Zakątek Amiru

Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein jedynie się zaśmiał w momencie kiedy usłyszał ''muszę cię zabić''.
- Amiru daj mi chwilkę proszę. - szepnął jej do ucha po czym natychmiast zniknął.
Pojawił się zaraz za Shaeerą i wszedł jej na grzbiet przykładając nóż do tej wielkiej szyi. Jeden ruch i dźgnie a potem wydłubie oczy.. zobaczymy wtedy jak się będzie cieszyła z tego wszystkiego.
- Zabić mnie? Unter? Jesteś szalona a takie umierają szybko. Masz chwilkę na to aby się stąd wynieść albo nie znajdziesz więcej tych ''uber'' czy tam ''unter''.
Nie ma mowy na takie zabawy.
Mort.. pytanie tutaj właśnie polega na tym czy go zabić czy nie.
Z jednej strony jest to ojciec Amiru, ale z drugiej.. chciał jego śmierci. Ciekawe.
Co teraz zrobić co zrobić.. czekał może i partnerka się odezwie?
EDIT PRZY POŚCIE XD

No dobrze.. więc nie wniosło to wiele, ale sam fakt iż ten wilk nie ma czego szukać wiele mu dawał do zrozumienia. Zszedł natychmiast z niej i wrócił do Amiru na spokojnie. Trzeba tylko dodać, że takie akcje może user robić w nieskończoność bo zostało mi dużo tego a jutro jest reset.
Powodzenia!
Zwrócił się zaś do basiora.
- Już bardziej żałośnie się nie mogłeś zachować.
Kein nawet nie komentował, że był prawie taki jak on. Różnica jednak polegała na tym, że nie podpisywał wyroku na kimś kogo nie znał ani trochę.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Łuski Shaeery stały się ogniście czerwone, nawet oczy zapłonęły szkarłatem.
- Mort, Hannibal. - rzuciła, chcąc zwrócić ich uwagę, niejako tonem zasugerować, że powinni do walki się przyłączyć, bronić swojej Fuhrerin.
Silnym uderzeniem skrzydeł odepchnęła się od ziemi, wzbijając w powietrze. Ogonem zamiotła przy tym ziemię, próbując na odchodnym Kein'a uderzyć. Wzbiwszy się na odpowiednią odległość dodatkowo posłała salwę pocisków powietrznych w miejsce, gdzie stał.
Userka nie wątpi, że Kein bez trudu ataku uniknie. Jednak Shaeera nie miała o tym bladego pojęcia. Była nań wściekła. A przecież chciała załatwić sprawę pokojowo... Jej propozycja była wyjątkowo łaskawa, a on ją odrzucił! Pierwszy raz trafiła na kogoś, kto nie chce zginąć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Tak też i oto Kein musiał ponownie użyć swojego cienia i tego ataku uniknąć.
Pojawił się zaraz przed Hannibalem. Będzie go bronił tak długo jak stoi. Zobaczymy czy faktycznie będzie tamten próbował go zaatakować. Smoczyca nie zrobi dosłownie nic w tej chwili. Poza tym dla odwrócenia jej uwagi - wilk użył iluzji aby się jego klon pojawił latający przed Shaeerą.
Nie ma tak łatwo, smok z głowy bo za głupi.
- Tylko spróbuj go tknąć to zginiesz. - warknął.
Nie ma mowy nawet o tym aby się zbliżył. Basior będzie walczył i nie ma mowy o żadnej uciecze. Raz zwiał od Amiru.. teraz stanie w obronie tego kto jest najważniejszy dla niej.
Wyciągnął nóż i czekał na tamtego ruch. Będzie chociaż trochę mądry i się wycofa czy może spróbuje zaatakować? Czy tak czy siak przegra, bo nie ma najmniejszych szans.
Ciekawie się to toczy.
Trzeba przyznać, że się nie bał. Teraz jest tylko lekko poddenerwowany. A co ciekawsze dla userek które znają tą postać - powoli zbliżał się deszcz.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Widząc, co wyrabia smoczyca, padła na podłoże, ciałem zasłaniając synków. Może wbiła ich przy tym nieznacznie w ziemię, ale... co miała robić? Instynkt nakazywał jej bronić potomstwa. Taki był jej obowiązek. Dość już nawaliła jako matka... A teraz? Teraz bijatyką pod jej oknami. Kłotnie między partnerem i ojcem. Niepewność co do uczuć Kein'a. Wszystko zbiegło się razem, powodując, iż po policzkach wilczycy potoczyły się łzy.
- Przestańcie, proszę... - zakwiliła błagalnym tonem, błądząc spojrzeniem od Keina do Shaeery, od Shy do Morta, od Mort'a do Keina.
Mort
Upiór

Mort


Male Liczba postów : 237
Wiek : 31
Skąd : dGr

     
W tym wszystkim nie mógł się odnaleźć i On. Tyle informacji, tyle wydarzeń. Nie wiedział już kogo słuchać, a komu odpowiadać.
Spojrzał tylko jak smoczyca wzbija się w powietrze, później wrócił wzrokiem na ziemię.
- Wiesz co jest żałosne ? To, że wcinasz się nieproszony. Wiedziałem, że jesteś dziwny, ale że jeszcze niekulturalny ? - rzekł w stronę basiora, który to nieprzychylnie został oceniony przez samego Mort'a.
Spojrzał ostatni raz na młode i na Amiru kończąc.
- Widzę, że potrzeba Ci jednak czasu. Nie będę się narzucał. Dbaj o rodzinę, a na tego swojego kochasia lepiej uważaj. Już stąd mi śmierdzi jakimiś kłamstwami. - skwitował Kein'a na koniec.
Chciałby, by jego córka postarała się mu uwierzyć, choć odrobinkę. W końcu tu stał, bez żadnych cieni, bez maski na pysku i bez podejrzanych mocy. Był po prostu normalnym wilkiem próbującym odzyskać ukochaną osobę.
Odwrócił się do nich plecami i począł powoli się oddalać. Na chwilę jeszcze przystanął i zwrócił łeb ku Nim
- Jeśli kiedykolwiek zmienisz zdanie, szukaj mnie w Lasach. Ostatnio często tam się przechadzam. Do zobaczenia Ami. - rzekł nieco smutniejszym tonem, ale co miał poradzić. Nikt go tu nie chciał. A już zdążył polubić Hannibala. Cwany z niego młodzieniec.
Zwrócił swe ślepia do Shaeery gdziekolwiek by teraz nie była wysyłając wzrokiem pozdrowienie. I wolnym kroczkiem udał się w swoją stronę, gdzieś, gdzie w spokoju przetrawi swoją pierwszą porażkę odkąd się przebudził. Zapewne gdyby Taimi żyła, miałby tak samo. Byłby niepotrzebny. Cóż, taki teraz jego los. W końcu zniknął z tego miejsca. Możliwe, że jeszcze kiedyś tu wróci.

z.t
Hannibal
Młode

Hannibal


Liczba postów : 33

     
Ojoj...teraz wiedział co poczuł...Wilczek spojrzał na tą wielką gromadkę z troską i ciekawością...Wyczuł złe plany... Wiedział też że cokolwiek ma się wydarzyć, raczej będzie mieć złe skutki, zatem szczeniak miał zamiar działać. Szybko, bo nie ma czasu! Mama może go przeniosła...ale mały zabójca nie miał zamiaru się poddawać. Chwycił w pyszczek wielgaśne piórko które tak kochał i zaczął dreptać z nim dookoła Kein'a oraz smoczycy ,po drodze łaskocząc ich po łapkach. Pokój! Zgoda! Ej! Jestem tutaj, chce się bawić! Zobaczcie mam smocze pióro! Jest takie urocze i kochane. Po co macie się ...przytulać źle? Tak nie robi się. Widząc że smoczyca ma najwięcej do powiedzenie ,podbiegł pod jej łapkę i zaczął smyrać ją by zwrócić jeszcze bardziej na siebie uwagę, oraz aby rozproszyć jakiś powstały spór...taki mały wilczek od dbania o pokój i takie tam.

Post nieaktualny ;-; zatem...Hanniabal właściwie... nic nie zrobił ,albo biegał wokół nich z tym piórkiem. Sami zdecydujcie
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Została sama na polu walki, bo Hannibal wyraźnie nie zamierzał się do niej przyłączyć. Dodajmy - znajdowała się w powietrzu, poza zasięgiem długaśnego piórka.
Widząc przeciwnika tuż przed sobą, na niebie, zaryczała groźnie. Plunęła w niego powietrznym pociskiem, celując w łeb.
Ale zaraz, na dole też był! Zagrażał Hannibalowi!
Sha zdążyła się już przywiązać do szczeniaka, nie mogła pozwolić, by coś mu się stało. Strzeliła więc dodatkowymi paroma pociskami w latającego wilka, a następnie zapikowała, wystawiając długie, szkarłatne szpony, gotowa wbić je w ciało Kein'a i wzbić się, zanim łapy dotkną ziemi. Leciała przy tym tak, by nie zawadzić o Hannibala, oczywiście. Szczeniakowi nie może spaść nawet włosek z głowy!
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Ojciec ją opuścił, skazując na bójkę ze smokiem. Świetnie! Warknęła gniewnie, nadal pozostając przy szczeniętach. Błagała, by przestali. Liczyła, że ojciec - który zdaniem Ami trzymał ze smokiem - odwrócił się na pięcie, obraził jej najbliższych i... odszedł... Znowu. Teraz łzy już nie toczyły się po jej policzku. Teraz wyła jak głupia, mając dość wszystkiego. Gdyby nie szczeniaki sama wystawiłaby się smoczym szponom, jednakże nie mogła odsłonić dzieciątek, które były dla niej niezmiernie ważne. Nie mniej, niz Kein. Ale on sobie poradzi, na pewno. Był silny, odważny, a ona... na co mu była ona? Nadstawia karku w jej obronie... Tylko mu wadziła... Poczuła się podle, opuszczona przez ojca i stanowiąca problem dla lubego. Nie wiedziała, co myśleć ani co czuć.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein nie wiedział już naprawdę co robić.. nie ma po co właściwie tutaj zostawać i walczyć skoro tutaj.. po prostu ona tego nie chce.
Wilk jedynie skinął sam do siebie łbem zamieniając się ostatni raz w cień, ale tym razem zostając na dobre nim.. dokładniej mówiąc - Cieniem Amiru. Nie skapnie się, bo jest to zwyczajny normalny cień.. taki jaki ma każdy kiedy świeci słońce nad nim.
Co do iluzji.. to i czas się skończył więc to co stworzył nagle wysadziło się tak jakby. To była ostatnia część iluzji, wilk miał jedynie nadzieję iż to podziała.. może uzna go za martwego ten smok.
Już bardziej nie dałby rady. Przecież.. ten smok to wciąż smok.
Tyle jeśli chodzi o niego. Potem się wyniesie niechciany, bo nie ma innego wyboru na pewno.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Niechciany? Zabawne, bo w taki sam sposób czuła się ona. Spojrzała na Kein'a, który się nagle wysadził. Widziała coś podobnego, w lecznicy, tuż przed tym, jak się zdrowo spięli. Nie zdążyła go za to przeprosić, choć tyle się za to zabierała... A teraz? Teraz i on zniknął... Spojrzała nienawistnie na smoczycę.
- Wszystko spieprzyłaś, gadzino. Zabrałaś Hannibalowi dziadka i ojczyma. Teraz zabierz i samą siebie - warknęła, nie przejmując się wcale tym, że nie miała w starciu ze smokiem żadnych szans. Nie miała już siły. Znowu wszyscy ją opuszczali... Spojrzała na dzieciaki, czując nagle, jak bardzo stają jej się obojętne. Może jakby ich nie było... wszystko potoczyłoby się inaczej? Kein nie złościłby się, że urodziła. Smok nie pojawił się w jame, którą założyła z myslą o domku dla szczeniąt. Zaczynała, wbrew samej sobie, obwiniać młode o własne niepowodzenia.
Shaeera
Dorosły

Shaeera


Female Liczba postów : 202
Wiek : 25
Skąd : Wieś pod Warszawą

     
Shaeera nawet nie usłyszała słów wadery. A nawet, jeśli, to zignorowała je. Widząc śmierć i zniknięcie obu Keinów, zaryczała triumfalnie.
- Niech żyje Trzecia Rzesza! - wykrzyknęła.
Jako smok, płuca miała całkiem solidne, głos jej rozniósł się po okolicy, oznajmiając światu śmierć kolejnego unter.
Jej pióra przebarwiły się na błękit. Kroenen będzie z niej dumny! Zabiła, wyeliminowała, pokonała!
Wyszarpnęła jedno z dłuższych piórek, pozwalając mu opaść na ziemię. Prezent dla Hannibala.
Następnie uderzyła mocno skrzydłami, wzbijając się wyżej. Odleciała, dumna, że wykonała swoją misję.

zt.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Okej user szczerze mówiąc nie spodziewał się nawet, że ten plan się uda.
No cóż, faktycznie lekko przygłupia była. (User uważa tą postkę za świetną <3) Wielce... Hmm.
Pojawił się w końcu lekko zmęczony. Te zamiany lekko wywoływały mu ból głowy jeśli było ich tyle pod rząd. Tragedia naprawdę, tak się nie da żyć!
- W końcu to odleciało.. Ech...
Odwrócił się w stronę Amiru. Jedna łezka mu poleciała.. tyle narobił i spieprzył.. gdyby nie on, byliby na pewno bezpieczni.
Co on narobił.. dlaczego..
- No cóż Amiru... Nie chcę zagrażać tobie i twojej rodzinie... nie ma sensu abym dalej brnął w to wszystko skoro sprowadzam tylko same problemy i cierpienie tobie.
Odwrócił się i siedział.. jak się pozbiera to ruszy po prostu. Nie ma sensu zostawać i ją wściekać.
Tyle.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie wściekał jej, przeciwnie. Kiedy się pojawił, usmiechnęła się szeroko. Zaraz jednak grymas znikł z jej pyska. On... Znowu? Zagryzła dolną wargę. Na co się łudziła? Dlaczego dała się zwiesć własnym nadziejom? Dlaczego uwierzyła w to, że może cos z tego wyjśc? Że on nadal ją kochał? Łapą przetarła oczy, zbierając myśli. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Co zrobić. On jej nie chciał, dlatego nie dał się przytulić. Kolejny kryzys. Kolejne zerwanie? Kolejna bliska jej sercu dusza, której zrobiło się w ciasnym serduszki Amiśki zbyt ciasno? Userka nie może pisać tego typu postu w czasie TYCH dni. Hormony szaleją. Brzmi to kretyńsko, ale... użyszkodnicczka ma łzy w oczach, lol. Pierniczone hormoooony.
- Cierpienia dostarczy mi dopiero Twoje odejście, jednak jeśli tego chcesz... Nie mam prawa prosić, byś został. Nie mogę próbować Cię zatrzymywać, chociaż tak bardzo nie chcę, byś zniknął... Mówiłeś, że za każdym razem wracasz... - mówiła półśzeptem, bo na więcej chyba nie było jej stać. Ojciec będzie zadowolony, dopiął swego. Znów unieszczęśliwił swoją córkę. Spojrzała na wilka, na jego zdaje się, iż plecy. Otworzyła pysk, by coś dodać, jednak słowa nie opuściły niepewnie rozchylonych warg, toteż zaraz go zamknęła, westchnąwszy ciężko.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
No cóż.. niestety ale też i tak bywało.
Wilk sam nie wiedział po prostu co o tym wszystkim myśleć. No bo co? Ledwo przybył i już się pojawiła walka, wielki płacz, jej dzieciaki zaczęły zwiewać. Czy to nie było naprawdę zbyt podejrzane? Po prostu ten przynosił ogromnego pecha.
- Po prostu powiedz to jedno zdanie.. że nie jestem dla ciebie zagrożeniem... Amiru nie chcę abyś cierpiała przeze mnie zrozum to wreszcie. Czy to wszystko nie jest dla ciebie w ogóle podejrzane? Ledwo się zjawiłem i już są problemy.
Odwrócił się do niej. Podszedł z kilka kroków, po czym nastał ten ''martwy ruch'' który zdawał się po prostu pokazywać jak bardzo boi się tego.
- Kocham cię, ale nie chcę aby przez moje istnienie wszystko nagle się rozwaliło.
Podszedł jednak bliżej. Nie próbował się wtulić. Jego pysk zaś był zwrócony ku ziemi.. gotowość do oberwania i ostatecznego pożegnania.
Nie chciał odchodzić.. ale.. co jeśli nie miał innego wyjścia?
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
- Problemy zawsze będą, to ja jestem jakaś... pechowa. Zniknięcie ojca, gwałt, teraz to, co między nami... Nie radzę sobie, Kein'ie... Nie radzę... - szeptała, przełykając gorzkie łzy. Uniosła niepewnie oczy, spoglądając na wilka, którego kochała ponad wszystko. On oraz jej dzieci, obecnie najważniejsze istoty w jej żywocie. Pewnie niebawem pojawi się tutaj i ojciec, ale na razie musi poradzić sobie z własnymi emocjami. Nie potrafiła wybaczyć. Tak często gdybala nad tym, jakby to było, gdyby tatusiek powrócił, jednak nigdy nie wierzyła, iż to w ogóle możliwe. Pewna była, że już go nie spotka, dlatego nie wiedziala, jak się zachować, gdy ta chwila nadeszła... A teraz wisiało nad nią ryzyko utraty Kein'a. Nikt by tego nie wytrzymał..
- Nie jesteś dla mnie zagrożeniem - powiedziała całkiem poważnie i pewnie, nosek wetknąwszy pod pyszczek wilka i delikatnie go unosząc.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Jedna łezka poleciała i nic więcej.
- Amiru jesteś szczęściem. Dla mnie. Nieważne czy jesteś pechowa czy nie chcę być przy tobie jeśli to ja sam nie stanowię.. - urwał.
Po chwili usłyszał to zdanie na które czekał tak długo.. chciał aby wszystko się ułożyło i było normalnie w miarę.. szkoda jednak, że na to szanse był małe.
- ... Dobrze wiedzieć. Naprawdę. Może i wiele rzeczy spartoliłem, może i nie wiem czy mi to wszystko wybaczyłaś, tą moją winę ale.. zostanę. - rzekł już spokojnie.
Faktem było to, że są sytuacje w których potrafił się opanować.. ale nie takie jak teraz. Walka - bez problemu. Zagrożenie - bez problemu (chodzi o myślenie). Tutaj jednak dosłownie wszystko się zmienia. Obraca o sto osiemdziesiąt stopni.
Podszedł i w końcu na spokojnie się wtulił. Nawet jeśli to nie przetrwa to nie będzie miał jej tego za złe. W końcu czy tak czy siak był skazany na samotność.
- Nie wiem co powiedzieć naprawdę.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Poczuła pewną błogość oraz ulgę. Była mu tak bardzo wdzięczna...
- Dziękuję, że stanąłeś w mojej obronie. Przepraszam za ojca, zawsze był... apodyktyczny... - rzekła, także wtuliwszy się w ciemne ciałko wilka. Uwielbiała jego ciepło, kochała czuć jego bliskość. Cieszyła się, że był obok. Zapomniała nawet o szalejącym tutaj jeszcze przed momentem smoku, choć wszyscy mogli zginąć. W zasadzie dlaczego gad zaatakował? Przecież nikt go nie prowokował... Amiru nie wiedziała o działaniu ojca ani o układach na poziomie uber ---- unter, także nie doszukiwałaby się nawet w tym jakiegokolwiek powodu.
- Przepraszam za to, co w lecznicy... Za dużo nagadałam... ja... Ja Ciebie kocham i nie chcę, byś mnie opuszczał... - szepnęła niedaleko ucha wilka, w okolicy którego - notabene - znajdował się jej pyszczek.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein nie komentował tej wypowiedzi z ojcem. No cóż.. pamiętał jak opowiadała o nim.
- Ale widzę, że nie jest upiorem chyba skoro tak lekko reaguje i nie walczy. Zawsze coś chociaż to wyglądało jakby na mnie zrobił jakieś zlecenie albo coś..nie wiem, nie potrafię tego zrozumieć i szczerze mówiąc nie chce.
Siedział wtulony cały czas.. przy okazji spojrzał na młode. No cóż.. nie da rady ich wychowywać. Hannibal był słodki chwilowo.. chwilowo. Ciekawe jakie zwierze z niego wyrośnie.
Myślał tak sobie basior.. no cóż, zostaje mu tylko i wyłącznie starość. Nic się w jego życiu już niestety nie wydarzy.
- To ja tam spartoliłem. Przez ból powiedziałem słowa które w ogóle nie powinny wyjść na zewnątrz, bo nie myślałem tak jak wtedy... fakt, może i cię nie znam już Amiru tak jak dawniej.. nie wiem jaka jesteś, ale da się to wszystko zmienić.
Lekko się uśmiechnął. To był chyba najcięższy dzień jaki kiedykolwiek ten przeżył.
Nagi
Młode

Nagi


Male Liczba postów : 140
Wiek : 30

     
Niewiele już w ogóle ogarniając temat, uznajmy, że szczenie było gdzieś w pierwszych warstwach jaskini. Z szeroko otwartymi oczyma przyglądał się całej tej wartkiej akcji. To jak siedzenie w pierwszym rzędzie w kinie na filmie akcji. Czad. Wszyscy zaabsorbowani, wszyscy coś robią, coś mówią. Jego brat odgrywał również rolę pierwszych skrzypiec. Działo się tyle, że nie sposób wszystkiego zrozumieć, ani pojąć. Siedział w kącie i obserwował każdy ich ruch, każde słowo, choć większości nie rozumiał. Nie przeszkadzało mu zbytnio, że on znajduje się na uboczu.
Jego uszka stały w pionie, zwłaszcza wówczas, gdy ta niesamowita kreatura wbiła się w powietrze i robiła wszystkie te cuda. Jego dolna szczęka osunęła się w dół, a pysk wskazywał na wielką nieobecność ducha, który właśnie udał się do krainy wyobraźni i zakamarków umysłu. Czemu ona nie dotykała ziemi? Przecież nikt nie niósł jej w pysku, nikt jej nie trzymał, ona sama z siebie zdawała się łamać wszystkie znane mu prawa tego świata. Wrócił do rzeczywistości, a jego źrenice od razu się zwęziły. Wstał, nie mógł tak się unieść, nie wiedział nawet jak. Wyciągnął łapę do góry i spojrzał w niebo jeszcze raz na smoka, który zaatakował jego porywacza. Jakoś nie specjalnie się o niego bał, bowiem przecież nawet go nie znał. Oczy zalśniły czerwonym blaskiem, kiedy to jego uwagę zwróciły skrzydła. Ach, no tak. Odwrócił łebek do tyłu. No tak, on nie miał nic takiego. Kreatura zniknęła tak jak jego wyobrażenia o tym, że on kiedykolwiek mógłby być taki jak ona.
Wszystko nagle ucichło. Koniec przedstawienia. Należą się gromkie brawa dla wszystkich uczestników, które mogą oni znaleźć w umyśle Nagiego. Przed jaskinią, jeśli dobrze mniemam, a jeśli nie to ubijcie i poprawcie, siedziała jego najdroższa osoba na świecie. Najdroższa? Huh? Co się dzieje, dlaczego jest smutna? Dlaczego nie towarzyszy jej uśmiech, który zawsze pokazywała mu, gdy jeszcze nie było nikogo od ich świętej trójcy? Ale wydawała się również szczęśliwa, mimo wszystko, ale nie było to dziełem Nagusa. Ten ciemny samiec porywacz powodował, że ona jest się w stanie uśmiechnąć. Patrzył jak jego najcenniejsza osoba zatraca się w wilku, którego nawet nie znał. Oczy zaczęły migotać odbijając światło księżyca i ukazując jak kryształowe krople spadają po jego policzku. Oczywiście tylko dla wiedzy ogólnej, bowiem on chował się w cieniu jaskini, raczej niewidocznej dla nich. Ścisnął łapkę na klatce piersiowej. Dlaczego tak boli? Przecież nie uderzył się tam, a nawet gdyby to ból fizyczny były niewspółmiernie mały w stosunku do tego, co odczuwał teraz. Poruszył się, ocierając łapą zwilżone ścieżki na jego sierści w okolicach oczu. Niczym zgrabny łowca poruszał się przy samej ścianie jaskini, by w końcu z niej wyjść i wciąż po najmniej rzucającym się w oczy torze pójść prosto przed siebie. Nie obracał się, nie zatrzymywał. Szedł przed siebie tak jak go łapy poniosą.

zt
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Amiru z całą pewnością nie będzie miała z Nagisą łatwego życia. Jakby nie patrzyć, nie ma nawet wolnego miejsca, aby ruszyc na poszukiwanie syna, kiedy już zorientuje się, iż go nie ma. Dlatego uznać należy, że wszelkie wysiłki szczenięcia opłaciły się, a misja pod kryptonimem "złamać matce serce" udała się idealnie. Psotnik znów nawiał, nieposkromiony duch nakazał małym łapką zerwać się z tego miejsca.
Amiru nie miała także pojęcia odnośnie innej kwestii: nie wiedziała, iż malutki samczyk może odczuwać jakieś ukłucie zazdrości czy żalu, a może wyrzuty sumienia, iż sam nie potrafi napawać matuli dostateczna porcja szczęścia. Dzielenie się nie jest proste; wszystkiego trzeba się nauczyć. Dlatego jedynacy nie mają równego starty w odniesieniu do osób z rodzin, gdzie potomków jest więcej. Strach pomyśleć, co to by było, gdyby Hannibal był jedynakiem...
- Nie jest, co mnie dziwi... Mówił, że nie da rady się wyrwać, ale widocznie zbyt mało tego chcial. Nie wiem, co się zmieniło, że przyszedł tutaj bez bandy Cieni, których mianował się władcą - mówiła cicho, próbując swój ton głosu uczynić jak najbardziej neutralnym i obojętnym, zupełnie, jakby ojciec nie był dla niej ważnym. Był. Zanim pojawił się Kein oraz jej synowie, był najważniejszym facetem w jej życiu. Dzisiaj czuła, że powinna być na niego zła. Tymczasem jedyna złosć, jaka się w niej gromadziła, wymierzona byla w nią samą. Ucalowała policzek wilka.
- Nie doszukujmy się winnych. Po prostu nie powtarzajmy tego, bo to boli, myślę, ze nas oboje. Nie warto - dodała, uśmiechając szczerze, chociaż grymas ten był nieco smutniejszy, niźli wcześniej sobie założyła.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Oj to będzie ciekawa rodzina i tego nie da się zaprzeczyć.
Basior szczerze mówiąc nie miał sił po tych wszystkich podróżach na to aby latać za szczeniakiem wiecznie. Poza tym to nie jego dziecko, a Amiru jakoś nie zwróciła na to uwagi. Niech sobie pochodzi po świecie tak długo aż dostanie porządnie po dupie i nie wróci.
- Sama dobrze wiesz, że nie jestem lepszy od niego. Układ z cieniami nie tylko on zrobił pamiętaj o tym... - rzekł, po czym westchnął jedynie.
Tak jak patrzeć na przyszłość i ogólnie dystans + wszystkie dosłownie zalety tego, to wychodzi bardzo mocno ten traktat na jego stronę. W końcu co stracił? Nic przecież.
Ale taka ochota by komuś rozwalić czaszkę.. ach coraz lepiej, mrrr.....
Oj no co? Ta walka go napaliła na kolejne i tyle. Jest wojownikiem to ma prawo się zachowywać jak psychol, a jeszcze to iż należy do sił porządkowych Wiatru.. ułatwi mu to zadanie. Jeńców nikt nie zobaczy przecież nigdy.
Ale wracając.
- Ta wiem. No cóż... co teraz? - zapytał.
Był trochę zmieszany, ale nic dziwnego przecież.
Dobra.. user nie ma weny szczerze mówiąc.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Nie tylko użytkownik prowadzący Kein'a nie ma weny. U mnie z nią jeszcze trudniej, bez porannej kawy chyba się nie obejdzie. Dlatego będzie krótko, ale popracuję nad tym, aby było sensownie oraz względnie na temat. Względnie, bo już z niego zboczyłam - i to porządnie.
- Tylko on ma więcej za uszami, niż Ty... Skarbie, on mnie naprawdę skrzywdził, ale jednak to mój ojciec. Miał jakiś układ z demonem, widziałam ich razem, a potem... całkiem się zmienił... - zaczęła niepewnie. Nie przyzna się nigdy do tego, jak bardzo obawiała się, że pewnego dnia i jej ukochany dokona przemiany, stając się kopią ojca, przez którego jednak swoje wycierpiała. Widocznie taki był jej los. Przyciągała cienie, upiory, demony i inne szkarady. Przywykła już do tego, a jednak, mimo wszystko, kochała szczerze i ponad miarę zarówno Mort'a, jak i Kein'a. Chciała mieć ich obu blisko, nawet, jeśli zwiastowało to totalny kataklizm.
- I tak, pamiętam. Ale... jestem na to gotowa, skoro przetrwałam coś podobnego jako szczeniak, jako dorosła samica tym bardziej powinnam dać sobie radę - dodała, siląc się na wesoły i żartobliwy ton, uśmiechnąwszy do samca serdecznie. Gdyby jeszcze tylko możliwym było, aby czworo najważniejszych mężczyzn się zaakceptowała, z czym na razie było kosmicznie ciężko... Nie chciała wybierać, nie umiałaby.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Trudno. Tak to jest jak się pisze tyle czasu a potem bu.. przychodzi co do czego i pada wszystko. Nawet ochota na wejście na forum zaczyna już całkowicie znikać szczerze mówiąc.
- Mam tylko nadzieję, że nie zrobisz mi tego i nie rzucisz mu się na szyję od razu.. wystarczy mi już, że smoka nasłał na mnie przy okazji próbując zabrać ci dzieciaki.
Skrzywił się lekko i tyle. No bo co miał więcej do powiedzenia? Nie podoba mu się ten cały Mort, jej ojciec.
Oj się nie dogadają na pewno, nie ma na to zapewne żadnych szans przy jego charakterze.
Trudno się mówi, ale takie jest życie. Nie wszyscy mogą być szczęśliwi.
Rozejrzał się ponownie. Naprawdę znowu tamten szczeniak zwiał. Ech tragedia... dobra, nie będzie go szukał. Nie ma na to naprawdę sił i tyle.
Czy je pokocha? Nie. Na pewno nie z takim podejściem.
- Ja jedynie chcę twojego szczęścia. Moje się nie liczy. Jesteś po prostu dla mnie najważniejsza i nic tego nie zmieni nigdy Amiru.
Nie miał nic więcej do powiedzenia. No bo co mógłby?
To jest właściwie trudna dla niego sytuacja, ale jak zawsze to przetrwa. Musi, a jak nie to odpadnie i będzie miał spokój wieczny.
Amiru
Latający Wilk

Amiru


Female Liczba postów : 884

     http://kamilejszon.fbl.pl
Odsunęła się nieco, spoglądając na niego z niedowierzaniem. Płaszczy się u ojca i niemal błaga, by chociaż spróbował zaakceptować Kein'a, a on?
- To jest jednak mój ojciec, nie oczekujesz chyba ode mnie, że zerwę z nim kontakt? Tęskniłam za nim, kocham go. Spróbuj to zrozumieć - powiedziała całkiem chłodno, nie mogąc uwierzyć w to, że Kein... Cóz, chyba wspólne święta oddalają się coraz bardziej, a niechęć pomiędzy jej partnerem i ojcem jest silniejsza, aniżeli początkowo podejrzewała. Amiru uważała zarówno zachowanie Mort'a, jak i wybranka jej serca, jako daleko egoistyczne. Czy ktokolwiek jeszcze przejmował się jej losem? Ktoś zastanowił się chociaż przez moment nad tym, co może czuć ona?
-   Słuchaj, ta sytuacja jest równie niewygodna dla mnie, jak i dla Was - dodała, a głos jej leciuchno zadrżał. Na tyle subtelnie, iż mało wprawiony obserwator najprawdopodobniej nawet by tego nie dojrzał. Skupiała się na Kein'ie, podczas, kiedy młody znów nawiał, czego nie zauważyła. Co z niej za matka?
Im bardziej się starała, tym gorzej i bardziej nieudolnie wychodziło. Odczuwała narastającą bezsilność. Kein obiecał, że pomoże jej wychować młode, tymczasem Amiru nadal walczyła z przeczuciem, że szczenięta są jej obojętne. Cóż, chciał Amiru - dostał niemały pakiet, do którego dorzucono Nagisę, Hannibala oraz Mort'a. Nie ma się zatem co dziwić, że był zniesmaczony ową sytuacją. Ale... naprawdę myślał, że te wszystkie napięcia były szczytem marzeń Ami?
-  Czego ode mnie oczekujesz? Że zerwę kontakt z ojcem, bo się nie dogadujecie? Nie ma szans, że... że spróbujecie się dogadać? - pytała, zaś z kazdym kolejnym słowem jej głos nabierał coraz bardziej smętnego wydźwięku, co mogło wyraźnie sugerować, jak bardzo przytłacza ją ta sytuacja. Mimo, że przespała ostatnio znaczną część doby, czuła się jeszcze bardziej zmęczona. By nie było niejasności: w jej głosie nie było ani krztyny wyrzutu czy pretensji.
Kejn
Latający Doświadczony Łowca

Kejn


Male Liczba postów : 2064
Wiek : 25

     
Kein nawet nie wie, że się ona płaszczy. Tutaj właściwie jest to zagięcie logiki szczerze mówiąc. No bo co ma powiedzieć?
Nie widział jak poszedł za nim, a szkoda z jednej strony. Znaczy się dobrze, że tak jest ale ten.. czasami faktycznie te miejsca fabularne potrafią nieźle dopiec.
- Nic takiego nie powiedziałem, po prostu zrozum też i mnie... jak mam żyć koło twojego ojca kiedy spodziewam się tylko od niego śmierci? Przecież sama widziałaś co zrobił z tym smokiem... dobra, niech ci będzie. Żyj sobie dobrze z tatuśkiem, a ja po prostu się będę codziennie bał, że dźgnie mnie w plecy moją własną bronią, ale i swoim pazurem bo jest do tego zdolny z tego co widzę.
Egoistycznie? Próbował go zabić! Czy to naprawdę jest bardzo nienormalne, że w takich chwilach ktoś się boi o siebie?
Niech i ona też go w końcu zrozumie, a nie myśli o wielce szczęśliwej rodzince na co nie ma nawet pewnie szans.
Szczeniaki... to jedno. Z tym nie byłoby problemu.. ale z Upiorem? No może upiorem, a może i nie. Nie wie w końcu jaka jest dokładnie prawda.
- Jak ja mam się z nim dogadać? Po prostu mi to wytłumacz, nic więcej nie chcę..
Smutek.. czy to był smutek? Bardziej przerażenie i ból.
Nie ma wyjścia.. będzie musiał się dogadać z nim.. albo chociaż spróbuje.
- Powiedz mi gdzie on jest... i powiem szczerze, że nie spodziewam się iż wrócę z tej rozmowy. Nie ufam mu ani trochę.
Nie przybliżał się bo i po co? Tylko po łbie by dostał. Poza tym pewnie teraz znowu ją do płaczu doprowadzi, ale taka jest prawda po prostu.
Łeb zaś zawisnął i patrzył się w dół. Był bezsilny.
Sponsored content