Przepaść

aria era

aria era


Female Liczba postów : 9

     
Era spojrzała na fioletową waderę. Zdziwił ją jej wesoły ton. Nie pamiętała kiedy ostatnio się śmiała. Nie zamierzała jednak odejść tak po prostu. Czuła pewną satysfakcję z tego spotkania.
-Cześć-odpowiedziała Aria niepewnym tonem i spojrzała na drugą wilczycę stojącą na skraju urwiska.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Arya wzięła głęboko wdech, by opanować panikę, trudno się dziwić, że ją miała w końcu stała nad skrajem przepaść. Odeszła więc parę kroków od niego i z nieśmiałym uśmiechem spojrzała na wilczyce. Może jednak wcale nie miały złych zamiarów?
- Hej... Jestem Arya Aemon, a wy?- Dodała po chwili. Patrzyła to na jedną wilczycę to na drugą. Znowu łapką poprawiła chustę, by wiatr kolejny raz jej nie przesunął. Nastawiła uszy wyczekując odpowiedzi.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Czyli nie jest chyba tragicznie... no cóż, jedna się odezwała to chyba trzeba zachować również jakąś tam kulturę co nie? Powiedzieć byle co a potem niech się dzieje co się chce.
-Diana. - powiedziała uśmiechając się szeroko.
Nie wiedzieć czemu.. ale ona jakoś tak zareagowała wesoło. Wpierw trzeba jedynie pamiętać o uprzejmości i o opanowaniu się.. chwila, przecież ona tak nie potrafi. Podeszła trochę bliżej do Aryi. Nie komentowała chusty, bo to w końcu nie jej sprawa. Jedni mają strój inni flaszkę w łapie albo broń, jak kto w końcu woli co nie?
Usiadła naprzeciwko jednej z wader i czekała na cokolwiek.. może któraś coś zarzuci.. jakiś temat albo coś?

/brak weny/
aria era

aria era


Female Liczba postów : 9

     
Aria spojrzała na obie wadery. One się przedstawiły więc chyba wypada zrobić to samo.
-Jestem Aria Era- powiedziała nieśmiało.
Wokoło zapadła krępująca cisza. Era czekała aż ktoś coś powie. W końcu postanowiła zrobić to sama.
-Nie chce być wścibska, ale czy mogę wiedzieć co was tutaj sprowadza- odezwała się cicho i popatrzyła wilczycą prosto w oczy.
Zdziwiona szybko odwróciła wzrok. Te oczy... Aria miała dziwne wrażenie, że przypominają jej o domu, matce i... Nie, to nie możliwe! Szybko odrzuciła od siebie tę myśl.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Dobra czyli wszyscy znamy już swoje imiona... Co teraz? Aryi wyjątkowo zabrakło jakichkolwiek tematów, ale naszczęście biała wilczyca się odezwała.
-Słyszałam, że są tu piękne widoki więc chciałam to sprawdzić- Odparła troszkę obojętnie. Wskazała śnieżną łapka na rozciągający się krajobraz.
-A was?- Zapytała po chwili. Wyjątkowo większa część niepokoju ulotniła się z niej i zastąpiła ją głównie ciekawość.

b.w
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Wadera była lekko zdziwiona. Nie sądziła aby ktoś przybył w takie miejsce tylko dla widoków. Coś jest tutaj grane a ona nie powinna być częścią tego całego spotkania. Może one po prostu chciały we dwie pogadać a Diana im przeszkadzała?
-Totalnym przypadkiem tutaj trafiłam, a co? - rzuciła beznamiętnie. Nie dało się usłyszeć i zinterpretować dokładnie jej głosu.
Była gotowa jedynie stanąć i czekać na to co się wydarzy.
Wszystko jednak wskazywało na to, że poza ewentualnym zrzuceniem wadery w przepaść.. nic się ciekawego nie stanie.
Siedziała i obserwowała obie istotki. Czekała na cokolwiek.

/wybaczcie, ale totalny brak weny dzisiaj ;-;/
aria era

aria era


Female Liczba postów : 9

     
No dobra powoli zaczyna się robić nudno. Niech ktoś rzuci jakiś temat bo taka cisza jest niezręczna. Trzy wilczyce siedzą na przeciwko i się na siebie gapią. Rozmowa też się jakoś nie klei. Aria rozważała już nawet wycofanie się do lasu, ale oczy tych wilczyc...Era miała wrażenie że je od dawna zna, choć widzą się przecież po raz pierwszy.
Nie... Ta cisza była nie do wytrzymania.
-Muszę je jakoś zagadać-pomyślała Aria.
Spojrzała na Dianę a potem na Ayrę.
-Czy my się już kiedyś nie spotkałyśmy?- Nie mogła inaczej. Musiała zadać to pytanie.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Oh myślę, że Aryi wcale, by się nie spodobało zostać zrzuconym w przepaść...(XD) Wilczyca także się zaczęła zastanawiać czy przypadkiem nie powinna wycofać się z rozmowy i w ogóle zniknąć... Zmieszała się lekko i jej uszy lekko drgnęły. Przyjrzała się przypadkiem wilczycą, ale za żadne skarby nie mogła sobie przypomnieć skąd, by się mogły znać. W końcu w krainie jest od niedawna i wcale nie rozmawiała z tyloma wilkami jak, by się wydawało... W przeszłości natomiast raczej nie była skora do rozmów.
-Chyba nie... Ale nie jestem tego pewna... Może gdzieś poza krainą?- zapytała nieśmiało.

/ i znowu brak weny/

Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
/Jakoś mi posta usuwa cały czas, ostatnia próba!/

Diana nie wiedziała co tutaj się znowu dzieje. Raz mówią jej, że wiele się może zmienić, innym razem iż to wszystko nie ma sensu.. na samym końcu wszyscy wspominają jej, jaka to była zła... a teraz nagle o spotkanie się ktoś pyta? A fakt, to było do drugiej wadery, bo w końcu nikt nie chciał z nią gadać. Wewnątrz cały czas była smutna... ale nie da po sobie tego poznać jeszcze.
-Na pewno nie w Rosji bo bym was natychmiast poznała. Hmm... może na obrzeżach gdzieś? Pamiętam jak się z kimś widziałam a potem dostałam w łeb i do dzisiaj nie pamiętam tamtego dnia. - powiedziała próbując się uśmiechnąć głupio.
Potem nagle skapnęła się, że znowu się wygadała i od razu strzeliła facepalma. Siedziała cicho i patrzyła się na swoje łapy. Idiotka...
aria era

aria era


Female Liczba postów : 9

     
Okej...Diana dostała w łeb.
Aria nie spodziewała się że rozmowa tak tak się potoczy. Po co fioletowa wilczyca o tym wspominała? Teraz Era była już pewna że rozmowy nie da się uratować. Arya wpatrywała się w las, a Diana w swoje łapy.
-Super...- pomyślała Aria.
Obie wilczyce na nią popatrzyły. Wtedy zdała sobie sprawę, że powiedziała to głośno. Speszona opuściła wzrok. Mogła tylko mieć nadzieje, że nie uznają jej za gbura.
Marano
Latający Lekarz



Female Liczba postów : 803
Wiek : 22
Skąd : Severynia

     
Wybaczcie, miłe panie, ale przypadło na was! Przed wredną Panną MG nie ma ucieczki!

Na niebie pojawiły się ciemne chmury, których niestety nie dało się dostrzec w tychże ciemnościach. Niby przypominały z deczka burzowe, ale te od piorunów pobłyskiwałyby już z daleka. Te natomiast zachowywały się, jakby zamierzały przez chwilę zostać w ukryciu, by po kilku sekundach ciszy zaatakować znienacka niczym lew skaczący na spokojnie pasącą się gazelę. Rozległ się dość głośny huk, przypominający po części trzask pękającego wpół drzewa. Potem cisza. Zdawać by się mogło, że trwa wieczność, gdy tymczasem upłynęło z dwadzieścia sekund. I w jednym momencie na ziemię opadły wielkie krople... krwi. Krew padała z nieba niczym deszcz. Barwiła wyschniętą trawę na ciemnoczerwony kolor; przypominała ona teraz wino. Opady były obfite. Warto też dodać, że futra Diany, Aryi Aemon i Arii Ery także przesiąknęły szkarłatną cieczą. Zapach unoszący się wokół mógł wywoływać mdłości. Kolejna plaga spadła na Krainę! Jak nie zmutowane kruki roznoszące śmiertelną wręcz chorobę, to deszcz krwi!
Pozostało mi już tylko życzyć dobrej zabawy naszej trójeczce szczęściar!
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
Diana chciała jedynie paść ze śmiechu. Co ją obchodziło takie coś co się właśnie wydarzyło? Ta Kraina i tak jest nienormalna i to jedynie ją utwierdza w tym zdaniu.
-No to kapitalnie... - powiedziała marszcząc brwi i patrząc na swoje futro.
To nie było fajne ani ciekawe a jedynie głupie.. no cóż, mówi się pech i tyle.
Wstała i się przeciągnęła. To chyba byłaby głupota aby zostawać tutaj przy takim czymś. Ona daje sobie z 5 miesięcy i znika z tego dziwnego terenu, ponieważ to nie ma sensu kiedy jedno takie miejsce jest wiecznie ciemne i niemiłe.
Więc co teraz?
Może cała trójka powinna coś zrobić, albo coś? A to już nie zależy od niej.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
No nie znowu... Jęknęła w myślach. No, ale nigdy nie jest za późno na niespodziewaną metamorfozę. Spojrzała na swoją białą sierść, która szybko zmieniła barwę na kolor jej własnej chusty.
-Muszę chyba dodać kolejne dziwne zjawisko do mojej listy...- mruknęłam. Ten przedziwny deszcz nie zrobił na niej wielkiego wrażenia. Znowu wrócił jej ten paskudny humor.
b.w
aria era

aria era


Female Liczba postów : 9

     
No dobra...Ten deszcz krwi niemal ją ucieszył. Niby ma teraz czerwone futro ale w końcu zawsze chciała zobaczyć jak wygląda w czerwieni. Najważniejsze że przerwało to tę niezręczną sytuacje. Ale teraz znowu się zaczyna...Nikt nic nie mówi!
-Chyba już pójdę- odezwała się - i tak za długo tu stoję.
Już nic jej nie obchodziło. Nieważne były te głupie myśli które przychodziły jej do głowy gdy patrzyła na oczy wilczyc. Chciała się tylko jak najszybciej ulotnić.
Diana
Dorosły

Diana


Female Liczba postów : 352

     
No dobra, to nie ma już najmniejszego sensu skoro tyle to trwa.
- Ta, coś się dzieje i nagle wszyscy się rozchodzą. Dobra, żegnam. Ja też spadam, bo trzeba się w końcu pozbyć tej krwi. - powiedziała i zwyczajnie tak jak na nią przystało odeszła w hen daleko. Jak najdalej od tej dwójki, bo jak widać jedna nie chciała w ogóle gadać a druga co jakiś czas tam coś wtrąciła. Diana nie jest w końcu od tego żeby wymyślać tematy.
Wstała i ruszyła z swoim zadkiem ku księżycowi.
Nie było słońca, więc no cóż.
Krótko, bo to nie ma najmniejszego sensu.

ZT.
Arya Aemon
Latający Wilk

Arya Aemon


Female Liczba postów : 256
Wiek : 22
Skąd : A boja wiem?

     
Arya kiwnęła głową i odprowadziła wilczycę wzrokiem. Zakłopotana położyła jedną łapę na pysku i zastanawiała się co zrobić. Po dość dłuższej chwili dźwignęła swój wielki tyłek i spojrzała na drugą waderę.
-Ja... Przepraszam, a-ale chyba też już pójdę...- Powiedziała cicho i szybkim krokiem weszła między krzaki i próbowała jak najszybciej się oddalić.
Z.T
Rapish
Dorosły

Rapish


Female Liczba postów : 61

     
Kilka dni po trzech waderach zjawiła się tu Rapish. Deszcz krwi zapewne dawno temu minął, choć wciąż jeszcze czuła krew. Nie oznaczało to wcale, że po tym zapachu dotarła; szła wzdłuż rzeki, chcąc trafić po prostu gdziekolwiek, byleby znaleźć kogoś do pogadania. Humor miała dobry, toteż i samotność nieco doskwierała. Energicznym krokiem podążała za wodą, aż w końcu usłyszała szum wodospadu, gdzieś daleko w dole. Po niedługiej chwili i szalonym biegu trafiła nad przepaść. Spojrzała w dół; gwiazdy i księżyć wysoko na niebie umożliwiały jej, dzięki swemu znikomemu - ale zawsze coś! - światłu, zobaczyć jezioro gdzieś w dole, albo rzekę, czy Bóg wie co. No ale wodospad... ;-; Waderę zamurowało. Cofnęła się, aby - z wrażenia, oczywiście - nie spaść i rozejrzała. No, teren ładny, tylko trochę pustawo. Usiadła, chcąc jeszcze chwilę odpocząć. Biegła szybko, bardzo szybko, by jak najszybciej trafić tutaj. Poza tym, chciała uszy nacieszyć tym przyjemnym szumem - zawsze chciała zobaczyć i usłyszeć coś takiego, ale nigdy nie miała szczęścia trafić w miejsce, gdzie woda w ogóle spadała z większej wysokości niż kilka, kilkadziesiąt centrymetrów.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Powroty są czasem cięższe niż odejścia, a on miał to nieszczęście, że musiał wracać. Powrót był w porządku, wadziło mu to, co zaszło przed nim - odejście. Że też musiał odejść. Że też miał taki głupi pomysł. Że też nikt go nie powstrzymał. Że też nikt nie bił w porę w pysk. Do licha. I co teraz? Trzeba będzie przyjąć wszystkie nieprzyjemności na klatę, wziąć tonowy krzyż pokuty na plecy, mało tego, trzeba będzie to uczynić bez zbyt głośnego marudzenia, tym samym naznaczając, iże to rzecz słuszna, zrozumiana przez pokaranego.
Tylko z tyłu głowy czaiła się myśl, że... któż śmiałby o tym myśleć... że nie będzie... tak źle? Istnieje, zawsze istnieje ta malutka, prawie niewidoczna nadzieja na ciepłe powitanie, na przyjęcie godne bohatera, weterana albo Odysa. Sęk w tym, iż do chwały starożytnego tułacza jeszcze nie dorósł, o ile w ogóle temu herosowi do pięt sięga. Ach, i cóż. Przyjdzie to przyjdzie. Zniesiemy.
Trzecie, na co miejsce było w jego sercu, najlepsze: radość. Nie tak daleko, choć też nie tak blisko powierzchni, w jego pyszczku ukryta była chęć uśmiechu. Powroty są trudne. Tym niemniej jest jakiś powód, dla którego się zawraca i gna za siebie z zapartym tchem niczym w nieznane. Yumi. Taimi. Wracam! Dlatego gotów był kłaniać się drzewom, które z pewnością były tu dłużej od niego, a więc i kiedy tu żył, i kiedy odchodził, i stoją dalej, kiedy wraca, nieszczególnie zmienione. Wdzięczny był im za tę stałość. Cóż, że wilki od drzew stokrotnie delikatniejsze? Wracał w krainę, którą znał. Nie dzieliło go tak wiele lat. Wraca, by nie odchodzić.
Krainę znał. Lecz szybko przekonał się, iż nie każdą z jej dróg; niedługo zajęło mu odkrycie, że podąża w kierunku, o którym nie wie nic, który może go zaskoczyć. Przystanął, chwytając nozdrzami wiatr, by zefir dał mu jakąkolwiek poszlakę, zerkał, poruszał nawet pyskiem, aby znać smak powietrza - bo dlań to zjawisko istniało, wbrew przekonaniom innych. W tym temacie wiedział swoje. Tu jego podniebienie inaczej mówiło mu o smaku. Tu spowijająca krainę ciemność była nietypowa, mniej straszna sama w sobie. Natomiast przerażało go, że mogła zmienić świat jego dzieciństwa. Zmiany. Litości, bez zmian.
A jeśli to nie jest to samo? Jeśli zbłądził lub zwyczajnie nie miał czego szukać?
Pociągając nosem, zaklinał siły natury z całej siły swoich myśli, próbując tej sile ufać. W końcu, bezsilny nieco i trochę mały w stosunku do całego świata, co teraz wyjątkowo dawało mu się we znaki, pociągnął nosem po raz ostatni, najgłębiej, zapełnił płuca powietrzem i podźwignął łeb w stronę nieba. To samo. Świat nie rzeka, by wszystko miało znikać, dawać jedną jedyną szansę zanurzenia się w ten sam nurt. Uniósł lewą przednią łapę podczas rozglądania się wkoło, poruszył koniuszkami palców z zamiarem rozbudzania ospałej krzepkości swego cielska. Wreszcie godne wyprawy wojennej przygotowania doprowadziły go do porządnego przeciągnięcia się, aż parędziesiąt kości szkieletu trzasnęło zgodnie. Potem zatoczył głową okrąg - nie wolno przecie pominąć karku. Głowa też musi pracować, nieprawdaż? Nie zapobiegło to wewnętrznym skurczom, co od pewnego czasu męczyły jego żołądek, zaświadczając mu przed nim samym, że nerwy mają nad nim całkiem sporą władzę. Och, słaby Noishu. Uśmiechnął się - i to autentycznie, bowiem odrobina samokrytyki nie wywoływała u niego reakcji obronnej w postaci zasłaniania się ani nie przyciągała niby magnez cynizmu. Nieszkodliwa dla niego jak mało co.
Przeszedłszy kolejny kawałek swej bezcelowej poniekąd trasy, pochylił głowę ku ziemi, a z tej nowej perspektywy lustrował osobę. Samica. Nieznana. No, mogą się poddać. Nie wygląda to źle.
Powinien ino pokazać się w świetle prawego obywatela, pozytywnego charakteru (czy zresztą nie było takowego szczęśliwym posiadaczem?) i będzie grało bez zgrzytów, tak jak to bywa zawsze.
- Witaj, witaj - zarzucił pogodnym tonem; ani chmurki na horyzoncie. - Jam Noish, a ty? Nowa w okolicy? Tutejsza? Jak leci? - Kiwnął jej do kompletu łebkiem. Czemu skąpić przyjaznych sygnałów? Cóż one kosztują? A ileż dają.
Rapish
Dorosły

Rapish


Female Liczba postów : 61

     
Nim wilk w ogóle pojawił się w tym miejscu, Rapish próbowała poruszyć jednym ze skrzydeł. Jeśli chodziło o drugie, to trwało unieruchomione, gdyż złamało się, nie tak dawno temu; tak właściwie, to złamane ponownie, bo wcześniej krzywo się zrosło. Wadera westchnęła cicho, zastanawiając się, gdzież to zniknął Hyuu, który zawsze tak ją męczył. Zupełnie jakby nigdy go nie było; nie czuła, aby ktokolwiek próbował czytać jej myśli. Ale wiedziała, że wciąż istniał, po prostu nie miał ochoty z nią gadać. Może kontaktował się z innymi duchami, albo rozmyslał? Kto wie, kto wie...
W pewnym momencie snucia domysłów na temat ducha, ktoś zagadał do niej. Odwróciła się, poprzez wszechogarniającą ciemnośc próbując przyjrzeć się nieznajomemu. Wstała i zbliżyła się doń na odległość dwóch metrów, siadając po tym.
- Witaj. - odparła, uśmiechając się radośnie, że w końcu ktoś zawitał w ten kąt krainy. - Jestem Rapish.
Tak naprawdę, nie spodziewała się tu nikogo i już planowała iść. Szczęście, że wreszcie pojawił się Noish; inaczej musiałaby znów ruszyć w wędrówkę, a mogłoby zająć znalezienie innego miejsca, do którego uczęszczałyby wilki. A może nie? Z resztą, kto o to dba?! Ważne jest tu i teraz!
- Jestem tu od zaledwie kilku dni, może dwóch, może trzech. Póki co powodzi mi się nie najgorzej, dziękuję. - Jej ogon poruszał się w przyjaznym geście - merdanie, wbrew pozorom, nie było odruchem psim, w końcu te istoty musiały je po kimś odziedziczyć, nie? - A ty jesteś nowy, czy może tutejszy?
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Niczym ponad blagę byłoby stwierdzić, że krążyła nad nim jakoś wyjątkowo gęsta chmura smutku - przecież to on mógł tytułować się władcą losu, nie zaś los jego, dlatego niewiele szkodziła mu jakakolwiek życiowa zawierucha - acz tkwi nie takie małe ziarnko prawdy w idei o pozytywnym wpływie Rapish na tegoż samczyka. W największej mierze zadowoliła jego poczucie kobiecej estetyki, no, ale tsii, to kompletnie inna bajka.
- Rapish. Uwierz mi, zapamiętam do końca świata i jeszcze dalej. - Pierw przywołał uśmiech, potem skwapliwie zabrał się za jego poszerzanie, by zmieścić w nim mrowie wesołości. Rapish. Z przyjemnością przywiązał nowe miano do nowego pyszczka; pyszczek poza tym chętnie porównał z kilkoma innymi mordeńkami poznanymi w przeszłości, a skończyło się to tym, że z podziwem zauważył, iże to facjata wyjątkowej urody. No, no. Co prawda na ten temat nie chciał zbaczać, ale nowo poznana wadera dostawała w jego myślach notę nawet wyższą niż Ta-Której-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać-Pod-Groźbą-Mąk-Piekielnych. Niestety, on wymówił w duchu, w pierwszej bezmyślności, co wywołało u niego chęć splunięcia siarczyście. Powstrzymał się tylko w obawie, że może tym samce podsunąć supozycję, że jest wariatem, a na pewno nieco zniesmaczyć. A gentlemanowi nie bardzo wypada to drugie, tego pierwszego zasie wolał unikać z pobudek osobistych. Zamiast tego zdecydował się na niewinne puszczenie oczka, przy czym minionej, dla niego nieomal umarłej, pannie X. poświęcił tylko cichutkie, smętne westchnięcie - na więcej uwagi nie zasłużyła, niechby nie śmiała sobie myśleć, że coś warta, takich wskazówek jej nie da. Jeden czyn z drugim odrobinę się gryzły, jednak smętne wzdychanie przychodzi z napadami smutku i jest równie ciężkie to przezwyciężenie, co ziewanie towarzyszące niezwykłych rozmiarów nudzie. Tak to w każdym razie wygląda, kiedy mówimy o Noishu. Trochę w nim jest z romantyka, no nie?
- Proszę cię bardzo. Mówisz, że kilka dni. A wiesz co? Dla mnie to brzmi bardzo obiecująco. Bywałem tu... no, niemało czasu, teraz z przyjemnością wracam w krainę dzieciństwa. Jednak owa kraina trochę się pozmieniała i trzeba ponownie dobrze się z nią poznać. Może więc w nieodległej przyszłości dasz się zaprosić na spacer? - Jął się przyłapywać na gorącym pragnieniu towarzystwa. Przyznał się przed sobą, że mogą to być objawy przyszłego zauroczenia. I nie wadziło mu to zanadto, przestrzegł się jeno sam przed sobą, by uważać na natręctwo, jako że to ohydna, ohydna przypadłość. Jeszcze mu Rapish się spłoszy, a tym by się poczuł trochę przygnębiony.
Rapish
Dorosły

Rapish


Female Liczba postów : 61

     
Wybacz, problemy z netem miałam ;-;

Uśmiech Rapish pozostał tak samo radosny jak wcześniej - no, może trochę szerszy - oczy zaś pogodne. Coś było innego w tym wilku, definitywnie. Nie sprawiał wrażenia aż tak bardzo ponurego, jak Average, ani tym bardziej szalonego, jak pewien dziwny basior ciągle gadający o Onej. Różnił się też od Meitiany oraz Sprężyny; ten ostatni zachowywał się dziwnie, nawet jeśli był miły. Tak, porównała go do tamtych istot, by zauważyć, jak różne osobistości żyją w Krainie. Niemniej jednak, w Noish'u było coś innego, coś... no, powiedzmy sobie wprost - zdecydowanie należał do wilków przystojnych, ale to chyba nie o to chodziło. Póki co Rapish zachować potanowiła to dla siebie, ażeby nie sprawiać wrażenia głupiej, zadurzonej wariatki. A co, jeśli to tylko zauroczenie, i minie równie szybko, jak ów wilk zniknie jej z oczu?
- Owszem, byłoby miło pozwiedzać tereny tej krainy. - odparła wadera, machając powoli końcówką ogona. - Ale wpierw chciałabym się dowiedzieć czegoś o tobie, żeby mieć jakiekolwiek mniemanie odnośnie twej osoby. Ja należę do Watahy Ognia, a ty?
To aż dziwne, że się zgodziła, tak słabo znając wilka. No cóż, widocznie miał w sobie to coś, przez co mu w większej części zaufała; albo to może wina jej dobrego humoru, że była taka ugodowa, jeśli tak to można ująć.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Jego gwarny łebek poruszał się przez krótką chwilę po jednej prostej, to upuszczany w dół, to podnoszony, a w ruchu tym nie brakło aprobaty dla całkiem rozsądnie patrzącej na świat samki. Nie jakaś bezmyślna marzycielka. Marzycielka może, ale dbająca o siebie i świadoma świata. Żadna też pewnie latawica, jak ocenił skwapliwie. Dzięki bogom, bo o ile pierwsze zaakceptowałby, sam przeżywając od czasu do czasu fazy bezbrzeżnego roztopienia się w marzeniach, drugie natychmiast spowodowałoby wyrzucenie z makówki każdej myśli o Rapish. Chyba że oszalałby na jej punkcie tak mocno, by stać się niezdolnym do takich posunięć. Jednak wtedy ponownie poczułby ciężki bucior przeznaczenia na swoim karku - a to w najmniejszym stopniu nie było pożądane. Nie dziw.
Ogień. Znowu przyjął jej słowa, poruszając łepetyną, jednak tym razem nie było raczej co aprobować - ot, słał po prostu sygnał, że słucha, przyjął, pojął. I nie zamierza wobec tego uciekać z piskiem - z daleka od przepaści albo prosto w nią.
Zamiast tego pokrótce omiótł basiorę spojrzeniem, od noska, po ogon, nie pomijając skrzydeł... i tu westchnął z lekką tęsknotą, która jak każde silne uczucie nie chciała się zmieścić w jednym sercu, potrzebowała dróg ujścia, a najlepiej jeszcze serca do pary, z którym byłaby współdzielona. Długie to było westchnięcie, głębokie także, wyrwało mu się siłą, co ostatnio przybierało rangę nawyku, przyzwyczajenia, po nim zaś na mordkę padł cień smutku przytwierdzonego na stałe do tęsknoty. Yumi i jej godne podziwu skrzydła... Ach, wspomnienie, wspomnienie...
Odkaszlnął jak gdyby, by zostawić za plecami okres wzdychań, a w duchu przeżegnał się pośpiesznie, błagając o uniknięcie pytań. W obecnych czasach już nie był pewien jak dawniej, z jakiej gliny jest ulepiony, toteż nie mógł zarazem przewidzieć, czym się skończy grzebanie przy dawnych ranach - zaleczeniem czy zaognieniem? Nie przymierzał się do podejmowania ryzyka, nie, nie, chciał ubiegać się o tytuł niezłomnego, a więc takie wypadki nie powinny zajść.
Przecież był twardy niczym skała! Wszyscy muszą to widzieć! Twardy a pogodny. Tym chciał emanować.
- Ty Ogień, ja Woda, droga Rapish. Woda już od pewnego czasu, choć przedtem sam byłem sobie sterem i żeglarzem. Czemu dołączyłem do Wody? Sam do końca nie wiem. A ty czemu wybrałaś Ogień?- Zamyślił się, w wesołym nastroju jednakże było to myślenie i poza niedługim oderwaniem myślami od świata żywych nie wprowadziło żadnych nieprzyjemnych bądź groźnych objawów. Wydał rozpoczynające przemowę, zaś kończące snucie myśli "hm! hm!".
- Muszę mówić Rapish, a może zaakceptujesz jakieś sympatyczne przezwisko? Od szczeniaka uwielbiam je nadawać. W tonie jak najbardziej przyjaznym.
Rapish
Dorosły

Rapish


Female Liczba postów : 61

     
Rapish zamyśliła się na chwilę. No właśnie, czemu wybrała Watahę Ognia? Ach, to jest akurat dość proste.
- To pierwsza wataha o której się dowiedziałam, nawet nie przeczuwałam, że są też inne. - odparła. Nie żałowała wcale wyboru watahy; i tak musiała do jakiegoś stada należeć, tyle wystarczało zdecydowanie. Nie znała tutejszych zasad, ale nie obchodziło jej to - co będzie, to będzie.
- Owszem, przezwiska są w porządku, jeśli nie są obraźliwe. - odpowiedziała wesoło, kiwnąwszy energicznie głową. Nikt jej nigdy nie nadał przezwiska... oczywiście takiego w przyjaznym kontekście. W tym negatywniejszym to zdarzyło się, że Hyuu ją przezwał, ale to raz chyba, jak mu naprawdę zaszła za jego niematerialną skórę.
Noish
Dorosły

Noish


Male Liczba postów : 440
Skąd : z Marsa

     
Zgodziła się!
Przewidywał, że przystanie na taką propozycję, zgodnie z jego kalkulacjami prawdopodobieństwo wynosiło jakieś dziewięćdziesiąt dziewięć procent, jednakowoż ten maciupki jeden procencik dostarczał całkiem sporo emocji - oczami wyobraźni widział, jak szale wagi to się podnoszą, to opadają, nim wreszcie znieruchomieją i umożliwią odczytanie wyniku. Sprawa wcale nie była wielką, chociaż żołądek zdawał się zmniejszać swoją objętość, gdy zgniatały go czarne macki nerwów, bo a nuż... a nuż... "odmówi - szeptało zaniepokojenie. Dla niepoznaki, kiedy przyłapał się na tym, że zaczyna się nieco wiercić, a do tego przestępować z łapy na łapę, co uznał za zdecydowaną przesadę, przycisnął zadek do ziemi, a przy okazji również ogon. Coś ty, chłopie, oszalał? To tylko głupie pytanie. A choćby nie chciała... to przecież się od razu nie obrazi, prawda? Nie obrazi, nie ucieknie... Ale się zgodziła, uff.
- Ale ci decyzji nie szkoda, co? U mnie to był wynik porządnej burzy mózgów, dużą wagę do tego przywiązałem. - Ach, Woda, Woda; kiedyż to było? Sto, dwieście lat temu! Przysiągłby, że właśnie tak, nie inaczej, ale właściwie nie tak dawno temu wkroczył w dorosłość... albo bardzo dawno temu? Ej, staruchu, nie licz lat, bo raptem się okaże, iż ich zaskakująco dużo i smuteczek cię dopadnie! Ej, te papierkowe dane, na co one komu. I proszę, próbując o nich nie myśleć czy raczej karcąc się za objawy przygnębienia z ich powodu i refleksje nad tym tematem - zaczynał rozbudowywać rozważania w tymże temacie. Głupota umysłu. Parsknął cicho z samokrytyką, uniósł łapkę, pacnął się w ten niemądry łeb delikatnie, symbolicznie, potem z pewną dozą humoru strzepnął łapę z przeklętych myśli, jakby takie poczynania mogły faktycznie zmienić sposób myślenia choć na chwilę. Po tym wrócił już na ziemię. No, najwyższa pora.
- Masz skrzydła - zauważył aż z zaskakującą wesołością, nieomal wykrzyknął z entuzjazmem. - Oczywiście nie zauważyłem dopiero teraz. Ale myślę, że przezwisko mogłoby mieć z tym coś wspólnego. Na przykład. Wiesz, wbrew pozorom takie tworzenie przezwisk to nie byle co, niezbędny jest tu dobry pomysł. - Przesunął po samicy wzrokiem raz jeszcze - jakoby przedtem nie zrobił tego mnóstwa razy dla własnej przyjemności - coby poszukać punktów zaczepienia.
- Pustułeczka? Nie, nie, żartuję, chociaż nawet do ciebie pasuje. Jesteś w kolorach z grubsza przybliżonych, równie smukła, zgrabna. I uskrzydlona. - Dziarsko puścił oko do Rapish, aby na pewno wszystko pozostało w atmosferze uprzejmych, przyjaznych żartów, ot, podkreślił.
Rapish
Dorosły

Rapish


Female Liczba postów : 61

     
Rapish kiwnęła głową, przysłowiowo uśmiechając się od ucha do ucha. Pustułki to ładne ptaki, ale jako przezwisko brzmiało dość... śmiesznie. Nie obraziła się, ot, roześmiała. Nie jakoś specjalnie głośno i nie tak nagle - taki zwykły, krótki, kobiecy śmiech.
- Masz rację, wymyślanie przezwisk to nie byle co. - Ano, z tym i userka Rapiszy się zgadzała, choć czasem dało się po drobnych cechach. Chociażby Mystic, którego kiedyś posiadała, jednego swojego znajomego zwał Błękitnooki, a inną waderę - Szkarłatnooka. Tylko niezbyt pomysłowe, chyba. Z resztą, mniejsza z tym, to było na przedłużenie posta. Wracając do tego, co się działo, pragnę dodać, iż Rapish machnęła sobie ogonem, bo tak.
- Niemniej, pustułki są ładne. - dodała, jako że w szkole ją sporo uczyli na temat innych zwierząt. Co prawda nie wszystko prawidłowo, ale mniejsza z tym...
Sponsored content