oczywiście była ona skrócona. Co do poświęcenia, aby zabić tego demona trzeba było poświęcić swoje życie. Arthas chciał to zrobić dla oczyszczenia swojego imienia, ale Flemeth nie pozwoliła mu z uwagi na Leę i sama to zrobiła. Przynajmniej spędziła z synem dwa miesiące. Może to nie nadrobiło tych wszystkich lat ale zawsze to podnosi na duchu.

- Oczyściłem swoje imię. Poznałem moją matkę pierwszy raz a potem oddała swoje życie abym był dalej z tobą szczęśliwy. Jestem ostatnim szarym, pomimo że się wyrzekłem zakonu. Powróciłem do niego aby pamięć po moich braciach i siostrach pozostała. Przepraszam że tym cię skrzywdziłem. Powinienem był ci powiedzieć że muszę wyruszyć.
Lea
Latający Doświadczony Lekarz

Lea


Female Liczba postów : 496
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Zasadniczo kolejnymi słowami wytrącał jej z łapek następne pytania. Poznała miano mordercy, dowiedziała się, że nie żyje. Sam powiedział, że powinien był powiedzieć, że odchodzi.
Jednak... Czas jej się nie zgadzał jakby.
- Ale czemu tak długo cię nie było?
To wszystko z pewnością zmieściłoby się spokojnie w czasie paru tygodni.
Userce, czytającej również część nie będącą dialogami wychodziło nieco więcej. Trzy-cztery miesiące.
Nadal jest to o wiele mniej, niż rok. Arthas nie siedział bezczynnie i nie czekał, aż gwiazdy ustawią się w sprzyjającej koniunkcji na powrót, prawda?
A może...? Kto go tam wie?
Post tragiczny i poniżej krytyki, jak zwykle. Niestety. I powiedz mi, jaki to ma sens? Ech... Byle do niedzieli. Wtedy się okaże, albo w tę, albo w tamtą.
Sponsored content