Potok Pstrągów

Yumi
Latający Tropiciel

Yumi


Female Liczba postów : 148
Wiek : 27

     
Nie. To tylko jej się przywidziało. To tylko takie wrażenie. W rzeczywistości czarny wilk tylko omdlał. Zapewne nic mu się nie stało. Nie umarł. Nie mógł umrzeć. A jednak..
W jednym momencie do oczu Yumi napłynęły łzy. Nie znała tego basiora, nie miała okazji poznać, nawet nie musiała tego robić. Ale serce i uczucia na pewno miała, może momentami nawet zbyt dużo. Była zbyt podatna na emocje, które bez problemu były w stanie przejąć nad nią kontrolę, przynajmniej tak własnie było w tym momencie. Śmierć była dla niej czymś oczywistym, ale raczej z racji wieku, aniżeli spowodowana... czymś takim! Bo tej sytuacji do teraz nie była w stanie w logiczny sposób określić. Pojedyncza łza niekontrolowanie spłynęła po jej policzku, ostatecznie wsiąkając w futro.
Ciśnienie podskoczyło. Smutek, zaczął mieszać się ze złością. Jakim prawem.. jakim prawem mogła sobie pozwolić na coś takiego?! Bogowie, pf. Fakt, teoretycznie prawo ich nie obejmuje. Ale co im uczyniła ta bezbronna istota?
Choć gniew nie powinien stanowić żadnej motywacji, w tym wypadku tak niestety się stało. Yumi z większą zaciekłością próbowała wstać na proste łapy. Ignorując ból połamanych żeber, starała się podnieść by móc cokolwiek zrobić. Nie zauważyła nawet zniknięcia drugiej z bogiń, ani ucieczki Keina. W tym momencie śmierć zbytnio przepełniała atmosferę miejsca w ktorym się znajdowała, przynajmniej w jej mniemaniu.
Jednak chcąc nie chcąc.. podnoszenie się zajęło jej stanowczo za dużo czasu, zbyt długą chwilę poświęciła na myśli, które teraz krążyły nieprzerwanie po jej umyśle. Zdążyła zaledwie wysłuchać słów boginki, a potem zadziwiająco delikatnie upaść na na trawę. Porównując do wszystkiego co działo się jeszcze zapewne kilka minut temu. Ten upadek wydał się wyjątkowo przyjemną rzeczą. Cóż, nie rozpisując się dalej, bo trzeba ruszyć zwłoki i wstać, a potem skierować się do szpitala do jednodniowej siostry. Yumi jedynie podążyła wzrokiem za odlatującą A'lel. Potem z trudem, choć już mniejszym podniosła się i nieco nieporadnie (choć to kwestia przyzwyczajenia) odeszła, znikając między zaroślami.

zt.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey przybył tu bez konkretnego celu. Po prostu przybył. Przybył uzupełnić deficyt wody w organizmie.
Podszedł do potoku i zanurzył pysk w wodzie, pijąc. Ugasiwszy pragnienie, położył się na brzegu. Zaczął z pedantyczną dokładnością czyścić swoje pazury. Elementy kociej natury nakazywały mu zachowywanie higienicznej czystości.
Wciąż obserwował teren, wypatrując potencjalnych zagrożeń.
Już ponad rok żył tutaj. Wiele się w tym czasie wydarzyło. Poznał komandir Amiru i wielu innych, których imiona nie stały się mu jednak aż tak bliskie. Wielokrotnie walczył o życie. Kierujące nim Prawa okazały się często sprzeczne z tutejszą rzeczywistością.
Nie rozumiał tego świata. Wilki tu nie nosiły obroży, prawie nigdy ze sobą nie walczyły, zachowywały się inaczej... Nie wychodziło mu naśladowanie ich zachowań.
Może kiedyś zrozumie? Miał taką nadzieję. To ułatwiłoby utrzymywanie kamuflażu, udawanie wilka.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Dobra, trzeba przyznać jedną rzecz - Kein znowu się zgubił.
Tyle podróży jednak potrafi załatwić wilka pod każdym względem. Jednak jest jedna prosta rzecz... jedna może załatwić każdego. Samowystarczalność.
Nagle zauważył wilka. Jakiś taki niepodobny do innych. Znaczy się może chodzi głównie o to co robi, a nic więcej.
Przyjrzał się dokładniej, ale nic nadzwyczajnego nie zauważył. Wylądował w końcu (tak, leciał) i od razu wyhamował kilka metrów przed tym basiorem. Leciało od niego śmiercią i krwią. Nie za dobrze to wróży o nim. Nie chodzi tutaj o taki typowy zapach, a jedynie o fakt iż Kein coś wyczuwał niedobrego w nim.
Nie podchodził nawet, bo to dla niego oznaczałoby szybką śmierć.
W razie czego był gotów się bronić, bo i trzymał łapę przy mieczu zaraz. Wolał się upewnić, że dzisiaj nie zginie.
Zaś user ma brak weny.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey widząc wilka o czerwonych oczach poderwał się na równe łapy. Przyjął pozycję "baczność", prostując każdy staw i napinając każdy mięsień. Uniósł łeb, patrząc nieruchomo prosto przed siebie, wciągnął brzuch, a pod skórą zarysowały się wyraźniej mięśnie. Sztywno, równolegle do ziemi trzymał ogon.
Zasalutował.
Nie znał tego wilka, choć w jego zapachu było coś znajomego... Czy raczej - kojarzył skądś jego zapach. Ledwie wyczuwalne jego nuty znajdowały się przecież w woni, jaką wydzielało futerko komandir Amiru! To, ta delikatna zbieżność, ledwo uchwytne podobieństwo, sprawiło, że 001 od razu zakwalifikował basiora o czerwonych oczach jako wysokiego rangą.
Czekał na jego reakcję, na rozkazy lub powitanie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Basior był podczas jednego ze swoich rutynowych treningów. Już raz dostał po zadzie za fakt, że akurat nie był do samego końca w formie i poruszał się kilka sekund wolniej aniżeli cała reszta.
Tak więc biegł przez cały tak szybko jak potrafił, aż na samym końcu się zatrzymał. Nie jest za dobre to, że właśnie ten dziwny wilk go obserwuje. Ignorował go Kein, bo po co miałby się wtrącać do takiego dziwaka? Jeszcze tym bardziej zastanawiające jest to iż salutuje dureń. Uch, coś tu jest na rzeczy a temu nawet się nie chce dowiadywać o co w ogóle tutaj idzie.
Tak więc stanął przy ziemi jak to zostało powiedziane wcześniej. Naprężył łapy i zaczął robić tam kilka pompek. Czym więcej tym lepiej mawiali. Taka tam rozgrzewka chwilowo. Musiałby trochę jeszcze tematów poodwiedzać, ale tym zajmie się po prostu później.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey nie drgnął nawet, nie poruszył żadnym mięśniem. Stał, salutując. Czekał, aż komandir w swej łaskawości zwróci na niego uwagę, znajdzie dla niego czas. Był zajęty czymś ważniejszym, jak widać.
W sumie wszystko jest ważniejsze niż Sergey. 001 był na samym dole hierarchii, więc jego obowiązkiem było słuchanie się wyższych rangą.
Ten nowy komandir o czerwonych oczach i dobrym zapachu na pewno w końcu znajdzie dla niego czas. A jeśli nie, to Serek nie będzie miał mu tego przecież za złe. Wszak powszechnie wiadomo, że wola komandir jest najważniejsza.
A 001 nie miał prawa nawet mieć opinii.
Stał więc bez ruchu i czekał cierpliwie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein po chwili zrozumiał. To musiał być jakiś wojskowy, albo coś w tym stylu.
W końcu przestał trenować i podszedł do basiora.
- Emm... spocznij? - rzucił totalnie niepewnie.
Trzeba przyznać, że był totalnie zszokowany tym co teraz właśnie oglądał.
Nie jest to najgorsza rzecz jaką w życiu widział, ale też bywały normalniejsze osobniki.

/totalny brak weny/
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey przeszedł do pozycji "spocznij". Rozluźnił mięśnie, zaś jego ogon zwisł bezwładnie.
Wpatrywał się w komandir uważnie, czujnie. Był gotów wychwycić każde słowo, jakie padnie z pyska czerwonookiego.
Oczekiwał na rozkazy. Kogoś trzeba zabić? Coś upolować? Przenieść? Dostarczyć? Był gotowy na wszystko, byle tylko sprawić komandir przyjemność, zasłużyć na nagrodę...
Nagroda - nowe pojęcie w jego słowniku, wprowadzone przez komandir Amiru. Po cichu liczył, że wilk noszący nuty jej woni będzie podobnie podchodził do tematu, również go wynagrodzi.
Prawdopodobnie czeka go przykre rozczarowanie... Cóż. Komandir Amiru jest tylko jedna. Tylko ona potrafi obdarzyć jakimś cieplejszym uczuciem Sergey'a.
Dla reszty jest zbyt dziwny, zbyt niebezpieczny, zbyt... Zbyt inny po prostu.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Czas leciał, a i temu się nie chciało cokolwiek dalej robić. W sumie nie będzie mu potrzebny Sergey, a tym bardziej nie chciał go póki co poznawać. Zadziwiał Kein'a jedynie fakt posłuszeństwa tego wilka. Tak jakby trochę wiedział o jego rodzinie.. coś jest tutaj grane, ale nie w tym uchu mu brzmi co trzeba.
- Zajmij się patrolem, a ja załatwię swoje sprawy.
Taki też oto i był rozkaz ze strony basiora. Nie za bardzo chciałby teraz za nim lecieć, a tym bardziej mieć takiego strażnika lub coś.
Och Keinie, gdybyś tylko wiedział o nim cokolwiek...
Wybiegł po prostu i zniknął gdzieś za drzewami.
User musi zwolnić wszystkie miejsca jak najszybciej.

zt.
Sergey
Dorosły

Sergey


Male Liczba postów : 314
Wiek : 25
Skąd : Mała wieś pod Warszawą

     
Sergey zasalutował ponownie.
- Da eto tak komandir! - rzekł.
Ruszył patrolować. Jak zrobi to dobrze, to może będzie nagroda? Miał taką nadzieję.
Idąc, machał ogonem. Wyglądało to już realistycznie, jak u prawdziwego wilka. Dużo ćwiczył i oto efekty! Umie. Komandir Taimi byłaby z niego dumna.
A weny jakby brakowało.
Cóż, trudno.

zt.
Dust
Dorosły

Dust


Male Liczba postów : 98

     http://www.pokelandia.wxv.pl
Dust'owi niespiecjalnie zależało na odnalezieniu tego miejsca; w ogóle go nie znał. Miło było jednak natrafić na dość czyste źrodło wody. Szybko napełnił swój bukłak, po czym usiadł pod pierwszą lepszą wierzbą. Wszystkie rany już się zagoiły - prócz jednej, na prawej łapie - więc znów mógł chodzić ile chciał. Był wypoczęty, w świeżym stroju, miał własny dom. Chyba nieprędko opuści tę Krainę, a może zostanie tu do końca? Całkiem porządne miejsce, poznał tu kilka ciekawych osób.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Po długiej wyprawie, na czas której opuściła Whiska i Krainę, powróciła. A Potok Pstrągów był pierwszym miejscem, do którego zawędrowała. Och, raczej drugim. Pierwszym była jej jaskinia, gdzie nikogo nie zastała, co przyprawiło ją o załamanie. Znów to samo. Kolejny raz wymarzony partner opuścił ją bez powodu.
Nie wybrała tej lokacji celowo. Trafiła tu całkiem przypadkiem, wycieńczona i pozbawiona jakiejkolwiek energii. Chwiała się na łapach. Jej futro było oblepione błotem, oczy przekrwione, a ciało trzęsło się, zupełnie jakby została reprezentantką piesków chichuachua. Wolnym krokiem podeszła do chlupoczącej wody. Padła na brzegu jak długa, nie mając już siły, by utrzymać się w pionie. Zanurzyła pyszczek w chłodnej cieczy i wysunęła wolno język, by móc choć trochę się napić. Nie miała pojęcia o obecności Dustiego.
Dust
Dorosły

Dust


Male Liczba postów : 98

     http://www.pokelandia.wxv.pl
Rudowłosy dość szybko wyczuł obecność nieznajomej. Jej wygląd go zaniepokoił; wyglądała na co najmniej chorą. I choć jej nie znał, zrobiło się mu żal biedaczki. Szybko podniósł się na nogi i podbiegł do niej.
- Hej, wszystko w porządku? - zapytał się, stojąc nad nią. Nie było z nią dobrze, co stwierdził już od kiedy ją zobaczył. Kucnął przy niej, oczekując w napięciu odpowiedzi. Należał do tych szlachetnych, był więc gotów jej pomóc, choćby i pobiec po bandaże, jeśli tylko byłaby ranna. Wolał jednak poczekać, aż ta coś powie. Być może wcale nie była ranna, a zmęczona.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Drgnęła, kiedy usłyszała kroki, a potem całkowicie obcy głos. Przeniosła wolno wzrok wyżej. Dostrzegła kogoś. Nie znała go. Pierwszy raz widziała na oczy tego... wilka? Wilka, który stał na dwóch nogach?
- J-jest dobrze - wyjąkała. Nawet oddychanie przychodziło jej w tej chwili z trudem. Starała się podnieść, jednak każda próba stanięcia na łapy kończyła się niepowodzeniem. - Albo i nie jest dobrze... - wymamrotała po chwili, poddając się.
Marano udało się jedynie wolno przekręcić. Łapy pulsowały przez długi brak odpoczynku i ciągłą wędrówkę, jaką miała już za sobą. Żałowała, że w ogóle ruszyła się z domu. Odczuwała jednak swego rodzaju satysfakcję. Przetrwała. Sama. Bez niczyjej pomocy. Zatem była naprawdę bardzo wytrzymała. Wadera zakaszlała.
- Kim ty właściwie jesteś? - spytała po chwili. Zainteresował się nią, jakby znali się od co najmniej kilku lat. A może straciła pamięć na swojej wyprawie? Może to był jej brat? Nie, to niemożliwe. Pamiętała wszystko inne.
Dust
Dorosły

Dust


Male Liczba postów : 98

     http://www.pokelandia.wxv.pl
Wilk opadł na ziemię do pozycji siedzącej.
- Jestem Dust. - przedstawił się, obserwując uważnie uroczą waderę, choć też taką zabiedzoną. Musiała wiele przejść.
- Co ci się stało, nieznajoma? - zapytał, wyraźnie zmartwiony stanem wilczycy. Nie mogła się nawet podnieść na łapy, przez co była narażona na ataki. Jak dobrze, że miał przy sobie swój miecz! W razie czego mógł ją obronić. No, w chwili obecnej wyglądała ona na wyjątkowo bezbronną. Dust poczuł się odpowiedzialny za jej życie. To dziwne, bo zupełnie jej nie znał, i samo to uczucie nigdy się u niego nie pojawiało... To znaczy, tylko w stosunku do jego przyjaciółki, która od dawna nie żyje. Winił się za jej śmierć. Zacisnął zęby, próbując nie myśleć o tym. Skupił się na obcej.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Nie znała zamiarów tego samca. Bo niewątpliwie był basiorem. Dało się to poznać po głosie, i nie tylko. Miał swój specyficzny zapach.
- Mów mi Marano - rzekła spokojnym głosem, gdy tylko usłyszała, jak zwraca się do niej "nieznajoma". - Nic poważnego mi się nie stało. Wracam właśnie z długiej wyprawy. Długo nie jadłam i nie piłam, jestem zmęczona. To tyle. Naprawdę. Odpocznę kilka chwil i będę mogła iść dalej... Chyba. - westchnęła ociężale. Nie lubiła opowiadać o sobie i swoich problemach innym. A zwłaszcza nieznajomym. Nie ufała już wilkom. Były naprawdę zdradzieckie i fałszywe. Każdy ją opuścił.
Dust
Dorosły

Dust


Male Liczba postów : 98

     http://www.pokelandia.wxv.pl
Dust kiwnął głową, nieco uspokojony. Przesunął się trochę w bok, żeby wadera mogła go widzieć. Teraz był przynajmniej metr od niej.
- Miło poznać, Marano. - powiedział, uśmiechnąwszy się krótko. Powrócił do siadu skrzyżnego, czy tureckiego, jakkolwiek się on nazywał. Przyjrzał się jej uważnie po raz kolejny.
- Jeśli potrzebujesz, mogę znaleźć coś do jedzenia dla ciebie, albo złowić jedną z ryb. - zaproponował szybko. Ryby chyba powinny pływać tutaj... a najwyżej znajdzie coś innego, na przykład jakiegoś zająca. Gorzej z ogniem, nie będzie jak upiec... ach, chwila! Te wilki przecież jedzą na surowo.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 23
Skąd : Severynia

     
Pokiwała łebkiem przecząco, nie chcąc mu robić kłopotu. Właściwie jak tak sobie poleżała to odzyskała część sił, i zdolna już była do dalszej wędrówki. Musiała odwiedzić wiele miejsc, spotkać wiele wilków i wyjaśnić im swoje zniknięcie w tajemniczych okolicznościach. Chciała także kontynuować naukę u Lei w Lecznicy.
Marano wolno podniosła się na łapach, tym razem nie wracając do pozycji leżącej z winy słabości i bezlitosnej grawitacji. Posłała basiorowi uśmiech.
- Zbędna mi będzie twoja pomoc... Wybacz, muszę się zbierać... Po wyprawie mam wiele spraw do załatwienia. Spotkamy się jeszcze kiedyś... Do zobaczenia! - to rzekłszy, odeszła szybkim krokiem, układając w głowie mapkę, dokąd się w pierwszej kolejności uda.

zt.
//Wybacz, Dust, muszę zwolnić sobie miejsce!
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
A jakże! Jego badawcze stópki musiały zawitać również i w to miejsce. Spełnił wszystkie kryteria, był ciekawski, lubił badać nowe miejsca, a ponad wszystko górowała jeszcze jedna, najważniejsza cecha. Tak, wciąż wędrował po krainie zagubiony. Ale csii, przeto on się do tego nigdy nie przyzna. Nie odczuwał z tego powodu bojaźni, wręcz przeciwnie, gdyż czerpał on ze swojej wędrówki krajoznawczej niesamowitą radość i wiedzę, którą nie sposób znaleźć jak tylko poprzez praktykę.
Nagi szedł przed siebie, bo to chyba najłatwiejsza droga, żeby dotrzeć do celu, jakikolwiek ten cel by nie był. Ścieżka, którą kroczył wcale nie była jakaś nadzwyczaj trudna, przyjemna wręcz, ale to była tylko podpucha matki natury. Nim się zorientował pogrążony we własnych myślach i planach na to jak poznać tą krainę jeszcze lepiej, coś zaczęło obijać mu się o pysk. Z początku to były jakieś delikatne gałązki drażniące jego mały nosek, nic, co mogłoby zwrócić aż taką uwagę. Tymczasem uderzenia zaczynały powtarzać się coraz częściej i coraz częściej obrywał mocniej i mocniej. W pewnym momencie dostał tak mocno, że poczuł bardzo mocne pieczenie na policzku, a zaraz po tym do jego receptorów węchowych dostała się woń, która tak bardzo wywoływała w nim ekscytację. Zaczerwieniona ciecz spływała mu po policzku, jednak nie był to krwotok warty niepokoju, ot kilka kropelek. Nagus co? Nie przejął się! Brnął dalej w chaszcze, be wkrótce zostać wynagrodzonym za swe uparcie. Było gęsto, nie widział gdzie idzie, ale tym razem drogę przysłaniały mu miękkie i delikatne paprocie. Dar natury, która również ofiarowała mu coś najcenniejszego, cokolwiek by mały o tym prezencie nie myślał. Zawsze musiał stawać na drodze matki, która nie była jego rodzoną, a która matkowała całemu światu. Mimo, że najwidoczniej chciała chronić to miejsce zastawiając je wieloma murami zbudowanymi z roślinności, Nagi musiał przeć naprzód, naprzeciw wszystkiemu. Chyba i natura była już bezradna, bo maluch w końcu wyleciał wprost do tego cudnego miejsca. Przeturlał się po ziemi i pozbierał obite kosteczki, by za chwilę całkowicie oniemieć na widok jakże przepięknego miejsca, jakim był właśnie ten wodospad. Maluch stanął na wszystkich czterech łapkach i uniósł łebek do góry, tam, gdzie to przepiękne zjawisko miało początek i, gdzie w radości oddawało się spadkowi w dół. Stanął jak wryty i całkowicie zapomniał o bożym świecie...
Madame Lakeshia
Dorosły

Madame Lakeshia


Female Liczba postów : 135
Wiek : 32

     
Krótko, czas nagli, wybacz.
Pojawiła się tutaj i Madame Lakeshia, nucąc coś pod noskiem: niezbyt głośno, fakt, niemniej nie powinno trudności najmniejszej sprawić rozszyfrowanie, iż melodia była całkiem skoczna, wesoła, optymistycznie wypełniająca przestrzeń. Spojrzeniem omiotła otoczenie, a że wrażliwa była niezmiernie na piękno wszystkiego Matki Natury daru, uśmiechnęła się szeroko, powoli zbliżając do strumienia. Delikatnie zanurzyła jedną z przednich łap w wodzie.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Po kilku wytężających umysł godzinach, War zaplanowała sobie przekąskę, tym razem w formie świeżej ryby. Cieszyła się chwilą samotności po zdaniu testu na samicę Beta watahy Nocy. To duma móc nosić to imię ponownie. Planowała w głowie od czego zacznie. Trzeba obudzić, odnaleźć wilki Nocy, zaszyte gdzieś w odmętach tej krainy. Nie można przecież pozostawić ich samymi sobie. Wilczyca sprężystym krokiem usiadła nad brzegiem potoku. Cisza, którą od czasu do czasu przerywał szelest w trawie, czy ćwierkanie ptaków, była przyjemna. Pozwalała na refleksję. Tylko szum strumyka kusił, żeby zażyć chłodnej kąpieli. Ale to jeszcze nie jest ta pora, wciąż jest za zimno. Swoją drogą wadera była już potwornie głodna. Postanowiła... Połowić ryby. Ale nie tak agresywnie jak niedźwiedzie, a podobnie do ludzi. Tyle, że bez wędki. Machnęła kitą i zanurzyła czubek w zimnej wodzie. Delikatnie poruszała ogonem, tak, by sama końcówka imitowała ruchy topiącego się robaka. Po chwili poczuła lekkie ugryzienie, jeszcze chwilę przeciągała rybę pod wodą i pewna, że obiad mocno się trzyma ogona, wyrzuciła rybę na brzeg zdecydowanym ruchem. Łup! Od razu mocne uderzenie łapą w łeb i gotowe. Po kilkunastu minutach wilczyca miała już pięć dorodnych ryb. Położyła się nad brzegiem i zaczęła zajadać się pierwszą z nich. Oczekiwała Berendara, być może wilk zdąży na jedną, lub dwie rybki.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Trochę więcej czasu mu zajęło odnalezienie miejsca, o którym Wardress wspomniała nad gorącym źródłem. Przedarł się przez las, okalający gorące źródła. Pokonał liczne polany, gdzie trawy rosły wysokie. I tak wymieniać by można długo, choć droga nie była skomplikowana. Najgorszym etapem, było odnalezienie owego potoku. Jak go właśnie znaleźć? Trafił na liczne drzewa, które znane były mu jako wierzby, co prawda dziwne, że tak liczne. No i jeszcze te paprocie. A tylko tutaj nie sprawdzał, co właściwie jest za drzewami. Bo jakby otrzymał wskazówki to faktycznie w 4 godziny by dotarł. Za to zmarnował tyle czasu i pewnie parę razy okrążył to szczególne miejsce. Powoli wszedł między zwisające gałęzie wierzb, zahaczając to łapami, głową, ogonem. Czasem się poplątał, tu gałąź owinęła się w okół łapy, ewentualnie jakaś paproć wplątała się między łapy i biedak wywrócił się podobnie, jak podczas treningu. Oczywiście bąknął do siebie - Skąd ja to znam... - Patrząc ironicznie przed siebie. Lecz w pewnym momencie usłyszał wodę płynącą, być może to był ten potok. Ale głos nie był czysty, drzewa dobrze wyciszały ten zakątek. Przebierając łapami, w końcu uwolnił się z więzów paproci i spokojnym krokiem zmierzał w głąb.

Trochę jednak czasu zeszło i w końcu ujrzał Wardress, która mogła pośród gęsto ułożonych drzew, zobaczyć znajome kolory jego sierści. Potok jak potok, ale kto by się spodziewał, że matka natura aż tak go schowa. Szedł spokojnie, lecz cały pokryty paprocią i liśćmi wierzby, w kierunku Wardress. Widział, że ta czymś się chyba delektuje.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
Poczuła już z pewnej odległości znajomy zapach. - Witaj drogi przyjacielu! Załapałeś się na dwie ostatnie sztuki! Ja już swoje zjadłam, dobre, w miarę jeszcze świeże, niedawno łowiłam. -zawołała i uśmiechnęła się wesoło na widok znajomego wilka. Usiadła prosto, dumnie, z wysoko postawionymi uszami i nerwowo drgającą kitą. Nie mogła się doczekać, pieściła w sobie to przemiłe uczucie "bycia kimś" ponownie. Wiedziała, że jak tylko powróci do tej krainy to nie będzie mogła sobie odmówić swojego dziedzictwa. Tak wiele ta wataha przeszła, tyle trudnych chwil. Nerwowo, z każdym krokiem wilka, przybliżającym go do niej, ścierała resztki ryby. Tu na szybko machnęła pyskiem w potoku, aby pozbyć się zapachu pstrąga, tam po chwili gładziła futro na boku.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Wilk wyglądał, jakby przeszło po nim tornado, widoczne to było dopiero z bliska. Wyjaśniło się, czym że delektowała się znajoma wilczyca. Miałł ochotę wziąć coś na ząb, ostatnim posiłkiem była mysz, którą Wardress mu złapała niedaleko gorących źródeł. Ale smak tej przekąski, jakoś mu nie przypadł do gustu. Gdyby jednak głód zwyciężył nad rozsądkiem, to kwestią dotyczącą smaku powinien się najmniej martwić. Tutaj chodziło o ryby, co na pewno było lepsze niż jakaś mysz. Zanim jednak zabrał się do jedzenia to porządnie wstrząsnął cały ciałem, kręcąc na boki, by zrzucić wszelkie śmieci jakie się na nim znajdowały. Sporo jednak pozostałości po paproci zostało na pysku, więc łapą starał się zmieść to na ziemie. Właśnie skończył i podziękował Wardress za taką hojność - Bardzo Ci dziękuję. Akurat bym coś chętnie przegryzł - Po czym zabrał się do spałaszowania dwóch pozostałych ryb. W między czasie, gdy tylko mógł chciał uciąć pogawędkę. Tylko za nim zaczął musiał przełknąć spory kęs ryby, łapami trzymał sobie mięso by łatwiej było wyrywać kawałeczki - Bardzo... smaczne - Powiedział, po twarzy było widać jak się delektuje - Załatwiłaś tą ważną sprawę? Czy za chwilę znowu gdzieś znikniesz? - Zapytał, po czym kolejny kawałek wylądował mu w pysku, powoli przeżuwając soczyste mięso.
Wardress
Latająca Doświadczona Beta Nocy

Wardress


Female Liczba postów : 217
Wiek : 30

     
- Nie. Na ten moment nie znikam, ale będę miała dużo pracy na terenach watahy. Zostałam... - dłuższa pauza w wypowiedzi Wardress mogła wprowadzić niepokój - samicą Beta. Przez te parę godzin byłam pod czujnym okiem mentora, który - w imieniu watahy, a właściwie dla jej scalenia - pozwolił mi przyjąć to miano. To pierwszy krok ku temu, abym znów objęła należne mi stanowisko Alfy. Muszę Ci powiedzieć Berendarze, że jestem dumna z tego. I szczęśliwa, że smakuje Ci świeża ryba. - powiedziała z uśmiechem, już ciut bardziej kumpelskim tonem, choć początek wypowiedzi był przepełniony patosem i dumą.
Sponsored content