Przepaść

Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Nie wiem, dlaczego, ale zarówno ja, jak i ta postać, rzadko się gniewamy na innych. Na agresywność wśród innych nie reaguję, tylko patrzę i mówię, żeby się uspokoili, ale za to wpadają w jeszcze większy szał - jakby nie rozumieli, że kiedyś mogą tego pożałować. Może w tym przypadku było inaczej? A może tak. Wszyscy mają w sobie odrobinę nienawiści, jeżeliby nie powiedzieć, że bardzo dużo. Tylko niektórzy, którzy zdołali zachować jeszcze swoją równowagę psychiczną pomiędzy dobrem a złem, starają się nie gniewać, ukrywają to. Po co marnować swój czas, by kogoś zabić, zrobić mu na złe? Czy jest coś z tego? Nie. Wojna - bitwa trwająca nieustanie pomiędzy tymi dwoma osobami. Czasami lepiej jest komuś wybaczyć, niżeli mścić się na nim. Nieraz możemy zapłacić więcej, niżeli myśleliśmy - nawet zabicie niewinnej osoby, która zrobiła źle, może spowodować jeszcze większy ból. Ból noszenia tytułu zabójcy. I chociaż to tutaj wydaje się popularne, mordowanie kogoś na oczach innych, Jiyuu tego nie zaakceptuje. Postara się przerwać wszystkie spory, pomimo tego, iż nie jest to całkowicie możliwe. Nie miała ochoty patrzeć na spopielone niebo i płonące trupy, nawet ich wyobrażenie sprawia niemałe mdłości. Ile wilków umarło? Miliony. Biliony. Wszyscy zabici za pomocą nienawiści oraz żądzy władzy - tylko mnie zastanawia to, że jeżeli Król posyła swoich żołnierzy na wojnę, nie będzie mógł przypomnieć sobie wszystkich twarzy. Jedynie tych, którzy go interesowali - i to jest smutne. Zostać tak zapomnianym, niczym robaczek, którego spotykamy za każdym w trawie, który nic nie znaczył prawdopodobnie. Inni wykorzystują to, żeby się podlizać, żeby zdobyć lepszą posadkę, popularność - a co zrobi, jeżeli umrze? Warto było? Umierać dla kogoś, kto nawet by nie chciał uczestniczyć w wojnie? Bo i są takie osobniki, które bez namysłu posyłają wojsko na utratę życia.
Pomijając jednak to, dziewczyna lekko się uśmiechnęła oraz wyjęła skrzypce, zaczynając powoli na nich grać około półminutowy fragment jej ukochanej piosenki o pięknej gwiazdce, która lśniła niczym diament na niebie. Przed tym zdołała położyć instrument na lewym ramieniu oraz wziąć do prawej łapki smyczek. Lost powinien rozpoznać rytm, bo w sumie dziewczyna śpiewała tak, jak na skrzypcach się gra. Różowy kolor zapełnił jej paletę barw, który oznaczał radość i szczęście, tak dzisiaj wymaganych. A ona tym nasiąkła - optymizmem oraz bezustannym uśmiechem. Postanowiła, że się nim podzieli ze całym światem - pomimo tego, że jest bardzo naiwna. Że nie ma wystarczającej wiedzy o otaczającym ją środowisku (nie graficznym) o tym wie bardzo dobrze, jednak tym się nie interesowała. Może umrzeć - tutaj i teraz, jednak przed owym wydarzeniem chciałaby spełnić swoje życzenie. Ale i ono zapewne nie będzie możliwe do spełnienia - żeby wszyscy przestali się kłócić o ziemie i stworzyli zjednoczone Królestwo - chociażby tyle, by mogła się ucieszyć. Wtedy siła byłaby o niebo większa, wilki by tak się nie mordowały, zakazano by tortur... A i one dzisiaj są popularne. Być może nikt nie wie, co ona mówi, jednak nie chciałaby, by teraz każdy miał krew na łapach. A co do nagród za znalezienie i pojmanie jakiegoś zbira, by następnie go zabić - czy to nie jest grzech? Zabić bandziora, by jeszcze bardziej obciążyć sobie barki? Po chwili jej uszko drgnęło, jak dotarła wiadomość od zamaskowanego basiora, jakby chciała zakomunikować, że usłyszała to, co powiedział i zaraz otrzyma od niej odpowiednią odpowiedź. To jest jej serce... a raczej wszystkich. Ona stara się nim dzielić - nie tak, jak to inni robią - zabierają je całkowicie, nie ukazując swojego. Nie miała wręcz pretensji do samca za to, że jest taki małomówny - nikt przecież nie będzie taką papugą niczym dziewczynka.
- Nie musisz się o mnie martwić, jednak bardzo dziękuję - oznajmiła spokojnie, uśmiechając się oraz o mało co nie płacząc. Ktoś pierwszy raz chciał ją obronić, ktoś pierwszy raz jej takie słowa powiedział. - Mi nie zależy na zemstach, mimo to jestem niezwykle wdzięczna. Bardziej gniewałabym się na tych, którzy skrzywdziliby moich bliskich, niżeli mnie.
Trochę posmutniała, jednak natychmiastowo znów przywołała swój niezwykły uśmiech, a wiatr lekko zawiał w jej blond futerko. Oczywiście zauważyła ten dziwny wyraz pyszczka Lost'a, jednak jedyne, co powiedziało, zapewne zszokowało go.
- Ładne masz ząbki! Ja mam trochę krzywe...
Bunta
Dorosły

Bunta


Liczba postów : 51

     
Wbrew pozorom, Lost'a nie zszokowały słowa nastolatki. On uwielbiał komplementy. Miał bardzo wysokie poczucie własnej wartości, a siebie samego uważał za kogoś niezwykle pięknego. Gdyby był kotem, najpewniej zacząłby mruczeć, usłyszawszy, iż jego zęby są piękne. Z resztą, sam tak uważał!
Chyba ona pierwsza tak uważa. Ciekawe, czy powiedziałaby to samo o mojej twarzy.
Na tę myśl basior uśmiechnął się szeroko, tym samym zakrywając zęby.
Nie. Od kiedy ją dostałem, nie zdjąłem jej. Chyba zbyt szybko się przyzwyczajam do niektórych rzeczy.
Z drugiej strony, jeśli chciał kogoś do siebie zniechęcić, to mógł zdjąć czaszkę. Pewnie dobry sposób, choć nigdy go nie próbował. Z drugiej strony, zawsze można zobaczyć, czy ktoś naprawdę go lubił... to znaczy, nie żeby on chciał być lubiany.
Nie, nawet nie potrzebuję opinii tej młodej. Nie potrzebuję niczyjej opinii.
A jednak w głębi duszy chciał wiedzieć, czy naprawdę jego twarz należy do tych obrzydliwych. Zapewne, gdyby Jiyuu poprosiła go o zdjęcie tej maski, zrobiłby to. Ale po co? By udowodnić sobie, jak jest naprawdę. Tylko ta pewność, której potrzebował. Bo choć uważał, że jest piękny, to w głębi duszy dręczyły go czasem wątpliwości. Tak, trochę to, hm, samolubne podejście, że zadręczała go opinia na temat jego urody.
No cóż, jeśli jestem brzydki, to zawsze mogę zacząć szukać łańcuchów i kłudek, żeby ta czaszka nigdy mi ze łba nie spadła.
Na tę myśl zaśmiał się chrapliwie, choć dość cicho, co przypominało rzężenie silnika, czy też atak stłumionego kaszlu. Teraz jednak spróbował sobie przypomnieć to, co powiedziała samiczka na początku. Nie było to trudne, gdyż jego pamięć była dobra. Ćwiczył ją!
- Twoi oprawcy moimi wrogami. - odparł, wyjątkowo spokojnie - Słowo się rzekło.
Nie zamierzał się wycofywać z przysięgi. Słowa to świętość, której nie wolno mu było naruszać. Inaczej spotykała go kara, którą sam sobie zadawał. A sądził samego siebie dość okrutnie. Raz skończył przez to z pękniętą kością.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Nastolatka nigdy nie myślała o zemście, uważając ją za coś niepotrzebnego, jednak wie jedno - działa niczym paliwo do samochodu. Daje niektórym spełnienie, radość, jednak nie u niej. Gdyby zaczęła się na kogoś gniewać, zaczęłaby strzelać sobie z liścia, by się opamiętać. Maska ją nie przerażała - sądziła, że nie liczy się wygląd, lecz wnętrze, czyli uczucia, myśli oraz miłość. Tak oto schowała skrzypce to etui, userce kończy się niezwykle wena, a dziewczyna powiedziała do niego, powtarzając się znów: "Dziękuję".
Na niebie wędrowały nadal świecące gwiazdy i było całkiem ciemno - zapewne nikt nie chciał spaść w dół tej przepaści, by połamać sobie kości, żeby w ogóle nie móc wstać. Cud by się zdarzył, gdyby ktoś nie odniósł poważnych obrażeń - niektórzy mają skrzydła, piękne i białe, a dziewczyna takiego osobnika zna - Alastair. Bardzo miły starszy pan barman, który obsłużył ją we Piwnej Nucie oraz pozwolił zagrać Violin Sonatę, ale to tak na marginesie. Ona chyba wszystkich polubi, ale nie tych, którzy będą gardzić nią lub innymi. Pomijając moją filozofię i całkowity brak weny (jednak duża jest na te okulary - odbiór w piątek i być może moje zdjęcie wyślę!), dziewczyna pozamiatała znów podłogę, która lśnić już bardziej nie mogła, jednak nadal to robiła. Po chwili usłyszała coś, czego rzeczywiście nie lubiła - komary! Nie zapominajmy, że na zewnątrz nas zjedzą, szczególnie w nocy, a chciałabym spać w namiocie. Chlip.
- Piękna noc! Wyobraź sobie granatowy i duże, ogromne, białe kółko na niebie, które świeci. Księżyc. Taki piękny! - oznajmiła przed słowami Lost'a, jednak po krótkiej chwili dodała. - Uważam, że z moją intuicją nic mi się nie stanie. Przecież nic mi nie zrobiłeś, czy nie tak było? Nie pomyliłam się co do ciebie, jesteś miły i dobry, masz prawdziwe serduszko!
Uśmiechnęła się, patrząc cały czas na niego i zastanawiając się, co jest za maską. Okrutny widok czy normalna twarz, ewentualnie jakaś blizna? Po chwili jej zainteresowanie zanikło, przecież nie chciała komuś z butami w życie wchodzić.
Bunta
Dorosły

Bunta


Liczba postów : 51

     
Żadnych blizn, po prostu, hm, te oczy. Niektórych podobno przerażały, szczególnie w momencie, kiedy znikąd zaczynała lecieć z nich krew. I zęby, które do złudzenia przypominały rekinie. Nie żeby mu to przeszkadzało, bo i tak siebie nie widział. Ale i tak uważał siebie za pięknego, hehe. Pomimo tych wszystkich wątpliwości. Dość łatwo było mu sobie coś wmówić.
Nie żebym tak naprawdę nie uważał, że jestem cudowny...
W tej samej chwili nastolatka powiedziała coś o kolorach. Dalszych słów już nie słyszał. Jego oddech przyspieszył, a z oczu znów zaczęła cieknąć krew, tym razem w paru strużkach. Niezbyt szybko, bo lepkie było to cholernie, ale jednak. Jego wyraz pyska wykrzywił się paskudnie.
Wyobraź sobie GRANATOWY i duże, ogromne, BIAŁE kółko na niebie, które świeci.
Gdyby basior miał powieki, najpewniej zacisnąłby je w tej chwili mocno. Zamiast tego, z jego pyska wyrwało się długie, chrapliwe warczenie. Dosłownie chwilę wcześniej odwrócił głowę w inną stronę. Bił się z własnymi myślami.
Jak... CHOLERA JASNA! Głupie kolory, prześladują mnie cały czas. Skąd ja mam, do cholery, je znać?!
Skulił się nieco i napiął mięśnie, zastanawiając się, czy powinien rzucić się w otchłań przepaści, aby nie rozszarpać młodej. I wtedy właśnie dotarł do niego pewnien fakt. Bardzo, bardzo logiczny i prosty fakt, dzięki któremu ten nagły szał zelżał, a nawet zniknął. Może i był psychopatą, ale potrafił myśleć.
Przecież ona nie wie...
Lost odchrząknął krótko, zły na siebie, że mógł zrobić krzywdę istotce, która przecież nieumyślnie powiedziała o tym.
Będę musiał nauczyć się ignorować to wspominanie o... grrr... barwach.
Wilk skulił się nieco bardziej, ale chwilę później rozluźnił. Napięcie wyczuwalne wokół niego uciekło tak nagle, jak się pojawiło.
- Wybacz... - powiedział niepewnie - Nie potrafię sobie wyobrazić, hm, kolorów.
Już pominę fakt, że mówił niezwykle wolno, aby nastolatka dała radę go zrozumieć, gdyż jego głos stawał się coraz bardziej chrapliwy.
- Ślepy od zawsze. - dodał.
Niby nie powinien się denerwować takim faktem jak mówienie o kolorach, ale on to on. Poza tym, ci co kiedyś chcieli mu pomóc, ciągle mu o nich mówili, celowo. Zupełnie, jakby mógł sobie wyobrazić coś, czego nigdy nie widział. To znaczy, coś widział. Ciemność. Podobno jest to kolor czarny. Ciemność jest czarna. Tylko barwę czarną lubił, bo potrafił ją sobie wyobrazić. Z resztą, nawet nie musiał.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Oczy niczym u Hollowa, świecące nieraz na czerwony kolor, wraz z tą otchłanią mroku. Gdybym miała nosić maskę, ubrałabym Mononoke Hime - tej, którą wielbię ponad życie. Mam nawet na awatarze u Lacie, ale to tak na marginesie. Dziewczyna zaczęła myśleć nad tym, jaką by ubrała - dokładnie zaplanowała ją w swoim umyśle i niezwykłej, dziecięcej wyobraźni, o którą dobrze dbała. Aż za dobrze, gdyby dokładniej stwierdzić.
- "Hmm... Zapewne byłaby biała, zrobiona ze srebra. O, z niebieskimi rurami, jeżeli miałabym dodać coś. Wtedy ceniłabym twarz bardzo, podobnie niczym muzykę, by nikt jej nie zobaczył. Może wilk tak samo nie chce ujawnić jej? Może zapłacił za to odpowiednią ceną - wzrokiem?" - zastanowiła się, przez chwilkę zapominając o prawdziwym świecie, a także o przyjacielu.
Gwiazdy nadal śniło na niebie, nie tracąc swojego blasku, no ba - był nawet większy, niż zwykle, jaśniejszy niż kiedykolwiek. Po chwili zauważyła coś niezwykle świecące go bardziej od innych - czyżby to była ta chodzącą po ciemnej warstwie legenda? Zachwyciła się tym widokiem, ale wtedy się nie odezwała. Zdążyła powiedzieć tylko "Wooo, Syr...", gdy spotkany basiora znów zaczął walczyć ze sobą, z czaszki płynęła mu krew, która lała się na podłogę.
Kap, kap...
Po chwili do nastroju została wprowadzona groza, a nastolatka znów dostała gęstej skórki. Wszystko wyczuwa ładnie, jakby została obdarzona jakimś szóstym zmysłem, który raczej miał jej pomagać w komunikacji. Nadal miała uśmiech na pyszczku, jednak prawie całkowicie zanikł. Trochę dziwiło ją zachowanie spotkanego podróżnika w kościstej masce, jednak wiedziała, że on to niechcący robi - jakby nie był sobą. Jiyuu nie chciała źle powiedzieć, myślała, że Lost nie widzi z powodu jakiegoś wydarzenia z przeszłości.
- Przepraszam, nie chciałam spowodować u ciebie napięcia - znów myślała pozytywnie, jednak z jakąś niepewnością, która szybko opuściła jej serduszko. Nie chciała zawracać sobie zarówno głowy jak i serca zbędnymi, niepotrzebnym myślami bądź też dziwnym żalem w jej sercu, które zaczęło bić szybciej, a bpm znacznie się zwiększyło. Po chwili do jej uszu dotarło o tym, że towarzysz nie widzi od początku jego życia. - Wybacz mi, nie wiedziałam o tym. Może zmienimy temat na troszeczkę przyjemniejszy? Dla przykładu - co otrzymałeś w zamian za wzrok? Jesteś może lepszy z czegoś innego? Może jesteś szybszy niż inne wilki? Stwierdzam to oczywiście po twojej budowie ciała. A ja raczej tylko z muzyki i nic więcej, nie umiem zbyt dobrze liczyć, pisać... Zapłaciłam troszeczkę za talent muzyczny, heh...
Nie wiedziała, o czym zacząć rozmawiać - nie chodziło jej o zebranie jak największej ilości informacji, by zaatakować basiora, po prostu jest ciekawa. I chyba tyle.
Bunta
Dorosły

Bunta


Liczba postów : 51

     
Czemu innych tak interesuje cudze życie? Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła. Nie żebym tak myślał, hehe. Tylko ciekawe, jak jej na cokolwiek odpowiem, gdy tak mnie boli gardło... Chyba czas się przestawić na cichszą i wolniejszą mowę, to może coś da się z tym zrobić. Albo spróbuję mówić naturalniejszym głosem. Może to coś da? Coś pomiędzy głośnym a cichym.
Na przeprosiny kiwnął jedynie głową, bo cóż miał więcej zrobić? Nie warto marnować głosu, gdy wystarczy jakiś gest. Za to kolejne pytanie było, cóż... musiał na nie słowami odpowiedzieć. O ile chciał. Chociaż... nie było to jakieś specjalnie, hm, dotkliwe dla niego pytanie.
- Inne zmysły lepsze. - odparł wprost - I trudniejsze życie, myślę.
Chyba, że liczyłoby się do tego radzenie sobie bez potrzeby wzroku. Chociaż... to chyba można byłoby podpisać pod utrudnienia. Nie wiem. Szkoda, że nie znam innego życia, bo mógłbym porównać.
- Nie mam porównania. - dodał jeszcze.
Szkoda gadać, nie życzyłby nikomu utraty wzroku. Chociaż...
Wtedy można by łatwiej zabić.
...
Chyba jeszcze wiele pracy nad sobą go czekała, o ile w jego przypadku w ogóle tak się da. No, przynajmniej odrzucenie natury mordercy, która dawała się jeszcze we znaki.
Zabijanie jest uzależniające. Szkoda.
Ciężko mu się było od tego oderwać, przynajmniej na początku. Ale coś postanowił, prawda? Tak wiele stracił przez to...
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Gdzieś doczytałam, że mówienie cichym głosem bardziej wyniszcza gardło, niżeli krzyczenie. Ach, moja wena jest taka niska, że wystarczy tylko na tą odpiszę oraz następną. I jeszcze psa muszę wziąć na podwórko, jednak postaram się jak najszybciej odpisać. Pomijając to, dziewczyna lekko ziewnęła cichutko, trochę zmęczona, ale nie rozmową, lecz sposobem przybycia tutaj. Albowiem nikt z jej starej watahy nikt w to miejsce nie dotarł. Ojciec brał udział w wojnie, a matka... Pamięta jej zawód (?), była Lekarką i chciała, by dziewczyna odziedziczyła jej zawód, trudny, ale pomocny.
- Coś musiało się stać, że urodziłeś się bez wzroku. Jesteś tym wybranym, tak myślę. Być może bez tego zmysłu lepiej sobie radzisz, niżeli byś go miał - oznajmiła radośnie, merdając ogonkiem.
Ongaku na chwilkę zamknęła oczy, a następnie otworzyła je. Wstrzymała także oddech - serce zaczęło mocniej, szybciej bić. Nie wiem, czy to jej pomoże pokonać jej zmęczenie, ale być może jej stan się troszeczkę polepszy.
Brak weny.
Bunta
Dorosły

Bunta


Liczba postów : 51

     
Bezimienny ziewnął przeciągle, nim zdecydował się na odpowiedź.
Ach, nie powiedziałem jej o tych oczach. Cóż, nie każdy lubi znać takie szczegóły.
Na pysku wilka znów pojawił się ten psychopatyczny, anormalny uśmiech - o ile w ogóle stamtąd zniknął, oczywiście.
- Wydłubano mi je. - sprostował. - Oczy.
W sumie, gdyby zdjąć mu maskę i się przyjrzeć, można by zauważyć krwawą miazgę w miejscu, gdzie kiedyś posiadał ślepia. Takie resztki, teraz już zamienione w strupy, odrobinę sczerniałe na krawędziach. Powiek również nie miał. Zastanowił się też, czy nie dodać innego szczegółu. Jakoś tak, lubił dodawać szczegóły typu torturowanie...
Ale jej chyba tego nie powiem. Poza tym... to złe wspomnienia. Sam nie chcę o tym myśleć. Ten ból fizyczny wydawał się nie kończyć.
I choć fizycznie minął, to na psychice jego pozostało wiele blizn, które pod wpływem delikatnego impulsu potrafiły się, hm, znów otworzyć.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dziewczyna niejednoznacznie spojrzała na basiora, machnając swoim ogonkiem oraz uważnie wysłuchując słów Lost'a, mając na uwadze jego maskę - z kości, jego niewidoczne ślepia, które, jak się okazało - zostały wydłużone w tajemniczy sposób. Waderka nie pozwoliłaby, żeby ktoś jej tak zrobił, jednak to jest po fakcie dokonanym. Znów zaczęła zamiatać podłoże - czy to z nerwów, czy z ciekawości, często to robiła. Po chwili kończyny zaczęła lekko tupać, powodując nieznaczny hałas.
- Poznałeś swoich oprawców? Nadal szukasz na nich jakiejkolwiek zemsty? - zapytała się, mając tylko lekki uśmiech na pysku, albowiem nie uznawała tego, że mszczenie się jest najlepszym rozwiązaniem, wręcz przeciwnie. Potem na barkach musimy nosić tę osobę, mając cały czas grzech w serduszku, które następnie nie może napięcia wytrzymać. Bije jak szalone, niczym młot pneumatyczny, wiertarka udarowa...
Ziewnęła nieznacznie, czując niewielki deszczyk na jej sierści. No tak - dzisiaj czwartek i lekka mżawka. Jej uszko pstryknęło, a łapa zmieniła swoje położenie - zaczęła drętwieć, powodując, że poczuła takie mrówki w niej.
Bunta
Dorosły

Bunta


Liczba postów : 51

     
Bezimienny zastanowił się krótką chwilę, ale pokręcił głową przecząco.
- Nie znam. - odparł poważnie - B-boję się ich.
Mam nadzieję, że wie, jak dużo kosztowało mnie przyznanie się do tego. Nienawidzę o tym mówić. Nienawidzę mojej przyszłości.
Gdyby basior był człowiekiem, najprawdopodobniej zbladłby momentalnie. Ale skoro Jiyuu była miła i szczera, nie powie nikomu. Niech wie, że on nie zamierzał szukać na nich zemsty. To się nie zmieni. Nigdy. I to nie dlatego, że już nie zabijał, ale dlatego, że gdyby ich spotkał - gdyby znów poczuł tę ich obrzydliwą woń - sparaliżowałby go strach.
Wiem o tym. Raz ich szukałem, mam dobrą pamięć do zapachów. Gdy tylko poczułem ten zapach, nie mogłem się poruszyć, a moje serce chciało eksplodować. Co by było, gdybym usłyszał ich głos po raz kolejny? Gdybym ich spotkał... Prędzej oni by mnie wykończyli, niż ja ich.
Pomimo swej natury, Lost potrafił myśleć w miarę logicznie, szczególnie gdy chodziło o popełnianie zbrodni. Czasem rezygnował, gdy wiedział, że nie miałby szans nawet w walce z zaskoczenia.
W końcu, ślepy porywający się na widzącego..
To było dość, hm, szalone. Ale nie z jego perspektywy. Dla niego, to po prostu była zwykła trudność, a takie zawsze się pojawiały. To dlatego jeszcze potrafił zachować logiczne myślenie. Pod tym względem sprawiał pozory normalności, nawet jeśli trochę inaczej widział świat. A może dużo inaczej? Kto go tam wie...
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dziewczyna przez chwilę spojrzała na reakcję towarzysza - jak inaczej miała go nazwać, niżeli nie przyjacielem, osobą godną (według niej) zaufania? Pomijając to, jak traktuje ich znajomość muzyczka, ta ze zrozumieniem kiwnęła głową, widząc to, jak się Lost boi swoich oprawców - także po głosie to wyczytała.
- Przepraszam za to głupie pytanie, Lost... - chwyciła się za swoją puszystą łepetynkę oraz zrobiła pokłon, by go przeprosić. - Wiesz, mnie nigdy się tak nie przydarzyło, ale chyba lepiej nie wiedzieć, jak to jest...
Po kilku minutach na pyszczku młodej osóbki pojawił się ciepły, promienny i być może biały, uśmiech. W atmosferze można wyczuć ciepło jej serca, jakiś optymizm z jej główki, ale też i ciała. Jiyuu spojrzała przez chwilę na zamaskowaną postać, ale... jaka twarz jest za okryciem łba? Tego nie wie oraz wiedzieć nie musi - każdy z nas ma jakieś tajemnice, które wolałby nikomu nie mówić, pomimo tego, że dziewczyna raczej żadnych nie posiadała. Omińmy ten niesforny temat, tak więc skrzypaczka pomachała radośnie ogonkiem, spoglądając cały czas na wilka, jakże tajemniczego, ale także i groźnego (lecz ona o tym nie wie). I chociaż myśl o tym, że ma przed sobą zabójcę, mogłaby ją przestraszyć, ale nie odrzuciłaby spotkanej osoby, gdyż akceptuje nawet najmroczniejszą stronę serca wszystkich istot - nie ma niczego idealnego.
- A czy przed dotarciem tutaj, w miejscu, gdzie kiedyś mieszkałeś, świeciło Słońce? Wiem, że nie widzisz, ale... o, mam! Jest tutaj cieplej, niżeli tam, gdzie się wychowałeś? Z tego, co pamiętam, dosyć długi czas trwało zaćmienie, powodując, że wiele roślin obumarło, temperatura się gwałtownie zmniejszyła! To było dosyć straszne, ale przeminęło to teraz, powodując, że wszystko powróciło do życia.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Dziewczyna ocknęła się, gdy przypomniała sobie, że musi pozwiedzać inne miejsca. Przecież jest nowa w Krainie, musi coś robić! Tak oto przeprosiła towarzysza, dziękując mu za odbytą rozmowę.
- Przepraszam, muszę gdzieś iść! Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. Pamiętaj jednak, że zawsze jestem chętna do rozmowy! Do zobaczenia! - pomachała gestnie łapą, idąc w nieznane.
Bunta
Dorosły

Bunta


Liczba postów : 51

     
Uch... chyba się za bardzo zamyśliłem.
Basior rozejrzał się, ale nie było ani śladu po Jiyuu. No, może prócz woni.
Ach, tak! Przecież mówiła, że musi gdzieś pójść. To... w porządku.
Pysk wilka wykrzywił się w podłej imitacji pogodnego uśmiechu. Nie był zbyt dobry w okazywaniu emocji. Spróbował sobie dokładnie przypomnieć swe położenie; jeszcze nie miał zamiaru tracić życia. Po tej krótkiej chwili ruszył niespiesznie przed siebie, starając się nie tracić szmeru rzeki z pola "słyszenia". Poruszał się cicho, z głową nieco zwieszoną, jak to zwykł czynić. W sumie, przecież tak biegają wilki, swoją prędkością, truchtem. Ciężko się tak zmęczyć.

z t.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Co przywlokło tu małego? Trudno stwierdzić. Może miłość do otwartych przestrzeni, których na krańcu świata nie brakowało?
Bo dla niego to był bez wątpienia kraniec świata. Jego szczenięca świadomość nie ogarniała jeszcze pojęć tak abstrakcyjnych jak dno przepaści, drugi brzeg, lun chociażby teoria, że ziemia jest kulista i nie posiada krańców. Vincent wierzył w to, co zobaczył. A nie zobaczył dna przepaści, to pewne.
Usiadł na brzegu, wytrzeszczając błękitne ślepka i podziwiając groźne piękno przepaści.
Ciekaw był co czeka go w tej Krainie. Cokolwiek to będzie, chciał tego jak najszybciej. Zanim ciekawość go zje całkiem.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Dlaczego niektóre wilki skaczą w dół? Dlaczego się zabijają, jeżeli stracą swoją najbliższą osobę? Jeżeli mam być szczerą osobą, takie pytania nurtowały co chwilkę główkę nadchodzącego tutaj małego samczyka. Wspinaczka dała mu wiele to zrozumienia, że nie jest np. małpą, lecz niskim wilkiem, który raczej już nie urośnie. Ubrany w swój strój Zuki dotarł do tego miejsca, które wywarło na nim ogromne wrażenie, jednak wyczuł zapach jakiegoś nieznajomego. W sumie - zobaczył tego "ktosia", jednak natychmiastowo schował się gdzieś ponownie w krzaki (albo za skałami, obrazek mi się nie ładuje), myśląc cały czas nad tym, jakiego ma pecha. Chociaż... nie! Nie ma pecha! Przecież to jest szczeniak! Pobawiliby się i w ogóle - właśnie w tej chwili odezwała się dziecinna strona białego wilczka, który jak najszybciej chciał poznać obecnego tutaj basiorka. Czyż to nie jest wspaniałe? Wreszcie spotka kogoś, kto jest tak samo niski, jak on! Jego serce zaczęło bić szybciej i szybciej, jakby nie miało zamiaru przestać przyspieszać. W jego torbie nie znalazło się nic, co posłużyłoby do jedzenia, albowiem jęzor Księżyca już błagał i prosił na kolanach o kolejną porcję przepysznej czekolady lub innych słodyczy. Teraz nie miał się raczej czego obawiać, zatem ściągnął kaptur z łba, czekając na chwilę, gdy nieznajomy go zauważy. Ki usiadł swoim tyłkiem na ziemi, machając niczym wiatraczek swoim ogonkiem.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent zastrzygł uszkami. Odwrócił się, patrząc na wilczka. Zamerdał radośnie ogonkiem.
- Cześć! Pobawimy się?
Zrobił parę kroków w przód, w kierunku nowego kolegi. Miał ciekawy płaszczyk, taki niebieski i płaszczykowaty! Dlaczego wilczek go nosił? Było mu zimno? W tej Krainie futerko nie wystarczy?
Ostrożnie obwąchał brzeg stroju.
- Ładny. Wygląda na ciepły. - zawyrokował, sadzając swe szanowne cztery litery na ziemi. Uśmiechnął się przy tym tak, że kąciki pyszczka niemalże spotkały się po drugiej stronie jego głowy.
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Przepraszam, ale piszę z konta Ignisei, bo jestem na tablecie, który bardzo powoli działa.

Wystarczyło dosłownie kilka sekund, by obecny tutaj Zuki podniósł swoją pupę do góry, machając przy okazji swoim puszystym ogonkiem. Dawno się z kimś nie bawił oraz czuł samotność, dlaczego więc nie ma zapomnieć o swoich smutkach i złościach? Oczywiście zastanawiała go cały czas oferta Kankami, jednak jeszcze nie zna ostatecznego wyniku. Nie wie, czy brać udział w tej wyprawie... Ale co tam, raz kozie śmierć! Przy okazji zaszczekał, wydając na zewnątrz cały swój entuzjazm tym niesamowitym według niego spotkaniem. Czy jest coś lepszego od spotkania rówieśnika? Chyba nie!
- Chętnie! - odezwał się swoim nieco piskliwym głosem, a następnie uspokoił się troszeczkę. Oczywiście jego uwadze nie przeszło to, iż nieznajomy zainteresował się niebieskim płaszczem, który był honorowym znakiem młodego. Po obwąchaniu przez strasznie podobnego do niego wilka, ten sam ruszył nosek, by poznać zapach białego wilka.
- No ba, on jest zawsze mięciutki i cieplutki! - odezwał się dosyć głośno, aż echo odbiło się od ścian w przepaści. - Jesteś strasznie podobny do mnie! Ten sam kolor oczu, futra... Wygląda to tak, jakbyś był moim bratem bliźniakiem!
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent podskoczył niczym puszysta kulka na sprężynkach.
- Jeeeeej! Będziesz moim bratem? - zapytał. Radość w jego głosie była bardzo widoczna - stał się od tego piskliwy i głośniejszy, dużo głośniejszy.
Zaczął podskakiwać wokół nowego kolegi. Kto nie skacze, ten z Kaczyńskim! XD Wywijał przy tym ogonkiem jakby stanowił on niezależną część jego ciała, posiadającą własny mózg i niespożyte siły życiowe. Poszczekiwał przy tym z entuzjazmem.
Będzie miał brata! Będzie miał brata! Ale fajnie!
Ignisea
Dorosły

Ignisea


Liczba postów : 299

     
Ale ze mnie leń, no baa, nawet nie ćwiczę jutro na wychowaniu fizycznym. Który to już tydzień, że mnie omija obowiązkowa lekcja ruchu? Chyba drugi lub trzeci, ale to nie jest moja wina! Są siły wyższe, jest moje lenistwo, jest moje zapominanie stroju. Jednak w chwili, gdy chciałam ćwiczyć, nauczyciel posłał nas na trybuny, bo był jakiś meczyk w piłkę siatkową. To nie jest fair!
A co mi do tego. Pozostaje mi cieszyć się radością z Zukim, a jest ona obecnie mega-ogromna!
- Będziemy braciszkami, yeeeeeeeeeeeeeeeey! - powiedział z takim entuzjazmem, nie mogąc powstrzymać się od skakania do góryyyyy i na dóóół! Jego ogon także machał, a uszki stanęły niczym słup soli. Może są jednak plusy wiecznej młodości? Ach, to jest niesamowite! Nie starzeć się i w ogóle! Marzenie każdego dorosłego! Jednak marzeniem każdego dzieciaka jest być dorosłym i dużym, i silnym wilkiem! Będą obydwaj rodzeństwem! Szkoda tylko, że obecny tutaj Ki nie urośnie, fajnie by było, gdyby razem byli dzieciakami!
- Jak się nazywasz? Ja mam na imię Księżyc! Mówią też na mnie Ki! - odezwał się radośnie, a jego ogon machał niczym wiatraczek od motorówki. Czyżby ten także wykazywał chęć samowoli i uwolnienia się od właściciela? Wystarczyło dosłownie kilka sekund, by Zuki wyobraził sobie sytuację, gdy mówi spotkanemu koledze, ile ma dokładnie lat. Czy to nie jest troszeczkę dziwnie, iż tak stary typ zadaje się z dzieciakiem? Jednak to nie nurtowało głowy białego wilczka.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Choć wydawałoby się to niemożliwe, mały zaczął skakać jeszcze wyżej.
- Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeejjjjjjjj! - wtórował nowemu bratu z entuzjazmem.
Przerwał tylko na moment, by zaczerpnąć powietrza. A zaraz potem...
- Iterazjużzawszebędziemyrazem,będziemysiębawić,jestemVincent,będziemyjeśćpizzę,acotojestpizza,taksięcieszężemambrata!!!!
Jest to zapis fonetyczny. W rzeczywistości chodziło o "I teraz już zawsze będziemy razem! Będziemy się bawić! Jestem Vincent. Będziemy jeść pizzę. A co to jest pizza? Tak się cieszę, że mam brata!"
Zamachał ogonkiem ponownie, po czym zastrzygł uszami. Otworzył pyszczek, szykując się na kolejną falę słowotoku.
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Mogło się zdawać, że ta radość nigdy nie zniknie, jednak należało też po części zachować ostrożność, co nie? Przecież żaden z userów nie chce, by jeden z braciszków umarł, spadając w dam dół tej dziwnej przepaści, jednak niezwykle ekscytującej. Wiatr lekko zawiał w futerko Ki, układając włosy na głowie dosyć śmiesznie. Wystarczyło, by Zuki usłyszał słowo "pizza", co spowodowało jeszcze jego większa ciekawość i radość.
- GDZIE JEST PIZZA? MASZ TU PIZZĘ? DAJ MI, daj! - jego typowa reakcja po braku tego niezdrowego jedzenia. Nie jadł tego od dosyć dawna, miał z tym do czynienia w typowych barach, a co najważniejsze - lubił tą z serem! Kto jej nie lubi? Pyszna, doprawiona, dosyć tłusta, ale dobra! Mogłoby się zdawać, że ogon młodego zaraz odpadnie pod wpływem ciągłego wirowania niczym blender ("Will it blend?" xD), jednak tak się nie działo! Czyżby wieczny dzieciak pobił rekord Guinnessa?! NIEMOŻLIWE! A jednak! Promienie Słońca powoli znikały z nieba, pokrywając zapewne całą Krainę mrokiem, co spowodowało niewielkie ciarki u Księżyca, ale ten starał się udawać największego i najtwardszego twardziela ze wszystkich.
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Vincent potrząsnął łebkiem lekko, na moment przestając skakać.
- Nie mam. Myślałem że ty masz pizzę.
Nie miał pojęcia czym jest pizza. Ale bardzo chciał jej skosztować. Brzmiała jak coś pysznego! Poza tym reakcja nowego braciszka wyraźnie pokazywała, że pizza to istne Samo Dobro.
Zaraz jednak nad łebkiem malca rozbłysła metaforyczna żarówka.
- Chodź, wyruszymy na przygodę, po chwałę, po sławę, po pizzę!
Znów zaczął skakać energicznie.

/bez kolorków - fon
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Mój telefon, na którym dobrze mi się pisało, padł. Sama go zepsułam, niestety. Problem polega na tym, iż Kreator Konfiguracji prosi o Google Play, które niestety usunęłam wraz z innymi programami. Próbowałam wgrać na nowo system, jednak się nie da, ponieważ system nie może znaleźć odpowiednich sterowników. Obecnie piszę z mojej starej Nokii, co jest dla mnie udręką. Mam nadzieję, że zrozumiesz moją głupią sytuację :D.
Powracając jednak do tego, co tutaj się dzieje - mały skakał i skakał, aż do zmęczenia, gdy dostał troszeczkę mocniejszej zadyszki. Zaśmiał się więc radośnie, patrząc na księżyc, który odkrywał swoje prawdziwe piękno i blask, chociaż nie był on własny. Gwiazdy zaświeciły na niebie, gdzieś niedaleko huczała sowa, która szukała jakiejś zdobyczy, która byłaby dla niej kolacją. Czyżby stawało się powoli coraz niebezpieczniej?
- To musimy po nią iść, bracie! - oznajmił radośnie oraz wykonał pozę jakiegoś sławnego rycerza. Czemu by nie wziąć udziału w tej ekscytującej wyprawie i przy okazji zdobyć pizzę? - Tak! Dla sławy, dla chwały, dla honoru, a co najważniejsze: dla pizzy! Ten, kto jej posmakuje, pokocha ją! Pyszne ciasto, sporo dodatków, przeróżne sosy, dosłownie wszystko, co lubisz!
Ki zaśmiał się głośno, chwytając dwa pobliskie patyki, jeden był krótszy, drugi dłuższy. Wiadomo przecie, że starszy weźmie a'la sztylet, a bratu da dłuższy.
- Trzymaj, oto twoja broń! Musimy odzyskać pizzę!
Vincent
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik
Dorosły Przedsiębiorca, Przewodnik

Vincent


Male Liczba postów : 369

     
Jasne, rozumiem. A Linuxy próbowałaś instalować? Może na nich zadziała? Dobry Linux nie jest zUyy. Chociaż ja osobiście korzystam z Microsoft Lumia. Z niej też się dobrze pisze. I jest pomarańczowa ^^
Vincent podskakiwał jak na sprężynkach. Długo jeszcze potrwa, zanim straci energię i będzie zmuszony się zatrzymać. Na śmiech brata zareagował, również śmiejąc się serdecznie.
Niebezpieczeństwo? Jakie niebezpieczeństwo? On był Wielce Odważny i Niezwyciężony! Jemu sowy nie straszne! A że wyraźnie się wzdrygnął? Złudzenie optyczne! W końcu co mogło przestraszyć takiego dzielnego rycerza?
Złapał patyk i zaczął nim wymachiwać. Już się widział w srebrnej zbroi, walczącego ze smokami i potworami. I ratującego piękne wilczyce, bo jakżeby inaczej?
- Ruszajmy! - zawołał - Za pizzę!
Popędził prosto przed siebie, nie mając pojęcia gdzie biegnie. Po prostu biegł, a reszta rozwiąże się sama. Za pizzę!
Tsuki
Wieczny Dzieciak

Tsuki


Male Liczba postów : 303

     
Mam na moim laptopie jeden z nich, korzystam z niego na co dzień. Jeden z trudniejszych (według niemal wszystkich) do ogarnięcia Linux, zwie się Arch. Jak dla mnie instalacja jest niezwykle łatwa, obecnie na maszynie wirtualnej miałam problem z instalacją za pomocą GUI Kali Linux'a xD. Próbowałam wielu modułów, które zainstalowałam, lecz nic to nie dało - wszystko nadal pluje błędami, że nie może połączyć się za pomocą MTP, co mnie troszeczkę wkurza. Mimo to bardziej wolę moją Nokię, bo jest strasznie wytrzymała - kilka razy upadła na podłogę i nic się jej nie stało, co jest miłym zaskoczeniem :).
Jednak co się będę o tym rozpisywać, skoro tutaj tak wiele dobrego się dzieje! Czyżby Zuki znalazł swojego brata? Czyli nie będzie sam? A co najważniejsze - odzyska swoją ukochaną pizzę, której jednak nie da na pierwsze miejsce ze względu na słodką czekoladę? Chociaż nigdy nie ma jej dość! I pomyśleć, że się gdzieś obżera ciasteczkami i pomarańczowym sokiem!
Chociaż Księżyc jest już według wieku dorosły, nadal daleko mu do tego tytułu, przynajmniej by z tego powodu, iż trzymał w swojej rączce jakiś krótki kijek, który widział oczywiście jako ostry, niezwyciężony (lecz złamany) sztylet Meliodasa (nie ma to jak Nanatsu no Taizai), którego rękojeść jest zdobiona smoczymi łuskami. Aż mi ciarki przeszły po plecach!
- No ba! - powiedział i przy okazji pobiegł za Vincentem, nie mogąc powstrzymać swojego wewnętrznego entuzjazmu. Wreszcie znalazł kogoś do zabawy, jeeeeej! Czyż to nie jest wspaniałe przeżyć niezwykłą historię, ratując pizzę z zamku lub czegoś innego?
Sponsored content