Potok Pstrągów

Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
- Rozpiera Cie radość Wardress - Stwierdził, już po przełknięciu kolejnego kawałka ryby, przerwał jednak konsumpcje by rozwinąć trochę swą wypowiedź - Jeśli tego pragniesz w życiu, to Twoja ścieżka. Nie mogę nic o tym powiedzieć. Lecz taka funkcja to wielka odpowiedzialność - Wziął kolejnego kęsa, dobrze pogryzł, przełknął - Więcej teraz będzie się od Ciebie wymagać. Dlatego... ja żyję... na uboczu. Przerosło by mnie to. A ja nie lubię decydować o niczym, jak o własnej drodze - Ton jego głosu posmutniał, bo ten fragment tyczył się dawnych lat. Została jeszcze jedna ryba, obecną praktycznie skończył jeść, postanowił jednak rybę zostawić na później - Tą na razie zostawię. Więc, teraz jesteś osobistością. A mimo to zadajesz się z wyrzutkiem z innej krainy... - Właściwie, to nie powinno być tak, że wataha pogania pozostałe osobniki z ich terenu lub otoczenia?
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Polubiłam Cię i wierzę, że kiedyś zrozumiesz pewną rzecz. Bycie samotnikiem wiąże się nie tylko z wybieraniem własnej drogi. Stawia przed Tobą wiele niebezpieczeństw, w przeciwieństwie do tego, co może dla Ciebie zrobić wataha. Masz zapewnione bezpieczeństwo. Tym bardziej - pod moim okiem, krzywda nie stanie się nikomu. Ale tu w grę wchodzi także wyżywienie, wspólne polowania. To ma zdecydowanie więcej sensu. A co do naszej znajomości... Cóż, na ten moment watahy są niemalże pustkowiami. Nie zwracam raczej uwagi na to, kto z kim się przechadza, żartuje. To rozbiłoby tę krainę. A nie o to chodzi. Może kiedyś Cię przekonam - uśmiechnęła się delikatnie i machnęła ogonem. Próbowała ułożyć w głowie jak odbudować świątynię. Sama mogła nie dać sobie rady. Co prawda był Kein i może garstka wilków ale nie będzie - póki co, przesadzać. Może sama sobie poradzi?
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
W słowach Wardress było sporo racji, ale Berendar uparcie wierzył w to, że powinien pozostać sam. Oblizał pysk po skończonej uczcie i przysiadł koło znajomej. Przeniósł swój wzrok na nią - Może i masz rację. Lecz gotów... nie jestem. Minie jeszcze trochę czasu, za nim... zwiąże się z watahą lub kimś szczególnym. Nie potrafię przełamać tego... nie potrafię - Życie samotnika nie nakładało na niego ograniczeń, za nikogo nie czuł się odpowiedzialny. Był w pewnym sensie wolny od obowiązków, mógł udać się wszędzie, zaczerpnąć nowej wiedzy z tej krainy. Ale zawrzeć znajomość z kimkolwiek, było raczej mu ciężko. Wardress jakoś przełamała go, ale mimo to nie potrafił się jeszcze bardziej otworzyć. A przez to należy zrozumieć, chęć towarzyszenia komuś do końca życia, czy przystania do watahy.
- Wiesz... może nadejdzie ten dzień, kiedy... ten ciężar ze mnie spadnie. A wtedy kto wie - Machnął w powietrzu ogonem i położył pysk na łapach. Wyglądał na zamyślonego, bo zamknął oczy - Ciężko sobie coś wyobrazić. Boje się jutra, boje się minionych dni - Powieki się otwarły. A on sam zastygł w głębokim myśleniu, co on powinien teraz zrobić, gdzie się uda gdy spotkanie się zakończy? Ją czeka pewnie wiele spraw, a on? Nie ma nic, prócz swojej samotni i własnych dróg do przejścia.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Zawsze możesz mi towarzyszyć. Nie będę udawać, że samotnicy są średnio mile widziani na naszych terenach, ja sama w ten sposób mogę narazić się nie tyle na dezaprobatę towarzyszy, co gniew samej bogini. Nie będę Cię rzecz jasna zmuszać, każda podjęta przez Ciebie decyzja ma być wyłącznie Twoją decyzją. I choć jestem w stanie wziąć na siebie odpowiedzialność za przyprowadzenie Cię do Nas, to musisz pamiętać o jednej rzeczy - wszystkie watahy są rozbite, bóstwa udają, że nie widzą jak źle dzieje się w naszej Krainie. Więc swoją drogą, aż tak wielkiego niebezpieczeństwa nie ma. Ale wiesz, nie mówmy już o tym. Porozmawiajmy może o czymś wesołym.  Albo nie, jeszcze chwila. Mam ostatnio ciężkie dni, i choć spędzam je w dużej mierze z Tobą, w chwilach milczenia biję się z własnymi myślami. Po prostu nie wiem, czy to, co robię, ma jakiś bezpośredni cel. Kocham swoją watahę jak swoje dzieci, ale kiedy widzę, że nie jest jej dane się rozwijać, serce mi się kroi. A nie potrafię jej jeszcze pomóc. Jest Nas za mało. Dobra, już, koniec. - rozgadała się niesamowicie. Spojrzała na wilka i obdarowała go dość miernym, ale jednak - uśmiechem. Położyła się na ziemi przyglądając się idącej mróweczce. Była tak strasznie mała, a widziała w swoim życiu tak wielki cel - chronić, karmić i kochać bezwarunkowo swoją królową. Zwykła głupota? Naturalny odruch? Czy najlepszy sposób na szybki rozwój - rzecz jasna z perspektywy królowej i całego mrowiska.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
W głowie Berendara rozpętała się wojna. Czy dołączyć do watahy, w której znajdowała się Wadress? A może dalej pozostać samotnikiem i lepiej poznać krainę oraz jej ogromne możliwości. Zagadnienie było trudne o tyle, że nie wiele jeszcze wiedział. Nie należał do ryzykantów, a wolałby obserwować sytuację z daleka, tak jak za czasu szczeniaka - Na razie nie skuszę się. Potrzebuje dużo czasu by zaaklimatyzować się w tutejszym otoczeniu - Przerwał jej zaraz po tym, złożyła mu propozycję. Choć, żeby ona brała na siebie odpowiedzialność za niego, jakoś go nie przekonywało. Wardress znalazła sobie ciekawe zajęcie, jakim była obserwacja mrówki. Lecz to nie przykuło jego uwagi na długo. Skierował się w kierunku potoku i wypatrywał pływających ryb. Nie ukrywał, że chciałby wiedzieć, jakie tu ryby pływają. A co najważniejsze ile ich tu jest - Nie wiesz... Czy dużo tu ryb pływa? - Zagaił do Wardress. W między czasie próbował się dopatrzyć ryb, które z pewnością pływały pewnie szybciej, gdy tylko można było ujrzeć jego cień, padający na taflę wody.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Wiesz Berend, mi dość szybko poszło złowienie naszego obiadu. A co do ilości - nie mam pojęcia. Zastaw sieć długą na metr i sprawdź ile wpadnie. Policzysz sobie potem. - uśmiechnęła się. Uśmiech był lekko wymuszony, ostatnimi czasy, po spotkaniu z Keinem nie dopisywał jej zbyt dobry humor. Z uporem wpatrywała się w zaślepioną pracą mrówkę. Co rusz dmuchała na nią, czy zagradzała jej drogę potężną, białą łapą. Wilki, chodź powracają do krainy robią to w żółwim tempie. Martwiło ją wiele rzeczy. Chciała walczyć o watahę, ale... Ale znów bała się, że swoimi staraniami, a dokładniej udobruchaniem bóstwa, sprowadzi na ten świat kolejną plagę zła i śmierci. A to nie był jej cel.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Pomysł był dobry, ale wykonanie pozostawiało wiele do życzenia, bo jakże wilk mógłby zarzucić sieć? Łapy po prostu to uniemożliwiały. Ale jednak ten sposób dał by miarodajne wyniki i jednocześnie dosyć realne. Zerknął za siebie, lecz Wardress dalej wpatrywała się w mrówkę, która nie wiadomo dlaczego stała się obiektem obserwacji. Robiła badania naukowe? No chyba, że się obecnie nudziła.
- Będziesz... sporządzać jakieś adnotacje na temat... mrówki? Bo wpatrujesz się w nią, tak jak ludzie oglądający zachowanie zwierząt... chcąc dopatrzyć się czegoś - Zmierzał w stronę Wardress, chcąc usiąść przy niej. Być może coś ją trapiło, lecz nie chciała o tym wspominać. To też nie miał zamiaru nagabywać, by ta powiedziała wszystko. Każde z nich powinno iść swoją drogą, jednak musiał coś powiedzieć - Wardress... nie mogę spędzić dużo czasu z Tobą, w tym miejscu. Mój tryb, życia... - - Wzrok swój skierował w dal, nie chciał równać swoich oczu z jej. Urwał zdanie, by wziąć głęboki wdech i jednocześnie pomyśleć jak dalej poprowadzić rozmowę - Jestem samotnikiem i niech tak zostanie. Lecz gdyby co, łatwo mnie znajdziesz...skory... do pomocy jestem. Lecz czasem łatwo jest popełnić błąd, mimo dobrych chęci... - Starał zachować poważny ton rozmowy, nie chcąc zdradzać tego, że mimo postanowień, znalazł sobie widocznie przyjaciółkę. Może to jednak zgubne myślenie? Przekręcił się trochę, by spojrzeć Wardress w oczy - Było mi bardzo miło i dziękuję Ci za dobre rady, trening. Lecz ja... muszę iść dalej. A Ty? Walczysz dalej o nich? - Zapytał, lecz nie spodziewał się odpowiedzi. Opuścił wzrok niżej i wstał, otrzepując i przygotowując się do dalszej wędrówki.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Stado to jedyna rzecz o jaką jeszcze zostało mi walczyć. - powiedziała oschle miażdżąc ową mrówkę silnym uderzeniem łapy. - Cóż Berent, życzę Ci przede wszystkim tego, byś był ostrożny. I nigdy nie chodził głodny. - dodała po chwili równie zimnym tonem. Wstała. Otrzepała futro i - spojrzawszy wilkowi w ślepia przed kilkanaście sekund - rozłożyła skrzydła. Tak wiele jeszcze chciała powiedzieć, ale w zupełności wystarczy, by tylko ona o tym wiedziała. Czas na plan. Zanim zwoła naradę stada musi dostać się do komnat bogów Nocy i ze szczerym sercem oddać im pokłon. Dla bezpieczeństwa watahy. Machnęła energicznie puszystym ogonem, westchnęła cicho i puściła się biegiem przed siebie rozkładając skrzydła. Po kilkunastu metrach odbiła się mocno łapami od ziemi i wzięła szeroki zamach skrzydłami. Wzbiła się w bezkres nieba i poszybowała ku terenom Nocy.

/zt
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
- Żegnaj! - Zrzucił głośno w kierunku już wzbijającej się w powietrze Wardress. On sam obrał przeciwny kierunek, chciał jeszcze wiele miejsc zwiedzić, poznać, nim podejmie decyzje o dalszych jego losach. A chodziło tu o jego samotnie. Nim oddalił się, jeszcze zerknął za siebie, a znikającą w oddali Wardress. Zastanawiał go jedynie ton jej wypowiedzi, coś ją trapiło lub też była o coś zła. Zamknął oczy i wypuścił powietrze z pyska, tak jakby nie chciał opuszczać tak dobrej towarzyszki rozmów. Tak jednak musiało być, on ma swoją ścieżkę, tak jak i ona. Póki on nie znajdzie spokoju, nigdy nie dołączy do żadnej watahy, nie zwiąże się z nikim. Patrząc już przed siebie, biegł w nieznane strony, by odkryć to, czego jeszcze nie wiedział. Być może znajdzie to miejsce, gdzie będzie mógł zaszyć się na dość długi czas. By przemyśleć...

/ZT/
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
W cieniu jednej z wierzb wylegiwał się ospale czarny wilk z czerwonym grzbietem i metalową łapą, na którego piersi widział dziwny tatuaż niby piętno jak u hodowlanego bydła. Wilk leżał nieruchomo na boku jakby nie żył, jedynie końcówka jego ogona lekko uderzała w ziemię w rytm ptasich treli i szumu wodospadu. Lubił to miejsce. Było ciche i spokojne, a ponadto oferowało bufet, gdy tylko głód da o sobie znać. Nie przepadał zbytnio za rybami, jednakże odkąd uciekł od ludzi nie miał co wybrzydzać. Gdy polowanie kończyło się porażką, potrafił zadowolić się i zakończyć ssanie w żołądku jedynie żywiąc się owocami, grzybami czy korzonkami. Jedzenie to jedzenie, nie ważne w jakiej postaci.
Samiec się przeciągnął i przewrócił na grzbiet z łapami położonymi na piersi. Patrzył spokojnie w niebo przez poplątane zwisające gałązki i listowie wierzby. Był zamyślony dumał o czymś przez dłuższą chwilę.
- I będziesz tak leżał i nic nie robił leniu zapchlony? - odezwał się sam do siebie.
Dla wilka była to normalna rzecz. Praktycznie zawsze był sam, a do tego gnębiła go przeszłość, więc wiadome, że poprzestawiało mu się w głowie i niekiedy mówił sam do siebie.
- Zamknął byś się. W końcu co mam robić? Jeść jadłem, pić piłem, więc pora na odpoczynek. Ile można biegać i gapić się w swoje odbicie? - zawarczał na samego siebie i westchnął, ciągle leżąc i patrząc w niebo. Zastanawiał się ile to już minęło odkąd przybył do tej krainy. Jego życie napędzane było jedynie rutyną wstać, pobiegać za jedzeniem, zjeść albo nie zjeść, zgasić pragnienie, załatwić sprawy fizjologiczne, podumać nad żywotem, wrócić do groty, pójść spać. Co dzień to samo. Ale... nic innego w końcu do roboty nie miał, nie paliło się by szukać jakiejś partnerki i się ustatkować. Nie wiedział nawet czy chce mieć rodzinę.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Miejsce, do którego tylko ciekawskie wilki mogą trafić? Nic dziwnego, że pewien mały przedstawiciel Watahy Ognia bez problemu się tu dostał! Żółty, przypominający lisa szczeniak o długich łapach ucieszył się na widok wody, której brak zaczynał mu powoli doskwierać. Podbiegł do czym prędzej do potoku, gasząc pragnienie. Dopiero po tym rozejrzał się po okolicy. Samotność również nie była dobrą rzeczą, a minęło trochę czasu, odkąd Natsu kogoś spotkał. Szczególnie tęskno mu było za Hirą, która była jego najlepszą przyjaciółką w tej Krainie. Ale na pewno ją jeszcze spotka! Innego wyjścia nie było. W końcu małomówny kruk o imieniu Kuro nie był dlań dostatecznym towarzystwem. Choć często się z nim bawił, był cichy i spokojny. Ale mógł się z nim ścigać, przez co ćwiczył swoją szybkość. Wszystko ma jakieś plusy.
Wtem uwagę młodego przykuła jakaś wilcza sylwetka o całkiem rzadkim ubarwieniu i dziwnej, metalowej łapie. Nie tracąc czasu na zastanowienie, Natsu ruszył truchtem w stronę obcego basiora.

- Dzień dobry! - zawołał na przywitanie, szczerząc ząbki w szerokim uśmiechu. - Kim jesteś?

Szczeniak był pewien, że owego wilka w życiu nie widział. Z resztą, on nie znał wielu osób w tej Krainie. Tylko dlatego mu było trochę smutno, że się zgubił, gdyż był daleko od przyjaciół i rodziny. Ale cóż, trzeba było dalej iść do przodu, bo nie wyglądało, jakby ktokolwiek zamierzał zrobić to za niego. Sam Natsu by tego nie chciał, bo lubił robić wszystko po swojemu i samodzielnie. Nawet polowanie na drobne stworzonka zaczynało mu wychodzić!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Basior przeturlał się na bok i spojrzał na szczeniaka bez emocji. Nie zauważył kiedy mały się pojawił i przez to się ponownie zamyślił. W duchu cieszył się iż to tylko szczeniak, a nie jakiś drapieżnik, który sobie upatrzył bujającego w obłokach na swój obiad. Musiał naprawdę skończyć wreszcie z tym nawykiem odcinania się co chwilę od rzeczywistości.
- Hej młody. Co tam? - przywitał się spokojnie siadając przed nim i czujnie wertując go spojrzeniem, doszukując się jakiegokolwiek zagrożenia z jego strony. Widząc zerowe niebezpieczeństwo dopiero wtedy dosłyszał to ostatnie co powiedział szczeniak, z "lekkim" opóźnieniem dotarło do niego pytanie. - Jestem wilkiem jak ty. - odparł nie do końca ogarniając o co chodziło małemu.
Po chwili zażenowany otworzył szerzej oczy i pacnął się metalową łapą w głowę. Zrozumiał o co chodziło szczeniakowi i w końcu całkowicie jego świadomość powróciła do rzeczywistości.
- Nazwano mnie Kastiel, ale możesz mówić po prostu Kas. Długie imiona i ich wypowiadanie jest niepotrzebną stratą czasu, której można zapobiec używając zdrobnień. Ponadto pytając starszego od siebie o imię wypadałoby samemu się przedstawić, młody.- powiedział i kiwnął sam sobie potwierdzając słowa. Prawda była taka, że nie lubił całego imienia ponieważ nadane było przez ludzi, więc chociaż zdrobnienie lekko minimalizowało ten efekt.
Przymrużył lekko oczy wpatrując się w małego. Wciąż nie docierało do niego, co mu w małym nie pasuje. W końcu zauważył co nie dawało mu spokoju i stanął przed szczeniakiem czujny i spięty. Rozejrzał się do koła i znów na niego spojrzał.
- Gdzie twoi rodzice? Nie powinieneś się oddalać od nich. To niebezpieczna okolica przez pstrągi pływające w rzece, przysmak niedźwiedzi. - powiedział znów się rozglądając w poszukiwaniu opiekunów samczyka.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Oj, przecież Natsu widział, że nieznajomy był wilkiem! Chociaż każde potwierdzenie takie zawsze mile widziane szczeniaka, szczególnie że przez tą lśniącą łapę miał drobne wątpliwości. W końcu starszy basior mógłby się okazać robotem. Każdy chłopiec i mężczyzna lubił roboty!
Wilczek niecierpliwie wysłuchał krótkiej opowieści Kastiela odnośnie imion i tego, że zdrobnienia są łatwiejsze. Zmusiło to go do zastanowienia się, czy i jego imię dałoby się jakoś zdrobnić. Może to zwykłego "Tsu"? Ale wtedy nie miałoby ono tego samego super wspaniałego znaczenia!

- Jestem Natsu! - przedstawił się czym prędzej szczeniak, wypinając pierś do przodu. - I jestem dumny ze swojego imienia!

Nagle nastawienie Kas'a się zmieniło i się spiął. Natsu nastawił uszu. Czyżby powiedział coś źle? A może ktoś nadchodzi? Sam zaczął się rozglądać, dopóki czarno czerwony basior się nie odezwał. Wpierw powrócił wtedy uśmiech wilczka, który wcześniej gdzieś mu uciekł. Może tym razem nie tak wielki i odrobinę wymuszony, ale nie smutny. Młody Isao już dawno pogodził się z tym, co się stało. W końcu nie po to żył, aby się załamywać! Na tę myśl jego twarz się całkowicie rozpogodziła, a uśmiech nawet trochę poszerzył.

- Zgubiłem się i trafiłem do tej Krainy. - odparł, nie tracąc nic ze swojego radosnego nastawienia. - I dołączyłem do Watahy Ognia!

Szczeniak trochę nie rozumiał powagi sytuacji, bo nie był wcale pewien, czemu to było źle, że pstrągi były przysmakiem niedźwiedzi. Ale nawet gdy to załapał, to niespecjalnie się tym przejął, gdyż nie wyczuwał żadnej niebezpiecznej woni. Już bardziej bał się rysiów, o!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Miło mi cię poznać młody. - skinął mu głową wilk.
Patrzył spokojnie na dzieciaka, lekko się uśmiechnął widząc dumę jaką napawało małego jego imię. Zastanawiał się czy i on dałby radę być dumny, ze swojego imienia. W końcu nazwali go ludzie, którzy zrobili dla niego tą łapę i nie byli wcale tacy źli jak myśliwi. Można by powiedzieć, że nawet lubił ich, a w szczególności ich córkę, która codziennie go głaskała i się go wcale nie bała. Jakby się zastanowić to było to nawet dość przyjemne. Pokręcił głową uciekając od wspomnień. Dobre czy nie dobre, nie ma co rozpamiętywać bo to było i się już nigdy nie powtórzy.
- Mówisz, że się zgubiłeś. Nie prosiłeś nikogo o pomoc by wrócić do domu? - spytał Kas patrząc poważnie na malca.
Znów spokojnie usiadł na ziemi. Wataha Ognia, wataha ognia... Coś niby tam wiedział o tym stadzie. Były tam żywiołowe, agresywne i wybuchowe wilki. Idealni wojownicy. Nie pamiętał jakie stosunki miały wobec siebie Nocni i Ogniści, ale nie wydawało mu się my ich watahy były wrogo do siebie nastawione. Uśmiechnął się lekko, przyjaźnie do malca i delikatnie zamerdał ogonem by pokazać szczeniakowi, że nie ma zamiaru zrobić mu nic złego czy być dla niego niemiłym. W końcu to szczeniak. Musiał się inaczej zachowywać względem młodych. Stracił by do siebie resztki szacunku, gdyby szczeniaki stawiał na równi ze starszymi, dojrzalszymi wilkami.
- A powiedz, co cię tu przywiało, kiddo? - zapytał łagodnie patrząc przyjaźnie na małego.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Żywiołowe i wybuchowe tak, ale agresywne? Zawsze wydawało mi się, że raczej pozytywnie nastawione do świata i zwariowane. Do tego raczej wolne, gdyż nawet bóstw żadnych wyznawać nie musiały. Urodzeni wojownicy to bardziej Nocni, choć i tak zawsze są wyjątki od reguł. Ale mniejsza o to, gdyż Natsu ani nie umiał czytać w myślach, ani nie wiedział wiele o watahach. Tylko tyle, że były.
Gdy Kastiel poddał młodemu pomysł, że mógł przecież poprosić o pomoc, ów przytknął łapkę i pyszczka i wydał z siebie krótkie "shishishi".

- Nie wziąłem tego pod uwagę. - przyznał, szczerząc ząbki. - Z resztą, nie widziałem zbyt wiele wilków pod drodze. Więcej rysiów spotkałem. To są takie niesamowicie wielkie koty, i do tego wredne!

W mniemaniu szczeniaka rysie od dawna były symbolem wszelkiego zła, gdyż w jego okolicy żyło ich naprawdę dużo, i nie żywiły one szczególnej sympatii do tamtejszych wilków. Często miał przez nie kłopoty, ale z drugiej strony gdyby nie one, to nie nauczyłby się tak szybko pływać. Wcześniej trochę się obawiał wskakiwania do wody, pomimo całej swej bezmyślności w większości działań. To znaczy, on zazwyczaj dobrze myślał nad swoimi działaniami, inaczej nie mógłby tak dobrze płatać innym psikusów. Tylko to co robił bywało nieraz niebezpieczne. Ale z małego Natsu był już po prostu taki urodzony ryzykant, do tego żyjący przeważnie pełnią życia.

- Nie przywiało mnie tu nic szczególnego, proszę pana! Po prostu pomyślałem, że wśród tych drzew i paproci może się kryć coś ciekawego. - stwierdził pogodnie i rozejrzał się, jakby chciał się upewnić, iż było warto tu zajrzeć. - Ładnie tu jest.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Kas się roześmiał rozbawiony kładąc metalową łapę na głowie wilczka i lekko poczochrał mu futerko na główce. Rozbawiło go roztrzepanie malucha i to, że nie przyszło mu do głowy by zapytać kogoś o drogę do domu. Zastanawiał się czy w jego wieku też był taki sam. Na pewno nie cieszył się życiem. Co do roztrzepania nie miał pewności.
- Nie myślałeś po prostu o tym, bo chciałeś poznać świata. - wydedukował Kas. Co do rysiów zgadzał się w stu procentach. Nie przepadał za tymi pchlarzami, ale lubił im ucierać nosa. - Wiesz po co są rysie? By wilki miały na czym trenować swoje umiejętności walki. Jednakże trzeba uważać, ponieważ lubią rzucać się na samotne szczeniaki. - wyszczerzył się w rozbawionym uśmiechu. Oczywiście podpuszczał szczeniaka i chciał go nastraszyć.
Leniwie wstał i stanął obok szczeniaka patrząc na niego rozbawiony. Lekko uderzył go ogonem w pyszczek i ze śmiechem skierował się w stronę rzeki z pstrągami. Nie wiedział czemu tak się zachował, ale z jakiegoś powodu przez szczeniaka, sam poczuł się jak szczeniak, którym jakby się zastanowić nigdy nie był. Kiedy był w wieku malucha, sam pałętał się po lesie przygnębiony po stracie ojca. Był awanturnikiem i szukał zwadą, ze wszystkimi i ze wszystkim.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Nastraszyć Natsu rysiami się nie dało, choć i tak gdyby je spotkał, nie byłby najszczęśliwszą osobą na świecie. Ale gdyby niedaleko była woda, bez problemu by uciekł. Rysie raczej nie lubiły pływać, przynajmniej tyle szczeniak zauważył.
Na pierwsze słowa Kastiela młody kiwnął głową i przekrzywił ją na bok, przybierając uśmiech tak szeroki, że aż musiał zamknąć oczy.

- Dobrze pan kombinuje. - potwierdził, po raz kolejny nie tłumiąc krótkiego śmiechu.

O rysiach wysłuchał z ochotą i energicznie pokiwał głową na znak, że zrozumiał. Pewnie jakąś rację Kas miał, naprawdę dało się nieźle trenować na rysiach. Choć w przypadku młodego Isao było to raczej ćwiczenie własnych łapek.

- Ja nie walczę, ja uciekam. - przyznał pogodnie szczeniak, zgodnie z prawdą z resztą. Chociaż nie w każdym przypadku, bowiem nawet wroga nie zostawiłby na pastwę losu, gdyby trzeba było uciekać. W końcu nazwisko oznaczające "honor" nie było tylko na pokaz!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Wilk się uśmiechnął patrząc na młodego. Znów mu poczochrał łapą futro na główce.
- Nie mów mi pan, kiddo. Wystarczy po prostu Kas. Można by rzec, że jestem niewiele starszy od ciebie. Ile możesz mieć wiosen? Jedną? Półtora? Mi jeszcze trochę brakuje do 3 lat. Tak więc sam widzisz, a tak jak mówisz mi pan czuję się jak jakiś staruszek. - zaśmiał się rozbawiony. Zaczynał czuć się w obecności małego coraz swobodniej i coraz bardziej go lubił.
Pochylił się nad wodą i pochlipał trochę wody wzrokiem obserwując pstrągi. Zamyślił się nad czymś przez chwilę. Był cały czas czujny by w razie czego zareagować, gdy nagle pojawi się niedźwiedź, by złowić sobie obiad.
- Jadłeś coś mały? Jakby co mogę ci pomóc złowić jednego pstrąga. - spytał życzliwie patrząc na małego lisowatego wilka.
Trzymał się z łapami kawałek od wody jedynie wyciągając na cała długość szyję by się napić. Wyglądało to tak jakby stalowo łapy wilk bał się wody i nie miał najmniejszego zamiaru dotknąć jej choćby pazurem. Powodem była jego metalowa łapa. Nie wiedział, że jest z metalu nierdzewnego i włókna węglowego z domieszką tytanu. Nie znał się na rodzajach metali, a jedynie wiedział co słońce i woda robią z metalem. Nie miał zamiaru sprawdzać czy jego łapa by zardzewiał, dlatego trzymał się z dala od wody.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Na tłumaczenie basiora Natsu kiwnął energicznie głową i podszedł, zatrzymując się obok niego. Przyglądał się uważnie rybom, które pływały pod wodą. Nie były takie małe, i kilka zdecydowanie by wystarczyło, by nawet dorosły wilk mógł się najeść. Szczeniak się ucieszył, bo troszkę czasu minęło, od kiedy ostatnio coś jadł. A brzuch zawsze warto napełnić, tak na zapas. Przekonał się o tym zimą, kiedy cudem udawało mu się złapać jakieś drobne zwierzątko albo znaleźć padlinę. Ale taki zły w polowaniu nie był. No i skoro nauczył się pływać, to łowić ryby też trochę umiał. Chociaż były one dużo cięższe do złapania, bo śliskie i szybkie.

- Ja umiem łapać ryby! - pochwalił się szczeniak.

Zauważył, że wilk nawet jeśli pił to trzymał się w pewnej odległości od wody. Młody Isao nie chciał go kłopotać z czymś, z czym potrafił sobie poradzić. Szczególnie, że ten potok nie wydawał się być zbyt głęboki. Dało się to poznać po tym, jak szybko woda płynęła. Lisowaty wilczek trochę się na tym znał. Tak więc zbliżył się do brzegu i niemal położył, jedynie tylne łapki pozostawiając w gotowości, aby wskoczyć do wody. Obserwował uważnie i w pełnym skupieniu ryby, które pływały, jakby nie przeczuwając niczego. I wtedy jak strzała wskoczył do wody, na oślep uderzając łapką coś, co wydało mu się rybą. Oczywiście, celował w stronę brzegu, a przynajmniej tak myślał. I faktycznie mu się udało. Na trawie miotał się pstrąg. Wpierw młody spojrzał jakby z niedowierzaniem, by następnie dopaść ofiary i ją uśmiercić, gdyż wyrzucił ją niebezpiecznie blisko wody.

- Udało mi się. Mam duuże szczęście. - stwierdził, szczerząc ząbki w stronę basiora.

Po tym zabrał się za konsumpcję ryby.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Szybki jesteś i nie brak ci umiejętności. Dobra robota kiddo. - uśmiechnął się i położył niedaleko niego na trawie patrząc jak mały radośnie wcina.
Zauważył, że Natsu łowi ryby trochę jak niedźwiedzie. Przyczaja się na brzegu i łapą stara się wyrzucić rybę na brzeg by łatwiej można było ją złapać. Kas zastanawiał się czy mały nauczył się tego z obserwacji czy jego opiekunowie go tego nauczyli. Zamyślił się nad jedną rzeczą.
Szczeniak mówił, że woli uciekać niż walczyć. Zastanawiał się czy mały umie walczyć, ale jest zbyt delikatnym wilczkiem typu paniczyka nielubiącym zmierzwić sobie futerka. Czy nie umiał i sądził, że ucieczka to najlepsze rozwiązanie.
- Ucieczka nie jest rozwiązaniem godnym prawdziwego wojownika. - powiedział Kastiel przewracając się na grzbiet i patrząc w niebo podnosząc metalową łapę i błyszcząc nią zamyślony w słońcu. Ciekawiło go czy by przeżył jakby ludzie go nie znaleźli przy drodze bez łapy.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Natsu z olbrzymią przyjemnością przyjął pochwałę, choć wciąż nie znał znaczenia słowa "kiddo". Nah, zapyta później! Wpierw skupił się na zjedzeniu ryby, gdy wtem dotarło do jego uszu pytanie. Mieląc jedzenie w pyszczku myślał nad sensowną odpowiedzią. To nie tak, że chciał skłamać lub coś ukryć. Wpierw musiał dotrzeć do tego, co znaczy być "prawdziwym wojownikiem". Nigdy tego nie rozumiał. Przełknął wpierw rybę, nim odpowiedział. Nie chciał się nią udławić, a nie lubił też marnować jedzenia. Tyczyło się to również resztek, które potencjalnie mogłyby uciec z jego pyszczka. Jego uśmiech zastąpiony został na powagę.

- Ucieczka nie jest zła, dopóki nie pozostawia się za sobą nikogo. Ja nie chcę być prawdziwym wojownikiem - odparł rezolutnie, pomimo całego swojego chwilowego nastawienia. - Wolałbym raczej pomagać. Nie jestem dostatecznie silny, by kogoś obronić w walce, szczególnie teraz. Mogę jedynie dać czas na ucieczkę. Jak mięso armatnie.

Szczeniak lubił wyrażenie "mięso armatnie". Być może dlatego, że kojarzyło mu się z jedzeniem. Wiedział o nim jednak tylko tyle, że oznaczało pierwszą linię, czyli tych, którzy idą walczyć na samym przedzie. I wiedział również, że nikt nie lubił być mięsem armatnim.
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
Zaskoczyła go odpowiedź wilczka. Nie dość, że nie brak mu było umiejętności przetrwania przede wszystkim, to także był niezwykle bystry. Kas wiedział jakie są szczeniaki mimo, że nie miał zbytnio z nimi styczności. Zawsze harde, zadzierające nosa i buntownicze, zachwycające się niewiadomo czym i pragnące obalenia alfy by samym rządzić watahą. Ba, wszystkie jeśli by tylko napomknąć uważały się za wielkich wojowników, a znaczenia tego słowa nie znały.
Dlatego odpowiedź małego tym bardziej go zaskoczyła, bo z "automatu" stwierdził, że nie nadaje się do wojaczki, przez brak umiejętności i liche ciałko stworzone bardziej do biegu i ukrywania się niżeliby do wojaczki i zabijania pobratymców. Z jednej strony zaimponowało basiorowi to jak mały mówił, że nie zostawiłby nikogo z tyłu podczas ucieczki, z drugiej dla dojrzewającego samca była to głupota. Ucieczka przed czymś i zostawienie śmiertelnego wroga na tego czegoś pastwę nie była nie honorowym zachowaniem.Tylko i wyłącznie dla tego, iż gdyby uciekając przed czymś wrócić pomóc wrogowi uciekać, skończyło by się to tak, że ten wróg rzuciłby cię na pastwę tego czegoś, a sam zwiał, ewentualnie ukatrupił by podczas twojej nie uwagi zatapiając kły w twoim gardle.
Kas westchnął łapiąc się na tym, iż znów się zamyślił. Doprawdy to zły i niebezpieczny nawyk. Nie zmieniając pozycji i wciąż leżąc na grzbiecie wpatrywał się w niebo. Odetchnął głęboko upajając się cudownie rześkim powietrzem.
- Bez siły czy wytrzymałości, pozwolić komuś na ucieczkę samemu stawiając życie na szali jest głupim pomysłem. Jednakże nie wtedy kiedy ma się spryt i szybkie łapy. Można skupić wtedy na sobie pościg i wpuścić go w maliny samemu bezpiecznie uciekając. Ale nawet wtedy trzeba być ostrożnym bo najmniejszy błąd i jest się przypartym do ziemi a wtedy na nic zda się twoja szybkość. - powiedział spokojnie Kas dumając nad tym kiedy ostatnio jadł skoro młody wspomniał już o mięsie, nie koniecznie w takiej postaci, ale liczyło się słowo "mięso".
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Natsu wiedział, że to głupi pomysł. Ba, był tego w pełni świadom za każdym razem, gdy robił coś takiego! Po prostu takim był już wilkiem. I choć nieraz źle przez to kończył, to i tak zawsze jakoś z tego wychodził. Dlatego tym bardziej cieszył się życiem, mając świadomość, jak łatwo można je stracić. Był całkiem bystry jak na takiego młodziana, ale wynikało to z jego osobowości. Nie był marzycielem, który wiecznie chodził z głową w chmurach. Był pełnym optymizmu psotnikiem, który cieszył się każdym dniem, który udało mu się przeżyć. Choć wciąż pozostawało z nim wiele szczenięcej bezmyślności, jak chociażby olbrzymia ciekawość, która nieraz nakazywała mu się pakować w możliwie największe kłopoty. On z pewnością nie był bezproblemowym, cichym dzieckiem.

- Więc jestem głupkiem, który ma szczęście. - stwierdził pogodnie, znów szczerząc wesoło ząbki w stronę wilka - Ale jestem szybki i mały, więc mogę się ukryć w miejscach, gdzie duże zwierzęta się nie dostaną! No i umiem dobrze pływać, a rysie nie przepadają za wodą.

Może i Natsu trochę za bardzo wierzył w swoje umiejętności, bo na dłuższą metę dorosłemu nie dałby rady - kondycja, wiadomo - to wciąż potrafił się wcisnąć w takie miejsca, gdzie nikt go nie mógł dosięgnąć. Jak chociażby ciasna nora. Choć to też wiązało się z pewnymi niebezpieczeństwami. Szczeniak pewnie po prostu był przesadnym optymistą, ale dzięki temu właśnie był taki radosny każdego dnia, niezależnie od tego, co się działo.

- A ty jesteś silny? - zapytał, ot, ze zwykłej ciekawości. - Masz taką dziiwną łapę!
Kastiel
Alfa Nocy, Przedsiębiorca
Kastiel


Male Liczba postów : 297
Wiek : 27
Skąd : Zielona Góra

     
- Wcale nie jesteś głupi i nawet tak nie mów. Nie ma głupich wilków, głupie są psy. Wilki jedynie niekiedy potrafią zawierzyć ludziom i stracić wolną wolę, na rzecz wykonywania rozkazów swoich panów. - westchnął bo w gruncie rzeczy mówił z jednej strony o sobie. Tyle że on w porę uciekł od losu zwykłego pupilka przybywającego do nogi właściciela na najdrobniejsze skinienie.
Musiał przyznać, że dzięki szybkości mały nie miałby w życiu trudności. Jednakże był młody i energiczny, a energiczny nie znaczy wytrzymały więc nie mógł gnać nie wiadomo ile przed siebie i nie odczuwać tego skutków. W przeciwnym razie było to dla małego niebezpieczne, kiedy by padł wyczerpany w jakimś miejscu i nie miał siły choćby ruszyć ogonem. Wtedy był łatwym celem dla drapieżników.
- Też za szczeniaka dużo pływałem, rybę łatwiej było złowić niż jako kurdupel złapać sarnę czy zwinnego zająca. Mi szybkości brak, ale za to z kondycją u mnie nie najgorzej i mogę po po prostu zamęczyć ofiarę długotrwałym biegiem. -powiedział do szczeniaka i przewrócił się na bok patrząc na niego.
Kas rzadko się uśmiechał czy smucił. Nie zwykł okazywać swoich emocji zbyt często dla niego było to oznaką słabości, a jak okazujesz słabość w dziczy może się to dla ciebie fatalnie skończyć. Ponadto był rozważny mimo, że wiele razy się rozkojarzał i zaczynał myśleć zupełnie o czym innym niż robił. Nigdy jednak mu się jeszcze nie przydarzyło, że podczas zadumy walnął w drzewo. Patrzył na szczeniaka myśląc o wszystkim i o niczym. Widział, że rusza pyszczkiem, ale jakoś te słowa do niego nie docierały. Mały mimo wszelkich przeciwności był cały czas uśmiechnięty i nie tracił woli życia, a on? Żałośnie tylko rozpamiętywał to co działo się kiedyś i im bardziej chciał zachowywać się przeciwnie niż był uczony wiele razy łapał nie na tym, że właśnie zachowywał się tak jak mu wpajano.
Wilk zamknął oczy i westchnął. Spojrzał w niebo, a po tym na szczeniaka. W końcu słowa małego, zaczęły się układać w jego głowie w rozbrzmiewające echem pytanie.
- Muszę być silny by umieć przeżyć kolejny dzień. Jedynie słabi stają się ofiarą innych drapieżników. A chodzi o to by to inni drapieżnicy byli naszą ofiarą. - powiedział spokojnie i znów się zamyślił, lecz nie na długo, ponieważ zaraz usłyszał dalsze słowa szczeniaka.
Zaskoczony spojrzał na protezę i położył po sobie uszy lekko się krzywiąc z niezadowolenia. Westchnął ponownie. Nie mógł być przecież zły na dzieciaka za zwykłą ciekawość. Przynajmniej mógł szczeniakowi dać jasny przekaz by nie zbliżał się do ludzi.
- Ludzie mi to zrobili. - powiedział, ze wstydem chowając łapę pod siebie, mimo iż było mu przez to nie wygodnie.
Natsu
Młode

Natsu


Male Liczba postów : 142

     
Oj, nie każde psy przybywają do nogi właściciela, szczególnie mój szalony psiak. Do tego nie miał nic przeciwko samotnym eskapadom po bliższej i dalszej okolicy, gdy udało mu się uciec lub zerwać. Ale czasem dawał się szybko złapać. Czasem.
Wracając do fabuły. Młody wiedział o psach tylko tyle, że były podobne do wilków, ale nigdy nie dociekał, czemu inni ich nie lubili. Skoro były mu podobne, to nie interesowały go aż tak bardzo. Mimo to bardzo uważnie słuchał basiora, wciąż uśmiechając się szeroko. Tak bez widocznych ząbków, bo ząbki ukazywał tylko w krótkim stanie super szczęśliwości. Nie chcąc przerywać wilkowi kiwał energicznie główką. Dopiero się odezwał, gdy Kas wspomniał o słabych.

- Ja jestem słaby i żyję. - stwierdził pogodnie, machając przez chwilę puchatym ogonkiem. Jedyne co było u niego całkiem silne to długie łapki, które i tak wyglądały trochę jak szczudła, ale dobrze spełniały swoją rolę. Szczególnie teraz, gdy u niego zanikła typowo szczenięca niezdarność ruchów. W końcu nawet dzieci nie są przez całe dzieciństwo niezdarne.

Drobny wilczek przekrzywił główkę na bok, gdy Kastiel schował swoją łapę. Szkoda, z chęcią by się jeszcze jej poprzyglądał. Była bardzo interesującym przedmiotem, i tak ładnie lśniła!

- Jest bardzo i ładna i błyszcząca. - powiedział wesoło, mając na myśli sztuczną kończynę wilka. - A co to ludzie?

O ludzi chciał się zapytać wcześniej, ale wyleciało mu z głowy. Teraz na szczęście miał znów okazję, skoro jego starszy kolega coś o nich wspomniał. Coś słyszał o tych istotach, ale nikt nie chciał mu o nich mówić. Poza tym, nie było ich zbyt dużo w jego okolicach.
Sponsored content