Potok Pstrągów

Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
O tak, w tym przypadku stanowczo można było mowić o sterydach, bo dziwna transformacja sówek do naturalnych nie należała. Yumi w pierwszym momencie zesztywniała, do momentu w którym nie zaczął doskwierać jej ból towarzyszący wyrywaniu dużych kłębów sierści przez wcześniej wspomniane ptaszyska. Warknęła ukazując ostre zęby i rozłożyła skrzydła, chcąc chociażby delikatnie unieść się nad ziemią, tym samym umozliwić sobie uniki przed kolejnymi atakami nienaturalnych istotek. Chcąc nie chcąc nie wyszło jej to na dobre.
W jednym momencie nieznana, potężna siła odrzuciła ją z impetem do tyłu, nabijając na pień jednego z drzew. Z cichym jękiem upadła na ziemię przez pierwszą chwilą mając problemy z wzięciem oddechu, jakoby coś ją blokowało, a płuca nie mogły przyjąć ani odrobiny powietrza więcej. Po krótkiej chwili dziwna blokada w jednym momencie zniknęła, Yumi wzięła głęboki haust, a powietrze wydające się być gęstym wypełniło organy odpowiedzialne za oddychanie. Otworzyła szeroko oczy i starała się wyłapać wzrokiem cokolwiek wśród zasłony kurzu, lecz widoczność była ograniczona, aż do jednego momentu, w którym to dzięki ruchowi skrzydeł A'lel, jej ślepiom ukazała się postać boginki. Postać o posturze typowo człowieczej, posiadające wielkie rozłożyste skrzydła i długi chudy ogon. Przez pyszczek wadery przeszedł widoczny grymas. Wstała. Napięła mięśnie, sylwetkę zniżyła na zgiętych łapach, tym samym przybliżając ją do ziemi, sierść na karku machinalnie się zjeżyła. Z gardła wydobywał się cichy, póki co niewyraźny warkot.
Po ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz, który był skutkiem pojawienia się w pobliżu drugiej boginki. Kolejne anomalia pogodowe, jakoby już ich było za mało w Krainie. Co się działo? Ech, nie powinna się teraz nad tym zastanawiać, nie miała na to czasu. Szybko rozejrzała się dookoła, wyłapując postać Keina i Oscara. Cała trójka znajdowała się z dala od siebie, choć z chwili na chwilę Wojownik zdawał się być coraz bliżej Yumi, więc i ona idąc w ślad za nim - zaczęła ostrożnie iść w jego stronę, wciąż zachowując wcześniej opisywaną postawę.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
/wybaczcie zwłokę.

Widząc znaczące zmiany, które nastąpiły w ich drogim otoczeniu, A'lel zadarła swą głowę do góry wyczekując cierpliwie swej drogiej lecz nie bliskiej sercu, przyjaciółki. I oto jest! Oto nadchodzi! Nieukrywane piękno i zło sytuacji zachwyciło czarne serduszko demonki Nocy. Okręciła się wokół własnej osi z delikatnym rozmachem i przepychem bacznie przyglądając się wszystkim zmianom, które zaszły wokół. Och tak, prawdziwe piękno kryje się w naturze. Kiedy Klio w końcu stąpnęła na skrawek ziemi obok Czarnej, ta uspokoiła się wreszcie i stanęła po ludzku. Smoliste skrzydła po raz kolejny zamachnęły się aby najwidoczniej rozprostować jedynie kości. Czas przejść do działa, czas zacząć coś robić i siać zamęt! Ale chwila, moment. Jak tu czynić zło bez wstępnej pogadanki. A przecież tak zapraszająco ich przywitała...
- Och. Moi drodzy, czemu tak cicho? Czemu się nie przywitacie chociaż ze mną. Widzicie przecież, że wam krzywdy nie robię... prawda? - Mówiąc to ostatnie słowo obróciła się w kierunku Keina patrząc mu wprost w oczy. Nie ukryjesz się - zdawał się ten gest mówić. Są istotami boskimi, przed ich gniewem nie ma ratunku.
Gest Keina i widoczny brak poddania się, rozdrażniły delikatnie A'lel ale i również pojawił się pewien dreszczyk emocji, no bo przecież w końcu coś się dzieje! Ale chwila, moment. Nie tylko on tak się zachował, ha! Jak cudnie, idealna parka im się trafiła. Tacy są najlepsi. Odwrócona tak w kierunku tej dwójki uniosła swą rękę wysoko do góry i zacisnęła w pięść. Czarny dym uniósł samca i samicę nad ziemię ukazując ich teraz w pełnej okazałości. Oczywiście stali na dwóch różnych platformach.
- Zacznijmy od was. Jak się nazywacie? Z którego stada pochodzicie? - Wyobraźcie sobie możliwie jak najbardziej fałszywie przymilny głos, a do tego ten uśmiech... Paskudztwo.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein zaś nie reagował jakoś wielce źle. Po prostu lekko się zdziwił gdy nagle podleciał ku górze. Hmm... platforma która zaraz może się zawalić. Ni to skoczyć ni to mieć spokój.. ani zaatakować nie można przy takiej potędze.
Jedyne co basior mógł zrobić to lekko przesunąć łapą po ziemi na której stał czy coś tam. Wiedział, że zaraz spadnie i musiał się na to przygotować psychicznie akurat.
- Moje imię jest tyle samo ważne co to skąd masz tą moc czyli w ogóle. Liczy się to, że jest i tyle. Wataha? Wiatr. Nic więcej o mnie wiedzieć nie musisz.
Coś już mu świtało... chociaż może jednak nie. Faktem było to, że Kein jest z Nocy.. a raczej był. Może kojarzyć tego boga po imieniu ale nijak inaczej.
Na tamte pierwsze słowa nie reagował bo nie miał nawet i po co.
Jak mówił do niej? Bardzo spokojnie mimo iż w głowie siedziało mu już nie tyle zdenerwowanie a co trochę strach. W końcu jak walczyć z czymś takim?
Oaza spokoju jak to mawiali kiedyś.. Emocji ten nie okaże. Nie ma na to najmniejszych szans. Wojownik to jedno.. a świadomość tego co może się zaraz stać to drugie.
Nie interesowało go nawet to, że ta istota stoi jak człowiek. W sumie to go nawet najmniej obchodziło w tej całej sytuacji.
Patrzył na wprost.. raz na jednego boga a raz na drugiego. Nie można pokazać 0 zainteresowania.. bo potem będzie problem.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Natomiast Yumi w pierwszym momencie wcięło. Stała jak wryta, zdziwiona rozpoczęciem jakiejkolwiek rozmowy. Pamiętała doskonale jak Krainę zaatakował Honono-no, olbrzymi ognisty lis o dziewięciu ogonach. Wtedy im się udało, ale jak może porównywać tamtą sytuację do obecnej, skoro ich jest tylko trójka, a jeden z tego małego grona najwyraźniej ukrył się w miejscu niedostępnym dla oka Yumiśki.
W momencie gdy zaczęła unosić się na dymnej platformie, zgięła delikatnie łapy, jakoby chcąc poczuć się na niej pewnie. Ale jak to osiągnąć gdy stoi się na czymś niewiadomego pochodzenia, które tak jak wspomniał user Keina - w każdym momencie może po prostu zniknąć? Gdy już znalazła się naprzeciwko A'lel odwróciła łeb w bok, nie planując stanąć z nią twarzą w twarz, a tym bardziej chwilowo utrzymywać kontaktu wzrokowego. Kątem oka przyglądała się Keinowi, którego postawa sugerowała, że czuję się w tej sytuacji raczej pewniej niż wadera.
Po zadanym pytaniu i odpowiedzi basiora skierowała pysk w stronę boginki. I na jej kufie pojawił się nader ciepły uśmiech, który był wręcz przesycony sztucznością.
- Noc. - Rzuciła krótko i nieprzyjemnie, co wręcz stanowiło wyraźny kontrast w porównaniu w wyrazie jej wilczej twarzyczki. Gdyby w Krainie panowała inna sytuacja, taka jak kiedyś mogła by do tego dumnie dodać "potęga Krainy, wielka i niepokonana.." ale zostało jej tylko "Noc". Nawet nie widziała powodów aby teraz naginać fakty.
Moment, moment. Jakby nie spojrzeć, pytanie tej niezidentyfikowanej istoty było dość skonkretyzowane. Sposób w jaki się wypowiadał być dość specyficzny, ale raczej nie przypadkowy. Spytała konkretnie o stado, czyli raczej musi być zorientowana.. zorientowany.. musi być to zorientowane, o! w kwestii watah Krainy. A raczej pierwszy lepszy przechodzeń, potwór, nadnaturalna istota nie posiadają takich wiadomości. Choć.. może Yumi tylko przesadza i stara się znaleźć dziurę w całym, w ten a nie inny sposób reagując na stres?
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Oho, reagowali nie tak, jak trzeba. Żadnej niższości, strachu... sama agresja. To nie będzie dla nich dobre. Ale z drugiej strony, czego można było się spodziewac po wojowniczych psowatych, które dawno zapomniały o istnieniu jakichkolwiek bogów? Nie miały w sobie ani odrobiny poskromienia i uniżenia dla istot nieprzebranie od nich wyższych. Ta zniewaga krwi wymaga.
Klio wyprostowała się i zadrżała pod nieprzebranym gniewem, który prądem przeszedł przez jej ciało. Obserwowała to wszystko wraz z resztą bogów już długi czas, ale ile można? Tym bardziej, że zeszli na ziemię, zdołali się przed nimi uniżyc tymczasową, lecz mimo wszystko ziemską egzystencją, a oni wciąż nic nie okazują ani nie rozumieją! Zacisnęła mimowolnie pięści i kły, gotowa posłac na drugi koniec świata niewdzięczne psy. Tak - psy. A zniewagą było dla czystej krwi wilka nazwac go psem. Z drugiej strony powstrzymywała się, by im nie robic krzywdy. Póki co. Teraz jeszcze utrzymywali w miarę pokojowe stosunki, które mogły ewentualne wejśc na drogę kompromisu. Jeszcze. Jeszcze.
Potrząsnęła ledwo widocznie łbem, powodując delikatne skrzenie się brokatu na długich rogach, po czym podskoczyła, wzbijając się na skrzydłach na wysokośc, na której A'lel trzymała swe ofiary. Przymknęła powieki i wykonała kończynami lotnymi nieoczekiwanie gwałtowny ruch, który na chwilę rozwiał mgłę na której stały wilki, podcinając im łapy, a jednocześnie potężnie wzburzając ich poczucie bezpieczeństwa i stabilności, które zresztą i tak było poważnie naruszone. Nie było to dla nich niebezpieczne, bowiem mgła zaraz wróciła do swej dawnej konsystencji. - Ostrzeżenie - zagrzmiała, podnosząc wargi w ten sposób, by ukazac im długie, diamentowe kły - Trochę szacunku...
Potrząsnęła łbem raz jeszcze, po czym skrzyżowała ręce na piersi, odsuwając się od nich subtelnym trzepnięciem płetwiastych lataczy.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Filet... Tfu, tfu! Jeszcze przez moment Firlet! Tak, tak! Firlet nie dowierzał własnym oczom. Czyżby te istoty były jeszcze potężniejsze, niż założył na początku? Do tego skupiły się na tamtej dwójce: na istotach silnych, sprytnych i dumniej wyglądających, niż wychudzony kundel. Podejrzewał jednak, że nie uda mu się uniknąc gniewu tych dziwnych... kobiet... - chociażby ze względu na splamienie honoru wilczego rodu swoją osobą. W końcu... nie wyglądał na wilka, a i genów czystych nie posiadał, także kwestią chwili było rozmazanie jego mózgu po okolicy. Drżał na całym ciele, zapomniawszy kompletnie o zimnie - teraz był jedynie przerażony. Odwaga nie zdałaby się na nic, w końcu tej dwójce nie pomogła. A on? Z jego figurą supermodelki rodem z wybiegu mógł warczeć, szczekać, ziać ogniem albo trującym kwasem - i tak respektu u nikogo nie wywalczy. Pokorą ugra więcej? Nie wiedzial. Nie zastanawiał się nawet nad tym. Czuł, ze tego nie przeżyje - i pierwszy raz wizja śmierci była nieprzyjemna oraz smutna. Dotąd było mu kompletnie obojętnym, kiedy oraz jak pożegna się z życiem.
Pytanie. Powinien odpowiedzieć? A może te dwie zapomna o nim, jak będzie siedział cicho? Ostatecznie jednak udzielić odpowiedzi postanowił, z tym, że... na postanowieniu się skończyło: z otwartego, trzęsącego się nerwowo pyszzcka wydostało sie jedynie ciche, stłumione jęknięcie.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
/wybaczcie ;_____;

Wiatr. Błeh. Nigdy nie lubiła Wiatru, Wiatr zawsze stawał jej na drodze, nie wspominając, o... Nieważne. Nie to się liczy, skupmy się na czymś innym. Na źle, chociażby! Zło jest takim pięknym słowem. A'lel, zachowuj się.
Usłyszawszy odpowiedź samca skrzywiła się jeszcze paskudniej, wyraźnie obrzydzona. Co prawda, teraz Akira jest jej sprzymierzeńcem, no ale nie jest tu z nimi, teraz, mogła sobie na ten nieznaczny gest pozwolić. Odwróciła łepetynę w kierunku Białej, a jej uszy uniosły się w ekscytacji ku górze.
- Noc, ach! Jak to pięknie brzmi! - Przybliżyła się gwałtownie posłużywszy się skrzydłami, lekko unosząc się nad ziemią. Chwyciła w prawą dłoń pysk samicy unosząc go ku górze. Pazury wbiły jej się nie za głęboko w skórę, przez co sierść Yumi zabarwiła się szkarłatem. Cóż za ładny kontrast, prawda?
- Pozwólcie, że teraz to ja zdradzę swe imię... - Przysunęła swą głowę do kufy wadery, która to mogła poczuć wręcz odór z gęby boginki. - ...a brzmi ono... A'lel. - Wysyczała dumnie i swym długim acz cienkim językiem zlizała trochę krwi z pyska Yumi, bardzo szybko, delikatnie. - Mówi ci ono coś? - Odsunęła się gwałtownie i cisnęła Białą na platformę, śmiejąc się do tego. Zamarła na chwilę słysząc ciche jęknięcie w okolicy. Skrzywiła się.
- Aaach, no przecież, była was trójka... - Syknęła wściekle, a dymna platforma uniosła również Firleta do góry. Odwróciła się i przyjrzała kolejnej ofierze. Ha! Cóż za chuchro!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein nie reagował. Cóż w pewnym sensie Yumi zasłużyła sobie na takie traktowanie.. ale to tylko ze względu na jej podejście, fakt tego basiora też nie było najlepsze ale on co nieco jednak wolał ukryć póki jeszcze mógł. Ciekawe.. albo nie, nie ciekawe. W każdym razie dobrze, że bogowie nie znają swoich w pewnym sensie wyznawców bo i tego wilka by skojarzyła.
- Bogini Nocy... - rzekł cicho jakby sam do siebie.
To powalenie przez drugą boginię (według jego mniemania albo woda albo ogień, bo inaczej by zareagowali na jego przynależność) nie ruszyło go nawet. Dla niego to było okropnie żałosne, że się wyżywają na takich słabszych stworzeniach.
Zresztą nawet i co go to obchodzi? Dostanie rany za nie robienie dosłownie niczego i za brak przynależności... idioctwo według niego.
Nie obchodziło go w tym momencie nic. No bo co ma powiedzieć? Hello jestem Kein i mam was wszystkich głęboko w zadzie? Nie... poza tym nawet gdyby to mógłby sobie zaraz odlecieć bądź zniknąć Cieniem. Tyle mu wystarczyło aby odwalić się od nich. Wyczeka tylko do pewnego momentu i się ulotni. Albo.. nie jednak nie. Nie zostawi tutaj tej dwójki.
Jak wszyscy to wszyscy.
A co jeśliby zapytać o cel? Nie, to nie ma też sensu. Prędzej w pysk dostanie i zginie za nic aniżeli się dowie - bądź się dowie i wtedy dostanie. Ach to zaczyna się robić naprawdę sko.. nie na pewno nie skomplikowane, a raczej dziwne.
Walka? Odpada. Jest ich tylko trzech z czego jeden to totalny tchórz i łamaga niezdolna do walki. We dwójkę przeciwko bogom? Bez przesady.
Ucieczka. Odpada.
Zostać i oberwać.. no cóż, trudno. Raz się żyje i tyle właściwie. Nie będzie widać powrotu na arenę, tylko PONOWNIE do lecznicy. Kuźwa, ten to potrzebuje naprawdę jakiegoś urlopu nad morzem.. lub w góry, ale prędzej ta pierwsza opcja bo wtedy można się bez najmniejszego problemu lenić!
Ale to potem, teraz ma problemy na głowie. Stał wciąż nie pokazując emocji. Nie drgnie, nie liczcie na to. Jakkolwiek by go nie tłukli on nic nie powie. Poza tym zgoda jest tylko podczas walki i tylko na rany. Powodzenia bogowie.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
No to sobie nagrabiła. No tak, może gdyby wcześniej wiedziała z kim ma do czynienia, zachowałaby się właściwiej? No ale nie! Po co? Lepiej się zgrywać i się pokazać. Och ach, jaka to ja dzielna i bohaterska jestem, no pani świata co najmniej. Brakowało jeszcze tylko delikatnego pomachania łapką dookoła, jakoby do uszu docierały oklaski i wiwaty. Nie nie droga Yumi, to nie tutaj. Pamiętaj, to wciąż prawdziwe życie, co prawda, codziennie nie widuje się takich istot, mało tego, istot! cóż za niewyrafinowanie - bogów! I rzadko kiedy ma się okazję stanąć nimi pyskiem w.. twarz. Cóż, może w pierwszej lepszej sytuacji taka konfrontacja mogłaby się komuś wydać wręcz ekscytującą, no.. gdyby nie zagłębiał się w szczegóły. Ale w tym momencie.. wadera nie widziała tutaj niczego co mogłoby wydać się jakkolwiek pozytywnym. Niestety.
W momencie gdy boginka złapała ją za pysk, wręcz z impetem rzekłabym.. Yumiśka nawet nie próbowała się wyrywać, w zasadzie już dano jej do zrozumienia, że mogłoby to jedynie pogorszyć sytuację. Syknęła jedynie cicho (no, starała się, żeby to faktycznie było cicho), gwałtownie zamykając powieki i rzucając w myślach jednym czy dwoma przekleństwami. Oddech stanowczo przyspieszył, co było zauważalnym przez ruchy klatki piersiowej. Przełknęła głośno ślinę. Złe miejsce i zły czas, stanowczo. Do jej nozdrzy dobiegł zapach krwi, jej własnej krwi, co nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń, z pewnością nie umieści tego w swoim CV. W momencie gdy A'lel się do niej przybliżyła, ta jedynie zjeżyła sierść na karku, co chcąc nie chcąc nie było zamierzone.
Pisnęła w momencie, gdy jej ciało bezwładnie zderzyło się z platformą, która uprzednio służyła jej za choć o drobinę stabilny grunt pod łapami. Z pewnością wolała znajdywać się na niej, niżeli być uniesioną w powietrzu, zdaną wyłącznie na zachcianki boginki. Z lekkim stęknięciem wstała ponownie na kończyny i machnęła łbem, jakoby chcąc otrząsnąć się ze wspomnienia znajdującego się w tym momencie w jej wyobraźni, kiedy to przypadł jej zaszczyt zostania dotkniętą przez boski ozór. Podniosła wzrok na swoją "rozmówczynię"
- Pani cieni, bogini nocy. - Szepnęła, jednak w przeciwieństwie do Keina nie tyle co do siebie, a zupełnie słyszalnie, choć jedynie zdawać by się mogło, że słowa kieruje do samej siebie. Poza tym, jej pysk zdawał się nieprzerwanie pulsować, a skóra przy każdym mocniejszym ruchu piekła i wydawała się rwać, co sprawiało ból. Coś jej tu nie pasowało. Zwykle postać A'lel przedstawiana była, nawet w samych opowiadaniach jako samiec, postać typowo męska. Choć z drugiej strony.. bogowie to bogowie, nawet zmiana zewnętrznej powłoki jaką było ciało, z pewnością nie stanowiła dla nich problemu. No cóż, więc nad tym nawet nie było sensu rozmyślać. Problem stanowiło coś zupełnie innego - co teraz? Choć na pierwszy rzut oka wszystko stawało się jednym wielkim znakiem zapytania. Każda kolejna sekunda, minuta, godzina, czy jak długo będą pragnęły ich tu przetrzymać. W tym momencie niepewnym były nawet ich marne - w porównaniu z boskimi - żywota.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Patrząc na wdzięczne ruchy i władczość boginki, która zabawiała się z młodą Nocną, Klio niespokojnie poruszyła nozdrzami, z których buchnęła głęboka, pierzasta, biała chmurka zimnego powietrza. Fascynujące. A'lel, mimo zamiłowania do względnie żałosnych i szczeniackich zagrywek, ugranych tylko dla uciechy, potrafiła wyrobić sobie nadrzędny szacunek. Nieprzebranie i nieprzerwanie ją to zastanawiało. Mimo że ich stosunki nie były najlepsze w całym boskim gronie, lubiła stać z boku i przyglądać się temu. Sztuka. Cierpienie też jest sztuką.
Ale ile można się przyglądać? Zwróciła swój wzrok na Keina, a był to wzrok pełen próżni, choć świetlisty, tak inny od oczu bogini cieni. Przewiercała ów spojrzeniem jego ciało, tkanki, krew, duszę... Głęboko, głęboko, coraz głębiej. Tak. Jej spojrzenie zdecydowanie docierało głębiej. Nie było szydercze, szydzące ani pełne nienawiści. Przypominało bardziej wolne, a potem nagłe zapadanie w sen, bezświadomość, słodki spokój nicości, owiany dozą obsesji i szaleństwa. Niemal namacalnie dotykała dna jego serca, hipnotyzowała, zamykała gdzieś w środku tego spojrzenia, jak w śnieżnej, szklanej kuli.
Po dłuższej chwili mrożącego bezruchu posuwistym, zręcznym, można rzec falistym ruchem ciała zbliżyła się do samca, nie ustając we wpatrywaniu się, nie dając możliwości ucieczki jego oczom. Nagle jej brwi przybrały współczujący wyraz, a jej postawa mimowolnie zaczęła przypominać postawę bezbronnego dziecka. W końcu przybliżyła się na tyle, że mógł poczuć, jaki chłód i bryza od niej bije - ba, mało brakowało, by styknęli się nosami i klatkami piersiowymi. Jej delikatne dłonie zastygły w powietrzu, wykonując delikatny ruch zwiastujący zamiar pieszczoty. Chwila spoufalenia. Przypominała prawdziwą, zagubioną wilczycę.
- Niccccc mi nie powiessssz? - ozwała się syczącym głosem, jakby rozczarowanym, jakby w istocie dziecinnym, błagalnym i spokojnym zarazem. Oddech z jej pyska osiadł szronem na futrze Keina. Nic nie wskazywało na to, by chciała rozlewu krwi i błagania o przebaczenie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk nawet nie reagował bo i po co? Jak zapadnie w sen to za wiele się nie zmieni, no cóż.
I tak nie wie co teraz robić. Przypadkiem nie powinni się oni zająć tym ze swoich watah? Chwilka ta co się tak zbliża mogła być z Wiatru.. albo nie.. w sumie to jest porządnie pogmatwane ponieważ patrząc na starcie na olanie po prostu Kein'a ten był pewien iż ta może być na ten przykład z ognia bądź wody. Nie wiedział której, ale jej chwilowe zachowanie wskazywało na tą drugą watahę + trzeba dodać jednak, że jakoś mróz to przeciwieństwo ognia więc teoria by się potwierdzała.
Może i nocnych bogów zna, ale już nie wodnych bądź wietrznych.. a co dopiero mowa o tych ognistych. Lepiej aby nie znalazł innych.
A więc coś w rodzaju hipnozy?
Faktem było, że wilk niezbyt był w tej sytuacji ogarnięty. Gdyby nie fakt, że lekki strach w środku to zapewne poddałby się od razu i tyle, a tak to walczył. Patrzył jednak nie poddawał się ani nie złamywał. Nie ma tak łatwo. W końcu to wojownik.
Ale to syczenie już kojarzył. Na pewno nie była ta tutaj Gehenną więc rozwścieczyło to wilka. Nikt poza jego siostrą nie ma prawa tak się odzywać.
Ale spokojnie Keinuś.. spokojnie. Zrobimy to inaczej.
- A co mam powiedzieć? To co masz wiedzieć to już się dowiedziałaś.
Nie ma manipulowania nim, oj nie ma.
Jednak ta bliskość go przerażała. Trochę za blisko ta stanowczo była. Zamiarów na pewno dobrych nie miała więc nie ma co nawet się rozkojarzyć.
W razie ataku po prostu ten użyje swojej umiejętności i zamieni się w cień. Proste czyż nie? Zero ran, a ucieczką tego nazwać się nie da.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Nie odwracając swej uwagi od Firleta, który zdawał się zamrzeć na chwilę i przestać istnieć, zaczęła się zastanawiać nad zabezpieczeniem miejsca. Tysiące lat istnieje na tym świecie i doskonale potrafi sobie skojarzyć zachowanie, które właśnie przedstawiał Kein. Był spokojny, zdecydowanie ZA spokojny. Zmrużyła oczy obserwując każdy, najmniejszy ruch basiora. Czyżby rozglądał się wokół? Nie, jeszcze nie. A jak chce uciec - musi. Wtedy zadziałamy.
Wraz z pierwszymi nutkami słów Yumi, A'lel pomachała z gracją palcem w powietrzu jakby dyrygowała melodii wydobywającej się z ust samicy. A bo i owszem melodia to była przepiękna! A potęga kryjąca się w tych słowach, istotnie niezastąpiona... Ukłoniła się przed nimi szyderczo, tak że i skrzydło podążało za jej ruchami.
- W rzeczy samej, moja droga. - Spojrzała nań z ukosa, bacznie się jej przyglądając. Wzrok ten był bardzo dociekliwy, zdawało się jakby mierzyła ją, jej możliwości, co jest w stanie zrobić. Wyglądała całkiem nieźle (A'lel ma tutaj na myśli kondycję fizyczną, porównując do Firleta), czego nie można było zaprzeczyć. Zwykłym wilkiem z pewnością nie była... Z osobistych obserwacji A'lel wynikało, że podział społeczny na charakterystyczne rangi nie zmienił się do dzisiejszego dnia, co znaczy... że obydwa te wilki posiadają jakieś kwalifikacje? Jakie? Nie wie, może się bawić w zgadywankę profilów psychicznych ale nie na to czas... Swoją drogą bardzo mało czasu miała. Musiała ogarnąć jeszcze parę istotnych niuansów na ziemi.
Z zamyśleń wyrwały ją poczynania Klio, która najwidoczniej zachciała się pobawić samcem, który drażniąco pozostawał spokojny, a ten jego wzrok! Ha! Pełen pogardy. Tą pogardę, to A'lel by mu z przyjemnością w szacowną rzyć wsadziła. Zmrużyła wściekle oczy.
- Jest twój, pobaw się z nim, czy cokolwiek, czego tam woja chora duszyczka zapragnie. - Los samca przestał ją obchodzić, powróciła do Yumi, była zdecydowanie bardziej ciekawsza. No i była z Nocy! Kusząca myśl wykorzystania samicy coraz bardziej wierciła się w umyśle boginki.
- Dziwi mnie bardzo, że jeszcze nikt z was nie zapytał, jakiż to nasz cel jest przybycia tutaj... No, śmiało, pytajcie, już. - Oczywistym jest fakt, że po czymś takim dyskusji nie było, a więc aby wilki nie rozpraszały się przypadkiem, postanowiła niewidzialną siłą Yumi i Firleta przygwoździć do dymnych platform. Siła ta była tak duża, że prędzej by ich szkielet z ciała wyszedł niźli podnieśli się. A wystarczyło do tego małe skinienie palcem.

Hm... Zacznijmy zabawę. Łupło nieźle Yumi i Firletem. Połamane żebra, obydwoje -10 HP.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Przytuliła uszy do siebie, gdy wzrok boginki przeszył jej ciało. Skuliła się delikatnie w sobie i cofnęła się o maleńki krok do tyłu, pozostawiając jedną z łap uniesioną w powietrzu. Nie miała zamiaru okazywać strachu czy uległości, dominantowi, którego postać przyjęła A'lel. Ale co mogła zrobić? Jej przewaga była widoczna gołym okiem, odczucie jej, nawet gdzieś w środku, nie stanowiło żadnego, choćby najmniejszego problemu.
Kątem oka, wykorzystując zmienne zainteresowanie wilkami bogini nocy oraz starając się zachować dyskrecję, spojrzała w stronę Keina i drugiej boginki. No cóż, ani jedno, ani drugie nie znajdowało się teraz w najlepszej sytuacji. Czemu z pewnością nie można było zaprzeczyć. Korzystając z trwającej w dłużącym się tempie chwili łypnęła jednym ze ślepi również na Firleta, o którego martwiła się z pewnością bardziej niż o Keina czy chyba nawet samą siebie. Jak niejednokrotnie powtarzała - pozory są mylne. Ale w tej sytuacji, dokładnie obserwując i badając jego postawę i zachowanie, wiedziała, że jego wizerunek jest idealnym odzwierciedleniem jego osoby.
W momencie gdy znów poczuła na sobie ciężki i nieprzyjemny wzrok przywróciła się do porządku. Jej mięśnie, chociaż wciąż spięte, pozwoliły jej wrócić do poprzedniej pozycji. Bardziej stanowczej, mocniejszego opierania się na łapach, nawet uszy, choć samoistnie chciały pokładać się po głowie, stanęły prawie na sztorc. Nie ukrywając, zdziwiło ją wypowiedziane zdanie. Jakby nie spojrzeć, dopiero co dotarło do nich z kim mają do czynienia, waderze nawet przez myśl nie przyszło w pierwszym momencie, bez większego rozeznania zadawać jakie pytania. W późniejszym czasie? Oczywiście, ale najwyraźniej to nie jej zadaniem było wybieranie sobie ów czasu, w tym wypadku, to A'lel trzymała w ręku dyrygencką pałeczkę, a oni mieli grać tak, jak ona sobie tego życzy.
Wraz z przygwożdżeniem jej do platformy, z jej gardła wydostało się jęknięcie. W uszach odbił się nieprzyjemny dźwięk, o wiele intensywniejszy od strzelania stawami, wydobywający się ze środka, gdyby dane było jej oceniać - gdzieś z okolic klatki piersiowej, natomiast gdyby posiadała większą wiedzę medyczną, wiedziałaby, że dokładniej mówiąc - nawet poniżej. Z analizy jakiej dokonywała w głowie wyrwał ją kaszel, kaszel przy którym ból się nasilał, jakoby przy każdym nabraniu choćby mniejszej ilości powietrza. Już nie bacząc na to, że sama ta czynność, którą zwą oddychaniem, sprawiała jej pewnego rodzaju problemy. Na jej delikatnej kufie, której wizerunek zaburzała szkarłatna, już skrzepiona krew pojawił się grymas. Grymas, którego źródłem nie tyle był ból, a swoista, narastająca.. hm.. złość? Chociaż na co miałaby się teraz złościć, w zasadzie, może na siebie samą, że nie bardzo jest w stanie cokolwiek zrobić, choć jej chęci stawały powoli na równi z ambicją.
- A więc.. - Zaczęła z trudem, a w jej głosie nie było słychać choć nutki tego kobiecego, melodyjnego głosu, który w tym momencie nie dość, że zachrypnięty, zdawał się być szorstkim. Choć może to wszystko było zasługą towarzyszących jej duszności? - Dlaczego? - Kontynuowała. - Dlaczego postanowi.. postanowiliście zejść na.. zejść na ziemię? Dlaczego postanowiłyście.. zamienić legendy.. w rzeczywistość? - Nie miała nawet pojęcia jak poprawnie sformułować zdanie. Wiedziała, że nie może pozwolić sobie na choćby najmiejszą arogancję w rozmowie z boginką. Mówiła niespokojnie, co chwila przerywając sama sobie czy to nabieraniem powietrza w płuca, czy też pojedynczym kaszleniem. No tak, legendy. Legendy, które zdawały się nie mieć w sobie więcej prawdy niżeli czyjejś wybujałej fantazji. A
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Okej, zgłoszona nieobecność nie uchroniła Oscara ani Alka - chociaż Alek jednocześnie jest z bogiem w temacie oraz po ostatnim spotkaniu z Akirą w lecznicy. Najlatwiej obijać nieobecnych, którzy nie mają żadnego prawa obrony. Dlatego, świecie, przygotuj się na foch ponadczasowy: Oscar jest słabiuteńki. Na tyle, że samo połamanie żeber to pryszcz. Jedno z nich jednak - podczas nerwowej walki o przetrwanie i próbę poderwania się - zraniło wilka w płuco i serce, a ten wyzionął ducha. Jak się bawić, to się bawić. Dusza uszła z biednego, chudego ciałka postki, do której - niestety - zdążyłam się mega przywiązać. Umarł. Na śmierć. Dziękuję, dobranoc. Zabawa trwa dalej, przynajmniej nie blokuję fabuły! Mogę powracać do stosów projektów zaliczeniowych. Wszyscy szczęśliwi. Duszka odeszła, bo co tu po niej. Na platformie pozostało jedynie martwe ciało przesadnie wychudzonego Oscara.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Oho, ofiara się wycwaniła. Zapewne nie uszłoby mu to zupełnie bez echa, lecz właśnie w tamtym momencie humanoidalna wilczyca posłyszała głuchy, raniący w uszy trzask. Strzepnęła jednym z uszu, marszcząc ledwo widocznie nos. Zerknęła mimowolnie w stronę pozostałych ofiar. Kości. Są tak słabi, bezbronni... O. Jedna z nich była dzielna. Wciąż rozmawiała z A'lel. Wciąż próbowała wstawać. A ten obok niej? Czyżby... Tak, tak. Tego momentu nie można pomylić z żadnym innym. Ciśnienie w okolicy natychmiast diametralnie się zmieniło. Serca biją inaczej - zwalniają, przyspieszają. Odór śmierci i krwi rozlewanej wewnątrz ich ciał był odurzający, pełen upojenia. Jaka szkoda. Przecież nie przyszły tu ich zabić. No, może akurat nie ich.
Wróciła spojrzeniem do Keina. Lekko uniosła pysk, jakby chciała nim kiwnąć w geście niemego zrozumienia, lecz nieoczekiwanie zawisła w tej pozie, przyglądając mu się zza lekko przymkniętych powiek. - Ssssilny, uparty, tak dziarsko wyprostowany... - jakaś część jej ciała dokładnie wyczuła niechęć do takich zagrywek głosem, acz to tylko ją podsyciło do dalszej akcji. - Nie uważassszz, że brak Ci... pokory... ?
Hyc, bęc. Prawda, z jego ciałem nic zrobić nie mogła. Zresztą, chyba nawet nie chciała. Interesowało ją coś więcej. Jego wnętrze. Słodkie, zamknięte, pełne wiary, jednocześnie skołowane bezsensem sytuacji. Jej długi, długi, biały ogon strzepnął gdzieś za nią, prądem przeszywając całe jej kobiece, smukłe ciało.
W tym właśnie momencie Kein mógł poczuć, jak w jego głowie coś się miesza. Nieoczekiwanie przesunęły mu się przed oczy obrazy budzące najbardziej ukryte, wrażliwe uczucia, rozregulowujące wszelką pewność. Maligna. Wspomnienia znane tylko jemu.
A ona tylko patrzyła. Żaden ruch nie splamił jej subtelnego wdarcia się w podświadomość samca.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Mwuahahaha. User tylko czekał na taki rozwój sytuacji...
Otóż trzeba wspomnieć natychmiast, że Kein nie reaguje już tak jak kiedyś przy wspomnieniach... oj teraz podchodzi to już coś bardziej pod demoniczny charakter - chociaż nim nie jest.
Wilk nie myślał, może i faktycznie odwaga poszła sobie na drugi plan, ale kto powiedział iż agresja musi zniknąć? Tak oto też i się jeszcze bardziej ona wzmogła.
- Brakuje i dobrze o tym wiem, ale po co mam ją okazywać takim bogom jak wy? Takim którzy karmią się czyimś cierpieniem? - rzucił w końcu wnerwiony.
Za długo to trwało a śmierć basiora obok jeszcze bardziej go rozwścieczyła.
Pewny siebie nie był, jednakże zdenerwowanie zasłoniło mi wszystkie cele. Tak kończy ten czarny wilk jeśli coś wywołuje mu wspomnienia związane z czymś pozornie dobijającym. Nadmienić też trzeba, że nie istnieje żadne wspomnienie które by go doprowadziło do smutku, zatracenia się. Są tylko te zabijające jego logiczne myślenie.
- I co? Jesteście aż z siebie zadowoleni, że doprowadzacie do śmierci tych słabszych?!
W tym momencie user zgadza się na rany poważne, bez stałych.
Był przygotowany do walki.. a tak agresywnego go nie widziało wiele osób.
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Stąpasz po kruchym lodzie.
Jej oczy zachłysnęły się wyraźnie tymi słowami, bowiem błysnęły śmiertelnie złowrogo, a wilcza twarz przybrała ostre, surowe rysy. Postura zdawała się powiększyć. Wzniosła się wyżej, choć nadal blisko Keina, pozwalając ramionom na imitowanie szerokiej sylwetki, wizualnie mocniejszej. Uniosła wargi, w całej okazałości i bliskości fizycznej z samcem kryształowe, długie i niebezpieczne kły. Z jej gardła wezbrał się zduszony, głęboki warkot. Ten, który drżał jeszcze długo w płucach, nawet gdy minęła chwila po jego uciszeniu. Można było go porównać do ostatniego jęku gór, gdy stokami spływała lawina. Czy zwiastował to samo? To się okaże.
Złapała wilka za szyję nadspodziewanie silną ręką - ba, uniosła go tak, jakby nic dla niej nie ważył. Trzymała ją umyślnie blisko tchawicy, powodując lekkie, choć niegroźne podduszanie. - Milcz - huknęła, dając ów lawinie ujście.
Chwila ciszy, względnego spokoju. Pauza. Nie ustawała w kontakcie wzrokowym.
- Uwierz - przymrużyła jasne, światłe ślepia. - Jeszcze żadnego cierpienia w tej krainie nie ma. Nie takiego, na jakie zasługują po całych wiekach zapomnienia - jej głos sporo się obniżył. Był mniej kobiecy, a bardziej stanowczy i nie znający sprzeciwu. To, że była jednym z łagodniejszych bogów, nie znaczy, że pozwalała sobą pogrywać. Szurnęła raz jeszcze ogonem po ziemi, tym razem z większą brutalnością i rozwścieczeniem. Tylko tyle okazywało to, że udało mu się wyprowadzić ją z równowagi.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Może i stąpam, ale wtedy nie byłoby ani trochę zabawy. A i samych bogów trzeba denerwować skoro walka byłaby bezsensowna.
- I co ci to da? - rzucił zanim ta chwyciła go za szyję.
Nie miał nawet po co się szarpać lub uwalniać z tego uścisku. Trochę czasu jednak minie zanim się pozbiera. Chociaż ten wilk miał ten swój pewien plan.. ale to jeszcze troszkę. Chwilowo się pobawi z tym czymś.
Osobiście śmiał się basior wewnętrznie z tych bogów. Nadchodzą i wymierzają sprawiedliwość wilkom których nie widzieli i nawet nie są z tych watah co powinni. Znaczy się akurat w przypadku Klio której imienia nawet nie znał. Hmmm.. skojarzenie pewne jest.
Co dalej...
Po co się wysilać jak można po prostu sobie trochę powisieć. W razie czego było mówione o uniku, ale po co czytać post? Najlepiej się dalej bawić po prostu postacią i tyle.
- Al...eż.. proszę ba...rdzo. D..uśśś... bą...dźźź gorsza... od... tych.. co powin..ni ci słu..żyć.
Gdyby mogły to by jego oczy lśniły. Koniec tej zabawy w potulnego basiorka który będzie na każde skinięcie łbów tych potworów.
W jego głosie nadal panował czysty spokój chociaż sam wilk się nadal naśmiewał.
Tragedia. Zabawiać się czyimś kosztem.. kosztem kogoś niewinnego.
Nie odzywał się już więcej, bo powoli zaczynał się zwyczajnie dusić i umierać.
Czas leci, powietrze ucieka.. ciekawe czy tutaj zginie jak Oscar czy może nie.
Well.. brak weny wciąż denerwuje.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Jego łapy stąpały ostrożnie, a wzrok wbity był przed siebie lub na boki. Otóż Mort, który odzyskał już prawie połowę swej pamięci, kroczył do miejsca, które także skądś kojarzył, lecz mgła w jego umyśle była tak gęsta, że przysłaniała wspomnienie o tym miejscu.
W pewnym momencie zatrzymał się i schylił łeb, by łyknąć trochę wody, gdy nagle dojrzał parę wilków. Dziwne, bo jeden drugiego dusił. Zainteresowany tym zajściem, podszedł bliżej i usiadł. Spoglądał na to co się tam dzieje. Nie miał na razie zamiaru interweniować, póki nie znał możliwości tych wilków.
Carly
Latający Szpieg

Carly


Female Liczba postów : 420
Wiek : 24

     http://davocem.blogspot.com
Żałosne. Ciekawe, co chciał przez to osiągnąć. Litość Wzbudzić poczucie winy? Nie, nie. Nie tędy droga. Nie, jeśli w starciu stajesz z istotami wszechmocnymi, które znały każdy organizm tej krainy, jeszcze nim zdążyli się urodzic ich pierwsi przodkowie. Próbował być walczny i dzielny, nawet mimo świadomości, że żadną siłą nic nie wskóra. No, no. Co za odwaga, co za wiara, co za fanfary, niech nam żyje! Szkoda tylko, że nikt mu nie zaklaszcze.
Zapewne właśnie dlatego bogini Watahy Wody nie odpowiadała nic. Na ogół niewiele mówiła, można zaznaczyć i zauważyć zarazem. W tej chwili to się nie zmieniło. Tak jak wcześniej - po prostu patrzyła, jakby we wzroku miała miernik litrów zrozpaczonego powietrza, które uciekało z jego ciała, liżąc językami ognia płuca. Mogła mu zrobić krzywdę. Prawdziwą. Dobitną. Kończącą. Nie musiała się nim bawić ani patyczkować. Może nawet nie chciała? Nie po to jednak zeszła na ziemię wraz z innymi, by głaskać ich po głowach. Chcieli zaznaczyć, że tu są i wymierzyć należną sprawiedliwość. Czy to coś złego? Absolutnie.
Zabrała rękę z jego gardzieli, pozwalając działać grawitacji. Teraz mógł się co najwyżej poobijać. Czy była łaskawa? Była. Za te pyskówki powinna mu dawno zmiażdżyć czaszkę. A tu, proszę. Niewinne podduszanie. Spojrzała na niego z góry.
- Ostatnie ostrzeżenie.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
- Ciekawa rozgrywka. - mruknął pod nosem, nadal obserwując jak to wilk opada na ziemię niczym zwykły śmieć. Zastanawiał się, co takiego tu się stało lub zmieniło, że widuje teraz takie "wszechmocne" osobistości. Może to coś oznacza ? Może te istoty przyszły po zapłatę ? A ów zapłatą niekoniecznie byłoby porachowanie kości 3/4 wilkom, które tu mieszkały. Może są spragnieni tego by wymierzać śmierć ?
- Biedny nieszczęśnik. - rzekł pokrótce i zwrócił się znowu do potoku, gdzie miał zamiar napić się wody. Ostatnio coś strasznie go suszy, możliwe, że przespał za długo i za wiele.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Haha. Dobra userowi nie chce się już bawić w taki sposób, więc zwyczajnie zwolni sobie wreszcie to jedno nieszczęsne miejsce które no powiedzmy sobie szczerze.. zaczyna już powoli nudzić.
Tak też i o to wilk jedynie mrugnął do boga i natychmiast zniknął zamieniając się w cień.
Pojawił się gdzieś tam dalej, po czym wzbił się w niebo i odleciał, bo niby co jeszcze miałby w tym miejscu robić? Był pewien, że sobie Yumi poradzi a nawet gdyby nie.. miał jakiś inny wybór? Nie wydaje mu się. Skoro jednego zabili to i reszcie to zrobią, więc nie miał zamiaru zostawać.
Znajdzie sposób albo jakąś watahę która faktycznie stanie do walki... co byłoby gdyby się nie uwolnił? Pewnie nic.
Cóż.. czy tak czy siak nie ma szans na to aby Klio go pochwyciła już ani nic mu zrobiła.
Wilk się wyniósł po jakąś pomoc.. po kogoś kto mógłby ich wygnać z tej przeklętej Krainy.

ZT.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
Nim się obejrzał, tamtego wilka już nie było. Zadziwiające jak szybko zniknął, skoro Mort wziął jedynie łyk na orzeźwienie i zaraz znów obserwował co się dzieje. Cóż, ten świat nie przestanie go zadziwiać. Wilki posiadają różne nadprzyrodzone moce, toteż co w tym dziwnego, że tamten się ulotnił w ułamku sekundy. Porozglądał się jeszcze przez moment i stwierdził w myślach, że nie ma tu nic ciekawego. Przecież nie podejdzie do ów wilków które umieją jedną łapą unieść średnich rozmiarów samca i jeszcze go podduszać. Co to, to nie. Nie będzie narażał życia dla czegoś takiego. Wycofał się ostrożnie, bacząc na każdego, kto mógłby niepostrzeżenie przypuścić atak. I szedł tak powoli, aż znalazł się w miejscu neutralnym. Wtedy dopiero tak naprawdę się rozluźnił i powędrował dalej. Gdzie go łapy poniosą ? Zapewne znów wpadnie w jakieś miejsce gdzie się mogą bić lub mordować nawzajem. Ciekawe...

z.t
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
/Wybaczcie pokićkane postacie :<

O nie. To już jest przegięcie. Boginka zdecydowanie nie da się tak traktować, to poniżej wszelkiej, a przecież boskiej, godności! Klio zacisnęła szczęki, patrząc, jak wilk nic sobie nie robi z ostrzeżeń. Niech no ona go jeszcze złapie, to z życiem tym razem nie ujdzie. Koniec tej łaskawości. W głowie im się poprzewracało.
Była niemal tak poirytowana, że dała odejść bez walki niepozornemu wilkowi, który przybył zaczerpnąć wody z potoku. Wyglądał na innego, a przede wszystkim bardziej obytego w sztuce savoir-vivre i kultury zachowania przy bogach. Trudno. Potrząsnęła grzywą i rozejrzała się. Co tu do roboty? Czas wyruszać w dalszą drogę. Zerknęła na A'lel i gnijące truchło krótkim spojrzeniem. Poradzi sobie. Nie ma co tkwić w jednym miejscu. Wykonała ostatni już ruch przydługim ogonem, by zaraz później trzepnąć płetwimi skrzydłami i zniknąć w ciemności, pozostawiając po sobie tylko niepowtarzalny zapach arktycznego powietrza, mieszającego się z wonią krwi, surowego mięsa i odoru martwego ciała Firleta. Śmierć zostaje.

zt.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
/and again, sorki memorki ;-;

Puściła ogromny nacisk z ciał wilków, a właściwie teraz jednego wilka. Biedny nieszczęśnik. Chyba miał pecha. Co za niedorzeczność, że taka rzecz zabiła istotę tej rasy. Pogardliwy wzrok, pełen zniesmaczenia i wściekłości obrzucił truchło czarnej sierści na platformie, która wraz z śmiercią Firleta zwyczajnie rozpłynęła się, a jego ciało bezwładnie upadło na ziemię.
Jej uwaga ponownie zwróciła się ku Yumi, która była, jak już niejednokrotnie zostało wspomniane przez A'lel, zdecydowanie ciekawszą osobowością. Pamiętajcie, że jest to zdanie boginki, nie userki.
- O! Jak miło że pytasz. - Chichot, który wydobył się z jej krtani bardziej przypominał zarzynanie jakiegoś stwora, niż filuterny śmieszek towarzyszący często damom dworu. No cóż, bywa, A'lel nie jest dane bycie piękną, a tym bardziej kobiecą. - Otóż, moja droga. Zostaliśmy zapomniani. Praktycznie, że całkowicie. Ostatni hołd odbył się wiele lat temu. A co się wtedy dzieje? Wściekłość, zażenowanie, a potem brak witalności, który nam wkrótce grozi. Tak! Otóż to, słabniemy z czasem. - Wysyczała ostatnie zdanie odwracając się gwałtownie ku niej z wściekłymi oczami. Nagle złość odeszła, jej rysy złagodniały, aż powoli wygładziły się. Poprawiła włosy zakładając je z jednej strony na ucho i skrzyżowała ramiona na swych piersiach.
- Hmpf. - Ni to dźwięk był, ni to odgłos. Przyglądając się Yumi stwierdziła, że dosyć tego. Zrozumiała przekaz. Swą okrutną naturę musi jeszcze zostawić na później. Wraz z tym przemyśleniem platforma również i pod białą znikła, która to miękko dosyć upadła na trawę. Starczy tego dobrego.
- Do zobaczenia. - A więc to jeszcze nie koniec.
Odfrunęła powoli zamyślona, coś, coś ją niepokoiło? Ale co? Na pewno nic dobrego.

/zt.
Sponsored content