Potok Pstrągów

Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
- Ach, to zupełnie zmienia postać rzeczy. W takim razie zupełnie Cię rozumiem, a tym bardziej jest mi przykro, że nie mogę Ci pomóc. Cóż, jeśli to nie wypali to zostaje znalezienie innych priorytetów bądź wprowadzenie diametralnych zmian nawet w funkcjonowaniu w życiu codziennym. - No tak, nadopiekuńczość. Owszem, nierzadko była dobra, aczkolwiek częściej chyba ukazywała swoje słabsze strony. Szczególnie w kontaktach rodzic-dziecko. Ale z drugiej strony, która wadera nie chciałaby, aby z takim uczuciem i troską opiekował się nią inny basior? Chyba żadna.
- Wiesz, jak to mówią: nic nie dzieje się bez przyczyny. Może Twoja decyzja miała swój jakiś większy sens? Tylko trudno powiedzieć czy zauważysz go kiedyś, czy może właśnie zauważasz go teraz tego żałując. Ale z drugiej strony, ponoć lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się nawet nie spróbowało. - Oznajmiła delikatnie się uśmiechając.
Mimo często krążących po jej głowie ciemniejszych myśli, starała się znaleźć we wszystkim jakieś pozytywne strony czy aspekty, chcąc jakkolwiek oświecić sobie drogę i sposób myślenia, jakim kierowała się w życiu ostatnimi czasy.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Fakt.. Kein przesadza czasami, ale no cóż w tej sytuacji może się tłumaczyć.
- E tam. Nie pierwszy raz nikt nie może mi pomóc. Idzie się przyzwyczaić naprawdę. Dlatego właśnie żałuję, że jednak nie urodziłem się wcześniej.. czy raczej nie przybyłem tutaj szybciej. Zamiast zabawiać się daleko stąd mogłem szybciej uciec i pojawić się w tej Krainie. W sumie za wiele mnie raczej nie ominęło.. - po tych słowach spojrzał na niebo.. a raczej na tą ciemność. - ..chyba, że się mylę? Wiem, że na pewno było wtedy o wiele więcej osobników i było bardziej niebezpiecznie i zarazem ciekawiej. Poza tym władza była normalna.. raz mi o tym ktoś mówił. Najgorsze jest to, że nie pamiętam wszystkiego co się wydarzyło na samym początku mojego pojawienia się tutaj. Nie po ostatnim powrocie na swoje ziemie. Nie pamiętam już za wiele... - po tych słowach wbił wzrok w ziemię.
Miał ten problem, że po wyprawie nie pamiętał już prawie niczego. Pyski wilków których znał... może by rozpoznał większość, ale nie wszystkich.
Nie pamiętał też wszystkiego co się wydarzyło przez ostatnie czasy. Np. Nienawidził Puszczyka, ale nie wiedział nawet za co.
Philian.. ją był zabił, ale to z powodu.. w sumie też nie wie z jakiego.
Ale przypomniał sobie w końcu jedną rzecz o której powinien już jakoś wspomnieć dawno. Zyskał jakieś tam zaufanie i wie, że ta wadera to na pewno nie jest szpieg. Nie po podejściu jakie miała.
- Tak przy okazji, jestem Kein. To imię nie jest na szczęście aż tak rozpoznawalne. Nie zna mnie za dużo osobników. Jedynie ci najważniejsi.
Tutaj miał na myśli Bety i Alfy.. Nawet Carly go znała w pewnym sensie. Po imieniu na pewno i po tym co jej zrobił jak był jeszcze nocnym.
No cóż... przypadki chodzą po wilkach.
- Moja decyzja miała podłoże chyba emocjonalne.. nie wiem nawet. To było przed zemstą i przed tamtym okresem nie pamiętam już nic.
No cóż.. poszuka jakiejś Bety kiedyś na pewno.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
- Lepiej późno niż wcale. - Ach te jej mądrości! Ale lepiej takie, aniżeli żadne, choć jakby spojrzeć mają w sobie trochę prawdy.
- Wiesz.. - Zaczęła powoli. - ..kiedyś tutaj wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Tak jak mówisz, gdzie się nie obejrzałeś dało się zauważyć życie. Szczenięta licznie i bez strachu przemieszczały się po Krainie, nieco starsze wilki smakowały dojrzalszego życia, dorośli starali się nim cieszyć i brać z niego to co najlepsze. Wszędzie coś się działo. Teraz chyba nie byłabym przekonana co do puszczania własnego szczenięcia na własną łapę. Tym bardziej w okresie tych ciemności. - Zrobiła krótką przerwę na pomachanie łbem, otrzepując, a i jednocześnie nieco bardziej pusząc na nim futro. - Ale co też musze przyznać, z tym niebezpieczeństwem również można było się spotkać, a nie ukrywajmy - życie będące ciągłą sielanką, też może wydać się mało interesującym. - Zaśmiała się krótko w sposób przypominający bardziej parsknięcie, jednak w ciepłym tonie, oczywiście. W głowie miała obraz Sasoriego. Aj, poczciwy Sasori i o Tobie słuch dawno zaginął. Mimo, że Demoniczny Witeź nie każdemu dobrze się kojarzył, ona wspominała go z delikatnym uśmiechem na pyszczku.
Zastrzygła uchem, może nieco z zaciekawieniem. Stracił pamięć? Egh.. Nie powinna pytać, po reakcji wilka zauważyła, że nie był dla niego to najprostszy temat. Drgnęła lekko i dźwigając się na proste łapki przeskoczyła zgrabnie na drugą stronę strumyka, w międzyczasie lądując na pojedynczych kamieniach. Stojąc już na przeciwko Keina, usiadła i wbiła wzrok w jego kufę, która jakoby delikatnie przyjęła nieco smutniejszy wyraz, przynajmniej w jej mniemaniu. Uśmiechnęła się do niego ciepło, mając nadzieję, że chociaż to lekko podniesie go na duchu, bo nie miała zamiaru zagłębiać się dalej we wcześniej wspomniany temat.
- Ach, wybacz mi najmocniej, wypadło mi to całkowicie z głowy. Yumi, Tropicielka. - Przedstawiła się delikatnie pochylając przed nim łeb. - Fakt, nie zdążyło obić mi się o uszy, ale miło mi Cię poznać. - Machnęła delikatnie ogonem, przerzucając go na drugą stronę, delikatnie owijając nim łapę.
- Zemstą? - Wymsknęło jej się. Psia krew, tego raczej też nie powinna mówic na głos, a zostawiać jedynie swoim myślom. No ale słów wypowiedzianych już się nie cofnie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein przez chwilę zamyślił się przy tej wypowiedzi.. dłuższą chwilę. Ach, musiało tutaj naprawdę być pięknie.. a teraz trafił w największe g* jakie się da. Mógł faktycznie o wiele szybciej się wyrwać z tej cholernej Anglii i znaleźć spokój tutaj.
- I w takich momentach sam żałuję, że nie narodziłem się w tej Krainie.. - przerwał obserwując poczynania wadery.
Hmm.. a no tak, przecież się nie ruszył na drugą stronę. Chwilka... czy aby na pewno?
Sam user się w tej chwili pogubił. No dobra, nieważne.
Wilk jedynie lekko się cofnął ale to z powodu, że jakoś mu odbiło.
Ajć. Jednak trzeba się wybrać do lekarza z tymi zadrapaniami.
- Również miło poznać. Tropicielka? Pierwszy raz spotykam kogoś z taką rangą. Ja jedynie Wojownik chwilowo... - tutaj tak jakby ugryzł się w język.
Ukrywał coś i to wcale nie chodziło o skrzydła ani przynależność do Wiatru.
Lekko zaczęła mu również drgać łapa, ale to zapewne z bólu i faktu, że nie może za wiele teraz o sobie powiedzieć.
Coś.. ta przeszłość nie będzie go goniła, ale to co zrobił ostatnio na wyprawie.. (jeszcze nie, bo jest zator i mogę jedynie korzystać z udziwnienia rangi prywatnej którą sam stworzyłem) to co zrobił jest niewybaczalne.
Udziwnienie - chodzi tutaj jedynie o cień w który może zamieniać się ten wilk 4 razy w miesiącu. No cóż...
- Długo by opowiadać. W sumie nic lepszego do roboty nie mam chwilowo, bo i na trening mi się nie chce iść. Ogólnie rzecz biorąc to pochodzę z kraju ludzi za oceanem. Anglia się to nazywała. Tam cała moja rodzina została zabita przez jakichś zdrajców czy coś takiego.. no dobra, dawnych przyjaciół tej watahy. Po kilku latach wróciłem tam z Leą, tą lekarką z lecznicy i załatwiłem tam wszystkich jak szło. Nie powinienem tego robić, ale.. nie potrafiłem nocami spać przez to, że wciąż nie dokonywałem zemsty. Teraz.. nie za wiele się zmieniło niestety. Spokoju ducha nie zaznam za szybko niestety.
I tyle.. spojrzał się w niebo. Przypominało mu o tym jak faktycznie jest. Jak było.
W końcu się uspokoił i przestał jakoś dziwnie się zachowywać. Jedynie ucho jakby załapało jakiś dźwięk z daleka. Nie wiedział co nawet..
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Cóż, obiecałam komuś, że szybko postaram się wrzucić Fileta w pracującą sprawnie machinę zwaną 'życiem fabularnym'. Nie chodzi zatem tutaj nawet o własną chęć, aczkolwiek i ona spłynęła na userke w dozie sporej, do poczynań owych pchnąwszy. Pech chciał, że padło na Was - jako na dwie postaci, które od bardzo dawna uwielbiam. Poza tym czyż anielsko dobra i ciepła Yumi oraz mniej sympatyczny dla sporej porcji obcych Kein nie będą idealnym towarzystwem dla zastraszonego, zabiedzonego i paskudnie chudego Oscara?
Szedł powoli, zbyt wolno nawet jak na siebie. Już z daleka usłyszał głosu, zamarł więc w bezruchu na dłuższą chwilę. Nie trwał jednakże w milczeniu, albowiem donośne burczenie mające miejsce w brzuchu wilka dało znać o tym, po co tutaj przyszedł, przypominając jednocześnie, iż nie po to wytropił (nie bez trudu, bo i do tropienia przyuczonym nigdy nie został) miejsce potencjalnego zdobycia pokarmu, by się wycofać. Postanowił więc podejść. Niepewnie wyłonił się z zarośli, dostrzegając jedynie Yumi - z racji na jaśniejszą barwę futra. Ciemnego basiora nie zauważył, więc wypełzł w stronę potoku dość blisko owego wilka, podchodząc niemal od razu do wody, pochylając nisko łeb ku potokowi. Rybki, rybki! Kici kici, tas taś! Użyszkodniczka ma przed oczyma pewną scenę z "Poranku Kojota", ha.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
No tak, jej samej nie przyszło się tu urodzić, ale w dość młodym okresie swojego już dorosłego życia spotkał ją zaszczyt zawędrowania w te strony. Och, jak dawno to było~! W zasadzie to tak jak się spojrzy na kalendarz, to w lutym minie już pięć lat. Ajajaj, jak ten czas szybko leci. A sama wilczyca z racji tego, że liczy sobie lat jedenaście, to od czasu jej przybycia do Krainy minęło ich z sześć, może nawet siedem. Kein nawet nie miał pojęcia z jaką starowinką ma do czynienia. Niedługo faktycznie powinna usadowić się we własnym legowisku, zajmując się Arashim i Ever, którym dała stanowczo za dużo swobody, nawet jak na swoich zwierzęcych podopiecznych. Tak, stara panna z kotami!.. i feniksem, trochę odbiegającym od schematu, ale to nic wielkiego.
- Wiesz, z tego co się orientuję na chwilę obecną nie ma nikogo z taką rangą, przynajmniej w Nocy, bo trudno jest mi powiedzieć jak sytuacja prezentuje się w innych watahach. - Albo na forum, gdzie jakby nie spojrzeć w spisie ranga Tropiciela została całkowicie pominięta albo połączona z Łowcą, jak wspomniała o tym userka naszego Filecika, jaki pojawił się post wyżej w naszych skromnych progach. Aj Yumi, teraz to Ci dopiero samoocena mogłaby skoczyć do góry, gdybyś tylko była świadoma wyjątkowości posiadania swojej rangi!
- Chwilowo? Czyżbyś zamierzał piąć się coraz wyżej, po tak zwanych szczeblach kariery? - Zapytała ciekawo, pomijając nagłe urwanie zdania, które mogło jej się wyłącznie przesłyszeć. No, jakby nie spojrzeć to faktycznie taką umiejętność udziwnieniem można nazwać. Zresztą całkiem ciekawą, aczkolwiek dla userki w tym momencie nie do końca jasną jeśli chodzi o przydatność czy zastosowanie. Ale wszystko w swoim czasie! A i pewnie w końcu się dowie!
Za oceanem? No, to musiało być ciekawe. Jej się jeszcze nie udało nigdy tam trafić, ale może to też ze względu na brak takowych planów. Wszystko przed nią, może i ona będzie miała okazję poznać ten inny świat. Na wspomnienie Lei przytaknęła delikatnie głową.
- Oko za oko, ząb za ząb. - Mruknęła jakoby sama do siebie. Cóż, nie była nigdy zwolenniczką przemocy, raczej starała się jej na siłę nie wpychać, tam gdzie nie trzeba było. Ale wiedziała, że sama w sytuacji kryzysowej musiała by się do niej uciec. A działanie Keina było całkowicie uargumentowane. Nawet ona przy utracie bliskich osób miała by rozum przysłonięty wizją zemsty. A jak to mówią: zemsta jest słodka. No, przynajmniej dopóki kogoś nie zemdli.. - Echh.. Kwestia czasu, a on ponoć leczy rany. - Albo przyzwyczaja do bólu, jak kto woli. Drgnęła uchem w ślad zaraz za Keinem, stawiając parkę na sztorc, w momencie gdy wyostrzony słuch wyłapał jakiś dźwięk powolnie, jakoby niepewnie zbliżający się w ich stronę.. czyiś dźwięk. Obróciła łeb w kierunku ocierających się z szelestem liści roślinności, w której po krótkiej chwili ukazał się.. wilk albo raczej po prostu należąca do gatunku psowatych postać. Przekrzywiła zaciekawiona łeb i z delikatnie zarysowanym uśmiechem na kufie, śledziła wzrokiem przybysza, rejestrując każdy z jego ruchów.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No dobra user musi to po prostu powiedzieć - w momencie kiedy pisałem o tym uchu nie spodziewałem się, że nasz filecik przyjdzie. To był.. dość dziwny zbieg okoliczności XD
W każdym razie wracając do fabuły. E tam 11 lat.. Kein zabawiał się z Bereniką która miała 14 (wilczych, nie ludzkich) więc nic go już w tym życiu nie powinno zdziwić. Zaś udziwnienie jest bardzo przydatne, ale o tym będzie jak zacznie się jakąś walkę.
- W Wietrze też nikogo takiego nie ma. W Ogniu... nie kojarzę nikogo kto by taką miał, ale możliwe iż są takie osobniki. Zaś co do Wody to nie mogę się wypowiedzieć, bo nie znam nikogo z tamtej watahy. Tak jakoś... nie przytrafiło mi się abym kogoś zobaczył.
I tutaj nie było to kłamstwo ponieważ sam nie pamiętał nawet spotkania z Taimi. O swojej byłe Amiru nie za wiele pamiętał nawet więc nie jest to najlepszy stan rzeczy.
- Nie. Powiedzmy, że jeśli chodzi o rangę to mogę ją nawet niedługo stracić i to nie z powodu lenistwa czy występków. Wolę jednak o tym nie mówić. - rzucił i natychmiast skierował wzrok na nowo przybyłego.
Wolał uciąć temat, bo inaczej doprowadziłoby do walki z Yumi.
- Czasami leczy, a czasami odwala takie coś... - tutaj dokładnie wskazał swoim pyskiem nowego.
Uch.. oj coś Kein czuł, że nie będzie mu się podobało to spotkanie. Nie tym razem zresztą.
Ślepy? Nie widzi go czy coś? Ech, trzeba jednak się przyzwyczajać do tego, że coraz więcej osób poszkodowanych się pojawia. Aby to się w końcu skończyło.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Post krótki, bo sprzątanie totalnie mnie wykończyło. Przypomniało mi się, dlaczego nienawidzę świąt. Z obecności Kein'a zdał sobie sprawę chwilę po tym, jak odezwała się samica. Uniósł bowiem leniwie spojrzenie znad potoku, bez zrozumienia spoglądnąwszy na nią. Mówiła do niego? To nie miało sensu! Dopiero potem się rozejrzał, zauważywszy ciemnego samca. Skinął jedynie łbem, bowiem paraliżujący go strach uniemożliwił mu inne czynności. Przysiadł na tyłku, napinając mięśnie i skuliwszy się w sobie, miał ochotę się schować, stać jak najmniejszym.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Jesteś medium, po prostu się przyznaj i tyle.
- Nie ma problemu, w takim razie schodzimy z tematu. - Nigdy nie należała do wścibskich istot, a jeśli nawet taką cechą miała się przed kimś chwalić, to żartobliwie i wyłącznie przy bardzo bliskich jej osobach. Zresztą sama wiedziała, że istnieją tematów, które najnormalniej w świecie chce się zostawić samemu sobie i osobiście sama nie chciałaby zostać wypytywana o to i tamto, co nie do końca byłoby jej na łapę.
Wraz ze słowami basiora była już skierowana pyskiem, który poprowadziły oczy, w stronę wychudzonego samca. Na kiwnięcie łbem, odpowiedziała mu tym samym, wyraźniej unosząc kąciki kufy do góry, tworząc przyjazny uśmiech, delikatnie przymykający powieki. Nie dałoby się nie napisać, że zauważyła jak niepewną, wręcz strachliwą postawę przyjmuje, bo to rzucało się w oczy, jakoby tylko krzycząc aby zostało zauważonym. Jej rozweselone oczy delikatnie przygasły, jakoby przysłonięte troską. Nie miała pojęcia skąd u nieznajomego taka reakcja na towarzystwo, ale gdzieś tam w środku ją to niepokoiło. Nie lubiła gdy inni, nawet jeśli całkowicie obcy, okazywali negatywne emocje, a ona nie mogła z tym nic zrobić. Spojrzała pytającym wzrokiem na Keina, mając cichą nadzieję, że on coś poradzi. Bardzo cichą nadzieję.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein zaś nie wiedział właściwie nawet co zrobić w tym momencie.
Pierwszy raz widzi coś takiego na swojej drodze. Dla tego wilka to był bardziej akt ignorancji aniżeli jakiejś tam biedy, przez co sam niezbyt przejął się tym nowym basiorem.
Chciał mu strzelić łapą w pysk, aby ten oprzytomniał ale.. czasami jednak to jest lekka przesada, a w tej sytuacji jedynie pogorszyłoby wszystko zapewne. Przy osobach które ignorują innych.. lepiej nie wywoływać agresji, bo samemu skończy się w grobie lub lecznicy w najlepszym wypadku.
- Może tak by nasz nowy gość się odezwał hmm? - rzucił lekko przyjaźnie.
Ech.. mógłby iść jednak po największej linii oporu, ale niezbyt to wyszłoby.
No cóż.. niestety ale to byłoby chyba na tyle jeśli chodzi o Kein'a. Nie mógł nic poradzić, bo w końcu nie miał nigdy takiego problemu o dziwo. Miał trochę.. słabsze. No dobra, o wiele słabsze ale nie wtrącajmy się teraz do tego co było.
Syknął cicho z bólu. Te rany... ach, trzeba się nimi jakoś zająć potem.
Spojrzał jedynie na swoje łapy.. za dużo tego, stanowczo za dużo...
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Przerażony Firlet skulił sie w sobie jeszcze bardziej, mocniej schował łeb, przygarbił się, a jego kręgosłup zdawał się mocno napierać na skórę samca, zupełnie, jakby zaraz miałby rozerwać ją albo przebić swoją dobrze zaznaczoną kością. Jego chuderlawy, ciemny ogon mocno przylgnął do podbrzusza, a słowa Kein'a wystraszyły go jeszcze bardziej - co zdawało się być niemal niemożliwym. Nawet, jeśli samiec starał się zagrać tonem głosu, o tyle doprawdy niewiele potrzeba było, aby przyprawić cherlawca o zawał serca.
- Ja... Ja nie szukam kłopotów, naprawdę - wydukał, z niemałym wysiłkiem składając zdania. Głos wilka drżał, targany emocjami o wydźwięku przeróżnym: od paniki, poprzez niepewność i lęk, na złości względem samego siebie kończąc. Mógł poszukać jedzenia gdzie indziej! Teraz najpewniej zginie, mają w końcu przewagę liczebną! W zasadzie nawet i bez niej zginąłby od jednego pacnięcia łapą. Niespokojnie przerzucał spojrzenie od basiora na waderę, by potem znów powrócić nim w stronę tego pierwszego.
- Złapię sobie rybę i już mnie nie ma - wyjaśnił niespokojnie, zaś o tym, ile prawdy czaiło się w tonie jego wypowiedzi świadczyć mogło donośnie burczenie w chudym, zapadniętym brzuchu.
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Spojrzała katem oka na Keina z lekkim rozbawieniem, prostując - nie mając na myśli nic negatywnego. Ten to potrafił przekonać do siebie nieznajomych! Ale bylo widać, że się starał, domyślała się, że to zdanie mogło być nie tyle co wypowiedziane innym tonem, ale i w inny sposób, stając się zupełnie innym.
Machnęła żywo ogonem. Będąc nadal w siadzie, przeniosła ciężar ciała na przednie łapy i stawiając nimi niewielkie kroczki do przodu po niedługim czasie uwaliła się na ziemię z wcześniej wspomnianymi kończynami wyciągniętymi do przodu. Znaczy się, załóżmy, że uwalenie się było choć odrobinę kobiecym, bo przecież wstydem byłoby nie zachować choćby krzty gracji! Nie spuszczała wzroku z samca, nawet nie zwracając uwagi na to, że może mu się to wydać nieco krępujące czy jeszcze bardziej sparaliżować nie tyle co jego ruchy, ale i całą osobę. W zasadzie to.. przypominał jej wyjątkowo drobną, bezbronną zwierzynę, która jest świadoma, że chwile, które teraz trwają są ostatnimi w jej życiu. Zmarszczyła delikatnie brwi.
- O! To już mamy coś wspólnego! My również ich nie szukamy, prawda Kein? - Spojrzała na niego zadzierając łeb do góry z szerokim uśmiechem na pyszczku, mówiącym "Prawda Kein? no powiedz, że tak, OCZYWIŚCIE, ŻE TAK", machinalnie przymykającym powieki. Na moment położyła uszy po sobie, trwając tak niedługą chwilę w swojej uzewnętrznianej radości.
- Ależ nieznajomy, spokojnie, nie spiesz się tak bo życia Ci nie starczy, nawet się nie zorientujesz jak szybko Ci przeleci przed oczami. - Oznajmiła wracając spojrzeniem jasnych oczu do Fileta. Ach, prawie by zapomniała! Przecież ona przyszła tu w identycznej sprawie! Cóż, była na tyle zajęta rozmową z Keinem, że nawet uczucie głodu zdawało się przeminąć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein lekko się zastanowił.. uch ta wypowiedź tragicznie zabrzmiała. I jego i Yumi, bo w filmach zazwyczaj to oznaczało kłamstwo.. ale kto by się słuchał tego czegoś.
Tak więc spojrzał się na tego nowego. Sierota jakby to można było z jednej strony powiedzieć. No nic, to nie Diana aby się takimi martwić, bo i sam Kein miał własne zmartwienia. To nie był ten sam wilk co kilka lat temu (miesięcy XD).
- Nie szukamy i nie będziemy szukać. I powiem więcej.. jak chcesz to zostań z nami i dotrzymaj nam towarzystwa. Jak coś to pomożemy. - powiedział troszkę milej.
A niech będzie.. co temu wilkowi szkodzi właściwie.
Ajć... o czymś jednak zapomniał. No nic, trudno posiedzi sobie. Nawet nie próbował reagować na to co wadera zrobiła. Tak jakoś.. nie miał ochoty patrzeć na wszystko wokół. A user ma brak weny na ten post.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Podobnie pomyślał zastraszony Oscar. "My też nie szukamy kłopotów", czyż nie tak zwykle odzywają się czarne charaktery, aby za moment wyszczerzyć się cynicznie i wbić nóż w plecy? Cóż, takie skojarzenia zrodzily się nie tylko w glowie użyszkodniczki, ale i samej postaci, niestety. Irytujące, gdy chce się być miłym, a ktoś uparcie w naszą serdeczność nie wierzy, prawda? Userka zmagać się z tym będzie do samej emerytury, pracując ze społecznościami lokalnymi... Ale nie o niej tutaj mowa, nie! Mowa o potencjalnym kliencie pomocy społecz... eee... o Filecie, tak, o nim!
Spojrzał spod nieco zwieszonego czoła najpierw na waderę. Teoretycznie miła, nie uśmiechała się szyderczo, na pewno próbowała pozyskać jego zaufanie. Po co miałaby to czynić? By poznać jego słabe strony i wykorzystać je przeciw niemu? A może w krzakach czai się więcej ninja, podobnie jak Kein pozostających niezauważonymi? Czy ta dwójka była tu sama? Cóż, nie jest tajemnicą, iż większych szans by nie miał nawet, jeśli ci wsparcia nie wezwą. Pozostaje lizać im pięty i modlić się, iż to wystarczy, by ujść z życiem. Skinął uniżenie łbem, po raz już milionpięćsetstodziewięćsetny.
- Pogniewają się państwo, jeśli zwinę jedną, niewielką rybę? - Może to w końcu ich teren, przez co nie życzą sobie jego obecności w tym miejscu. Może ryby są ich, ba, może nawet siedzą, liczą i podpisują, coby nie było wątpliwości? Różne są fanaberie, nieprawdaż? Spojrzal pytająco wpierw na samca, następnie spojrzenie kierując ku samicy. Zabiją? Wygonią?
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
"Juhuuu! Wspólne polowanie na ryby!" rozległ się głos w głowie userki. Ech, a to jest chyba sugestia podświadomości, że powinnam się już udać spać, wtulić się w podusię, otulając się ciepłą kołderką, aby przespać jedynie 6h ze względu na jutrzejsze dalsze próbne matury, które do czwartkowego popołudnia będę przeżywać. Ale koniec wylewania tych żali! Pora na odpisanie, potem będzie czas na oddanie się objęciom Morfeusza!
No ale wracając, faktycznie Yumi chyba nie bardzo zwróciła uwagę na swoje słowa i to jak one mogą zostać odebrane (o, bo lepiej zrzucić winę na kogoś obok!). Mimo wszystko, nawet po wypowiedzeniu ich nie bardzo zawracała sobie nimi głowę. Na słowa basiora zaśmiała się krótko i cicho, z rzadko opuszczającym jej kobiecy głos ciepłem. Choć w zasadzie gdzieś tam w środku nie było jej aż tak do śmiechu, nawet jeśli nie było w tym nic prześmiewczego.
- Nah, jakie tam państwo! - Szczeknęła radośnie. - Jestem Yumi. - Przedstawiła się krótko lekko kiwając głową w geście ponownego przywitania. - A co do rybek.. nie krępuj się, ba! nawet nie pytaj! - Przekrzywiła delikatnie łeb niczym psiak, do którego mówi się niezrozumiałe słowa.
Dźwignęła się na proste łapy, czemu towarzyszył jakże znany, a jednocześnie nieprzyjemny dźwięk strzelających stawów, stanowiący jej kompana coraz częściej po dłuższym zastoju. Otrzepała futerko z ziemi, która przyczepiła się do białej sierści nadając jej jakoby delikatnie brunatnego koloru i podeszła do strumyczka, stojąc tym samym na przeciwnym brzegu do strony, po której stał Oscar.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ten user zaś powinien sobie usnąć i nie wstawać przez tydzień co najmniej, aby trochę ogarnąć się. No cóż, przynajmniej bezsenność minęła już dawno.
Ale wracając, bo poprzednia wypowiedź akurat nie ma sensu ani nic wspólnego z odpowiedzią.. i tak dalej, never mind.
Kein zaś nie bardzo wiedząc o co chodzi rozmyślał o czterech literach sobie. Jakąś dziwną rozkminę miał.
-A ja Kein. - rzucił od tak sobie.
Wiedział, że jak zacznie reagować negatywnie to będzie źle. Zaś samo jego pozytywne gadanie było na tyle dziwne aby innych przerazić.
Nie - nie interesował go prawie w ogóle Oscar. Nie lubi takich wilków. Są dziwni, za słabi i jeśli nikt im nie pomoże to będą tylko stanowić zagrożenie dla Watahy. Pewnie też i dlatego czarny basior chciał zostać na samym początku samotnikiem, ale ostatecznie miał problemy z różnymi sprawami i trafił do Nocy. Potem to już jest totalnie inna historia.
- Bierz ryb ile chcesz, nam to nie przeszkadza, więc spokojnie.
Na chwilkę się odwrócił. Ach ta rana, jest problem. Zaraz będzie musiał się wycofywać jak najszybciej bo inaczej będą problemy.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Oscar z niemałą wdzięcznością odmalowaną na ciemnej kufie spojrzał najpierw na zbliżającą się Yumi, następnie zaś na Kein'a. Spodziewał się, iż najprawdopodobniej darzą go niechęcią, bo i każdy dotąd wykazywał taki stosunek wobec jego osoby. W zasadzie nawet się nie dziwił; sam siebie nienawiścią darzył za własną odmienność a brak tężyzny fizycznej zwykle spędzała mu sen z powiek. Nigdy nie zapadał w głębszy sen, pozostawał wiecznie czujnym - co rzutowało niejednokrotnie na stan zdrowia oraz samopoczucie wilka. Łatwo skreślić jednostki pokroju Fileta, to jasne jak słońce. Zdecydowanie trudniejszym zadaniem jest pozyskanie ich zaufania - ale na to większości istot brakuje jaj. Inność rodzi niepokój, strach, poczucie niepewności i - paradoksalnie, zdawałoby się - zagrożenia. Wszakże nie wiadomo, co jutro przyniesie los i które cechy okażą się zbawiennymi. Może wszystkie 'zwykłe' wilki padną, okazując się wciąż zbyt mało przystosowanymi, a przetrwa to, co tak bardzo odmienne oraz - zdawałoby się - bez szans najmniejszych na przetrwanie? Takowe, tkwiące zwykle w podświadomości, obawy wywołują nienawiść oraz odczuwalny przymus zniszczenia tego, co inne. Bo nigdy nie wiadomo, co tak naprawdę w pełni kryje się za ową odmiennością.
Ale dość, zbyt wiele filozofii, zbyt mało treści merytorycznych.
- Dziękuję. Moje imię Oscar - przedstawił się, skinąwszy nisko łebkiem, co nie oznaczało bynajmniej, aby zaufał tej dwójce. Pozostawał czujnym, o czym świadczyć mogły nieco nerwowe poruszanie uchem, nieustające tiki. Jednakże z racji na to, iż małżowiny posiadał nieco inaczej zbudowane aniżeli te czysto wilcze, wyglądało to nieco inaczej niżeli typowe strzyżenie, strzepanie etc.
Uderzył przednią łapą w wodę, rozchlapując ją lekko na boki. W końcu nie włozył w to wiele siły, a i nie posiadał jej w zasadzie niemal wcale. Pochylając łeb w stronę potoku wypatrywał ryb. Zamierzał szybko znaleźć jakiegoś pstrąga, złapać go i ulotnić się skąd, póki ta dwójka sprawia wrażenie miłych wilków oraz nie chciała poderżnąć mu gardła. Ruch znajdującej się naprzeciw samicy dostrzegłby, może była szansa, iż nawet udałoby mu się skutecznie odskoczyć, unikając wyprowadzony na jego osobę tak. Kein'a mógly jedynie uslyszeć lub dostrzec jego odbicie, o co jednak łatwo nie było zważywszy na raczej niełatwe warunki pogodowe.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
//UWAGA. PÓKI CO SAMEJ A'LEL TUTAJ NIE MA.

Trójka wilków, och, w sam raz. Trójeczka przesłodkich sówek zasiadła na każdym z nich. Wyglądały z początku całkowicie normalnie. Nic nadzwyczajnego, ot, szaro bure sóweczki, które widać zapragnęły miłości, bo zatęskniły się za towarzystwem, które nie obejmuje ich samych.
Jednak ich oczy miały dziwny, brudny blask, można by powiedzieć. Jednak rzecz ta zaniepokoić mogła jedynie tych najbardziej dociekliwych i podejrzliwych.
Sówka, która zasiadła swym kuprem na głowie Oscara, postanowiła już po chwili zeskoczyć z jego włosów aby znaleźć się w przyjemnie zimnej wodzie. Myła swe zacne piórka tuż przy brzegu. Reszta jej rodzeństwa, zapewne, bawiła się wyśmienicie na głowach wilków poprzez szarpanie ich za uszy czy też po prostu sierść. Doskonale odwracały uwagę wilków od świata i tego co się dzieje wokół  nich.
A to... A to moi drodzy daje znaczną przewagę...

Zimne oczy zaświeciły się w mroku wysoko nad nimi.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Podejrzliwych zastanowić mogły oczka sówek; sam Oscar zaś o mało nie przepłacił zawałem serca samego pojawienia się ptaszysk, co mowa zaś o momencie, gdy jedno z nich zasiadło na nim niczym na przesadnie wygodnej gałęzi. Doprawdy, aż tak kościsty był? Na szczęście ptaszek szybko zeskoczył, opuściwszy ciemne futerko samca. W zasadzie tak czy inaczej długo by na nim nie posiedział, bowiem kompletnie przerażony oraz niemało spanikowany Firlet rzucił sie przed siebie, galopem pokonując strumień i znajdując się niedaleko Yumi. Wydawała mu się bardziej przyjazna, sympatyczniejsza, może mniej groźna od wilka. W sumie w przyrodzie zwykle to samiec jest potężniejszy, to samiec samcowi dupę skopię. Może Yumi lubi chudych, może przypadł jej do gustu, może instynkt macierzyński podpowiada jej, by zamiast mordować pomogła biednemu, przestraszonemu istnieniu, które właśnie znalazło się za jej sylwetką? Tak, tak. Tragedia, krwiożercze sowy atakują! Należy znaleźć bezpieczną kryjówkę, najlepiej za grzbietem jednej z niewielu istot, które na dzień dobry nie zdzieliły Cię w łeb. Pełna klasa.
Drżał. Po części ze strachu, po części zaś na skutek chlodu. Był mokry, a zimna sierść niekoniecznie pomagała radzić sobie w takiej sytuacji. Dodatkowo była względnie krótka. Brak tkanki tłuszcowej (na zimę miał przybrać - jakoś mu się zapomniało!) nie przemawiał na korzyść Firlet'a ani odrobinę.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tutaj jedynie trzeba wspomnieć, że Kein nie po raz pierwszy już widzi to stworzenie.. w sensie takie dziwne. Jak nie kruki to teraz sowy, ech ten to ma naprawdę pecha.

Co zrobił? Zdenerwowany zrzucił sowę z głowy. Nie miał zamiaru patyczkować się z takimi istotami a tym bardziej dawać im świadomość, że jest się ich służącym.
Huh.. czyli bóg nadchodzi tak... w każdym razie sam wilk miał swoje wyposażenie, więc w razie czego będzie mógł stoczyć walkę tak długą i zaciętą jak się da. Tylko należy pamiętać o tym co user napisał w polu ''Zgoda na rany''. Głupio byłoby gdyby znów bez walki miał oberwać.
Nie szedł w ich stronę. Jedyne co zrobił to westchnął i zaczął obserwować niebo.
Coś się definitywnie zbliża.


BRAK WENY
Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Ach, jak ona uwielbiała stawać w roli obserwatora. Wbrew pozorom było to nader ciekawe - przynajmniej w jej przypadku. A obserwowanie nigdy na złe jej nie wyjdzie, takiego była zdania, mało tego! może się nawet na coś przydać. Dlatego też podczas odpowiedzi Keina i Oscara, aż do momentu przybycia trzech ptaszysk symbolizujących mądrość siedziała w ciszy ze stałym uśmiechem na pyszczku.
W momencie gdy do jej uszu doszedł trzepot skrzydeł zadarła łeb do góry, a jej ślepiom ukazały się niewinnie wyglądająca trójka sówek. Jak ona dawno nie widziała tego gatunku ptactwa! Czy ją to zdziwiło? Chyba niestety niekoniecznie. Dlatego też nie przyglądała im się w pierwszym momencie zbyt uważnie, a może też ze względu na to, że jedna z nich leciała wprost.. na nią?! Cofnęła szyję w stronę łopatek, szeroko otwierając oczy i stawiając jeden krok do tyłu. W zasadzie nie do końca wiedziała na co miała wpierw zareagować - na sowę, czy może na Fileta, który w mgnieniu oka pojawił się obok niego. Ale instynkt zadecydował, że jednak nieproszony gość na jej głowie został postawiony  na piedestale. Machnęła gwałtownie głową chcąc z niej zrzucić wczepionego w futro puchacza.
- Ej, złaź ze mnie. - Szepnęła pochylając głową, aby dosięgnąć łapką i choć lekko pyrgnąć zwierzątko, aby to opuściło jej głowę. Aj, stanowczo była zbyt pokojowo nastawiona ostatnimi czasy do otoczenia, a takie coś nie wróży nic dobrego. Kątem oka łypnęła na wychudzonego basiora, do którego wysłała delikatny uśmiech, może nawet ledwo zauważalny poprzez sytuację, która w tym momencie była dla niej troszkę.. hm.. krępującą. Ale jego obecność obok niej zupełnie jej nie przeszkadzała. Ona wyciągała swoje łapki do każdej żyjącej istoty w chęci podarowania jakiejkolwiek pomocy - chyba, że akurat była głodna - czy to fizycznej czy też psychicznej. Ba! Mogę powiedzieć, że nawet nie odebrała tego w sposób podany przez Oscara - choć może to i lepiej. Zwróciła spojrzenie oczu do góry i warknęła cicho z niezadowoleniem.
A'lel
Bóg Nocy

A'lel


Male Liczba postów : 68

     
Świecące dwa punkciki wysoko w górze zamieniły się w szparki, a niezwykle baczny obserwator mógłby przysiąc, że coś do tego jeszcze tam na krótką chwilę zabłysło! Paskudny uśmiech rósł i rósł...
Na ciche pstryknięcie A'lel, przesłodkie sówki nagle urosły dwukrotnie jednocześnie przy tym ich upierzenie zamieniło się na smolisto-czarną barwę, a oczy zabłysły krwistą czerwienią. Zerwały się wysoko ku górze, po czym naparły na biedne wilki skubiąc ich biedną sierść, wyrywając ją sporymi kłakami. Niecierpliwiła się, chciała już wejść... Jeszcze chwila, jeszcze trochę!
A.
Walić to.
Opatuliła się potężnymi, kruczo czarnymi skrzydłami aby nabrać prędkości. Spadała z 500 metrów prosto na wilki. Rozległ się świst i huk. Wilki odrzuciło na wszystkie (prawie) strony świata, a w epicentrum tego wybuchu wręcz, wzniósł się pył uniemożliwiający dostrzeżenie faktyczniej przyczyny owego zdarzenia. Snujcie wnioski! A cóż to, a cóż to!
Aby spotęgować siłę odrzutu, nasza droga bogini postanowiła włożyć w uderzenie odrobinę magii i pola siłowego, które dosłownie wypchało wilki poza nie, zostawiając też po sobie jedynie bruzdy w ziemi. Samej A'lel nic się nie stało, wystarczyło rozpostarcie skrzydeł parę metrów nad ziemią aby w miarę spokojnie wylądować na jednym kolanie.
Uniosła się. Rozpostarła energicznie skrzydła dzięki czemu rozwiała unoszące się pozostałości po uderzeniu, które skutecznie zasłaniały widok. Trójce "odrzutków" ukazał się widok... boski wręcz! Poświata księżyca opadała delikatnie na A'lel ukazując jej w pełni kobiece kształty, długie kruczo czarne włosy i równie ciemne, ogromne skrzydła. Cienki ogon świsnął w powietrzu.
Uśmiechając się fałszywie, dobroczynnie, rozłożyła swe ręce w geście powitalnym i zapraszającym do siebie.
Oscar Firlet
Duch

Oscar Firlet


Male Liczba postów : 80

     
Zachciało się żreć sushi, to teraz sam skończy jako kotlet.
Oscar z całego zajścia niewiele zapamięta, oto bowiem strach (tak, tak, tym razem stchórzyl, ale kto zachowałby się inaczej, doznając tak wiele nieznanego oraz niemożliwego do wytłumaczenia w jakikolwiek sposób?) kompletnie przyćmił jego zmysły. Dotąd czujne zdawały się jakoby wyłączyć, przeoczając wszelkie te zwiastuny, na które powinien być - w stanie zagrożenia, które niewątpliwie czaiło się w ciemnościach - czujny bardziej, aniżeli kiedykolwiek wcześniej. Ale... powoli i po kolei, bo nieco tego się nazbierało!
Oczu nie zauważył wcześniej; nie dostrzegł zatem ich także teraz, kiedy zmieniły poniekąd swój kształt. Przeoczyl także - och, jakież to skrajnie nieodpowiedzialne! - krótki rozbłysk. Nie jego wina, to plecy Yumi, za którą się chował, przesłaniały większość świata! Tak, tak, to własnie w jej osobie należy doszukiwać się przyczyny tego, dlaczego biedny Firlet dal się tak bardzo zaskoczyć...
Sowy. Przerażały go jak były malutkie i niegroźne - teraz zaś zmieniły się w istne upierzone demony, obdarzone umiejętnością lotu; dodatkowo zdaje się, iż ktoś potajemnie nafaszerował je doprawdy wyśmienitymi sterydami. Skoro one mogły tak urosnąć, moze i dla chuderlawca była jeszcze szansa? Fakt, faktem, sierści nie posiadał zbyt wiele - jeśli chodzi o znaczną większość ciała; zima za pasem, zmarznie. Teraz, kiedy tu i ówdzie czuł, jak zimne powietrze łechce nagie ciało, wiedział, że będzie trudniej, niż przewidywał. W złym czasie pojawiłes się w Krainie, Oscarze. W ZŁYM! Gołe, pozbawione futerka placki zdawały się rosnąć wraz z każdym ruchem sowich dziobków i szponów. Firlet naprawdę lada moment stanie się jeno Filetem, wiedział, iż śmierć jest blisko. Czuł ją! Czuł, jak zmierza ku niemu! Po chwili zaś poczuł, jak wyprowadziła cios...
A może... Może to nie śmierć? Może danym będzie mu się pożegnać z rodziną oraz przyjaciółmi... Swoją drogą... W ramach ostatniego życzenia mógłby o to poprosić - przyjaciół nie miał nigdy, zatem zyskałby kilka cennych lat. Upadł, przekonany, że na pewno coś sobie połamał. Ogromnym zdziwienie jego było, kiedy zorientował się, iż nadal jest w jednym, niezbyt masywnym, kawałku! Powoli pozbierał się na drżące łapy, zaś żółtymi oczyma pośpiesznie i bezbłędnie odnalazł dziwną, niecodzienną sylwetkę. Nie zauważył, kiedy przyszła. Nie zauważył tym bardziej, że wcale nie przyszla - a raczej spadła z nieba. Nerwowo rozejrzał się wokół, z przerażeniem dostrzegając, iż mająca służyć za ochronną tarczę wadera znajduje się zbyt daleko, aby się bezpiecznie za nią ukryć. Niedobrze. Skulił się, położył po sobie uszy, otulił szczupłym ogonem tylną łapę - wcześniej, oczywiście, przysiadł. Powinien był zostać w pozycji stojącej, coby rzucić się do ucieczki jak najprędzej - jednakże na trzęsących się łapach i z totalnie spiętymi mięśniami oraz zesztywniałymi kości daleko by nie pobiegł. Pochylił uniżenie łeb, nie ośmielając się odezwać ni jednym słowem.
Zabawne, że Kein przejmuje się polem "ran". Popatrzmy na pole dotyczące uśmiercania...
Klio
Dorosły

Klio


Female Liczba postów : 14

     
Oho. A'lel to bezwzględna bogini, nawet jako kompana osobistych występów wzięła najmniej odpowiedni odłam ze wszystkich sześciu bóstw, jednak jej mocna dłoń i szybki lot nie pozostawiały wiele do dyskusji.
Miejsce zdruzgotane siłą odrzutu i gwałtownego lądowania z chwili na chwilę poczynał trawić szron. Trawić? Tak to wyglądało. Grube, pierzaste płaty igieł pokrywały trawę i roślinność, pochłaniając wraz z upływem czasu coraz większą ich przestrzeń. Z nieba poczęły zlatywać grube, potężne płatki śniegu, które na krótki moment zbiły się w jedno, imitując miniaturową burzę śnieżną. Woda w potoku zdawała się być wyjątkowo niespokojną i burzliwą. Coś niewątpliwie się działo. Coś przybywało, przedzierało się przez przestrzeń, kując mrozem w nos, w oczy, w przestrzenie między owłosieniem. Temperatura gwałtownie spadała. Tak oto Wodna boginka przygotowywała sobie miejsce na przybycie.
Gdy tylko widoczność została dostatecznie ograniczona, dwa jasne, białe światła rozświetliły mroki pozostawione po A'lel. Śnieżyca ustawała, kumulując się wokół swego epicentrum. W samym jej środku pojawiła się mniej postawna, a bardziej subtelna, humanoidalna wersja wilka, niż ów czarna, co siała zamęt przed momentem. Ziemia pod jej dwunożnymi łapami pozostawała skuta lodem. Biała wilczyca, o długich, srebrzystych rogach i nadnaturalnie długim ogonie potrząsęła grzywą, strzepując co większe płatki śniegu, po czym pochyliła się nieznacznie i trzepnęła półprzezroczystymi skrzydłami imitującymi płetwy z mocą, by zaraz dać im spocząć. Z jej nozdrzy wydostał się ciekły azot, nie dając litości pobliskim roślinom. Splotła ręce na piersi, martwym spojrzeniem mierząc nieszczęśników.
Cóż mogła powiedzieć? To Nocna robiła raban, lubiła krzyki i krew. Klio była jak martwa zguba, senna śmierć, milczące cierpienie. Takie, które przychodzi i nie daje wytchnienia, każe błagać o zabicie. Nie w jej stylu brudzenie rąk katowaniem i ranami szarpanymi.
Tylko ten skuwający lodem serca wzrok wwiercał się w każde wnętrze z kolejna. A przynajmniej takie sprawiał pozory.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Zabawne, że Kein przejmuje się polem "ran". Popatrzmy na pole dotyczące uśmiercania... ---- A to moja wina, że przywiązałem się do postaci a nie chcę jej uśmiercić tak jak ty? No właśnie.

Kein nie wiedział co się dzieje i właściwie nie do końca go to obchodziło ze względu na to, że nie pierwszy raz już w końcu go ''coś'' zaatakowało. Nie... to nie może być prawda no.. co się tak wszyscy nagle wkurzają...
No więc trzeba szybko przeanalizować to co się stało. Więc odleciał i walnął w skałę czy tam drzewa.. jeden pies. Ach wstawanie jednak zajęło mu trochę czasu. Plecy bolały i to bardzo mocno.. nie ma nawet najmniejszej mowy o uciecze ze względu na honor i to co się stało. Może.. nie to jest niemożliwe aby coś mu w kręgosłupie strzyknęło. To będzie kaleka.. i pomyśleć, że to najmniej waleczny wojownik w całej Krainie. Jest spokojny w miarę.. chociaż nie podoba mu się wiele rzeczy. Dobrze, że ma jeszcze 2 ucieczki cieniem... przydadzą mu się.
W końcu i po wstaniu rozłożył swój bagnet.. w sensie ta M9 nóż. Przyda mu się teraz bardziej aniżeli kiedykolwiek indziej. Jednak... nie miał go w pysku czy gdzieś tam. Jedynie przełożył sobie go pod chustę która była na szyi. Taka skryta... ale cały czas pozostawał ten problem, że miał tych rzucanych 8 przywiązanych do łapy. Szczerze można powiedzieć, że nie utrudniają one ruchu ani trochę. Jedynym ich minusem jest ta widoczność.. wiele wilków źle reaguje na taki widok.
W takich momentach Kein może żałować, że nie pada deszcz... albo w sumie to nawet i lepiej bo przy jego powaleniu psychicznym ostatnio.. wszyscy by tutaj zginęli poza bogami.
Próbował coś ujrzeć.. nadaremno najwidoczniej.
Starał się jakoś iść w stronę gdzie poleciała Yumi. Oczywistym też było to, że wolał unikać bogów więc i szedł naokoło. Zobaczymy.. może w trójkę... a nie chwilka, w dwójkę coś poradzą? Fileta zaś trzeba albo ugotować albo chronić. W sumie problem polega też na tym iż Kein nie wie z jakiej ten watahy jest. W przeciwnym razie pewnie broniłby go tak długo aż sam padnie.
Sponsored content