Wysokie Trawy

Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Smoczyca nie mogła się uspokoić, pędziła za tym czymś jak wariatka (poniekąd nią była) Oczywiście userka nie ma zamiaru zabić Ongaku, chociaż z trudem powstrzymuje Asjenę od swoich czynów. Faktycznie, biegając między drzewami smoczyca miała problemy. Przewracała się, ponieważ jeszcze się trzęsła. Tak naprawdę cały ten bieg to był połączeniem wściekłości i strachu. Czyli jednym zdaniem- masakra. Smoczyca w końcu też się przewróciła, tak porządnie, że aż coś ją mocno zabolała. Straciła na chwilę z oczu swój cel i podniosła się po paru sekundach. Zawarczała i podeszła do nory. Spojrzała złotym okiem na swój cel, warcząc i sycząc przez całą tą akcję. Chciała wsadzić tam pysk ale nie udało się. Łapa, chociaż zmieściła się, ledwo co musnęła pazurem futro dziwnego obiektu. Po długiej chwili zaczęła rozkopywać dookoła ziemię, jednak ona była bardzo twarda. Smoczyca zaryczała wściekle, okrążając kryjówkę "czegoś" dookoła, ciągle sycząc i warcząc. Wsadziła jeszcze raz pysk w norę i wysyczała do niej - Assjena ssje...

(możesz tak dla jeszcze większego urozmaicenia fabuły kogoś zaprosić żeby ci pomógł )
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Młoda cały czas się trzęsła, nie mogła zatrzymać tego stanu. Czuła także, jak jej serce bije, być może i słuch gadziny usłyszy dźwięk każdego pompowania tego narządu. Ręce przypominały galaretę, jakoś gardło się skurczyło, nie mogąc połknąć śliny, którą produkowały jej ślinianki. Zmienione niebieskie oczy na brązowe stały się niczym szkło, produkując cały czas sporo łez. Dziewczyna chwyciła się lekko za kolana oraz schowała swoją niewielką główkę w włosach, popłakując cichutko, chociaż chciała przez cały czas wrzeszczeć. Nie z powodu tego, że ją nóżka boli, lecz ze strachu, który opanował jej całe ciało niczym marionetkę, którą prowadzi się na sznurku. Niwatori starała się pocieszyć chociaż troszeczkę młodą, lecz nie udawało się jej to. Malutki łebek sójki wtulał się w futerko dziewczyny, ptak także się bał. Każdy z nas ma prawo do strachu i nie należy go zbytnio ukrywać, ponieważ może się to odegrać, lecz także nie powinno się go pokazywać całkowicie, ponieważ przez niego możemy wpaść w jeszcze większe tarapaty. Do jej prawie czarnych uszek docierały kroki ogromnego stworzenia, które najwyraźniej też było przestraszone. Po chwili zauważyła, że smok znowu wsadził w norę swój pysk, mówiąc jakieś nieznane słowa. Na początku dziewczyna o mało co nie uderzyła głową odruchowo o sufit tego dziwnego mieszkanka, jednak kilkanaście sekund wystarczyło jej, by pojąć całą tajemniczą sytuację. Asjena. Z każdego innego syku wyróżniał się ten wyraz. Czyżby to jej imię?
- Na-nazywasz się As-Asjena? - wydobyła ze swojego przestraszonego ciałka kilka wyrazów, popłakując przy tym, jednak patrzyła się przed siebie swoimi wielkimi oczami. Młoda chwyciła się za kostkę, oglądając ją z każdej strony. Spuchła ona. Lekko, ale i tak spuchła. - Ja-ja mam na i-imię On-Ongaku Jiyuu.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Minęło parę dni od spotkania w lesie z pewnymi dość osobliwymi osobnikami, ba a raczej waderami. Które ni stąd ni zowąd przywitały go, każda na swój sposób. Jedna to nawet śmiem twierdzić, że nazbyt z dozą agresji, zwłaszcza nie znając jego zamiarów. Pomysł na wędrówkę, mógł okazać się trafiony, w końcu ruszył się ze swojej ponurej samotni spowitej mgłą jego historii, z resztą mgła tam się znajdowała i to gęsta, przecież to nie był zwykły teren. Ale o tym innym razem, nareszcie wydostał się z lasy, który i tak był ogromny, nie znany dotychczas przez przybysza. Zobaczył w końcu polanę, w oddali niewielka ilość drzew, fakt wysokie trawy mogły służyć idealnie do wykonania zasadzki, tak więc bowiem dobrze przeczesywał każdy fragment w miarę możliwość. Zioła które tu wyrastały dosyć bujnie, zwróciły jego największą uwagę, ich zapach wtulił się w jego czekoladową sierść, te rośliny niczym bracia powodowały uciechę. Berendar, bo tak się nazywał ów wilk, uwielbiał poznawać i rozpoznawać zarówno, nowe jak i znane przedmioty, gatunki i tak dalej, co tu wymieniać.

Do jego uszu doszedł okropny dźwięk, czegoś monstrualnego pod względem gatunkowym i strasznym ze względu na zachowanie i odgłosy jakie to wydawało. Ale nie tylko to znajdowało się w pobliżu. Usłyszał bowiem znajomy i miły dźwięk., tak jakby jedna z napotkanych istot też tu była. Pomyślał, że to pewnie zwidy, jak większość które doświadczył dziwnych zdarzeń w swojej okolicy. Ale nie jednak coś zauważył

Wielki łeb w kolorze złota, mieniącego się w słońcu. Czyżby? Nie, to nie pomyłka, smok. Tutaj był smok, ale co on tutaj robi... Z dala przyglądał się bestii, która próbowała coś chyba wydostać, albo coś osaczyła, próbując ryć w ziemi. Jak każde zwierze, smok ma bardziej wyczulone zmysły a co po za tym, lubią podobno ciekawostki i co najważniejsze, często złoto. Są to nie tylko mądre bestie, ale także przebiegłe. Co tu zrobić...
Prędko wytarzał się w pobliskich ziołach i powolnym krokiem szedł w jej kierunku, tak by był dobrze widoczny. Głowa podniesiona wysoko, krokiem powolnym i w miarę spokojnym. Przecież, serce terkota jak nie wiem, a on idzie w kierunku bestii? Cóż, ciekawość bywa zabójcza.

Czy bestia zwróci na niego uwagę? Trzeba coś wymyślić i grać na czas, nie wiedział przecież kto potrzebuje pomocy, ale nikt w końcu nie skupi się na dwóch rzeczach naraz. I to był pierwszy cel...

Postarał się obejść dookoła bestie by nie tylko rozeznać się w sytuacji, ale także w terenie. Każda dziura, korzenie wystające dawnych drzew mogły pomóc. Jednak umaszczenie raczej w kamuflażu by nie pomogło, chyba, że niedaleko będzie błotnisty teren.
W swojej głowie szukał informacji na temat smoków, kiedyś być może coś słyszał ale niewiele, w końcu to tajemnicze istoty, a ludzie boją się ich jak ognia, co za stwierdzenie trafne, one zieją ogniem. Ale nie każdy gatunek... jaką domenę posiada ten konkretny przypadek.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Wściekła i jeszcze zdezorientowana smoczyca, zasyczała (co brzmiało jak śmiech) i a jej łeb zniknął z pola widzenia wilczyco-pandy. Zaczęła ponownie kopać, rozszarpywać ziemię pazurami. Tym razem bezlitośnie, niezmordowanie i w krótkim czasie odkopała swój cel. Uniosła wargi ukazując kły i sycząc i chciała zaatakować ale... Coś usłyszała. Poczuła. Przemieszczający się zapach ziół w nienaturalny sposób. Przygniotła łapą Ongaku, jednak nie wyrządziła jej krzywdy, odwróciła łeb w stronę idącego wilka. A ten co? Pewnie jej pomocnik, on też chciał ją złapać! Asjana zaryczała w jego stronę, puściła hybrydę (Ongaku) i zaszarżowała w jego stronę, chcąc i tego rozciąć swoimi pazurami. Albo nie, nadal biegnąc zmieniła strategię i otworzyła paszczę, wypuszczając strumień złoto-czerwonego ognia w stronę nieznajomego.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Nie. Nie, nie, nie, nie...! Nie, proszę, nie! Zostaw mnie, zostaw wszystkich! Cholera!
Jedynie te słowa przechodziły przez wilka o wyglądzie pandy (nie jest hybrydą, jakby co) głowę, a po chwili strumień światła dostał się do jej ciemnej kryjówki, odsłaniając drogę dla smoka. Poczuła wtedy łapę ogromnego stworzenia na swoim ciele , nie mogąc się ruszyć, ale też zastanawiał ją podejrzany, ale także i znajomy zapach. Jakby tego osobnika wcześniej poznała, a dokładniej rzecz mówiąc, w lesie. Młoda lekko posmutniała, widząc, iż smok odwrócił się od niej. Dlaczego on jej nie dokończył, lecz zaczął brać się za Berendara?! To ona się wpakowała w kłopoty, nie poznany basior! Sójka wyleciała powoli na górę, dokładniej się przypatrując osobnikowi. Tak, jej podejrzenia były prawdziwe - w jej obronie stanął Berendar.
- Ty głupi... Wszyscy jesteście głupi! - ledwo co wstała ze skręconą kostką oraz próbowała wyjść. Silna to ta dziewczyna nie była, jednak wytrzymywała więcej, niżeli zwyczajny wilk. Po krótszej chwili wyczołgała się z ślepej uliczki, kulejąc i powoli się poruszając. Zaraz, zaraz, przecież ona ma na plecach ten kij, który użyła przeciwko basiorowi! Tak oto zdjęła go z pleców i chwyciła w dwóch łapkach ze wzrokiem jakiegoś odważnego wojownika, jednak nie chciała tego robić. Ale zmusiła ją obecna sytuacja. Zaczęła wzywać smoka, krzycząc bardzo głośno do niego. - Hej, ty, głupia istoto! Przecież to mnie miałaś zjeść, a nie jego zamordować! Dokończ lepiej posiłek, bo za jakiś czas ci ucieknie! - a czy miała ona w głowie plan? Chyba nie. Jednak przestraszyła się płomieni z paszczy tej gadziny - normalnie miała wtedy gęsią skórkę!
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Płomienie...no tak łatwo było to przewidzieć. Oprócz jedzenia, niszczenia, zbierania skarbów, smoki uwielbiają wszystko palić, w sensie miotać tym swoim ogniem z diabelskiej iście paszczy.
Wiele czasu na myślenie nie było, należało szybko czmychać, ale gdzie? Las zbyt daleko, zanim zdąży uciec, to ta bestia go dogoni.
Coś zauważył, jeszcze zanim pojawiły się płomienie. Czyżby to? Cholera niech to weźmie, nic nie słychać przez to bydle. Jedno pewne, smok szarżując i ziejąc tym swoim ogniem, nie zauważy w znacznym stopniu jak odskoczy, ale nie w tym amoku wszystko jest możliwe. Smok jest rozdrażniony, ciekawe czemu?
Niewiele było czasu na jakikolwiek fortel przeciwko niemu lub niej, no jak tu rozpoznać płeć smoka... o nie, nie ma mowy by biegł pod smokiem jasne. Dżem z wilka wspaniałe chyba dla trolla.
Jak już odskoczył z dala prawie rozpoznał ów istotę potrzebującą pomocy.
-Czy ty z byka spadłaś? Smoka rozwścieczać i z kijem do tak wspaniałej istoty mierzyć?!- wypalił w kierunku drzącej się osoby, niczym babcia wylewająca swój gniew na dzieci bawiące się na jej pięknym i zadbanym podwórku.
Ale rozumiał, w końcu się bała. Lepiej jednak by było, jakby wzięła nogi za pas i prędko wiała! Cóż Berendar musi kupić wystarczająco czasu, by pozwolić Ongaku, tak przypomniał sobie imię, oddalić się na bezpieczną odległość lub skryć się.
Zabiegł smoka od tyłu, ale stanął w bezpiecznej odległości, co by łatwo nie mogła go dosięgnąć ni ogniem, ni ogonem. Wpadł mu do głowy może dobry pomysł.
Upewniwszy się, czy ma odpowiedni zapas bezpieczeństwa, postanowił oj tak, postanowił porozmawiać ze smokiem. Ale nie tak, jak zrobiła to Ongaku. Smoki to bardzo tajemnicze istoty, terytorialne i same siebie uważają za majestatyczne.
-Smoku usłysz me wołanie! Czym żem zawinił czy splamił twe oblicze świetliste?! - wykrzyczał w kierunku smoka, w razie czego gotując się do kolejnego okrążenia. Smok jest duży, ruchy ma jednak ograniczone, co nie znaczy że nic nie jest w stanie zrobić. Oj nie, tu można się bardzo pomylić.
-Czyż nic dzisiaj nie znaczy nie tylko zobaczyć taki majestat, ale też zaznać mądrości smoczej, gdzie obecne czasy dziwne a zarazem szare?!-padło kolejne pytanie i to w miarę prędko, lada chwila mógł nastąpić kolejny atak, a raczej chyba część przemowy. Nie wiadomo jak to nazwać. Próbował czyżby uspokoić smoka?
Jeśli nie będzie chciał porozmawiać, zostaje mu tylko biegać i myśleć dalej, w ostateczności może pobiec między pobliskie drzewa i tam kombinować. Strach przepełnił serce Berendara, gdzieżby on był gotowy do walki...mógł jedynie wykorzystać swoją wiedzę, która i tak pewnie bledła by przy wiedzy smoczej.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Asjena zaliczyła.. upadek. I nie wyszła z tego najlepiej. Tym razem to ona uszkodziła sobie łapę, a na dodatek dwie przednie łapy. Bolały, może nie żadne skręcenie ale coś było nie tak. Nie mogła więc już się rzucić na nich, na prawą kulała więc uniosła ją w górę. Zatrzymała się więc w jednym miejscu, z kolei nie podobało jej się całkowicie, że wilk tak odważnie podchodzi do niej. Zamachnęła się ogonem na niego i (powiedzmy że się udało oki?) powaliła go na ziemię. Nie było to nic groźnego ale sygnał że ma się oddalić. Popełnił jednak duży błąd, nie wiedział że Asjena nie potrafi mówić w ich języku, co rozsierdziło ją jeszcze bardziej. Ona stała i patrzyła w oczy tamtego co się do niej odzywał. Rzuciła parę razy łbem na prawo i lewo, wbijając pazury w ziemię, sycząc i warcząc ciągle odsłaniając kły.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Berendar zaskoczony tylko wydał pisk, gdy oberwał dosyć ciężkim ogonem. Niesiony siłą uderzenia przemieścił się kawałek w powietrzu, niezbyt wysoko nad ziemią. Ta chwila lotu nie trwała długo, uderzywszy o ziemie przekoziołkował dwa lub nawet 3 razy. Był chwilę zdezorientowany, tak jakby zamarł na chwilę, leżał tak dobrą chwile i fukał, przecie smok jest silny, a ta bestia trochę go obiła.

W końcu podniósł się, mimo że trochę chwiał się na nogach próbował zmierzać w kierunku Ongaku. Przez smagnięcie trochę przygłuchł, może dlatego, że porządnie walnął o ziemie. Mimo kilku stłuczeń, nic wielkiego się nie stało. Podczas wycofywania się, spojrzał za siebie czy aby smok nie podrywa się do ataku. Mógł jedynie dziękować, że cudem nie zginął...

Gdy już podszedł do Ongaku próbował wymówić coś w stylu, co Ty tu robisz. Ale nie było to tak wyraźne, wyglądał jakby samo uderzenie pozbawiło go na chwilę tchu i to zapewne był powód. Ale w końcu złapał trochę powietrza w płuca.
- Czzzzy tyyyy zwar....iowa..łaś ze smmmm...okiem walczyć kiiijjem?- oczywiście nie trzeba sobie wyobrażać, jak z irytacją patrzył się na Ongaku wymawiając słowa, już praktycznie słabo. Berendar potrzebował odpoczynku, ale smok... trzeba stąd szybko znikać-Cz... as nagli... - opuścił łeb i próbował złapać więcej powietrza. Musiał mieć nieźle obitą klatkę piersiową. Bo początkowo ból, nie pozwalał mu dużo mówić. Zatem musiał przejść na gesty głową, wskazując przeciwny kierunek, by nie przechodzić koło smoka.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Młoda wiedziała, że już na nic się nie przyda. Tak oto opuściła ogon, patrząc na torturowanego Berendara przez tajemniczą istotę, o której nic nie wiedziała. Żałowała tego. Nie mogło jej to przejść przez gardło - to ona miała oberwać, a nie on. Ona sobie zasłużyła swoją ciekawością, a nie nowy znajomy. Czy tak musi być, czy przez nią o mało co nie zginął ten basior? Pierwszy raz dostała swoją nauczkę za ciekawość, zwalała co chwilę winę na siebie. Trzymając długi kij niczym włócznię, schowała go za plecy, lekko popłakując oraz schylając głowę w dół. Jednak chyba nie wszystko stracone. Do jej uszu dotarł na początku żałosny pisk, który zabrzmiał w jej głowie niczym dzwon, powtarzając się co chwila. Starała się być dobra - a może nie należy z nią aż tak przesadzać? Chciała tylko zobaczyć, czyj był ten niezwykły, niespotkany przez nią dotychczas zapach. I tak oto oberwało się komuś innemu, ciągnęła za sobą ofiary. Zacisnęła mocno pięści, starając się myśleć pozytywnie, jednak nic to nie dawało - miała jakoś ochotę teraz zatłuc smoka, a raczej siebie, ponieważ to ona rozdrażniła tę gadzinkę.
- Przepraszam. Nadal jestem zbyt głupia, by wszystko pojąć - odezwał się jej dziecinny głos, który nabrał w tej chwili poważności, starając się stać jakaś inna. Dlaczego ona zawsze się dobrze zachowywała? Może dlatego, iż prawie żadne nieszczęście ją spotkało? Wiedziała, że jak sensei umarł, to nie z niej powodu, ale tutaj dzieje się kompletnie inaczej - Berendar dyszy, sapie, ledwo co się trzyma na łapach, a ta ledwo co poszkodowana. - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Nie mów już więcej, bo się jeszcze bardziej zmęczysz.
Nadal rodziły się w jej oczach pełne łzy, które spływały nadal po pysku zbyt ciekawskiej dziewczyny. W sumie, ona żyła w swoim wyidealizowanym świecie, nie w rzeczywistości. Wszyscy mieli rację. Nie może być zbyt przyjacielska co do nieznajomych, musi jak najbardziej unikać problemów, jednak to nie spowoduje, że będzie odważna. Po prostu w jej głowie pojawił się nowy nakaz - "Unikaj zbytnio znajomości, ponieważ inni bliscy mogą przez ciebie cierpieć."
Ale tutaj nie chodziło o to, żeby całkowicie je omijała, lecz o to, by podchodziła poważniej do sprawy. Kto wie, czy to nie jest wilk z maczetą (XD), który chce ją zabić, zamordować, rozczłonkować oraz wreszcie zjeść? Nic nie wiadomo, co nas w życiu spotka (lecz userzy wiedzą, co się będzie tutaj działo). Nie miała jednak dziewczyna już czasu na namysły, musiała jakoś zareagować na to wszystko. - Chodź, musimy uciec! Idź pierwszy, nie, nie chcę z tym czymś walczyć.
Wtedy znowu chwyciła swój długi kij oraz wtedy, gdy Berendar oddalił się o kilka-kilkanaście metrów, zdjęła z drzewa ul ze pszczółkami, a i jedna ją przez to użądliła, jednak Ongaku zdążała zwiać, pozostawiając owady same. Kto wie, może pszczoły coś zrobią z tą gadziną, gdyż z nią nie da się tak łatwo dogadać. Zaczęła biec z dala od tego smoka.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Poczuła jak już wszystko z niej schodzi, może nie za wiele się zmieniło ale na pewno nie miała już ochoty rzucić się na wszystko co żywe bez powodu. Chociaż mogła się przyczepić do wyglądu tej Ong..coś-tam Ju, jednak przypomniała sobie dwa inne wilki. Ze skrzydłami i Lee, ten co ma dużo niepotrzebnych ogonów. Nadal, chociaż żartobliwie, uważała że musi mu je wyrwać z zadku. Łapa przestała boleć i znowu mogła stać na czterech łapach, zrobiła zamyśloną minę. Przyglądała się wilkom, nie ruszając się z miejsca. Dopiero gdy ci wstali i zaczęli odchodzić, ruszyła powoli za nimi. Może mają jakieś jedzenie? To była pierwsza smocza myśl w jej łepetynie. A czemu by z nich sobie nie zrobić przekąski? Była zmęczona aby zapolować, więc póki co może tak ich śledząc, gdzieś zajdzie gdzie będzie coś jadalnego? Z tą myślą powoli za nimi kroczyła, na ugiętych łapach, jakby się do czegoś podkradała.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Berendar spojrzał na Ongaku dość wymownie, ona ma iść pierwszy? A jak ta zasłabnie czy coś, to on pewnie zdąży przejść spory szmat drogi. Nie ma mowy
-Ongaku, przestań... gadać głupoty. Ty idziesz pierwsza. Mam... Cie mieć na ...oku - wymówił to kategorycznie, że raczej nie powinna wadera zaprzeczyć. Ale jak tylko zobaczył jak smok się podnosi w oddali za plecami towarzyszki, zaraz zrzedła mu mina
-Umiesz... dobrze biegać?- rzucił szybko w kierunku Ongaku, bo czym kufa wskazał by odwróciła się. Jakim, do cholery cudem tak szybko bestia stanęła na nogi. Ale mimo to, z jakiego powodu nie szarżowała, tylko szła tak, jakby coś od nich chciała.
-Idź.... będę z tyłu... gdyby było źle wiej... i nie oglądaj się- przeszedł za Ongaku i obserwował smoka, chciał mieć pewność, że nie zaatakuje. Ale wydało się to normalne, słabe zwierzę szuka słabszej ofiary. Obecnie chyba smok nie dałby rady pochwycić całkiem zwinnej i zdrowej sarny, no póki oczywiście nie odzyska w pełni swej witalności. Upewnił się czy aby Ongaku się nic nie stało, kto wie ile czasu spędziła tutaj, nim Berendar pojawił się na tej polanie.
-Jesteś... cała? - obejrzał ją dokładnie i zobaczył przetarte trochę kolano i trochę jakby uszkodzoną nogę w okolicach kostki - Dasz rade... iść? - spytał, choć nie spodziewał się odpowiedzi twierdzącej, a raczej w stylu, wszystko w porządku...
Jeszcze dyszał, ale powoli jego tętno się uspokajało, powoli już zaczynał normalnie oddychać.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Jakby pomyśleć, co tutaj się wyrabia, można by powiedzieć, że jakiś bigos. Wszyscy oberwali tak czy siak, to czemu by się nie pogodzić? Tfu, ale już to nie przechodziło przez głowę Ongaku. Teraz jej zależało wyłącznie na tym, by uciec od istoty, która skrzywdziła Berendara, uderzając go mocno ogonem. Mimimka na jej pyszczku stała się dosyć poważna, najchętniej by teraz trochę potrząsnęła towarzyszem niczym napojem gazowanym w puszce, jednak nie. Na razie jest coś innego ważniejszego do roboty, tu przecież chodzi o ich życie!
- Sam nic nie wskórasz, poza tym, jesteś w gorszym stanie obecnie niż ja - odezwała się dosyć cicho, by nie rozdrażnić nadchodzącej istoty. Wykonała szybki krok i... no... eh... ta głupia kostka jest złamana. Prawie zapomniała o swoim skaleczeniu, także rozdarciu na kolanie. Lekko się zniżyła pod wpływem bólu, jednak po chwili znowu się podniosła, lekko się śmiejąc. - Umiałam, lecz teraz trochę mniej.
Najchętniej by teraz uderzyła Berendara porządnie, by dać mu nauczkę, że nie jest tutaj sam i tylko dzięki współpracy da się coś zrobić, jednak znowu się powstrzymała. Nigdy kogoś nie uderzyła, lecz teraz miała ogromną ochotę, szczególnie pod wpływem stresu i adrenaliny. Tak oto ruszyła szybszym krokiem przed siebie, mając lekko zakrzywioną minę, ponieważ nadal odczuwała ból. Potrzebowałaby coś, co go by uśnieżyło, ale nie teraz, ponieważ nic tutaj nie znajdzie najprawdopodobniej. - Gdybym nie dała rady, już by mnie smok zjadł. I nie gadaj głupstw, jak mam tutaj zginąć to z tobą, a nie bez ciebie.
Spojrzała raz za siebie, by zobaczyć jeszcze raz na gadzinę, która wstała. Przeszył ją znowu strach, trudno było jej się ruszyć, ale się przełamała, patrząc na złote ślepia tego czegoś. Wystarczyło tylko tyle, by ocenić stan stworzenia. - On bądź ona boi się nas bardziej niż my jego bądź jej.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
A niech to, oglądają się cały czas na nią. Ale nadal z uporem maniaka podążała za nimi, może padną na miejscu i będzie mogła ich zjeść? Albo dojdą do miejsca obfitujące w ranne i chore zwierzęta (lecznica) ? Głód był teraz głównym przewodnikiem, znaczy się tak w postępach, bo prowadzili to ci przed nią. Smoczyca co jakiś czas się zatrzymywała a gdy OnJu się na nią spojrzała, zatrzymała się gwałtownie, rozkładając skrzydła i cicho, gardłowo warcząc z odsłoniętymi kłami.

//sry że tak krótko nie wiem co napisać xD
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Nie wiadomo, co tutaj jest do roboty, jednak wiadomo to, iż tak łatwo ta fabuła się nie zakończy. Dziewczyna szła przed siebie, a za nią smok, o którym nic nie wiedziała. Jego ogrom, jego potęga, jego płomienie z paszczy przestraszyły dziewczynę, która nie wiedziała, co ma zrobić, by uspokoić smoka. Wtem pojawiła się przed jeziorem, nie mogąc nadal nic zrobić, a Niwatori poszybowała wysoko w górę, szukając jakiegoś innego przejścia. Jak się okazało, tak się miało okazać, że panda nie ma gdzie uciec. Nie wiadomo, czy zdołałaby przejść przez ten dość spory zbiornik wodny, ponieważ miała skręconą kostkę, a mogłoby się do skończyć bardzo źle. W dłoni, a raczej w łapie, wadera trzymała naostrzony kij, którym miała zamiar się bronić, jednak wiedziała, iż to nic nie da. Wtem coś się poruszyło w wodzie obok niej, a nastolatka natychmiastowo spojrzała w przezroczystą ciecz, a jak się okazało, żyły tam całkiem spore (jednak nie dla smoka) ryby! Natychmiastowo, w akcie desperacji, chociażby tego nigdy nie zrobiła, ponieważ chciała się powstrzymać, jednak to się nie udało, przekręciła delikatnie kij oraz bardzo szybkim ruchem wbiła go w świeże mięsko, a następnie ostrożnie podniosła, by nie stracić zdobyczy, która mogłaby uratować ją od śmierci. Słyszałam, że tonący nawet ostrza się chwyci, tak samo zrobiła więc Jiyuu. Zazwyczaj pogodna i tęczowa osóbka nie zrobiłaby tego, jednak musiała. Coś ją do tego zmusiło. Właśnie w tej chwili zdążyła zrozumieć, że jeżeli nadal będzie myślała, że jest roślinożercą i miłą nazbyt osóbką, może umrzeć łatwo. Słowa Shiragi, którą poznała niedawno, zaczęły wchodzić w jej życie. Tak czy siak będzie musiała jeść mięso, a dawno nie zatopiła swoich białych zębów w jakieś ciepłe mięsko. I chociaż o tym nie myślała, natychmiastowo zdjęła rybę z kija, która ledwo co się poruszała oraz dała łapę z nią do przodu, pokazując smoku to, co obecnie posiada. Przy okazji zamknęła swoje oczy, ponieważ się po prostu bała, gdy do niej Asjena podchodziła. Kto wie, być może to jest ostatni i najgorszy dzień w życiu tego wilka?
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
Sprytne... odwrócić uwagę smokowi za pomocą ryby. Być może ten pomysł by wypalił, jest jedno ale... smok jest o ile większy, ryba mu nie wystarczy na długo.
-Ongaku wspaniały...pomysł-rzekł z pewnym uśmiechem, ale po chwili jednak musiał coś dodać-ale dla smoka... to chyba za mało...- zakończył.
Ryba mogła by zapewnić względne bezpieczeństwo choć na chwile. Ale jak to smok odbierze, cóż tylko diabeł jeden wie.
Kto by pomyślał, jezioro spadło normalnie z nieba razem z rybą, co będzie następne? Powolna sarna? Choć Berendar nie wierzył w kolejne jakieś cuda, lecz dla bezpieczeństwa stanął za Ongaku i czuwał,  gdyby smok oprócz ryby chciał chapnąć coś więcej. W każdej chwili był gotowy pociągnąć waderę do tyłu, co by ręki łatwo nie straciła przez swoją dobroć. O mało co nie zginęła, a ta teraz smoka będzie karmić.
-Co jak co, ale uważaj. I nie zamykaj do cholery oczu... patrz uważnie niech zaufa - powiedział spokojnie i powoli by nie wzbudzić podejrzeń smoka, rozzłość taką bestyje to ino popiół zostanie i nic więcej. Może i sam się bał, ale teraz jeszcze miał towarzyszkę blisko siebie. Sytuacja mogła zrobić się napięta, ale mimo to spoglądał na okazałość bestii. Nigdy nie widział smoka, a mimo strachu był ciekaw ich zachowania, zwyczajów i różnych innych dziedzin ich tajemniczego jak dotąd życia.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Gdyby jej nie było widać, nawet nikt by się nie zorientował że tutaj jest. Stąpała cicho i miękko, bezszelestnie niczym najlżejszy wiatr. Nie słychać jej kroków jak na swoje gabaryty. Ale było słychać jej oddech, warczenie-syczenie no i samą jej obecność. Asjena postępowała krok w krok za nimi, kiedy to nagle i jej uwagę na chwilę przykuło jezioro. Niestety ona niezbyt lubiła wodę, więc nie miała zamiaru ani nawet sposobu, na polowanie na tamte istoty. Ryby kiedyś miała okazję zjeść, niestety już niezbyt świeżą. Uważnie obserwowała stworzenia (sory, dla niej OnJu wilkiem nie była) raczej przypominała tamte dwunogi co ją chciały oswoić! Widząc rybę na jej dłoni, wpier warknęła i spięła swoje ciało, odsuwając się w tył. Trwała tak przez parę minut, potem jednak niezdecydowanie drgnęła w przód. A może jednak? W przeciwieństwie do tamtych, widziała ją i miała wszystko na widoku. No chyba że...poruszyła oczami na boki, szukając czegoś ale tego nie znalazła. Postąpiłajkrok w przód, jakby stękając gardłowo, potem ustawiła się nieco bokiem i na odległości metra powąchała rybę... Spojrzała podejrzliwie w oczy dwunoga, po czym błyskawicznym ruchem odebrała jej rybę ale łapa (czy tam ręka) była całą. Odskoczyła w tył i obracając rybą, poszatkowała ją i połknęła. Spojrzała na osobniki przed sobą i oblizała się. Przechyliła łeb na bok, jej źrenice się zwężyły a ona sama jakby wzrokiem się pytała czy ma więcej. Asjena nawet postanowiła nieco się zbliżyć. Może nie jest aż tak źle z nimi? Cóż, póki co to jej się boją więc prawidłowo.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Nadchodzący smok, Berendar za nią, ryba w łapie oraz ogromna ilość strachu, który niemal ją sparaliżował. Ciągle myślała, że umrze, że źle się to skończy, a może jednak nie? A może smok nie będzie zainteresowany zjedzeniem jej? Tylko samą rybą? Otworzyła oczy, słuchając się Berendara, ale zastanawiała się, co będzie dalej. Przecież jedną, niewielką dla ogromnego stworzenia się nie naje smok. Wyczuła więc dziewczyna tuż przed sobą smoka, spojrzała na niego swoimi brązowymi oczami, chcąc powiedzieć: "Nie jedz mnie, nie jedz mnie...", jednak powstrzymała się. Po chwili z jej niewielkiej łapki bardzo szybko zniknęła ryba, a nieznane stworzenie patrzyło na nią swoimi oczami.
- Przepraszam, nie mam więcej... - odezwała się cichutko i troszeczkę spokojnie, by nie rozdrażnić ogromnej bestii, jaką jest Asjena. W jej oczach pojawił się ogromny strach, co teraz zrobi Asjena? Zje ich? Pójdzie? Nic nie wiedziała, bo i jasnowidzem nie jest. Jej ogon machał ledwo, ledwo, jednak dziewczyna nadal trzymała się ogromnej nadziei, że przeżyje. A może zdoła oszukać przeznaczenie? Młoda bardzo lekko cofnęła się do tyłu, lekko kulejąc, ale nie zepchnęła towarzysza do zimnej wody. Bo po co jeszcze narobić więcej kłopotów? Na jej kiju znalazła się krew morskiego stworzenia, która spływała na dół, aż poplamiła jej łapki. .
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
-Jakieś jeszcze dobre... pomysły?-- zapytał dosyć szybko, czasu nie było pewnie zbyt wiele. Może bestia sama pomyśli, że to jest dobre i można tutaj znaleźć więcej owego pożywienia. Głupio to jednak wyglądało, Berendar i Ongaku patrzący się na smoka, a ten wykrzywia łeb, zerkając i próbując swoim wzrokiem wymusić kolejną porcję.
-Kto jak kto, ale Ty to musisz wszystkich przekonywać do siebie, albo wyprawiać takie fanaberie... myślę, że mamy teraz... sama sobie dokończ- Berendar rozglądał się dookoła, co by tu jeszcze mógł smok spałaszować, bo na razie za dodatkową porcję mogli oni sami posłużyć.
-Teraz to na pewno nie da nam spokoju... jakieś alternatywy? - spojrzał na wadere dość wymownym wzrokiem, z oczu można było wyczytać "Teraz to mamy przerąbane na całej linii". Co tu dodać, jeśli coś się nie pojawi nagle, to tak całą drogę smok za nimi łazić będzie do...
Czekał na pomysły Ongaku i zamiary smoka, być może bestia sama zacznie poszukiwać jedzenia.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
Nie widząc jakiejś większej reakcji nieco się zawiodła, czemu nie nabiła na ten kolec jeszcze tego mięsa? Przecież było tam. Nawet ona wiedziała, że w tej wodzie żyje dużo mięsa które tak trudno złapać. A może uda jej się to skopiować? Zrobi taki długi pazur jak OnJu. Chwila moment. Z jej tonu smoczyca wyłapała jakąś niepewność, pomijając cały teb strach. Zmróżyła ślepia, poznając słow "nie mam" Ale czego? Jej zabrakło jedzenia? Czemu więc oddała to Asjenie, która tak właśnie zrozumiała. Ona nie ma czyli może niech też zje? Ze smoczyca wydobyła się fala bliżej nieokreślonego dźwięku, jej gardło zafalowało i po sekundzie przed "wilkami" znalazł się ogon i połowa tułowia ryby. Trochę przetrawiona ale zawsze. Asjena z ciągłą nieufnością i podejrzeniem cofnęła się o krok i wskazała na rybe, że ma ją sobie zjeść.

(hehe. Znacie skąd tą scenę? )
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Mogłoby się wydawać, że to ostatni dzień w życiu naszej kolorowej pandy, którą tak wielbię od czasów przyjścia na forum. Nic nie wiedziała o stworzeniu, a i ono było dosyć tajemnicze. Wtem usłyszała dziwny dźwięk z jej gardła, już pomyślała, że smoczyca na zamiar spalić ich żywcem, dlatego o mało co nie chwyciła Brendara za rękę, gdy przed jej stópkami wylądował ją kawał ryby, którą podarowała istocie. Lekko obrzydzona dziewczyna spojrzała na wyplute części stworzenia, lekko się śmiejąc pod noskiem. Kto wie, może Asjena nie miała aż tak złych zamiarów i wszystko zostało spowodowane zwykłym nieporozumieniem? Może z powodu strachu do nich zaatakowała duet? Takie pytania rodziły się w jej małej, niepozornej główce, która wreszcie zrozumiała, co do niej należy. Musi jeść mięso, by być silną dziewczyną! Czyżby wreszcie zmądrzała czy tylko tak gadam, by niektórych strollować? Hah, nasza tęczowa główka wreszcie zdążyła zrozumieć, że nie jest roślinożercą, jednak wyplutej ryby z gardzieli smoka nie miała zamiaru jeść ze względów higienicznych, chociaż w jej brzuchu burczało. Niczym w wulkanie, który nalada wybuchnie i będzie wielkie bum! Czyż to nie jest zabawne? Lekko się uśmiechnęła, widząc Asjenę, której chyba nikt nie rozumie i ona nie rozumie ich. To coś wygląda niczym ze znanego filmu animowanego o nazwie , a raczej skrócie, HTTYD.
- Dlaczego Asjena wypluła nam rybę? - zadała pytanie dosyć zaś o żona obecnym stanem sytuacji, w której się znaleźli.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
-Lepiej to zjedz, bo ją urazisz-rzekł stanowczo i mógł mieć racje. Sam gest można było odczytać dosyć wymownie. Choć sam nie był zwolennikiem jedzenia czegoś na wpół strawionego. A sam zapach trochę go odepchnął, cóż bestia wybrała Ongaku to teraz ona powinna pokazać, że nie jest dla niej zagrożeniem.
Berendar z zaciekawieniem oglądał zaistniałą sytuację. Czyżby bestia czuła co z nimi jest? Czy smoki aż tak bardzo mają wyczulone zmysły? Widocznie tak, ale jeszcze ważniejsze było to, czy smok ich rozumie?
-Rób wszystko ostrożnie, dobrze Ci się przygląda. Jeśli ją przekonasz do siebie, zaufa nam i nic nie zrobi- skierował pysk kierunku ryby, skinął głową w bok. Tym samym próbował podbudować pewność Ongaku, a zarazem nakłonić bo powód był dość istotny. W sercu dalej nie czuł ulgi, tętno było przyspieszone a Berendar sam nie wiedział co już robić. Jednak lepiej by było gdyby siedział na zadzie i czekał co postanowi Ongaku. Ból powoli mijał, ale dalej się czuł, jakby go kilka osób skopało niczym bezdomnego psa. Szturchnął pyskiem rękę wadery i popatrzył jej w oczy, w jego głowie zalęgła się myśl, ledwo ją poznał i wpadła w kłopoty. Czyżby klątwa byłą prawdziwa? Ale po chwili obrócił łeb i skierował się za Ongaku, położył się na chwile, a łeb oparł o przednie łapy obserwując całą sytuacje.
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
Ach, co robić, co robić? Ongaku jest głodna, ale ma przed sobą pysznościową rybkę, która jest troszeczkę strawiona. Cholercia, użytkowniczka nie chwyciłaby nawet czegoś takiego, ale tutaj może pokierować swoją postacią tak, jak chce. No cóż, będziesz musiała zjeść tą rybę. Na słowa Berendara tak wykrzywiła swój pysk, że wyglądało to dosyć śmiesznie. Bardzo szybko przestawiła się jej dieta, oj, zbyt szybko. Myślałam, że kiedy indziej zje sobie jakieś mięcho, ale nie teraz i w tej przedziwacznej sytuacji! Aż użytkowniczka ma banana na swojej brzydkiej mordzie, heh. Tak oto młoda podeszła z miną twardziela, by stoczyć pojedynek z tym czymś, co właśnie miało zostać strawione przez smoka. Kupa mięcha śmierdziała żołądkiem stworzenia, jednak to już nie było dla niej ważne. Albo zje tą rybę, albo żyć nie będzie. No cóż zrobić, wzięła więc niechętnie rybę do swojej paszczy i zaczęła przeżuwać. Na początku niechętnie strasznie, jednak to zrobiła - połknęła niestrawiony przez smoka posiłek i powiedziała: "Smacznego!". wykrzywiając swoją mordkę aż nazbyt. Wyglądało to dosyć śmiesznie! Jednak wiadomo było, że teraz z ryjka Jiyuu śmierdziało strasznie.
Asjena

Asjena


Female Liczba postów : 54

     
//Spróbuj ją pogłaskać będzie fajnie 3)

Asjena skupiała się bardziej na drugim wilku, nie widząc zbytnio szybkiej reakcji ze strony OnJu. Po co on tutaj w ogóle teraz jest? Tylko przeszkadza smoczycy,
denerwowało ją to. Rzucia mu wyzywające, a jednak zawierające w sobie ostrzeżenie spojrzenie, że najlepiej jak się cofnie. Jej uwagę przykuł jednak po chwili odgłos przełykania i spojrzała na miejsce gdzie jeszcze przed chwilą była jej ryba! Miała zamiar z powrotem ją zjeść, bo ona jej chyba nie chciała- niech się w końcu zdecyduje czy ma czy nie ma. Asjena odwróciła się do nich tyłem i chciała mieć już od nich spokój, oddaliła się lotem ślizgowym na jakieś 8 metrów i usiadła pod drzewami, czyszcząc jak ptak swoje skrzydła. Doskwierały jej przebrzydłe, wredne pasożyty. Może nie było ich wiele ale to i tak wkurzające.
Berendar
Dojrzewający



Male Liczba postów : 141
Wiek : 30
Skąd : Dobczyce

     http://www.marian021093.deviantart.com
-Ongaku...chyba nie będę już Ci potrzebny, z resztą chyba zrozumiesz to. Nie mogę długo tu przebywać- popatrzył jej w oczy, jakby coś strasznie go trapiło. Sama mowa brzmiała, jakby coś miało się za chwile stać strasznego. Bał się smoka, ale jednocześnie bał się o los wadery, choć nikt nie wie co w jego głowie siedziało już tak długo. On jednak to najczarniejsze, skrywał głęboko i nie miał zamiaru póki co ukazać to na światło dzienne, nie teraz...
Szturchnął Ongaku w dłoń
-Jeśli przeszkadza Ci zapach, to poszukaj jakiś pachnących roślin. Mięty raczej nie znajdziesz, ale niektóre może zmniejszą odczuwalność... nie będziesz musiała wstydzić się rozmawiać z kimś. Tutaj kawałek po twojej lewej stronie chyba widziałem jakieś. Ewentualnie trochę trawy powinno też wystarczyć, a nawet lepiej sobie przyswoisz tą rybę...- Już miał się szykować do dalszej drogi, ból mijał, mimo to jakieś oznaki stłuczenia pewnie będą doskwierać przy niektórych czynnościach.
Berendar nie wyglądał na wesołego, z resztą. Kiedy on był wesoły? Zawsze chodził osowiały, tak jak teraz, mimo obrócił się i powoli postanowił iść dalej.
-Nie zwlekaj, wracaj do siebie czym prędzej i kuruj się. Na problemy z chodzeniem użyj jakiegoś kawałka z drzewa. Musisz mniej wykorzystywać swoją łapę, inaczej pogorszy się-- Raczej można było uznać, że Ongaku nie zatrzyma go. W końcu ten wilk nikogo tutaj nie miał. Żadnej rodziny, a przyjacielem nie nazywa się od tak spotkanej osoby. Nawet tej pandziej wilczycy nie znał wystarczająco długo. Mimo to, miał w swoim sercu jakiś cel, skoro starał się pomóc. A może to pokuta?
Ongaku Jiyuu
Dojrzewający
Przedsiębiorca

Ongaku Jiyuu


Female Liczba postów : 795
Skąd : Jak to skąd? Od mentora!

     
- Szkoda, że tak szybko, Berendar. Chętnie bym porozmawiała z tobą więcej czasu, ale widzę, że masz inne sprawy do roboty. Nie jestem zła na ciebie, jakby co - oznajmiła, uśmiechając się lekko pod swoim dziwnym pyszczkiem, rozmyślając nad wszystkim, co tutaj się wydarzyło. Czy to nie była niezwykła przygoda? Spotkanie z wielkim, przeogromnym smokiem, który zionął prawdziwym ogniem oraz rycerz, czyli Berendar. Jednak coś zaczęło trapić miękkie serducho dziewczyny, albowiem to ona powinna oberwać, nie ledwo co poznany obecny towarzysz tutaj. Miała ogromne wyrzuty sumienia, młoda więc przechyliła swoją główkę w dół, oddając się niewielkiej fali smutku. Najchętniej by puściła kilka łez w dół, które utworzyłyby sporą, a także słoną kałużę, jednak się powstrzymała, próbując chociaż raz opanować swoje prawdziwe uczucia i emocje. Znowu się uśmiechnęła do Berendara, odzywając się przy tym swoim dziecinnym głosikiem, mówiąc do niego kilka słów. - Przepraszam za to, jakie problemy sprawiłam twej osobie.
Wtedy dzieweczka zrobiła ładny, ale spokojny ukłon, coby nie rozdrażnić ogromnej istoty, która najwidoczniej chciała chyba pobyć sama. Przy okazji zasłoniła swoje usta rączką, żeby nie odstraszyć basiora śmierdzącym zapachem z jej pyska. Kto zechciałby coś takiego poczuć? Na stówkę nie ja! - Dzięki, trochę trudno jest mi znieść ten zapach, a co dopiero tobie. Dawno nie jadłam ryby, a to dosyć rybą nie smakowało, jeżeli mam mówić szczerze. Przy okazji będę musiała właśnie coś z tą skręconą noga zrobić... Może ten kij posłuży mi za podpórkę, hmmm...? - wtedy dziewczyna spojrzała na kij w jej rączce oraz zastosowała go powoli jako laskę, by ułatwić chodzenie. Skoro tego noga nie może zrobić, może ręka po części pomoże? Przy okazji młoda spojrzała na smoka swoimi brązowymi oczami, patrząc na jego dolegliwość. Coś zapewne przeszkadzało mu, a raczej jej.
Z.t ze względu na nieaktywność gracza.
Sponsored content