Zielone Urwisko

Mti
Dorosły



Liczba postów : 99

     
Intruz. Śmierć. Młode, zranione.. Takie niepokojące wieści dostawałem od Lasu. W pierwszej chwili, aż mnie wmurowało lecz zaraz się opamiętałem i pognałem.. sam gdzie nie wiem, prosząc las by schowały te młode.
Zbliżając się na miejsce zwolniłem uspokajając oddech, przeszedłem do normalnego kroku. Jak najciszej, w rytm otoczenia, spokojnie. Jak ja się cieszę iż jestem nocnym stworzeniem i rośliną. Nie szedłem centralnie w kierunku 'zamieszania', jak zwykle wybrałem okrężną drogę. Cały czas trzymając się osłony, którą dawały mi wszelkie drzewa, krzaki i zachowując się jak okoliczna roślinność, starałem się jak najbardziej wtopić się w otoczenie, nie zaraz poprawka, być jednością z tym otoczeniem. 
Zatrzymałem się niedaleko miejsca, w które walnęły dzieci, wśród flory. Coś zbyt ciemno tutaj.  Czułem śmierć okolicznej roślinności wokół 'centrum' zbiegowiska i przyprawiała mnie o na o kolejny ból. Jestem częścią lasu, a natura jest częścią mnie, więc również czuje to co on. Jednak krąg koło zatacza, natury nie można ot tak zabić, tam gdzie jedna roślina umarła na jej miejsce pojawią się dwie. I moja w tym głowa.
Dobra o co się tyczy dzieci. To dyskretnie starałem się ukryć młode (zostały ''oddalone z planu'' wiec nie powinno być z tym kłopotów, oby) , zasłonić je swymi skrzydłami, by i one przy pomocy mnie i lasu stały się częścią otoczenia. Oby tylko dzieci siedziały cicho. Na razie nie ruszałem ich, kto wie jaki jest ich stan. Nie odzywałem się i ogólnie starałem się robić wszytko jak najciszej, dyskretnie, jednak naturalnie, by nie odrywać się od otoczenia i jego rytmu.
No cóż, miejmy nadzieję iż nie zostałem wykryty, tym lepiej dla dzieci ( i dla mnie),no ale jak to się wszystko potoczy to czas pokaże.

// pozwolicie, że się wtrącę prawda? ^^
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Syknął jedynie na Wendigo, po czym odwrócił łeb niczym obrażone małe dziecko, a potem z powrotem, znowu, pysk w pysk i wściekły wzrok. Smarkacz, smarkacz! Gnój! Zdawał się krzyczeć. TO on mu powiedział, ON! Szacunku trochę, do starszych... Warknął i odsunął się od niego. Kiedy to ponownie miał zamiar się odezwać usłyszał, a raczej, zauważył nagłą ciemność. Ajj, ależ przyjemnie mu się zrobiło. Niestety ta chwila trwała krótko. Kolejny plugawiec przybył, a wraz z nim pewien miły gość. Wreszcie! Ale miał wejście, fiu fiu.
Podszedł do Thinga słuchając jego z wyraźnym wyrazem wściekłości.
- Rozumiem, że to są jakieś żarty, tak? - Ryknął na Thinga podchodząc do niego niebezpiecznie blisko. Wraz z tymi słowami ziemia zdawała się jakby zadrgać, a czarny dym sycząc wydobywał się z pyska A'lela. Basior w drastycznym tempie stał się większy, potężniejszy, w czego wyniku skóra zaczęła z niego odłazić i płatami opadać na ziemię. Oderwana części dymiły zasłaniając jego prawdziwą postać. Tak! Znajcie jego potęgę! Znajdzie potęgę boga Nocy! Nagle z dymu wyłoniły się potężne czarne skrzydła i ogon demoniczny, a tuż przed Cośkiem stanęła wysoka postać.


Która okazała się być kobietą, no, nie do końca. Połączeniem kobiety z wilkiem i demonem. Jak myślicie, jak musiała się czuć? Czczona, ha! gdyby jeszcze była tak naprawdę czczona, jako samiec?! Teraz chyba jasnym stał się powód furii tejże potężnej istoty.
Machnęła ręką niby od niechcenia zaciskając ją jednocześnie w pięść. Ciało Thinga uniosło się nieznacznie nad ziemią, a do tego zostało zgniecione przez nieznane mu siły, za czym idzie ból.
Syknęła, puściła go. Opadł na ziemię.
- Witaj, Rawkichwa. Miło cię widzieć, po tak długim czasie. - Uśmiechnęła się krzywo ukazując równie krzywe kły i część paskudnej paszczy. Poprawiła swe długie włosy i rozciągnęła wszystkie swe kończyny wraz z skrzydłami. Musiała się z powrotem przyzwyczaić do obecnej formy.
Akira
Dorosły

Akira


Male Liczba postów : 22

     
Co to za impreza bez niego? O nie, czyżby go nie zaproszono? Postanowił się wtrącić. Nieproszeni goście są tacy fajni. Po co rozpisywać się nad tym, skąd się tu wziął? Po prostu przyszedł. Chodem wolnym i eleganckim. Również pełnym dumy. Wyprostowany wkroczył nad urwisko. Z daleka już dostrzegł dziwne rzeczy dziejące się tutaj. Spostrzegł także Cośka. No i przemianę A'lela.
- Hoho, kopę lat! Czyżbym nie został zaproszony na party? - zwrócił się do czarnej postaci o ogonie typowym dla diabła i skrzydłach, jakby zrobionych z cienia.
Stał w miejscu. Uśmiechał się cynicznie. W jednej chwili zerwał się potężny wicher. Wszelka roślinności zaczęła giąć się aż do ziemi, jakby składając mu pokłon. Roześmiał się, a głos jego roznosił się wokół. Ziemia zadrżała delikatnie. Akira stanął nagle w sercu potężnego tornada, które wolno się formowało. W momencie tym również zaczął się powiększać. Coraz wyższy, i wyższy... Stał także na dwóch łapach niczym człowiek. Powoli wiatr ustał. A on... wyglądał całkiem inaczej. Uśmiechnął się krzywo.
- Jakieś dalsze plany? Cokolwiek? - zwrócił się do A'lela. - Wyglądasz upiornie. Tak jak zwykle. - stwierdził. To miał być komplement? Prawdopodobnie.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Ach, więc już czas. Tak, nareszcie.
Wilczyca, gdy tylko zaobserwowała przybycie Thinga i jego nieudolne morderstwo na dwóch młodych, dźwignęła się z odpowiednią sobie gracją i lekkością na proste łapy. Tak, czas najwyższy wyzwolic się z ciasnego, brudnego naczynia ziemskiego ciała. W powietrzu wezbrał się odgłos wodnego szumu, zaś chłód powiał dotkliwiej niż do tej pory. Delikatna, świetlista mgła otoczyła ciało, które zdawało się najpierw rozlac się na wszystkie strony, by zaraz wyparowac. Stworzenie, które pojawiło się zamiast niego, zdawało się byc nieco większe i postawniejsze, choc nadal tak samo delikatne, smukłe i kobiece. Kobiece? Tak. Jej postura przybrała bardziej ludzki kształt, zachowując jednak to, co wilkowi potrzebne. Łapy, tak zwiewnie stojące na ziemi, zdawały się mimo wszystko lewitowac. Ogon, długi na kilka metrów, na pewnej długości znikał, pozostawiając za sobą oczom niewidzialną drogę, osnutą niby to brokatem z kropelek i śnieżynek. Oczy stały się puste, przejrzyste. Cała sylwetka osnuta była poświatą, z czego oczy i każdy otwór świecił najsilniej. Arktyczna, klarowna woń wyraźnie uderzała w nozdrza. Nie ulegało wątpliwości, że tego czegoś, które najwyraźniej uwolniło się z imitacji ciała, nie można było już nazwac wilkiem. Klio odetchnęła, a głos jej toczył się głębokim, acz wyraźnym echem, z uwidocznioną głębią.
- Jak dobrze.
Zerknęła na swoich pobratymców. Poruszyła jednym ze świetlistych uszu, umiejscowionych tuż obok potężnych, jasnych rogów, zdających się byc konsystencji połyskującego w świetle księżyca śniegu. Czekała, aż i ci zdecydują się przyjąc swą pierwotną formę. Kilku z nich zdecydowało się to już zrobic. Odprawiali swoje typowe teatrzyki. A'lel zawsze był fanem wielkich wejśc i akcji z przytupem. Ściągnęła brwi, a jej pysk przyjął wyraz niezadowolenia. Posuwistym krokiem, przywodzącym na myśl stąpanie po chmurach, podeszła do miejsca zdarzenia, choc i to niezbyt blisko. Nie chciała brac udziału w niepotrzebnych cyrkach. Przysłuchiwała się w milczeniu.
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Ach, do jakich to Annie nieuprzejmych istot należała, ogłady tyle, co kot napłakał, ajaj. Nie taką córę powinien mieć przywódca gryfów, lecz też zwróćmy mu honor, bo wobec wszystkich prywatnych i bardziej światowych problemów nie miał tak wielu szans, by wbić coś do pustego łebka. A i dane jej będzie się wkrótce ustatkować, onieśmielić trochę - chyba przyjdzie to z mądrością właśnie. Z czym innym by miało się pojawiać? Jeśliś mądry, to cierp. Jeszcze nie znała wielu wydumanych bądź całkiem przydatnych mądrości, nie cierpiała więc, mało tego, nie spotkała się twarzą w dziób z poważniejszym dyskomfortem.
I... bach. Film co prawda się nie urwał, za to radykalnie zmienił, dla niej, nieszczęsnej wchodząc w teren meandrów akcji po pierwsze zbyt radykalnych, po drugie za bolesnych. Krążą pogłoski, że bezstresowe wychowanie skutkuje wytrzymałością słabą niczym jajko sadzone. Prawdaż czy nie, rewers tego medalu również wymaga rozważenia: atak bez litości na nerwy na pewno będzie szkodliwy w podobnym stopniu. Taki dokładnie miał miejsce. Istotę obcą bólowi i której ból był obcy, zapoznano z nim niespodziewanie, nie dając choć paru sekund na zdumioną myśl. Prąd wydarzeń prześcigał myśli.
Dość było tego, by tuż po uderzeniu cały świat poznał krzyk prawdziwego przerażenia, przy czym nie zapominajmy, że i bez przerażenia wrzaski gatunków wyposażonych w skrzydła i pióra mają wysoką siłę rażenia, a z... Tak.
Ale cud cudem, szczęściem nazwijmy, że potem zamilkła, niestety nieobojętniejąc przy tym, nie usypiając, nie chroniąc się w niebyt. Wszystkie jej horyzonty, cała rzeczywistość - skurczyły się do jej ciałka, by tam odnaleźć potworne uczucie rozpływające się po klatce piersiowej, zalewające psychikę, ze źródłem w żebrach. Pierwszy raz, daj Bóg, by ostatni, stanęła w szranki z niepojętą siłą, a w razie wygranej zdobyłaby oddech. Przy tym i pluralizm jej odgłosów zmarniał, jej udziałem w hałasowaniu pozostało tylko świszczenie żałośnię, oddychanie. Coś jak gdyby łkanie swoiste, przemycone pomiędzy tymi dwoma, trochę w nich. Na chwilę wszystko się skończyło. Kiedy łzy utopiły możliwość widzenia.
Wendigo
Dorosły

Wendigo


Male Liczba postów : 12

     
Ta nagła ciemność go na tyle zszokowała, że stanął jak wryty, i tak przez jakąś chwilę. O czym ty mówisz? - zapytać chciał, ale nie zdążył. Fala bólu zalała jego głowę, wraz z ogniem, który zdawał się wypełniać go od środka. Nim jednak zdążył choć jęknąć, wszystko ustało. Stał się o wiele większy, zdecydowanie. Wokół niego zaczęły krążyć iskierki, które w końcu przerodziły się w ogniki. Ów żywioł odcisnął też znak na jego sierści na grzbiecie, w którą zdawały się być wplecione malutkie płomienie. Gdy w końcu poczuł, że znów jest sobą, z jego gardła wyrwał się ciężki, okrutny śmiech. O tak, niech o nim wiedzą! Ach, jednak nie... nagły ból głowy zmienił ów złowieszczy dźwięk w ciche stęknięcie. Odchrząknął dyskretnie. Ból głowy wciąż był, zapomniał o tym.

- Ach, witajcie, witajcie. - powiedział, podchodząc do nich dostojnie. Choć stąpał na czterech łapach, niemal dorównywał im wzrostem. - Miło was znów widzieć.

Machnął ogonem i usiadł, obserwując ich. Nie zwracał uwagi na istoty, które również tu były. Nawet jeśli wcześniej je widział - zignorował.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Poprawiła władczo swe włosy zarzucając je do tyłu jednocześnie odsłaniając prawe ramię. Z równie władczym uśmiechem rozejrzała się wokół zbytnio nie przejmując się marnymi istotami, które kryły się w gęstwinach za nimi. Rozejrzała się wokół opierając jednocześnie swą dłoń na lewym biodrze, po czym machnąwszy potężnymi skrzydłami uniosła się delikatnie nad ziemię.
- Cieszę, że widzę was znowu razem. - Zaśmiała się złowieszczo. - No, moi drodzy, nie będziemy czekać na pana Smoka, czas wyruszyć w Krainę i dać o sobie znać, prawda? - Wyszczerzyła się nienaturalnie szeroko ukazując powykrzywiane kły. Nie czekając na reakcję innych, jako że przecież ona tutaj rządziła, zawisła nad urwiskiem wyciągnąwszy swe ramię do przodu, na którym zasiadły chwilę potem sowy o czerwonych, lśniących oczach. Zagruchotały przeuroczo dając się swojej właścicielce podrapać po szyjce. Ach, stęskniły się biedaczki. Szczęście, że nikt ich nie wyłapał, tych pięknych, wiecznych istotek.
Rawkichwa

Rawkichwa


Male Liczba postów : 39

     
Skinął czerepem.
- Was również dobrze widzieć.
Tak... Ciągnęło go, by rozruszać zastałe skrzydła, poczuć wiatr między kośćmi... I dowiedzieć się, gdzie się podziały zastępy składających mu ofiary gryfów.
Krzyki umknęły jego uwadze, lub też zostały zignorowane. Ktoś krzyczy? I dobrze, zapewne zasłużył.
Postukał pazurami stalowej rękawicy o skałę, rozkładając czarne, potężne skrzydła.
- Ruszajmy. Będzie chciał, to dołączy. - rzekł.
Wątpił, by Smok się zjawił. Skoro tak się spóźnia... Cóż.
Więcej zabawy dla niego!
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Boginka delikatnie uniosła głowę. Ruszac w krainę. Mścic się. Już, teraz. Jako najłagodniejsza i najspokojniejsza z bożków, niespieszno jej było do mordów i brania jeńców. Coby nie odstawac od grupy - chociaż z tej racji zapewne i tak bardzo odstawała - machnęła skrzydłami, które przez materiał z jakiego były stworzone były niemal niewidoczne - przezroczyste, dopiero po ruchu odbijały światło. Na pierwszy rzut oka wyglądały jak ogromne płetwy, a jednak myliły - ich anatomia czysto wskazywała na ptasią konstrukcję. Szum na ponów zanikł, niczym uciszona fala, co to wzburzyła się i spieniła tylko na moment. Posłusznie uniosła się w górę, idąc w ślad za Nocą i Gryfem. Miejsce w którym stała na krótko skuło się szronem. Przekrzywiła pysk, czując przyjemne uczucie wiatru wkradającego się między najgłębsze odmęty futra. Zerknęła na Wendigo i odetchnęła chłodem.
- Już czas, już czas... - przymknęła oczy. Jej nienawiśc była cicha, martwa, głucha. Nie rzucała piorunami, nie śmiała się złowieszczo, nie robiła scen ani pokazów wielkości i siły. Zabijała właśnie tak, jak jej żywioł - w odmętach głębokiej paniki i ostatniego tchnienia woli życia, gdy woda bezlitośnie wypełnia płuca, a języki ognia braku tlenu liżą z rozkoszą wszystkie wnętrzności.
Spojrzała na dumną i potężną Noc. Przewodzi. No, jasne. Chciałoby się dodac jak zwykle.
Wendigo
Dorosły

Wendigo


Male Liczba postów : 12

     
Na słowa Klio ten jedynie kiwnął lekko łbem.

- Owszem, czas najwyższy. - odparł, biorąc głębszy wdech.

Nie warto było zaczynać z tym śmiechem, nawet po zmianie ból głowy wciąż mu groził. Idąc jednak w ślady pozostałych, musiał unieść się w powietrze. Wybił się lekko ze wszystkich czterech łap. A tej samej chwili wokół jego kończyn pojawiły się iskierki ognia, które to znikały, to się pojawiały. Ziemia pod nim chwilę się paliła, po czym ogień zgasł, nie pozostawiając uszczerbku na zdrowiu trawy. I to by było na tyle, zaraz polecą wgłąb krainy. Językiem musnął swój nos, szykując się psychicznie na zemstę. Niech mają za swoje ci, którzy ich nie czcili~ albo coś w tym stylu.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Rzuciła wzrok do tyłu, aby rozeznać się w sytuacji. No, dosyć tego biadolenia o niczym, czas wreszcie działać, ruszyć w tą przeklętą drogę.
Machnęła niby to od niechcenia, a jednak ruch ten był przepełniony jej władczym charakterem. Wyszczerz paskudny zdawał się ślinić jakby był chętny i głodny tych istnień, które tam na nich czekają. Sowy zaniepokojone nastroszyły swe piórka i uniosły się do góry hucząc wściekle na swą panią i jej poczynania. Lecz zamilkły wraz z syczącym, czarnym, a nawet smolistym dymem, który począł z początku cicho aby zaraz potem głośno wydostawać się z oczu A'lel. Opuściła bezwiednie ramię, aby zaraz je potem skrzyżować na piersiach.
- Podzielimy się na grupy. Ja idę z Klio, reszta - jak tam chcecie. - Patrząc chytrze na Wodną rzuciła to niby z niechęcią. Hihi, podręczy swoją koleżankę. Dlatego też nie pytając się jej o zgodę, chwyciła ją za dłoń i ruszyła prędko przed siebie, biegnąc w powietrzu i gdy tylko rozwinęła skrzydła, poleciała niebywale szybko ciągnąc za sobą biedną Klio. No cóż, nie miała wyjścia.

/zt.
Akira
Dorosły

Akira


Male Liczba postów : 22

     
Pora na zemstę. Nareszcie. Wyprostował się i skinął łbem. Rozejrzał się po zebranych. Brakowało jedynie boga Smoków, ale jego sprawa, skoro go nie ma. Nie wie, co traci! Pora na dobieranie się w pary. Z kim by mógł? Z Wendigo? Nie, to ogień. Gryfy. Gryfy on lubił. Rawkichwa.
- Rawkichwo, może duet? Ale... cóż, trio też się nada. Wendigo nie będzie chyba chciał działać solo? Co wy na to? - uśmiechnął się szyderczo. W jego oku pojawił się tajemniczy błysk.
Również wzniósł się, unoszony przez silne wiatry. Peleryna łopotała na wietrze.
Rawkichwa

Rawkichwa


Male Liczba postów : 39

     
Skinął czerepem, przychylny pomysłowi. Następnie spojrzał na ognistego pytająco.
- Co ty na to, Wendigo?
Osobiście nie miał nic przeciwko towarzystwu... Choć oczywiście oznaczałoby to mniej zabawy. Cóż, coś za coś. Nie można mieć wszystkiego.
Dwoma uderzeniami potężnych skrzydeł znalazł się w powietrzu. Był gotów do drogi. Gdzie? Gdziekolwiek. Przed siebie. Na spotkanie gryfów, które zachowały się tak nieodpowiedzialnie, ośmieliły się go zapomnieć...
Popamiętają jeszcze!
Da im nauczkę... Już nigdy nie popełnią tego błędu.
Wendigo
Dorosły

Wendigo


Male Liczba postów : 12

     
Ach, więc żeńska część bogów poleciała razem, on zaś pozostał tutaj. Zapytany o dołączenie do grupy kiwnął łbem, uśmiechnąwszy się przy tym krótko. Działanie w pojedynkę nie było dla niego interesującą opcją, więc nie miał nic przeciwko współdziałaniu.

- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. - odparł spokojnie, przyglądając się to Rawkichwie, to Akirze. - Gdzie więc uderzamy na dobry początek?

Był gotów na zemstę. Niech wilki Ognia mają za swoje, że zapomniały o nim i postanowiły nie wierzyć w nikogo, albo w co popadło. Językiem znów musnął nos, czekając na jakiś ruch ze strony towarzyszy.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Co. To. Było. Co to było?! Ona się pyta. Nie, żadna z tych rzeczy nie była normalną. Siniaki na drobnym ciałku dawały o sobie znać, łapa uniesiona w górę bolała przy mocniejszym ruchu, pomijając fakt, że zwisała dość.. dziwnie. Ale nie na to teraz powinna zwracać uwagę! Coś tu było nie w porządku, bardzo nie w porządku. Już nawet nie patrząc na to, że obok niej zjawiało się nieznane jej stworzenie, ze skrzydłami, łuskami, wielkimi pazurami u łap. Wśród panujących ciemności widziała zarysy sylwetek. Wpierw wydawały się całkowicie normalnymi, a potem.. zmieniały kształty? Nie, to było niemożliwe, takie rzeczy się nie dzieją. Cóż, może Yashii zbyt mocno się uderzyła i tak jej się tylko wydawało? Może to były zaledwie halucynacje?
Schizofrenia? Głosy też słyszała.. ale choroba nie wchodziła w grę. Potrząsnęła mocno łebkiem i zadarła głowę przyglądając się ponownie gadziej, wielkiej istocie. Anaela była w zasięgu jej wzroku. Samiczka miała nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało, a jak wiadomo - nadzieja umiera ostatnia. A jako, że userka w tym momencie nie ma weny, napiszę jedynie, że Yashii, na tyle na ile była w stanie, starając się zachować ostrożność, zaczęła się wycofywać. Chciała stąd zniknąć, musiała stąd uciec. Nie mogła tu zostać. I tak właśnie, nie zważając na obolałą łapkę zaczeła zmierzać w inną stronę. Oj, niedobrze jest się tak zaniedbywać.

zt.
Mti
Dorosły



Liczba postów : 99

     
O no proszę coś się poruszyło.
Dużo pytań kłębiło mi się w umyśle, ale odsunęły się w cień gdy jedno z młodych uznało iż czas już stąd pryskać.
Tej małej zdaje się doskwierała łapka, ale co doskwiera drugiej?
Włożyłem ogon i zwinąłem go nieco pod gryfiątkiej, tworząc ''poduszkę'' i przeniosłem sobie na plecy. Starałem się zrobić to ostrożnie, by wywołać jak najmniejszy ból i w miarę wygodnie, bezpiecznie ulokować ją na plecach i by nie zwrócić zbytniej uwagi. Nie powinno być jej tam niewygodnie.
Następnie ostrożnie, cicho starałem się wycofać jeszcze z tego terenu, obserwując poczynania 'opiekunów' i zrównać się z wilczątkien, które wędrówkę miało w głowie.
Może nieco nagle ''wyrosłem'' przed łazipiętką. Kucnąłem, spojrzałem na nią spokojnie, z nutką.. zatroskania, gdy przeniosłem wzrok na zwichnięta łapę i znów używając ogona, tym razem owijając go lekko wokół ciała białofutrej, uważając na jej łapę, przetransportowałem sobie na grzbiet. Po czym odchodząc jeszcze kawałek, odwracając łeb w ich stronę dodałem cicho: Nie bójcie się nic wam złego nie zrobię i radze być cicho, no chyba iż chcecie by tamci znowu zwrócili na was swą zacną uwagę. Podnosząc nieco skrzydła, by ukryć rzucającą się w oczy kolorki pasażerek, skierowałem się gdzieś indziej niż tu, zlewając się z lasem.
I nie ja nie mam łusek. Ja jestem smokiem leśnym. Nie znajdziesz u mnie żadnych łusek.
Jak i pozwolisz że się wtrącę nie dam wam tak łatwo, jeszcze samotnie i.. poturbowane odejść.

z/t
yakamashi+anaela

//Aaa.. niech to ślepia mi się kleją..
Rawkichwa

Rawkichwa


Male Liczba postów : 39

     
Uznawszy w końcu, że Akira zawiesił się na dobre, zerknął na ognistego wilka.
- Czyli jednak duet, hmm? Ten tutaj za szybko się nie ruszy.
Wybacz, Akiro, my też chcemy postraszyć naszych drogich userów. Zasłużyliśmy na trochę zabawy.
Rawkichwa machnął parę razy skrzydłami.
- Gdzie proponujesz iść?
Sam nie miał pomysłów. No, w ostateczności może coś by się znalazło... Kultura wymagała jednak, by dać wilczemu bogu prawo pierwszego wyboru. No, oczywiście, jeśli ten chciał. Jeśli nie, Rawi chętnie przejmie pałeczkę.
No, zobaczymy.
Post krótki i niespójny... Bo ktoś tu mnie rozprasza :3
Wendigo
Dorosły

Wendigo


Male Liczba postów : 12

     
Nie było sensu czekać na boga który najwidoczniej po setkach lat czekania po prostu sobie przysnął. No ale czego się spodziewać jak ktoś czuwa tyle tysięcy lat?
- Hmm, a to już zadecyduj ty. Nieważne gdzie ruszymy i tak znajdziemy Ognistych niewiernych których trzeba podporządkować. Twój problem zaś jest taki, bo gryfy nie łatwo spotkać hmm? - rzucił z cynicznym śmiechem.
W końcu wiedział jedynie o tym, że nie będzie łatwo dogonić i załatwić wszystkich latających. Rawkichwa ma na to największe szanse ale czy je wykorzysta to jest już sprawa tamtego bożka.
Pogardliwie powinien podejść do tej sprawy, jednakże nie ma tak łatwo. Strzeż się Kraino bo i druga fala nadchodzi!
- Prowadź więc w tereny gdzie ukażemy kolejne istoty.
Był gotów wyruszyć w trasę i to zrobił. Poczeka poza tym terenem na gryfa.
Kto padnie jako pierwszy?! A kto przetrwa?! Nadchodzimy.

z/t
Rawkichwa

Rawkichwa


Male Liczba postów : 39

     
Machnął więc czarnymi skrzydłami, aż stalowe kolce wyrastające z nich stuknęły o siebie pod jego brzuchem, krzesząc iskry.
Poleciał.
Ogniki w oczodołach przesuwały się lekko, gdy się rozglądał. Szukał pierwszych ofiar.
Będzie pyszna zabawa! Odpowiedzą za to, że ośmielili się skazać go na zapomnienie!
Zniknął z tematu. Post krótki, ale wystarczy.

zt -> Szmaragdowy strumień
Akira
Dorosły

Akira


Male Liczba postów : 22

     
Och, opuścili go. Niestety. Złapał biedak zawiechę, zdarza się każdemu!
Skoro został sam to zmusili go tym samym do działania na własną rękę. Będzie siał grozę, niepokój! Będzie działał solo. Będzie rzucał śmiercią i innymi okrutnościami! Zapłacą za wszystko!
Zaśmiał się cicho pod nosem, czując już smak zwycięstwa. Wzbił się w powietrze, niesiony silnymi wichrami i delikatnymi zefirkami. Pora znaleźć ofiary.

z.t.
Rhett
Dorosły

Rhett


Liczba postów : 26

     
Nie szukał tego miejsca, nie kierował się żadną mapą - nie, żeby umiał - a każdy zakątek tej krainy był dla niego wielką tajemnicą. Maszerował już długo i chude łapki znosiły ciężar jego ciała coraz gorzej. Mimo to, siedząc na ciepłej, piaszczystej ziemi urwiska i czując delikatny wiatr delikatnie wprawiającym w ruch jego sierść - uśmiechnął się. Bo zmęczenie przychodzi i odchodzi, ale tak piękny widoków się nie zapomina! Rhett z zafascynowaniem spoglądał na przyjemną plamę zieleni rozpościerającą się tuż przed nim i delektował się każdą chwilą tego błogiego spokoju. Hm, może wędrówka tu nie była złym pomysłem? Na pewno nie była! Tyle jeszcze przed nim, tyle życia, tyle wrażeń. Tyle życia.
Znacie uczucie, gdy zaczynacie czytać książkę, albo nowy serial, albo film, czy grę - i ekscytacje z tym związaną? To właśnie czuł, przyjemne uczucie świeżości w jego dość krótkim jestestwie. Oh, cóż ma życie mu do zaoferowania?
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Przypadek postawił w tym miejscu też i Taimi. Nadal zmęczona wędrówką, nadal nieco zaspana oraz wciąż zmarznięta pojawiła się nad urwiskiem, niepewnie stawiając łapy. Miała uraz. To wlaśnie w ten sposób zginęła, runąwszy w dół urwiska. Przez krótką chwilę czuła się, jakby leciała, jednak to, co przyszło potem, bylo tylko gorsze. Ból umierania. Obolałe, pokryte sińcami ciało, połamane kości, problem z oddychaniem... Nie trwało to długo, bo umarła stosunkowo szybko na skutek urazów, mimo wszystko jednak miala wrażenie, że ostatnie chwile życia ciągną się w nieskończoność.
Zatrzymała się ostatecznie, dostrzegając wilka. Nie chciała go przestraszyć, bo jeszcze biedny podskoczyłby i spadł, a tego nie chciała. Przysiadła więc, nie odzywając na razie wcale.
Rhett
Dorosły

Rhett


Liczba postów : 26

     
Rhett nie miał jednak pojęcia o przykrych doświadczeniach samicy, w dodatku - kochał urwiska! Przyzwyczajony to wysokości za młodu, miejsca takie jak to przywoływały w nim najlepsze wspomnienia. Ah, jakiż młody i nierozważny był, czując jakby cały świat był u jego stup.
Zaraz jednak wyrwał się z rozmyśleń, gdyż ktoś odwiedził go w jego samotności. Oh, jakże wspaniale, kiedy to ostatnio widział wilka? Tydzień, miesiąc, może dłużej? Może nie spotkał na swojej drodze żadnego? Przeklęta pamięć, a raczej jej brak.
Rhett przyjrzał się samicy. Nie wyglądała tak, jak wadery z jego dawnego stada, ale kto wie, może wszystko tu jest takie inne i ciekawe?
Zielonooki wstał i podszedł do niej spokojnym krokiem, nieco nieśmiało - by zwrócić jej uwagę na to, że ktoś się do niej zbliża i prawdopodobnie będzie chciał zacząć konwersację.
Gdy odległość między nimi była odpowiednia przysiadł, ponownie spoglądając na nieznajomą.
- Witam! - Wraz z jego słowami kły wyszczerzyły się w szczerym, przyjaznym uśmiechu.
Taimi
Dorosły

Taimi


Female Liczba postów : 303
Wiek : 27

     
Widząc, że podjął się zadania podejścia ku niej, uśmiechnęła się łagodnie, cieplo i serdecznie, jakby zachęcając samca do dołączenia do niej. Jej ogon powoli poruszał się na boki, zamiatając nieco piachu, śniegu, gleby czy cokolwiek tam się na jego torze znajdowało. Skłoniła nisko glową, gdy wilk już znalazł się obok i przysiadł, dotrzymując jej towarzystwa. Miło móc w końcu otworzyć do kogoś pyszczek, bez obawy o wyrzuty za zniknięcie czy wymagań, aby odnaleźć się w całkiem obcej sytuacji.
- Witaj! Jestem Taimi - przestawila się zgodnie z zasadami kultury, którą uważała za dosyć ważną oraz zawsze w cenie. Rozejrzała się dookoła, wytężając wzrok, aby przebić się przez wszechobecny mrok, poważnie utrudniający życie.
- Spacer na brzegu urwiska, tak? - spytała wesoło, bez żadnego wyrzutu czy czegokolwiek innego, co mogłoby się negatywnie kojarzyć czy sugerować nieprzyjazny stosunek samicy do wilka.
Rhett
Dorosły

Rhett


Liczba postów : 26

     
- Miło mi Cię poznać, Taimi! - rzekł wesołym, odrobinkę wysokim głosem, wciąż uśmiechając się mimowolnie. Uwielbiał poznawać nowych ludzi! W końcu każdy ma swoją własną historie do powiedzenia, swoje własne szczęście i smutki, a to zdawało się być dla niego bardziej niż fascynujące. Na przykład - Skąd jest jego nieznajoma? Co sprawiło, że właśnie dziś postanowiła udać się nad to konkretne urwisko? Jak potoczy się ich znajomość?
- Oh tak, czyż to nie piękne miejsce? - rzucił entuzjastycznie, odwracając wzrok od wadery, by jeszcze raz rozejrzeć się po jego otoczeniu. I choć mrok utrudniał mu dostrzeżenie szczegółów - albo czegokolwiek, mówiąc szczerze - to i tak westchnął z zachwytem wypisanym na twarzy.
Szkoda tylko, że ma tak słaby wzrok - ile by dał, by choć trochę się poprawił! Miał wrażenie, że omija go tak wiele.
Sponsored content