Zakątek Amiru

Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Źle zaczęliście znajomość... ale może nie jest za późno, aby to jakoś naprawić? Ja kocham Ciebie, kocham jego... Błagam, nie każ mi wybierać, bo naprawdę nie potrafię, obaj jesteście dla mnie równie ważni... - zaczęła niepewnie, spuszczając spojrzenie. Chwila odpoczynku, mocne zaciśnięcie powiek. Nie, stop. Nie teraz. Nie możesz brać nikogo na litość, łzy są złe. Łez być nie może. Nie było. Na szczęście kilka głębszych wdechów i udało jej się zapanować nad cisnącymi się, słonymi kropelkami, które niebezpiecznie napierały na wewnętrzną stronę powiek samicy. Całosć trwała raptem kilka sekund, nim ostatecznie uniosła wciąż nieznacznie zaszklone (ale w ciemności tego dostrzec tak łatwo, ku jej uciesze, nie można było) oczęta na samca. Czuła, jak jakaś dziwna siła, kompletnie irracjonalna mogłoby się zdawać, rozrywa jej serce na małe kawałeczki. Czego ona w zasadzie oczekiwała? Niemożliwego, już to rozumiała.
- Dlaczego myślisz, że atak smoka... że mój ojciec miał na to jakikolwiek wpływ? - spytała spokojnie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Wilk spojrzał na nią początkowo z lekkim bólem, ale potem jedynie westchnął i podszedł aby się do niej wtulić.
- Nie dam ci wybierać. Spróbuję, ale nie spodziewaj się wielkich rezultatów. Sama wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko co mogę.. i czasami tak jak teraz co nie mogę. - rzucił z ogromną próbą uśmiechnięcia się.
Nie udało się co prawda.. no po prostu tak bywa i tyle. Ciężko się teraz mu uspokoić.
Na ostatnie pytanie nie reagował jakoś negatywnie. Jedynie wziął głęboki wdech i powiedział to co myślał.. lub wydedukował.
- Smoczyca milczała, a wystarczyło spojrzenie twojego ojca i od razu powiedziała, że musi mnie zabić. Nie wydaje ci się to ani trochę dziwne? Naprawdę?
Nie miał paranoi, ale to wszystko było zwyczajnie podejrzane i tyle.
Nie wiedział co dalej ma mówić na serio.
Tak samo jak i nie miał sił aby się kłócić.
Życie och życie..
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Poczula przyjemne ciepło, kiedy wilk podszedł i się do niej przytulił. Z czasem ciepło to rozeszlo się po całym jej ciele, odczuwane intensywnie w niemalże każdym zakamarku jej postaci. Oparła lekko pyszczek na jego barku i przetarła nim czule po jego ciemnym futerku, napawając się jego zapachem. Dziękowała w myślach bożkom za to, iż nie opuścił jej. Było jej niezmiernie trudno, podejrzewała, iż równie mocno jak i jemu. Odsunęła nieco pyszczek i polizała go delikatnie po policzku, mrużąc delikatnie powieki. Zaszklenie odeszło w niepamięć, wyparte z jestestwa wadery przez autentyczną i szczerą radość. Tym, iz - nawet wbrew sobie - postanowił spróbować porozumieć się z ojcem Ami, udowodnił, jak bardzo jest mu bliska. Wystarczyło raptem kilka słów i przytulaniec, by w momencie uwierzyła, że wszystko się dobrze ułoży.
- Ja... nie zauważyłam... Znaczy... nie zauważyłam tego spojrzenia, przepraszam. Teraz już rozumiem, dlaczego podejrzewasz, że mieszał się w ta sytuację... - powiedziała półszeptem, zawstydzona, jak wiele uszło jej uwadze. Ostatnio tak wiele przegapiała, tak wiele umykało jej uwadze... Chyba faktycznie była przemęczona, skoro nie dostrzegła owego niemego rozkazu do ataku na Kein'a. Zła z niej córka, zła matka i zła partnerka... Westchnęła żałośnie, z dezaprobatą kręcąc głową.
- Nie chcę Cię do niczego zmuszać, wiem, że to może byc dla Ciebie zbyt trudne... Może masz racje... Może faktycznie nie powinnam nawet podejrzewać, ze dwie istoty Waszego pokroju się porozumieją. Jesteście do siebie... podobni. Oboje chcecie mojego dobra, tylko każdy z Was rozumie je zupełnie inaczej - wyznała. Postanowiła podzielić się z partnerem wszystkim tym, co przewijało się w jej umysle. Zbyt wiele myśli, za wiele przemyśleń, za dużo obaw...
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No cóż... co jak co, ale nie wiedział jak w ogóle reagować już przy Amiru. Jest miły to spartoli wszystko swoimi słowami, bo coś mu się we łbie poprzestawia. Jest zły to wszystko się rozpada.. neutralnym nie da się być w ogóle.
Musi istnieć jakaś granica albo lekarstwo dla niego.. może się prędzej czy później opanuje?
Pewnie nie.
- Spokojnie... wszystko będzie dobrze. - rzucił przy pierwszym wypowiedzeniu się wadery.
Dobre i tyle, że była szczera.
Zawsze to w niej lubił, jednakże nienawidził to w smokach.
Zobaczmy.. ile ona dla niego zrobiła? Wiele.
Ile on zrobił dla niej? Malutko... bardzo malutko i do tego wiele krzywd jej wyrządził.
- Naprawdę nie wiem Amiru czy się dogadam z twoim ojcem. Powiem szczerze, że zwyczajnie mam strach przy spotkaniu się z nim. Nic by się pewnie nie stało i próbowałbym się z nim dogadać bez problemu gdyby nie fakt, że próbował mnie zabić. Spróbuję, ale proszę zrób dla mnie jedną rzecz.. chciałbym aby było jak dawniej, przed moim odejściem. Wiem, że żądam za wiele, ale.. chciałbym po prostu do tego chociaż w jakimś stopniu wrócić.
Tyle od niego i usera.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Amiru wiele dla niego zrobiła? Cóż, ona tak tego nie postrzegala, bo i cóż takiego mu uczyniła? Zaprowadzila do lecznicy? Jeśli nie zrobila tego nawet dlatego, iż go kocha, to należeli nadal do jednej watahy - zwyczajnie, nie mogła zachować się inaczej.
Słysząc zapewnienie, jej pewność się jeno nasiliła. Będzie dobrze, musi. Mimowolnie pokiwała łebkiem zgadzając się z ukochanym, noskiem znów pocierając lekko jego ciemne, tak przyjemne w dotyku i tak przez nią ukochane, futerko. Będzie dobrze, musi. Wtuliła łebek jeszcze mocniej, delektując tą chwilą i mając nadzieję, że nigdy się nie skończy. Była pewna, iż zmęczone natłokiem emocji szczenięta zasnęły, postanowiła na razie tego nie sprawdzać, bo musiałaby udać się za Nagisą - a miejsca nadal brak. Wszędzie fabuła istotna, wszędzie wiele się dzieje - nie mogę i nawet nie chcę żadnego opuszczać. Niech więc na razie nie wie, na wyrzuty sumienia jeszcze przyjdzie czas. Na pewne kwestie nigdy nie jest za późno.
- Ja też tego chcę, Kein'ie. Zrobię wszystko, by tak było - powiedziała półszeptem, odsuwając nieco łebek i spoglądając mu w oczy. Wydawało jej się, że był absolutnie szczery. Z resztą Amiru była ostatnią osobą, która podejrzewałaby tego wilka o cokolwiek, co można by nazwać niegodziwym czy nieautentycznym.
- Dziękuję, kochany - dodała jeszcze, posyłając mu serdeczny uśmiech.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Oj Kein pamiętał o wiele, wiele więcej. Szczerze mówiąc gdyby nie jej bliskość wtedy.. zapewne do tej pory byłby tym samym samokrytycznym wilkiem który myślałby, że cuda się zdarzają ale nie jemu bo jest nic nie wart. Teraz było inaczej, chociaż nadal nie znał swojej wartości na tym świecie, a co dopiero własnej siły.
Inteligentny raczej nie był i to trzeba przyznać mówiąc otwarcie.
- Będzie dobrze, spokojnie.... mam taką nadzieję. Nie wiem jak tobie, ale mi się wydaje, że nic już nam nie powinno stanąć na drodze. - powiedział z lekkim uśmieszkiem.
Jeśli zaś wbije bóg, to user osobiście powyrywa osobom prowadzącym nogi, głowy oraz wszystko co mają.
Koniec tej zabawy i niszczenia mi fabuł do jasnej cholery! A jak chcecie to proszę bardzo - wlepiajcie mu osta, nie interesuje mnie to już w ogóle.
Wtulił się ostatni raz jak na ten moment.
Szczerze.. zamierzał się trochę pokazać ze strony uczuć, ale w pewnym momencie zrezygnował. Za wcześnie na to. Ledwo co ją ujrzał.
- I chyba znowu młody nawiał...
Pokręcił łebkiem i się odkleił od niej.
Co teraz?
Długa droga.. a wychowanie to będzie tragedia.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Cóż, Amiru widocznie postrzegała wszystko nieco inaczej i nie przyszłoby jej przez myśl, że tak wiele dla kogokolwiek uczyniła. Nie myślała z całą pewnością dotąd w takich kategoriach, niemniej jednak może z czasem i jej punkt widzenia się zmieni? Na razie z pewnością pozostawała nieświadomą tego, jak wiele w swym przekonaniu zawdzięczał jej ten, którego pokochała. A uczucie to mimo wszelkich trudności ani odrobinę nie gasło, przeciwnie, z każdą pokonaną wspólnie przeszkodą zdawało się być coraz silniejszym.
Bogowie chyba nie nawiedzają domów rodzinnych? Gdzieś postki muszą się schronić, gdzieś powinny trzymać szczenięta, bezpiecznymi względnie przed światem pozostając. Takiej nadziei przynajmniej hołdowała Amiru, userka też, jak wyjdzie - się okaże.
- Na.. wiał? - spytała z niedowierzaniem, bo w końcu znów nie zauważyła zniknięcia szczeniaka. Użyszkodniczka Amiśki nie chciałaby wpadać na fabułę i ściągać Nagisę z powrotem, bo sama pamięta, jak bywa to irytującym, gdy - mając postać szczeniaka - przywiązanym się jest do rodzinnej jaskini. Tak, to bywa uciążliwe. Dlatego wyrodna matka jęknęła tylko. Gdyby nie wszechobecna ciemność, zignorowanie tej sprawy byłoby z kolei o wiele łatwiejszym, tymczasem jednak... Pozostawić szczenię bez nadzoru, kiedy po Krainie biegają rozwścieczone, bezlitosne bóstwa.
- Jestem beznadziejną matką... - zauważyła półszeptem, zaś głębia westchnięcia, które opuściło jej pysk, wyraźnie świadczyła, jak bardzo wzięła to do siebie. Jak wychować szczenięta? Nie chciała być też nadopiekuńczą. Może młody potrzebuje odrobiny swobody? Może to uksztaltuje jego charakter? Sama Amiru bożka żadnego nie napotkała, więc pozostawała nieświadomą ich istnienia. Wiedziała jedynie o mroku i chłodzie. Czy bezbronne szczenię jest w stanie przetrwać?
- Powinnam go poszukać czy dać mu nieco swobody? - spytala, podskakując do miejsca, gdzie niedawno były szczenięta. Rzeczywiście, jednego brakowało. Wymknął się, kiedy jego nieodpowiedzialna matka pochłonięta była umizgami z ukochanym. Macierzyństwo jest trudniejsze, niż w ogóle śmiałaby przypuszczać!
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
A no bo też i tak się zdarza. Właściwie szczerze mówiąc to bardzo dziwnie to jest jak wszystkie fabuły się mieszają. Jednak skoro według Morta już ten go widział.. no to też u muszą być te ślady o próby duszenia.
Fakt - nie powinni wbijać bogowie to cudzych legowisk, ale co poradzić skoro ten cały event jest chamski i tylko po to aby niszczyć wszystkim fabułę?
Pech.
Szczerze mówiąc nawet nie zastanawiał się nad tym gdzie ten basior polazł znowu. Nie żeby go to nie obchodziło, ale musiała mu w końcu dać trochę swobody. Z drugiej strony przecież sama się godziła na to aby być dzieciakiem i powinna poczekać.. trudno, wyrodne dziecko może się stanie.
- A przestań nie jesteś beznadziejna. Potrzebujesz odpoczynku a ten młody trochę wolności po prostu. Nie można przecież wiecznie ich trzymać w domu, bo jeszcze się zrobią większymi buntownikami aniżeli się da. Poza tym.. chciałabyś go gonić cały czas tylko po to aby ten znowu nawiał? To jak odwlekać nieuniknione. Spokojnie, dajmy mu z dwa maksymalnie dni. Jeśli nie wróci z podwiniętym ogonem to po prostu go poszukamy.
Wtedy spojrzał na Hannibala. Co z nim.. szczerze mówiąc chwilowo był za dobry aby zwiać, ale z tymi młodymi to nigdy nic nie wiadomo.
Lepiej jednak aby Amiru nie słuchała Kein'a.. a dlaczego?
- Ech.. nie znam się na szczeniakach z drugiej strony. Postąp jak ci serce mówi i tyle, w tej decyzji nijak pomóc nie mogę.
Tyle jeśli chodzi o tego basiora. Co przecież mógłby powiedzieć więcej? Nie znał się na tym dlatego, że sam został wychowany przez człowieka który nigdy nie wiedział gdzie ten jego podopieczny jest.
Well.. wszystko jedno.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Amiru pokornie skinęła głową, zgadzając się z pierwszymi słowami Kein'a. Też tak myślała, jednak matczyna troska nakazywała brać pod uwagę wszelkie ewentualności. Amiru także nie miała zbyt łatwo, kiedy Elena opuściła rodzinę, a Mort wolał uganiać się za demonami i panować nad Cieniami, niż nad własnymi córkami. Przygarnęła ją Crystal, beta Wiatru. To dzięki niej pojęła, że w Ogniu już jej nic nie trzyma, a lepiej czuła się wśród Wietrznych. Fakt, że potem i Crystal odeszła z Krainy, wolimy przemilczeć: i ja, i Ami.
- Masz rację. Nie mogę trzymać ich pod kloszem. Tylko ta noc... Myślisz, że da sobie radę? - Widocznie Amiru nie należała do wielbicieli selekcji naturalnej ani fanek naturalnych procesów eliminacji jednostek słabszych. Jednocześnie, ku jej własnemu nieszczęściu, miała Nagisę za słabeusza, bo i chuderlawe to-to, i masy niezbyt przybrało... Ot, małe i chude, po prostu. Nie wyglądał na poważnego wojownika. Z drugiej strony zdawał się rozwijać w dość szybkim tempie i być całkiem bystrym jak na swój wiek, w końcu przechytrzyły te małe bestie własną matkę, która wpadła w zasadzkę! Da sobie radę. Tak.
Albo nie? O matko, a jeżeli padnie trupem? Jeśli napotka na swej drodze niedźwiedzia? Co z tego, że zima? Mało jedzenia, to może miśki niespokojne, nie śpią bo i tłuszczu brak, i syte nie są? Wtedy pożrą byle co, nawet żylastego samczyka, byle tylko choć nieco zredukować uczucie głodu...
- Nie mam pojęcia, co robić - westchnęła. Może była wyrodną matka, jednak... czuła się spokojna o los samca. W zasadzie odkąd byl przy niej Kein, czuła, że przetrwają wszystko. Że świat staje się lepszym, pomimo zaćmienia, plag, chorób i gniewu bogów - o których, notabene, nic nie wie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No cóż. Wychodzi w teorii na to, że dobrała się dwójka najgorszych rodziców pod względem doświadczenia. No dobrze, może nie najgorsza bo wiele takich osób było między innymi jego siostra (ten nadal o tym nie wiedział).
SO SACRIFICE YOURSELF! Przepraszam, user za dużo się nasłuchał Breaking Benjamin.
- Skoro jest tak uparty aby wiecznie uciekać to na pewno da sobie radę przez nockę. W każdym razie pewny jestem, że nic go nie zje.
No cóż. Zobaczymy jak to właściwie będzie. Wilki tez uczą się na własnych błędach.
Podszedł i się wtulił tak mocno jak potrafił. Nie miał za bardzo pomysłu jak ją wesprzeć, ale czy ma inny wybór? Nie wydaje mu się.
Jedyne co im zostało to zwyczajnie poczekać.
- Też nie mam. Przeczekamy i zobaczymy. Tylko spokojnie, nic się jemu nie stanie. Po nocy go od razu szukamy. I chyba przyda ci się jakiś odpoczynek.. naprawdę. W stanie takim jakim jesteś nie pomożesz swoim szczeniakom Amiru.
Nadal mimo wszystko to są ''jej'' nie ''ich'' młode. Trudno, Kein nie dorobi się potomka nigdy. Tamtych nawet nie ma co liczyć skoro opuściły forum lub je zaniedbują. Równie dobrze można uznać je za martwe lub nieistniejące.
Takie życie.
- Więc jak to będzie?
Nie wiedział co dalej.. po prostu.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Wtuliła nosek w jego ciepłe futerko, mrużąc nieco oczęta. Na pyszczek jej zaś mimowolnie wkroczył serdeczny uśmiech, wywołany poczuciem bezpieczeństwa, które zapewniała bliskość tegoż samca. Może to irracjonalne, bo i Kein miał talent do pakowania się w tarapaty, niemniej jednak... nadal żył, a to już musiało świadczyć, że jest w stanie obronić siebie oraz osoby mu bliskie. Przynajmniej taką miała nadzieję Amiru. Ojciec uciekł jak tchórz, pozostawiając ją na pastwę obłąkanego smoka... Nie potrafiła tego przełknąć.
- Dziękuje za to, że jesteś - szepnęła z wdzięcznością oraz swego rodzaju ulgą, nietrudno wyczuwalną nawet w subtelnym szepcie. Krótką chwilę poświęciła na przemyślenie pytania wilka oraz poszczególne warianty odpowiedzi, której mogłaby udzielić. Westchnęła krotko, postanawiając jednocześnie postawić na szczerość. W końcu na tym polegał związek.
- Pewnie masz rację, ostatnio dość sporo się wydarzyło. A Ty? Wejdziesz do środka, czy masz coś do załatwienia? - zapytała, licząc oczywiście, iż zaproszenie zostanie przyjętym. Nie zwróciła najmniejszej uwagi na formę, której użył wilk, niejako separując się od potomsta Amiru. Proponował pomoc w wychowaniu, nie adopcję - Ami nie mogłaby go więc winić za to, iż nie czuje się ojcem obcych sobie wilcząt.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Hmm... w teorii wszystko po staremu, ale jak długo się ten stan utrzyma to sam wilk nie jest do końca pewny. Poza tym trzeba pamiętać też o tym, że sam nie jest stały.. emocjonalnie.
Oj słabo sobie dobrałaś partnera Ami, ale kto powiedział iż ona musi o tym wiedzieć? Nie musi i o to właśnie chodzi. W zależności jak przetrwa te parę tygodni, określi się jego stan przywiązania do tej wadery. Albo będzie znowu słaby i zwieje, albo zostanie do samego końca tak jak mówił to na początku.
Nie wiedział jak bolesny może być powrót do tych spraw. Zwyczajnie trzeba powiedzieć - idiota.
- I będę tak długo jak się da. - rzekł.
Tak też w jego myślach przebijały się ogólnie różne scenariusze tego jak będzie.
Błędnym było jednak to iż swoich dzieciaków w tym nie widział. Trudno się w sumie mówi.
Hannibal.. grzeczny.. za grzeczny jak na szczeniaka.
Ostatnie pytanie raczej go nie zdziwiło aż tak jak można byłoby się tego po nim spodziewać.
- Nigdzie mi się nie spieszy. Świat się przecież nie zawali jak jeden dzień mnie nie będzie. Bety nie było od tygodnia to czemu i woja nie może? - parsknął śmiechem przy ostatnich słowach.
Wody...
Wracając. Jeśli Amiru by weszła to można uznać, że i on to zrobił. Tak aby nie musiała userka pisać posta o tym jak wadera czeka.
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
Aaaa jednak, ponieważ użytkowniczka Nagiego nie ma czasu teraz go gdzieś upychać w fabule i wcale, a wcale nie jest to spowodowane lenistwem, to zrzuci go na głowy rodziców. Trzeba gdzieś rozwijać malca, a gdzie stanie się to lepiej niż w rodzimym domu? Nagus pod wpływem emocji dał się ponieść swoim łapką, które okazały się być niezawodną nawigacją prowadzącą do celu przygoda. Niestety, ale chyba jeszcze za wcześnie, by sam urządzał sobie prywatne wycieczki po krainie, choć z pewnością stanie się to niedługo. O dziwo tym razem zdołał zapamiętać trasę, która go wywiodła na skraj bezpiecznej stadnej oazy, a która przyprowadziła go również bez większych problemów. Okazuje się, że uczucia, które nim targały w tamtym momencie wcale nie zaburzyły zmysłu koncentracji i pamięci.
Młodzik wolnym krokiem pojawił się na terenach, które mógłby nazwać domem. Bo wciąż może, prawda? Sam nie wiedział. Czuł się w pełni niepotrzebny, więc dlaczego wrócił? Wcale nie było to dlatego, że był głodny. Wcale nie! Uszka spuszczone na niebezpieczną granicę totalnego roztargnienia kolidującą z głęboką obojętnością. Co zrobi, gdy znów zobaczy matkę, która wolała większy rozmiar wilków? Dopiero teraz po raz pierwszy w życiu przyszło mu to na myśl. Może dlatego, że nie jest wystarczająco duży?, że nie posiada w swoim słowniku tak wielu słów?, że nie jest tak mądry i silny, jak jego porywacz? Zatrzymał się momentalnie, gdy o tym pomyślał. Cofnął jedną łapę i spojrzał w dół. Jego łapa była tycia, a ślad na ziemi ledwo dostrzegalny. Zacisnął mocniej zęby, czując jak kości łączące żuchwę trą o siebie. Przecież go to nie obchodzi.. ale czy napewno? Wziął głębszy wdech, zamykając przy tym oczy, po czym wypuścił ze świstem z nosa. Usiadł przed jaskinią i spojrzał w niebo, które było niesamowicie czarne. Zawsze takie będzie?
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Zamierzała wejść do jaskini, niemniej... Nie zdążyła. Już się szykowała, już prawie przekroczyła metaforyczny próg, kiedy poczuła tak doskonale sobie znaną oraz jakże ukochaną woń. Nagisa. Przeprosiła Kein'a, aby zaraz podejść do szczenięcia. Nie zamierzała na niego krzyczeć czy karcić, bo w końcu - najprawdopodobniej - samczyk nie wiedział nawet, że źle zrobił. Nie mógł wiedzieć. Nikt mu tego nie wyjaśnił. Położyła się na brzuchu, tak, aby malca mieć pomiędzy przednimi łapkami, pochyliła pyszczek w jego stronę i polizała malucha po policzku, następnie musnęła nosem jego uszko.
- Dlaczego uciekłeś, kochanie? Martwiliśmy się o Ciebie - spytała. Zamiast karcić oraz udzielać agresywnych, niewiele wnoszących (poza rozzłoszczeniem obu stron) reprymend zamierzała spokojnie wyjaśnić synkowi, dlaczego nie powinien tak postępować. Jednocześnie chciała poznać motywy wilczka, aby w przyszłości w miarę możliwości je eliminować. Nie chciala w końcu, aby jej synowie, ojciec lub partner byli nieszczęśliwymi. Starala się nie dopuszczać do głosu rozsądku, który krzyczał uparcie, iż uszczęśliwić wszystkich się zwyczajnie nie da. Może, jak pozostanie obojętną na tę wskazówkę, przestanie ona mieć jakiekolwiek prawdo bytu?
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
Zastrzygł uchem czując jakieś ruchy z jednej strony. Odwrócił łebek zaraz po tym, by zauważyć osobę, która się do niego kieruje. Mama. Szeroki uśmiech od razu pojawił się na jego pysku, jakby niedawne myśli wcale nie miały miejsca i nie można było stwierdzić, że coś Nagiego trapi. Przynajmniej nie w tym momencie. Zamknął oczy, nie pozbywając się uśmiechu, kiedy został obdarzony całusem. Otarł się o jej bok pyszczka i wciągnął powietrze, które pachniało jak ona.
Kochanie? Znowu to tajemnicze słowo. Z pewnością znaczyło ono coś miłego i pozytywnego. Uśmiech zniknął z jego twarzy, gdy usłyszał dalszą część zdania, a właściwie pytania. Martwiliśmy? Mama i ten czarny wilk, czy może Hani? Otworzył pyszczek i już miał coś powiedzieć, ale jedynie skończyło się na tym, że wciągnął głębszy chełst powietrza i wypuścił ze świstem nosem. Skoro się martwiła, to przecież nie mógł pozwolić, by to zamartwianie się potęgowało.
- Mamo spotkałem innego wilka! - skwitował krótko. Cóż, postanowił przemilczeć powody, dla których uciekł, bo prawdopodobnie sam nie umiałby ich ubrać w odpowiednie słowa, bo przecież jeszcze nie posiadał takiego zaplecza słownego by wyrazić uczucia w formie mówionej. Co właściwie miałby powiedzieć, skoro sam nie rozumiał tego, co działo się w jego serduszku. Jeśli zaś chodzi o rzeczonego wilka, to był on większy od niego, ale mniejszy niż mama. Spotkanie z nim było krótsze, niż ktokolwiek mógłby powiedzieć, ale mimo to postanowił się podzelić tym wydarzeniem z mamą.
-K-... Kto to? - spytał niepewnie wskazując pyszczkiem wilka, który wszedł(?) do jaskini. Choć nawet bez pokazywania palcem można łatwo się domyśleć o kogo chodziło. Nie wiedział, czy powinien. Nie wiedział, czy tak w ogóle chciał się dowiedzieć. Obcy wilk, który pojawił się od tak w życiu tej trójki i, który był dla mamy bardzo ważny - to mógł sam powiedzieć. Tylko jak bardzo?[/color][/color]
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Amiru zamarła. Innego wilka. Jak dobrze, że nic mu się nie stało. Bo nie stało, prawda? Spojrzała na synka, oglądając go uważnie z każdej strony oraz pod niemal każdym kątem, aby upewnić się, czy wszystko w porządku.
- Jesteś cały? Nie zrobił CI krzywdy? Jakie to uczucie, poznać nowego wilka? - pytała. Co z tego, że zapewne większość pytań umknie uwadze małego samczyka? Czy to istotne? Musiała je zadać, po prostu. Emocje i jej się udzielały. Słysząc kolejne pytanie synka, uśmiechnęła się doń pogodnie, machnąwszy ogonem i poruszając lekko uchem.
- To jest mój przyjaciel, Kein. Bardzo go lubię i byłoby mi miło, gdybyś też go polubił. To co, idziemy go lepiej poznać? - spytała szczeniaka, spoglądając pytająco w stronę partnera. Może wcale sobie tego nie życzył, prawda? Jednak pomyślała o tym nieco zbyt późno, już po tym, jak zadała pytanie.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein z jednej strony się uśmiechnął na wieść o tym, że mały wrócił.
Możliwe iż nawet był no ten... nieruszony. Coś tam słyszał, ale to były jednak jakieś urywki.
Martwiła go tylko jedna mała rzecz.... chodzi typowo o ostatnie zdanie. W tym momencie wszystkie jego wątpliwości się rozwiały. ''Przyjaciel''.
Może i dla wielu jest normalne takie przedstawianie partnera, ale nie dla niego.
To po prostu go mało powiedziane, że zabolało.
- Przyjaciel..mhm. - rzucił po cichu sam do siebie.
To jakoś powiedzmy sobie szczerze - nie było ani trochę miłe.
Trudno, może i jest głupi i nie rozumie, że tak normalnie się przedstawiać powinno. Takiego masz partnera Amiru. Trza było zmieniać i nie wracać do niego, bo teraz nie będziesz szczęśliwa. Nie licz na to.
Poza tym skończyła się też i wena. Odwrócił się i po prostu zamarł.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ami nie chciała go w ten sposób degradować. Sama znalazła się w dość nietypowej sytuacji. Nie wiedziała, jak ma przedstawić Kein'a synkowi, który tak niewiele przecież pojmuje. Słowo "partner" może być niezrozumiałe i pociągać za sobą milion pytań. Niewygodnych, to pewne. Nie mogła też dopuścić, aby jej dziecko poczuło się mniej ważne od tego, którego równie mocno kochała. Przed ojcem, który pojmuje więcej, przedstawiła go jako partnera, nie bała się używać tego określenia. Nie wstydziła się też zażyłości, jaka tę dwójkę łączyła. Bo nadal łączyła, prawda?
- Kochany, mówiłeś coś? - spytała, odwracając się znów do czarnego wilka. Skoro bowiem powiedział coś "po cichu sam do siebie" wnioskuję, iż wilczyca nie mogła usłyszeć jego słów. Mogła jeno usłyszeć, że rzekł cokolwiek, a to zbyt obszerne, by snuć jakiekolwiek wnioski. Uśmiechnęła się do samca. Miala niemal wszystkich najbliższych obok, czyż to nie wspaniałe?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Może i miała, ale kto powiedział iż wszystko będzie idealne? Zobaczymy zaś niedługo jak szybko zmieni zdanie i pożałuje swojej decyzji.
Nie odwracał się do niej, bo nie miał nawet i po co.
- Nic. - odparł dosyć szybko i obojętnie.
Miłość.. może i była, ale nic poza tym.
Sam dobrze wiedział, że nie może ufać samemu sobie, jej ani tym dzieciakom.
Nie będzie nigdy szczęśliwy i do tego jego rodzina wymrze całkowicie. Chodzi o anarchistów, a nie o to co się tutaj tworzy.
''Sztuczna rodzina''? Miał jakieś tam myśli, ale nikogo nie powinno obchodzić co on w ogóle uważa.
Świetnie.. szczeniaków nie miał. Nikogo bliskiego nie ma. Życie nie jest skończone, bo ma oj wiele rzeczy do zrobienia.
Zobaczymy jak mu to wszystko zejdzie po pewnym czasie.
Brak weny nadal dobijał.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Dobrze, że Amiru nie posiadła umiejętności czytania w myślach. Serduszko by jej pękło. Nikogo bliskiego... A ona tak bardzo chciała być mu kimś bliskim, kimś, kogo kocha i na kim może polegać. Widziala może, że Kein sprawiał wrażenie oschłego i przybitego, jednak... czy nie był taki niemal zawsze, odkąd pamiętała? Otóż to. Dlatego pewnie nie przywiązała do tego zbytniej uwagi, zwalając to wszystko na sposób bycia ów samca. Pewnie miała tutaj sporo racji. Jednak nie wiedziała nigdy, co go trapi, a że wszelkie próby porozumienia się z nim kończyły się... no, zawsze tak samo, z czasem przestała w ogóle próbować. Może i nie taki związek był ziszczeniem jej marzeń, może jako dziewczynka pragnęła czegoś całkiem innego, jednak... pokochała Kein'a i uczucie to - najzwyczajniej w świecie - wynagradzało jej wszystko to, czego nie miała. Był. Dla niej. Dla nich. "Sztuczna rodzina"? Nie, nie dla Amiru.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Określenie nikogo bliskiego nie odnosiło się do Amiru, a jedynie całej reszty Krainy. Ona była bliska jednakże to nie jest o tym mowa. Poza tym z tego co user pamięta to wadera miała coś co pozwalało na czytanie w myślach. Ale to nie będzie trzeba nic mówić, nie zmuszam czy proszę. Nie o to chodzi w tym co się teraz dzieje.
Tylko też trzeba wspomnieć o jednej rzeczy... basior mówił Amiru, że zmienił się pod każdym względem. Różnica jednak jest i to porządna. W tym wypadku takie coś może doprowadzić do czegoś złego.
Nie reagowała.. no cóż, jego wina i tyle. Zobaczymy jak to potoczy się dalej.
Ostatecznie zwariuje i zniknie z Krainy jak to zawsze miał zamiar.
- Weź w końcu odpocznij. Nie dasz rady tak długo się trzymać na łapach bez nawet jakiegoś odpoczynku. A zresztą rób co chcesz.
Rozejrzał się po tym miejscu. Nie jest jakoś szczególne, ale skoro starczyło tej tutaj no to nie będzie się do tego wtrącać tak jak do niczego.
Daje jej wolną łapę, niech sobie robi co jej się żywnie podoba. Jej życie, jej sprawa.
Tylko co teraz zrobić.. hmm.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Miała. Ale obiecala, że go nie wykorzysta w przypadku Kein'a i nie zamierzała. Pewnie to i lepiej dla niej, biedna jeszcze by się podłamała. Może medalion kiedyś przyda się bardziej? W ogóle pozostały dwa użycia? Tego jakoś nie zapamiętałam, będę musiała gdzieś zapisać, bo aż głupio.
Nie reagowała, bo jakże miała? "Nic", nie należy roztrząsać. Albo jej się przesłyszało, albo wilk zwyczajnie nie chciał tego powtórzyć. Albo... Albo znowu powiedziała lub uczyniła coś nie tak, jak powinna. Na szczęście szybko zadziałały naturalne mechanizmy obronne, wypierając owe obawy i zastępując czystą radością, płynącą z obecności Hannibala, Kein'a oraz Nagisy.
- Ja się położę, a ten diablik znów ucieknie - rzuciła wesoło, chwytając następnie delikatnie szczenię i przeniosła nieco w stronę Kein'a, gdzie też sama się położyła, delikatnie przytulając do wilka. Dopiero teraz docierało do niej, że faktycznie nadal była zmęczona. Ojciec, Kein, uciekające smyki... Męczyło i psychicznie, i fizycznie. Słabiuteńkie połączenie, nieprawdaż?
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
W końcu jakoś dziwnie go coś wzięło.
No cóż.. szczeniak. Słodki, ale upierdliwy. Trudno, jakoś to Amiru przetrwa. W końcu to jej szczeniak czy tego chce czy nie. On tutaj nie ma za wiele do powiedzenia. Swoje zniknęły przez co i czuje ten wilk odrazę do każdego młodego jakiego spotka na drodze. Równie dobrze mógł go ktoś zarąbać.
Życie i tyle.
- Czy tak czy siak ucieka. Może teraz zostanie a może i nie, ale będąc taką jaka jesteś teraz to za bardzo nie pomożesz mu. W końcu sobie zaczniesz iść i po prostu padniesz ze zmęczenia w najmniej spodziewanym momencie.. i najmniej odpowiednim. Wiem coś o tym. Ale to twoja decyzja, ja się wtrącać nie będę.
Nie.. nie przełamie się. Nie da nikomu satysfakcji z tego, że będzie się cieszył albo nagle zacznie kochać te młode jak swoje. O nie, nie ma na to nawet najmniejszej mowy.
- Może polecę po jakieś jedzenie albo coś.. nie wiem.
Nie odklejał się, ale jakoś nie ukazywał żadnych uczuć. Jakoś.. nie potrafił chwilowo.
Przejechał jedynie pazurem po jej szyi od tak sobie. Lepsze to w sumie niż nic.
- I może odnajdę swojego młodego. Albo nie i tak pewnie nie żyje lub z Shath się wyniósł. Ciesz się, że chociaż ty masz swoje.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
To imię... Albo raczej skrót imienia... Zamrugała, odwracając się głową w jego stronę.
- Shath? - spytała drżącym z lekka głosem. Jej mentorka... Nauczycielka... To ona przecież przygotowywała ją do funkcji wojownika i wbrew pozorom całkiem sporo jej zawdzięczała. Teraz wiązała fakty: stąd zainteresowanie Eleną... Elena była swego czasu dowódczynią wojowników, więc nic dziwnego, iz ktoś pokroju Shathow interesował się czy wręcz fascynował jej osobą. Elena - mimo wszystko - na fachu znała się jak mało kto.
Poczuła się podle. Łatwiej było żyć z przypuszczeniem, że odebrała Kein'a jakiejś obcej sobie personie. Ale... Shathow... jej mentorka... Amiru poczuła się przez moment niczym paskudny złodziejaszek, ktory kradnie innym to, co dla nich najcenniejsze. Co zabawne, dzięki tej sytuacji bardziej rozumiała ojca i Taimi. Widocznie pewne 'wzory' są powielane wraz z kolejnymi pokoleniami. Odetchnęła, próbując w ten sposób uspokoić nerwy. Kein nie powinien wiedzieć, że coś ją gryzie. Ma sporo własnych zmartwień, tak bardzo nieznanych Amiśce.
- Jeśli o mnie chodzi, nie jestem głodna. Ale jeśli Ty masz na coś ochotę czy po prostu chcesz iść - spokojnie, nie zatrzymuję. Tylko uważaj na siebie i staraj się unikać kłopotów, dobrze? - powiedziała, nieco wbrew sobie, bo wolała mieć go przy sobie z obawy, iż wyjdzie i nie wróci. Ufała mu i nie wierzyła, by tak było, jednak jakaś cząstka podświadomości widocznie się z jej postawami nie do końca zgadzała. Uśmiechnęła się i czule ucałowała policzek wilka.
Chciała, by tolerował szczenięta. Wiedziala, że trudno będzie mu je pokochać, ale... pragnęła tego jak mało czego. Rodzina. Gdyby tylko zechciał je adoptować, mianować swoimi, być 'ojcem' czy 'ojczymem', nie zaś tylko 'wujkiem'... Obawiała się, że tak jednak się nie stanie, niemniej próbowała o tym nie myśleć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Ach idioto.. coś ty zrobił. Miała nie wiedzieć z kim byłeś. No cóż, niestety ale mówi się trudno. Wie już wszystko o nim co się właściwie da wiedzieć.
- Tak Shathow. Najgorsza możliwa partnerka na jaką można trafić. Do ciebie nigdy nie dorówna i nie mówię tego ze względu na to, że z tobą jestem a tylko pod takim iż ona jest totalną kretynką. Dla niej rodzina to jest po prostu zysk który można w dowolnej chwili ulokować sobie gdzieś na boku i sprzedać jak zwykłą szmatę lub kawę tak jak w jej restauracji. Nie wiem co się z nią dzieje i nie chcę szczerze mówiąc wiedzieć. Teraz mam rodzinę prawdziwą. Taką którą pragnąłem od samego początku mimo, że mi odbiło o sam wiesz do czego to doprowadziło.
Co do tego zaś wylotu po jedzenie to po prostu chcę poszukać w końcu twojego ojca aby z nim pogadać. Nie chcę mieć nikogo dla ciebie ważnego jako wroga a.. ja po prostu chciałbym twojego szczęścia jakkolwiek by to nie miało się na mnie odbić.
Jeśli nie masz nic przeciwko to daj mi chwilkę i go znajdę. W końcu lataczowi nie jest trudno aż tak. I jeśli kiedykolwiek cie zraniłem a robiłem to wiele razy i dobrze o tym wiem.. to przepraszam. Nigdy nie chciałem dla ciebie źle ale jestem zwyczajnie pod wieloma względami ślepy. Nie wiem dlaczego mnie znowu pokochałaś i dajesz mi tą szansę ale tym razem cię nie zawiodę. I...chciałbym mieć rodzinę...taką która by mnie kochała.. Nie obraź się ale jak patrzę na te szczeniaki to czuje jakby po prostu mnie nie chciały. Jakbym nie mógł być ich ojcem, a sam dobrze wiem, że własnego syna nie będę miał nigdy.

Cóż rozgadał się. Po chwili jedynie lekko łeb jego poszedł na dół.
- Jeśli coś źle powiedziałem to po prostu strzel mi w ten pysk. Wolę mieć to za sobą.
Tyle.. nie wytrzymał w końcu. Musiał powiedzieć to co mu leżało na sercu.
Sponsored content