Zielone Urwisko

A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
O, jest.
Wyszczerzył się do niej najpaskudniej jak potrafił. Doskonale wiedział, że za tym nie przepada. Zachichotał zaraz potem i przybrał ten swój ulubiony grymas. Każdy milimetr tej krainy doprowadzał go do szału. Ciekawe czy białą też, co? Powinien.
- Och, witaj ma droga! - Mówiąc to wstał z ziemi i z nonszalanckim acz okropnym wyszczerzem ruszył w jej stronę idąc niedbale. Wbił czerwone ślepia w jej. Porozumiewawcze spojrzenie? A skąd! A może ona nie wie? A może to nie ta...? Zmrużył oczy oczekując odpowiedzi.
Zasiadł tuż przed jej nosem, bardzo blisko. Mogła wyczuć każdy szczegół i historie poszczególnego włoska w jego sierści. Zawisł łbem nad jej głową. Uśmiech delikatnie tańczył w jego kącikach.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Ten uśmiech.. nie przepadała. Zacisnęła dyskretnie wargi w niewymownej rezygnacji. Miarowe ruchy jej ogona delikatnie przyspieszyły, gdy wodziła za nim wzrokiem. Tak. O nią chodziło, z pewnością. Nie czuła się komfortowo, jednak wyprostowała się, dodając sobie wyimaginowanych centymetrów i pewności siebie. - Asake.. - odpowiedziała zrównoważonym głosem. Czy jej ta kraina nie przypadła do gustu? Cóż, kolejny odcinek w drodze, nie ma co narzekać. A jednak było w niej coś.. Toksyczny smak, zepsucie. To budziło gniew i niesmak. Krótko zlustrowała świat poza A'lelem. Zerknęła w jego czerwone ślepia, z czego lilia jej oczu błysnęła krótko, lecz wyraźnie. - Jak idzie? - poruszyła nozdrzami. Tak, z pewnością on. Nie mogła się pomylić.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Ach te zaciśnięte usta! Były niczym miód dla jego oczu. Choć kontakt ten zapewne nie byłby przyjemny. Hehe. Machaj ogonkiem, machaj, nie pozbędziesz się mnie laluniu. Oczy zabłyszczały mu złowieszczo.
- Ave. - Rzekł z dumą jednocześnie patrząc z politowaniem jak ta się prostuje. I tak jesteś niska i słaba. Zdawały się krzyczeć jego ślepia. O, patrzy na nie. Schował kły i zamruczał z satysfakcją. Wstał, zaczął okrążać Klio bardzo powolnym i zrównoważonym krokiem kiedy ta odezwała się do niego.
- A jakoś tam. Całkiem wygodnie się idzie. - Zarechotał zadowolony ze swojego aroganckiego żarciku. Zatrzymał się począwszy szurać ogonem po podłożu tym samym nieco kurząc jego rozmówczynię.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Albinoska uniosła jedną brew z lekką irytacją, robiąc to jednak w sposób na tyle dyskretny, by nie dać A'lelowi predyspozycji i powodu do głupich żarcików, czy cynicznych uwag. Nie był najgorszym z nich wszystkich, ale lubił Wodnistą wzburzać, zanikając jej naturalny spokój i pogodę ducha. Odetchnęła bezgłośnie.  
- Wspaniale, cieszę się.
Wstała i otrzepała ogon z kurzu, zachodząc Nocnemu drogę. Lekko zmrużyła ślepia, jakby niemo przywołując go do porządku. Wdech, mechaniczne skinienie głowy i błysk ślepi raz jeszcze, wraz z wymownym spojrzeniem. Dla zasady.
Zwinęła swoje wiotkie i obłe ciało, niemal stworzone do konfrontacji z wodą, zawracając, idąc kawałeczek i wracając na swoje miejsce. Gruntowne przemyślenia i wytupanie nerwów. Usiadła ponownie, nieco dalej od samca, w komfortowej oddali, otuliła się ogonem i wpatrzyła w dal.  
- Wiesz, o co mi chodzi.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Nie był najgorszy? Czy może być coś gorszego od jego paskudnego i zawszonego charakterku? To jest naprawdę ciekawe i trudne zarazem. Wykrzywił się w niesmaku, ale to była jego jedynie zachcianka, nie słyszał słów Klio.
Zarechotał triumfalnie słysząc zjadliwą odpowiedź Białej. A czymże innym ona była jak nie czystą i kąsającą odpowiedzią! Jego śmiech powoli się wyciszał widząc zachowanie jej. Ach. Ona chce mi coś pokazać. Haha, ale nie. Dajmy sobie spokój. Skończmy z tą złośliwością i zachowajmy powagę.
Dobre sobie. On i powaga? Że niby od niego coś zależy? Chyba się zaraz posikam...
- No? O co! Pierwszy raz cię widzę, czego ode mnie chcesz? - Parsknął z początku całkiem nieźle udając lecz długo się powstrzymać nie mógł. Po chwili leżał na ziemi i tarzał się ze śmiechu.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Wdech. Wydech. Spokojnie, nie irytuj się. Przejdzie mu, znudzi się.
Ułożyła się w pozycji leżącej i podwinęła pod siebie jedną łapę, niczym rozleniwiony kocur. Ogon leżał swobodnie za nią, uszy miała delikatnie napięte i przekrzywione do tyłu. Oczy, delikatnie zmrużone, od czasu do czasu lustrowały kątem zachowanie A'lela. Była zdecydowanie zmęczona. Nim, toksyczną aurą, która panowała wokół, całą sytuacją. Starała się mimo wszystko zachowac niezachwiany spokój. Zerknęła w spowitą ciemnością dal. Niczego nie podejrzewają? Nie uciekają w popłochu, nie chowają się? Z jednej strony, to dobry znak. Ponownie zerknęła na bezkreśnie ciemnego samca.
- Długo się będziesz jeszcze bawił? Mamy coś do zrobienia. Powoli zaczynają się przyzwyczajac i to lekceważyc... Zupełnie nie rozumiem - potrząsnęła głową z niezadowoleniem. - Chyba czas przejśc na kolejny etap, nie uważasz?
Wendigo
Dorosły

Wendigo


Male Liczba postów : 12

     
Szedł zwykłym dla niego spokojnym krokiem. Głowa lekko pulsowała, ale dało się przeżyć. Spojrzał na dwa pozostałe wilki. Wiedział że to oni. Nie musiał zbytnio się namyślać. Jednak z kroku na krok jego chód był coraz bardziej leniwy. W końcu usiadł i badawczym wzrokiem spojrzał się na pozostałych. Wydawało się jakby wszystkie jego ruchy były wykonane w spowolnionym tempie.

-Czy coś mnie ominęło, czy może jednak zdążyłem?- spytał niby od niechcenia.

Widać było, że biała była wyraźnie zirytowana zachowaniem drugiego wilka. Nie dziwił się jej. Jednak nie ukazał żadnej reakcji na jego wybuch śmiechu. Wendigo był spokojny i nie miał zamiaru wdawać się jakiekolwiek sprzeczki. Przyszedł tutaj bo miał jakiś cel, jak wszyscy tutaj... chyba...
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
A ten dalej jął swoje. Jednak usłyszawszy słowa samicy, gwałtownie się zatrzymał. Postukał pazurem o zęby, które odsłonięte były dzięki jego niezachwianemu uśmiechowi. Zacharczał co miało zapewne inicjować jego dziwny śmiech, który jednak mu tym razem nie wyszedł.
- Mhm. Już niedługo, słoneczko. - Wysłał jej kolejny paskudny uśmiech licząc, że ją w ten sposób rozwścieczy, znowu. Zasiadł naprzeciw niej, zapewne tyłem do urwiska.
Wyczuł kolejny, znajomy zapaszek. O, czyżby ktoś kogo kojarzy? Odwrócił w łeb w tamtą stronę. Z początku na kufie samca zawitał szczery uśmiech, który diametralnie się zmienił w wyraz zirytowania i wkurzenia.
- O! Książę przyszedł! Witam pana, dawnośmy się nie widzieli? Ach! Nie! Przepraszam! Ja pana nie znam... - Zasyczał niebywale teatralnie bawiąc się swoim tonem głosu.
Wendigo
Dorosły

Wendigo


Male Liczba postów : 12

     
-A czy znajomość nie jest rzeczą względną? To że mnie znasz, wcale nie znaczy, że mnie znasz- powiedział wilk dokładnie cedząc słowa.

Wstał i podszedł jeszcze bliżej tak aby ograniczyć podnoszenie głosu do minimum. W końcu jednak nie miał ochoty na ból głowy. Patrzył badawczym wzrokiem na samca i zastanawiał się jak ciężkie ten musiałby odnieść obrażenia po upadku z poziomu swojego ego na swój poziom IQ.
Wendigo puścił mimo uszu jego docinki, nie łatwo było zdenerwować tego wilka, ale jak już się to komuś udało... biada mu.

-To więc jak futrzaku...skończyłeś swoje paplanie czy może jeszcze zostawić ci trochę czasu?-

Wendigo był zdania, że jeżeli dziecko chce się bawić, to trzeba je odesłać do piaskownicy.
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Na początku - piękny to jest czas - za wszystkie zmysły starczy jeden jedyny wzrok. Albowiem na początku przysiągłbyś, że nawet kolory mają charakterystyczny smak, który wyczuwa podniebienie i którego łaknie. Szkoda, że im ciężej leżą na karku lata, tym ten jeden nieprzyziemny zmysł, cenniejszy niż wszystkie inne razem wzięte, staje się mniej chłonny, aż wreszcie obumiera całkiem - mniej więcej wówczas, kiedy przestanie się o niego dbać. Dzieli tedy los kwiatu odciętego od słońca, jakim są dla niego widoki świata, obserwowane oczywiście nie bez dwóch niezbędnych rzeczy: odpowiedniego nastawienia, wiążącego się z chęcią, by widzieć, a nie tylko patrzeć, oraz umiejętności spoglądania na wszystkie kwestie pod odpowiednim kątem. Czas jest wrogiem każdego z nich - czas zwykł wyłączać z życia pierwiastek magii. Bez niego trudniej o zachwyt, wzruszenie. Jak dobrze, iż ona była jeszcze maluczka. Wiadomo, że jako gryf nie przesadnie, lecz już umysł miała połowicznie podobny do większości dzieci i połowicznie niepowtarzalny.
Czym dla niej mogło być urwisko? Łatwiej stwierdzić, czym nie było - na pewno nie zwykłym ukształtowaniem terenu, nie czuła też, że więcej powinna się go bać, niż nim zachwycać; rozkładając niećwiczone jak dotąd w długim locie skrzydła, ona, niewielka, ciemna kropka wśród wielu, stała na urwisku i spoglądała w dół, daleka od przestraszenia się, bardziej daleka od myśli, iż tego typu miejsca może posłużyć do zniweczenia daru życia. Drzewa stanowiły dla niej nie tylko element krajobrazu, gotowa była uznać je za istoty podobne sobie - zastygłe olbrzymy, mające jednakże zawsze możliwość poruszenia swych skrzypiących postur, wstrząśnięcia wedle woli bujnymi koronami. Rozkoszując się muśnięciami lekkiego wiatru o wytężając oczy, by uciążliwy, choć dla niej akurat nie tak straszny, mrok nie wyznaczał granic jej świata, dała się ponieść niezrozumiałej potrzebie i rozłożyła skrzydła, jak gdyby zbierając się do lotu. Chociaż wciąż nie próbowała poderwać się w przestworza, jakoby czegoś oczekując. Nie czuła jeszcze pewności, że powinna podjąć próbę. Jeszcze nie. Coś jej mówiło, że jeszcze nie teraz.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Wybacz, że tak długo, nie miałam chwilowo dostępu do komputera xd

Zgubiła się, niewątpliwie - zgubiła się. Nie miała najmniejszego pojęcia gdzie się znajduje. Długie trawy, szeleszczące na delikatnym chłodnym wietrze przysłaniały jej.. w zasadzie wszystko, co mógłby objąć jej wzrok poza szarym, smętnym, zachmurzonym niebem. Och, jak ona tęskniła za przyjemnymi, ciepłymi, otulającymi ją promieniami słońca. Za urokiem, który ujrzeć można było jedynie w dzień. Zdecydowanie należała do wilcząt preferujących dzień, aniżeli noc. Przemieszczała się powolnie przed siebie, tak jak robiła to wcześniej. Bo skoro zgubiła się w ten sposób, to może również korzystając z tej samej reguły się odnajdzie? Miała taką cichą nadzieję. Długie kłosy trawy ocierały się, niekiedy przedzierając się przez puszyste futerko i kując jej delikatną, szczenięcą skórę. Ale nie zważała na to, pchana dziecięcą ciekawością brnęła do przodu bez większych zahamowań.
Sytuacja delikatnie się skomplikowała gdy jej lekki spacer zamienił się w walkę z podchodzeniem pod górę. Jej kondycja nie należała do najlepszych, a wszelkie wzgórza, góry czy urwiska stanowiły dla niej niemałą przeszkodę. Co chwila miękkie poduszki natrafiały na skalne odłamki nieprzyjemnie się w nie wbijające. Ale czy mała Yakamashii miała się poddać? Miała przegrać z niewielką - jak jej się wydawało -górką, która miała przed sobą? Nie było nawet takiej mowy.
Po dłuższej chwili, z wywieszonym na zewnątrz językiem doczłapała się na szczyt urwiska. Łapki były niczym z waty i odmawiały posłuszeństwa, ogon leniwie ciągnął się za nią, jakby uszło z niego życie. Nie, wspinaczka na pewno nie będzie należała do jej hobby. Zmęczona i zdyszana rozjechała się na skale z szeroko rozłożonymi na boki łapkami..
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Całe szczęście, iże się jakieś żyjątko pojawiło. Nie była samotna, zbyt niezłomny miała duch a wesołe usposobienie, by czuć jakikolwiek dyskomfort w związku z otoczeniem, nawet pozbawionym choćby kapki normalności. Jednak tak jak każdy szanujący się rycerz powinien zabijać smoka mieczem lub toporem (i to ostrą jego stroną), tak ona zabijała samotność wraz z nudą coraz wymyślniejszymi pomysłami.
A gdy już-już miała wypróbować siłę swoich skrzydeł, gdy już-już miała znaleźć się o krok od śmierci bądź krok za nią, zwróciło jej uwagę cichutkie stąpnięcie. Cichutkie, lecz jeśli chodzi o nią - wystarczyło, by zaintrygować. Zwróciła łeb, zaświeciła jasnymi od iskier dobrego samopoczucia patrzałkami, przechyliła ciekawie łebek i bez odrobiny skrępowania ruszyła śmiałym krokiem w stronę tego, czego przedtem nie widziała, zapominając nawet o jakże cudownych kończynach lotnych. Czemu - w związku z tym, iż do jej świata wkraczało jako zupełna nowość - musiała się przyjrzeć. Było to więcej niż konieczne. Przy tym zrobiła użytek z zasłyszanych podczas poprzednich spotkań (czy raczej: spotkania) słów.
- Bo wiesz, ja jestem Shaeera, ale mów mi Sha, bo krócej. Jestem smokiem, więc muszę zjadać innych, bo mam zepsuty ogon. - Nie inaczej, niż robiła to cytowana przez nią osoba, zaczerpnęła oddechu, inaczej bowiem nadchodzący słowotok niechybnie byłby ją udusił. Zapobiegliwie więc wciągnęła powietrze tak łapczywie, iż towarzyszyło temu nad wyraz głośne świszczenie. - Jesteś smokiem czy czymś takim? Co sądzisz o idei wysokości i niskości i duchów? Czemu tak dziwnie wyglądasz?
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Wdech i wydech, wdech i wydech, wdech i.. jeszcze tak kilka razy, aż Młodej przestało się kręcić w głowie. Nie dość, że zziajana to jeszcze ciśnienie nie działało na jej korzyść, musiała się przyzwyczaić. W momencie gdy jej ślepiom ukazały się białe łapki o dziwnym kształcie, podniosła spojrzenie wielkich, czekoladowych oczu do góry. Zastygła. Tuż nad nią stało dziwne, jakby zniekształcone stworzenie o ptasim dziobie, skrzydłach, ale tułowiem prawie przypominające wilka.. czy coś. Po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz, małe niewidzialne igiełki od góry do dołu wbijały się w jej grzbiet. W środku poczuła coś na wzór strachu, wręcz paraliżującego. Nie miała siły podnieść się na łapkach, nie miała siły zacząć się czołgać, jakby straciła panowanie nad ciałem! Przełknęła głośno ślinę.
W momencie gdy gryfiątko otworzyło dziobek zacisnęła mocno powieki, aj niedobrze, narobisz sobie zmarszczek! Jednak do jej uszu zamiast ... sama nie wiedziała czego, doszedł całkiem śmieszny głosik. Uchyliła prawą powiekę i z większym spokojem spojrzała na małą. Nie spuszczając Anaeli ze wzroku, wspierając się na przednich łapach przeszła do siadu lekko pochylając łepek i przekrzywiając go w lewą stronę.
- Jesteś.. smokiem? - Zapytała niepewnie. Ach! No tak! Smokiem! To wszystko w porządku! Nie zaraz, ona nie miała pojęcia czym są ów stworzenia. - Czym jest smo..? Ooo.. AAA! - Krzyknęła piskliwie. Co znaczy, że musi zjadać innych?! Przecież to niewilcze! Podniosła kuper do góry i szybkimi kroczkami cofnęła się do tyłu podkulając ogon.
- Nie zjadaj mnie, proszę! - Zniżyła się delikatnie do podłoża. Na drugie pytanie ledwo zwróciła uwagę, wpadło jednym i wyleciało drugim uchem. Była na chwilę obecną w szoku i nie bardzo mogła zapanować nad własną osóbką.
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Jak (nie)długo gryfiątko żyło, tak nie słyszało jeszcze podobnie głośnych reakcji. Zapowiadało się więc, że w kompanii tej wilczej kruszynki spędzi trochę więcej czasu - przynajmniej dopóki będzie przez nią zaskakiwana. Cecha, która rzekomo prowadzi do piekła, składała się na wiele warstw jej osobowości, co sprzyjało pewnego stopnia nieostrożności. Jakże łatwo zapomnieć o zagrożeniu, gdy się całym sobą tkwi w jakimś wydarzeniu, od dzioba, przez skrzydła, po zakończony pęczkiem piórek ogonek.
W tym stadium teraz się znajdywała, świadczył o tym wygłodniały wzrok wpity w Yak, a również to, że z zaangażowania zupełnie bezmyślnie postąpiła w ślad za nią kilka kroczków, gdy ta się cofnęła. Prawdziwy atak!
No, może bardziej taki, jaki przypuszcza paparazzi na widok celebryty. W jej przypadku szlachetniejszy odrobinę, jako że nie liczyła na żadną zapłatę poza wypełnieniem czymś czarnej dziury niewiedzy. Potrafiła taka dziura palić, nawet na niedługim czas uciążliwa niby wrzód. Albo gorsza, jeśli założyć, że wszystkie bóle duchowe dotykają bardziej.
- Patrz, jestem żółta! - dodała na zachętę do zawarcia bliższej znajomości, przysiadając na tylnych łapkach, by móc oderwać przednie od ziemi i wznieść mniej więcej na wysokość klatki piersiowej. Uzbrojone w - ruchome, chowane, obecnie wysunięte - pazurki palce ich były rozczapierzone nieco, podobnie jak czynią czasem koty, zdawać by się mogło, że nieświadoma, jak bardzo są te kończyny nieporęczne, Anaela próbowała się nimi posługiwać jak naczelny. Cóż, szybko przekonała się, iż nic tą drogą nie osiągnie, niczego nie dokona, ledwie trochę spróbowała nimi manewrować, lecz w swym średnio wygodnym siadzie pozostała, nawet łapek nie odstawiła na ziemię. Ot, swoista stójka.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Żegnaj okrutny świecie! Choć żyć mi na nim przyszło niedługo, cieszyć się jego urokami, czerpać z niego to co najważniejsze, to trudno będzie mi go opuścić. Pożegnania zawsze są trudniejsze, ponoć lepiej się witać, aniżeli żegnać. Jednak w tym momencie mała Shii nie ma takiego wyboru. Los brutalnie obdziera ją ze skóry, wysysa życie, zabiera mimowolnie duszę do siebie. Jeden z kwiatów tego świata, który zrodziło życie właśnie przygotowuje się do zwiędnięcia.
No ale w zasadzie, nie dramatyzując, nie wybiegając przynajmniej kilka lat do przodu i nie dając się puścić wodzom wyobraźni wróćmy do rzeczywistości. Yashii była prawie otoczona, otoczona aż przez jedną nieznaną jej istotę, stanowiącą wciąż wielką zagadkę! Musiała szybko się zastanowić, czego teraz wymaga od niej sytuacja. Rozejrzała się podejrzliwym wzrokiem dookoła, zatrzymując go wprost na nieznajomej. Postawiła uszy na sztorc, zaraz po usłyszeniu kolejnych słów. Moment, coś tu jej się nie zgadzało.
- Nie prawda! Jesteś biała! - Przynajmniej w większości. W głosie samiczki dało się słyszeć swojego rodzaju oburzenie. Przecież nie miała problemów ze wzrokiem, potrafiła rozróżniać kolory, więc nie rozumiała dlaczego dziwna istota mówi jej takie bzdury, dlaczego chce ją okłamać? Oczywiście, nie zdawała sobie sprawy z tego, że gryfiątko samo nie do końca wie co mówi, ale skąd mogła to wiedzieć?
Nieco pewniej już zrobiła kilka kroków w stronę Anaeli i spod przymrużonych oczek uważnie się jej przyglądała. Nie, nie, nie, ona się nie da zrobić w bambuko! Nabić w butelkę! Wpuścić w maliny! XD Co to, to nie!
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Za kilka miesięcy mogłyby się pewnie pokłócić, ale cóż, na razie za wcześnie. Zresztą umiejętność mówienia wobec umiejętności powtarzania słów przypadkowo odpowiadających w jakiś pokrętny sposób na pytanie wychodzi na gorszą; userka chyba nie uzna za prędko, że Anka posiadła umiejętność mówienia własnymi słowami.
Wszak otoczenie wciąż dostarcza jej nowych zdań, które na razie zupełnie zaspokajają potrzebę wygadania się.
- Nieprawda - powtórzyła ze spokojem, bowiem zbytnio zajęła się smakowaniem tego słowa. Smakowała, nim przypomniała sobie o swojej ważnej misji naukowej, która polegała na badaniu reakcji na różne słowa. Prowadziła eksperyment na okrągło, na każdym, kto się napatoczył. No cóż, ciekawa była, na to nie ma innej rady, niż kęs wiedzy.
Na czółku zaistniały zmarszczki, przeorały je wyraźnie, zamyśliła się do cna, a rozmyśliła dopiero po spłodzeniu następnego pytania:
- Jak się nazywasz? - Tym razem jej nadnaturalna zdolność trafiania się zawiesiła, fakt, wparowała z tym zupełnie od rzeczy.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
- Prawda! - Odkrzyknęła z poirytowaniem. Nikt nie będzie jej mącił w głowie. Jak widzi, że biała, to biała. Żadna żółta, a Yu doskonale wiedziała jakim kolorem jest żółty! Żółte były mlecze, słońce, niekiedy zdarzało jej się napotkać ptaki o tejże barwie. Różnorakie proszki w fiolkach Szarego także mogły szczycić się takimi kolorami. Choć jakich kolorów on tam nie miał? Ale kolory kolorami, tyle że do czego one służyły? Kiedyś się dowie, tak jak opiekun będzie starała się posiąść te wiedzę, by w końcu jak go spotka, móc się pochwalić! To on zaszczepił w niej tę ciekawość do szamanizmu, a ona musi mu się za to odwdzięczyć dążeniem do jego zgłębiania. Potrząsnęła na boki łebkiem, w którym ponownie dawała się zbytnio ponieść myślom. Nie ma, Yashii, musisz mieć oczy szeroko otwarte. Nie wiesz czy to stworzenie przed tobą może cię zaskoczyć, nie masz najmniejszego pojęcia..
Cofnęła główkę do tyłu, a na jej kufie malowało się delikatne zdziwienie. Takiego obrotu akcji się nie spodziewała. Czyżby nieznajoma chciała załagodzić sytuację? A może zmieniła taktykę i chce tylko, aby Shii straciła czujność?
- Yakamashii, a Ty, jak masz na imię? - Odpowiedziała podejrzliwym tonem. Jej duże oczka spoglądały na gryfią samiczkę spod przymrużonych powiek, a rzęsy rzucały delikatny cień na policzki wilczycy. Ona się tak łatwo nie da!
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Wilczysko cofało się, natomiast Ania zaraz zaczęła się zbliżać i tak oto niestrudzenie parła do przodu, a gdyby nie to, że była kreaturą jak najbardziej materialną, przysięgłoby się, że próbuje wniknąć w towarzyszkę; przysuwała się tak natarczywie, iż jej pierzasta pierś napierała na pierś samiczki, a dziobek znajdował się z niebezpiecznym pobliżu pyszczka Yashii, co wiązało się z chęcią Ani, by zajrzeć tejże w oczy, a może nawet w nos i w zęby - zgoła gdziekolwiek, gdzie mogła natrafić na ślad czegoś ciekawego. W takim miłym towarzystwie jej samopoczucie przesuwało się dobijało w niewidzialnym wyznaczniku do kreski, przy której było napisane "wspaniałe". Miało to swoje widoczne, a także wyczuwalne skutki. Jeden - radosny świergot - dało się nawet usłyszeć. Mieściło się w nim coś jakoby śmiech. Nastrój wpadła po prostu rewelacyjny, ślepy i głuchy mogliby potwierdzić, do spółki albo każdy z osobna.
- Kroenen. - Zdawać się mogło, że dobry humor zdziałał jeszcze więcej i na pyszczydle rodzi się uśmiech. Może wyrazy głębokiej poczciwości zakończą spór o barwy. - Czy masz mi coś jeszcze do przekazania?
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
- Przestaaaaaaaań! - Krzyknęła zamykając oczka i zadzierając łeb do góry. Wyciągnęła prawą łapkę przed siebie i oparła ją o klatkę piersiową pierzastej w celu zatrzymania jej. Zrobienia jakiegokolwiek dystansu między nimi, Shii stanowczo potrzebowała zaczerpnięcia oddechu, a do tego - swojej przestrzeni intymnej, która była wręcz naruszana przez gryfiątko. Zmarszczyła brwi i otworzyła zaniepokojone oczy. Ach, gdyby znalazł się w tym momencie ktoś dorosły, z podkulonym ogonem podbiegła do niego, by schować się za jego łapą. Kimkolwiek by nie był i jakiekolwiek konsekwencje by jej potem nie spotkały. Niebezpieczny dorosły wydawał jej się mimo wszystko bardziej bezpiecznym od nachalnego i nader ciekawego pisklaka. Przełknęła głośno ślinę.
W zasadzie cała sytuacja była dla niej nową, co było powodem jej dyskomfortu i zdezorientowania, a także braku umiejętności odnalezienia się w niej. Z jednej strony nie chciała dać wyprowadzić się z równowagi, z drugiej wiedziała, że jest to niemożliwe. Jak bardzo by chciała, samiczka miała nad nią swoistą przewagę, której Yashii nie mogła nawet określić, nadać jej jakiejś konkretniejszej nazwy. Jednak cały jej niepokój rozwiał dziwny świergot dobiegający z dzióbka młodej gryfki. Przekrzywiła delikatnie łeb, a pyszczek przybrał bardziej przyjazny wyraz. Ów krótka melodia, zdała się młodej tak przyjemną dla pary uszu, że na pewno nie mogła nieść za sobą nic niepożądanego.
- Miło mi, Kroenen! - Szczęknęła na końcu kłapiąc zębami. - Emm.. chyba nie. - Odpowiedziała nieco zdziwiona kolejnymi słowami Anaeli.
- Jesteś ptakiem? - Zapytała powracając w głowie do dziwnego świergotu, który nie mógł jej się skojarzyć z niczym innym jak właśnie z ptactwem. Tyle, że zazwyczaj one wszystkie były mniejsze, posiadały tylko dwie drobne nóżki i tułów prawie od razu połączony z łbem. Gryfka była zupełnie inna, ale może.. taka się urodziła?
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
Ciekawie, interesujący, intrygująco, czyli tak, jak tygryski lubią najbardziej. Długo z tego tytułu brzmiał świergot, bo cieszyła się szczerze i mocno, co należało odpowiednio długim świergoleniem wyrazić. Co zaś do zaczątków uśmiechu - zaczęły się rozwijać w jednoznacznie uszczęśliwiony grymasik, a wreszcie zatrzepotała energicznie skrzydełkami z grzbietu, jakoby dokładając kolejny potwierdzający dowód do tezy, że jest ptakiem. Dało się również przyuważyć, że piórka na czubeczku główki podniosły się nieco, co oznacza na przykład u papugi zaintrygowanie, przynajmniej u niektórych gatunków spośród nich. O ile userka dobrze przeczytała i nie gorzej zapamiętała.
- Niestety nie! - zawołała wesoło, ciesząc się... w gruncie rzeczy nie wiadomo czym, a do tego niezmiernie bardzo, jak przysłowiowy głupi do sera. Ale cóż złego w radości! Mało prawdopodobne, by na tym padole łez ktoś mógł jej mieć zanadto.
- Kroenen żyje - zakomunikowała do tego i, można powiedzieć, przeszła do ataku. Bo choć ona oprócz skrzydeł i dzioba miała autentyczne łapeczki, pewne nawyki typowo ptasie pozostały, miały się zresztą dobrze. Będzie wśród nich chociażby potrzeba zbadania wszystkiego dziobem. We wszystkim z kolei mieści się również Shii. Na którą to właśnie ten niewielki, niepozorny dziobek za sprawą swojej ciekawskiej właścicielki przypuścił atak; rozdziawiając go lekko, Annie nader wyraźnie przymierzała się, by dziobać. Jakież zresztą inne mogła mieć intencje, skoro pochyliła makówkę, kłapnęła w pobliżu samiczki, a potem jeszcze bliżej? Na końcu usiłowała ją chapnąć, ot. Ino leciutko, ale jednak.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
W zasadzie gryfiątko ją troszkę bawiło, miało w sobie cos wyjątkowo pociesznego, co napawało ją dziwną radością. W pewnym momencie chciała niezauważalnie się przemknąć, aby dać sobie szansę zaczerpnięcia głębszego wdechu, aby przestrzeń między nimi stała się bardziej rozległą, niestety zakończyło się to fiaskiem. Euforia Anki była na tyle żywą i wyraźnie okazywaną, że Yashii miała niemałe trudności związane z ominięciem jej rozszalałego okazywania emocji i trzepotania małych skrzydełek.
- Hmm.. to czym jesteś? - Spytała łapkę odstawiając w prawo, próbując choć nieco odsuwać się od drzewa, do którego została przygwożdżona. Nie była ptakiem, ale miała skrzydła, pióra, dziób i dosyć przerażające dla samiczki male, ostre szpony. No, a to nie napawało wilczątka zbyt dużym optymizmem.
- No.. Kroenen to przecież Ty.. - Ponownie została wyprowadzona z pole. Małe gryfiątko zapewne nawet nie zdawało sobie sprawy z tego jak bardzo miesza Młodej w głowie. A jaki niepokój wprowadziło w jej małym, nieprzygotowanym na takie zaskoczenia serduszku, w momencie gdy - jak to userka Anaeli napisała - przeszło do ataku. Gdy dziobek gryfiej samiczki, coraz bardziej zbliżał się do jej osoby, odchylała głowę coraz to bardziej do tyłu, aż do momentu gdy jej głowa zetknęła się z pniem drzewa, pod którym wciąż, bez zmiennie się znajdywały. Nagle Shii zareagowała niekontrolowanym piśnięciem, w momencie gdy nie udało jej się bardziej uciec, a dziobek - mimo, że delikatnie - ją dorwał. Potrząsnęła łebkiem.
- Ej! - Powiedziała nieco głośniej, nieco bardziej stanowczo przechylając tułów do przodu, a przednie łapy zdecydowanie stawiając na podłożu, jakoby nieco chcąc zdominować Ankę. Zmarszczyła niezadowolona brwi, jeszcze odczuwalny, delikatny, pulsujący ból, starając się schować gdzieś w środku siebie.
Anaela
Wieczny Dzieciak

Anaela


Female Liczba postów : 142

     
- Khe? - zaskrzeczała odruchowo, a dalszy manifest zdumienia doszedł i do tego, że zaczęła mrugać energicznie, raz po raz, tak wielce była nasza młoda łowczyni przygód zafrasowana. I dlatego, że ostatnio otrzymywała wielką, nawet za wielką porcję słów, które z trudem mogła zapamiętać i z jeszcze większym poukładać w przegródkach pod swoim czerepem, i dlatego, że dziwnym, oj dziwnym uczuciem było uderzenie w coś dziobem. Prawda, że dzięki pomysłowości pewnej wilczycy próbowała jak dotąd połykać szyszkę, ale i to o wiele mniej traumatyczne przeżycie, jakim było boćknięcie istoty żywej, wprowadzało coś nowego, wartego zapisania w dzienniku.
Nie zastanawiała się jednak aż tak długo. A zdecydowanie nie na tyle, by dać przeciwnikowi jakieś szanse dopracowania strategii. Nawet nadziei na kontratak! Rychło odsunęła się z zapałem o krok, zmrużyła oczy niczym drapieżnik w trakcie polowania, otrzepała piórka i na końcu naprężyła mięśnie, aby, machnąwszy tuż przed tym skrzydłami, skoczyć najzwyczajniej w świecie na młodą waderkę. A ileż radości przy tym okazywała, wyrażała ją zresztą wrzaskiem wniebogłosy, od którego uszy więdły.
Thing
Zwiastun

Thing


Liczba postów : 25
Skąd : From your darkest nightmares

     
Czas przerwać tą sielankę szczęśliwych istnień i wprowadzić chaos dopóki jeszcze jest się potrzebnym.
Pewnym było raczej dlaczego Thing chciał się jeszcze trochę pobawić zanim nastąpi koniec jego roli tutaj.
Jego nadejście oznaczało totalne zaciemnienie tego miejsca tak, aby nasze wilczki nie miały szans na jakąkolwiek ucieczkę bez uderzenia w jakieś drzewo lub.. upadek w przepaść. Albo same się dobiją albo Zwiastun to zrobi.
Swoje macki wykorzystał w bardzo szczytnym celu... czytajcie - zaczęły one pełzać po ziemi i w powietrzu latać... tylko po to aby zaatakować tą dwójeczkę. Tylko, że jego zamiarem chwilowo nie było pochwycić i zabić, a jedynie zranić.

Tak więc uderzył Anaelę i Yakamashii tak aby obie poleciały sobie na drzewa przy okazji obijając sobie kości.
Yakamashii - Parę zadrapań oraz ból w lewej łapie. Możliwe, że zwichnięta (-30 HP)
Anaela - Złamane 3 żebra oraz liczne zadrapania. (-30 HP)
Do tego obie nie możecie się ruszyć przez 1 post.

Jednakże nasz Thing nie przybył tutaj aby zająć się istnieniami marnymi.. czas ogłosić, że nadszedł czas.
Podszedł do A'lela oraz Wendigo.
- To już czas aby zaczynać. Proszę jednak o wybaczenie i łaskę ponieważ służący okazali się totalnymi idiotami i jedyne na co zasługiwali to zrzucenie z urwiska. Innych nie ma, bo się nie opłacało brać kolejnych.. tamci byli jednymi z tych najmądrzejszych i zawiedli więc reszta nie jest warta tego aby wam służyć.
Stał i obserwował bogów. Czyżby przyszedł czas na karę?
Rawkichwa

Rawkichwa


Male Liczba postów : 39

     
Na niebie dostrzec można było ciemny punkt...
Nie, nie można było. Wszak panuje wieczna ciemność, nic nie widać. Jak dostrzec czarnego gryfa na tle czarnego nieba? Nie da się.
A jednak Rawkichwa tam był, zataczał powoli koła, przyglądając się światu z góry. Jego sokoli wzrok na niewiele się jednak zdawał w ciemności, więc dostrzec nie mógł ani wilczątka, ani małej gryfki.
Czego więc wypatrywał? Trudno stwierdzić... Po prostu wypatrywał, rozglądał się. Bo i czemu nie?
Wydawał się na coś spokojnie czekać... A może to złudzenie? Kto jest w stanie odczytać emocje malujące się w jego oczach, skoro jest tak wysoko?
Dostrzegł, usłyszał.
Zapikował.
Gdy spadał, jego oczy zaczynały świecić. Potem światło objęło czerwone pióra kończące skrzydła, a następnie pochłonęło całe jego cielsko tak, że wyglądał jak kometa, pędząca na spotkanie ziemi.
Uderzył w ziemię wszystkimi czterema łapami na raz. Podłoże zadrżało pod tym ciosem, a światło rozpierzchło się na wszystkie strony, zniknęło.
Istota, która wylądowała była większa od czarnego gryfa. Potężna, kruczoczarna, o gołej czaszce zamiast łba. W oczodołach czaszki płonęły czerwone ogniki, dając niewielkie światło.
Zaśmiał się cicho, złowieszczo.
- Dobrze być znowu we własnej formie... - rzekł. - Za każdego z tamtych weźmiemy dziesięciu. Pożałują swojej ignorancji...
Złożył czarne skrzydła, wbijając spojrzenie dwóch ogników w pozostałych bogów.
Yakamashii
Młode

Yakamashii


Female Liczba postów : 220
Wiek : 27
Skąd : Szczecin

     
Po raz kolejny wydała z siebie niekontrolowany pisk, z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w Analeę. Było w niej coś co faktycznie do niej przyciągało i sprawiało, że Shii nie przeszkadzało jej towarzystwo. Ale jej dziecięca nieobliczalność jednocześnie ją przerażała, tym samym stawiając między nimi jakąś barierę, tworząc dystans.
Położyła uszy po sobie gdy podrażnił je dźwięk wydobywający się z dzioba gryfki. Skuliła się w sobie i machając szybko łapkami starała się odsunąć jak najdalej mogła, jedna.. nie zrobiła tego z wystarczającą prędkością. Przez co gryfia samiczka po prostu na nią upadła. Jedną z łap miała usadowioną gdzieś na pyszczku, ptasi łeb na czubku głowy, cielskiem była prawie całkowicie przygnieciona. Jakby nie patrzeć, co z tego że Anka była młodsza, skoro jak na gryfa przystało, tak czy siak była po prostu większa, masywniejsza..
Z trudem wynurzyła głowę spod ciałka Anaeli. Rozejrzała się dookoła, a jej wysiłek w zasadzie.. poszedł na nic. Przed oczami miała ciemność, nie widziała w zasadzie nic, szczenięcy wzrok nie był w stanie wyłapać choćby najmniejszego szczegółu krajobrazu uprzednio znajdującego się wokół nich. Przełknęła głośno ślinę. W pewnym momencie poczuła mocne uderzenie, wręcz chwilowo ogłuszające i paraliżujące. Jeśli tylko byłoby to możliwe, przed jej ślepiami zapanowałaby jeszcze większa ciemność niż dosłownie kilka sekund temu. Wszystko działo się w mgnieniu oka. Kolejne uderzenie, przeszywający chwilowy ból, który szybko przemknął po drobnym ciałku. I upadek.. upadła z powrotem na ziemię, wcześniej obijając się o coś twardego.
Drgnęła, co również nie przyniosło najmilszych konsekwencji. Czuła jak boli ją każdy najmniejszy milimetr ciała. Chciała się podnieść, wesprzeć na łapkach, ale w chwili obecnej nie była nawet w stanie. Chciała unieść chociażby delikatnie powieki, ale w tym momencie było to dla niej niemożliwe. Westchnęła cicho, mimowolnie, wypuszczając delikatnie otwartym pyszczkiem mały, ledwie widoczny kłębek dymu. A co z Anaelą?..
Jedynym bodźcem zewnętrznym, który była w stanie wyłapać było zadrżenie ziemi, niewiadomego pochodzenia oraz słyszane, niewyraźne i niezrozumiałe głosy, również nie do określenia. Nie wiedziała ani z której strony one dochodzą, ani kto jest ich właścicielem. Na chwile obecną nawet chyba nie chciała posiąść tej wiedzy. Lęk odczuwany w środku, którego ziarenko zaczęło kiełkować, powoli paraliżował ją jeszcze bardziej, niż wcześniej wywołany ból.
Sponsored content